-
Liczba zawartości
14 667 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Mam wrażenie, że intencja pytania Gabrika była nieco inna to oczywiście zgadzam się z tym co napisałeś Marku w 100% ze szczególnym wskazaniem na narty od Naszego Drogiego Majora Hermanna 😉 . Też przeszło przez moje ręce kilka nart od Szanownego Kolegi bezpośrednio albo pośrednio i zawsze były to strzały idealnie warte zapłaconych - zazwyczaj lekko poniżej średniej - pieniędzy. (Grzesiek - to nie włażenie w dupę tylko stwierdzenie faktów. W naszym kraju do przypierdalania się są wszyscy chętni ale pochwalenie zwykłej uczciwości i rzetelności jest już rzadkie więc sobie na coś takiego niniejszym pozwalam.) Kluczem do trwałości wydaje się podkreślona przez Ciebie Marek porządna konstrukcja. Kwestie loterii zakupowej pozostawiam na boku bo pytanie było czy w trakcie używania czujesz postępujące zużycie nart. I Ty i ja Marek wiemy, że ono następuje ale - jak rozumiem - i Ty i ja nie jesteśmy w stanie stwierdzić że narta się zużywa lub zużyła tylko, że jest dobra lub zła. W trakcie jej użytkowania raczej nikt nagle nie stwierdzi... "O kurwa zużyła się. Wczoraj jeszcze była niezła a dzisiaj się zużyła". Czujesz, że nie trzyma czy coś jest nie tak to serwis albo chociaż smarowanie. Nie jeździ się jakoś... zły dzień, śnieg chwytny, mgła i psychika siada itd. Znowu - tak jak Marek piszesz - jakbyś każdy dzień zaczynał jednym zjazdem na danych nartach w warunkach testowych, to może ktoś byłby w stanie zauważyć proces zużycia... może Gabriku Drogi. Inaczej możesz ocenić tylko stan na teraz. Serdeczne pozdro
-
Cześć Niszczenie nart ze względu na warunki nie polega na ich nieużywaniu tylko na takim używaniu aby się nie zniszczyły. Pojęcie szutrówek od długiego czasu jest dla mnie dość niezrozumiałe. Dla przykładu w zeszłym roku na zlot zabrałem nartę GS celowo, na przekór, czy tam jak to nazwać. Pojeździe w przemielonych łopatą gomułach w Zwardoniu oraz na wiosennym mocno zimno wodnym Pilsku nie zauważyłem na ślizgu nawet jednej ryski. Pozdro
-
Cześć Już w pierwszym poście starałem się przekazać, ze to nie będzie nigdy jednoznaczne i nie można tego rozpatrywać w kategorii ogólnej. Podsumowując - większe znaczenie ma przygotowanie narty. Naszym/moim zdaniem. Pozdro
-
Cześć Hmmm. Wiesz, oczywiście nie neguję niczyich opinii ale trudno, żeby Bartek, który jest już chyba z 15 albo i więcej lat wspólnikiem w PM Sporcie opowiadał, że sprzedaje słaby produkt. To są nasze wrażenia a narta z pewnością nie jest zła - opis dotyczył porównania w konkretnych warunkach dokonywanego przez konkretną osobę a Twój głos jest tylko dodatkowym potwierdzeniem, że czyjeś zdanie obiektywnie/statystycznie nie ma żadnej wartości. Narta jest bardzo elastyczna i to może pewnej grupie osób nie odpowiadać. Poza tym, ja jeździłem chyba na trzech CN i każda była inna bo były to komórki o różnej charakterystyce a szata tu mało znaczyła. Ja osobiście bardzo lubię te narty ale nie ze względu na jakieś wyjątkowe właściwości - nie mnie to oceniać - ale jest po prostu bardzo ładna! A syn - tak jest kozakiem z doświadczeniem - to się zgadza. Pozdro serdeczne
-
Cześć Jako, że pytanie jest do mnie (między innymi oczywiście ale stażu nikt mi nie zabierze). Krótko w punktach a komentarz później: - czasami i raczej kiedyś. Obecnie raczej rzadko mam okazję pojechać na nowej narcie. - tak ale odpowiedź nie jest prosta. Gdy objeżdżasz jedną parę nart to zmęczenie materiału (pomijam uszkodzenia) niwelujesz objeżdżeniem danej narty, przyzwyczajeniem, oraz - bardzo ważne - przygotowaniem narty. Czuję, że dana narta jest klepowata na przykład ale czy to jest jej zajeżdżenie czy przygotowanie czy po prostu narta ma gównianą charakterystykę od początku ciężko stwierdzić. - raczej tak ale tu znowu trzeba dodać ile ale... - nigdy nie zmieniam nart jeżeli są wystarczające, chyba, że np. jest dobra okazja albo chcę inny typ narty Myślę, że obecnie stan narty (w sensie pytania) ma większe znaczenie niż kiedyś i jest to zbieżne z preferowaną techniką jazdy. Mój syn jeździ praktycznie tylko na SL i tylko technikami ciętymi. Preferuje narty bardzo sztywne na całej długości i czuje różnice. Najlepsza narta na której jeździł była - w sensie ilości godzin na stoku i intensywności wykorzystania - powinna być zajeżdżona na śmierć, ale była to narta startowa z PŚ i była nadzwyczaj sztywna ale w jego ocenie np. nowy Clement Noel do niczego się nie nadawał a tamte narty (jeszcze w szacie Radical) były znakomite. Dużo zależy też od typu narty. Miałem swego czasu okazję przejechać się na nowej narcie średniej klasy (taki obecny AM czy jak go tam nazwać). Rano jechałem na tej narcie pierwszy zjazd i była znakomita. Później oddałem właścicielowi i pojechałem na niej na koniec dnia i... narty już nie było. Ale czy to było zużycie materiału, czy zużycie przygotowania... Faktem jest, ze chłopak, który na niej jeździł po prostu nie umiał i jeździł bardzo siłowo ale czy to mogło mieć wpływ na aż takie zużycie??? Wiesz na tym bazują stokowe testy nart. Masz narty na których jeździsz, lubisz je, znasz ale przygotowane są różnie, są stare itd. I nagle na stoku dostajesz nartę, która jest praktycznie nowa, idealnie przygotowana pod warunki i jest jak to się mówi ŁAŁ!!!. i choć narta zazwyczaj jest przeciętna a już z pewnością nie jest dobrze czy idealnie dobrana zawsze będziesz chciał ją mieć i... kupujesz albo nawet dogadujesz się z gośćmi, że ją po testach odkupisz i masz poczucie, ze złapałeś mega okazję. A taj naprawdę chłopaki się cieszą po pozbyli się kłopotu - obie strony na 100% zadowolone. Pozdro
-
Cześć Trzeba by przeczytać oryginalny artykuł a nie dziennikarskie paranoiczne dywagacje na temat. Mechanizm zjawiska jest prosty i oczywisty natomiast przedstawione wnioski co do przyczyn oraz prognoz to uproszczenie graniczące z głupotą. Niestety (w tym wypadku raczej nie) często pisze się pod czytających aby osiągnąć określony efekt. POzdro
-
Cześć Aleś się należał - 2 dni. 🙂 No chyba, że to był NFZ to mógł być i tydzień... Powracając do powodzi... POzdro
-
Cześć Bracholu, to jest oczywiste ale pomimo to wiedząc o tym nadal się tak buduje i nadal łamie się pewne logiczne zasady zagospodarowania terenu. Potrzeba budowy zbiorników retencyjnych jest oczywista nie tylko ze względu na zagrożenie powodziami. Podobnie doglądanie obwałowań czy też ich rozbudowa - tego nikt normalny negował nie będzie. Piszę nieco o czym innym - Ty wiesz pewnie ale wielu nie wie albo ma to w dupie. Pozdro
-
Cześć Nie ja poruszyłem tutaj aspekt polityczny (czego uważam być nie powinno) ale właśnie słucham Pana Premiera Tuska i z satysfakcją i wielkim szacunkiem usłyszałem zdecydowaną krytykę spekulacji cenowych wykorzystujących sytuację powodziową. Nie dodał, że odpowiednie służby skarbowe powinny w odpowiednim momencie odwiedzić podmioty, które takiego procederu się dopuszczają ale na jego miejscu takie ciche zalecenie bym wydał i kurwa do ostatniej skarpetki obrobił. Co do zbiorników to jeszcze taka mała dygresja. Jakikolwiek zbiornik wodny to nie wanna z korkiem i upustem czy upustami na górze. To zbiornik wodny w terenie o określonej budowie geologicznej. Pozdro
-
Cześć Super a ja jeszcze dodam, bo od tego zaczęła się moja obecność w temacie. Powódź to cykliczne zjawisko naturalne. Jeżeli potraktujemy je w ten sposób i nie będziemy niszczyć naturalnych mechanizmów regulacji rzek, tylko je oswajać. Wydatki będą mniejsze i straty również, zieloni będą zadowoleni itd. Pozdro
-
Cześć Zbadałem temat wstępnie i opróżnienie zbiornika jest możliwe tylko w wyjątkowych wypadkach na bardzo krótko i w sposób ściśle kontrolowany. Generalnie zbyt szybkie opróżnienie zbiornika poniżej poziomu pracy grozi... zniszczeniem zapory. Na tydzień przed podaniem do wiadomości prognoz o zagrożeniu powodziowym na odsłoniętym dnie zbiornika rosły kwiaty. Wcześniejsze opróżnianie zbiornika według Twojej teorii byłoby niedopuszczalnym ryzykiem. Pozdro
-
Cześć Wiesz... nie będę sprawdzał a raczej sprawdzę ale wiedzę zatrzymam dla siebie. Dzięki za wymianę zdań. Pozdro
-
Cześć Jeżeli masz jakąś realną wiedzę w tej kwestii to rozumiem i nie dyskutuję. Jeżeli po prostu tak Ci się wydaje to postaram się zbadać temat u źródeł i dać jednoznaczną odpowiedź. Pozdro serdeczne
-
Cześć Czyli był zapełniony o 5 mln m3 poniżej zakładanego progu wypełnienia a zapas powodziowy był na poziomie 120%. Nie wiem ile wody może być w nim minimalnie ale - tak jak napisałem wcześniej - są jakieś wartości graniczne. Pusty to nie znaczy, że chodzisz po dnie. Spuszczenie wody poniżej pewnych norm to procedura wyłączenia zbiornika. nie znam szczegółowo tego typu procedur ani możliwości ich realizacji alarmowo. Pozdro
-
Cześć Nie wiem jakie są przepisy i zasady operowania poziomem wody w tego typu zbiornikach więc nie będę konfabulował natomiast... Zbiornik Pilchowicki, który o godz. 16.00 wczoraj się przepełnił i woda przelewała się już przez koronę ma 55-60mln m3 objętości. Przed powodzią nie było co spuszczać bo ze względu na pogodę w okresie przed powodzią był pusty. Pusty to znaczy PUSTY - było tylko tyle wody aby nie zniszczyła czy też zapowietrzyła się infrastruktura podwodna. To informacja od przyjaciół którzy tam mieszkają (Radomice, Pilchowice, Pławna, Wleń, Lwówek). W wypadku spustów można oczywiście puścić wszystko, tylko, że wtedy natychmiast zalewa się to co leży na dole i tak. podejrzewam, że tego chciano uniknąć mając nadzieję, że sytuacja nie będzie aż tak dramatyczna a woda tak duża. Może jest jakiś rachunek zysków i strat w takich wypadkach - nie wiem. Kolega, który tam mieszka napisał, że z jego perspektywy wszystko zrobiono ok. ale może gdzie indziej nie? Natomiast wydawanie wyroków o niekompetencji czy błędach nie należy do mnie tylko do ocen ekspertów i grimsonów. Pozdro
-
Cześć Teraz jest to informacja potwierdzona. Z tego co słyszałem (i to informacja niepotwierdzona) najpierw rozmyło wał a później zaporę. To nie pierwsza zapora, która puściła w tamtych rejonach. Ja po prostu Piotrze nie lubię języka i sposobu analizy sytuacja na poziomie bazarowych przekupek a przekazywanie info na zasadzie podobno coś tam, zasłyszanych, niesprawdzonych, przekazywanych przez jakichś durni a nie ekspertów nie ma żadnej wartości. to zwykłe plotkarstwo. Ale masz rację - to tak jak Stronie temat poboczny - sorry. Pozdro
-
Uwielbiam takie informacje. Piotrze bądź dorosły. Stronie Śląskie a nie Stronia Śląskie - to po pierwsze. Po drugie umówmy się, że podajemy informacje sprawdzone a nie domniemania czy konfabulacje. Bądźmy wiarygodni. Teraz na przykład TVP info pokazuje teren zalany w Czechowicach Dziedzicach gdzie pan komentuje, że na zdjęci pokazane są domy zalane po sam dach. Tylko, że pokazany obszar to... ogródki działkowe. Pozdro
-
Cześć Żeby zamontować jakiekolwiek wiązanie do narty niezbędny jest szablon montażowy. Jeżeli jakiś serwis nie podejmuje się montażu wiązań czy też przekręcenia ich na narcie to jest serwisem bezwartościowym zupełnie bo to standardowa usługa. Problemem nie jest montaż wiązań tylko zabezpieczenie dziur po ewentualnym demontażu tak by nie osłabiały narty. Osobiście kupiłbym narty używane z wiązaniem typu rentalowanego i masz spokój oraz możliwości o których pisał Szymek. Pozdro
-
Cześć Wiesz, ja bardzo rzadko oceniam sytuację emocjonalnie a Grimson w tym momencie robi ten błąd tracąc perspektywę. W Izerach spędziłem sporo czasu pomagając ludziom w różnych sytuacjach - tak z Rybelkiem spędzamy część wolnych dni. Byliśmy tam też 3 lata temu po katastrofalnej powodzi, która objęła praktycznie dwie doliny - typowy lokalny nawałnicowy opad - nic nie zrobisz bo nie ma chwili czasu - musisz spierdalać bo nie żyjesz. Zwierząt nie zdążyli nawet niektórzy wyprowadzić - potopiły się, nawet kury się nie uchowały. Dynamika zjawiska nieprawdopodobna a szybkość i siła nie do ogarnięcia. Trochę z przyjaciółmi włożyliśmy potu też w reanimację popowodziową. Grimson pewnie też by zakasał rękawy jak by było trzeba - z pewnością. A na razie trochę wszedł w narrację TV ale to chwilowe a mnie obojętne. Pozdro
-
Cześć Nie sądzę. Właśnie widziałem relację z Kłodzka. Stare Miasto podtopione ale... nie zatopione. Na mostkach sporo ludzi spacerujących, robiących zdjęcia i filmiki. Ten obraz stoi nieco w sprzeczności z tym co dziej się poniżej. Szczerze mówiąc nie rozumiem tego zupełnie. Jest to obraz powodzi. Jeżeli wejścia do domów i okna piwniczne zostały zabezpieczone w odpowiedni sposób przez mieszkańców a ruchomości przeniesione wyżej, samochody przeparkowane zniszczenia nie powinny być znaczne. Pozdro
-
Cześć To ciekawe co piszesz. Skąd masz takie dane, że brak tej organizacji? Wiesz, kiedyś odbyłem taką długą rozmowę z gościem, który spędził całą poprzednią powódź we Wrocławiu i naprawdę opowiadał niesamowite rzeczy o zachowaniu społeczeństwa, jedności chęci pomocy, samoorganizacji itd. Pamiętam, że byłem pod wrażeniem a mój szacunek dla mieszkańców tego miasta wzrósł znacznie. Myślę, że tutaj jest rola służb pomocniczych i mediów jako czynnika przekazu. Zamiast katastroficznego pierdolenia przekaz konkretnych informacji, zadań i potrzeb. Poza tym mam takie wrażenie, że poziom dyscypliny społecznej oraz odpowiedzialności jednostki za całość drastycznie spada i nie ma co oczekiwać samodzielnych działań oddolnych... Pozdro
-
Cześć Rozumiem, że całe Kłodzko jest pod wodą, tak? Oglądamy w TVN24 relacje wyrywkowe i powiem szczerze, że poziom tych relacji jest dla mnie żenujący. Wyrwane z kontekstu informacje, brak realnego spojrzenia, brak informacji a jedynie katastroficzny przekaz. Słabe. Pozdro
-
Cześć Prezentując skalę czasową parudziesięciu lat a mówi się o tysiącleciu. Bardzo dobre i bardzo nietrafne bo warto spojrzeć w skali tysiąclecia jeżeli już mówimy o tysiącleciu i pojawi się inna perspektywa zdarzeń. Pozdro
-
Cześć 1. Ja byłem na wielu wycieczkach w zamkach i ruinach zamków ale nie mienie się specjalistą od średniowiecznych warowni choć coś tam wiem. 2. Mieszkasz na tarasie zalewowym a nie na terenie zalewowym. Pierwsze pojęcie, to przeze mnie użyte to ściśle zdefiniowana forma akumulacyjna. Z zasady nie powinno się budować w takich miejscach bo to naturalne miejsca wylewu rzek. O tym właśnie piszę od dłuższego czasu. Pozdro
-
Cześć Wody polskie mogą być spokojne o swoje kadry. Tylu fachowców wokół... Pozdro