-
Liczba zawartości
14 275 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
213
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Też ktoś mi kupił kiedyś taki nabłyszczacz.... 😉 Pozdrowienia
-
Cześć Spojrzyj na to pozytywnie: Stok przestronny niezbyt stromy. Mało ludzi, więc dużo wolnej przestrzeni. Podłoże nierówne ale garby równomierne, niskie i nie ścięte. Śnieg wiosenny dość mokry, łatwy do przesunięcia, nie chwytający nart. Możliwa jazda w linii spadku śmigiem lub dłuższym skrętem z elementem trawersu i zapoczątkowanie skrętu z pługu lub kątowo. Wybór toru dość łatwy a spore odległości między garbami i płytkie muldy umożliwiają korektę. Pozdrowienia
-
Cześć Maciek nie wiem jak asekurują się producenci wiązań przed sytuacjami spornymi, ludzka głupotą czy chęcią wyrwania kasy od producenta przez różnych spryciarzy. Natomiast wiem, że wiązania są od lat elementem pancernym, w którym w żaden sposób się nie grzebie ani go nie serwisuje, jeżeli nie ma jednoznacznych przesłanek, że coś jest nie tak. Osobiście nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, że wiązanie się zepsuło czy z niewiadomych powodów zaczynało działać źle. Wiązania zazwyczaj są nierozkręcalne i bez specjalistycznej wiedzy i narzędzi rozmontować się ich nie da. Regulacja docisku (dopasowanie do rozmiaru buta) oraz wagi jest nadzwyczaj prosta i zazwyczaj wystarczy do tego moneta. Natomiast zdarzyło mi się parę awarii wiązań, które się po prostu połamały czy pękły bo siły, które tam działają są bardzo duże. Co do testów maszynowych to: - po pierwsze: nie wyobrażam sobie maszyny, która byłaby a stanie odtworzyć wszystkie możliwe naturalne siły jakie mogą na wiązanie zadziałać. - po drugie - i tu upatruje jako główny problem takich regulacji - to jest sprawa deklaratywna. Ktoś mówi serwisantowi jak jeździ i ten na podstawie takiej opowieści ustawia sprzęt i... to już wystarczy. Z doświadczenia wiem, że osoba o dobrej technice jest w stanie jeździć bezpiecznie na nastawach daleko poniżej proponowanych serwisowo, natomiast bardzo często spotykam się z problemem zbyt niskich nastawów u osób słabiej jeżdżących - co jest naturalne i oczywiste - tylko nikt tych osób nie informuje, że wiązanie może (gdy okaże się, ze np. jeżdżą bardziej dynamicznie czy szybciej niż deklarowali) trzeba przeregulować. Takie wypinanie wiązania jest równie niebezpieczne jak jego niewypięcie. Podsumowując - wiązanie bezpiecznikowe jest elementem mającym zwiększyć szansę na nieodniesienie kontuzji ale niczego nie gwarantuje nawet jeżeli jest pomierzone i nastawione w serwisie przy pomocy magicznych maszyn. Pozdrowienia PS. Odbierając narty z serwisu jeszcze nigdy nie maiłem dobrych nastawów, chyba, ze serwisant był moim kumplem i mnie znał, wiedział jak jeżdżę itd.
-
Cześć Wstawiony w cytowany mój post link nie jest ze mną w żadem sposób związany i nie było go w poście oryginalnym. Proszę Admina o wykasowanie. Pozdrowienia
-
Cześć Nie słyszałem o wiązaniach obsługowych przez ostatnie 50 lat, ale może coś się zmieniło. Skoro teraz trzeba je specjalnie testować w serwisie, a nigdy to nie było potrzebne, to może i trzeba je rozbierać i składać co wiosnę. Pozdrowienia
-
Cześć Maciek, przecież Ty jesteś mądry człowiek. Trochę realizmu. No i gdzie tu było coś o "nieprawidłowym działaniu". Szczerze mówiąc to przez 50 lat nie spotkałem wiązań nieprawidłowo działających. Nawet Bety czy Gamma działały OK. A jak coś się zepsuło to było widać bo się urywało albo rozpadało. Innej opcji nie ma. Pozdrowienia
-
Cześć Jeżeli już tak bardzo chcesz coś zrobić to umyj wodą i... koniec. (tylko nie pod ciśnieniem) Pozdrowienia
-
Cześć Ja jednak sugeruję ten czas poświęcić na analizę tego czego na nartach nie umiemy. Pozdrowienia
-
Miotać się trochę można ale nie bez kontroli prędkości i toru. Pozdro
-
Cześć Fajnie widać jak nawet tak dobremu narciarzowi taki miękki śnieg sprawia problem. Jak w pewnym momencie zbyt mocno dociąża i narta zaczyna mu się zapadać i odjeżdżać. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Taaa to nie jest "czysty carving" więc koleś jest leszczem barowym. Weź Nikon wywal ten filmik. 🙂 Pozdro
-
Cześć Jedno co można powiedzieć Nikon - gość ma kondycje. Tutaj akurat stok jak stół, pusto i na dodatek fajny poddający się wiosenny śnieg - sam miód. Moim zdaniem trzeba powrócić czy tez przypomnieć, a może po prostu cały czas przypominać, że filozofia narciarstwa nie polega na dążeniu za wszelką ceną do jazdy ciętej. To tylko jedna z technik, najbardziej zaawansowana i dlatego jest końcowym etapem szkolenia narciarskiego - KOŃCOWYM , poprzedzającym narciarstwo sportowe. I dlatego we wszystkich programach nauki jazdy i szkołach narodowych najpierw NALEŻY OPANOWAĆ techniki kątowe i równoległe a stopniu pełnym a dopiero potem wchodzić na krawędź. Jazda na krawędzi gdy się nie umie jeździć na nartach jest absolutnie możliwa i jest realizowana przez setki, tysiące osób na stokach ale... to od razu widać i jest to po prostu śmieszne. Lepiej unikać śmieszności. Cały czas aktualne jest stare narciarskie powiedzenie: Pokaż mi swój śmig a powiem jakim jesteś narciarzem a wspaniałym uzupełnieniem będzie dynamiczny skręt cięty. A prawdziwy kozak pojedzie śmigiem ciętym z pełną kontrolą prędkości. Pozdrowienia
-
Cześć Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Klamer po prostu z założenia nie zapina się mocno ale noga ma siedzieć w bucie sztywno - nie ruszać się. Zapianie kalmer mocno powoduje jedynie ograniczony przepływ krwi i uciski. Natomiast jazda w rozpiętych butach to ćwiczenie balansu, który kiedyś (przed erą butów twardych) każdy narciarz musiał mieć naturalny. Teraz mamy wspomaganie. Pozdrowienia
-
Co więcej: Wbrew pozorom trudniejsza narta, taka która trudniej jest obrócić siłowo i taka, którą trudniej jest "postawić na krawędzi" będzie zdecydowanie bardziej "edukacyjna" bo zmusi mimowolnie zmusi kursanta do pracy nad odciążeniem i dociążeniem, które są podstawą techniki narciarskiej, a o których przeciętny narciarz wyszkolony współcześnie nie ma bladego pojęcia. Wystarczy popatrzyć na filmiki na YT z unifikacji na przykład gdzie na wyszkolonych instruktorów poprawnie śmigiem umie pojechać może jeden na pięciu a reszta - z pewnością wycinająca piękne łuczki na SLce - rzeźbi jak potłuczona. To jest brak podstaw w szkoleniu, brak świadomości odciążenia i dociążenia, synchronizacji tych ruchów z przekrawędziowaniem i zmianą układu. Nie szukaj ułatwień tylko się naucz. Pozdrowienia
-
Cześć Masz nartę która Ci się podoba, spełniła Twoje oczekiwania - jeździj, ciesz się nią i nie przejmuj się głupotami. Swego czasu żona zaraziła mnie rowerem. Kupiłem sobie rower i jeżdżę. niektórzy w tym czasie wymienili lub dokupili sobie już cztery a ja przejeździłem pewnie jakieś 30000 km, zacząłem się wkręcać w ultra i jedyne co mnie interesuje ze sprzętu to dobre lekkie dętki i światła. A niektórzy kupują lub budują na każde zawody nowy rower. Dla mnie to przejaw nieuzasadnionej konsumpcji połączonej z głupotą. Pozdrowienia serdeczne PS Robiliśmy z Markiem warsztaty w Czarnym Groniu i pierwsze od czego zaczął zajęcia to była jazda w rozpiętych butach. Sam miał buty z których wyjmował stopę przy zapiętych klamrach. Sprzęt nie jeździ i nic nim nie przyspieszysz ani nie opóźnisz. Po prostu musisz chcieć. Pozdro
-
Cześć Nie bardzo niestety. Wiesz dlaczego nie potrafisz sobie dobrać nart? Bo w ofercie przeciętnej firmy jest powiedzmy 40 modeli (zaniżam) w (przeciętnie) 4 długościach co daje nam 160 par. Firm na rynku z ogólnie dostępnym sprzętem jest kilkanaście co daje Ci dobrze ponad 1000 możliwości wyboru. Swego czasu w ofercie firmy było 5-6 nart, które w pełni i absolutnie obsługiwały wszystkich narciarzy na wszystkich poziomach. Rzeźba sprzętowa jest dla tych co lubią rzeźbić i/lub maja na tyle małą wiedzę, że dają się nabierać. Niestety. Pozdrowienia
-
Cześć A jeździ jak? Bo jeżeli jeździ to niech sama sobie wybierze a jak nie jeździ... Pozdrowienia
-
Cześć No właśnie: wszystkie tak samo, ale czy to było optymalne przygotowanie dla każdej z tych nart na te warunki...? Oto jest pytanie. Oczywiście jest to droga zbliżająca nas do jakiejś obiektywnej wiedzy ale cały czas mam wątpliwości bo przekonałem się wiele razy ile zmiennych wpływa na moje odczucia z jazdy i jak się nad tym zastanawiałem to łatwiej/lepiej/sensowniej jest zająć się uniwersalną technika niż sprzętową rzeźbą. Często piszesz o dobrym wyborze jakim był zakup przez Ciebie narty typu Master. Ja mam podobny przykład mojej żony. ona całe życie (od momentu gdy pojawiły się na rynku narty taliowane) jeździła na damskiej SL. parę lat temu namówiłem ją, czy też sama się namówiła na zakup Mastera. Różnica spora bo SL 155/11 a Master 170/16. W pierwszym sezonie było to dość zabawne a momentami nawet niebezpieczne bo w ogóle nie potrafiła adaptować techniki. Nawet śmig gdzie (ma dobry technicznie śmig) nie powinno być specjalnej różnicy był tak kanciasty, że momentami narta ją wiozła w buraki. Na podstawie tzw. prywatnych testów przed zakupem powinna te narty wyrzucić do śmieci. W drugiem sezonie oddała SL przyjaciółce i innych nart nie chce. Dlatego też jak ktoś się na czymś raz czy dwa przejedzie i później kwieciście opisuje właściwości narty (a wiem jak opisujący jeździ) to to jest po prostu śmieszne. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Ja o zupie a koledzy... jak zwykle. Pozdrowienia
-
Cześć Też trochę bajania. Przy takich testach musi być próba na wielu gościach zawodowcach i wtedy można wyciągnąć jakiś obiektywne wnioski. Wiesz ja już nie mówię o rzeczach takich jak przygotowanie narty, identyczne warunki testu itd. ale o np. predyspozycjach technicznych jeźdźca, specyfice indywidualnej techniki. A już nie mówię o np. tzw. formie dnia, warunkach pod nartę, przygotowania danej narty optymalnego dla tej konkretnej itd. Wiesz to jest tak wiele zmiennych, że wszelkie testy traktuję z wielkim dystansem a testy i opisy prywatne - np. na forum są praktycznie bez wartości obiektywnej. To co napisałem o Volklu tez nie miało raczej pretensji do bycia prawdą objawioną i obiektywną. Zdaję sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie moje wrażenia bez wartości żadnej dla kogokolwiek. Chodziło tylko o podkreślenie opozycji do pomysłów twórców katalogów i nazw. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Ależ ja nic nie ma do tej narty. Akurat wyjątkowo na Volklach SL pierwszych w katalogu jeździłem i jest to niezwykle przyjazna i łatwa narta. Tutaj mamy za to typowe marketingowe chrzanienie aby sprzedać zwykły produkt za niebotyczna ceną - tak jak piszesz. Klasyczne szukanie jeleni. Robienie z ludzi idiotów. Rozumiem, że idąc tropem pomysłu narty GS Master ten SL Master ma promień jak dawne funcarvery. Pozdrowienia
-
Kolejna marketingowa bzdura. Pozdrowienia
-
Nie wiedziałem, że ktoś tu startował w PŚ.
-
Cześć Nie myśl tak. Z pewnością spędziłeś ten czas na robieniu przeróżnych fajnych rzeczy, które przyniosły Ci dużo radości i satysfakcji. Pozdrowienia