-
Liczba zawartości
14 273 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
213
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Brachol, mówimy, przepraszam, Ty napisałeś o zasobach. Zasoby są mniej więcej takie jak przytoczyłem. Kwestia eksploatacji, zabezpieczeń, odgazowania złoża, wybuchu gazu, zawałów, zalań itd. nie ma nic wspólnego z zasobami. To problemy eksploatacyjne od lat znane i pokonywane na co dzień. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. To tak jakbyś mówił, że winą za śmierć płetwonurka na platformie jest odpowiedzialne złoże ropy albo, że za śmierć ludzi w wagoniku kolejki, która wymknęła się spod kontroli odpowiedzialne są góry. Złoże samo z siebie nie wybuchnie. Pozdrowienia
-
Cześć Maćku bardzo cenię Twoje wpisy tego typu. To czysta wiedza, której ja nie mam i z przyjemnością ją przyswajam. Pamiętaj jednak, że nawet najlogiczniej i najprościej przedstawione fakty mogą trafić na opór w postaci tępoty, której nic nie jest w stanie pokonać. Czytam teraz "W podziemiach tatrzańskich" Stefana Zwolińskiego - książka omawia bardzo szczegółowo prace związane z eksploracją tatrzańskiego krasu. Akurat rozdział dotyczący Zimnej jak ulał pasuje do tego fragmentu dyskusji. Zwoliński badał tę jaskinię jeszcze przed wojną i w trakcie wypraw pozostawił tam sporo sprzętu oraz, po prostu zwykłych śladów bytności. Niezwykle się zdziwił gdy w prasie przeczytał o niecodziennych odkryciach prastarych artefaktów z tej właśnie jaskini, śladów człowieka pierwotnego w postaci narzędzi (resztki sprzętu pomiarowego) oraz rysunków naskalnych (notatki z pomiarów robione na szybko na skale) a także kości prastarych jaszczurów (o ile pamiętam fragment czaszki kuny). Tu masz to samo. Dane i wiedzę fachową interpretują durnie. Pozdro
-
Cześć Jeden rozumie drugi nie. 😉 Pozdro
-
Wybuchem???? Czy możesz to opisać. Pozdro
-
Cześć Z Tobą nawet takie. Niestety teraz drugi koniec Polski wzywa a nawet Litwa. Pozdro
-
Cześć Mówimy o zupełnie różnych rzeczach Adamie. Pozdro
-
Cześć Wczoraj wróciliśmy z Liwy. Powrót po 12 latach okazał się kolejną na tej rzece porażką. Przepłynęliśmy mniej niż ostatnio w czasie dwa razy dłuższym. Niestety kłopoty z wodą, które dotykają większości górnych odcinków polskich rzek nizinnych i tutaj są bardzo odczuwalne. 12 lat temu jako jedyna ekipa przez ostatnie 30 lat zapuściliśmy się powyżej wsi Kamieniec. Obecnie zrezygnowaliśmy z tego karkołomnego pomysłu. Niestety okazało się, że woda poniżej Kamieńca ma minimalny uciąg a pokonywanie spadów i bobrówek zabiera bardzo dużo czasu. Bardzo dużo przeszkód wymagających wysiadania z kajaka czy użycia pił. Tempo na całości spływu było zbliżone do 1km na godzinę, nie licząc odcinków jeziornych gdzie sunęło się pod wiatr idealnie. Mam wrażenie, że na tym spływie doprowadziliśmy ideę przeprawówek kajakowych do pewnej granicy absurdu ale... warto było. Rzeka nic nie straciła ze swojego piękna na odcinku od Prabut do Szadowego Młyna. To taki parkowy odcinek Drawy tylko przeszkód mniej więcej 4-5 razy więcej i to trudnych. Skomplikowane i ryzykowne przeciski, sporo napływań "na raz" na nurcie, wysiadanie z kajaka mniej więcej co 50-100 metrów. Noo... teraz już mniej bo się dużo nacięliśmy. 🙂 Jak zrzucimy jakieś zdjęcia to postaram się pokazać, że naprawdę warto i w taką dzicz jechać. Pozdro
-
Cześć Nie wiem co przez to pierwsze zdanie rozumiesz. Jeżeli ktoś podejmuje eksploatację złoża na zasadzie bilansowości (nawet nie przemysłowej) to nie po to by zniszczyć złoże. Może przy okazji zniszczyć środowisko towarzyszące ale nie samo złoże. Ten element na szczęście w wielu miejscach zaczyna wpływać na bilansowość złóż. Oczywiście, możemy przyjąć, że wydobycie jakiegoś surowca niszczy jego złoże - jeżeli tak to rozumiesz to OK. Zgoda pełna, tylko, że nie o to chodzi w zdaniu, które napisałem. Pozdro
-
Cześć Raczej nie jest to prawdą. Szacowane zasoby węgla "do wydobycia" - czyli, którego wydobycie przy zastosowaniu współcześnie znanych technologii byłoby opłacalne to 1 bln t. Średnie zużycie roczne to mniej więcej 100 razy mniej. Zasoby szacunkowe są pewnie ze 20 razy większe niż te "do wydobycia". Nie jest źle z węglem. Aha, a czym są zagrożone pokłady węgla? Stonką? Pozdro
-
Przyjedź do mnie i strzel, psie. Czekam...
-
Cześć Również miałem ten sprzęt na nogach mniej więcej w tamtym okresie aczkolwiek nie znam/znałem ani Drozda ani Maurycego, a może po prostu tego nie pamiętam. Na Jaworzynie na Skrzycznem to się działo...w moim wypadku. Pamiętam, że sprzęt przywieźli tacy kolesie z Bielska. POzdro
-
Cześć Tytułem małego komentarza co do Liwy: Powodem naszej porażki na tej rzece chyba 11 czy 12 lat temu był głównie brak wody i związana z tym nieprawdopodobna uciążliwość płynięcia. Część ekipy pakowała się wtedy w dwójki płynąc nimi samemu co powodowało konieczność obsługi dwuosobowej przy wszelkich przeszkodach. Ta decyzja podyktowana była ilością i jakością sprzętu jaki mieliśmy. Minęło te kilkanaście lat o teraz płyniemy wszyscy jedynkami i mamy na pięciu cztery namioty, każdy praktycznie jest zupełnie samowystarczalny w sensie sprzętowo jedzeniowym a miejsca w Traperach jest jeszcze na drugie tyle. Czasy się zmieniły i standard sprzętu (waga, rozmiary, zabezpieczenie prze wilgocią) nieco też. 🙂 Pozdro
-
Cześć Michał - ten industrial w też niezły! Piszę to raczej ze śmiechem. Nie przepadam za industrialem ale wolę czysty industrial bez ludzi niż tłoczną plażę. W tym roku wpadliśmy na pomysł spływu kajakowego terenami po i w obrębie kopalni konińskiej - jest konkret. Pozdro PS Ewka chyba kiedyś kisiła, albo dostawaliśmy kiszony od autochtonów ze Szczawnika ale jak to robili konkretnie nie wiem. Mogę coś popytać.
-
Cześć Wiem o czym mówisz - o jakim miejscu - ale jego specyfika, zwłaszcza z opisywanych przez Ciebie czasów jest mi zupełnie obca. Jedynie się urodziłem w Sosnowcu ale nigdy tam nie mieszkałem. Zresztą, w ogóle raczej nie przywiązuje się do miejsc, miast, krajów - jest mi to raczej obojętne, a już jakieś na animozje regionalne są dla mnie objawem daleko posuniętego ograniczenia umysłowego. 🙂 Pozdrowienia PS Niemal identyczny świt mieliśmy kiedyś na Bugiem. Rzadko wstajemy tak rano ale wtedy słabo nam szło i postanowiliśmy tego dnia nadgonić. Zrobiliśmy wtedy 103 czy 105 km i dzięki temu ukończyliśmy spływ według planu. Piękne zdjęcie, piękny czas!
-
Cześć Dokładnie, już KrzysioK pisał. Ja na wszelki wypadek spakowałem już do pokrowca znicze... Pozdro
-
Cześć Ale ten prawdziwy jest tylko jeden. 😉 Oddała Wam Narew w pogodzie zeszłoroczne kłopoty. My we wtorek w nocy ruszamy na Liwę, jedyna rzeka, która nas do tej pory zatrzymała (brak wody i uciążliwość). Mam nadzieję, że - podobnie jak u Was - tym razem będzie z tarczą. Pozdrowienia serdeczne
-
Część Tylko się Wiesławie nie próbuj odezwać. Pozdrowienia
-
Cześć Damian a może zaczniesz jeździć z nami na tzw spływy męskie? Zapraszamy z Jarkiem serdecznie. Drawa jest znakomitą rzeką przeszkodową ale tej porze wyjątkowo niewdzięczną, natomiast ten odcinek który płynęliście jest piękny ale rzadko pływany. Raczej jest lajtowy w porównaniu z parkiem ale jak byliście pierwsi mogło być nieprzetarte. Dwa dni i 50 przeszkód wymagających wyjścia z kajaka to nie jest jeszcze tragedia. Aha... jedynką ilość przeszkód jest dwa razy mniejsza przynajmniej a reszta jest przyjemnością. Pozdro
-
Cześć Skojarzenie całkowicie niepoważne, acz prawdziwe. Pytałem Adama bo tak: Zwrdoń - obok cmentarza, Rajcza - cmentarz na przeciwko, jeszcze byliśmy razem na Siglanach - cmentarz sąsiaduje ze stokiem... Pozdro
-
Cześć Adaś, czy to usytuowanie stoków w pobliżu cmentarzy to jest jakaś skoordynowana akcja z przesłaniem? Biorąc pod uwagę pomysł z tego typu nartorolkami to chyba tak... 🙂 Pozdro
-
Cześć No.... trudno, żeby było inaczej bo to narciarze są. Zapewniam Cię, że pierwsza styczność z takimi rolkami bywa.... zabawna. Pozdro
-
Cześć My tradycyjnie na rowerach. W niedzielę pojechaliśmy do Broku ale przez Nieporęt na imprezę a w poniedziałek wracaliśmy na kolejną imprezę do Warszawy ale już przez Łochów, żeby było jak najszybciej. Pierwszy taki naprawdę wiosenny weekend. No i Rybelek sprawdził, że już jest praktycznie pozrastany jak należy. Niestety złapałem gumę gdzieś w Wyszkowie co jest jednoznacznym sygnałem, że muszę kupić nowe opony... Pozdro
- 8 odpowiedzi
-
- 1
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Bzdura, tak jak mit koloru. Właśnie dzieci praktycznie nic sobie zrobić nie mogą. Mają nisko środek ciężkości, nie rozpędzają się bo są lekkie, automatycznie wychodzą im naturalne ruchy obronne itd. Wielokrotnie musiałem walczyć z różnymi kosmitami, którzy sami nie umiejąc jeździć zabraniali dzieciom jazdy po stromych trasach i zawsze okazywało się, że dzieci nie tylko dawały radę ale na dodatek znakomicie się bawiły. Dziecko zawsze można dogonić i złapać albo zaasekurować w inny sposób. To właśnie z dorosłymi jest poważny problem. Pozdro
-
I kolega wrócił do Kobierzyna. Pozdro
-
Cześć Nie czuj się atakowany koleś bo oceniam filmik a nie Ciebie, OK? Nie musisz się więc bronić i próbować coś udowadniać. Kolesie z plecakami i kamerkami, których widzimy na filmiku to zwykli leszcze, co nie przeszkadza innym być wytrawnymi pozatrasowcami. Każdy kto potrafi porządnie jeździć po nieubitym jest nieporównanie większym i lepszym narciarzem od przybitego do nienaturalnych wygładzonych stoków wycieczkowicza - o sportowcach nie mówimy. Jasne? Chciałeś się popisać? Mnie to gówno obchodzi, nawet nie oglądam, nie mam czasu, mam coś lepszego do oglądania, ale na innych może zbijesz kapitał... Pozdro