-
Liczba zawartości
14 273 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
213
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Politycy mnie.... nie obchodzą, nie są warci mojego czasu. Natomiast co do problemów dewastacji środowiska związanych z działalnością człowieka to jest to problem odwieczny nawet przed cywilizacyjny. Chronimy środowisko Hawajów choć zniszczyliśmy je ponad 5000 lat temu i to obecne nie ma nic wspólnego z tym wytworzonym w procesie ewolucji. Chodzi jednak o to aby uwzględniając procesy naturalne oraz sztuczne nie doprowadzić do uruchomienia procesów lawinowych, które uniemożliwią lub bardzo utrudnią życie na ziemi - również nam. Stąd niezbędność działań zmierzających do stworzenia mniej paliwożernych technologii, mniej zanieczyszczających środowisko, nie degradujących go. A, że ktoś przy tym zarabia? To i dobrze bo oddaje się wtedy tym działaniom z większą ochotą. Zastanowić się raczej należy nad tym, że część ludzi widzi zło w działaniach (nazwijmy je dla uproszczenia) proekologicznych a jednocześnie gloryfikuje zbrojenia i pisze: chcesz pokoju - szykuj się do wojny. To psychicznie chorzy, niebezpieczni wykolejeńcy. Pozdrowienia
-
Cześć Wyrwana z kontekstu - z pewnością. Pozdro
-
Oni nie są niczemu winni. Winna jest tępa masa, która ich wybrała. Pozdro
-
Cześć Etapy pokrywały się z trasą Ultra tylko mniej więcej. Były sekcje, po których jechało tylko Ultra. Powiem Ci, że ja ten rejon znam całkiem nieźle bo często tam bywam ale w trakcie wyścigu gubiłem się zupełnie i nie tylko nie wiedziałem gdzie jestem ale nawet, w którą stronę jadę. Pętle były strasznie zagmatwane a miejsca krzyżowania się śladów sprawiały trudności nawigacyjne i sporo osób robiło kosztowne błędy. Np. pierwsza część Ultra szła pod prąd etapówki, która starowała półtorej godziny później. Generalnie pierwsze 60-70 km to był zupełny luz. Wykręciliśmy tam z chłopakami prawie 24km średnią a później były już tylko górki i pagórki skoncentrowane na środkowym etapie i to w pierwszej jego części. Trzeci etap pamiętam jako też zupełnie luzacki a ostanie 50km to w ogóle w większości asfalty. Najlepsi, którzy jechali na pusto ukończyli całość w niewiele ponad 18h - kosmici. My jechaliśmy jakieś 23h czystej jazdy. Sztuką nie jest szybka jazda ale szybka jazda bez odpoczynku i bez regeneracji a na to stać tylko nielicznych. My musieliśmy odpoczywać i w sumie wyszło, że staliśmy dłużej niż jechaliśmy (choć tak długi czas odpoczynku to wynik nieprzygotowania do złej pogody - brak pancernych ciuchów - co zmusiło nas do przerwania jazdy drugiego dnia praktycznie po 70 km. Pozdro
-
Cześć Hmmm. Ciekawy temat bo na odczucia i możliwości podjeżdżania wpływa bardzo wiele zmiennych. Oczywistość to rodzaj nawierzchni i warunki. Bardzo dużo zależy też od profilu samego podjazdu w połączeniu z preferencjami zawodnika. Ostatnio na Sudovii pokonaliśmy pierwszego dnia około 3700 z czego po asfalcie było jakieś 10-15 % max a reszta to były dość luksusowe szutry, ale... jednak szutry i już wyraźnie czuło się tą różnice w wydatkowanej energii i skuteczności podjazdu. Ale główną trudnością były w tym wypadku interwały oraz gwałtowne zmiany nachylenia, które np. naszego kolegę - wytrenowany i wycieniowany chłopak czynny triathlonista dla, którego 100km poniżej 3h to standard - załatwiły dokumentnie już na początku. Podobnie rzecz się ma z trafieniem w optymalną kadencję. Mam stary napęd 3x9 i to daje dużo możliwości dostosowania kadencji ale przy napędach 1x już jest z tym spory problem i chcąc nie chcąc trzeba walić z nogi albo młynkować. 9200 to niesamowite wyzwanie bo daje upraszczając 100km podjazdu 10% - czyli śmierć ale już 200km na 5% co można sobie jakoś wyobrazić a na 300km walisz praktycznie po płaskim - tylko znaleźć trzeba taki podjazd. 🙂 Ciekawy pomysł w każdym razie.
-
Cześć Fajne te rejony na drugim (chyba trzeba napisać N) brzegu Narwi. (No właśnie Narwi i to już od 1962 roku jest to Narew. Ta Bugonarew pojawiła się po wojnie i chyba mnie też tak uczono. Bug jest wprawdzie dłuższy do ujścia i chyba większy ale tradycyjnie wpadał do Narwi od zawsze.) Natchnąłeś mnie, żeby pojechać drugą stroną bo tą naszą, S już dobrze znam a tam jest fajnie jak widać. Pozdro
-
Oczywiście, że jestem ignorantem i nic nie rozumiem twierdząc, że inwestowanie w edukację, rozwój nauki oraz pokojowe współistnienie bez granic i podziałów jest lepsze niż miliardy utopione w zbrojenia i mordowanie. Masz rację. Jestem utopistą oraz pewnie tchórzem bo jak mi przystawisz do głowy swój pistolecik to pewnie zmienię zdanie...dla świętego spokoju. Walka o pokój już była... 🙂 Nie ma szansy na zrozumienie bo mnie odpowiadałby świat bez granic i podziałów, które dla ciebie są świętością. Pozdro
-
I bardzo dobrze. Po jaką cholerę mi czołgi i samoloty, tak produkowane jak i kupowane. Tak samo potrzebne jak kościoły. A szkoły czy przedszkola nie byłyby lepszą inwestycją. Jak widać nie dla wszystkich - i to jest tragedia.
-
Cóż, to naturalne zachowanie jak się komuś wykaże narciarską tępotę. Ludzie tego nie lubią i się bronią. Przyzwyczaiłem się i uznaję to poniekąd za sukces. Tobie takie coś nie grozi.
-
Nie próbuj obracać w żart rzeczywistości. Ja akurat pamiętam bzdury o GS, które pisałeś i przypomnę w odpowiednim momencie. Nie znoszę ściemniaczy.
-
https://www.youtube.com/watch?v=GeytcOdElzQ Piękno sportu...
-
Nie umiesz, pisać/czytać - rozumieć tekstu poprawnie a próbujesz znaleźć słuchaczy/czytaczy. Bądź poważny synku.
-
Pewnie chodziło o nieosiągalny a nie o nie osiągalny. Jak się chce rozmawiać warto mieć do tego odpowiedni aparat, bo można co innego myśleć a co innego pisać. Głupio później mieć pretensje chyba, że się w ogóle nic nie kojarzy.
-
Cześć Jeszcze tylko trzeba Wiesławie szybko obmyślić jakiś plan pozbycia się tych tysięcy nierobów z orłem na piersi. Pozdrowienia
-
Cześć W Wejherowie mieszka nijaki Pan Gerard Patok. Pan Gerard jeździ na szosie. Robi trasy nawet po 90 km. Jeździ na nowoczesnym rowerze szosowym wyposażonym - co ciekawe - we wszystkie elektroniczne nowinki pomiarowe typu mierników kadencji czy mocy. Ale silnika nie ma... Pozdro
-
Cześć Swoją drogą wspaniały temat diagnostyczny. Kto bzdury o nartach pisał ten i tu jest na czele tworzenia głupot. Pozdro
-
Cześć Znam biegle język rosyjski w mowie i piśmie (matura pisemna i ustna) ale alfabetu (w sensie kolejności literek) nie nauczyłem się nigdy. 🙂 Pozdro
-
Cześć Podkreślić tylko chciałem jakże słuszny cudzysłów w poście kolegi. Do tego należy dodać ewolucję określenia "człowiek" czy też "osoba" w czasach historycznych... Pozdro
-
Cześć A dlaczego ograniczasz się do ostatnich kilkudziesięciu lat? A Szwedzi, a Krzyżacy i kolaborujące z nimi rycerstwo zachodu a Hodon? Szukać potomków i wyrzynać... 🙂 Pozdro
-
Cześć Ja tylko tytułem komentarza do Twojej wypowiedzi, że niestety większość ludzi nie odróżnia lub w ogóle myli wyciągnie wniosków z historii z rewanżyzmem i tępą chęcią zemsty. To myślenie w kategoriach konfrontacji a nie porozumienia, dzielące a nie łączące jest niestety strasznie zakorzenione w naszym pojmowaniu świata. Szkoda. Pozdro
-
Cześć Ześlizgi są elementarzem narciarstwa i nie widzę w ogóle możliwości poprawnej jazdy gdy ześlizg np. na wewnętrznej lewej czy prawej nie jest dla niego automatem. Pozdrowienia
-
Za komuny też było tanio. Wracamy zatem...
-
Cześć Sudovia i po Sudovii. Przejechana ale bez dużej satysfakcji bo plan nam pogoda zweryfikowała - złe przygotowanie niestety lub/i zbyt wolna jazda. Trasa piękna choć pokręcona strasznie - znam ten rejon dobrze a miejscami zupełnie wie wiedziałem gdzie jestem. Drogi świetne i szybkie, dużo sztywnych podjazdów nawet do 20%. Drugiego dnia deszcz i wiatr potężny - padały drzewa. Trzeciego dnia lepiej choć też w deszczu. Niestety szutry zrobiły się strasznie lepkie - Ci co jeżdżą wiedzą o co chodzi. W sumie samej jazdy wyszło niecałe 23 godziny. Mnie cieszy, że ukończyłem trasę jadąc praktycznie od początku z defektem przedniej przerzutki - bez najniższego przełożenia - udało się wrzucić parę razy nogą. 🙂 No i tyle. Pozdro
-
Cześć Przeczytaj rozmowę. Koledze chodzi o wybuch gazu w kopalni... Pozdro
-
Hmmm. Później tak, oczywiście, zazwyczaj... ale tak się zastanawialiśmy czy nie przegięliśmy, czy nie zrobiliśmy błędu zbyt ufając swojej ocenie i znajomości rzeki...? Wiesz sam - jedynka z towarem (podobnie ja Wy pływamy metodą "wszystko na plecach") waży mniej więcej 50kg z czego około 25 kg - kajak, 15 kg - spanie, ciuchy, rzeczy techniczne, 10 kg - jedzenie+woda. Jak to musisz szarpnąć 5 czy 10 razy w ciągu dnia nie ma żadnego problemu ale jak 100? Pozdrowienia serdeczne