-
Liczba zawartości
14 273 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
213
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć No właśnie o taki mi chodzi, tak jasny i o takiej konsystencji, że wygląda bardziej ja smalec a nie miód. A w ogóle świetna pasja/praca, taka twórcza. Gratulacje. Wiele lat tłumaczyłem ojcu, że ma znakomite warunki i mógłby się tym zająć ale woli poświęcać czas i pieniądze na koszenie trawnika. Pozdrawiam serdecznie
-
Cześć Ja też korzystam z roweru codziennie niezależnie od pogody i pory roku. Jednak nieco inaczej traktuję rower. Celem jest jazda sama w sobie a nie funkcja przemieszczania czy przewożenia czegokolwiek. Oczywiście załatwiam kupę spraw, jeżdżę zawsze z plecakiem bo wożę tam komputer, więc mam miejsce do przewożenia rzeczy. Resztę załatwiłem sobie karmikiem, małą podsiodłówką i płetewką a w dalekie trasy mam trójkąt na całą dziurę. Jakoś nie wyobrażam sobie jazdy z bagażnikiem czy nawet dużą podsiodłową sakwą bo strasznie zaburza rozkład ciężaru. Choć chłopaki jeżdżą z dużymi sakwami lub sakwobagażnikami i robią takie podjazdy, że... sam nie wiem jak to jest możliwe. Błotników nie mam bo jak pada to i tak jest się mokrym. Zresztą na asfalcie jest się mokrym znacznie szybciej niż na kostce czy jakichkolwiek gruntówkach czy szutrach. Mam tylko taki niewielki błotnik na przednim kole żeby woda nie leciała mi od dołu w twarz np. na zjazdach. Poza tym, nie ma fajnym błotników do MTB. 🙂 Zaintrygowałeś mnie tym miodem. Możesz coś bliżej bo to ciekawy temat. Ja na miodach się nie znam ale jeść z serkiem twarogowym... uwielbiam... rzepakowy taki biały zwarty. Pozdrowienia
-
Cześć Jaki bagażnik??? Na rowerze? Jest potrzebny tak jak nóżka. 😉 Bagażnik jest elementem , który można zastąpić na wiele sposobów, co polecam, bo... z bagażnikiem jeździć się nie da. Wyważernie roweru jest absolutnie bezsensowne. Pozdro
-
Cześć He he... to są schody w mieszkaniu a mieszkanie na drugim ze zwykłą klatką niestety. 🙂 Pozdro
-
Cześć To konstrukcja policzkowa, mocowane do ściany i stropu bez żadnych podpór, dość rzadka i wymagająca dla rzemieślnika. Czekaliśmy na ich zrobienie 20 lat. A z rowerem... dla mnie to oczywisty sposób ale może Piotrek ma jakieś specyficzne siodło. Pozdro
-
Cześć Wydaje mi się to przedziwne ale oczywiście Ci ufam. Zrobię Ci zdjęcie albo filmik bo dla mnie taki sposób noszenia jest tak oczywisty jak to, że narty nosi się dziobami do przodu. Nawet czasami dwa rowery tak znosiłem po schodach bez problemu, tylko trzeba uważać na przednie koła, żeby się nie skręcały b można się zdziwić jak nagle zaprze się o barierkę... Pozdro serdeczne
-
Cześć Nawet nie wiem co to jest dropper. A rower noszę w ten sposób od zawsze - nie tylko swój ale Ewki wszystkie też (a ma już 3, każdy o nieco innej geometrii i z innym sidłem, nosiłem tak nawet fata) więc to sposób uniwersalny i warto go opanować, bo jest naprawdę wygodny. Pozdro
-
Cześć Zależy jakich, równomiernych czy schodki, po jakiej nawierzchni, na jakim dystansie itd. W każdym razie to nie jest jakiś wyjątkowy wynik. Trochę się trzeba zmęczyć ale bez przesady. Pozdro
-
Cześć 1. He he, oczywiście masz rację, tylko, że to nie zawsze jest wykonalne. Sam pewnie wiesz, że jedzenie i picie na rowerze ma kluczowe znaczenie i trzeba to robić często raz wyprzedzać odcięcia i tu (masz rację całkowitą) jest sporo do zrobienia w kwestii znajomości własnego organizmu i jego reakcji. Drugi element to jest też trochę taka moja paranoja dotycząca reguł imprezy. Zakładam jazdę OS, wspinaczkowym językiem się wspominając. Czyli bez znajomości drogi, sklepów, noclegów, bez rozpoznania i wcześniejszych rezerwacji czy czegokolwiek - takie są zresztą reguły. Pole manewru taktycznego jest wtedy dość małe. Pozostaje to o czym piszesz - trzeba jechać a nie stać i to jest klucz.... ale czasami masz tak dość... 😉 Wiesz, przejechanie na świeżo 300km w ciągu jest bezproblemowe - no chyba, że teren bardzo ciężki albo pogoda zimowa - ćwiczyłem to nie raz. Problem w tym, żeby następnego dnia przejechać kolejne 300 a to już jest dla mnie wyzwanie, być może nieosiągalne. Dlatego tak podziwiam Maćka ze Skionline. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć 1. To nie kwestia logistyki tylko konieczności regeneracji. Jeszcze mnie nie stać na jazdę non stop... jeszcze. Ja jeżdżę dość szybko ale nie jestem w stanie utrzymać tempa bez przerwy przez 30 godzin. Poza tym kwestia oszczędności sił i zmiennej pogody, która może szybko wykończyć. Raczej jestem też z tych, którzy się ścigają i raczej muszę się hamować na dłuższych dystansach. Jest sporo elementów, które w efekcie dają wynik. Jak jeden nie zagra to już dalej nie ma znaczenia. Nigdy nie jeżdżę jak na wycieczce - nie umiem. 2. Przód siodełka na ramieniu - ręce wolne. Nie wiem czy to zawsze pracuje, przy każdej geometrii ale u mnie pracuje na każdym rowerze jaki w domu mamy. 3. Nigdy nie jeżdżę na czerwonym - tępię to regularnie. Jak ktoś przejeżdża na czerwonym, to dla mnie osobista obraza. Planowanie, znajomość terenu, dynamika ruchu, orientacja i konsekwencja w jeździe w sensie umiejętności i świadomości utrzymania prędkości. Ja za to, nie potrafię jeździć bez trzymanki i to jest duża wada, z którą nie potrafię sobie poradzić. Pozdro
-
Cześć Ze średnią 30 km/h po mieście jechać się nie da. 26 km/h to już jest stosunkowo wysoka średnia nieczęsto możliwa do osiągnięcia. POzdro
-
Cześć A gdzie Ty masz w Polsce taki podjazd??? Może koleś napisze bo różne rzeczy pisze... Jakby co to tu masz fajną bazę, jak oczywiście nie znasz tej stronki: http://www.altimetr.pl/przelecz-karkonoska.html Pozdro
-
Cześć Piotrek. Odstawianie browarów w rachubę nie wchodzi. Co więcej , lubię sobie na postoju zajarać (choć normalnie praktycznie nie palę), nawet na ultra, czym wprawiam w osłupienie większość gości. Schudłem 13 kg więc tu źle nie jest. Jeżdżę na maksa interwałowo i uważam, że jak na mój wiek niewielu tak daje radę - sprawdzone. Sukces w ultra jest w głowie a nie w osiągach, nad tym muszę pracować ale też nie jestem jakiś niesamowicie zdetereminowany. Raczej chcę dojechać w dobrym towarzystwie. Z objeżdżonymi gośćmi młodszymi o 20 lat i tak nie ma co się ścigać - głupio robić z siebie błazna. Cześć Całkowicie się mylisz co do nauki techniki jazdy. Musisz nauczyć się odpowiednio siedzieć, pedałować, panować nad kadencją, biegami, ich zmianą, zmianą pozycji itd. Nauczyć się stać na rowerze - bo pewnie światła, nosić go żeby mieć wolne ręce. chodzić w skręt szybko bez klamek i wiele wiele innych. Szybka jazda po mieście w ruchu to genialna szkoła. Rybelek jak jedzie starą trasą ma do pracy 11,7 km, jeździ regularnie w mniej więcej 30 minut i teraz (to ciekawe) jak kupiła nowy rower (inna półka 29 zamiast 26 itd.) ten czas praktycznie się nie zmienił choć jeździ relatywnie szybciej a przede wszystkim zdecydowanie lepiej przyśpiesza. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć No to tym bardziej jest prawdziwe to co piszę o jeżdżeniu jak najwięcej. Jeździsz np. do pracy? Bardzo polecam. Pozdro
-
Cześć Mariusz żeby wyjeździć 8000 rocznie rowerem do pracy to trzeba mieć co najmniej 25km w jedną stronę i jeździć praktycznie w każdych warunkach jakie na to pozwalają. To nie takie proste. Ja chciałbym ale się po prostu nie da. Dlatego między innymi od pewnego czasu jeździmy z Rybelkiem z domu (węzeł Marsa) do pracy (Ona Rakowiecka a ja pod lotniskiem) przez most południowy - nabijamy km. POzdro
-
Cześć Z własnego doświadczenia wiem, że dyskutanci sprzętowi w terenie (rozumiane jako realna jazda) są, w znakomitej większości, tłem nawet dla mnie. Znam Cię Piotrze i wiem jaki jesteś ambitny i zdeterminowany - zawsze to podziwiałem, co wielokrotnie podkreślałem. Z pewnością też znajdziesz własną optymalną rowerową drogę. Nie poczytuj postów moich czy cynicznego jako czepianie się dla idei bo są od tego dalekie. Widziałem w realu paru sieciowych sprzętowych analizatorów i wiem, że to fajni zaangażowani ludzie ale do takich Gołębiewskich, którzy nic w ogóle nie piszą ani nie filmują tylko jeżdżą nawet nie maja podejścia. A znając Ciebie to celujesz w górną półkę (na ile to oczywiście jest możliwe realne i wykonalne) a nie w pozerstwo. Tylko jazda, jak najwięcej jazdy. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Chcesz jeździć, piszę co robić żeby podnosić swoje umiejętności bo to jest dla Ciebie kluczowe. Jak chcesz oczywiście możesz nadal marnować czas zajmując się głupotami ale, wierz mi, to marnowanie czasu - jeździj. Też kiedyś więcej kombinowałem niż jeździłem - nie ma sensu Piotrek. Pozdrowienia
-
Cześć Prezentuję podobne podejście. Gdy mam wybór celowo jadę pod wiatr, celowo zabieram dwa bidony, celowo mam ciężki rower. Na Sudovii rower ważył ze wszystkim około 20kg. Rafał jechał na gravelu, który był o 6-7 kg lżejszy. To przepaść i to się czuło w czasie jazdy, po dynamice, po skuteczności pod górę itd. Ale prezentuje taką filozofię, że jadę na tym co mam. Po drugie komponenty lekkie a wytrzymałe są naprawdę drogie i mnie po prostu na nie nie stać. Natomiast nie ma lepszej drogi niż jeździć jak najwięcej. To jest jedyny sposób zbudowania rowerowej formy na całe życie Pozdro
-
Cześć Dlatego piszę, że w moim wypadku ma to mniejsze znaczenie. Ty jesteś drobnej budowy a ja ważę 94/95 kg więc oczywiste jest, że kg w tą czy tamtą jest pomijalny. Do pracy jadę koło 80/82 minut regularnie ale pokonuje tą drogę poza godzinami rowerowego szczytu. To dużo zmienia. Pozdrowienia
-
Cześć Zasada jest prosta: Drogie komponenty, niższa waga, szybsze zużycie, dokładniejsza praca podzespołów Tańsze komponenty, większa waga, wolniejsze zużycie, mniej dokładna praca, trudniejsze strojenie itd. Ja jeżdżę dużo. Od pewnego czasu do pracy jeździmy z Ewką dłuższą trasą i mam, mniej więcej 32 km w jedną stronę. Łatwo obliczyć, że osiągnięcie 1000km miesięcznie nie jest problemem. Przy intensywniejszej jeździe wzrasta również zużycie komponentów - mnie absolutnie nie stać na drogie rozwiązania tym bardziej, że te ekonomiczne doskonale pracują. A walka o wagę - w moim wypadku - jest bez sensu. Pozdrowienia
-
Cześć No co się śmiejesz 1 kapturek waży 2 gramy. Swoją drogą jakbym miał na kasetę wydawać 500 pln i wymieniać ją zgodnie z regułami podanymi przez Piotra to po roku mam nowy rower za same kasety. Pozdro
-
I koniecznie odkręć kapturki od wentyli...
-
To po prostu naturalny ludzki odruch w większej skali. Nie zrozumiesz tego.
-
Bzdura Kubo. W tym akurat siedzę. A co do dudy... jesteś inteligentnym myślącym człowiekiem. Duda to dureń i figurant. Ma szczęście, że umie jako tako poruszać się na nartach, to przynajmniej tutaj może się dopatrywać jakiegoś śladu szacuneczku. Pozdrowienia