-
Liczba zawartości
14 832 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
222
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Moim zdaniem popełniasz pewnie błąd w założeniach Star. Chodzi o to, że trzeba rozróżnić ludzi, którzy chcą się nauczyć na nartach jeździć od tych, którzy chcą sobie pojeździć a to są często dwie zupełnie różne sprawy. Prosta filozofia reprezentowana przez sklepy, wypożyczalnie, ośrodki narciarskie i część instruktorskiej braci jest taka aby jak najmniejszym kosztem zapewnić jak najszybciej jakiekolwiek miłe odczucia - a może wróci i znowu wyda kasę. To jest oczywiście myślenie uprawnione ale krótkowzroczne, czego chyba nie muszę tłumaczyć. To tak jak z wychowaniem dzieci: Możesz sztywno zabronić dziecku dotykania noża i masz spokój ale możesz też wytłumaczyć do czego jest nóż, że jest ostry, że służy do krojenia, że jak się go nieprawidłowo używa to można sobie zrobić krzywdę, że dobry nóż to nóż który dobrze tnie - czyli jest ostry(!) finalnie nauczyć go używać. to dłuższy proces wymagający pracy ale dający efekt na całe życie. W trakcie tego procesu (wracając do szkolenia) można zastosować różne uproszczenia i "sztuczki" żeby proces uprościć, przyspieszyć ale muszą być one celowe i przemyślane. Dlatego też moim zdaniem bardzo ważne jest aby nie oszukiwać w szkoleniu. Dawanie tępego noża jest oszustwem na całej linii. Z praktyki...Uczyłem wiele kobiet w życiu i prezentowały bardzo różne podejście do tematu i można zauważyć pewne wspólne cechy ale rzadkością w ich wypadku była chęć pójścia na łatwiznę. Zazwyczaj były bardzo zdyscyplinowane i pracowite a problemem było w wielu wypadkach wyzwolenie się spod opieki instruktora oraz ugruntowanie wiary we własne siły. Inny przykład ale korespondujący z tematem: Od lat pływamy kajakami a od mniej więcej 6-7 lat organizujemy tzw. spływy rodzinne. Część dziewczyn broniła się rękami i nogami przed jedynkami, choć tłumaczyliśmy im, że to jest tak naprawdę właściwe pływanie. W zeszłym roku stwierdziliśmy z kumplem, z którym współorganizujemy te aktywności, że kto nie chce płynąc jedynką nie płynie w ogóle. Przy takim nakazie jednostki oporne musiały się zaokrętować w jedynkach i koniec. A były trudne przypadki jak chociażby dziewczyna, która nie umie pływać boi się wody a na jedynym spływie na którym dotychczas była skąpała się w starym stawie młyńskim, który bardziej przypominał dół płuczkowy wypełniony śmieciem niż wody zbiornik. Oczywiście okazało się, że wszyscy dali radę, wrócili bardzo zadowoleni a dziewczyny, które były największymi wrogami jedynek same opłakały już swoją głupotę. Ale... wiedzieliśmy jak to zrobić, jaką rzekę wybrać jak poprowadzić ekipę itd. Podstawą jest jednak to, że dziewczyny chciały pływać i - pomimo strachów i uprzedzeń - potrafiły zaufać tym którzy się powiedzmy na sprawie znali lepiej. Jak ktoś naprawdę chce coś robić to nie ma takiej opcji, żeby się sam zraził. Zrazić go może tylko osoba, która próbuje bez wiedzy i umiejętności go w daną działalność wprowadzić. Pozdrowienia
-
Cześć W rozmowach ze mną dotyczących narciarstwa bardzo proszę nie przytaczaj linków czy jakichś cytatów bo i tak ich nie czytam. Bazuj na wiedzy i doświadczeniu a jak ich w szkoleniu nie masz to nie ma sensu się odzywać. Co do doboru nart czy butów to również żadnych wskazówek nie potrzebuję a jak ktoś potrzebuje pomocy to zapraszam. Nie mam czasu ale mowa jest o skuteczności szkolenia, dodajmy samoszkolenia - i tu trudniejsza narta pomoże. A co do szoku czy jakiegoś barku przyjemności to... swego czasu w Szczyrku wsadziliśmy dziewczynę kumpla na moje GSy w trakcie jej drugiego dnia na nartach w życiu. To były GSy jak należy czyli 208cm ale dziewczyna też miłą ze 175cm, była skrzypaczką a nie sportsmenką a mimo to zjechała w jednym kawałku bez wywrotki dobrze się przy tym bawiąc. Zabawa nie oznacza od razu robienia czegoś byle jak, naprawdę. Pozxdrowienia Pozdro
-
Cześć Nie myl zupełnie różnych spraw. Ty mówisz o iluzorycznej przyjemności, my o skuteczności poprawnego szkolenia. Pokłosie szkolenia na zasadzie lekko, łatwo i przyjemnie masz na każdej górce gdzie umie jeździć 1 osoba na 100, gdzie jazda składa się z serii przypadkowych ruchów i gdzie wypadki i kolizje są czymś normalnym. Uważam, że to zła droga. Narciarstwo to nie gra w kometkę przez bramę. Ppozdro
-
Cześć No ale ja mogę tylko potwierdzić, że prawidłowo szkolone dzieci jeżdżą porządnie w wieku lat 5 a w wieku lat 8-9 jeżdżą na nartach GS już swobodnie. A nartę SL poznają w wieku lat kilkunastu jako już ukształtowani narciarze. Pozdrowienia
-
Cześć Przyczyny są dwie główne: - na temat dobru butów na tym i innych forach były napisane tysiące słów - sam popełniłem przynajmniej dwa syntetyczne posty na ten temat. Ale łatwiej jest zadać pytanie typu: jakie buty mam sobie kupić i ...czekać. - w dobie bootfitterów i miarek jest to sprawa stosunkowo prosta, żeby nie powiedzieć trywialna. Pozdrowienia
-
Cześć Rzeczywiście mam wrażenie, że to był niezwykle szybko ustawiony SG ale pomimo tego chyba dość bezpieczny bo ilość DNF duża ale żadnego nieprzyjemnego upadku nie było. Pozdro
-
Cześć Wiesz jak jest pusto, to każda jest kozacka. 😉 POzdro
-
Cześć Widzisz ja nauczyłem się przez lata jeździć delikatnie. Delikatnie to znaczy, że np. jestem w stanie zjechać na rozkręconych wiązaniach, ale ta delikatna jazda to jazda głównie na płaskiej narcie... Wiesz o co chodzi. Pozdro
-
Cześć To się nazywa Dantercepies - sam musiałem sprawdzić jak to się pisze - w każdym razie trasa pod gondolą to jedna z fajniejszych tras na jakich w ogóle mi przyszło we Włoszech jeździć. Też bym tak wybrał. Gratulacje dla dziewczyn i rodziców. Pozdrowienia
-
Cześć No cóż, należy współczuć koledze ale i troszkę go ganić za fakt, że nie wykorzystał rady doświadczonej osoby i nie zastosował tak często niedocenianej sztuki rezygnacji. Czytam właśnie świeżo nabytą książeczkę (całe 5 pln na bazarze) zawierającą wybór prozy taternickiej okresu przed pierwszą wojną i międzywojennego. Wczoraj padło na opis wyprawy na (bodajże Durny) Pana Janusza Chmielowskiego, który niemalże połowę tekstu, w którym rozważał umiejętności niezbędne do samodzielnych wycieczek w Tatry (pamiętajmy, że mówimy o przełomie wieków kiedy znakomita większość ruchu taternickiego i turystycznego opierała się na korzystaniu z usług przewodników) i jako jedną z podstawowych zalet taternika/turysty wskazał umiejętność rezygnacji z realizacji celu gdy ten wydaje się obarczony zbyt dużym ryzykiem. Pamiętajmy o tym zawsze. Być może Kaemie Drogi czas, który poświęciłeś na te telefony uchronił kolegów przed poważnymi kontuzjami - Szacun! POzdrowienia
-
Cześć Nooo, ja też zdaję sobie sprawę, że to kwestia ułomnej techniki. Wiesz trochę też wpływa na to niemożność ruchu prawego kolana w płaszczyźnie czołowej oraz ogólna asymetria, która niestety jest elementem nabytym już nie do wyeliminowania bo prawa noga pozostania już zawsze słabsza. Oczywiście nauczyłem się to korygować w czasie jazdy i tej asymetrii nie widać ale jest. Cóż zrobić... Pozdro
-
Cześć Wiesz nie jestem w stanie mieć empatii kiedy np. swego czasu musiałem bronić takiej biednej Pani w kasie na Kozińcu, którą dwóch krewkich gości chciało wyciągnąć przez to takie małe okienko bo nie chciała zwrócić pieniędzy za karnety a był akurat opad i wyobraź sobie nie ratrakowali. Ratrakowanie jest zawsze na wieczór po jeździe a jak w nocy są opady no to chyba sam cymes narciarstwa na rano i tylko głupi by ratrakował. Pozdrowienia
-
Cześć No to ja mam tak na twardym im twardszym - tym gorzej. Składam to na karb szkolenia się w innych warunkach ale może racji nie mam. Pozdro
-
Jak czytam takie posty to mnie po prostu skręca z wściekłości. Jeżeli to wkrętka to taka dość maksowa bo w jednym poście zebrano bardzo wiele negatywnych cech niepożądanych na stokach.
-
Cześć Co nas nie zabije to nas wzmocni Robercie. Śladami Hermanna wielkiego sportowca idziesz a to godna droga. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć W praktycznym szkoleniu nie szukałbym takich analogii bo to prowadzi do wypaczeń. Oczywiście to "ciśnięcie na języki" było bardzo złą przenośnią i kojarzy się bardziej z góralem na pólku niż porządnym instruktorem bo takowi nie stosowali tego skrótu. Ale kucanie czy cokolwiek innego też jest złe a widać to dopiero na stoku jak uczysz ludzi bo gdy używasz takich sformułowań ludzie próbują naśladować znany im ruch tak jakby zapominali, że stoją na nartach a nie o to chodzi. Jest po prostu pozycja narciarska, którą przyjmujesz w momencie gdy założysz buty narciarskie i koniec. Dlatego na przykład nie polecam jakichkolwiek systemów odblokowujących cholewkę w butach do pozycji "walk" czy też kupowania butów dla początkujących, które trzymają mało agresywnie. Podobnie jak narty z pianki taki sprzęt powinien być zabroniony ustawowo. Pozdrowienia
-
Cześć To fakt, że zazwyczaj jak ja schodzę z nart już najeżdżony to dopiero zaczyna się robić ruch... Pozdro
-
Cześć Myślę, że to dobry wybór. SC to nie slalomka tylko oparta na niej narta mająca być uniwersalną. Najważniejsze, że wybrałaś dobrą grupę nart, świadomie długość aczy to będzie 160 czy 165 cm nie ma aż takiego znaczenia. Pozdrowienia
-
To lepiej o tym nie pisać bo się ta przyjemność skończy. Pozdro
-
I uważasz, że ja tego nie wiem? I uważasz, że o to mi we wpisie chodziło?
-
Cześć Wiesz Andrzeju zarzucanie mi anachronizmu technicznego i mentalnego przez człowieka, którego 95% postów zaczyna się od słów: "za moich czasów" a kończy słowami: "bo ja już jestem taki stary" zakrawa na kabaret. Zawsze zresztą uczyłem i udzielam porad technicznych w duchu dość nowoczesnej techniki ale też narciarstwa praktycznego a nie teoretycznych pogadanek. W jeździe w praktyce nie ma technik dominujących czy np. tylko odciążenia WN jakby niektórzy teoretycy chcieli. Kto twierdzi, że jeździ tylko jedną techniką, np jednym sposobem odciążenia albo pisze z premedytacja nieprawdę albo nie ma świadomości tego co robi bo wiadomo, że to jest zbiór technik przeplatających się i zmienianych w zależności od tego co dyktuje teren. Inaczej jeździć się nie da. Jedyne co można postrzegać jako anachroniczne ale realnie nie wydaje mi się takowym w moim podejściu do narciarstwa to nie uleganie jakimkolwiek modom. Pozdrowienia
-
Cześć Jasne. Dlatego gdy czytam opis, że ktoś jeździ szybko długim skrętem to już włącza mi się ostrzegawcze światło bo wiem jakie są realia i, że jak ktoś naprawdę tak jeździ to raczej np. o narty nie pyta. Śmig jest absolutnie uniwersalna techniką i z tego względu najbardziej cenioną w sensie oceny wyszkolenia narciarza. Pozdro
-
Cześć Z pewnością umożliwią postęp bo to są porządne narty. Jako jedna z niewielu osób na Twoim poziomie narciarskiego rozwoju podchodzisz do sprawy szkolenia jak należy i chcesz zastosować jedyną sensowną radę przy doborze nart: "Kup sobie najlepszą nartę na jaką Cię stać i ucz się jeździć". Brawo! Szybkich postępów i wiele radości z jazdy życzę. POozdro
-
Cześć Zupełnie się nie zgodzę z Twoim postem, jeżeli ma on być rozumiany jako porada. Koleżance niezbędna jest dobra i dobrze dobrana narta, która zmusi ją do technicznej jazdy i uniemożliwi siłowy obrót nart. To jedyna droga do postępu technicznego bo potencjał jest. Pozdrowienia
-
Cześć Kubis ale ja na przykład nie chcę nikogo ignorować, chcę wyedukować po prostu. Co do tej Golgoty Adamie to oczywiście masz rację ale kij ma dwa końce bo wychowani w taki sposób narciarze są/byli znakomitymi śmigowcami ale za to kulał u nich długi skręt i porządne sterowanie - jestem doskonałym przykładem tej drogi. Pozdro