-
Liczba zawartości
14 768 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
221
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Jasne Marek, oczywiście. Dodam jeszcze - co jakoś pominąłem a jest równie ważne (jeżeli nawet nie najważniejsze) to fakt poznawania przy okazji naprawdę znakomitych ludzi oraz zwykłej fajnej zabawy. My jesteśmy dość kontaktowi a to owocuje kupą znajomości, fajnych rozmów i zwykłej sympatycznej zabawy nawet wtedy gdy jesteś cały usmarowany błotem czy zakurzony - zabawa jeszcze większa. No mówię Ci jak sobie przypomnę Rybelka, który coś tam kupował ze śmiechem w sklepie będąc cała, łącznie z twarzą w takich szaroburych solnoziemnych zaciekach to ... no po prostu - O TO CHODZI! Może to mało ambitnie wygląda bo usmarować się błotem i zapocić można wszędzie ale w takich warunkach ma to wyjątkową wartość. 🙂 Pozdro
-
Cześć Wygrać nie chcę,... to znaczy chcę ale jestem realistą i wiem, że nie mam na to najmniejszych szans. Trochę za dużo lat, trochę za krótko jeżdżę, nie mam przeszłości zawodniczej ani środków na zbudowanie/dobranie optymalnego setupu na każdy wyścig a to są podstawowe warunki aby w ogóle o tym myśleć. Natomiast pokonanie własnych czasów - tak to ma dla mnie duże znaczenie. Było sporo podjazdów, na których dwa lata temu nawet nie dojechałem do połowy a teraz poszły ze średniej tarczy co jest bardzo dużym progresem. Ewka jechała w takiej imprezie po raz pierwszy i wbiła się w środek stawki dziewczyn co już jest sporym sukcesem tym bardziej, że nikomu nic nie wymawiając (nie czyta chyba) była jedną ze starszych uczestniczek. Jest jednak tak, że na rowerze w tego typu jeździe liczy się technika i psychika w powiązaniu z wytrzymałością co gdzie wiek nie gra aż takiej roli. Pozdro
-
Cześć Rozumiem, że jedziesz z Halinowa na bulwary nad Wisłą, żeby tam sobie na szosie pojeździć? Proszę Cię Witek... To co ja robię nie ma tu żadnego znaczenia a raczej ma o tyle, że staram się jeżdzić w zgodzie z obowiązującymi zasadami z poszanowaniem innych użytkowników. W 100% respektuję czerwone światła na przykład, na chodnikach czy ścieżkach pieszo rowerowych nigdy nie dzwonie na pieszych ani nawet nie próbuję ich w jakikolwiek sposób zmuszać czy też nawet sugerować, że mają mi ustąpić bo jestem szybszy, gdy jestem na jezdni staram się jechać zawsze tak aby ułatwić ruch samochodowy, często kosztem własnej przelotowości czy komfortu jazdy itd. Nie piszę tego aby siebie idealizować, nie jestem doskonały np. na przejściach dla pieszych gdy jestem zmuszony z braku ścieżki przekraczać nimi jezdnie nie schodzę z roweru i nie prowadzę ale zawsze jadę wolno w tempie poruszających się pieszych i bokiem aby ich nie rozganiać. To są proste sprawy. Pozdro
-
Cześć Dość dziwne te Wasze opory przed akceptacją faktów. Jeżeli jakieś zjawisko się powtarza czy też jest po prostu nagminne to dlaczego mu zaprzeczać? Nie ja podnosiłem związek - status finansowy-chamstwo ale niestety również daje się on zauważyć w wielu wypadkach. Jestem rowerzystą, spędzam na rowerze bardzo dużo czasu, to moja obecnie największa pasja ale... nie przeszkadza mi to jednak zauważać, że większość ludzi poruszających się na rowerach w moim mieście (celowo nie nazywam ich rowerzystami bo nimi nie są) to banda bezmyślnych idiotów, poruszających się bez żadnych zasad, bez poszanowania innych, bez szacunku dla siebie nawet. I tyle. Kolesie i koleżanki na szosach to też niezły temat. Zawsze mnie zastanawia na przykład jaki jest sens brania takiego roweru i zapierdalania na nim w centrum miasta po najbardziej zatłoczonych ścieżkach rowerowych, kto to wyjaśni? Pozdro
-
Cześć Dokładnie = ptk3. Pisałem o tym wcześniej - cała koncepcja jest tu do bani. Pozdro
-
Cześć Więc jakoś tam temat ogarniam jednak. Wydaje mi się, że ideą jest kupowanie torby do roweru a nie roweru do torby a tu - aby to mocowanie było szybkie - zachodzi właśnie ten przypadek. Pozdro
-
Cześć Ale zapewniam, że po takich imprezach jak Pomorska wraca wiara w ludzi, wszystkich, tych na rowerach ale przede wszystkim tych przy drodze, we wsiach czy pojedynczych domach, wystawiających na stoliczkach wodę do picia, pozdrawiających, dziewczynki (bo to zawsze prawie same dziewczynki) stojące z zimną lemoniada dla kolarzy czy wodą w butelkach i wiadrach... i... szkoda tylko, że im bliżej jesteś miast i miejskości te odruchy nikną pozdrowienia stają się z normy wyjątkiem a uśmiech i życzliwość zastępuje obojętność a nawet pewna niechęć czy wręcz złośliwość... To wszystko te same rzeczy o których piszemy już długo... Pozdro
-
Cześć Jak jadę na MTB to każdy rowerzysta na szosówce patrzy na mnie jak na śmiecia... Pozdro
-
Z pewnością wiesz lepiej. Pozdro
-
Piotrze nie zachowuj się jak betonowy kloc. Żeby było śmieszniej, plecak ma nawet Radek Gołębiewski, który ma rekordy we wszystkich ultra w których jechał. Wiezie w nim zakupy i w miarę spożycia (jadąc!!!) przekłada to co zostaje do kieszeni a plecak - to właściwie taka torba na jedno ramię po przekątnej z materiału - chowa do kieszeni. Zresztą podejrzewam, że jakbym skorzystał z Twoich rad to czas jazdy i skuteczność byłyby znacznie gorsze bo bym plecaka cały czas szukał. 🙂 Pozdro
-
Cześć O jakich maratonach piszesz, bo nawet na Wiśle masz takie kawałki, że dobra manewrowość jest absolutnie niezbędna. Pozdro
-
Cześć ??? Marek, oprócz tego trójkąta resztę mam na rowerze zawsze. Czy to jest potrzebne - oczywiście nie. Czy sensowne..? Z mojego punktu widzenia tak bo na długim dystansie nie czuję różnicy, taką mam filozofię treningu. 😉 🙂 - poważnie daje to efekt - wierz mi. Tak rogi są dość popularne i pomagają w długich dystansach przy zmianie chwytu. Mam chyba dwa czy trzy komplety ale do żadnych jak na razie nie nabrałem zaufania ale rozmawiałem na ten temat z paroma osobami, które wiedzą o co chodzi i mam jakieś pomysły w tej kwestii, czekam jednak bo są też inne pomysły. Pozdro
-
Cześć He he jasne, choć jakby się uprzeć i poprowadzić podjazd po trawersie to można by pewnie do takiego ideału się zbliżyć. Pozdro
-
Cześć I jeszcze tytułem moich praktycznych doświadczeń na świeżo, że tak powiem: Starałem się (jak byłem w stanie) sprawdzać nachylenie niektórych podjazdów, na tyle , na ile miarodajny jest pomiar nachylenia Garminem Etrex. Wychodzi mi, że po asfalcie czy generalnie dobrej nawierzchni twardej podjazd rzędu 11-12% jest do podjechania jeszcze z pewnym zapasem to już na nawierzchni miękkiej lub nierównej (np. korzeń ze stopniem czy parę głazów) jest to czasami dla mnie nie do podjechania jeżeli odpowiednio nie zaplanujesz i nie wykonasz zmiany przełożeń. Oczywiście można młynkować od dołu ale jest to metoda długotrwała i męcząca. Dlatego tutaj wychodzi zaleta napędów 1x bo odchodzi manewrowanie dwoma przełożeniami jednocześnie choć czasami przy 1x skok jest zbyt duży - trzeba umieć zmieniać. Rybelek stosował raczej technikę jechania miękko - czyli z zapasem i pokonywał praktycznie większość stromych podjazdów bez problemu aczkolwiek trwało to na tyle długo, ze czasami zdecydowanie praktyczniej było zejść i wypchnąć. Przy większych nachyleniach typu 15% i więcej nie używając małej tarczy ja już nie byłem w stanie podjechać. Tu już musi być z przodu 32 albo nawet mniej i coś dużego z tyłu. Choć, tak naprawdę to musze sprawdzić w rowerze co ja tam mam bo mogę się mylić w tych wartościach... Nie wiem jakie są Twoje górskie doświadczenia w tej kwestii? Pozdro
-
Cześć Stosując ten praktyczny sposób myślenia oczywiście masz rację. Być może uprościłem i stąd nieporozumienie. A więc: Jazda, nawet długotrwała po jednostajnie nachylonym podjeździe 4% nie jest problemem i się po prostu jedzie. A gdy na tym samym odcinku zakładasz powrót na wysokość startu to będzie to już solidny wspinaczkowy wyczyn. Pełna zgoda. Pozdro
-
Cześć Ja się nie chcę kłócić tylko piszę o wartościach a nie wyimaginowanych trasach 400m na 10km to jest 4% a nie 12% na 3.34, ok, później 3.34 płasko i 3.34 zjazdu. Tak to rozumiem... po prostu. A 4% to nachylenie to jazdy. 12% to nachylenie do bardzo solidnego podjeżdżania. Pozdro
-
Cześć Wiesławie znasz mnie i wiesz, że piszę wprost, prawda? 3km na 80km to daje niecałe 40m na kilometr. Przy takim nachyleniu jestem w stanie jechać bez przerwy te 80 km bez specjalnego zmęczenia a co do tempa to musiałbym sprawdzić. Tyle. Jak mi z tego zrobisz nawet suwalszczyznę (nie muszą być żadne góry) to większość będzie na granicy przejechania - to jasne. Pozdro
-
Cześć O znalazłem choć trochę nieostre ale jest: - podsiodłówka z tyłu to stały element mojego roweru gdzie są sprawy techniczne: dętka, łyżki, zawór do pompowania, dwa naboje, smar do łańcucha, łatki, spinka, kpl. kluczy ze skuwaczem, rękawiczki jednorazowe, szmatka. W tym wypadku powiększony o dodatkową dętkę w miarę uniwersalną 27,5-29, baterie do nawigacji, zapasowe lampy. - trójkąt - materacyk, bivi, jedzenie, żele, kosmetyki - płetewka na ramie - enargia do lamp, ładowarki, telefon, 1 kpl baterii do nawigacji, chusteczki do nosa. - koszyk na kierownicę z bidonem podręcznym i jednocześnie śmietnik - bidon zapasowy pod ramą - na kierownicy - nawigacja, dzwonek, lampa sygnałowa, lampa do jazdy i do tego plecaczek w którym na stałe: śpiworek, bluza z długim rękawem, deszczochron, rękawki, nogawki, skarpetki oraz wrzucone bieżące zakupy na odcinek. Pozdro
-
Cześć Zupełnie nie masz racji Piotrze. Tak jak napisałem: każdy musi zbudować sobie swój setup SAM, na podstawie doświadczeń. Pisząc o sakwach miałem na myśli sakwy boczne i bagażnik i (choć jak pisałem ludzie też tak ultra jeżdżą) jest to z wielu powodów bzdura. - przeniesienie środka ciężkości do tyłu co powoduje znaczne utrudnienia na podjazdach czy nawet wypychu i wpływa na manewrowość - poszerzenie roweru i haczenie o krzaki i gałęzie - duża objętość zachęcająca do wrzucania byle czego itd. Twoja propozycja jest mi doskonale znana bo akurat kumpel ma ten model. Jest bardzo wymyślny, bardzo drogi i bardzo do dupy. To podsiodłówka na karbonowym stelażu. Już samo to mówi, że jest za ciężka czyli za objętościowa. Do tego dochodzi wyjątkowo skomplikowany montaż wymagający użycia takich dodatkowych małych tulejek. No mówię Ci, Irek, choć lubi takie wymysły i stać go na nie klął strasznie. Dobra podsiodłówka montowana jest szybko i zapewnia szybkie dostępy oraz ma sztywniki żeby po otworzeniu nic się z niej nie wysypało. Oertlieb, którego ma Rybelek montuje się w jakieś 30-45 s na gotowo i zapewnia sztywność a jednocześnie jest lekki. I podsiodłówki i kierowniczki powinny być tak dobrane aby NIE BYŁY ZA DUŻE! Zasada jest taka że: - pakujesz tak aby nie przesuwać środka ciężkości roweru - pakujesz o ile się da jak najniżej - pakujesz tak aby nie poszerzać zarysu roweru - pakujesz tak aby unikać oporu powietrza - pakujesz tak aby była pełna dostępność bez konieczność rozpierdalania całości zawartości jakiejś torby aby wyjąć potrzebny drobiazg Co do plecaka to dla mnie jest on rozwiązaniem nie tyle nawet optymalnym co naturalnym i oczywistym. Jeżdżę z plecakiem o wadze 3-5kg zawsze. Zawsze to znaczy zawsze czyli, że na powiedzmy 10000km bez plecaka jadę pewnie 50. Jest on dla mnie tak naturalny jak dla Ciebie, no nie wiem, ochraniacze przy SL. Z tego względu jest optymalny - DLA MNIE i jest to sprawdzone. Jeżeli miałbym nie brać plecaka to by znaczyło, że jadę zupełnie na pusto czyli pełnego longa a na to mnie na 500 km nie stać... jeszcze. 😉 Pozdro
-
Cześć Nie wygłupiaj się Wiesławie. Ogólny spadek nie jest równoznaczny z tym, że wszyscy "nowi" są gorsi. Po prostu słaby element przeważa. To chyba oczywiste i tłumaczyć nie trzeba. Po prostu zachodzi zjawisko braku selekcji powiązane z ułatwieniem dostępu. Pozdro
-
Cześć Marek to wynik obserwacji z różnych przestrzeni aktywności i... jak się chwilę zastanowić oczywistość. Pozdro
-
Cześć Jak każde ułatwienie i to doprowadza do spadku poziomu w różnych aspektach, w aspekcie kultury również. Po prostu chamstwo w sposób łatwy i przyjemny może się dostać tam gdzie normlanie by się nie dostało bo by mu się nie chciało. Standard. Pozdro
-
Cześć Wybacz, że wykasowałem część postu (zostawiam tylko to co mnie interesuje i dotyczy). To co piszesz to tylko liczy. Same w sobie nic nie znaczą. Liczą się profil, droga czy teren, jakoś nawierzchni czy sypka czy twarda, czy mokro czy sucho i jeszcze sporo innych rzeczy. 3km na 80 km jednostajne na jazdę praktycznie nie wpływa. 3km na odcinku 20 km to jest hardkor dla wybranych. Pozdro
-
Cześć Plecak jak plecak. Scott odziedziczony po Rybelku bo potrzebowała mniejszy. Znakomity jest ten element przylegający do pleców - to wiem. Pozdro
-
Cześć Wiesz każdy swój rower musi sobie spakować sam pod siebie i trzeba do tego trochę prób i błędów i myślę, że ze dwie trzy imprezy. Nie ma reguły czy jakiegoś złotego środka. Oczywiście bagażnik i sakwy to bzdura ale są osoby, które i tak jechały i kończą ale jest to wożenie powietrza i strasznie przeszkadza w terenie, trawach i na podjazdach. Gro obciążenie powinno być w centralnej części roweru i jak najniżej się da. Jak zrzucę zdjęcia to wkleję bo nawet mam. Ja jeżdżę z plecakiem zawsze więc dla mnie ta forma jest oczywista nie nie jest w żaden sposób męcząca ale sporo osób nie jest w stanie z plecakiem jechać długi ze względu na ból ramion i uczucie "spętania". Pozdro