Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 754
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    220

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć Tu masz kolejne przykłady: To są zapisy z mojego Garmina z pierwszego dnia Pomorskiej - moim zdaniem najłatwiejszego. Urządzeni było ustawione tak, że wyłącza wszelkie funkcje jak rower się nie porusza - czyli faktycznie jak leży czy stoi oparty bo jak go trzymam to niestety rejestruje ruch - aby oszczędzić baterie. Z tego wynika różnica w średniej. Jak łatwo wyliczyć jazda zajęła niecałe 10h a reszta to stanie, siedzenie, jedzenie, leżenie itd. Przytaczam ten zapis bo dokładnie zapis jazdy mojej żony czyli Rybelka, która pierwszy raz startowała w takiej imprezie - wysportowana dziewczyna po 50, objeżdżona, jeżdżąca na rowerze od jakichś 8-9 lat stale. Gdy dodasz do czasu jazdy jakieś 45 min ale czas całkowity pozostawisz ten sam jest to zapis naszej przyjaciółki Anki, która jechała wolniej swoim tempem ale, na którą poczekałem przed ostatnią sekcją bo była dość trudna: Zniszczone przez ciężki sprzęt nieczytelne drogi, jazda bez drogi polami w koleinie traktora, w trawach po pachy itd. Anka również jest już po 50 i jeździ na rowerze dwa lata. Nie uprawiała nigdy żadnego sportu czy czegokolwiek. Gdyby nie zbliżająca się noc (start koło 9.00) i znakomity nocleg, który udało nam się namierzyć pociągnęlibyśmy jeszcze jakieś 40-50 km moc i chęci były ale taktyka nakazywała udanie się na spoczynek z fajną kolacją, piwem itd... Nie równam do Gołębiewskiego, który też jest po 40 i właśnie przejechał Wisłę w 55h. Równam do przeciętniaków. Pozdro
  2. Cześć No cóż odnoszę ogół do siebie, czyli przeciętnego gościa, któremu nie za długo stuknie 60, z nadwagą, bez przeszłości sportowej, pijącego, czasami lubiącego zapalić, na solidnie przechodzonym, acz doglądanym, podstawowym modelu roweru za niecałego trójaka. Skoro 99% jest ode mnie słabsza to są to po prostu leszcze. Taka prawda. Znowu mamy do czynienia z zaniżaniem poziomu poprzez perspektywę tzw. ogółu czyli nikogo. Jeżdżę z różnymi ludźmi i wiem, że się da i daje. Swego czasu koleżanka (50 dych na karku) przejechała 90 km będąc pierwszy raz na rowerze od dzieciństwa, na rowerze kupionym w markecie za 700pln. Żadnego sportu nie uprawia, wręcz nie lubi aktywności ale jej się podobało i następnego dnia na rower wsiadła. Tak, że sprawa jest prosta: Skoro większość głównie pisze a gówno jeździ albo głównie zwiedza a nie jeździ to nie mnie to oceniać. Piszę co jest możliwe dla przeciętniaka przy jeździe nie na zabicie. Nie wchodzę na traseo, nie korzystam ze stravy ani żadnych innych porównywarek czy kolarskiego sieciowego onanizmu. Po prostu sobie jeżdżę a opisuję to co przejechałem bazując na własnych doświadczeniach. Nie ma ani grama konfabulacji. Pozdro
  3. Cześć Cóż, tak naprawdę,... szkoda. Za to Butrint (dla mnie to był zawsze Butrinit...?? 🙂 stabilny od lat. Pozdro
  4. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć No to fajnie, choć my też mamy trochę zwierzyny zaliczonej. Wczoraj uciekał przed nami zajączek a Rybelek ma dwa pewne jelenie i trzeciego domniemanego - ona ma dużo rzeczy odwrotnie niż wszyscy w związku z tym z wiekiem pogarsza się jej widzenie dali - stąd problem z domniemaniem. 🙂 Pozdro
  5. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Wiesz nam to się w weekend często po prostu nie chce. Czasami robię koło 100km w normalny dzień jak mam jakieś sprawy na mieście czy wpadnę do rodziców a jak jeździmy dłuższą trasą di pracy to na samym tym przelocie łapię 76km. Żeby weekend jechać to musi być jakiś pomysł/wyzwanie albo... impreza. 😉 POzdro
  6. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Tak teraz widzę. Sporą masz też tarczę z przodu - przynajmniej tak wygląda ale może ten plastik myli. W każdym razie gratuluję nogi, bo jeżeli masz podobną kasetę jak ja to 7 to już jest nadbieg, że tak powiem. Przy mojej kadencji to już jedziemy ponad 35km/h ale długo tak nie pociągnę. Pozdro
  7. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć He he no to jest ból z tym wstawaniem. Swego czasu, którejś wiosny, zaplanowałem dłuższą trasę. Plan był na wyruszenie o czwartej więc pobudka 3.30. Otworzyłem oczy, patrzę (śpimy pod oknem dachowym) a okno jakieś dziwne. no ale się zwlokłem, umyłem zęby, zrobiłem kawę i wyjrzałem na dwór... a tam śnieg leży. Zmodyfikowałem na szybko ubiór i o 4.00 ruszyłem ale wyjście było walką. Zrobiłem wtedy (tu muszę się pochwalić - wybacz) 286km, w terenie mieszanym, z dwoma brodami, niesieniem roweru przez zarośnięty kanał, który gdy robiłem ślad wydawał mi się drogą, jedną gumą i awarią nawigacji pod koniec co poskutkowało koniecznością zatrzymywania się na każdym skrzyżowaniu ścieżek bo byłem gdzieś w jakimś podwarszawskim lesie ale za cholerę nie wiedziałem dokładnie gdzie itd. Jeden z najfajniejszych rowerowych dni. Dlatego: warto rano wstać! Trochę masz daleko do tej pracy bo jakby to było te 30-35 km to idealna odległość. A śmiganie bez ludzi - całkowicie rozumiem i też dlatego jeździmy rano. Wierz mi, że to co się dzieje w naszym mieście to rowerowy horror. Dzisiaj jadąc do pracy krótszą trasą robiliśmy statystyki i wyszło, że czerwone światło respektuje co 5 rowerzysta na przykład. Jednego pacana wyprzedzaliśmy 4 razy i cztery razy omijał nas jakby nigdy nic na światłach i jechał między samochody. Mówię Ci masakra. Jeżeli chodzi o elektryki zaś to ten odsetek jest bardzo prosty: Wszyscy!!! spotkani dzisiaj właściciele wspomaganych rowerów nawet nie zwalniali przed światłami. Dlatego tak zazdroszczę Ci tego lasu. Pozdro
  8. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć No to powinien zweryfikować to podejście. Po pierwsze na zdjęciu ma założoną dużą z przodu ale i chyba coś dużego z tyłu - więc jechał miękko - i jeżeli tak było to super - byle nie za miękko ale lepiej jak trochę za miękko niż za twardo bo wartość treningu siłowego jest w tym momencie mała a kolan szkoda. Pozdro
  9. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Kiedyś tak było, obecnie pracujemy bo to daje okazje do jazdy na rowerze a nie odwrotnie. To zasadnicza różnica. 😉 Zresztą jak rozumiem to Grimson też do pracy pojechał a - i tu tylko zazdrościć - drogę ma fajną, przez las, nie to co nasze chamskie kostkowane ścieżki. POzdro
  10. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć No widzisz a my tak mamy codziennie. No z tą czwartą to przesadził bo tak się wstaje na ultra ale 5.30 i od 6.00 na rowerze to codzienność. Później po mieście źle się jeździ - tłuszcza wylega. Pozdro
  11. Cześć Pierdoły piszesz Wiesławie. Przejechanie 200km w terenie, czy nawet 250km nie powinno być problemem dla kogoś kto jest w miarę objeżdżony. Średnia wystarczy 15km/h co Ci daje niecałe 17h na 250km i jeszcze masz z półtorej godziny dnia. Ultramaratonów nie wygrywa się średnią tylko ciągłą jazdą, niespaniem itd. tu tkwi cymesik. A maratony MTB to zazwyczaj koło 100km nie więcej na długich trasach a zwycięzcy idą tam czasami ze średnimi pod 30km/h - to inna liga. My mówimy o wycieczkach terenowych dostępnych dla każdego kto jeździ na rowerze chociaż trochę. Na MTB i oponie 2.25 na asfalcie to robię setkę w 4 i pół godziny bez wysiłku, bez żadnego wysiłku. W terenie - zależy od trudności - średnia spada ale teren jest zazwyczaj zmienny, po podjazdach są zjazdy część to szutry czy dobre ścieżki itd. i się wyrównuje. Na Pomorskiej, która dobrze znam i jest uważana za trudny ultramaraton MTB średnia z jazdy była 19km/h. Aha i jeszcze jedno - ważne. My inaczej postrzegamy to co robimy. Ty piszesz o zwiedzaniu, objeżdżaniu wszystkiego, szukaniu pięknych miejsc itd. My też to robimy... czasem. Ale celem głównym jest jazda jako taka. Piękno trasy czy terenu ma tu mniejsze znaczenie bo nie o to chodzi. Jeżeli jazda jest ciekawa, to może być równie dobrze pod domem byleby nie było ludzi - to jest element najważniejszy. Pozdro
  12. Cześć A to dziwne. Ja nie pamiętam, żeby tam były jakieś parkingi. Jechało się na maksa i stawało przy drodze gdzie popadnie, dość blisko. Tej drogi z czerwonym chodniczkiem też nie było tylko szutrówka lekko rozjechana. Szkoda... A skakałeś do dziury? Jest niezły efekt, co? Pozdro
  13. Cześć No my właśnie jakoś nie,... no nie leży nam ten pociąg, choć byliśmy sporo razy na takich wycieczkach z jakimiś znajomymi i było bardzo fajnie ale później ten powrót pociągiem i jechanie z dworca po nocy do domu... Ale to jest z pewnością najlepsza droga aby zwiększyć zasięg i trzeba ja rozkminić. No to miłej wycieczki życzymy niniejszym! A z drugiej strony Wisełkę już gość - nijaki Jacek Tomczak - pozamiatał w niecałe 24h - 500km, a trasa wcale nie jest technicznie łatwa bo jest sporo traw, nierówne wały, trochę nieprzyjemnych singli itd. - na gravela lub MTB, w zależności od wytrzymałości rąk, dłoni. 🙂 Jadąc spokojnie nawet obciążonym rowerem to te 200-250km robi się za dnia bez problemu, więc startując z domu jest jeszcze setki możliwości..., myślę oczywiście o trasach poprowadzonych generalnie poza asfaltami bo na asfaltach ta przelotowość jeszcze wzrasta. Pozdro
  14. Cześć Co Ty kurde?? Kolega jest mało doświadczony i jak każdy mądry człowiek szuka bardziej doświadczonego partnera/ów do chodzenia bo chce się uczyć odpowiedzialnie. Zgłasza się Mario, który wie o co chodzi i nie jest debilem jak podejmuje jakieś zobowiązania, bo sporo już w górach bywał. Lepiej wyrzucić kasę na anonimowy kursik...? Pozdro
  15. Cześć Ale powiedz mi jedno, bo nas nurtuje z Rybelkiem: Co to za pomysł, żeby jechać k.....a do Łodzi? A na Wiśle Radek Gołębiewski już złamał 1000 km dzisiaj przed 7.00. Teraz jest na 1023km a nie jedzie nawet dwie doby... Drugi Szymon Kutt - ten który wygrał w tym roku Pomorską, traci już do niego jakieś 3h ale zrobił teraz postój na stacji benzynowej a Radek chyba jeszcze dzisiaj się nie zatrzymywał. Poza tym do mety pozostało mu jakieś 150 km to mu się nie opłaca stawać. Nawet siku dowiezie. pozdro
  16. Mitek

    Pasje

    Cześć Kawałek He he - całe 5 metrów dojścia ale to plażka wiejska. Są śmietniki i ławeczki a za nimi płot i stacja hydrogeologiczna gdzie często bywamy. Jak rozumiem Ty masz jakiś telefon czy coś bo w najbliższy weekend jesteśmy u nas na wsi ale następny i następny - planów nie ma. Wiatru jak trzeba życzę i jakby co w kontakcie. POzdrowienia serdeczne
  17. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Sprawy dwie: Co to jest za nazwa miasteczka 2xPP z niemieckimi ulicami...??? I jeszcze ten szlak rowerowy... dla dzików czy może dziki? Krzysio jak pisze relacje to jakieś takie klarowne a Ty marek same enigmatyczne stwierdzenia... A ja bym chciał na mapie znaleźć gdzie jesteś - tak jak Krzysztofa śledzę. Na Stóg Izerski - jeżeli tam będziemy to chyba oczywiste, że z Rybelkiem. Pozdrowienia serdeczne
  18. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Marek, czasami się wjeżdża czasami wpycha albo wnosi - tego się na C.D. spodziewam między innymi. Ale to takie marzenie max. Na razie jedziemy z Rybelkiem w przyszłym roku Wisłę 1200 więc trzeba utwardzić tyłki jak się da bo to - wbrew pozorom nie za przyjemna trasa - przynajmniej dla mnie. Ja to najbardziej lubię metę i imprezę na mecie, po przejechaniu całości. Trzeba szybko uzupełnić mikroelementy a piwo jest najlepsze. Marek mówię po każdym podjeździe jest zjazd i wszystko się wyrównuje jakbyś jechał po płaskim - sprawdzałem. Pozdro
  19. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć A na Wiśle Radek Gołębiewski właśnie przejechał koło mojego domu. Od startu - czyli w 30 godzin przejechał 685km. POzdro
  20. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć To nie jest spęd, tylko zawody. Wybieram to co mi bardziej odpowiada a ja lubię rywalizację - sakwiarstwo mnie nie ciągnie - musi być pewien element rywalizacji czy walki. Nie boję się konfrontacji z innymi, często lepszymi, a do tego ja lubię poznawać ludzi, lubię być wśród ludzi, fajnych ludzi a te imprezy są gwarancja poznania wielu świetnych ludzi - wiem bo sprawdziłem. To nie jest spęd. Pozdro
  21. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Nie bardzo. Limity są tak dobrane, że na upartego można tą trasę przejść więc o jakim wytrenowaniu mówimy? Być może koledzy jeździli okazjonalnie i stąd taka konieczność ale gdy jeździ się codziennie bez względu na porę roku - problem przygotowania staje się drugorzędny. Większymi problemami w tym momencie są awarie, kontuzje i... pogoda. Na dwa pierwsze elementy masz duży wpływ poprze przygotowanie a przede wszystkim rozsądną przemyślaną jazdę. Trzeci jest niestety sprawdzalny ale nie do końca przewidywalny w "skali rowerowej" takiego przedsięwzięcia i może być decydujący - taką sytuację miałem w zeszłym roku na Sudovii. Poza tym mamy taki plan, żeby jeździć razem na imprezy i jak Rybelek nie będzie chciał albo będzie chciał jechać gdzie indziej to tam pojedziemy bo zajebistość robienia razem takich rzeczy jest warta wszystkiego. Pozdro
  22. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Wiesz, kiedyś myślałem, że nigdy w życiu nie przejadę 100km na rowerze - że to niemożliwe, ale jak pierwszy raz zrobiłem około 300km jednego dnia w terenie mieszanym z gumą awarią nawigacji itd. nie widzę ograniczeń. Widzisz, być może to tani truizm z tą głową ale.... taka jest prawda, że więcej zależy od psychiki niż poziomu wytrenowania. Oczywiście musisz mieć przygotowanie i objeżdżenia z długimi trasami i długotrwałym wysiłkiem oraz technikę pozwalającą nie zabić się gdy jesteś zmęczony ale psychika i to w dość szerokim aspekcie jest kluczowa. Pozdro
  23. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Wiesz... ja nie rozpatrujemy tego we kategorii jakichś "przygotowań" treningów itd. Po prostu jeździmy sobie na rowerach bo lubimy. Wypadałoby pojeździć w Karpatach - skoro to Carpatia ale nie ma to znaczenia - trzeba po prostu jeździć stale. I Wisła jedzie: wisla-1200-2023 – PoKoP (kolarstwoprzygodowe.pl) Pozdro
  24. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć A jaki może być inny cel? To najtrudniejszy maraton MTB. 18km przewyższenia na 600km robi wrażenie ale...wszystko i tak naprawdę tkwi w głowie. W Izerach zazwyczaj mieszkam pod Lwówkiem, w Pławnej. Ale kumpel ma też dom w Pobiednej, który zresztą pomagałem remontować. Inny kumpel mieszka w Szklarskiej w centrum, Wolimierz dworzec, itd. Ten Twój pomysł mnie strasznie nęci. Musze namówić Rybelka. Jako, że jeździmy na rowerach praktycznie codziennie przez cały rok to nie mamy juz jakiegoś parcia na wyjazdy rowerowe ale rowery zawsze można zabrać a teraz jak Z pewnością dam Ci znać co i jak. Pierwszy tydzień sierpnia to spływ a później mamy jechać właśnie w Izery ale wiesz... to taka perspektywa czasowa, że możemy równie dobrze znaleźć się na Suwalszczyźnie. Pozdro
  25. Mitek

    Krajoznawczo po okolicy....

    Cześć Marek pojechałeś raz i Cię sponiewierało - dla mnie to codzienność, choć nie raz byłem sponiewierany. Moją ambicją jest przejechanie Carpatia Divide - za dwa lata mniej więcej. Możemy podjąć to wyzwanie razem. Jazda codzienna, zaznaczam jazda a nie wożenie tyłka po bułki to - wierz mi to jest różnica w przyroście formy - zaufaj. W Izery jedziemy w drugim tygodniu sierpnia - tam bywamy, jeżeli chodzi o góry, najczęściej - zapraszam, zna fajne trasy ale nie podjazdy po parę km tylko całodzienne 100 i więcej km tripy z czterema czy pięcioma graniami. W terenie i nie w terenie. I jest wiele super ciekawych miejsc i fajnych znajomych na każdym kroku. Na nartach - tak jak piszę - jeżdżę bardzo mało. W zeszłym sezonie rzeczywiście chyba 5 czy 6 dni ale było jeszcze trochę biegówek. Dwa tygodnie to średnia z ostatnich lat, niestety ta średnia spada ale są fajne zamienniki. POzdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...