-
Liczba zawartości
14 745 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
220
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Zatrważasz mnie coraz bardziej. Jak możesz porównywać maraton MTB z Ultra???? Czy w ogóle myślałeś nad tym co napisałeś??? Ale fajnie, że się jorgnąłeś, że przekroczyłeś akceptowalną granicę przypierdalania się - w odróżnieniu od Śpiocha, który jedzie jak betonowy kloc. W Bike masz 60-70km trudnego terenu a nie 500 i trasa też jest przeplatana bo MUSI być element odpoczynku, nabrania oddechu, inaczej trasa musiałaby być jeszcze krótsza. Piszesz łatwa trasa - przejedź a nie pierdolisz głupoty i tyle. Ja tu nie mam nic do bronienia bo Ty nie wiesz o czym piszesz po prostu. Porównujesz zawody absolutnie nieporównywalne tak w sensie idei jak i sposobu jazdy przygotowania itd. Zastanów się. Na koniec bo widzę, że Cię to przerasta: Trasa Pomorskiej jest dlatego taka jaka jest bo jest poprowadzona ściśle wododziałem pomiędzy rzekami zlewni Bałtyku a rzekami zlewni Odry i Wisły. Pomysł dla mnie świetny i jedyny. Nie byle pętla dla nabicia kasy, czego jak widzę jesteś zwolennikiem. Oczywiście zadanie jest do końca niewykonalne bo jest jezioro Długie, które w zależności od poziomu wód odprowadza wody albo do Bałtyku albo do Noteci. Do tego dochodzą zmiany antropogeniczne poniemieckie itd. Czasami więc trasa jest nielogiczna, omija zbiorniki wodne czy też idzie wysoczyznami polami a nie lasami, wykorzystuje jedyne dostępne drogi lub w wielu miejscach ich brak. Asfaltów jest około 20 % z tego co pamiętam na całej Pomorskiej. Zapis, który zamieściłem to pierwszy dzień, najprostszy. Jakieś 60-70 km to piachy i zapewniam, że niełatwe (oczywiście, że gówno wiem o jeżdżeniu po piachach, to jasne) nawet na początku czerwca. No bo wiadomo, że piachy naprawdę trudne są tylko w lipcu. Możesz analizować co chcesz ale podziwiam jedynie umiejętności posługiwania się narzędziami bo reszta jest niestety nędzna. Najgorsze odcinki - w sensie drogowym i piaszczystym były drugiego dnia i były to Twoje ulubione tereny przyjezierne. Całkowicie nieprzejezdne podjazdy po piachu. Targania było trochę. Bardzo duże zniszczenia powyrębowe ciężkich maszyn - koleiny po pół metra i trzeba skakać co chwila ze środka na bok albo z powrotem. Zniszczenia świeże, z tego sezonu ale przerażająca jest ich skala. Ciekawe, że zniszczenia w środku obszarów leśnych a drogi dojazdowe OK. Dosłownie tak jakby przywozili sprzęt na lawetach do lasu. Po burzy teren miejscami zupełnie nieprzejezdny (w kategorii normalnych ludzi, że tak powiem). Brak retencji związany z suszą i kałuże na 20 i więcej metrów, które musisz brać na oja - znakomita zabawa. Najgorszy i najtrudniejszy dzień trzeci na Kaszubach. Pozdro
-
Wybacz Piotruś ale taki leszczyk jak Ty może jedynie wozić za mną to piwo. Zaraz zaczniesz mnie uczyć pływać kajakiem. Żenada. Stóg będzie zaliczony ale bez Ciebie. Czy mógłbyś napisać skąd wziąłeś pomysł że kiedykolwiek skądkolwiek sprowadzałem lub będę sprowadzał rower? Pozdro
-
Jeżeli się czegoś nie zna i nie rozumie to nie znaczy, że jest to złe. Musisz się wysilić bo Ty zacząłeś ta durną przepychankę. W imię czego... nie wiem.
-
Hmm. Dzisiaj przejechałem siedemdziesiąt parę km - i Rybelek na końcu mnie zajechał - ledwo wniosłem rower do domu. Wczoraj 40, przedwczoraj pięćdziesiąt pare itd. w czerwcu dobrze ponad 1000km. Jeżdżę Michel jeżdżę i naprawdę nie zamulam. Pozdro
-
Cześć Przecież jesteś taki ogarnięty więc... Wkurzyłeś mnie jak rzadko powiem Ci... Pachulscy, którzy wymyślili na naszym polskim rynku ultra maratony terenowe zawsze robią trasę z pomysłem. Taka jest Wisła a Pomorska tym bardziej. Co do jazdy po krajówkach to przyczep się do organizatorów kultowego MRDP. To dopiero są idioci. Dla informacji... to są imprezy dla ludzi dorosłych, którzy chcą wziąć udział w takim wyścigu. Gdy jeżdżą sami nie potrzebują mamki, która układa im trasy bo znają się na mapie, nawigowaniu, wyborze trasy itd. o przepisach czy zabezpieczeniu się nie mówiąc. Ty pracujesz dla innych. To nie jest Twoja grupa docelowa. Pozdro
-
A czy w końcu złapiesz orientację jaka jest idea trasy czy nadal będziesz traktował twórców jak debili koleś?
-
Cześć No to nasze napięcie znacznie spadło... Chociaż... odwołaj, co tam będziesz gdzieś latał. Zabierz rodzinę na rowery. Podjadą sobie na Stóg codziennie dwa razy i jestem pewien, że będą wniebowzięci. 😉 Pozdro
-
Cześć Marek wpadaj fajnie będzie. My już staramy się tak działać, żeby udało się pomysł Śpiocha zrealizować. Powinniśmy być w rejonie od 07.08 przez tydzień mniej więcej. Z Pławnej od kumpla mamy na Stóg, to znaczy do rozpoczęcia podjazdu 29km więc możemy tam być w dwie godziny czyli to jest rzut beretem - myślałem, że dalej znacznie bo samochodem to się jedzie i jedzie do tej Pobiednej. Pytanie tylko czy atmosfera w Pławnej będzie na tyle higieniczna, żebyśmy byli w stanie podjechać gdziekolwiek. 😉 POzdro
-
Cześć Acha takie porównanie... Piotrze przecież cały czas piszę, że C.Divide jest z pewnością najtrudniejszym Ultra w Polsce i chciałbym kiedyś się z nią zmierzyć - taki cel. Pomorska jest znacznie łatwiejsza co nie znaczy, że łatwa bo wśród ludzi jeżdżących Ultra uchodzi za prawdziwy Ultra MTB - nie gravelowy tylko właśnie MTB. Dlatego też twierdzę - z czym nie wiem dlaczego tak walczycie w innym temacie i szczerze mówiąc mnie to lekko wkurwia - że Pomorska jest Ultra MTB dla każdego a Carpatia to prawdziwa selekcja najlepszych. Pozdro
-
Cześc Ksamil olaliśmy ze względu na te tłumy ale chyba był to błąd bo te wysepki zajebistością wielką są. dobry miałeś pomysł z tym SUPem bo do takich celów np. jest idealnym rozwiązaniem. Nie bałeś się, że się zniszczy bo to jednak wybrzeża erozyjne i wszystkie te skały strasznie ostre są... czy jest na tyle wytrzymały, że taki kontakt przetrzymuje? Trzymajcie się i miłego dalszego ciągu...
- 138 odpowiedzi
-
- podróż moruńka
- bałkany
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Szczerze mówiąc ciężko mi wyłapać do czego się odnosiłeś. Postrzegam Twoje i Śpiocha działania jako usilne próby udowodnienia mi czegoś, głównie podkreślenia własnych osiągnięć i umiejętności - trochę słabe. Ja próbowałem tylko udowodnić, że każdy może się zmierzyć z jakimś wyzwaniem i dać radę i dawałem siebie jako symbol przeciętności. Okazuje się, że dzięki miłości własnej pomogłeś mi to udowodnić aczkolwiek kosztem zeszmacenia idei i pokazania, że jesteś jedyny i najpierwszy. To się chwali, brawo. Jeżeli już próbujesz mądrzyć się na temat trasy to sugeruję zrozumieć jej ideę. Wtedy może będzie jasne dlaczego prowadzi po jednej stronie jeziorka a nie po drugiej i "bez sensu" coś omija - jeżeli oczywiście miłość własna Ci na to pozwoli. A chwalenie się - akurat mnie umiejętnością czytania mapy mogłeś siebie naprawdę darować bo śmiech mnie ogarnął, no chyba, że coś sprzedajesz. Tekstami o produkcyjniaku, leszczach którzy kupią i Nudzie - dałeś za to kolejny dowód wybujałej miłości własnej oraz obraziłeś sporo fajnych ludzi, którym w sensie rowerowym nawet łańcucha nie powinieneś próbować smarować. W każdym razie granicę zbudowałeś skutecznie. Trzeba tak kurwa umieć. Starzejesz się. A wszystko przez to, że nie potrafisz przejechać na rowerze 200km w ciągu i nie możesz tego przeżyć - ćwicz stary. Żegnam
-
Cześć Poczytaj, tak podobno jest, jak na razie. Choć tendencja jest do ułatwiania tras - w sensie technicznym, skracania dystansów oraz rozluźniania regulaminów. POMORSKA trzyma poziom pod każdym względem.
-
Cześć No więc... jako, że nowy w dyskusji się zjawiłeś więc informuję o słowie Ultra przed MTB. Pojedź sprawdź, pisz, OK? 35 km mogę biec z rowerem na ramieniu. To dystans dla dzieci. POzdro
-
Cześć Bardzo - zupełnie szczerze - zaimponowała mi Twoja analiza i umiejętność posługiwania się dostępnymi narzędziami. Z wielką przyjemnością spotkałbym się z Tobą nawet na pokaz ( nie mówiąc o szkoleniu) z posługiwania się takimi narzędziami - naprawdę Super. Idea przyświecająca nieco mnie zatrważa ale - tak w wypadku Twoim jak i Śpiocha - postaram się ją pomijać bo jest wysoce ludzka. Komentarz może być tylko taki, że ja tam byłem i trasę jechałem a Wam się ona jedynie jawi. Jak przejedziecie - zaznaczam, że trasa jest uznawana (przez praktyków, którzy jeżdżą, startują, tworzą trasy a przede wszystkim uczestników) oprócz Carpatia Divide za jedyny Ultra MTB (np. PGR nie jest choć jest przecież w górach i ma prawie 9000 przewyższeń) to wtedy możemy pogadać spokojnie. W tej chwili to jest przerzucanie ziemniaków koledzy. Być może kiedyś pojadę w prawdziwe góry i przekonam się jak to jest w naprawdę trudnym terenie, choć... - tu Wiesław piję do Ciebie i Twoich wielu zdjęć z wielu wypraw. Pozdro PS Jak będę miał chwilkę to odniosę się bardziej szczegółowo do Twojego modelowania trasy.
-
Cześć Czytałeś o czym piszemy czy znowu próbujesz się przypierdolić? Piszemy o zasięgu jednodniowej wycieczki rowerowej w terenie - czyli nie po asfalcie a nie o "trudnym terenie górskim" - jak chcesz coś napisać to orientuj się w temacie bo co post to pusty strzał. Pozdro
-
Piotrek nie zmuszaj mnie do pisania jak do jakichś kretynów. Wiadomo, że chodzi o średnią prędkość przy wykorzystaniu limitu na rowerze. To taki obrazowy przykład, taka przenośnia, rozumiesz. 😉 Zwycięzca czego? Nie wiem o czym piszesz? Pozdro
-
Cześć Tu masz kolejne przykłady: To są zapisy z mojego Garmina z pierwszego dnia Pomorskiej - moim zdaniem najłatwiejszego. Urządzeni było ustawione tak, że wyłącza wszelkie funkcje jak rower się nie porusza - czyli faktycznie jak leży czy stoi oparty bo jak go trzymam to niestety rejestruje ruch - aby oszczędzić baterie. Z tego wynika różnica w średniej. Jak łatwo wyliczyć jazda zajęła niecałe 10h a reszta to stanie, siedzenie, jedzenie, leżenie itd. Przytaczam ten zapis bo dokładnie zapis jazdy mojej żony czyli Rybelka, która pierwszy raz startowała w takiej imprezie - wysportowana dziewczyna po 50, objeżdżona, jeżdżąca na rowerze od jakichś 8-9 lat stale. Gdy dodasz do czasu jazdy jakieś 45 min ale czas całkowity pozostawisz ten sam jest to zapis naszej przyjaciółki Anki, która jechała wolniej swoim tempem ale, na którą poczekałem przed ostatnią sekcją bo była dość trudna: Zniszczone przez ciężki sprzęt nieczytelne drogi, jazda bez drogi polami w koleinie traktora, w trawach po pachy itd. Anka również jest już po 50 i jeździ na rowerze dwa lata. Nie uprawiała nigdy żadnego sportu czy czegokolwiek. Gdyby nie zbliżająca się noc (start koło 9.00) i znakomity nocleg, który udało nam się namierzyć pociągnęlibyśmy jeszcze jakieś 40-50 km moc i chęci były ale taktyka nakazywała udanie się na spoczynek z fajną kolacją, piwem itd... Nie równam do Gołębiewskiego, który też jest po 40 i właśnie przejechał Wisłę w 55h. Równam do przeciętniaków. Pozdro
-
Cześć No cóż odnoszę ogół do siebie, czyli przeciętnego gościa, któremu nie za długo stuknie 60, z nadwagą, bez przeszłości sportowej, pijącego, czasami lubiącego zapalić, na solidnie przechodzonym, acz doglądanym, podstawowym modelu roweru za niecałego trójaka. Skoro 99% jest ode mnie słabsza to są to po prostu leszcze. Taka prawda. Znowu mamy do czynienia z zaniżaniem poziomu poprzez perspektywę tzw. ogółu czyli nikogo. Jeżdżę z różnymi ludźmi i wiem, że się da i daje. Swego czasu koleżanka (50 dych na karku) przejechała 90 km będąc pierwszy raz na rowerze od dzieciństwa, na rowerze kupionym w markecie za 700pln. Żadnego sportu nie uprawia, wręcz nie lubi aktywności ale jej się podobało i następnego dnia na rower wsiadła. Tak, że sprawa jest prosta: Skoro większość głównie pisze a gówno jeździ albo głównie zwiedza a nie jeździ to nie mnie to oceniać. Piszę co jest możliwe dla przeciętniaka przy jeździe nie na zabicie. Nie wchodzę na traseo, nie korzystam ze stravy ani żadnych innych porównywarek czy kolarskiego sieciowego onanizmu. Po prostu sobie jeżdżę a opisuję to co przejechałem bazując na własnych doświadczeniach. Nie ma ani grama konfabulacji. Pozdro
-
Cześć Cóż, tak naprawdę,... szkoda. Za to Butrint (dla mnie to był zawsze Butrinit...?? 🙂 stabilny od lat. Pozdro
- 138 odpowiedzi
-
- podróż moruńka
- bałkany
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć No to fajnie, choć my też mamy trochę zwierzyny zaliczonej. Wczoraj uciekał przed nami zajączek a Rybelek ma dwa pewne jelenie i trzeciego domniemanego - ona ma dużo rzeczy odwrotnie niż wszyscy w związku z tym z wiekiem pogarsza się jej widzenie dali - stąd problem z domniemaniem. 🙂 Pozdro
-
Cześć Wiesz nam to się w weekend często po prostu nie chce. Czasami robię koło 100km w normalny dzień jak mam jakieś sprawy na mieście czy wpadnę do rodziców a jak jeździmy dłuższą trasą di pracy to na samym tym przelocie łapię 76km. Żeby weekend jechać to musi być jakiś pomysł/wyzwanie albo... impreza. 😉 POzdro
-
Cześć Tak teraz widzę. Sporą masz też tarczę z przodu - przynajmniej tak wygląda ale może ten plastik myli. W każdym razie gratuluję nogi, bo jeżeli masz podobną kasetę jak ja to 7 to już jest nadbieg, że tak powiem. Przy mojej kadencji to już jedziemy ponad 35km/h ale długo tak nie pociągnę. Pozdro
-
Cześć He he no to jest ból z tym wstawaniem. Swego czasu, którejś wiosny, zaplanowałem dłuższą trasę. Plan był na wyruszenie o czwartej więc pobudka 3.30. Otworzyłem oczy, patrzę (śpimy pod oknem dachowym) a okno jakieś dziwne. no ale się zwlokłem, umyłem zęby, zrobiłem kawę i wyjrzałem na dwór... a tam śnieg leży. Zmodyfikowałem na szybko ubiór i o 4.00 ruszyłem ale wyjście było walką. Zrobiłem wtedy (tu muszę się pochwalić - wybacz) 286km, w terenie mieszanym, z dwoma brodami, niesieniem roweru przez zarośnięty kanał, który gdy robiłem ślad wydawał mi się drogą, jedną gumą i awarią nawigacji pod koniec co poskutkowało koniecznością zatrzymywania się na każdym skrzyżowaniu ścieżek bo byłem gdzieś w jakimś podwarszawskim lesie ale za cholerę nie wiedziałem dokładnie gdzie itd. Jeden z najfajniejszych rowerowych dni. Dlatego: warto rano wstać! Trochę masz daleko do tej pracy bo jakby to było te 30-35 km to idealna odległość. A śmiganie bez ludzi - całkowicie rozumiem i też dlatego jeździmy rano. Wierz mi, że to co się dzieje w naszym mieście to rowerowy horror. Dzisiaj jadąc do pracy krótszą trasą robiliśmy statystyki i wyszło, że czerwone światło respektuje co 5 rowerzysta na przykład. Jednego pacana wyprzedzaliśmy 4 razy i cztery razy omijał nas jakby nigdy nic na światłach i jechał między samochody. Mówię Ci masakra. Jeżeli chodzi o elektryki zaś to ten odsetek jest bardzo prosty: Wszyscy!!! spotkani dzisiaj właściciele wspomaganych rowerów nawet nie zwalniali przed światłami. Dlatego tak zazdroszczę Ci tego lasu. Pozdro
-
Cześć No to powinien zweryfikować to podejście. Po pierwsze na zdjęciu ma założoną dużą z przodu ale i chyba coś dużego z tyłu - więc jechał miękko - i jeżeli tak było to super - byle nie za miękko ale lepiej jak trochę za miękko niż za twardo bo wartość treningu siłowego jest w tym momencie mała a kolan szkoda. Pozdro
-
Cześć Kiedyś tak było, obecnie pracujemy bo to daje okazje do jazdy na rowerze a nie odwrotnie. To zasadnicza różnica. 😉 Zresztą jak rozumiem to Grimson też do pracy pojechał a - i tu tylko zazdrościć - drogę ma fajną, przez las, nie to co nasze chamskie kostkowane ścieżki. POzdro