-
Liczba zawartości
14 237 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Piotrek mowa o dwóch różnych rzeczach, nawet dwóch różnych podejściach do nart. Wleczenie kija wewnętrznego to czysta narciarska praktyka, pomaga w wyważeniu, czuciu śniegu, daje informacje o podłożu itd. Dotykanie kijem zewnętrznym to wydumane ćwiczenie na docisk, które zaprzecza normalnej funkcji kija w jeździe na nartach. Pozdrowienia
-
Cześć Ja rozumiem Twój punkt widzenia Piotrek ale... sam mogę nauczyć praktycznie każdego porządnej jazdy amatorskiej - z kolegą też sobie poradzę. Tyczek nie tykam bo trenerem nie jestem. Nie jestem IW i nie będę ale mam oko i uczyć umiem. Podobnie paru kolegów z forum to też nieźli fachowcy z dobrym okiem więc nie nazywaj ich wujkami z forum bo to wysoce obraźliwe, OK? Pozdro
-
Cześć 1. Szerokość pod butem nie ma nic wspólnego ze "zwrotnością" narty, będzie ona jedynie wolniej początkować skręt. 2. GS - choćby z racji długości wcale nieźle spisuje się na rozgrzebanych stokach czy w głębszych śniegach, pod warunkiem że daje się mu jechać. 3. Master to narta o konstrukcji GS ale o zmniejszonym promieniu i mniej sztywnych dziobach i chyba piętkach. 4. Master to narta chcąca być uniwersalną wyrosła z GS. Hybryda to narta chcąca być uniwersalną wyrosła z SL. Pozdro serdeczne
- 92 odpowiedzi
-
- 5
-
Cześć Bartek Tyrpoos napisał co i jak więc ja nie będę się już produkował. Pozdrowienia
-
Cześć Segreguję bardzo rzetelnie śmieci i wszelkie odpady, tym bardziej jestem na to uczulony, że na dwóch etatach jestem odpowiedzialny za kontrole właściwości segregacji odpadów. W tym temacie tylko zapytałem, a nic nie twierdziłem. Pozdro
-
Cześć No to jest zdecydowanie gorzej. Jakieś dziwne ruchy ręką zewnętrzną, głowa zaczęła chodzi na boki... Muszę skończyć miesiąc i przysiądę nad Twoim przypadkiem. Pozdrowienia
-
Cześć No na tej klatce przody aż wystają nad śnieg więc ... Wykrok jest ale jesteś nisko więc jeżeli nie możesz - spróbuj - dogonić zewnętrzną to jest po prostu anatomiczny. Zwróć uwagę na Twój tułów i jego nachylenie w stosunku do nachylenia goleni - jest zdecydowanie prosty a te kąty powinny być podobne na tyle na ile to jest anatomicznie możliwe. Tułów ciągnie Cię w tył - ciężar ciała masz zbytnio z tyłu, czyli odchylenie. Bardzo dobrą klatkę wybrałeś. Pamiętaj jednak, że klatka to wyrwana z kontekstu jakiegoś ciągu ruchowego pozycja i analizować je można tylko na kanwie całości filmu. O plecaku nie chciałem pisać bo to oczywiste podobnie jak kije. Musisz się zdecydować na kogo chcesz wyglądać. Pozdro
-
Cześć Zatrzymałem go po chwili na prostej i koleś był po prostu przerażony, przepraszał i mówił, że prawo jazdy ma. Nie pojmuje jak mógł je dostać. Samochodem jeszcze łatwiej zabić niż na nartach... Pozdro
-
Cześć To był raczej odruch. Czyli nie trąbić i nie hamować - walić? Szkoda, mam samochód, który nigdy nie był w żaden sposób uderzony... Pozdro
-
Cześć Nie możemy podesłać tutoriala i... prośba: Mogę z Tobą pogadać o technice bo coś tam wiem ale ostatni raz używamy jakiegoś sieciowego slangu dla leszczy OK? To tyle co dotyczy zasad. Co dotyczy jazdy zaś to piszesz o tym samym co ja tylko nie znasz mechaniki skrętu stąd niezrozumienie - nauka z tutoriali jakichś kosmitów. Ty robisz dokładnie to co napisałeś - zostajesz na krawędzi. To powoduje, że skręt ciągnie się ale się nie zacieśnia - a o tym mówimy. Aby się zacieśniał musisz aktywnie dociążać krawędź poprzez obniżanie pozycji tym szybsze im mniejszy promień chcesz osiągnąć. U Ciebie jest zapoczątkowanie i wejście w ustalony układ .... koniec. Brakuje aktywnego sterowania więc narta skręca tylko na początku a później sunie na promieniu. Kiedyś tam zacieśni ale wcześniej się przestarszysz i wrzucisz w ześlizg. Pozdro
-
Cześć Ja jeżdżąc u nas w mieście samochodem zauważyłem, że ilość samochodów na obcych rejestracjach jest często na jakimś odcinku drogi większa niż "miejscowych". Do tego - nikomu nic nie ujmując - prowadzący te pojazdy kierowcy zazwyczaj zachowują się jakby właśnie po raz pierwszy wsiedli za kierownicę. W sobotę wieczorem pewien gość zajechał mi dwa razy drogę na jednym bardzo dobrze oznakowanym w znaki pionowe i poziome rondzie dwa razy z czego drugi raz po gwałtownym obtrąbieniu. Czy u Was też taka sytuacja ma miejsce? Pozdrowienia
-
Cześć Wydłużenie skrętu będzie raczej zwiększało prędkość. Myślę, że chodziło Ci o zmniejszenie promienia skrętu tzw. podkręcenie, bo to jest rzeczywiście element kontroli prędkości w długim skręcie. No to u Ciebie tego nie widać. /w skręcie jesteś dość statyczny. Przyjmujesz dość szybko układ jaki sobie wymyśliłeś jako fajny (zaznaczam, że ten układ wcale nie jest zły) i statycznie w nim pozostajesz do momentu przekrawędziowania. Nie ma aktywnego podkręcenia czyli aktywnej fazy sterowania. To zresztą rzecz niełatwa - nie wiem czy nie najtrudniejsza we współczesnej technice. Pozdro
-
Cześć A dlaczego nie? Ja jeżdżę naprawdę miękko w sensie stania nad nartą i nie wywierania zbędnych sił - uważam, że to umiem i mogę zjechać na nastawach dla dzieci - no powiedzmy spróbować zjechać ale na 6 to jadę bez problemu przy wadze 95kg nago. Ale już jakbym na przykład miał jechać jakiś zawody, powiedzmy GS i miłą traktować to poważnie to bym skręcił na 9 może 10 a jak dziury to i więcej. Myślę, że działałbyś tak samo bo to jest po prostu logika a nie tabelki. Pozdro Grimson pisał o kuzynie w kwestii wiązań. Koleś zerwał ACL bo jest po prostu nieruchawy (określił go jako sportowe beztalencie) i to jest powód zerwania a nie taki czy inny nastaw. ACL można zerwać w czasie jazdy nawet nie upadając i do końca tego nie czując. Omawiane w temacie Materiały... ćwiczenie Filipa jest znakomite to takiego właśnie zerwania. ACL były nagminnie zrywane "bezodczuciowo" niemalże w dobie funcarvingu. Osoby początkujące czy też jeżdżące wolno z dużym elementem rotacji powinny mieć nieco inaczej działające wiązania bo tu przy upadkach czy też w sytuacjach kontuzjogennych nie występuje uderzenie czy szarpnięcie ale (zazwyczaj powolny) ruch skręcający, więc nie tyle niskie nastawy ale wiązanie dostosowane elastycznością do takiej jazdy. Pozdro
-
Cześć A widzieliście jak wygląda długi skręt na filmach wybitnych demonstratorów... 😉 POzdro
-
Cześć Nie wiem co to jest technika "flexed release" więc mówię pass. Kolana są ugięte zawsze, patrząc na Ciebie - objeżdżony gość - myślę, że nie ma co się nad tym skupiać. Ręka dolna prowadzona nisko blisko śniegu - rozumiem, że tak miało być, łuk równomierny, kontrolowany. Jedziesz frontalnie stabilnie co jest fajne. Co mi się nie podoba - jazda sprawia wrażenie wymuszonej, brakuje swobody tak jakbyś był spięty - to się aż czuje. Pozdro
-
Cześć Bo to jest Szymek kolejny temat gdzie tabelka się nie sprawdza tak jak mm pod butem czy cm w talii są tylko i wyłącznie jakimś tam parametrem. Dopiero jak całość - narty łącznie z konstrukcją, sztywnością, zróżnicowaniem sztywności itd daje właściwą całość, tak wiązanie daje możliwość nastawu z narciarzem, na danych nartach w danych warunkach itd. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Spoko, nie chodzi mi o jakieś pretensje czy coś w tym stylu. Po prostu uważam, że trochę zbyt dużą wagę przywiązujesz do tego wyboru, kierując się często różnymi dziwnymi materiałami z testów, opiniami z katalogów itd. W konstrukcji nart - tych porządniejszych - nic nie wymyślono od z górą 30-35 lat. Nam - użytkownikom próbuje się wmówić wszystkimi możliwymi kanałami, że jest inaczej, a... nie jest bo być za bardzo nie może. Pozdro
- 92 odpowiedzi
-
Cześć To co napisałem nie jest moim wymysłem tylko realnym faktem wynikającym z praktyki jazdy. Założyłeś już trzy tematy dotyczące nart,w których analizujesz wymiary, przytaczasz nic nie znaczące zdania z katalogów, wałkujesz temat sprzętu uniwersalnego mając złudną nadzieję, że trafisz na jakiś cud. Cudów nie ma niestety. /Koledzy dali sporo dobrych rad a dalsza walka z parametrami i mm pod butem nic nie da, zapewniam z praktyki. Obecnie będąca w modzie hybryda - czym by nie była - jest kolejną odpowiedzią na pytania takich jak Ty osób - chcących sprawą sprzętu załatwić niedostatki techniczne i brak ogarnięcia narty sportowej. Hybryda z Twojego punktu widzenia nie jest dobrym wyborem bo jest obecnie modna tak jak wcześniej szeroki AM, przed nim Master, przed nim narta FR, wcześniej SL itd. Po prostu będzie droga i nie zmieścisz się w budżecie. Sugeruję zastanowić się nad używanym Masterem lub GS sklepowym np drugim. Będzie to z pewnością dobry i nie tak kosztowny wybór. Pozdrowienia
- 92 odpowiedzi
-
- 2
-
Cześć Pośredniość skrętu to zawsze wybór narciarza a nie narty... niestety. Pozdro
- 92 odpowiedzi
-
- 1
-
Cześć Ja takiego nastawu nigdy na oczy nie widziałem a miałem okazje jeździe nawet na SL z PŚ. To są nastawy zjazdowe chyba. Pozdro
-
Cześć No mnie chodzi właśnie o to aby odjazd był ze świadomością, momentu kiedy nie będziesz już w stanie obciążać nogi wewnętrznej i odjeżdżająca pociągnie ciało, a właściwie zmusi do przemieszczenia środka ciężkości co może spowodować rozjechanie na zablokowanym układzie. Filip jedzie nisko i wypuszcza nartę praktycznie do prostej nogi ale cały czas praktycznie 100% ma na wewnętrznej, która praktycznie idzie płasko. Pozdro
-
Cześć Ależ Tomek, to (dla mnie) świadczy tylko, że byłeś z fajną ekipą i zapewniam Cię, że jakby coś się działo ruszyliby z pomocą nie zważając na nic. Znam to bo u nas jest dokładnie tak samo. Swego, czasu przez moją ewidentna głupotę podszytą lenistwem wywinęliśmy z przyjacielem kompletną kabinę na jednym z jazów na środkowej Pilicy. Myślisz, że koledzy nam chociaż trochę pomogli. Jak zorientowali się, że jest pod kontrola i się nie topimy to stali chamy na koronie jazu i płacząc ze śmiechu kręcili filmiki a my w tym czasie ryzykując życie próbowaliśmy wydobyć miotane odwojem rzeczy o kajaku nie mówiąc. Tak zachowują się prawdziwi przyjaciele bo znają nas i wiedzą kiedy sobie radzimy a kiedy trzeba rzucić wszystko i ratować. I wtedy wahania nie ma. Pozdrowienia
-
Cześć Ćwiczenie pokazywane przez Filipa wykonywane w sposób w jaki jedzie - czyli z maksymalnym odjazdem narty postawionej na krawędzi nie jest wcale łatwe a powiedziałbym nawet, że wykonywane bez pewnej świadomości tzn. że ciężar ciała jest na nodze podpierającej cały czas - może być niebezpieczne. To jest ćwiczenie dla dobrych narciarzy. Co do Filipa jako instruktora to raczej nie było nam po drodze z pewnych względów raczej pozanarciarskich ale obserwując jego konsekwentne działanie i pewną filozofie szkolenia wydaje mi się naprawdę dobrym i zaangażowanym fachowcem i warto skorzystać z jego wiedzy i doświadczenia. Przede wszystkim - co uważam, za wyższy poziom instruktorskiego wtajemniczenia - ma własną wizję szkolenia jako pewnego zintegrowanego programu czy też cyklu działań, podpiera się analizą jazdy sportowej, jest "ćwiczeniowcem" (tu nie zgadzamy się zupełnie). Myślę też, że szkolenie prowadzone przez Rafała będzie podobne bo stosują (może nie zawsze) wymienność - to zresztą bardzo dobra rzecz i dla instruktorów i dla kursantów. U Filipa trzeba być sprawnym bo jeździ nisko i porządnie. Pozdro
-
Cześć To o czym mówisz - jeżeli dobrze zrozumiałem opis ćwiczenia - bardzo fajnie i łatwiej można zrobić np. na talerzyku co może być fajnym wprowadzeniem do wykonywania tej zabawy/ćwiczenia w jeździe. Można sobie wtedy spokojnie zaobserwować jaki kąt zakrawędziowania jest potrzebny do określonego promienia łuku i jak nim sterować.Ta zabawa też jest raczej dla osób panujących nad nartami bo trzeba to robić w taki sposób aby nie wyjeżdżać ze śladu orczyka - nie można łamać przepisów. Pozdro
-
Cześć Każda ewolucja, która jest skuteczna jest wykonana dobrze. Natomiast - co słusznie zauważył nasz "Jeżdżący tyłem" (to tak jak "Tańczący z Wilkami" - już tak zostanie) - tak wykonany łuk płużny jest niezgodny z obecnym kanonem tej ewolucji prezentowanym w Programie Nauczania. Swego czasu - koło 2005 roku - wszedł specyficzny Program Nauczania (tzw, carvingowy) gdzie kanon wykonania łuku był bardzo podobny do prezentowanego, czyli: noga wewnętrzna była osią obrotu a noga zewnętrzna - na której była większość ciężaru ciała wycinała łuk, gdzie narta była prowadzona na krawędzi. To była trudno ewolucja i... dla mnie durna jak cały ten program z 2005 roku gdzie wszystko było podporządkowane jeździe ciętej. Jak widać na stokach i sprawdzono to od lat, nie da się nauczać narciarstwa omijając poszczególne etapy szkolenia a dowodem na to jest odejście do lamusa wszystkich propozycji szkolenia spod znaku dr. Kuchlera. Tego typu łuk płużny był traktowany jako ewolucja ćwiczeniowa w celu osiągnięcia wyższego poziomu natomiast łuk płużny jest ewolucją niezależną, która w pewnych sytuacjach jest jedyną możliwą technik,ą bezpiecznego poruszania się na nartach, dlatego też nie należy pługu i łuków płużnych traktować jedynie jako etap w nauce ale jako zbiór technik, których umiejętne opanowanie jest niezbędne każdemu narciarzowi. Natomiast ten konkretny typ wykonania łuku płużnego jest fajnym ale naprawdę trudnym ćwiczeniem na świadomość obciążenia nart, bo zwróćcie uwagę, że noga która jest osią obrotu ma być odciążona... Pozdrowienia