-
Liczba zawartości
14 243 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Dzięki Panowie (i sorry Krzychu za prywatę w Twoim temacie) ale szukam czegoś na ultra czyli musi być małą waga i mały rozmiar po złożeniu a to co rodzicie to są wielkie i ciężkie rzeczy. Co do wodoodporności to oczywiście macie rację - nie ma rzeczy wodoodpornych i jednocześnie komfortowych przy wysiłku - kto twierdzi inaczej to albo pierdoli albo jego wysiłek jest żaden. Na kajakach od lat stosuję zwykły plastik typu sztormiak ale tam wydatek energetyczny niewielki w porównaniu z rowerem a poza tym masz kajak na rzeczy. Na rowerze musisz minimalizować naprawdę solidnie. Szukam raczej czegoś co osłoni dobrze od wiatru oraz od deszczu ale szybko wyschnie a jednocześnie trochę potu puści bo jak będzie duży deszcz to po prostu trzeba być twardym i wkupić sobie w kiosku worki foliowe. Ooo. Bardzo dziękuję za tak szczegółową prezentację. No - jak widzisz powyżej - to są zupełnie inne rzeczy niż szukam. Takie mam ENDURA - czyli motocyklowe firma robiąca rzeczy na rower też ale to jest i ciężkie i duże, choć waży 1/2 tego co Twoja kurtka. Ale z tego co piszesz to kurtka grubsza a nie taki ortalion... No to Nie wiem jak Ty w tym na rowerze jeździsz bo dla mnie taki strój to przy minusach dopiero. Pozdro
-
Cześć Piotrze jak się na czymś nie znasz to naprawdę warto czasami zamilknąć. Na maratonach w których jechałem nie było żadnego wypadku a imprez już parę było. Zawodnicy z czołówki zresztą jadą tak szybko, że gdy przychodzi czas na sen są już na mecie. Czasy zwycięzców na maratonach MTB czy gravelowych średniej długości - 500/600 km oscylują w okolicach niecałej doby. W długich maratonach - śpią regeneracyjnie ale niewiele i to im zupełnie wystarcza do pełnego funkcjonowania. A środek stawki śpi praktycznie normalnie bo jedzie się dość szybko. Oczywiście są też goście, którzy mają taktykę bardzo wolnej jazdy ciągłej ale tego zupełnie nie rozumiem, bo po prostu nie pracuje. Generalnie znacznie łatwiej jest o wypadek w Warszawie na rowerowej ścieżce. Zapewniam. Pozdro
-
Cześć Tak jak pisałem - wszystkie narty na jakich jeździłem - nawet Bobo - były taliowane. Jak Oni mogą tego nie wiedzieć/widzieć, też się dziwię. Ważnym jest jednak - bo niczego nie można rozpatrywać tylko z punktu widzenia jednej zmiennej - jaka była sztywność i jak rozłożona tej dwumetrowej narty. Sam wkleiłeś rysunki z Jouberta gdzie wszystko jest pięknie pokazane - nie trzeba czytać. Pozdro
-
Cześć Ja ci to wytłumaczę Peter, ale przecież Ty sam doskonale wiesz bo jesteś praktycznym jeźdźcem z doświadczeniem sportowym a nie pierdololącym teoretykiem: Sama podstawa techniczna różni się niewiele. Jazda po łuku w fazie sterowania była już obowiązująca w latach 80 i tak uczono. Narta zresztą byłą zawsze taliowana (co ciekawe często SL była trochę mniej taliowana niż GS, zobacz np na starą 7S Rossi, i nie były to promienie jakieś bardzo duże wbrew pozorom - 30-40). Tą talię już wtedy wykorzystywało się w jeździe mniej lub bardziej świadomie ale kluczem jest jazda po łuku w fazie sterowania. Koledzy dla, których narta taliowana była odkryciem i przełomem po prostu wcześniej nie umieli jeździć (a często nie umieją jeździć do tej pory, bo jeździ za nich długość i taliowanie). Chodzi o to, że główny problem tkwi - w tym co i teraz - czyli w synchronizacji odciążenia z zapoczątkowaniem. Obecnie narta krótka i taliowana wbrew pozorom jest zdecydowanie bardziej nieczuła na braki w synchronizacji a jak jeszcze próbujesz choć trochę położyć nartę na krawędź to masz odczucie, że jesteś bogiem. znakomity testem jest właśnie jazda na narcie nietaliowanej o starej konstrukcji i długości te 200, 205 cm. Kto nie potrafi na takiej narcie ładnie pojechać po prostu nadal nie umie dobrze jeździć i KONIEC. Natomiast bardzo wiele zmieniło się w metodyce szkolenia - co moim zdaniem jest wielkim błędem i logicznym i koncepcyjnym - poprzez dążenie wszelkimi sposobami do osiągnięcia skrętu ciętego co powoduje znany nam obraz stoków gdzie gratulujemy sobie jak z nikim się w danym dniu nie zderzyliśmy - wiesz o co chodzi. Ten brak równowagi wynikający w dużej mierze z ciśnienia oddolnego - bo każdy chce w rok jeździć jak HIrscher - jest moim zdaniem najbardziej negatywnym elementem jaki spowodowało wprowadzenie narty taliowanej. Oczywiście - tak jak i w sporcie - w kwesti niuansów technicznych zmiany są spore i można ale w sensie podstaw... żadne. Pozdrowienia
-
Cześć Witoldzie to wygląda na straszny pancer a jak się zwinie ile zajmuje i ile waży. Chodzi o kurtkę i o spodnie ale jakbyś mógł oszacować oddzielnie. Czy byłbyś w stanie w tym stroju jechać powiedzmy 10h bez przerwy w deszczu przy temp rzędu 5-6 stopni, pytam poważnie? Pozdrowienia
-
Hehe... Wiesz ja jak się zastanawiam to chyba nigdy w życiu nie miałem tej kieszonki na karnet - stąd nie zwracam na to uwagi a jest przydatne. Pozdro
-
Chyba nie ma. Nawet nie wiem. Jeżeli chodzi Ci o tą klasyczną kieszeń na rękawie przy nadgarstku to nie ma - to z kolekcji sportowej. Pozdro
-
Cześć A tu jeszcze taki ciekawy przykład jak można się zagubić teoretycznie: Pozdro
-
Cześć Hmm..., Czy jedziesz śmigiem? Dobra pytanie... Smig jest zdefiniowany w polskich materiałach bardzo ogólnie jako: Seria krótkich rytmicznych skrętów wykonywanych blisko linii spadku stoku (należy dodać - z jej przekraczaniem - żeby odróżnić od girland ale to już raczej oczywiste). Dla mnie ta definicja wystarczy - reszta to teoretyzowanie. Prawidłowy śmig jest z założenia ewolucja dynamiczną, w której ważny jest rytm i pełna kontrola prędkości i... koniec. To czy jest on wykonywany czysto na krawędzi czy z elementem rotacji nie ma znaczenia bo to jest jazda praktyczna. Oczywiście nasi teoretycy wydzielili swego czasu śmig bazowy - czyli coś takiego czy jedziesz na filmikach - śmig z elementem hamującym osiąganym przez rotacje stóp zakończone wyraźnym zakrawędziowaniem nart (kiedyś był to śmig hamujący i kanon był jeszcze inny). A także powstał - skręt równoległy krótki czyli Twój Short turn jechany zdecydowanie jak najbardziej śladem ciętym. Tutaj pojawia się problem bo żeby pojechać taką ewolucję na 4 m pasie śladem ciętym trzeba mieć do tego specjalne narty - Ci idioci nawet piszą o tym w programach SITN - czyli ewolucja przywiązana jest do typu narty, co jest oczywistą głupotą z założenia. Dodam jeszcze, że nie należy kojarzyć obecnego kanonu śmigu z klasycznym wedeln Kruckenahusera bo tam występowało właśnie zepchnięcie piętek i mocne zakrawędziowanie nart ustawionych praktycznie w poprzek stoku wykorzystywane jako odbicie do kolejnego skrętu - idea przeciwskrętu. Nie wiem czy coś Ci rozjaśniłem w kwestii śmigu ale się starałem. Dla mnie to ewolucja zasadnicza, odpowiednio modyfikowana, pozwalająca na jazdę w każdym terenie i dlatego dla mnie dobra jazda śmigiem jest podstawą oceny narciarza. Fantastycznym śmigowcem prezentującym dla mnie w sposób 100% ideę nie tylko znakomitego śmigu ale i znakomitego PRAKTYCZNEGO narciarstwa jest właśnie przytoczony już gdzieś tutaj Hansi Hinterseer. POzdro
-
Cześć Jeździłem w tej kurtce w Zwardoniu. Tutaj i ja i Kacper mamy takie kurtki, tylko z różnych lat: Pozdro
-
Witam Czy Ty to piszesz do PSmoka? Chcę się tylko upewnić... Pozdro
-
Cześć Za 800 pln pewnie mogę załatwić Rossignola (jeżeli jeszcze jest dostępny) - ten w którym jeżdżę ja i Kacper. To jest HS z linii sportowej - najlepszy ciuch na narty jaki kiedykolwiek widziałem. Pozdro
-
Cześć Ja bym tego nie utożsamiał - skrętności stóp z wypchnięciem piętek. Może to wyda Ci się śmieszne ale nie potrafię dokładnie opisać różnic ale intuicyjnie rozumiem te ruchy jako coś innego. Nieco upraszczając: - przy "skrętności stóp" mamy do czynienia z rotacją stopy czyli obraca się cała narta a oś obrotu jest w obrębie stóp. - przy wypchnięciu piętek oś obrotu jest przesunięta w kierunku dziobu, który tak naprawdę może być nieruchomy, czyli klasyczne wedeln a odróżnieniu od jazdy rotacyjnej ale po łuku. Tak rozumiem różnicę.
-
Cześć Mam i rolki i łyżwy do oddania - nikt na nich nie chciał jeździć. może ktoś ma jakieś dzieci które wezmą za przysłowiowy browar? To, że ktoś lubi jeździć na nartach to nie znaczy, że na rolkach musi. Pozdro
-
Cześć Chcesz ale nie rozumiesz. Przy czystej krawędzi sztuką jest jechanie bez dociążania, czy jak to nazywasz obciążania... Skoro zaczynasz dyskusję - pokaż. Pozdro
-
Cześć Jasne rozumiem, też to mam ale w dyskusji o zaawansowanej technice lepiej unikać takich dróżek. Pozdro
-
Doucz się, a filmiki sobie znajdziesz.
-
Cześć Rozumiem i współczuję bo z takim statkiem jak jest dużo przeszkód musisz się nie lada nawalczyć. Kajak waży 22-23 kg a kanadyjka sama chyba ponad 40. Do tego rozmiar i jakie ramie jak się do wody przyssie. to zdecydowanie dwuosobowy sprzęt więc i tak szacun, że potrafisz sobie z tym radzić. No ale piękno tych małych cieków jest też właśnie w tym, że nikt ich nie tnie, że są dziewicze... Szczerze zazdroszczę bo my jeszcze sezonu nie zaczęliśmy niestety. Dopiero pod koniec maja a Wy już w pełni. Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Od razu pytanka, jeżeli można. Skąd dokąd płynęliście? Czy ta woda to jest średnia czy raczej wysoka bo coś mi się wydaje, że chyba wyższa. Jak się spisuje mały Coleman, bo ja mam dwa namioty tej firmy i jak koncepcyjnie są OK, tak jakościowo mam zastrzeżenia - małe zakładki na szwach w sypialniach, mało trwałe siatki... Pozdro
-
Cześć No cóż warto pomyśleć zanim się przepisze jakieś bzdury. Wikipedia niestety nie jest zbyt wiarygodnym źródłem dla osób znających dany temat. Tworzą ją zazwyczaj laicy. Aczkolwiek np. statystyki sportowe są super. Podziwiam gości, którzy to robią. Pozdro
-
Śmig to jest technika, jedna z technik jazdy ale z racji konieczności panowania nad paroma zasadniczymi elementami technicznymi jak odciążenie, dociążenie, rotacja, synchronizacja umiejętność jazdy śmigiem jest dla mnie testem odróżniającym narciarzy słabych od dobrych. Styli w narciarstwie zjazdowym w użytym przez Ciebie rozumieniu nie ma - powinieneś to wiedzieć. Pozdro
-
Cześć Śmig jest ściśle, i prosto zdefiniowany, więc nie ma co i czego za coś, uznawać. Śmig jest najwyższym stopniem narciarskiego wtajemniczenia. Jest to oczywiste i zgodne z logiką. Pozdro
-
Cześć Ja jak chcę "naprawdę ostro pojeździć" to zawsze jadę z kimś. Rodzina, przyjaciele, znajomi w większości jeżdżą tak, że dają solidną motywację. Nieskromnie powiem, że za część jestem osobiście odpowiedzialny. Pozdro
-
Cześć No właśnie o to głównie chodzi a narta ma mniejsze jeżeli nie żadne znaczenie. Jest raczej dla dobrego narciarza kwestią podniesienia komfortu w takich czy innych warunkach ale nie warunkiem koniecznym czegokolwiek. I jeszcze - kończąc o nartach - to czy narta jest dobra czy nie widać od razu gdy się ją ogląda, weźmie do ręki itd. To kwestie szczegółów wykończenia, pewnych widocznych na zewnątrz elementów, które zdradzają konstrukcję a nie jakichś geometrycznych zupełnie nie mających znaczenia parametrów. Pozdro
-
Cześć Kolega jak nie ma argumentów - a zdarza mu się to często - to podpiera się paranoiczna interpretacją czyichś stwierdzeń. Standard, nie warto ciągnąć. Co do nart... sprawa jest dość prosta i oczywista. Jeszcze nie tak dawno jedynymi nartami o porządnej konstrukcji były narty sportowe więc oczywistym jest, że każdy w miarę ogarnięty narciarz na sportowej jeździł. Tak samo robił Master i podobnie Smoku. Od pewnego czasu jednak narty nawet w segmentach popularnych mają często bardzo porządną konstrukcję, niewiele różniącą się od desek race. Przepisy i postęp w konkurencjach alpejskich spowodowały, że narta wyczynowa GS stała się do jazdy w normlanym ruchu narciarskim mało przydatna, zwłaszcza dla osób "chcących w pełni ją wykorzystać" (uwielbiam ten popierdolony slogan). Stąd koncepcja rossignolowego Mastera - znakomitej przecież narty w sensie konstrukcyjnym i koncepcyjnym ale jest to jednak narta bardziej zbliżona do GS i fajnie idzie na szybkości. No i mamy teraz hybrydę czyli nartę wywodzącą się bardziej z SL gdzie dołożono jeszcze troszkę szerokości zachowując walory konstrukcyjne SL ale lekko ją odzierając z dynamiki. I mamy nartę o konstrukcji narty sportowej o jakiej nie śniło się jeszcze 10 czy 12 lat temu, która w pełni zadowoli nawet tych najlepszych. A że drażniący są pajace pozujący na sportowców czy mistrzowie na damskich Masterach...? Dla mnie to oczywiste i rozumiem Mastera ale nie ma co się denerwować bo goście są raczej zabawni tak na stoku jak i w piśmie i mowie. Pozdro