-
Liczba zawartości
14 232 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
SF zabawa na całego - zebranie twardzielek/twardzieli - edycja letnia.
Mitek odpowiedział Adam ..DUCH → na temat → Hyde Park
Cześć He he alternatywa Sagittarius A*? To jest 27000 lat świetlnych od nas więc taka mała czarna dziurka może powstać. Kiedyś to się nazywało u nas w rejonie "bomba kobaltowa". Był to np. określony pokój w akademiku gdzie jak wszedłeś miałeś małe szanse wyjścia a już z pewnością nie trzeźwy. Między innymi z tego względu akademików się bałem bo lubię zabawę... Nie chciałem kusić losu. Z resztą jedno z drugim ma sporo wspólnego bo czarne dziury też mają coś wspólnego z promieniowaniem wysokich energii. Adaś jak się odezwie to od razu trzeba plany modyfikować albo w ogóle coś z nimi (planami) robić. Na dzisiaj z Rybelkiem jedziemy ale pewnie na dłużej - tak powiedziała. W planach mamy zawsze rowerowy wyjazd we dwójkę w tym mniej więcej okresie więc będziemy próbować łączyć a jest okazja zajebista jak widać. Pozdro -
Cześć Ja wiem czy to tak strasznie dużo? Mój rower goły waży 15,5kg. Zawsze mam podsiodłówkę techniczną (o,5kg), bidon (1kg) albo dwa (0,75kg), małą płetwę na portfel, tel, klucze, batonik itd - pewnie w sumie 1kg. No i jadę zazwyczaj z plecakiem komputer, ładowarka, itd. 3kg. Cały zestaw waży pewnie koło 20kg. A na ultra dochodzi jedzenie picie spanie i ubranie - 3-4 kg. I już jest 25... Chyba te 25 to niewiele. Pozdro
-
Cześć A ile waży konkretnie? Pozdro
-
Cześć Marku niestety, to nie dotyczy może nas - w sensie społeczności forum czy znajomych itd... ale wierz mi, jestem w naszej firmie między innymi odpowiedzialny za ochronę obiektu i poznaję wszystkich bo ich szkolę. Nie obrażając nikogo analfabetyzm jest jeszcze istniejącą cechą pewnej części społeczeństwa a stopień niezrozumienia najprostszych poleceń graniczy ze złośliwością. I wierz mi Marek to w większości dobrzy, porządni ludzie, którzy naprawdę się starają... Pozdrowienia
-
Cześć Tata widać za młodu nosił szelki, to biedny kolega teraz ma problemy... 😉 Pozdro
-
Cześć Wiesz, charakter pisma też da się wypracować. Moi rodzice i nauczyciele na szczęście nie mieli takich szalonych pomysłów, więc nie zraziłem się do pisania jako takiego. Niektórzy rzeczywiście piszą mocno nieczytelnie ale da się to przeżyć, gdy piszą po polsku. Błędy też się zdarzają i to jest zrozumiałe, zwłaszcza gdy chcesz szybko przelać myśli na klawiaturę czy papier. Ja mam zwyczaj sprawdzać posty i staram się wyłapywać błędy, których nie pokazuje korektor ale i tak się zdarzają, za co zawsze przepraszam. Natomiast nie przywiązywanie wagi do poprawności pisania czy też celowe pomijanie niektórych obowiązków i zasad jak pisanie ciągiem, bez wielkich liter itd, postrzegam jak zwykłe chamstwo i celową chęć obrażenia interlokutora. To w prostej linii coś takiego jak jazda na rowerze ścieżką rowerową pod prąd, czy też jazda bez kontroli na stoku. Rozumiem przy wymianie szybkich SMSów ale np na forum...??? POzdro
-
Cześć Po prostu niektórzy się dłużej uczą, nie mają motywacji, uważają, że to nie ma znaczenia lub są po prostu tępi. Pozdro
-
Cześć He he... my jesteśmy dogmatyczni. Rower to rower a nie motorower - sposób zasilania jest tu elementem drugorzędnym. Chodzi o kwestię akceptacji ułatwień. Sego czasu - chyba w 5 czy 6 klasie u Kacpra Pani na polskim zaczęła robić dyktanda. Okazało się, że dostał gola z pierwszego (olał to), później z drugiego ( zaczął się przejmować) a następnie z trzeciego (wpadł a panikę). Poszliśmy do Pani i Ona (skądinąd bardzo dobry nauczyciel i fajny człowiek) poradziła, że może zrobić mu badania na dysleksję czy tam dysgrafię...? Zapytaliśmy czy sensem dyktand jest zmuszenie uczniów do nauczenia się poprawnego pisania czy wyselekcjonowanie kandydatów do uproszczeń? no i Pani trochę się zapowietrzyła. W każdym razie przysiedliśmy z Kacprem i po miesiącu czy dwóch nauczył się pisać jak należy. I ma spokój. Choć wkurzały go osoby, które mogłyby zrobić to samo ale załatwiły sobie papier. Nie piszę tego, żeby kogoś ganić czy coś radzić - to raczej taka forma żartu - ale chcę pokazać Mój/Nasz sposób myślenia. Wiesz, często się z tego śmieję, ale mimo wszystko to każdą jazdę nawet do pracy i ja i Rybelek traktujemy trochę jak trening w sensie wyzwania - wiesz o co chodzi. Trzymajcie się serdecznie
-
Cześć Ze się na siłę postarzyć chce a Ty jeszcze pomagasz... Przecież to młoda dziewczyna jest. Wiesz jakby zajebiście wyglądała na zgrabnym gravelku w obciślakach... i zdrowie by było jak u konia a to ważne. Możesz jej pokazać... Na elektrykach to jednak babcie, nawet 20-letnie czasami ale babcie. Taka prawda. Pozdro
-
Cześć I o taki myślałem. Pozdro
-
Cześć Sorry Marek ale masz rower przełajowy??? Pozdro
-
Wstyd jest...
-
Cześć To znaczy... Na początku hamuje się głównie tyłem bo przodu nie umie się używać bo... jest natychmiastowy i leci się przez kierę - ćwiczyłem nie raz to wiem. Po jakimś czasie - zależnie od natężenia jazdy, jak i gdzie jeździmy - zaczynamy używać przodu, czyli hamujemy obydwoma ale stopniowo coraz więcej używamy przodu. Później hamuje się już właściwie tylko przodem i - tak jak pisze Wiesław - warto tak doprecyzować klamkę aby można było takie hamowanie w pełni kontrolować. Obecnie jestem na etapie kontroli szybkości jazdy jednym palcem - i po to właśnie potrzebny jest naprawdę skuteczny hamulec przedni. Tył - co ciekawe - staje się raczej hamulcem ratunkowym, kontrolującym poślizg koła itd. Myślę, że jest niezła analogia z samochodem. Słaby kierowca gdy hamuje wciska pedał do deski i trzyma - stąd pomysł ABS. Dobry hamuje rzadko i wtedy kiedy potrzeba i trzyma hamulec krótko. To jest też funkcja umiejętności patrzenia na drogę i przewidywania tego co należy zrobić, wcześniejszej korekty toru itd. Okazuje się, że w wielu miejscach gdzie kiedyś jechało się na hamulcu czy na klamkach (na rowerze to dla mnie zdecydowanie bardziej odczuwalne) w ogóle nie potrzeba hamowania tylko odpowiednia jazda. Pozdrowienia
-
Cześć Też raczej szedłbym tropem optymalizacji pozycji na rowerze w perspektywie sposobu jego użytkowania. Zwrócić też chciałem uwagę na jedną ważną rzecz, o której pisze - tak trochę między wierszami - Marek. Rowery firmowo są zestawione w sposób sensowny. To nie jest tak, że goście w takim Scott czy innym Specu montują coś bo akurat mają na magazynie. To są zestawienia przemyślane oparte na latach doświadczeń i zoptymalizowane pod kątem pewnej średniej. Jeżeli już w nie ingerować to w niewielkim zakresie a już z pewnością nie poprzez wymianę elementów z rowerów innego typu. Siodła kanapowe są do rowerów typu miejskiego gdzie geometria siedzenia i sposób korzystania jest zupełnie inny niż np. w MTB i mieszanie tego jest bez sensu bo nie będzie pracowało. Pozdrowienia
-
Cześć Mnie się jakoś udało z siodłem firmowym. Później jak je objeździłem to nie ma już żadnego problemu nawet po miesiącu nie jeżdżenia. Nawet zmieniłem bo popękało i niszczyło mi spodenki, ale na taki sam model i jest OK. Też podchodzę do tego jak do narciarskich butów ale jeżdżę stale więc szybko idzie. Ewka ma trzy rowery i je zmienia. W każdym inne siodło w tym w MTB ma męskie i też ma spokój, nigdy nie narzekała przynajmniej. Pozdro
-
Cześć Niestety trzeba zmieniać ciśnienie Piotrze bo rzeczywiście na 1 barze na twardym się zamęczysz - aczkolwiek ćwiczenie dobre. No siodełko nie ma rady tylko permanentna, codzienna jazda po jakichś trzech miesiącach raczej problem znika i to praktycznie na zawsze, chyba, że zmienisz typ siodła. Myślę, że nie ma co porównywać jazdy w terenie z jazdą po równym - to są dwie różne rzeczy. W terenie musisz być naprawdę skupiony, cały czas patrzeć przed siebie analizować i wyprzedzać, amortyzować itd. To jest dość oczywiste. Robię często właśnie w niedzielę taką pętelkę gdzie pierwsze 15km jest generalnie w terenie a drugie to szybki powrót do domu po idealnym asfalcie lub wiślanym wale. W terenie średnia nie przekracza 12-13km/h choć staram się jechać szybko ale jest dużo korzeni, ciasno między drzewami i takie krótkie skoki na piach - można ładnie zaryć ryjem. 🙂 Jak kończę to jestem mokry. A po płaskim te 30 km/h nawet pod lekki wiatr zawsze się jakoś trzyma - myślę, że się nauczyłem jak to robić. A wczoraj wiało w plecy tak, że wychodziły mi średnie po 33-34km/h bez żadnego zmęczenia. Tak, że w terenie trzy razy wolniej mniej więcej wychodzi przy większym zaangażowaniu, ale za to kształtuje to bardzo technikę co później procentuje w jeździe. Pozdrowienia
-
Cześć Niestety przeszedłem na Łomżę, Namysłów za drogi się zrobił. Bardzo podobną pętlę ( w sensie kształtu) wykręciłem. Właśnie wróciłem. Na S na drodze technicznej czy na wale można dzisiaj grzać ponad 40km/h tak pięknie wieje. Pozdro
-
Cześć Beata spokojnie do brzegu i wszystko się pozrasta i pozarasta a zgięcie będą i wyprosty. Napisz lepiej gdzie ten spływ? Pozdro
-
Cześc Nie wiem szczerze mówiąc jak wpadłeś na to, że dwa różne posty mogą być kontynuacją myśli. Przytoczony cytat to Moja ocena sytuacji prawnej narciarstwa w naszym kraju a post o alkoholu to reakcja na wpisy kolegi Lubeckiego. /co jedno z drugim ma wspólnego...? A co do naszych rodaków i ich zachowań to różowo nie jest i moim zdaniem, jeżeli utrzymają się obecne trendy w edukacji - czyli jej planowe niszczenie na każdym poziomie przez władzę - to może być tylko gorzej. Pozdro
-
Cześć E tam, ukraińszczyzną pojechał bo chciał w końcu jakieś kolory a nie biały czarny i czaszki. Znudziły mu się oddziały ochronne i tyle. Ważne, że już głos daje i mu..... zdrowieje generalnie w tempie ekspresu. Pozdro
-
Cześć Powiem Ci, że dla mnie ta wiedza jest zazwyczaj demotywująca oraz stresująca dlatego włączam czysty ślad i zazwyczaj jadę na 50 czy 80 metrów - czasami rozszerzę jak jest to niezbędne w nawigacji. To jest tak jak swego czasu Rafał (brat Rybelka) włączył sobie okienko "droga do celu" i - chcąc, nie chcąc - się, co chwila, na nie gapił. Marek, On się autentycznie fizycznie męczył stresem, że to tak wolno idzie, ale był uparty. Kiedyś przez jakieś 40-50 km czekał na najtrudniejszy podjazd na trasie, oszczędzał siły, przygotowywał mental itd. i.... jak w końcu ten podjazd był to go nie zauważył. I szczęści bo wyłączył w końcu to okno. 🙂 Wiesz, jak masz jazdę z wyborem drogi to jasna sprawa, ze trzeba wiedzieć co i jak ale jak musisz po prostu jechać to... trzeba jechać. 😉 Pozdro
-
Cześć Czy gdzieś wspomniałem, że piszę o jakiejś konkretnej nacji...??? To co napisałem to właściwie czysty truizm ale jak widać ogólnie niezrozumiały. Stosując ten typ myślenia to skutkiem wypadku samochodowego powinien być zakaz ich sprzedaży. Stosując Twój typ myślenia - oprócz Polski. Gratukluję.
-
Cześć Aleś pojechał - "robią różnicę...". Te dwa trzy stopnie (dlaczego stopnie jak nawigacje rowerowe wyskalowane są w procentach, nie widziałem nigdy w stopniach ...?) to różnica pomiędzy tym co robi się na względnym spokoju a niemożliwym. Ja podjazd 5-6% pojadę ciągiem bez problemu, do 10% pojadę ale już 12-13% to jest troszkę walka a powyżej 15% to jest walka, czasami lepiej zejść. Mówię oczywiście o przypadkach gdy nachylenie utrzymuje się dłużej a nie na 10 metrach. Bardzo dużo zależy od nawierzchni oczywiście, bo po asfalcie to będzie luz ale jak trafisz lepki szuter to - choć droga idealnie równa - musisz sobie dołożyć 2-3% minimum bo rower nie jedzie. Dużo zależy od połączenia opona/nawierzchnia bo opona będzie Ci super pracowała na podjeździe a na zjeździe będzie kicha i odwrotnie - trzeba iść na kompromisy albo to olać i po prostu jechać na tym co się ma. Do tego dochodzi jeszcze kwestia taktyki. Jak masz jedną górkę i jeden podjazd to idziesz w trupa, praktycznie na 100% bo na górze sobie wypijesz browar i zjazd do domu ale jak masz podjazdów powiedzmy 200 to na stromych z premedytacją trzeba zejść i podprowadzić bo chcąc podjechać wszystko na którymś się padnie. Trzymaj się serdecznie
-
Cześć Alkohol nie jest problemem, problemem jest coraz niższy poziom kultury, wiedzy i umiejętności korzystających. Pozdro
-
Cześć Kwestie prawne mnie nie interesują, tak naprawdę. Nie należą do narciarstwa. POzdro