Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    14 237
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    212

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć Jasne, wiosną zeszłego roku umówiłem się z Krzysiem Moruńkiem w jego rejonach. Zdzwaniając się z nim patrzyłem na mapę i wytyczony ślad i stwierdziłem, że mam (już nie pamiętam wartości dokładnie) 20 min. dodałem więc 5 min na zapas i tyle. Okazało się, że po wiosennych nawałnicach przez ostatni kilometr, może półtora było na trasie tyle nałamanych drzew, że musiałem większość czasu nieść rower przez las bo ścieżkami nie dało się w ogóle przejść. Zła ocena sytuacji wynikająca z niewiedzy. Tutaj nie miało to znaczenia poza czasem Krzysia ale gdyby to nie było 1km tylko 30 to już robi się cały dzień... Dlatego też często tak rygorystycznie pisze o tych samotnych wyprawach w góry bo gdy jesteś sam czasami nawet drobna sytuacja może spowodować poważny problem - a z partnerem czy w grupie możliwości jest nieporównanie więcej. Oczywiście, że nie dotyczy to wyczynowców bo tu sprawa jest zazwyczaj tak przebadana a doświadczenie tak duże, że nie da się porównywać. Pozdro
  2. Cześć Ja po prostu nie lubię SUVów jako koncepcji - co nie znaczy, że Ty masz ich nie lubić czy też nie cenić. No właśnie się cieszę, wierz mi Marku, że to jest autentyczna radość - dla mnie. Oczywiście mógłbym się zaasekurować kupić elektryka czy też super ultra lekki sprzęt itd. - i z pewnością byłoby łatwiej ale... dla mnie to by było trochę jak wyjście na Kasprowy z tlenem i tragarzem - taka filozofia. W zeszłym roku Rafał - brat Rybelka - pojechał Pomorską na facie. Wybrał sprzęt, który jakby zaprzecza idei prawidłowego doboru, ciężki, wolny, opory toczenia gigantyczne, przełożenia tylko terenowe, rozpędzenie i utrzymanie 28/28,5 km/h to jest maks dla objeżdżonego gościa itd. Wszyscy się z niego śmiali ale... robili sobie z nim zdjęcia i zdjęcia roweru bo był jedyny, który na takim sprzęcie sobie poradził i - chociaż postąpił absolutnie wbrew logice - był podziwiany przez tych, którzy z wyboru się śmiali i miał zajebistą satysfakcję jak przejechał na kołach wszystko. Sam napisałem, że to wyścig ale myślę, że to raczej rajd bo nie ma na trasie bezpośredniej rywalizacji. Start jest rozciągnięty na ponad dwie godziny - ja to tak trochę po samochodowemu rozróżniam. Ja pierwsze dwa lata jeździłem na zblokowanym amorze i otwierałem tylko w terenie. Później zrozumiałem, sprawdziłem, że to bezsens i teraz jeżdżę cały czas na otwartym. Przy samym przodzie jak nie dajesz z nogi straty są naprawdę iluzoryczne. Wiesz to jest tak jak z tym gravel czy MTB. Na takiej Pomorskiej przy optymalnej konfiguracji obu rowerów zysk z gravela to są minuty, parę minut, może 10-15 maks. Więcej stracisz jak nie zaplanujesz dobrze zakupów w sklepie. Dla ścigających się na sekundy ma to ogromne znaczenie - dla mnie żadne. Pozdro serdeczne
  3. Cześć W góry nie chodzę od dawna - za młodu się nałaziłem a teraz trzeba wybierać to co bardziej fascynuje, czy też jest większą zabawą - oczywiście dla mnie. Ale można to porównać w jakiś sposób do kajaków. Dla przykładu: - byliśmy teraz na Łupawie - rzeka trudna ale łatwe dojazdy do wody, przetarta i przecięta (tu zdecydowanie ktoś przesadził ale zrobił to bez uzgodnień i wiedzy chcąc udostępnić rzekę dla każdego i po prostu...ją zniszczył. Pomimo, że legendarna i technicznie trzeba się orientować, nie jest żadnym wyzwaniem chyba, że popłyniesz "na wodę". - byliśmy dwa lata temu na Liwie. Rzeka nieprzetarta i niepływana i wojna jest non stop i choć płynie blisko sporych miejscowości, to jest solidnym wyzwaniem, nawet dla opływanej ekipy - my nie daliśmy rady. Po prostu fizycznie nie byliśmy w stanie na ciężko. W Beskidach też można zginąć ale to już trzeba przestać myśleć w pewnym momencie. Pozdro
  4. Cześć Nie pierdolcie koledzy bo doskonale wiecie o co chodzi. Honnold czy Messner to zawodowcy a mnie chodzi o leszczy, którzy chcą ich naśladować w Beskidach bo się naczytali książek i maja ego... Pozdro
  5. Jeżeli podejmujesz jakąś działalność w górach sam to nie ma o czy m gadać - amatorszczyzna.
  6. Proste. Niech sobie pojedzie w teren na 30 km, gdzie masz 1-2 km do wioski i pojedź w ten sam teren gdzie masz 30 km do wioski, nawet nie mówię o 300... Pełna racja Piotrek. Pozdro
  7. Cześć Dokładnie dlatego sprzęt musi być przede wszystkim PEWNY i BEZAWARYJNY - ba na tych dwóch aspektach tracisz najwięcej. Co z tego, że sobie wycieniujesz łańcuch czy koła jak będzie to przyczyną gumy czy zerwania? Jeszcze nigdy w trakcie jakiejkolwiek długiej drogi nie miałem awarii poza zwykłą gumą. Ale jak się przytrafiała to był to znak nie do zmiany roweru tylko opon. Ja nie walczę, ze sprzętem, nie piszę o tym, nie analizuję, nie kupuję - to raczej Wy to robicie Marek - ja jeżdżę, bo to mi sprawia przyjemność a nie sprzętowe zabawy. Planuję kupić nowy rower ale nie "drugi". Pozdro
  8. Cześć Kierowca jest dobry albo zły. Jazda po autostradzie to walka z zaśnięciem - nic innego. Skoda to duże kombi - nie ma z SUVem nic wspólnego (na szczęście) kupione w dobrej cenie i super zestawione. Samochód był kupowany na potrzeby podróży 4 dorosłych osób z bagażami i się sprawdził. Niestety już takich nie robią. A oszczędzam na wszystkim, zazwyczaj na tym co jest tylko dla mnie - najwięcej. Całkowicie nie rozumiem nieuzasadnionej konsumpcji. Jeżeli coś wystarcza to znaczy, że jest dobre. Pozdro
  9. Cześć Mój wtręt nie dotyczył porównania jazdy rajdówką prowadzoną przez zawodowca z czymkolwiek ale stopnia panowania nad samochodem załóżmy dla uproszczenia tym samym przez amatora i zawodowca. Zakładam że żeby się chwalić umiejętnościami jazdy samochodem trzeba... umieć coś ponad przeciętnego - ja w każdym razie tego unikam choć swego czasu byłem nawet szkolony i (może właśnie dlatego wiem jaki jest cienki i jaka cienka jest większość, zwłaszcza ta co pisze, że jest zajebista) Co do rajdówek zaś to panowanie nad samochodem WRC powiedzmy z roku 2000 wymagało od kierowcy nieporównanie większych umiejętności niż obecnie (o B-klasie to ja w ogóle nie myślę bo to byli naprawdę kozacy). KJSy z tego co pamiętam, polegały raczej na umiejętności sprawnego manewrowania samochodem na parkingu - bardzo ważna i niedoceniana umiejętność. Pozdrowienia
  10. Cześć Wiesz mnie chodziło raczej o to aby nie robić sobie obciachu jakimiś wypowiedziami o swoich samochodowych umiejętnościach bo mało kto ma pojęcie o kierowaniu samochodem na poziomie a przekonujemy się o tym dopiero jak jest okazja zerknąć na poziom kontroli nad samochodem zawodowca. Co do samochodów to się zgadzam. Weź sobie zerknij jak wygląda Civic teraz a kiedyś? Wszechobecny SUV czyli samochód bez duszy i klasyczny: do wszystkiego czyli do niczego. Ja zawsze lubiłem i lubię terenówki choć są w normalnym użytkowaniu bez sensu ale wiesz... ta wolność raz na rok. Oczywiście mówię o terenówkach a nie o Range Roverach na chromowanych dwudziestkach. 🙂 Pozdro
  11. Cześć To jest wyścig. Żeby być klasyfikowanym trzeba ukończyć w limicie 72h. Na wygranie nie mam żadnych szans - są naprawdę niesamowici goście - ale poprzednio pojechałem w w niecałe 57h z dwoma pełnowymiarowymi noclegami więc chciałbym uzyskać lepszy wynik. Ale... lepszy wynik nie znaczy dla mnie wygrywanie sprzętem. Raz, że na dobry mnie nie stać a poza tym, na tym co mam da się też porządnie pojechać. Jest chłopak, który jeździ wszystkie Ultra na damce za 700 pln z marketu - to jest naprawdę gość. Zrobił Wisłę, zrobił Wschód - a to już ponad 1400km w ciągu... Koło już mam - za 160pln, wystarczy, okrągłe jest. 😉 Ewka jakby pociągnęła swoje na wynik byłaby w trójce, tylko pytanie czy jej się będzie chciało i czy Anka da radę jechac takim tempem. Pozdro
  12. Uwielbiam takie laickie przechwałki. Są charakterystyczne dla osób, które nigdy w życiu nie siedziały w samochodzie tylko w autach, i które nigdy w życiu nie miały styczności z porządnym prowadzeniem. Żałosne.
  13. Cześć No nie trzy dni tylko półtorej doby. Taki jest plan. Niestety odebrałem właśnie rower z serwisu i pęknięta obręcz na jednej szprysze... Nie chcę inwestować w nowe porządne koła... POzdro
  14. Mitek

    Pasje

    Cześć Jak do mnie dotrą to wrzucę. Ja Nie robiłem w ogóle, chyba, że chcesz kwiatki, które przesyłałem dla Rybelka... 😉 Pozdro
  15. Mitek

    Pasje

    Cześć Napisałem post w innym temacie ale kopiuję dla porządku: W planach była Bukowina i Łupawa. Okazało się, że w Bukowinie nie ma wody więc na rozpływanie poszedł dość łatwy odcinek Słupi. Przystań kajakowa w Kozinie - tak jak staram się unikać polecania miejscówek - jest znakomita. Świetnie umiejscowiona u ujścia Bukowiny do Łupawy. W promieniu 30 minut dowozu jest pięć solidnych rzek do pływania o różnej skali trudności ale raczej nie dla początkujących. Wody niestety mało więc część znakomitych odcinków trzeba było pokonywać na pusto i bardzo czujnie bo stawało się na mieliznach czy niewidocznych głazach, bardzo często. Rzeka została niestety/stety dość solidnie przecięta, co czyni ją bezstresową dla osób mających jakie takie pojęcie o sterowaniu kajakiem, ale dwójką raczej przy takiej wodzie spłynąć się nie da. Praktycznie brak przeszkód piętrowych i przecisków. Elektrownie do obniesienia, oprócz Smołdzina gdzie ludziska pozamykały dostępy do rzeki i trzeba dymać z kajakami po ścieżkach w parku i chodnikach przy wojewódzkiej, kilkaset metrów. Za to jazy, przy tej wodzie, praktycznie wszystkie (oprócz Żelkowa, który jest zastawiony od dołu i niespływalny) do przejścia z marszu, z zajebistymi skokami, gdzie fartuchy trzeba było mieć dociągnięte solidnie na piersi, bo cały kajak niknął pod wodą. Zdjęcie będą bo kumpel zawsze robi więc coś załączę. A w środę o 4.00 odpalamy na Pomorską 500... 😉 Z tego też względu termin 16-18 prawdopodobnie będzie dla nas nieakceptowalny, bo raczej nie zdążymy się zregenerować. Nawet po takiej 500 w terenie dochodzi się do normy przez parę dni niestety - nie te lata już... Pozdrowienia
  16. Cześć W planach była Bukowina i Łupawa. Okazało się, że w Bukowinie nie ma wody więc na rozpływanie poszedł dość łatwy odcinek Słupi. Przystań kajakowa w Kozinie - tak jak staram się unikać polecania miejscówek - jest znakomita. Świetnie umiejscowiona u ujścia Bukowiny do Łupawy. W promieniu 30 minut dowozu jest pięć solidnych rzek do pływania o różnej skali trudności ale raczej nie dla początkujących. Wody niestety mało więc część znakomitych odcinków trzeba było pokonywać na pusto i bardzo czujnie bo stawało się na mieliznach czy niewidocznych głazach, bardzo często. Rzeka została niestety/stety dość solidnie przecięta, co czyni ją bezstresową dla osób mających jakie takie pojęcie o sterowaniu kajakiem, ale dwójką raczej przy takiej wodzie spłynąć się nie da. Praktycznie brak przeszkód piętrowych i przecisków. Elektrownie do obniesienia, oprócz Smołdzina gdzie ludziska pozamykały dostępy do rzeki i trzeba dymać z kajakami po ścieżkach w parku i chodnikach przy wojewódzkiej, kilkaset metrów. Za to jazy, przy tej wodzie, praktycznie wszystkie (oprócz Żelkowa, który jest zastawiony od dołu i niespływalny) do przejścia z marszu, z zajebistymi skokami, gdzie fartuchy trzeba było mieć dociągnięte solidnie na piersi, bo cały kajak niknął pod wodą. Zdjęcie będą bo kumpel zawsze robi więc coś załączę. A w środę o 4.00 odpalamy na Pomorską 500... 😉 Z tego też względu termin 16-18 prawdopodobnie będzie dla nas nieakceptowalny, bo raczej nie zdążymy się zregenerować. Nawet po takiej 500 w terenie dochodzi się do normy przez parę dni niestety - nie te lata już... Pozdrowienia
  17. Cześć no tych filmów jest dużo i są po prostu niesamowite, niesamowicie też zrobione w niecodziennych miejscach itd. Ale to filmy przygotowywane, preparowane - wiesz o co chodzi. mnie najbardziej szokują całościowe filmy z zawodów takich jak Mountain of Hell: Najlepsze są kawałki końcowe tak gdzieś od 22.30 ale warto obejrzeć całość jakie koleś ma do tego nogę... Pozdro
  18. Cześć Nie tyle paradoks co raczej oczywiste ale jak widać nie dla mnie. 🙂 No za dwie godziny odpalam na Łupawę. Pozdro
  19. Cześć OK, Dobry pomysł pod warunkiem, że ja jestem liderem Teamu. Pozdro
  20. Cześć Bo ja jeżdżę w zwykłych halówkach z Decathlonu. One mają bardzo wysoki współczynnik wysychania. 🙂 Pozdro PS Marek a co do prawdziwych kosmitów to zerknij sobie - jak jeszcze tego nie robiłeś - na filmiki Kiliana Bron'a z imprez typu Avalanche. To jest rowerowy zjazdowy, wytrzymałościowy, techniczny kosmos. Pozdro
  21. Cześć Dzisiaj jak wracałem z pracy wyprzedził mnie gość na szosie. Broniłem się dość długo i na podjaździkach odchodziłem mu lekko ale jak zaczął jechać równo... Pieprze rower, nie będę już jeździł...
  22. Cześć Jako, że często jeżdżę nad rzekami - taki rejon - to tereny zalane są dla mnie codziennością. Jest jeden bród gdzieś w okolicach Bugu, który bardzo nęci bo woda przepływowa i czyściutka. Swego czasu wziąłem go z marszu i okazało się, że jest na 3/4 koła więc buty miałem absolutnie mokre. Ale... rok później w tym samym miejscu odwaliłem dokładnie to samo tłumacząc chłopakom, że przecież jest płytko - widać. Czy to jest dużą głupota...? 🙂 Pozdro PS. Swoją drogą jak dojechaliśmy do miejsca docelowego - jakieś 70-80km - w lekkim terenie - buciki były suchutkie.
  23. Mitek

    Pasje

    Cześć Tam problemem jest woda - zresztą wiesz jak to wygląda - jak jest mało, to targanie po kamieniach, jak dużo - no to duże odległości, małe jednostki, masz jedną próbę i kabina. Ale Łupawę pływają przy średniej wodzie rodziny z dziećmi dwójkami więc wszystko dla ludzi. Bukowina - a zwłaszcza końcowy odcinek jakichś 5-6 km chyba za małą na Twoją jednostkę, w sensie , że byłoby po prostu szkoda sprzętu. Pozdro serdeczne
  24. Mitek

    Pasje

    Cześć Piękna wyprawa. Piękna i ciekawa rzeka. Nigdy nie płynąłem nawet kawałeczka. Ja pojutrze na Łupawę. Chłopaki już dzisiaj w nicy jadą i jeszcze chcą zrobić Bukowinę. Ja z bratem niestety musieliśmy ten dzień odpuścić a tak czekałem... Pozdrowienia
  25. Mitek

    Pasje

    Cześć Spora woda! Gdzie byłeś na tej Kamiennej? Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...