-
Liczba zawartości
14 232 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
212
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Wiesz... ja nie rozpatrujemy tego we kategorii jakichś "przygotowań" treningów itd. Po prostu jeździmy sobie na rowerach bo lubimy. Wypadałoby pojeździć w Karpatach - skoro to Carpatia ale nie ma to znaczenia - trzeba po prostu jeździć stale. I Wisła jedzie: wisla-1200-2023 – PoKoP (kolarstwoprzygodowe.pl) Pozdro
-
Cześć A jaki może być inny cel? To najtrudniejszy maraton MTB. 18km przewyższenia na 600km robi wrażenie ale...wszystko i tak naprawdę tkwi w głowie. W Izerach zazwyczaj mieszkam pod Lwówkiem, w Pławnej. Ale kumpel ma też dom w Pobiednej, który zresztą pomagałem remontować. Inny kumpel mieszka w Szklarskiej w centrum, Wolimierz dworzec, itd. Ten Twój pomysł mnie strasznie nęci. Musze namówić Rybelka. Jako, że jeździmy na rowerach praktycznie codziennie przez cały rok to nie mamy juz jakiegoś parcia na wyjazdy rowerowe ale rowery zawsze można zabrać a teraz jak Z pewnością dam Ci znać co i jak. Pierwszy tydzień sierpnia to spływ a później mamy jechać właśnie w Izery ale wiesz... to taka perspektywa czasowa, że możemy równie dobrze znaleźć się na Suwalszczyźnie. Pozdro
-
Cześć Marek pojechałeś raz i Cię sponiewierało - dla mnie to codzienność, choć nie raz byłem sponiewierany. Moją ambicją jest przejechanie Carpatia Divide - za dwa lata mniej więcej. Możemy podjąć to wyzwanie razem. Jazda codzienna, zaznaczam jazda a nie wożenie tyłka po bułki to - wierz mi to jest różnica w przyroście formy - zaufaj. W Izery jedziemy w drugim tygodniu sierpnia - tam bywamy, jeżeli chodzi o góry, najczęściej - zapraszam, zna fajne trasy ale nie podjazdy po parę km tylko całodzienne 100 i więcej km tripy z czterema czy pięcioma graniami. W terenie i nie w terenie. I jest wiele super ciekawych miejsc i fajnych znajomych na każdym kroku. Na nartach - tak jak piszę - jeżdżę bardzo mało. W zeszłym sezonie rzeczywiście chyba 5 czy 6 dni ale było jeszcze trochę biegówek. Dwa tygodnie to średnia z ostatnich lat, niestety ta średnia spada ale są fajne zamienniki. POzdro
-
NIE. Wyrwałeś z kontekstu zdanie i próbujesz mi udowodnić coś czego nie napisałem. Nie spinam się tylko proszę o minimum uczciwości. Pozdro
-
Cześć Drogi Piotrze zrezygnuj z udowadniania, że jesteś mądrzejszy i przypierdalania się tylko pogadajmy. Napisałem: "...To 90 to dla mnie kadencja optymalna. Oczywiście czasami jest trochę niżej czasami - ale rzadko - wyżej. Zresztą jak jadę to wiem, że np na 5 z kadencją optymalną mam 27,5-28, na 6 mam 31 km/h itd. A jak wieje około 5 m/s to na tych samych biegach jest już 26 i 28 km/h. " - trzeba być wyjątkowo niechętnym interlokutorowi lub słabo czytać po polsku aby nie zauważyć, że przytoczone prze Ciebie zdanie mające zdemaskować moją głupotę jest potwierdzeniem wcześniejszego, że "czasami jest trochę niżej". Bardzo nie lubię przypierdalania się dla zasady koledzy. Pozdro
-
Cześć Marku Drogi, zapewniam Cię, że moje pojęcie do jazdy po górach i do moich możliwości takiej jazdy nie opiera się na warszawskich ślimakach. Nie traktuj mnie jak debila. Organizm mam przystosowanym do długotrwałego wysiłku w stopniu, który nawet Ci się nie śni a długotrwały podjazd to właśnie taki wysiłek. Jedynymi elementami, które mogą być in minus są w moim wypadku dość dużą waga i sprzęt. Reszta przemawia za tym - i jestem tego pewien, że wkładam na dowolnym podjeździe każdemu sezonowemu rowerzyście - i tyle. Co do nart to ja od przynajmniej 10 lat praktycznie nie jeżdżę na nartach, raz z powodów zdrowotnych a później z braku czasu i... jak to się mówi - parcia. Z tego względu nawet nie próbuję się równać z kolegami, którzy jeżdżą - tak jak Ty - po kilkadziesiąt dni w roku. Po prostu przez te dwa tygodnie w sezonie to ja nawet nie zdążę się dobrze rozjeździć więc nie ma o czym mówić - podobnie jak Ty na towerze. Pozdro
-
Cześć Nie, jazda pod wiatr czy na podjeździe jest absolutnie porównywalna bo w obu wypadkach chodzi o opory i tyle. Jazda pod duży zmienny wiatr to te same problemy w równowagą natomiast jadąc pod wiatr możesz zrobić więcej w sensie technicznym aby jazda była szybsza - takie mam wrażenie ale jest to trochę nielogiczne więc piszę jedynie o wrażeniu. Ja wiem z jaką kadencją jeżdżę, jaka jest dla mnie optymalna, na którym biegu przy jakim wietrze, czy na jakim podjeździe. Jeżeli o czymś mówię/piszę to jest to czysta praktyka. Tak mam pomiar czasu włączony w nawigacji i sobie liczyłem. Nie przez godzinę tylko przez minutę. To wystarczy bo jeżdżę już świadomie. To 90 to dla mnie kadencja optymalna. Oczywiście czasami jest trochę niżej czasami - ale rzadko - wyżej. Zresztą jak jadę to wiem, że np na 5 z kadencją optymalną mam 27,5-28, na 6 mam 31 km/h itd. A jak wieje około 5 m/s to na tych samych biegach jest już 26 i 28 km/h. Nie muszę tego sprawdzać. Wiesz ja naprawdę dużo jeżdżę. Zdarzają się miesiące, że ponad 1000km/h - nie licząc jakichś startów i czasami na przelotach się nudzi, więc można liczyć albo - to mi się często zdarza - wpadam na niezłe pomysły w kwestii rozwiązań jakichś problemów w pracy, na przykład. Pozdro
-
???? Dobra?????
-
Kadencja zawsze. To jest klucz do poprawnej i ekonomicznej jazdy. Pozdro
-
Cześć Nie zaczynaj od tyłu. A-Frame, separacja... Zacznij od poprawnego zrównoważonego stania na nartach: Witam Sporo ostatnio pojawiło się na forum filmików których bohaterowie mają duże kłopoty z prawidłową pozycją na nartach. Poniżej parę rad jak na sucho taka pozycje poćwiczyć: Buty powinny Ci wymuszać dobrą sylwetkę na sucho a jak są za miękkie lub za niskie będzie troszkę trudniej - warto o tym pamiętać. Zakładamy, że są OK więc: Załóż buty, dopnij je lekko tak jak na początek dnia. Stań w butach w taki sposób aby ciężar ciała był równomiernie rozłożony na całej stopie, nogi lekko ugięte - tak jak wymusza but, golenie mogą być delikatnie oparte o języki ale pamiętaj delikatnie. Podstawa to równomierny rozkład ciężaru na całej powierzchni stopy. Tułów lekko załamany w biodrach. Przedłużenie linii tułowia i goleni powinny tworzyć dwie proste równoległe. Ręce przed sobą, lekko ugięte, trzymane swobodnie, mniej więcej w takiej pozycji aby dłonie trzymające kijki były na granicy zasięgu wzroku, gdy ten skierowany jest przed siebie. Nogi rozstawione naturalnie - na szerokość bioder. Zwróć uwagę aby kolana przy ugięciu nie schodziły do wewnątrz - częsta kobieca przypadłość. Wykorzystaj lustro aby kontrolować postawę. Jeżeli wszystko jest OK czujesz że stopy obciążone są prawidłowo i pozycja jest stabilna, spróbuj teraz wykonywać ruch w przód i w tył ale wychodzący tylko ze stawów skokowych. Pozycja pozostaje niezmieniona a Ty powinieneś poczuć że rozkład ciężaru się zmienia. Gdy jest na palcach - wychylenie, gdy na pietach odchylenie. Staraj się na tyle kontrolować ruchy aby buty nie odrywały się od ziemi w żaden sposób. Ten zakres ruchów to zakres bezpieczny, w którym pozycja jest prawidłowa i stabilna. Spróbuj obniżać i podwyższać pozycję. Pamiętaj o równomiernym uginaniu stawów skokowych, kolanowych i bioder przy zmianie wysokości pozycji (równoległość linii goleni i tułowia). Pamiętaj o kijkach i sposobie ich trzymania - równolegle, talerzyki parę cm z tyłami wiązań. Pamiętaj o rękach - zawsze z przodu zawsze ugięte. Jeżeli masz z rękami kłopoty i w trakcie jazdy opadają i są prowadzone luźna wzdłuż tułowia, to już jesteś odchylony - to najczęstszy błąd. Ręce są bardzo ważne i staraj się nad nimi zawsze panować. To tak na początek. Pozdrawiam
-
Cześć W Warszawie nie byłeś - bo i po co? Mieszkasz praktycznie w górach a na jeziorach spędzasz resztę więc nie ma po co. Ale zapewniam Cię, że jakikolwiek podjazd z cyklu wjazd ślimakiem na most - już jest niezłą atrakcją, a taka Agrykola to rarytas. 🙂 Ale o tym obciążeniu bo mnie nurtuje. Ja to postrzegam - całą ideę jazdy na rowerze zresztą - aby tak umieć dobrać kadencję/przełożenia (mowa o dłuższych odcinkach jazdy nie na 5 minut, bo chyba o tym myślisz) aby można było jechać swobodnie. Swobodnie czyli z mniej więcej wyrównanym oddechem (co oczywiście nie znaczy, że nie przyspieszonym, wiesz o co chodzi) to znaczy tak, żebyś nie jechał na limicie. chodzi o to aby np. podjazd jechać w taki sposób aby po przełamaniu móc spokojnie jeszcze wyrównać jazdę dobrać bieg i pozostać na tej "właściwej" kadencji. No tak jak piszesz to może ciężko przekazać ale myślę, ze chodzi nam o coś podobnego. Taki teren z założenia (myślę o podjeździe) nie jest łatwo znaleźć bo nachylenie zazwyczaj jest nierównomierne, są schodki czy wypłaszczenia co zaburza rytm i zmusza do kombinowania. Pozdro
-
Cześć Czyli chodzi ci o jazdę prawidłową po prostu. Znasz - i myślę, że lubisz - te widoki, gdy koleś najpierw jedzie po równym na najwyższym biegu przepychając jak cholera (jeszcze najlepiej gdy ma lemondkę) po czym PRZED podjazdem schodzi w dół o 10 biegów i stoi w miejscu miotając się na boki. Tak to jest kwintesencja kolarstwa przez duże K. 🙂 POzdro
-
Cześć Chyba trochę przesadziłeś z tymi kilkunastoma % Michał. Dla amatora to jest wynik rzadki aby wyciągnął taki podjazd przez godzinę. Oczywiście masz rację, że idea jest taka aby podjeżdżać kadencją a nie walić z nogi bo to daje efekt na podjazdach mazowieckich jedynie. Spiochu już widzę tam coś powyliczał i myślę, że sensownie. Dlatego właśnie pytałem o to obciążenie. Pozdro
-
Cześć Co to znaczy obciążenie, duże obciążenie... Dzisiaj sobie sprawdziłem kadencję tzw. standardową do jazdy i wyszło mi dokładnie 90 - prędkość 28km/h pod lekki wiatr. Taką kadencję jestem w stanie utrzymać praktycznie bez przerwy. Pytanie co to było za obciążenie? Wydaje się, że cała idea polega na tym aby kadencja była tak dobrana aby nie było odczucia obciążenia... dużego obciążenia. POzdro
-
Cześć A kiedy będziesz na Dobskim? Doba - stacja Hydro za Gilmą - tam często bywam... Pozdro
-
No to do zobaczenia.
-
Cześć O przepraszam. Nie boję się wyzwań i zawsze staram się dorównać lepszym. Z Gołębiewskim ścigać się nie będę bo chcę żyć po prostu. To jest taka zabawa w motywację, która w moim wypadku pracuje np. muszę dojść jadącego przede mną do trzeciego słupa czy do zakrętu. Wiem, że jest to działanie trochę bez sensu bo przecież ścigany nawet nie wie, że za nim jedzie jakiś kosmita ale mnie to skutecznie motywuje. Zabawa jest moja. Nikomu nie czynię w ten sposób krzywdy ani nie stwarzam zagrożenia, po prostu jadę. Ostatnio ścigałem jakiegoś chłopaka i była naprawdę dobry, pod górkę trochę się zbliżyłem ale jak się wypłaszczyło nie dawałem rady i szacun dla niego wielki bo sobie po prostu jechał. Pozdro
-
Cześć Czy ja jeżdżę MTB czy nie jeżdżę? No nie wiem. Niestety mieszkam gdzie mieszkam i gór tu za bardzo nie ma ale większość - jeżeli nie wszystkie - trasy nazywane MTB w rejonie mam jak to się mówi obcykane a w większości są to trasy, na których są rozgrywany wyścigi MTB właśnie. Żona swego czasu jeździła w zawodach i stąd wiem. No a górki np. Świętokrzyskie też nie są mi obce i trasy tam również aczkolwiek np. na Łysicę z Św. Katarzyny nie daliśmy rady wjechać bez wypychu więc dobrze nie jest. Ale zabawa zawsze jest fajna. Pozdro
-
Cześć Jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić ale skoro tak piszesz to tak jest. Wczoraj byliśmy na takim rowerowym spotkaniu z koleżanką i Ona ma fajny patent na rzeczy z rowerowego ubioru - wszystko co jej podejdzie kupuje po dwie sztuki i starcza jej na dłużej. Też tak muszę robić bo jednak rzeczy się niszczą - zwłaszcza spodenki się po prostu przecierają nawet dedykowane wzmacniane itd. mnie starczają na parę miesięcy i trzeba łatać. Pozdro
-
Cześć Czy ja np. zabieram głos gdy piszesz Ty czy inni koledzy o skitourach? Czy radzę innym jak mają jeździć na tyczkach? Czy zabieram głos dyskusji o spodniach czy kurtkach? Nie znam się na tym więc staram się siedzieć cicho i nie przeszkadzam. Po co tak robić? Wykaż troszkę klasy czasami, proszę. Pozdro
-
Cześć A dlaczego tak cenisz te szelki? Pozdro
-
Cześć Dokładnie. Wszelkie rady są bez sensu, też tak uważam. Tak jak można bardzo sensownie doradzić lampy czy np. nawigację - choć z tym już gorzej to sposób pakowania czy też ubiór każdy musi sobie "ułożyć" po swojemu. Pozdro
-
Cześć Ja zakładam spodenki z pieluchą tylko na długie jazdy czy trasy ale mam najzwyklejsze jedne od zawsze. Swoją drogą jesteś chyba jedyną osobą jaką znam używającą roweru praktycznie codziennie, która ma taki problem. Wszyscy maja tyłki utwardzone jak z betonu. 🙂 Pozdro
-
Cześć No to dziwne jak wytrzymujesz długie trasy, skoro krótka przejażdżka jest dla Ciebie już dyskomfortowa. To dość dziwne jak na objeżdżonego człowieka. A co to są bibsy? Pozdro
-
Cześć Hmm. Dobre pytanie, od jakiego czasu przebywania na rowerze te spodenki będą miały wpływ na jazdę? Myślę, że w takiej jeździe po bułki, miejskiej czy krótkich wycieczkach tak do 100km - 4-5 h to nie ma znaczenia zupełnie. Później zaczyna mieć ale zależy od wielu zmiennych... Pozdro