Samemu? To raczej "rzeźbienie" nonstop. Nie myśli się o niczym tylko o własnej jeździe i jej udoskonalaniu. Prawdą jest, że jak się jeździ samemu to bardzo szybko uciekają kilometry. Kiepską stroną jest to, że nie ma się do kogo odezwać (w sensie pożartować, pogadać, jakieś fotki może, po prostu się powygłupiać). Ja osobiście jestem zwolennikiem poruszania się w grupce znajomych.