
KubaR
Members-
Liczba zawartości
237 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez KubaR
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
Dokładnie to nie wyraziłeś się nieprecyzyjnie tylko odwołałeś się do niedziałającego prawa. I moim zdaniem w takiej dziedzinie jak narciarstwo (nie tylko zresztą) to prawo powinno być znacznie mniej szczegółowe. Moim zdaniem to akurat w ustawie powinno być odwołanie do zasad FIS, ale nie ich cytacja. Te zasady też ewoluują (np. zostały zredefiniowane po wprowadzeniu nart karwingowych). Wprowadzenie ich na "sztywno" do ustawy powoduje konieczność zmian w każdym takim przypadku. Niestety zdaniem prawników taka konstrukcja jest w polskim prawie niedopuszczalna (i np. stopnie zagrożenia lawinowego zostaną u nas wprowadzone eksplicite rozporządzeniem, a nie odwołaniem do dokumentów EAWS). Co do tego co piszesz wcześniej - w każdej tego typu sprawie będzie konieczność powołania biegłego. Nawet jeżeli owe zasady byłyby wpisane w ustawę. Dlatego, że problemem nie są ich sztywne zapisy tylko interpretacja. I z tego powodu nawet FIS publikuje komentarz wyjaśniający o co chodzi. Zresztą w podanym przez Ciebie przykładzie, fakt czy stojący klient miał tam prawo być czy nie wpływa na winę tego co w niego wjechał. Może co najwyżej wpłynąć na fakt współwiny i w konsekwencji wymierzoną karę. Kuba P.S. Skąd w przytoczonym przez Ciebie przykładzie rozbieżność stanowisk GOPR i SITN? Masz jakiś przykład sprawy, wyroku?
-
Czy mógłbyś wskazać, gdzie występuje w ustawie odwołanie do wersji Towarzystw i w ogóle do reguł FIS? Według mnie nie ma. Ta ustawa jest i tak zbyt rozbudowana. A co do tego jak regulować zasady poruszania się na konkretnym stoku jest art.19 który nakłada na gestora takowy obowiązek (ustęp 2 punkt 4). Natomiast wątek który się pojawił orgiash<>reszta poza ewidentnym fatalnym podejściem wzmiankowanego powinien zwrócić uwagę na inna sprawę - często równie fatalny sposób prowadzenia grup przez instruktorów. Kuba
-
Jaki kask? Narciarski czy wspinaczkowy? Kuba
-
Literalnie rzecz biorąc, to dekompensacja jest przeciwieństwem kompensacji (tak jak deregulacja <> regulacja, dekomunizacja i inne "de...." no może z wyjątkiem defloracji /odkwiecenie???/). Z tego wynikałoby, że dekompensacja to taka technika w ktorej jesteśmy super sztywni i broń boże nie reagujemy na zmiany profilu podłoża. Ciekawe czy ktoś potrafiłby tak pojechać? Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 30 listopad 2011 - 13:39
-
Looknij tam: http://skitury.fora.pl/ nieco większe zagęszczenie turowców tam występuje niż tu. Kuba
-
Wielbiciele puchu, uwazajcie na studnie!
KubaR odpowiedział JurekP → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
A to się bezczelnie pochwalę :Psychologia i lawinyKuba -
Przecież Dziadek Kuby napisał, że o ortopedycznych. Te sidasowe i podobne stricte ortopedycznymi nie są. Eksperymentowałem z takimi, niestety przy moim użyciu (dużo w tych butach chodzę) się nie sprawdzały. Przy kilku godzinach na dzień w wilgoci (słabo wentylująca się wkładka termo) i przy ruchach stopy się górna powierzchnia z białej skórki wycierła i skórę szlag trafiał. No i dlatego poszedłem w koszta choć szczerze mówiąc ten argument był wielki: Kuba
-
Rola wkładek jest czesto niedoceniana, ja się przekonałem dość dawno. Solidne podparcie podbicia ogranicza ruchy stopy w bucie. Ja używam trochę innych: http://www.wyrypy.ne...adki-sidas.html formowanych do stopy i uważam za rewelację. Kuba
-
Janie vel Kubo zdecyduj się o jakich warunkach piszemy: przeciętnych czy tak jak pisałeś wyżej "BINGO!!!! zwlaszcza w trudnych warunkach"? Zakładam, że jeżeli wspomniałeś o skialpiniźmie/skiturach i o trudnych warunkach to o tym piszemy. W sytuacji na filmie nie ma to żadnego znaczenia, bo jest płasko i (o ile mnie pamięć nie myli) PK ma foki, a i chyba harszle na nartach. Nawiasem mówiąc wpinanie się w wiązania "kłowe" często jest rozpoczynane z prawej nogi, zauważyłem to kiedyś na filmiku z MŚ z 2010 roku. Sam jak się zastanowiłem to tak robię do momentu kiedy mi nachylenie nie przeszkodzi i kiedy faktycznie trzeba się na dolnej skoncentrować (np. do zjazdu, na twardym), lub kiedy nie trzeba kombinować. Generalnie w inkryminowanym (filmie TOPR) przypadku to jest trochę czepianie się. To co bym polecał (w trudnych warunkach) to już napisałem: "Ma po prostu być stabilnie i wygodnie" a czy będzie to na siedząco, z przekrokiem, z obrotem, czy z nartami wbitymi tyłami w głębszy śnieg, czy na ubitej półeczce to wyniknie z warunków. Kuba
-
Sorry ale w trudnych warunkach wpinamy się w ta nartę w którą się łatwiej wpiąć. Lepiej jak jest to dolna, ale czasem musimy to robić tak ja Fred pisze czyli ze skrzyżowaniem nóg (stojąc niżej). A czasem warunki są takie, że trzeba się wpiąć w górną po czym się obyrtnąć. Ma po prostu być stabilnie i wygodnie, a to jest tak różne jak w różnych miejscach się wpinamy w narty. Kuba
-
Które stoki ratrakują przed wieczornymi jazdami.
KubaR odpowiedział Voytheck → na temat → Narciarstwo
Tyle, że musi minąć czas pomiędzy przejechaniem ratraka, a rozpoczęciem jazdy. I nie jest to półgodziny czy godzina. Tzn. trzeba stok zamknąć, wyratrakować i dać mu stężeć. Czyli jazda np. do 16, a potem jazda od 19-20. Kuba -
Gratka dla Krytykantów czyli amator na tykach ;)
KubaR odpowiedział Spiochu → na temat → Nauka jazdy
hej, Ja się nie odniosę to Twojej jazdy, bo z "definicji" staram się nie oceniań innych, zwłaszcza potencjalnie lepszych . Natomiast wydaje mi się, że wiem o co biega Niko. To że trafiasz w tyczkę ręką zewnętrzną powinno być wynikiem najazdu na tyle blisko na tyczkę by ciało znalazło się na tyle głęboko w skręcie coby tyka praktycznie w rekę sama trafiła. Jeżeli jedziesz tak, że musisz obrócić nieco ciało, wyciągnąć rękę zewnętrzną to albo jedziesz zbyt pionowo albo za daleko od tyczki. Oczywiście mowa o bramkach podkręconych. Mam wrażenie, że podobne "problemy, odczucia i tłumaczenia" jak Ty miałem jak się przestawialiśmy z tyczek "drewnianych" na "przeguby" lat temu ileś.... Kuba P.S. Dobrym patentem jest jazda na tyczkach "kolanówkach" - doskonalisz tor jazdy, a nie masz problemów z tym, że po ryju tyczką dostaniesz. -
Film jest super i od dawna mnie urzeka! jedna uwaga - narty śladowe (BC) on ma circa do 2:45 potem już jedzie na szerokich nartach "telerankowych" i współczesnych butach telemarkowych. Ale pierwsza część od dawna wzbudza moją zawiść... Kuba
-
I tak i nie. Owszem w latach 80 -tych tak się zaczęło dziać, ale wcześniej było trochę lepiej. Pamiętam ceny ze stoiska sportowego w domu handlowym "Gazda" w Rabce z okolic 1977 - 1978, wtedy w sklepie narty normalnie stały "do kupienia". Polskie Epoxy lub Alu kosztowały ~1300 zł, Regle 28 bodajże 800, wiązania suwe-junior coś koło 1000. Narty Fisher Attack koło 5000, a wiązania Tyrolia, Marker M4-15 lub Ess w granicach 3500 - 4500 zł. Co ciekawe kupowało się oddzielnie przody i tyły (były osobno paczkowane ). Oczywiście były jeszcze polskie bety (kopia look'a), gammy i rózne "sprężyniaki") ale ich ceny jakoś nie wbiły mi się w pamięć. Tak jak za cholerę nie pamiętam ceny Markerów -juniorów, które były chyba najpopularniejszym (razem z wspomnianymi Suve'ami) w naszej szkółce narciarskiej. Największy problem był z butami - pamiętam jak strasznie chciałem takie juniorskie Dachsteiny, niestety miałem już za dużą nogę (a kosztowały circa 960 zł). No i skończyło się na używanych Tatrach (do których w komplecie trzeba było wozić obcegi lub śrubokręt bo się jedna z klamer tak blokowała). Moja matka zarabiała wtedy circa 4500 zł, Ojciec chyba 7000 (plus jakieś doróbki). Wyjazd na narty w Polsce był w sumie mozliwy dla większości naszych znajomych, przyjeżdżali gdzieś w okolice. Faktem jest, że w okresach "wyjazdowych" typu ferie to owo narciarstwo polegało głównie na staniu w kolejkach. Swoją drogą to był ciekawy okres - później sprzęt zaczął znikać, a w latach 80-tych załatwianie nart to był niezły wyczyn. Z innej strony właśnie w pierwszej połowie lat 80-tych w Szaflarach zrobiono dwie sensowne konstrukcje: Mediany (takie stadium pośrednie między zwykłymi nartami a popularnymi Compactami) i znakomitą nartę Epoxy 1260. Wyjazd dla większości był słabo mozliwy i praktycznie nikt z moich znajomych w Alpy nie jeździł. Potem to się zaczęło zmieniać, pomimo tego, że rozzrzut pomiędzy zarobkami (oficjalnymi) a cenami sprzętu czy wyjazdu rósł. W latach 80-tych, szczególnie w drugiej połowie to co poniektórzy zaczęli wyjeżdżać - znane są nawet historie ludzi co jeździli na narty w przyczepie kempingowej. He he. Jak w okolicach zimy 88/89 kupiłem nowe Heady Cr Radial (jedne z lepszych wtedy nart gigantowych z serii "zawodniczej" - dziś komórkowej) z wiązaniami Tyrolii to zapłaciłem za nie 260 USD. Moje studenckie dochody wynosiły 8USD miesięcznie, a pensja matki około 13 USD. Owe 260 USD to były całe moje zasoby "twardej waluty":D kolekcjonowane zresztą przez lat kilka. Kuba
-
Co mieć na wyprawe freeridową w góry ?
KubaR odpowiedział dziemit → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
W Polsce raczej rzadko korzysta się z przewodnika. Zarówno u nas jak i wyjazdowo. Pytanie czy to dobrze (raczej dla większości źle) ale tak jest. A chyba ważniejsze jest to o czym pisałem wyżej. Dla naprawdę efektywnej pracy ważne jest "zżycie się" czyli częsty trening i dlatego jak działamy częściej w terenie to lepiej jest mieć swój niż pożyczać. Do takiej jaki ma zasięg czyli ze 20 m zadziała (częstotliwość jest słabo tłumiona przez śnieg). W porównaniu do innych rozwiązań to główną zaletą jest możliwość pracy w dwie strony zarówno nadawanie (bycie szukanym) jak i odbiór-szukanie. Jak na razie jest to jedyny tak kompleksowo działający system. A chyba najważniejsze jest to, że jest to w tej chwili standard uznany przez znacznie mądrzejszych od nas. Chodzi Ci o "większych" w sensie większej liczby ludzi czy "większych" bo głębiej? W obu działa. Z tym, że przy głębokości problemem zaczyna być nie czas znalezienia urzadzeniem ale czas dotarcia do delikwenta i kwestia urazów. Statystyki mówią, że poniżej 3 m głebokości z reguły się nie przeżywa. Natomiast nawet dla urzadzeń prostych opracowano metody radzenia sobie w sytuacji głębokich zasypań (np. koła - Pinpointing in The Circle). Pozdrawiam, Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 08 listopad 2010 - 07:20 -
Co mieć na wyprawe freeridową w góry ?
KubaR odpowiedział dziemit → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
Jakim sprawdzeniu? Bo sprawdzenie działania detektora jest immanentną częścią wyjścia w teren, a nawet wyjścia po postoju w tymże terenie. I z reguły to wystarcza. Problem czai się gdzie indziej - starsze detektory (takie naprawdę starsze) mogą nie spełniać wymogów sygnału, a także problemem może być ich użycie. Stąd pomysły zestandaryzowanych procedur uczenia klientów posłużenia się detektorem (szukania w końcu przewodnik może zostać przysypany) - króciutkich wykładów + ćwiczeń metodą "Airport approach" + zasady kopania. Dla takiego podejścia wymagany jest detektor mający pewne cechy: cyfrowy, 3 antenowy, z funkcją oznaczania i trybem analogowym. Propagatorem (i badaczem) takich metod jest szwajcar Manul Genswein (Tutaj jego artkuł z ISSW 2008). Z europejskiej perspektywy to znani mi przewodnicy, jeżeli klient nie jest "świeży" raczej opierają się na jego sprzęcie (o ile spełnia standardy) - po prostu detektor jest ustrojstwem w którym oprócz "tehcniki" ważne jest zżycie się z urządzeniem. Pozdrówka, Kuba P.S. Biorąc pod uwagę wyżej wspomniany Freeride to większość przewodników nastawałaby na jego wymianę.... -
Co mieć na wyprawe freeridową w góry ?
KubaR odpowiedział dziemit → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
Jeżeli to o mnie chodzi to wyjaśniam: Nie. Nie jestem jakimś szczególnym fanem free-ride. Lubię po prostu jeździć w górach, a część podziałów freeride/skitour etc. etc. wydaje mi się sztuczna. No cóż na razie się bez skutera obywa, nawet jeżeli od miejsca dojazdu do gór muszę iść cały dzień ciągnąc pulki. No nie wiem. Plątam się na nartach po różnych górach (tak poza trasowo to gdzieś od przełomu lat 80/90, a poza granicami od chyba 93). Byłem w różnych górach Europy i jakoś żyję. Najpewniej jest to wynikiem mojej płochliwości i ostrożności ale jakoś daje radę. Nie przesadzaj. Kilku (z Ameryki) spotkałem w różnych górach Euorpy i byli to bardziej narciarze niż alpiniści. O ile dobrze kojarzę, to nawet AMGA rozróżnia przewodnika narciarskiego (Ski Mountaineering Guide) i innych (między innymi Alpine) inaczej niż np IVBV/IFMGA. Nie mogę z Tobą dyskutować jak jest w Ameryce bo po prostu nie byłem. Ale z rozmów z tymi ludźmi których spotykałem, tudzież z "gazet" (od lat prenumerowałem Couloir, a teraz jego kontynuatora Backcountry) to wydaje mi się, że tak jest w okolicach ośrodków narciarskich. Natomiast są całe połacie interioru gdzie możesz wziąć narty wyleźć na górę i po prostu zjechać. Pytanie czy to będzie skitouring (ski randonne), ski alpinizm, czy free-ride ale to raczej od góry i chęci zjazdu będzie wynikało. Z innej strony to masz rację - dyskusja zeszła na gadżety, same gadżety są absolutnie niewystarczające. Tyle, że w Polsce duża część osób nie ma nawet gadżetów i myślę, że jakaś wiedza, nawet gadżetowa się przyda. Pozdrawiam, Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 07 listopad 2010 - 18:50 drobne błedy -
Co mieć na wyprawe freeridową w góry ?
KubaR odpowiedział dziemit → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
Cena. Był okres u nas że kosztował circa 2 razy mniej niż kolejny bardziej zaawansowany. A ta róznica jest u nas znacznie wyraźniejsza niż u Ciebie. Ty sobie pewnie możesz ze 20 Mammutów Pulse kupić za miesięczną wypłatę a ja 2. Kuba Użytkownik KubaR edytował ten post 06 listopad 2010 - 15:49 -
Cóż, mam nieodparte wrażenie, że na pewno przeskoczyłem na ten inny etap nauczania ale jednak nadal wychodzą u mnie elementy płużne (a także inne oporowe). Zarówno łuki jak i zwykły pług itp. Zwłaszcza jak nie daje rady inaczej. A co do Aniouk to znając warunki które tego dnia były na Babiej, tudzież znając trasę zjazdu zastanawiam się jak miała regulować prędkość jazdą w skos stoku. Ale widać zarówno ona jak i ja byliśmy źle szkoleni. Kuba
-
[email protected] Ja na takie warunki jak opisałeś (czyli jakieś Beskidy nie zjazdowo, nie w pracy, a czysto człapaniowo) to sobie skompletowałem sprzęt BC. Człapie się na tym super, a zjazd dostarcza super wrażeń (jak ktoś nie miał kontaktów z biegówkami to z reguły na początku odmierza długość zjazdu długością ciała). Ja wybrałem Sporteny Ranger (łuska prasowana, 185 cm 68-60-65), do tego buty Alpina BC 1550 i wiązania Rottefella BC Manual. Jak na razie na kilka wypadów w Gorce, Beskid Niski, czy nawet na pomiar na Babią płajem (ale od miejsca pomiarowego początek zjechałem techniką"opadającego liścia") wydają się super. Tylko buty wymagają impregnacji. Lekkość i efektywność ruchu super. Na stromsze podejścia może zakombinuję cienkie foczki. Nawet się zastanawiałem czy ich do Laponii w kwietniu nie wziąć - do docelowych gór muszę dotupać z pulkami ponad 20 km po relatywnie płaskim. Pozdrawiam, Kuba
-
[email protected] Jaki jest Twój cel - bo z postu wykumać nie mogę: - chcesz mieć lekki sprzęt głównie do poruszania się po górkach czy: - chcesz mieć lekki sprzęt do nauki tele i poruszania się po górkach W drugim przypadku idź drogą którą zapodaje Francisze(k), jak pierwszy to się zastanów nad jakimś BC (śladówki na sterydach). Owszem uczyć się na tym teleranku trudno (próbowałem i lekka dupa) ale lekkość i mobilność (a do tego w przypadku użycia smarów odbiciowych czy kupna nart z łuską brak konieczności borykania się z fokami) wynagradzają z nawiązką. Jak dobrze jeździsz na zjazdówkach to po pierwszych problemach z równowagą da się w sprzyjających warunkach nawet śmigiem pojechać (w gorszych za to piękne gleby wychodzą - narciarstwo zyskuje nowy wymiar). Kuba
-
Ale właśnie i teraz jest, a raczej może być. Tzn. więskzość działań wykonują Ci co są ratownikami zawodowymi ew. sezonowymi. Natomiast do pomocy mają ochotników. Owszem są ochotnicy na wysokim poziomie, będący instruktorami, czy mogący prowadzić duże działania ale trzon jest zawodowy. Różnie. Od m,odeli gdzie nie ma woóle zawodowych, przez takie gdzie jest mieszane (jak u nas) po stricte zawodowe. Ale nawet w tych stricte zawodowych (np. rejon Chamonix) do niektórych działań korzysta się z sił ochotniczych, może nie tak sformalizowanych jak u nas. Pozdraiwm, Kuba
-
O Chryste.... Kilka postów temu pisałeś, że zastanawiasz się nad Grupą Podhalańską. Napisałem Ci wtedy żebyś zaczął od nawiązania kontaktu z organizacją bo jednym z warunków jest posiadanie tzw. członków wprowadzających. Nie zostaniesz dopuszczony do egzaminu, tudzież nie zostanie on pozytywnie zaliczony bez nich. Poza tym coby się na tym egzaminie znaleźć to musisz swoje papiery przytargać i porozmawiać z naczelnikiem tejże grupy. W innych jest zapewne troszkę inaczej. Na razie kombinujesz ciutkę od "d... strony" jak to na wsi mówią, jak tak dalej będziesz to z mojego doświadczenia wynika, że tego pomysłu Ci się nie uda zrealizować. Pozdrawiam, Kuba P.S. I poza tym chyba najważniejsze pytanie: skąd wiesz, że ktokolwiek z odpowiadających Ci ludków, zemną włącznie ma o tym jakiekolwiek pojęcie? Przecież to Internet i forum jest.....
-
Sam carving czy też złe wykonywanie skrętu ? Poza tym wcale nie jestem tego Twojego stwierdzenia taki pewien - była nawet jakaś praca na ten temat bodajże na populacji amerykańskich narciarzy. Te ruchy są akurat niezbadane - co widać po tegorocznych gigantach. Czas pokaże czy na pewno władze FIS miały rację. Nie. Dyskutować można jak się ma zasób wiedzy ale przedewszystkim kulturę dyskusji. W dyskusji nigdy nie jest argumentem dyskredytowanie wiedzy czy obrażanie interlokutora. To akurat powineneś potraktować jako komplement. Jeżeli małolatem nie jesteś to niestety świadectwo jakie sobie wystawiasz nie jest napiękniejsze, jedynym usprawiedliwieniem dla formy i treści części z Twoich wypowiedzi jest młody wiek i napalenie. Pozdrawiam, aczkolwiek z dystansem, Kuba
-
Nawiąż kontakt z kimś z organizacji zobacz jak to wygląda, znajdź tych co będą Twoimi wprowadzającymi. Co do nart - przyjrzyj się ratownikom na stokach, niestety większość z nich jakoś specjalnie nie jeździ (ale pewnie). Kuba
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7