Skocz do zawartości

adaci

Members
  • Liczba zawartości

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

adaci's Achievements

Explorer

Explorer (4/14)

  • First Post
  • Collaborator
  • Week One Done
  • One Month Later
  • One Year In

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Nie mam tej książki, nie znam więc właściwego kontekstu, ale w kwestii terminów flexion/extension mogę doradzić, że w mianownictwie anatomicznym musculus flexor to mięsień zginacz, a musculus extensor to mięsień prostownik. Prawdopodobnie chodzi o sekwencje ruchów zginania i prostowania, choć moze to byc nieco bardziej złożone. Pozdrawiam, Adam
  2. Na wątek zawitała nostalgia i spleen... To dobrze - powinnismy pamiętać, jak na nartach bywało przed laty, zwłaszcza, że forumowicze, to w zdecydowanej wiekszości naprawdę młodzi ludzie. Zdjęcia sprzed lat, jakie załączyła Olga i Biały Wieloryb, to po prostu rarytasy, białe kruki tego forum i oby jak najwięcej naszych "małoletnich" koleżanek i kolegów zechciało je obejrzeć i zastanowić się nad upływem czasu i zmianiami, które nastąpiły. Cieszę się, że wspominamy przeszość, ludzi - tak pięknie opisanych w " W stronę Pysznej", ich pasje, dokonania, realizowane w tak trudnych czasach - to godne najwyższego podziwu. Narty to nie tylko pogoń za najnowszym sprzętem, zagranicznymi wyjazdami, modnym ubiorem. Narty to także pamięć o ludziach, którzy byli na stokach przed nami, nadawali górom ich nazwy, wytyczali pierwsze szlaki. Nie wyobrażam sobie narciarstwa pozbawionego tej pamięci. To tak, jak w naszych rodzinach, musimy byc świadomi skąd przychodzimy, gdzie jesteśmy i dokąd podążamy... No, wystarczy, bo jeszcze kogos zanudzę Trzymajcie się, Adam:)
  3. Pięknie Olga napisała, jestem pod wrażeniem! Przypomniałem sobie "Pyszną" po wielu, wielu latach i rozmyślam o tej książce pełnej miłości do gór, do ludzi, którzy góry te ukochali niezwykle. Podziwiam postac Józefa Oppenheima, kierownika przedwojennego TOPR-u, człowieka niezłomnego, wiernego swym towarzyszom, z którym los i historia obeszły sie tak niełaskawie. To jemu tak naprawdę poswiecona jest ta powieść, choc autor tego wprost nie wyraża. Obiecuję sobie solennie odszukac miejsce jego wiecznego spoczynku przy Nowotarskiej i złozyć Mu uszanowanie. Wszystkich, którzy jeszcze nie czytali, zachęcam do lektury" W stronę Pysznej". Przeczytajcie sami, jak to kiedys naprawdę w górach było... Pozdrawiam, Adam
  4. Moja młodsza córka wykazywała sie zawsze dużą ambicją i nie odpuszczała wyjazdów na narty od momentu rozstania sie z pieluchami ( o pampersach się wtedy nikomu nie sniło). Starsze kuzynostwo i siostra niezgorzej już sobie radziło na stokach, samodzielnie korzystali z wyciągów i pozwalali sobie na drobne uszczypliwości pod adresem małej. Ta jednak zażyczyła sobie nart i po kilku lekcjach u tatusia załapała bystro o co chodzi. Pamiętam, jak zabrałem ją na Jested do Liberca i zjeżdżała pługiem z mocno stromego stoku bez lęku, a na dole, z nocnikiem czekała mama, ze zgrozą obserwująca, jak jej pociecha pokonuje trudności. Narciarze w kolejce nieźle się usmiewali, widząc jak mała adeptka dwóch desek po udanym zjeździe bez większej żenady siadała na tym nocniku, by za chwilę głosno oznajmić, że " juuuuż" i szybko zając miejsce w kolejkowym szyku. Dobrze, że nie wie, jakie ja tu bezeceństwa o niej wypisuję, bo dostałoby mi się!:cool:
  5. Witamy nowego starszaka, a słowa, które wypowiada, moga nas napawać jedynie optymizmem co do przyszłości dla narciarzy spod znaku 50+ . Powodzenia na stokach w Sankt Johan! Tadeusz zachęca do opisania pierwszych wypraw na narty. Juz piszę. To był poczatek lat 70-tych, wczesny ogólniak w Bolesławcu i wielka ochota, by wreszcie wybrac sie w prawdziwe góry na narty. Miałem wtedy takie deski bez żadnych metalowych krawędzi ( mówiono na to takze " kanty"), a nie żadne "poniemieckie", tylko zrobione w B. Białej, kupiłem od kolegi. Górnicy z kopalni" Konrad" ( pierwsze zagłębie miedziowe, jeszcze przed Lubinem i Polkowicami) jeździli autobusem w niedzielę w Karkonosze. Jakoś sie wprosiłem i jadę - sam, nie znam nikogo. Chłopaki już mieli lepszy sprzęt, Gierek otworzył kraj na Zachód i w sklepach pojawiły sie buty San Marco i wiązania Markera - przedmiot naszych uczniowskich westchnień oglądany na wystawie sklepu sportowego. Górnicy mieli kasę i coniektórzy panowie dumnie już sie z tymi cackami obnosili. Pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby. Pogoda fatalna -wieje, snieży, mgła. Towarzystwo gdzies się rozleciało, a ja samotnie , dwuetapowym, starym krzesełkowym wyciągiem ( dawali wtedy takie derki na tyłek i nogi) powoli, powoli dokołysałem się na Szrenicę. Tam wichura była straszna i niemalże zero widoczności. Koledzy wspominali, że należy jechac na Halę Szrenicką, tam są wyrwirączki i jest jazda jak talala, a potem Lolą ( czyli nartostradą Lolobrygidą - że niby taka piękna) w dół. Fajnie, tylko nikogo koło mnie nie było, aby sie zapytac, jak tam dotrzec. Zobaczyłem takie tyki wbite w snieg i jakieś ślady, to poszedłem za nimi. Szedłem i szedłem, niekiedy troche zjeżdzając, sam, jak ten palec, i wygladałem tej Hali. Pogoda okropna. Po trzech kwadransach zobaczyłem ludzi uczepionych do liny i podjeżdzających w górę. Ucieszyłem się, że trafiłem do celu. Ludzi było dziwnie mało, linka jedna, kupiłem karnecik i z duszą na ramieniu zsuwałem się na moich surowych nartach po nieprzygotowanej trasie we mgle. Na dole było schronisko, poczłapałem tam na herbate i ze zdumieniem stwierdziłem, że jestem po jakimś Łabskim Szczytem! Po prostu poszedłem na zachód ze Szrenicy zamiast na wschód i uroki Hali Szrenickiej miałem poznac dopiero następnym razem. Dopytałem się obsługi, jak dotrzec do Szklarskiej i kompletnie nieprzygotowaną trasą ( dzisiejsza Bystra) jakoś szczęśliwie osiągnąłem posrednią stacje wyciągu a zjazd Puchatkiem to była oczywiście bułka z masłem po tym wszystkim. Zdążyłem szczęsliwie na autobus, zresztą nikt by tam nie zauważył mojej nieobecności, bo panowie opowiadali sobie wrażenia i raczyli się czyms zdecydowanie mocnym. Cichutko ulokowałem sie na tylnym siedzeniu wysłużonego i cuchnącego ropą Jelcza i nikomu nawet nie opowiedziałem o moich perypetiach. Później zdobyłem mapę Karkonoszy, obejrzałem sobie wszystko i przygotowałem sie lepiej do kolejnego wyjazdu. Zmobilizowałem także swoje wszystkie oszczędności i nabyłem " plastiki" Rysy z wiązaniami Kadra2 - byłem gość! Następnym razem pogoda sprzyjała i Hala Szrenicka w słońcu z dwiema wyrwirączkami wydała mi się narciarskim rajem a Lolobrygida była faktycznie piękna! Takie to były moje początki na nartach w górach prawdziwych...
  6. adaci

    Świeradowska gondola

    Nie rozumiem tych narzekań. Inwestycja jest znakomita, a nie dziwna. W planie są nowe wyciągi, kolejna gondola i liczne trasy po czeskiej stronie( jeden duży, połączony kompleks narciarski) Tempo prac jest dobre - poczekajmy spokojnie jeszcze troche i zobaczmy efekty. Jestem przekonany, że bedzie to znakomity ośrodek narciarski, nowoczesny i duży, spowoduje tez działania w Karpaczu i Szklarskiej, aby te miejscowości nie zostały w tyle. Autorowi życzę ciekawej podróży do Świeradowa, najlepiej, jak ujrzy wszystko na własne oczy, wtedy powinien uwierzyć... pozdrawiam, Adam
  7. adaci

    FIVEseasons

    Ja też Ci dziekuję, ponieważ zmobilizowałaś mnie do zakończonego sukcesem działania komputerowego. ( nie jestem w tym biegły, o nie) Postanowiłem wstawić do profilu fotke i ten, no, avatar. Troche się pomęczyłem i jest! Naprawdę się cieszę! Dzięki za efektywną inspirację! Es funktioniert... Suplement. Odlo znam, choć w kraju nad Wisłą mało popularna marka. Man spodnie do biegania i na narty biegowe. Już mi mówili, że jedna literka się wytarła, bo przecież ma być "odlot"
  8. adaci

    FIVEseasons

    Trinitech 10000 ani chybi oznacza, że mają membranę i to dobrą, zatem nie powinny tak łatwo przemakac. Z wyglądu to lekkie, damskie spodnie, nie to co moje, zdecydowanie bardziej pancerne. Na mokre kanapy nie siadaj, na sniegu też - tylko snowbordowe ciuchy potrafią byc całkowicie odporne na przemoknięcie. Na swoim zdjęciu to chyba na nartach siedzisz- niebezpieczne skłonności, odradzam;) Pozdrówka! Acha, jakby było zimno, to SkiBlondi poleca gustowne, damskie kalesonki. Temat "przerobilismy" w wątku " na nartach po pięćdziesiątce" Pa!
  9. adaci

    FIVEseasons

    Five Seasons to szwedzka firma produkująca odziesz sportową i turystyczną. Uchodzi za producenta z wyższej półki. Mam od roku spodnie narciarskie Five Seasons. Sa znakomicie uszyte, jakość robotu imponująca, wydają sie niezniszczalne. Nie miały wprawdzie za natury szelek, ale to nie problem, dokupiłem w pasmanterii. Dla mnie to super spodnie, nigdy nie używałem porządniejszych, a jeżdzę na nartach ponad 35 lat... Pozdrawiam O kurcze, napisałen "odziesz", chodzi oczywiście o odzież - ten niepotrzebny pośpiech... Sorki...
  10. adaci

    Wyrwirączka

    Och, Pani Olu, dziękuje za miłe słowa! naprawde ciesze się, że ktos docenia moje wspomnienia narciarskie z młodych lat. Pani posty są znakomite - lekkość pióra, mlodzienczy urok i godna pochwały dbałość o pisownię. To wcale nieczęste... Obiecuję być wiernym czytelnikiem newsów z Wrocławia, z którym wiele mnie łączy. Pozdrawiam serdecznie, Adam
  11. Uwaga!!! Wazne dla wszystkich udających sie na narty ( i nie tylko ) do Czech. W żadnym wypadku pytając braci Czechów nie używajmy naszego słowa SZUKAĆ. To tak brzydkie określenie, że nie ośmielę sie nawet wyjasnic, o co chodzi. Spóbujcie sie domyslic. Dla ułatwienia dodam, że bezpośrednio związane z robiącym( niestety!) kariere u nas "zaje..." Tak więc poszukując czegoś w Czechach, pytajcie "kde je..." lub "hledam..." Pozdrawiam, czyli "zdravim"
  12. Witamy kolejną Zuzannę Pozdrawiamy- Starcy
  13. Co Ty, kaziks, lustrację na forum zaczynasz? W IPN się chcesz bawic? Miałeś chyba ciężki dzień... Co do muzyki - nie bądź taki bezkompromisowy. Zucchero kicha??? Sam Miles Davis go cenił, osobiście to słyszałem. Zobaczysz, wróci Skiblondi, to Ci pogoni za tą kichę kota!
  14. Jan dał sie nabrać!!! Oczywiście żartowałem sobie z tymi rzęsami:), bo zwietrzyłem okazję Nazwa oczywiście pochodzi z angielskiego fingertips, ale w polszczyźnie słowo zadomowiło się szybko i bujnie, jak kazdy chwast... Troszkę narozrabiałem, tylko troszkę... Wybaczacie?
  15. Żartować trzeba, choćby ojca wieszali... ( czeskie powiedzenie) Pozdrawiam, Adam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...