Skocz do zawartości

kurczak

Members
  • Liczba zawartości

    192
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez kurczak

  1. Marcin... cudne wspomnienia szczyrkowe uwolniłeś we mnie tymi zdjęciami i opisem... Też jakąś buźkę bym Ci za to przywołanie posłała, lecz nie mogę, bo Pan M. czuwa i o bana osobistego się obawiam W każdym razie... dziękuję Ćwiczeniowo... odstaję troszkę od Was - najwięcej ćwiczę głos (przed wakacjami już, aby skutecznie bachorrry nawoływać ), następnie kondycję nożną - popularnie rowerowaniem zwaną - coby za dziećmi nadążyć lub móc dogonić (strasznie szybkie bestie są niektóre...), przysiady - tylko jak znajdę jakiś pieniądz na ulicy (ostatni raz jakieś 15 lat temu), ciężarki - ok... prawie codziennie, ale nietypowo, bo polegają na dźwiganiu zakupów... po prostu . Wytrwałości życząc wszystkim...
  2. kurczak

    Dyskusja do słowniczka

    Dzięki wielkie Janusz!!! To jest właśnie to, czego ostatnio na Naszym forum zabrakło... POCZUCIE HUMORU
  3. kurczak

    Truskawki .... Rosy :)

    Się wystraszylam nie na żarty, jak temat był umknął w wielkim kawałku... ale jest z powrotem (i z Adamowym tytułem... ), więc wracam do swojej odpowiedzi na post Wodza ostatni... To zależy z której strony się patrzy mój Drogi Winetou . Występują wszakże i takie, które są kontente wielce ze swych reponsatorskich możliwości
  4. kurczak

    Truskawki .... Rosy :)

    A przepraszam... co z moimi wirusami nie tak jest???
  5. kurczak

    Słowa cud...

    Na początek cytat przybliżający o co mniej więcej... "Julian Tuwim rozprawiał kiedyś z przyjacielem w kawiarni na temat używania słów obcego pochodzenia i ich znaczenia. Przyjaciel twierdził,że większość ludzi nie rozumie istotnego sensu słów obcych. Aby dowieść swojej teorii, wymyślił słowo „reponsować” i zawołał kelnera. - Proszę pana, chcielibyśmy zreponsować... – Kelner wyciągnął z kieszeni blok i zaczął liczyć: dwie kawy, dwa koniaki, tort, syfon – razem... Potem wstąpili do baru. - Piccolo! gdzie tu można reponsować? - Toalety w końcu korytarza na lewo, proszę szanownego pana. Z baru udali się do restauracji. Jedzenie było wyborne,trunki wspaniałe. Przyjaciel Tuwima zawołał kelnerkę i zapytał z uśmiechem: - Panienko, czy mógłbym z panią poreponsować? Dziewczyna zarumieniła się z oburzenia i odrzekła: - Co pan sobie myśli? Ja jestem porządna dziewczyna. Przyjaciele mieli doskonałą zabawę, tworząc wciąż nowe zastosowanie „wynalezionego” słówka. A to pewna pani przepłynęła kanał La Manche, bo miała świetnego reponsora, a to Mussolini odpowie na reponsację Francji, a parlament uchwalił nowe reponsorium. Tuwim wrócił do domu, a jego przyjaciel zupełnie pijany został jeszcze w restauracji. Nazajutrz doszło do wiadomości poety, że przyjaciel urządził w lokalu awanturę i policja musiała go zreponsować." Tym przydługim wstępem chciałam się z Wami podzielić z pewnej jednej prostej przyczyny... od czasu tematu - jakiego, każdy (lub prawie każdy) wie - ogromną furorę zrobiło u mnie słowo "zbanerować". I choć od lat już - w ślad za moim Tatą, który mnie z tym słowem zaznajomił - "reponsuję" codziennie (chyba, że gorszy dzień mam to wtedy nie) to "banerować, zbanerowywać" zaczęłam i wiecie co... straszna to frajda Właściwie nie wiem co ten temat miałby wnieść, ale mam nadzieję, że wniesie trochę uśmiechu u Was czytających... [cytat pochodzi z "WESOŁY KRAMIK" Ryszarda Dworczyńska, Gwidon Miklaszewski, Wydawnictwo: Śląsk, rok wydania: 1969] - serdecznie polecam
  6. Nie sądzę, aby znalazł się na forum ktoś, kto odpowie Ci na pytanie - które lepsze. Co najwyżej spodziewać się możesz opinii tych, którzy takie buty na nogach mieli. A powtarzać się o wyższości butów "od urodzenia" własnych nie będę, bo zrobili to już moi poprzednicy
  7. kurczak

    straaaaaaaaaaaaach????

    Pierwszy prawdziwy narciarski strach był tutaj (brrrr...) http://www.skiforum....7&postcount=170, a kolejny w tym sezonie był mi się przytrafił, gdy po przeszło latach ośmiu wróciłam na stok... po pierwszym paralitycznym zjeździe minął, bo okazało się, że jednak pamiętam czym to się je
  8. kurczak

    Trasy Rowerowe

    Podpinam się pod wątek (dzięki Ewcia ) z nadzieją, że w oczekiwaniu na sezon kolejny narciarski, poopisujemy sobie nasze rowerowe to i owo Czwartek, samo południe... wyruszamy na pierwszy tegoroczny wspólny z Bo wypad na trasę. Zaczynamy od napompowania kół i małego co nieco do jedzenia - hot dogi na stacji, której nazwy nie wymienię, coby nie posądzoną zostać o kryptoreklamę, są najlepsze ( zaraz wyjeździmy, więc kaloriami się nie przejmujemy ). W drogę... najpierw kulturalnie się ścieżką wałową przemieszczamy, trzeba sprawdzić dla potomnych dokąd prowadzi. Przy jej końcu decydujemy się na iście desperacki krok (czy tam szus czy jak to nazwać) i skręcamy w nieznane nam rejony traktu lubelskiego. Płynąc wśród oparów spalin, kurzu, pyłu i mijającego nas co chwila umcy-umcy docieramy do miejsca, gdzie stawiamy sobie pytanie: "Dokąd jechać i którędy, żeby się nie zgubić i co najważniejsze po Dziatki Kochane Nasze do przedszkola zdążyć przed jego zamknięciem???". Po naprędce zaimprowizowanej burzy mózgów jest decyzja... ruszamy za głosem serca - w dzikie pola . I to okazuje się strzał w dziesiątkę... pięknie było po prostu... (choć nie obyło się bez wywałki (z mej strony), gdy zaczął nas "prawie" gonić wielki wściekły pies . Skutkiem tego, nie jestem już sama - jest ze mną Pan MIŚ (MIstermegaŚ(i)niak) i zostanie przez najbliższe pewnie 2 tygodnie...) Wytrzęsione tu i ówdzie i gdzieniegdzie przez polne dróżki, z triumfem i uśmiechem na licach udało się dotrzeć dwóm wielce dzielnym Nam do domu, do dzieci, do... Załączone miniatury
  9. Zerknij tutaj http://www.skiforum....read.php?t=9755
  10. kurczak

    Trasy Rowerowe

    Taki marketing lubię... Dzięki wielkie xed
  11. kurczak

    Trasy Rowerowe

    Zajrzyj na bikeforum Kopalnia wiedzy...
  12. kurczak

    Klopoty z terminologia,

    A możeby tak do tematu Proszę Szanownych Państwa wrócić??? Jedynej, jak dotąd merytorycznej, odpowiedzi Mitek udzielić potrafił... A reszta pianę bije - w mym odczuciu, trochę zbytnio sobie "pojechać" pozwoliliście - czy to sprowokowani czy też nie...
  13. Viperku... trochę (a nawet bardzo trochę) zalatuje mi to zbyt daleko idącym sarkazmem (łagodnie bardzo starałam się określić to zjawisko) i jest po prostu nie na miejscu (coś na kształt - jesteś z nami lub przeciwko nam, cokolwiek robić będziemy). Może na przyszłość, na kłopoty z pamięcią (dobrą lecz wybiórczą - czy dobrze zrozumiałam?), warto byłoby sobie pozapisywać to i owo. W końcu, w natłoku obowiązków i pracy, coś zawsze umknąć może... Polecam, bo to sprawdzony sposób.
  14. http://miasta.gazeta...25,5012361.html czy tym razem się uda...?
  15. Oj tak... mokro było oddolnie porażająco (niezależnie od temperatury powietrza, zalecane jednak spodnie narciarskie, baaaaardzo na wilgoć odporne - niebieskie dżinsowe nogi, niczym u smerfa, pozostaną u mnie pewnikiem przez czas jakiś ), jeździć po zielonym dało radę bezproblemowo - nowe doświadczenia są wielce kształcące... . Udany wypad jak najbardziej... Pozdrowienia dla wszystkich śmigających niby cieszyć nie ma się z czego, a jednak...
  16. Z punktu widzenia mojego się wypowiem... Kiedyś jeździłam bardzo dużo i bardzo często i bardzo fajnie technicznie. Teraz po latach wróciłam i przyznam szczerze, że ta przerwa dużo zmieniła... i nie chodzi tylko o narty, które z prostych klasyków, o wiele wyższych ode mnie zmieniły się na krótsze i do tego taliowane (pamiętam, jak pierwszy raz weszłam na forum - kompletnie nie rozumiałam o czym mowa). Ostatni wypad na narty, był dla mnie nie tylko samą przyjemnością ze zjazdów, był również swego rodzaju przełomem w podejściu do moich umiejętności. Zrozumiałam, że potrzebuję pomocy kogoś doświadczonego, kogoś, kto powie jak błędy wyeliminować lub chociaż wskaże co robię źle... I miałam szczęście, bo takie osoby znalazłam (uszanowanie dla Tadzia i Adama). Wszystko obiecuję nadrobić i już wiem, że przy klasyce chcę zostać... choć kiedyś może carvingu zasmakuję, bo... "nigdy nie mów nigdy". I wreszcie, po tym wstępie przydługim moja odpowiedź na cytowane pytanie: Dla mnie - wielka to byłaby przysługa i myślę (moje myślenie - z racji różnic indywidualnych - może się nie zgadzać z ogółem, jednakże pozwoliłam sobie na tą małą generalizację), że dla wszystkich innych też, dla tych, którzy kochają narty i jazda sprawia im frajdę niedoopisania...
  17. Piątek - na początek, prawie z pociągu, prosto na Juliany. Warunki średnie, ale dało radę. Sobota - marzenie... Skrzyczne. Warunki... zależy jak i kto na to patrzy... Na rozgrzewkę pojechaliśmy Fis - śmierć w oczach... lód, mulda na muldzie i muldą pogania, w międzyczasie zamknięte pół trasy na slalom (dla zwykłych śmiertelników pozostał kawałek ok. 2,5 m)... adrenalina skakała jak oszalała i pierwsze w tym sezonie wywrotki (uśmiech mi jednak z twarzy nie schodził, bo i te "gleby", to też jest coś, co mnie cieszy) Po "rozgrzewce" - Ondraszek. Mimo, że niebieska, to nie było łatwo. Lód, muldy, przetarcia, kamienie, korzenie, no i w pewnym momencie sporo ludzi walczących zarówno z warunkami, jak i z współzjeżdżaczami (zdaje się, że jakiś nowy twór słowny mi wyszedł ). Jazda z głową... Niedziela - hmm... przemilczę Podsumowując: Dla mnie super... (powrót do czasów, gdy często jeździłam w takich warunkach, wtedy o sztruksiku nikt jeszcze nie marzył), wielka frajda z jazdy, z walki z przeciwnościami, i ten ból w nogach... cud, miód i malina Ps. Szczególne pozdrowienia przesyłam dla Marka, Tadzia, Adama i chłopaków, za super jazdę i sobotnie apres-ski
  18. Raczej Twój komentarz... tyle jest narzekania na forum, że zbyt dużo nowych wątków powstaje, a tu zamiast docenić, że dziewczyna nie założyła kolejnego, to z takim tekstem wyjeżdżasz... Z racji chwilowego zaśmiecenia wątku i możliwości umknięcia pytania, które zostało zadane... oto ono
  19. Zdjęcia, jak na złość, nie były opisane w albumach... Jedyne, to z kursu narciarskiego w Zakopanem (na tym zdjęciu jest moja Babcia, jako jedna z dwóch czy trzech kobitek w nim uczestniczących), który odbywał się od 26.02 do 25.03.1952 roku (i ten napis - nie rozszyfrowałam go dostatecznie, ale brzmi mniej więcej tak - "przykład sportowców Z.S.R.R. jest gwarancją wszechstronnego rozwoju wychowania fizycznego i sportu Polski Ludowej"). Niestety Babcia nie odpowie mi już na żadne pytanie, więc wysłałam do Dziadka (od kilku lat nie ma Go w Polsce) maila ze zdjęciami. Oto odpowiedź jaką otrzymałam (okrojona wprawdzie, lecz skoncentrować się chciałam na zdjęciach)... "...za malo jest na zdjeciach szczegolow, bo snieg jest wszedzie podobny. Po sprzecie i ubraniu mozna wnioskowac, ze to wczesne lata 50-te, niedlugo po urodzeniu sie Piniusia. Moze wiec to byc Zakopane lub Szczyrk..." A tak na marginesie, gwoli wyjaśnienia, Piniuś to moja Mama . I dziekuję Wam za tak duże zainteresowanie... naprawdę wiele to dla mnie znaczy
  20. Zanim zacznę o książce, na mały wstęp pozwolę sobie ... Sam tytuł książki przewijał się przez ostatnie lata, przy okazji spotkań rodzinnych, świąt czy innych niezobowiązujących raucików. A wszystko dlatego, że ponad 20 lat temu chwilową pieczę nad Pyszną przejął mój Tata i... tak już zostało. Kilka lat temu, ja z kolei odnalazłam ją i... no właśnie, wtedy najpewniej moja podświadomość doszła do głosu i szeptała: nie mów nic, nie mów, że znalazłaś... Grzecznie się posłuchałam i dziób na kłódkę trzymałam. Dzięki temu, mogłam ją teraz przeczytać (inaczej zaginęłaby niechybnie w czeluściach kolejnej domowej biblioteki na następne lata). Pyszną pochłonęłam dwa razy, jeden za drugim i za każdym razem odkrywałam coś, co wcześniej mi umknęło... Tadeusz miał rację - nieważne w którym miejscu otworzysz, wciąga niesamowicie i chce się wracać i wracać. I jak napisane. W obecnych czasach, gdy króluje joł i ziomal, czytanie Pysznej to miód na moje serce. I uczciwie przyznaję, że nie raz korzystałam ze słownika... Ostatnie rozdziały wywołały u mnie bardzo dużo emocji. Kilka lat temu w Rosji zaginął Ali i jego przyjaciel Kamil... Oni też kochali góry biełucha A na zakończenie... poszperałam w domowych archiwach moich Dziadków... i trochę zdjęć z wielką nostalgią... Rypcium pypcium Załączone miniatury
  21. kurczak

    Psychika na nartach

    Psychologowie nie są medykami - to po pierwsze. A po drugie - proszę nie ferować wyroków na temat psychologów...
  22. http://szczegoly.pkt...08d72ad10d.html
  23. Zdjęcia cud malina... A czy aby "Szczyt marzeń II" udało się nakręcić?
  24. Czekaj Robercik... jeszcze jutro w nocy wraca z ferii ekipa poznańsko-zielonogórska, chyba coś tam skrobną A Wy pogodę mieć będziecie wyśmienitą jak mniemam... w końcu czarujemy i zaklinamy z Borowinką od czasu już jakiegoś... (w tymże uprawianiu czarnej magii, rodem z gumisiowej księgi zaklęć wziętej, upatruję też nagłą chorobę, która spaść na Bo śmiała... rozrywana niejako wyrzutami sumienia, histerycznie szukam teraz soku z gumi jagód lub innego antidotum, które równe skutecznym będzie)
  25. ależ ja wierzę w każde słowo Twoje pisane... podobnych wspomnień było mi dane wysłuchiwać, a że tęskno mi do nich, to i zaczytuję się...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...