
moris
Members-
Liczba zawartości
421 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez moris
-
Od dłuższego czasu na wyjazdach narciarskich używałem Canona serii G (najpierw G10, później po jego utopieniu na spływie kajakowym - nowszego G12). Jakość zdjęć - rewelacyjna, aparat wielkości na narty bardzo przyzwoitej, niestety cena dość konkretna - około 1700 PLN. Jednak na grudniowym wyjeździe uszkodził mi się G12 (w kieszenie kurtki nie wiem jakim cudem nacisnął się przycisk on/off i obiektyw przy próbie uruchomienia wewnątrz kieszeni niestety tego nie wytrzymał - wiem, moja wina, powinien być w pokrowcu, ale z pośpiechu włożyłem "na chwilę" bez niczego do ocznej kieszeniei na krzesełku stała się ta przykrość). I teraz do rzeczy - na szybko (czekając na naprawę mechaniczną mojego G12 - ok. 3 tygodni oczekiwania) kupiłem w sklepie dla idiotów (konkretnie tam, gdzie jest żer dla skner) aparat Samsung ST66 w zestawie z kartą mikroSD 4GB za kwot 320 zł - i powim tak - oczywiście nie jest to seria G Canona, ale aparat daje radę, ma wszystklie wspominane przez autora wątku funkcje, łącznie z filmami HD. Jego zdecydowaną zaletą jest cena, rozmiar i przede wszystkim dobrze schowany przycisk włączenia:D - nie jest łatwo przypadkiem go uruchomić - niestety, praktycznie niewykonalne w rękawiczce, ale dla mnie to zaleta(po doświadczeniu z G). Dodatkowym plusem jest fabryczny akumulator. W warunkach zimowych robiłem nim ponad 300 zdjęć jednego dnia na jednym akumulatorze. Matrzca troch przesadzona (16 Mpix), ale za to ta cen.... Wiem, że parametry tego sprzętu nie są rewelacyjne, ale Robert pytał o sprzęt w cenie do 500 - więc niektórzy koledzy chyba trochę się rozpędzili z tymi ofertami bezlustrzanek:)... Na ostatnim wyjeździe miałem już G12 po naprawie oraz ST 66 - i powiem tak - wtedy jak zabierałem ze sobą ST, czułem się jakoś spokojniejszy........., a zdjęcia w dobrych warunkach pogodowych były ok. Ostatnio widziałem ST67 za coś koło 300 PLN tutaj opis: http://www.samsung.c...T66ZZBPBE3-spec a tu cena (279 zł - co prawda różowy, ale srebrny czy czarny są niewielle drożej): http://www.nokaut.pl...CFVDJtAodQWEAoQ oraz ST67 (cena 299 zł, czarny) http://www.ceneo.pl/...CFQ_LtAodA34Apg Pozdrawiam, M. Użytkownik moris edytował ten post 27 maj 2013 - 07:55
-
Zestaw amatorskiego konserwatora :)
moris odpowiedział ppski → na temat → Serwis i konserwacja sprzętu
może przeniesiecie te bezsensowne przepychanki na PRV? (dotyczy to zarówno prowinter-a oraz Kolo. Nie jestem peien, czy Wasze wzajemne pretensje interesują wszystkich na forum...... -
Do Wojtka pw: W zasadzie nie chciało mi się odpisywać, ale .. Po pierwsze - starałem się w uprzejmy sposób przekazać, że jednak są możliwe tańsze wyjazdy. Być może niepotrzebnie po drugie - proponując Francję chciałem tylko pomóć, nikt w wątku nie napisał, że można pisać tylko o Włoszech po trzecie - kwestia standardu - napisałem, że jest możliwy tańszy, nikt nie jest zobowiązany do takiego wyboru, Ja wolę średni standard, za to cztery razy w roku, ktoś inny woli co innego - jego wybór (jeżdżę z żoną , 14 letnią córką i bez kota, który zostaje w domu). Zawsze mamy apartament 2 pokojowy z anksem kuchennym po czwarte - nigdy nie odmawiamy sobie przerwy na stoku na małe co nieco - jak jestem sam, to często nie robię przerw, ale to moja osobista decyzja -lubię więcej pojeździć, ale czasem robię przerwy. podobnie wieczorekm jakaś pizza z winkiem - tego nie liczyłem do kosztów wyjazdu, ale to po nartach, więc traktuję to fakultatywnie po piąte - Nie byłem na Kronplazu, więc nie wiem jak ze skipasem, ale wiem, że jak jadę z biurem, to w pakiecie skipasy wychodzą tanij, niż kupowane odrębnie. Kiedyś próbowałem skalkulwać wyjazd indywidualnie i wyszło sporo drożej, niż przez biuro. A co do dziada i baby - właśnie odpisywałem dwóm forumowiczom z jakimi biurami jechałem, więc wcinka o Francji chyba jednak komuś się przydała. I dla Twojej wiadomości - wyjazd w styczniu to BYŁY właśnie FERIE małopolskie. W zeszłym roku byliśmy w trójkę w Cortinie, bo feria małopolskie wypadały w lutym, a wtedy z zasady nie jedzie się do Francji...a właśnie do Włoch.(stąd pisałemm o obu krajach, aby forumowicze mieli jakiś obraz kształtowania się kosztów w tych krajach w lutym i poza nim) Pozdrawiam, i więcej dystansu życzę - kończę, bo czasem dochodzę do wnioski, że nie warto czegokolwiek doradzać.... Użytkownik moris edytował ten post 05 marzec 2013 - 23:18
-
Coś drogie te wyjazdy w Alpy. Mog Ci podać na priv namiary na conajmniej 2-3 firmy organizujące wyjazdy do Francji czy Włoch. Przykładowo (wszystko z dojazdem, karnetem na 6 dni i mieszkaniem) 1. grudzień 2012, wyjad 3 Doliny (mieszkanie w Les Menuires), cena za osobę 1590 (z karnetem na 3 Doliny około 1750, dojazd autokar, apartament - fakt, kiepski, ale mi to nie przedszkadza) - Wyżywienie we własnym zakresie 2. Styczeń 2013(termin ferii małopolskich - 19-26 styczeń) Serre Chevalier plus jeden dzień w Les2Alpes i jreden w Via Latea (Sestiere, Montgenevre itpo) - opcja wszystko bez wyżywienia - cena 1600 zł/osobę 3. maj 2012 (długi weekend) z pełnm karnetem na Espace Killy (Tignes plus Val d'Isere - ta druga stacja w tym roku tylko pierwsze trzy dni) - jak pamiętam coś koło 1800 4 Luty 2012 -Cortina d'Apezzo (mieszkanie w Borca di Cadore, 4x Cortina, 1x Auronzo 1x San Vito Di Cadore) - z wyżywieniem, dojazdem, mieszkaniem i karnetem coś poniżej 1900 Mogę podawać dalej, ale żaden wyjazd w Alpy (oczywiście do Francji nie jeździ się w lutym i pierwszym tygodniu marca - Paryż ma ferie) nigdy na osobę nie przekroczył dla mnie 2000 - a są to ośrodki z najwyższej frncuszkiej półki - mniejsze ośrodki można zorganizować za około 1400zł. Wyżywienie w granicach 200-250 zł spokojnie da się zorganizować (zresztą, byłem na wyjazdach z polską kucharką i wyżywieniem typu śniadanie +obiadokolacja polska + pakiet na stok za 300 zł od osoby. Czy narty są tylko dla bogatych - nie, nie nie. Jako dziecko nie mogłem sobie pozwolić na wyjazdy w polskie nawet góry (Alpy to wogóle była abstrakcja - przecież to był wtdy Zachód). Wtedy pamiętam z kolegami ubijaliśmy stok własnymi nartami podchodząc pod górkę bokiem, później "jodełką". Przez kilka pierwszych dni po opadach jechało sie na krechę, by nie ściągnąć śniegu z "trasy", dopiero po jakimś tygodniu można było skręcać. Narty Polsporty - Epoxy 3200, buty skórzane, wiązania"kadra" z linkami, później Beta. Wtedy to było dla nas wyzwanie, radocha, zabawa itd. Dzisiaj mogę sobie pozwolić na 3-4 wyjazdy w Alpy, tym dwa całą rodziną, ale przecież każdy nawet dzisiaj może poszukać tanich stoków, a nawet wrócić do naturalnych warunków - trzeba tylko chcieć. Myślę, że nie można powiedzieć, że tylko bogaci jeźdżą, bo skąd tyle osób w Polsce na stokach? - sami bogacze????? Użytkownik moris edytował ten post 05 marzec 2013 - 14:16
-
Które stoki ratrakują przed wieczornymi jazdami.
moris odpowiedział Voytheck → na temat → Narciarstwo
generował straty??:eek: chyba, że piszesz to jako sarkazm. Czy jestem na stoku czy mnie tam nie ma w zasadzie koszty ponoszone przez stację są jednakowe (pomijam znikomy wpływ mój na energiępotrzebną do napędu wyciąg - jak jestem, to to 90 kg plus sprzęt trzeba wyciągnąć w górę). Nie ma tu nawet na ekonomiczny aspekt znacznia czy są kolejki czy nie - bo albo i tak większość kupi karnety czasowe, albo jk jest duża kolejka, to i tak suma skasowanych pojedynczych wyjazdów będzie jednakowa - zkładając pełne obłożenie wyciągu). Moje "niszczenie " stoku też nie wpływa na wynik ekonomiczny przedsiębiorstwa, bo i tak będzie ratrakował stok na koniec dnia, albo to odpuści (jak ludzi będzie na tyle mało, by rozjeździć stok). Więc narciarz jeżdżący "na okrągło" może przynieść co najwyżej mniejszy dochód, niż ten, który zajdzie kilka razy do baru.... - tu pełna zgoda. BTW - wydaje mi się, że idealnym byłby narciarz, który po zakupie karnetu wogóle nie wejdzie na stok, a cały czas przesiedzi w knajpce - podwójny zysk:D -
No to nie wiem.... ja w zeszłym roku rozpoczynałem w tym samym terminie w Les2 Alpes, i śnieg spadł dwa dni przed naszym przyjazdem i padał przez cały tydzień, jazda w puchu i świeżym śniegu przez cały tydzień. Mam nadzieję, że jednak jestem większym szczęściarzem, niż Ty kolego pechowcem....
-
Też się wybieram (od 10 grudnia) - do tej pory zawsze miałem szczęście do pogody i warunków - nie widzę powodu, by miało być tym razem inaczej:) No, chyba, że Ty jesteś mega pechowcem..
-
To ja pojawię się po raz drugi w konfesjonale. Rok 2005, Madonna di Campigio, sektor 5 Lagi. Jadę trasą FIS 3 Tre, na końcu zmieniam na niebieską dojazdówkę - całkowicie płasko, lajtowo. Z boku stały jakieś dziewczyny, więc się gapię na nie. W tym momencie odpuściłem krawędzie i jadę na płaskich ślizgach:(, a niestety były to dość mocno taliowane RC4 WC SC - i oczywiście złapały zewnętrzne krawędzie tak, że zacząłem robić szpagat:eek:. na szczęście udało się ocknąć z letargu i podnieść jedną nogę i ustabilizować narty. Od tej pory na żadnej trasie nie odpuszczam krawędzi i nie jadę na płaskich ślizgach......
-
Mitku jak zawsze wypowiedź konkretna, na poziomie i ciekawa. W zasadzie zgadzam się z Tobą, ale..... Uczyłem się jeździć w Polsce (w wieku szkolnym rozpoczynałem przygodę narciarską na stoku długości około 500 m, który to trzeba było sobie samemu ubić przez kilka dni (przez pierwze dni staraliśmy się jeździć na krechę, by nie zsuwać słabo jeszcze ubitego śniegu, a podchodziło się bokiem lub jodełką - ciekawe, czy dzisiejsi narciarze podeszliby w ten sposób te 500 metrów). Pierwszy raz z wyciągu narciarskiego skorzystałem w Białce na Bani dopiero po kilku latach nartowania w rodzinnej miejscowości, wyżyna krakowsko - częstochowska. Później wyjazdy do Szczyrku, Białki, Kasprowy. Wspominając tamte czasy, przyznam rację Mitkowi - wtedy dużo się nauczyłem. Ale.. Dzisiaj jeżdżę praktycznie tylko w Alpach (może 2-3 dni mi się w roku zdarzą w Polsce, raczej towarzysko). I chyba w Alpach też sporo się nauczyłem (pewnie startowałem też z niższego poziomu umiejętności po okresie w Polsce, niż Ty Mitku). Moja córa po kilku wyjazdach do Białki tak naprawdę uczyła się jeździć głównie w Alpach, i teraz poza jazdą po sztruksie ciągle chce jechać na "chopki" i w puch. I teraz do rzeczy. 1. Dzisiejsze ośrodki narciarskie w Alpach (zwłaszcza francuskich) w niczym "nie ustępują" naszym polskim sprzed lat - mnóstwo jest możliwości do jazdy poza trasami, w dziewiczym śniegu, często grubości ponad metr. Na dodatek, we Francji jest to całkowicie legalne, a np. w szwajcarskim LAAX są nawet wytyczone (bezpieczne), ale nie przygotowane ogromne połacie do off-piste. Więc argument do jazdy nie tylko po sztruksie w zasadzie na korzyść Alp. 2. We Francji zwykle w większości ośrodków czarne trasy bywają ratrakowane nie częściej jak raz -dwa razy w sezonie (zaliczyliśmy z córką trasę Tunel w Alpe d'Huez - garby sięgały mi pod piersi, stromizna dosyć konkretna). Natomiast czerwone często mają nachylenie czarnych np. z Włoch. Zatem istnieje wspaniała możliwość jazdy po zabezpieczonych, ale nie ratrakowanych trasach w Alpach. Drugi zargument dla dobrych narciarzy dla Alp. 3. Możliwość doskonalenia w dobrych warunkach skrętu równoległego (przez niektórych nazywanego - karwingowym) - na w zasadzie pustych stokach - w Polsce raczej rzadko dostępna, przede wszystkim z powodu ilości ludzi ale także uwarunkować obiektywnych - brak takich stoków, szczególnie długich i szerokich. Argument dla dobrych narciarzy - (różnorodność tras) - dla Alp. 4. Nie wspomnę o możliwości turystyki narciarskiej - do dzisiaj z "bananem " na ustach wspominam ponad dwudziestokilometrowy zjazd z Aguille di Midi tzw. Białą Doliną do Chamonix - między szczelinami lodowymi, w dziewiczym (choć trochę rozjeżdżonym) śniegu Można wyliczać dalej. Dla kogoś, kto chce pojeździć w różnorodnych warunkach - chyba jednak Alpy dają wszystko, co możliwe w Polsce plus dużo więcej. Oczywiście trzeba chcieć tak poruszać się poza tymi wspominanymi przez Mitka "boiskami". Wtedy na pewno można nie tylko nie tracić swych umiejętności, ale je również mocno rozwijać - to zależy tylko od nas. A że Alpy mogą rozleniwiać - to bezsprzeczny fakt, większość (tak jak wspomina szanowny kolega) wybiera bujanie się po sztruksie - i jeśli im to wystarcza, to ok. Moim zdaniem dobry narciarz, to przede wszystkim narciarz świadomy, bezpieczny dla siebie - ale przede wszystkim innych, ten, który tyle samo razy zjedzie na dół w całości, ile razy wyjedzie do góry. Niezależnie czy jeździ w Polsce, Alpach czy Aspen. Narciarz, który wie, kiedy albo która trasa jest dla niego za trudna, który potrafi zrezygnować z przejazdu gdy nie do końca jest pewien, czy da radę. A oprócz tego, dla mnie dobry narciarz to taki, który wie, że niewiele jeszcze umie i który chce dalej się rozwijać. To narciarz, który potrafi przewidzieć,że za górką czy zakrętem może być ktoś, kto leży, stoi, ma problemy - i stać go na to, by zwolnić przed nieznanym terenem, niewidocznym miejscem - przecież jest dobry i nie musi tego nikomu udawadniać, że da radę na pełnej szybkości przejechać niewidoczne miejsca. W załączeniu dwie fotki z czarnych tras we Francji - jedna z trasy czarnej "no dammed" w St Gervais, druga to wspominana "Tunel" w Alpe de Huez. Na tych trasach nie było wielu chętnych, ale było warto - jak się znudził sztruks - zabawa całkiem sobie:D Edit: dość długo pisałem posta, w międzyczasie pojawiła się wypowiedź Theo - wydaje mi się, że rozumujemy dokładnie tak samo w kwestii definicji dobrego narciarza. Załączone miniatury Użytkownik moris edytował ten post 26 październik 2012 - 08:46 ostatni akapit
-
Na początek dwa przykłady - oba z Francji. 1. Wyjazd marcowy do La Normy, marzec, ładnych kilka lat temu. Jesteśmy w większej grupie i jak to czasem bywa chcieliśmy trochę poszpanować przed płcią piękną - zatem na pięknym szerokim stoku widząc grupkę z naszego wyjazdu postanowiliśmy z kolegą przejechać koło nich takim konkretnie wyciętym skrętem z wyłożeniem się na stok (kontrolowanym:D). Niestety akurat na ich wysokości w pełnym zakręcie trafiliśmy na nieoczekiwany lód, a na pewno znacznie twardszy stok. Nie spodziewając się tego (w dodatku nie było akurat słońca i kontrast był słaby) w rzeczywiści wyłożyliśmy się na stoku nawet bardziej niż planowaliśmy:D i polecieliśmy dobre kilkadziesiąt metrów na boczkach i plecach, na szczęście na tyle daleko, że można było spokojnie wstać bez obawy o szybkie rozpoznanie przez obserwatorki. 2. Jeden ze stoków w Les Contamines, podczas pobytu w St. Gervais. Pustaa czarna trasa, mam GPS ze sobą - myślę - zrobię próbę prędkości.W pewnym momencie trasa zaczyna mieć konfigurację wzniesień oraz opadań terenu - (jadąc wcześniej testowo trasą widziałem, ale były na tyle łagodne wtedy, że nie uznałem tego jako zagrożenie). Więc jadę sobie na maksa i nagle widzę to zagłębienie terenu - w środku przeciążenie było tak konkretne, że niestety nogi nie utrzymały i przysiadłem sobie na czterech literach a później wyłożyło mnie na stok. W takiej pozycji doleciałem do pagórka i dalej już w powietrzu pokonałem następną dolinkę - na nieszczęście za tym pagórkiem stała grupa z naszego autokaru i mogli mieć niezły ubaw - na szczęście instruktorka coś im tak pokazywała, więc nie zobaczyli:D
-
Dmuchnęli busa ze sprzętem Kadrze Polski w Narciarstwie Alpejskim !!
moris odpowiedział jahu → na temat → Narciarstwo
nie, to oczywiste, że złodziejstwo trzeba tępić. Ja np. nigdy nie kupuję niczego używanego na giełdach (dopuszczam taką ewentualność tylko wtedy, gdy koleś będzie miał dowód zakupu). Pół roku temu nocą spod hotelu koło KGHM w Legnicy ukradli mi zaślepki do alufelg - naprzeciwko była giełda (pod stadionem Zagłębia) - mówili mi, że mogę je tam bez problemu odkupić, ale zamówiłem w serwisie oryginały, mimo, że wyszły mnie dwa lub trzy razy drożej niż na giełdzie "używki - czyli swoje lub kogoś w podobnej sytuacji" Reasumując - żal mi gości, potępiam w całości kradzież, ale na litość boską - kto zostawia auto z takim towarem bez nadzoru pod marketem???? -
Dmuchnęli busa ze sprzętem Kadrze Polski w Narciarstwie Alpejskim !!
moris odpowiedział jahu → na temat → Narciarstwo
100 kompletów tyczek, to chyba w kilku busach Vito musiało by się mieścić - chyba chodziło o komplet 100 tyczek, a to stanowi pewną różnicę. Pomijając fakt, że nienawidzę złodziejstwa, to kto takiego busa zostawia pod centrum handlowym bez nadzoru.....:eek::eek::eek: -
Litwinka ma tylko jeden mały feler - dojazd do stacji: 1. dolna - jedzie się dość długą drogą praktycznie w polach, przy dużej ilości śniegu wygląda to niezbyt optymistycznie - jak jechałem tam 12 stycznia, to się zastanawiałem, czy wrócę - około 10 cm rozjeżdżonego błota śniegowego, jakieś koleiny - ale w drugą stronę spotkałem ze dwa auta osobowe bez łańcuchów, i się uspokoiłem 2. górna stacja - jak jest śnieżnie, to bez łańcuchów, a najlepiej 4x4 raczej bym się nie wybierał poza tym jest rewelacyjnie - nachylenie lepsze niż większość Kotelnicy, trochę szkoda, że tylko jedna trasa - po jakimś czasie człek myśli o jakiejś odmianie, 12 stycznia przy tłoku na Kotelnicy, na Litwince było nas około 15 osób na całym ośrodku - wrażenie niezłe, jak się patrzyło na drugą stronę Białki. A - i módlmy się, by nie połączyli Litwinki bezproblemowo z Kotelnicą - wtedy będzie po fajnej miejscówce
-
Tylko że w pewnym momencie trzeba podejść pod górkę - co nie zmienia faktu, że jest to jeden tzw. zjazdów życia"
-
Witam Właśnie wróciłem z LAAX - Szwajcaria. Wyjazd dziwny i inny niż do tej pory bywało, a to z powodu, że pierwszy raz w życiu miałem więcej niż jeden dzień z chmurami i bez słońca. Konkretnie - miałem pięć dni z mgłą, chmurami i opadami śniegu, średnio po około 30-40 cm na dzień oraz jeden przepiękny słoneczny dzień (środa). Ogólnie jazda była ekstra - cały czas po świeżym, śniegu po genialnie przygotowanych trasach (z kilkunastocentymetrowym puchem na trasie) lub poza trasami stale po kolana lub głębiej w świeżym puchu. Pożyczyłem (były testy) narty twiny do freeridu, a potem narty do puchu (12 cm pod butem) - i to była dopiero jazda - na jesień mam zamówione takie narty do puchu u kolesia, co sprowadza je po testach. Pomimo kiepskiej pogody wyjazd niezwykle udany. Moim zdaniem świetny ośrodek z wytyczonymi trasami do freeridu (chyba coś koło 40 km nieprzygotowywanych, ale sprawdzonych i oznakowanych terenów do jazdy w puchu. Pozdrawiam, M.
-
Nie wiem - osobiście chyba nie chciałbym już tych nart (klejenie, naprawa - to już nigdy nie będzie 100% pewna narta - ale może nie mam racji). Podejrzewam, że koszt regeneracji może być zbliżony do tych 60 % ceny nowych Headów (po obiecanym 40% rabacie),ale pewnie nie chcesz już nart tej marki - i nie dziwię się. A rakiety tenisowe - tej firmy są ok, szkoda wyrzucać, może wystarczy owinąć taśmą, zakleić czy zeszlifować napis HEAD - i po problemie z oglądaniem tej nazwy.
-
Oj zdziwiłbyś się Mitek nie raz. Kiedyś w sklepie słyszałem jak początkującemu narciarzowi wciśnięto but z flexem coś koło 130. Wiem, że kupił, nie wiem co było później...
-
Wiesz, napisał wrzątkiem. Ktoś kto nie będzie miał termosu może poprosić w barze o wrzątek (prawdziwy, no prawie) i posłuchać rady ....
-
może prowadzi testy na odporność materiału na rozszerzalność cieplną materiałów:confused:. Ja bym się bał. Zresztą - producenci butów też przecież muszą z czegoś żyć (sprzedając nowy towar) Pozdrowionka
-
Ja też wróciłem 19 grudnia z Les Menuires (skipas na 3 Doliny).Dla mnie najpiękniejszym był dzień szósty (piątek 17 grudnia) - jazda w świeżym śniegu po kolana i głębiej, choć poprzednie dni też były ekstra - słoneczko, trochę zimno i rewelacyjne trasy, również bardzo często (właściwie codziennie) byłem w Courchevel. Dołączam fotkę z moimi śladami na trasie 4 Vents (Les Menuires) - mój ślad to ten pierwszy z lewej. PS - byłem tam już po raz trzeci i za rok pewnie też się wybiorę Załączone miniatury
-
Może to kwestia ceny? W Alpach jakoś nikt nie przejmuje się tym, że ktoś może komuś w połowie dnia oddać karnet - przecież w danej chwili na karnecie i tak będzie jeździła jedna osoba - czy to na pewno jest nieuczciwe?> nie wiem
-
Co myślicie o snowboardzistach i snowboardzie ?
moris odpowiedział Pitura25 → na temat → Narciarstwo
Nie jest istotne co sądzę o snowborderach. (a sądzę dokładnie to samo co o narciarzach - i tu i tu są normalni i tacy trochę mniej normalni oraz buraki) Ważniejsze jest dla mnie co sądzę o tym wątku - otóż dla mnie jest on co najmniej niepotrzebny, samym tytułem prowokuje i zachęca? do pisanie różnych wzajemnych bardziej lub mniej uzasadnionych pretensji, niedomówień itp. Powoduje to zupełnie bezsensowne utarczki słowne o wyższości świąt jednych nad drugimi. Każdy niech jeździ na czym mu pasuje - ja nie mam ciągotek do deski, ale to tylko moja decyzjajednej Właśnie wróciłem z wyjazdu do 3 Dolin - na stokach byli i jedni i drudzy, nikt sobie nie przeszkadzał. Gorsze wspomnienia mam z niektórymi Polakami - spotkałem dwie grupki, które ledwo wlazły do wagonika na Pecleta czy Bouqietina od razu wyciągali piersiówki z wódą (chyba) i oczywiście dwie kolejki picia musiały się odbyć. Zaznaczę tylko, że już przy wejściu śmierdziało od nich wódą, byli to zarówno jedno jak i dwu dskowcy). Fakt, było zimno, ale to żadne usprawiedliwienie. Wzrok innych ludzi w wagonikach mówił wszystko - naprawdę, w tym wagoniku rozmawiałem tylko po angielsku, dbając, by nie wydać z siebie ani jednego polskiego słowa - tak ze wstydu...:mad: -
bo może wtedy dorwał tę "rewelację" w necie i tyle właśnie go skroili?:D Użytkownik moris edytował ten post 12 maj 2010 - 19:27
-
Alpe d'Huez 20-27.03 czyli dla czego NIE NALEŻY jeździć do Francji
moris odpowiedział bajaderkatyrolska → na temat → Relacje z wyjazdów
[quote name='jan koval'][quote name='moris'] ja nie mysle ze bajaderka jest malkontentem. opisala uczciwie to czego doswiadczyla. ja mamm w planie la grave i na pewno nic mnie od tego nie odwiedzie, ale dobrze jest sie przygotowac a to ze francuzi sa aroganccy (np w stos do ludzi mowiacych jez ang) jest znana powszechnie sprawa, chociaz nie chcialbym generalizowac[/quote] No właśnie - nie należy generalizować. Można rzetelnie przedstawić swoje wrażenia z wyjazdu, ale właśnie w tytule jest generalizowanie! Mnie osobiście uraził tytuł wątku w stosunku do jego treści - nie można (według mnie) pisać, że nie należy jeździć do jakiegoś kraju z powodu: -kiepskiego dojazdu (jeden przypadek kiepskiego dojazdu) -jednego źle ocenionego według własnej opinii ośrodka Nart są nartami, dla mnie miejscowi mogliby mówić nawet po chińsku czy rosyjsku - byle warunki na trasach były znakomite, a tereny narciarskie, cobyśmy nie pisali, Francuzi mają najlepsze w Europie! -
Alpe d'Huez 20-27.03 czyli dla czego NIE NALEŻY jeździć do Francji
moris odpowiedział bajaderkatyrolska → na temat → Relacje z wyjazdów
[quote name='bajaderkatyrolska'] [QUOTE]jednak mam wrażenie że z tego powodu my, narciarze z mazowsza, jesteśmy dla Francuzów zbyt tolerancyjni, pobłażliwi, za wiele im wybaczamy. To że mają wspaniałe góry to nie ich zasługa- od nich zależy co z nimi zrobią, jak je przygotują dla nas, jak sprawią że się w nich będziemy czuli. Myślę że wyrośliśmy juz z etapu kiedy jesteśmy wdzięczni za to że w ogóle mozemy BYĆ a Alpach,[/quote] Mnie narciarzowi z małopolski wydaje się, że nie mamy nic do wybaczania - jedziemy tam lub nie - wybór prosty Jakoś do tej Francji zjeżdżają się tłumy Anglików, Francuzów, Holendrów i im to nie przeszkadza - zresztą nie ma obowiązku tam bywać [quote]Arogancja francuzów jast dla mnie bardzo podobna do arogancji sprzedawdczyni z mięsnego za komuny: po co się starać, byc uprzejmym, dbać o dobry towar , nie warto ładnie go pakować skoro ludzie i tak wszystko kupią. We Francuzach irytuje mnie właśnie ta komunistyczna olewcza postawa. Cóż, pewnie to nie ich wina, mają socjalne państwo które do reszty ich rozpuściło i zdemoralizowało.[/quote] Ja wspominam obsługę w ośrodkach zdecydowanie lepiej niż np. we Włoszech - Francuzi zawsze byli uśmiechnięci, zawsze usłyszałem od nich z uśmiechem "bonjour", nawet około południa. W sklepach - owszem różnie tam bywa, ale ja tam jadę na narty, reszta mniej mnie obchodzi. A malkontentom zawsze wszystko przeszkadza - widać tak już muszą [quote]Nie wiem jak bardzo socjalne jest państwo austriackie, ale najwyraźniej swoim obywatelom nie robi krzywdy. Tam na każdym kroku czuję że ludziom sie CHCE chociaż przecież wcale by nie musieli. ja naprawdę nie oczekuję że w skromnej góralskiej chatce za kilkanaście euro dziennie gospodyni będzie sprzątać codziennie od piwnicy po dach jakby jutro miała byc wigilia, nie oczekuję że na śniadanie bedzie domowe jedzenie super ekologiczne bo z własnego gospodarstwa, nie spodziewam się że gospodyni na powitanie postawi domowego sznapsa- ale straszeni mi miło jak tak się dzieje, bo jak ktoś nie musi a mu się chce to naprawdę dobrze o nim świadczy[/quote]. To trzeba jechać do Austrii - nie wiem tylko dlaczego dałaś taki tytuł wątku (UCZCIWIEJ BYŁOBY - DLACZEGO JA NIE CHCĘ JECHAĆ Z BIUREM XXX DO Alpe d'Huez)- jest on niestety nieobiektywny i krzywdzący dla większości (znakomitych) ośrodków narciarskich (3V, E-K, LP, LA - ale również i Alpe d'Huez, Serre Chevaliere, Les Sybelles czy St Gervais-Megeve) Przykładowo z St Gervais pojechaliśmy na "zjazd życia" z Aguille di Midi tzw. Białą Doliną - a we wspomnianym Alpe d'Huez jest kilka fenomenalnych tras (choćby Tunel, Balme, - to z trudniejszych, zjazd do Oz wsród przepięknych sopli lodu - tak z 8-10- metrów wysokości, czy wspaniała widokowo Serenne - tu oczywiście musi ona być w większości płaska, bo przy 2 tysiącach metrów przewyższenia i długości kilkunastu km nie może być cała stroma - ale ta trasa ma być widokową - i jest!! A najwspanialsze są wrażenia z jazdy Serenną w nocy, przy świetle księżyca:)