Jarda
Members-
Liczba zawartości
894 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Jarda
-
W najbliższą sobotę 03.03 na Przełęczy testy sprzętu firm KASTLE i LEKI https://www.facebook...&type=1
-
Nie wiem dokładnie jak jest z cenami na naszych stokach. Mogą być ciut tańsze, ale co się tyczy dojazdu i jego kosztów, to przecież dlatego ludzie z Dolnośląskiego i Opolskiego jeżdżą do Czech, bo mają tam ... najbliżej. A poza tym nie ma wyboru. O kolejkach u Pepików nie będę się rozpisywał, bo znasz to z autopsji, ale zabiła mnie informacja, ze w weekendy kolejka do krzesła w Szklarskiej sięga nierzadko 300 m. Odpowiedź nasuwa się sama ... Zdravim :-)
-
Skoro zaintrygowało Cię tak to 19-te zdjęcie, to dodam jeszcze jedno z naszej huty i ... równie ważne jak tamten "tron" z wymiennym wkładem ;-)) Zdravim :-) Załączone miniatury Użytkownik o.tisk edytował ten post 26 luty 2013 - 10:57
-
A teraz trochę fotek Załączone miniatury
-
Co by nie pisać o narciochach – „trza najsampierw” – tam dojechać. Tym razem postanowiliśmy sobie przypomnieć czesko-wioskowe górskie patologie jadąc od razu z Opola na południe i zabierając naszego miłego Areczka z Nysy. Jak zwykle już zaraz za granicą podjazdy i kręte ośnieżone zjazdy ciemną nocą koło Sternberka spowodowały zwiększoną produkcję adrenaliny i innych endorfin. I to nie tylko u kierowcy ;-) Doskonały sposób na walkę ze snem. Dla każdego. Po dojechaniu wprost z drogi do Matrei i powitaniu na miejscu ze znanymi Druhami - ładujemy się składnie do gondolek i zaczynamy penetracje tego schiegebietu. Ładna pogoda sprzyja szczególnie tym, którzy są tam po raz pierwszy (a okazuje się, że takich jest całkiem spora liczba !). Kilka razy zjeżdżamy spod Cimarossa na stronę Matrei i dojeżdżamy do pamiętnego dla wielu hotelu „Goldried”, spod którego odwozi nas skibus pod główną stację gondolek. Kręcimy się dłuższą chwilę po stronie Matrei, robimy jakiś mały pitstop na wprost wyniosłej i strzelistej Góry. To najwyższy szczyt Austrii – GrossGlockner. Jest „zdejmowany” przez wielu aparatami z prawie każdej strony, ale my przenosimy się przepiękną leśną ścieżynką wijącą się się wieloma kilometrami leśnych trawersów i półek w zboczach na stronę Kals, gdzie haratamy długie i jeszcze bardziej puste stoki tego ośrodka. Zachwyca wszystkich uroda tego miejsca, jak i śliczna, stara i drewniana zabudowa tej tyrolskiej miejscowości. Mocne, „wiosenne” słonko dodaje jeszcze więcej krasy temu miejscu. Jeśli to są ferie austriackie, piękna, zimowa sobota i taaakie tłumy – to jak jest tutaj w innym okresie – pyta wielu … Sprawny powrót do naszej pięknej XIX w. almhuette - powitania z niewidzianymi Przyjaciółmi i pomimo zmęczenia siadamy gwarnie w naszej obszernej kuchni, w której to i gościny nie brakło dla Kosmyczka, Amatorki i Bożenki, którzy dotarli ze swojej kwaterki z poświątecznymi „podarunkami”. A jak :-)) Kolejnego dnia śmigamy do St. Jakob. Miejsce jakby na uboczu, ale przepięknie położone wprost u podnóża strzelitych szczytów. Wielkie, puste „lotniskowce” dookoła, twarde i równe obie traski aż do samego dołu. Nie wiem, czy to przypadek, ale w tym dniu pojawiły się chyba wszystkie operujące w tym czasie w Ost Tirolu ekipy z Polski : był Juras ze swym wojskiem, był jego krajan Rafał, była Zośka, Jaro i Bóg wie, kto jeszcze … Polska mowa była naprawdę mocno słyszalna. Pod koniec dnia Juras proponuje – zróbmy sobie dla odmiany mały freeride do samego dołu. - Lajcikowa trasa, po drodze odwiedzimy opuszczoną osadę w dolinie – mówi Jurek. Godzimy się wszyscy, nawet Ania, która dopiero stawia pierwsze kroki na nartach. Początkowo wszyscy, czyli Juras, Wujot, Violek, Ania i ja sprawnie płyniemy po białej pierzynie. Sprawa się komplikuje, kiedy dojeżdżamy do ośnieżonych parowów i mocniej nachylonych zboczy. Wiesiek pozostaje z Anią i – powolutku – od upadku do upadku sprowadza Anię ku zbawiennej Dolinie. W międzyczasie dojeżdżamy z Kitką i Jurasem do malutkiej, opuszczonej osady. Położenie i surowy, górski klimat sprawia, że życie tutaj musiało być niezwykle ciężkie, zwłaszcza, że do cywilizacji prowadziła jedynie wąziutka, kręta ścieżynka, którą z kłopotami zjechaliśmy schylając się co chwila pod gałęziami przygniecionymi czapami białego. Dróżka, a w zasadzie półka w zboczu - była momentami tak wąska, że nie można było halsować, a jedynie zjeżdżać pługiem ! Wieczorkiem dla odmiany zamiast imprezy siedzącej była … skacząco-taneczna. Dobrze, że kasztańskie stoły są wykonane z grubego i litego drewna ;-))) Prym wiedli Krzychu-instruktor, Adaś i nasza Aga-Vejdor! W poniedziałek atakujemy szerokie stoki Thurntalera w Sillian. Wiedząc, że jest tu i reszta naszych – próbowaliśmy odnaleźć i innych ziomali, ale rozkład tego ośrodka, położenie tras skutecznie nam to uniemożliwiły. Szeroko, równo i … pogodnie przez cały dzionek. Jak zwykle to miejsce jest też areną dla „podniebnych” turystów, bowiem startują z tego miejsca w specjalnych kokonach śmiałkowie na swych spadochronach, by łagodnie zataczać kręgi nad tym areałem, zanim dolecą na dół. W malutkiej Thurntalerrast Rossi próbuje swych talentów jeżykowych chcąc wyciągnąć do wspólnego z nami zdjęcia śliczną barmankę. Poza zdobyciem imienia – Kerstin – dostaje kosza ;-))) Niestety dajemy się zwieść Amatorce, który namawia Kosmyka, abyśmy odwiedzili mały, ale niedaleko położony uroczy ośrodek Obertilliach. Jedziemy tam – raczej dłuższą niż krótszą – chwilę, po czym na miejscu zastajemy stare 2-os krzesło a la stara Ramzova i kilka tras na górze. Zjeżdżamy raz, czy dwa ja mówię o podobieństwie do Ramzovej. Kosmyk na to – nie obrażaj mi Ramzovej! Robimy kilka fotek, bo okolica przepiękna i cierpliwie czekamy na Areczka i Violka. Powrót w kompletnej ciszy :-DDD Wieczorkiem Kosmyki nie przychodzą. Nie wiem czemu … Kolejny, ostatni dzionek. Jurasy lecą na Kitzbuehel, my postanawiamy odwiedzić Lienz z jego fajnym i kompletnie pustym Hochsteinem. Pomimo, że to wtorek to parking zaraz przy stacji pełny ! Postanawiamy zaparkować nieopodal. Pełni złych przeczuć wjeżdżamy na górę. Ale tutaj .. twardo, PUSTO, stromo. Fajnie. Aż do samego końca. Jak to bywa ciśnienia w ostatni dzionek nie ma, więc składne pakowanie i – dla odmiany – przez Graz i Wiedeń śmigamy do Polski, po drodze przeżywając masakrycznie wielkie opady śniegu i spore mgły w Czechach. Opolaki zameldowały się w domkach o 1, a Kosmyk dopiero po 3.30 !
-
Na czeskiej wersji ich stronki (w polskiej tego nie ma ) piszą, że wszystkie wyciągi i trasy są otwarte, zaś oni sami usilnie pracują nad naprawą błędu na interaktywnej mapie. Ja bym ryzykował. Zdravim :-)
-
Nie jest stroma. Od Jesenika delikatnie się wznosi, ale jedziesz po plaskim. Za łyse opony możesz dostać mandat.
-
Czemu tutaj nie można dawać " lajków " ? Też nieziemsko uwielbiam te wschodnie klimaty. Niestety do tej pory - dotychczas tylko z letnich włóczęg rowerowych ... Zdravim :-)
-
Maciuś - uważaj, uważaj ;-) Aby inni nie nazwali Cię nowym Ojcem-Akwizytorem :-D Zdravim :-)
-
Są. Najtańsza jest po prawej stronie, zaraz przy stacji kolejowej. Pozostałe są na samym areale. Cen Ci nie podam, bo z nich nie korzystam, ale coś mi się obiło o uszy 300 kc za komplet. Zdravim :-)
-
P1, czyli ten największy i najbliżej głównej drogi (zaraz na prawo od zjazdu) jest płatny. Pozostałe są gratis Zdravim :-)
-
Na dojazdówkach do Głuchołaz warto uważać na granatową Vectrę sedan na prudnickich blachach ... Wcale nie jest taka cywilna i ... prywatna, jakby się niejednemu wydawało ;-))) Zdravim :-) Użytkownik o.tisk edytował ten post 11 luty 2013 - 14:16
-
Są ludzie, którzy wręcz twierdzą, że jest to najlepszy i najciekawszy ośrodek w całej Austrii! I mnie nie jest wcale daleko od tej opinii ... Zdravim :-)
-
Akurat wyznacznik ilości aut na przyknajpianym parkingu, szczególnie na (o)polskich blachach mówi jedynie o sile promocji i skuteczności marketingu danego lokalu, co wcale nie musi się przekładać na jakość/ cenę. Takim przykładem właśnie jest lokal " U Petra" v Lipovych Laznich. Plastikowa cepelia nie mająca nic wspólnego z tradycyjną czeską kuchnią. Tam się "stołują" TYLKO Polacy, i to ... mega drogo. Czesi omijają takie "oryginalne" lokale szerokim łukiem. Znajdziesz takie lokale i po drodze do Polski i w samym Jeseniku. Po prostu rozglądaj się, gdzie chodzą zwyczajni Czesi i do której hospody. Często ilość aut i ich tablice wskażą Ci dobrą drogę do celu :-) Zdravim :-) Użytkownik o.tisk edytował ten post 06 luty 2013 - 10:49
-
W końcu nie każdy ma dostęp do papierowych wydań ... Na śląsko-morawskiej granicy, czyli o niemiecko-czeskiej rywalizacji na słynnej Przełęczy… Tym razem wybieramy się do bardzo popularnego również wśród Opolan ośrodka narciarskiego, jakim jest Cervenohorske Sedlo. Myślę, że w tym akurat miejscu każdy szanujący się (nie tylko) opolski narciarz był choć raz w życiu, więc tym razem skupimy się raczej na ukazaniu tego miejsca od ciut innej, bo historycznej strony. O micie, legendzie, czy wręcz magnesie tego miejsca także i wśród Czechów niech też świadczy to, iż autor przed paroma laty spotkał przypadkiem w hotelowej restauracji na kawie “niegdysiejszego” ulubieńca wszystkich kobiet z “byłego bloku” czyli … samego Jiriho Korna! Notabene nic się ów piosenkarz od tamtej pory nie zmienił. Na mój komentarz, że – pomimo braku obecności w polskich mediach – jest dalej rozpoznawalny i … lubiany – uśmiechnął się jedynie szelmowsko i powiedział zwykłe – wiem ! Narciarze nie byli tutaj wcale pierwsi. Pewnie mało kto wie, ale pierwsze stałe budynki w tym miejscu (t.j. od połowy XIX w.) nie powstawały wcale dla potrzeb rodzącej się w duchu romantycznego uniesienia oraz Byronowskiej poezji lirycznej turystyki, ale z powodów jak najbardziej pragmatycznych. Pierwszą budowlą (ok. 1865 r.) był postawiony na tej Przełęczy budynek zwykłej końskiej wozowni, w którym zatrzymywali się wozacy - dając odpoczynek swym, zmordowanym niezwykle trudnym podjazdem koniom - prowadzący ze śląskiej strony przez tą przełęcz swe ciężkie, wyładowane węglem drzewnym wozy do nieodległych hut żelaza położonych już po morawskiej stronie tejże przełęczy. Z chwilą wybudowania linii kolejowej z Hanusovic do Głuchołaz droga ta straciła na znaczeniu, a budynek w wyłączne władanie objęli już tylko turyści. Wzrastający na Przełęczy ruch turystyczny wymusił jednakże konieczność budowy nowego, większego obiektu, który to ze sporymi problemami finansowymi, wynikającymi z dużej części z powodu toczącej się I wojny światowej wybudowało w 1917 r Maehrisch-Schlesischer Sudetengebirgsverein z ówczesnego Freiwaldau (Jesenika) przy wydatnej (rzędu 200 tys koron) pomocy miejscowego przedsiębiorcy - Maxa Scheibera, wielkiego miłośnika ówczesnych austro-węgierskich Altvatergebirge. Niestety - konflikty z pola polityki, a niepotrzebnie przenoszone na obszar turystyki doprowadziły z kolei Czechów do podjęcia decyzji o wybudowaniu na Przełęczy własnego schroniska przeznaczonego li tylko dla czesko-słowackich turystów. W tym celu wykupiono z majątku czeskiej linii Lichtensteinów 3 ha terenu, na którym w 1935 r. za kwotę ponad 800 tys kc wybudowano i uroczyście oddano do użytku własny obiekt. Obecnie budynek po niemieckim towarzystwie turystycznym z Jesenika pełni w dalszym ciągu rolę hotelu, zaś dla turystów o skromniejszych wymaganiach była „Chata cesko-slovenskych turystów” pełni obecnie rolę prostego schroniska, co znakomicie uzupełnia ofertę tego świetnego, i to o każdej porze roku miejsca. Długo oczekiwana nowinka Sam zaś areał rozłożony jest po obu stronach Przełęczy i podzielony na stoki północne i południowe, które przedziela droga krajowa Jesenik – Sumperk. Trasy są o długościach od 300 do prawie 1.300 m, oraz o wszystkich stopniach trudności. Stoki po stronie południowej są krótsze, ale i łatwiejsze do nauki dla początkujących. Olbrzymim plusem tutaj jest bliskość całej, nieodległej infrastruktury noclegowo-gastronomicznej, czego nie ma na stokach północnych. Dużym atutem tego miejsca jest również możliwość nocnej jazdy, gdzie zjeżdżających po tym stoku (znajomych czy rodzinę) można obserwować zza okien cieplutkiego schroniska „Cervenohorske Sedlo, czy też nieodległych apartamentów. Komfort zjedżania na tym areale poprawiła aktualnie bezwględnie konieczna, a oddana przed dwoma laty do użytku czteroosobowa kolejka krzesełkowa, która obsługuje obecnie wszystkie istniejące na stronie północnej trasy zjazdowe. Notabene właśnie ta sama, austriacka kolejka woziła przed trzema laty w Zillertallu na Gerlos również i piszącego te słowa. Niestety ten piękny, kultowy i przez wielu z wielkim sentymentem wspominany areał w dalszym ciągu nie ma aż do chwili obecnej absloutnie wymaganej już wszędzie instalacji do sztucznego naśnieżania stoków, w związku z czym jest skazany wyłącznie na złudne - niekiedy - „dobrodziejstwa” jesenickiej aury. Z tego też powodu niezwykle rzadko – niestety – jest czynna najniżej położona w tym areale, ale jednocześnie piękna i wymagająca czarna trasa zjazdowa. Brakuje – i to równie bezwzględnie – na stokach północnych obiektu z prawdziwego zdarzenia, gdzie w godziwych warunkach, w cieple i z możliwością korzystania z dobrodziejstwa schludnych przynajmniej toalet możnaby się zatrzymać, by chwilkę odpocząć, ogrzać się lub coś przekąsić. Obecnie – kultowy co prawda – “Żółty Namiot” niestety tego absolutnie już nie zapewnia, choć był czas, że za sprawą szefa tej knajpki rozbrzmiewała na czerwonohorskich stokach wyłącznie polska muzyka, bowiem ów Czech był zakochany w muzyce polskiego niszowego zespołu ska, tj. kapeli “Akurat” ! I pomimo swej przynależności “szczepowej” puszczał przez megafony na stoku całe płyty tego zespołu, a wszyscy obecni wówczas Polacy byli … w siódmym niebie! Gdzie dwóch się bije … ? Wszyscy, którzy znają Cervenohorske Sedlo doskonale wiedzą i …widzą, że w niewielkiej odległości w dolinie tuż obok leży piękny i nowy areał w Koutach, z którego zboczy schodzą w kierunku CHS długie, białe jęzory tamtejszych pięknych i wymagających tras. Należy mieć nadzieję, że włodarze tych ośrodków schowają głęboko swe własne animozje i uprzedzenia, podadzą sobie ręce i dojdzie wreszcie do oczekiwanego przez wielu połączenia CHS z Koutami. Wówczas wystarczyłoby wybudować jedną gondolkę lub 6-8 osobową kolejkę krzesełkową, aby połączyć Kouty ze szczytem Klinovec (1.164 m npm) na CHS, co dałoby przepiękną, już o parametrach alpejskich 4-6 km trasę zjazdową. Magiczny “kvasnicovy” ... Kvasslav od Pana Halaxy Fajną puentą narciarskiego wyjazdu jest możliwość skosztowania w nowopostawionej niepodal parkingu, malutkiej, ale przytulnej knajpce “Mammas Bar” - pysznego pszenicznego piwa “Kvasslav”, które – uwaga - sam osobiście warzy (a nie “produkuje”, jak znane światowe koncernowe molochy – to diametralna różnica) w leżącej tuż pod Siodłem - Loucnej nad Desnou Pan Franciszek Halaxa. Dodam tylko, że jego doskonałe i słynne już piwo dotarło też i nad stołeczną Wełtawę, gdzie zagościło już na stałe w kilku praskich hospodach budząc szczery i nieskrywany zachwyt tamtejszych piwoszy! Informacje praktyczne : Dojazd : Opole – Prudnik – Jesenik – ca. 105 km Bezpłatny parking, serwis oraz wypożyczalnia sprzętu na miejscu. Skipas 500 kc Użytkownik o.tisk edytował ten post 31 styczeń 2013 - 14:08
-
Norwedzy są najpewniejsi. Nie ma lepszego serwisu. Na weekend masz bajkowe śmiganie. Bankowo. http://www.yr.no/ste...Olomuc/Ramzová/ Zdravim :-) Użytkownik o.tisk edytował ten post 25 styczeń 2013 - 10:37
-
http://www.zones.sk/...siac=3&rok=2013 Trochę śmiesznie, ale i u Czechów i u Słowaków ferie zimowe nazywają się ....wiosenne:-D Zdravim :-) ps Widzę Zocha, że śmigasz teraz też i u Pepików, więc może jakiś meet zrobimy na białym ? Użytkownik o.tisk edytował ten post 18 styczeń 2013 - 12:45
-
Parę osób pytało mnie na priva o to, więc pomyślałem, że może to zainteresować i innych. Terminy ferii dla wszystkich powiatów w Czechach : 4 - 10. lutego : Bene¹ov, Beroun, Rokycany, Èeské Budìjovice, Èeský Krumlov, Klatovy, Trutnov, Pardubice, Chrudim, Svitavy, Ústí nad Orlicí, Ostrava-mìsto 11 - 17 lutego : Praha, Blansko, Brno-mìsto, Brno-venkov, Bøeclav, Hodonín, Vy¹kov, Znojmo, Doma¾lice, Tachov, Louny, Prostìjov, Karviná 18 - 24 lutego : Praha, Cheb, Karlovy Vary, Sokolov, Nymburk, Jindøichùv Hradec, Litomìøice, Dìèín, Pøerov, Frýdek-Místek 25. lutego - 3. marca : Kromìøí¾, Uherské Hradi¹tì, Vsetín, Zlín, Praha-východ, Praha-západ, Mìlník, Rakovník, Plzeò-mìsto, Plzeò-sever, Plzeò-jih, Hradec Králové, Teplice, Nový Jièín 4 - 10. marca : Èeská Lípa, Jablonec nad Nisou, Liberec, Semily, Havlíèkùv Brod, Jihlava, Pelhøimov, Tøebíè, ®ïár nad Sázavou, Kladno, Kolín, Kutná Hora, Písek, Náchod, Bruntál 11 - 17. marca : Mladá Boleslav, Pøíbram, Tábor, Prachatice, Strakonice, Ústí nad Labem, Chomutov, Most, Jièín, Rychnov nad Knì¾nou, Olomouc, ©umperk, Opava, Jeseník Zdravim :-) Użytkownik o.tisk edytował ten post 18 styczeń 2013 - 13:03
-
To po czym zjeżdża to dziecko, to areał R-3 konkurencyjnej firmy (inne skipasy) - tam jest krótka 700 m i lajtowa 2-os kanapka. Wyciąg, który widać momentami, to 4-os kanapa, która wwozi narciarzy na stację pośrednią Èeròava, z której można się przesiąść na kolejną kanapę wiodącą na szczyt ©erák, lub zjechać w dół. Zdravim :-)
-
Dolni Morava (http://www.skiforum....ni-Morava/page2) jest porównywalna - jak dla mnie - raczej z arealem Èervená Voda http://www.skiforum....ion-Bukova-Hora Kouty są sporo trudniejsze, więc nie dla każdego, a tutaj spokojnie pojeżdżą (w obu ośrodkach) również ludzie na długich i lajtowych niebieskich. W ferie będą oblegane wszystkie areały, ale dramatu bym się nie spodziewał. Co najwyżej uderz wtedy do mniejszych, kameralnych, co nie znaczy gorszych ośrodków. Zdravim :-)
-
I my wybraliśmy się w niedzielę w to miejsce, choć do końca kierunek wyjazdu nie był pewny (na naszym "celowniku" była jeszcze równie fajna Èervena Voda i Dolni Morava) Ostatecznie wybór padł na Kouty wspomagany - wg mnie - najlepszym serwisem pogodowym, czyli norweskim (to nie żart) http://www.yr.no/ste...chlesien/Kouty/ Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, aby pomylili się w prognozach Skandynawowie, co wielokrotnie zdarzało się tak Czechom, jak i mądrzejszym ponoć Amerykanom. Sama droga non stop od Opola w śniegu i ze sporym zachmurzeniem, ale już za granicą pojawiały się delikatne przebłyski słońca, które na maxa pojawiło się nad samymi Koutami. Składnie bezproblemowe parkowanie na parkingu przy kasach, skipasy i już o 9.30 wjeżdżamy pierwszą kanapą do góry. Przy mocnym słonku i bezwietrznej pogodzie znaczna różnica temperatur. Na dolnej stacji -7st.C, a na górze aż - 12 st.C ! Pojawiłem się po ponad roku przerwy na tym areale, ale zostałem pozytywnie zaskoczony. W miejsce tandetnej przyczepy kampingowej na górze pojawił się elegancki "alpejski" bar z podstawową, aczkolwiek wystarczającą ofertą gastronomiczną. Cieplutko w środku !!! Tuż nieopodal knajpki swą najnowszą kolekcję nart na free testy na sezon 2012/2013 prezentowała Nordica. Poza tym dookoła baru rozstawiono lampy gazowe, które pozwalają siedzieć na leżakach i ławach na słonku, ale i przy błogich strugach ciepła. Kolejny pozytyw, to idealnie przygotowane stoki. To, co kiedyś było piętą Achillesową tego areału, czyli pojawiające się gdzieniegdzie spod spodu kamyczki zostały skutecznie usunięte. Innym wytłumaczeniem - dla mnie - jest naturalny rozrost trawy na trasach w miejsce wyharatanych przez pługi i ciężki sprzęt gołych, kamienistych zboczy. Idealnie przygotowane stoki oraz mocny mróz powodowały, że śnieg były równy i szybki, co pozwalało na szybki przejazd czerwoną Høebenovką, jak i pustą przez całą niedzielę czarną Medvìdí. Na Høebenovce (w jego dolnej części) tylko w okolicach 13-ej pojawiły się sporadyczne postacie dorosłych "strażników muld" oraz niezbyt niewprawionych dzieci, które to rodzice nieroztropne wciągnęli aż na samą górę. Większego kłopotu nie stanowili, bowiem można ich było spokojnie objechać. Ulubiona Medvìdí pozostała przez całą niedzielę równa, twarda i ... zupeeełnie pusta :-)) Pozostaje mieć nadzieję, że przy tak sprzyjających warunkach i większym przypływie kasy do "kasy" właściciele areału szybciej przystąpią do realizacji budowy kolejnej kanapy - tym razem - bezpośrednio z poziomu parkingu. Wiodłaby ona wprost (równolegle do pierwszego orczyka, ale po jego prawej stronie) na Skaly (864m npm) skąd zjeżdżałoby się albo do 6-os kanapy, albo z powrotem na dół po utworzonej dzięki nowemu krzesłu kolejnej trasie zjazdowej. Na kolejny, ostatni plus, aby już nie słodzić bardziej, to nowa pozycja piwna - półciemny Litovel. Dla koneserów. W stylowej "Lyzarni" obok parkingu. Starczy zachęt, bo zrobi się ... ciasno ;-) Zdravim :-) Załączone miniatury Użytkownik o.tisk edytował ten post 14 styczeń 2013 - 13:21 dopisek
-
Ja bym nie próbował. Ilekroć tam jechałem było masakrycznie. Nieodśnieżana, bez kawałka pobocza i fragmentu prostej drogi. Non stop zakręty i serpentyny. Osobiście nie radzę. A pamiętaj też o wielkich opadach śniegu, jakie teraz spadły na Czechy. Zdravim :-)
-
Myślę, że tutaj mogło chodzić raczej - albo o promocję areału (dłuższa trasa zjazdowa), albo też "czarny niedźwiedź" nie mógł zaoferować takich warunków - było nie było - czołowemu zawodnikowi świata. Zdravim :-) ps Za oknem sypie i sypie. Korcą Kouty, korcą ... ;-))
-
czyli jak zjeżdźa w Koutach Wicemistrz Świata Kanadyjczyk czeskiego pochodzenia Jan Chudec . Kto zjedzie lepiej ? :-)) Zdravim :-)