Jeżeli można, to temat: Zrób to sam – stół serwisowy, rozszerzyłbym na: Zrób to sam – smarujemy narty. Jak już mamy stół, to trzeba go użyć. Dla tych co zaczynają przygodę z samodzielnym serwisem kilka uwag z własnych doświadczeń. Zbliża się wyjazd narciarski świąteczno-noworoczny, to trzeba narty rozkonserwować, przygotować, czyli przede wszystkim nasmarować. Mimo, że prognozy pogody słabe, na dworze szaro zamiast biało, to trzeba być gotowym. Jak smarować narty – jest mnóstwo filmików w necie, również relacji ze szkoleń najważniejszych firm produkujących akcesoria serwisowe. Co trzeba mieć, żeby nasmarować narty, a nie wydać fortuny w specjalistycznym sklepie? żelazko – koniecznie z termostatem, bo temperatura topnienia smarów bywa różna, trzeba ją dostować, tak żeby smar się tylko topił, a nie dymił, nie wolno przegrzać ślizgu; może być nawet stare żelazko parowe – takiego używam, dziury w stopie żelazka w niczym nie przeszkadzają, jak popytacie znajomych, sąsiadów, to gdzieś w piwnicy takie żelazko zalega i czeka, żeby mu dać drugą szansę, cyklina – najlepiej kupić, tego się nie da zastąpić linijką, musi być twarda i gruba plexi, to nie kosztuje drogo, a się nie zużywa (wystarczy ostrzyć regularnie), smar – używam hydrokarbonowych, też trzeba kupić, na początek wystarczy na przeciętny zakres temperatur (violet), szczotki nylonowe – kupujemy w markecie budowlanym lub na odpowiednim stoisku w każdym supermarkecie – twarde, miękkie, po 5 zł, szczotka z końskim włosiem duża – kupicie w sklepie (nie w żadnej sieciówce, ale w małym sklepiku, gdzie mają wszystko od past, przez szczotki, fleki, po sznurówki) z akcesoriami do obuwia za 20 zł, potrzebna do finalnego polerowania, żeby zebrać ze ślizgu ładunki elektrostatyczne i żeby się do niego śmiecie nie przyczepiały, zmywacz do smarów – z lektury książek do chemii organicznej dowiadujemy się, że rozpuszczalnikiem dla parafiny jest terpentyna, do nabycia w marketach, innych rozpuszczalników nie polecam, a wręcz odradzam, szczotka z włosiem mosiężnym lub z brązu – szukamy w markecie budowlanym. Tak więc pierwsze zakupy w sklepie specjalistycznym to smar i cyklina, przy okazji można kupić z 5 pałek kofiksu do naprawy ubytków w ślizgu.