Skyflyer
Members-
Liczba zawartości
423 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Skyflyer
-
Akurat ja wolę takie debaty, niż pyskówki i przekrzykiwanie się. W tej przynajmniej nikt nikomu nie wchodził w słowo i każdy mógł zaprezentować swoje stanowisko, co w przypadku kandydatów bojkotowanych przez TV, ma duże znaczenie. Obecność Prezydenta, jak i udział kandydatów na równych warunkach (dawniej dzielono ich na I, II i III ligę, w których debatowali osobno) - to mimo wszystko zmiany na plus. Choć dla mnie nie ma to wielkiego znaczenia przy ocenie całej prezydentury.
-
Ja mam po obu stronach trochę takich "mord", które chciałbym zobaczyć po przegranej ich kandydata. A przegrane PiSowców obserwowałem przez 8 lat rządów PO i żadnej frajdy z tego nie odczuwałem, bo bardziej mi wtedy zależało na obaleniu rządów największych oszustów. Bo o ile PiS paru swoich obietnic nie dotrzymał, to PO nie dotrzymała większości z nich i prowadziła politykę odwrotną względem obietnic, na których zbudowała swoją potęgę (liberalizujących gospodarkę). Tak czy siak, z dwojga złego, teraz zagłosuję na Trzask Of Ski'ego. Wypadkowa jego wad i zalet jest dla mnie podobna jak w przypadku Dudy, którego też za parę rzeczy cenię, m.in. pojawienie się na debatach wszystkich kandydatów, a nie gardzenie tymi z niższym poparciem (jak bywało u wielu poprzedników). Jednak wychodzę z takiego założenia, że każdy rząd, tworzony przez którąkolwiek z partii systemu (PO/PiS/SLD/PSL), czyni na ogół więcej złego, niż dobrego. Tzn. zwiększa z każdą ustawą władzę państwa nad obywatelem, a nie zwiększa wolności obywateli, więc lepszy jest po prostu prezydent z przeciwnego obozu, który będzie powstrzymywał tą produkcję szkodliwych ustaw. A sam niczego szkodliwego nie wprowadzi, przy tym rozkładzie sił w Sejmie. Poza tym dla mnie, jako wyborcy Konfederacji, lepszy wynik Trzaskowskiego oznacza też nabranie wiatru w żagle przez PO i bardziej wyrównaną walkę, co z kolei oznacza dalsze "wysysanie" wyborców SLD/PSL przez PO, co znów oznacza umacnianie się Konfederacji na trzecim miejscu. Dopóki oczywiście nie powstanie któraś już z kolei "jednosezonówka" w stylu Palikota, Petru, Kukiza, PJN-u, Gowina itd. czyli Ruch Hołowni.
-
Wcześniej była to chyba inna forma prawna, np. Spindleruv Mlyn jest tylko dzierżawiony, Strbske Pleso też nie było w pełni własnością TMR.
-
Gdyby ówcześni poliycy mieli odwagę zapewnić równy dostęp do mediów obu stronom, to można by było uznać wynik referendum za odzwierciedlenie woli narodu. A skoro ówczasy Premier - Leszek Miller, nazwał taką propozycję "nieporozumieniem", to już samo to świadczy, że spodziewał się innego wyniku przy zachowaniu zasad uczciwej rywalizacji. Typowe działanie tchórzy - zakrzyczeć, zamknąć usta przeciwnikom i potem szczycić się "wygraną".
-
8 maja warunki umożliwiające zjazd na nartach z Chopoka do Priehyby i do Kosodreviny na stronę południową - fotorelacja na skiforum.sk
-
Dwa miesiące dyskutowali, konsultowali opinie z prawnikami, uprawiali targi polityczne - emocje prawie jak u Brytyjczyków, debatujących o umowie brexitowej. I wymyślili, że wystarczy nie robić nic. Poczekać, aż termin wyborów minie. Po czym te nieistniejące wybory unieważni Sąd Najwyższy. W lipcu będą mogli zrobić to samo. W październiku to samo. Bo nagle ktoś odkryje, że jednak wirus przenosi się drogą "kopertową". Kadencja Prezydenta ustanie? A kto by się tym przejmował. Po co w ogóle robić wybory?
-
O wiele za łagodne to jest dla mnie np. prawo antyaborcyjne, natomiast nie muszę się we wszystkim zgadzać z poglądami Konfederacji. Nie ma chyba człowieka, który by się w 100% zgadzał z poglądami jakiejkolwiek partii. Zresztą odkąd powstała Konfederacja, to do końca wiem jakie jest jej stanowisko w tych kwestiach, w których tworzące je środowiska mają różne zdanie. Co do wyborów - przed chwilą czytałem, że pakiety wyborcze (wbrew temu, co twierdziło kilku forumowiczów) mają jednak trafiać do rąk własnych.
-
@martiusz-net - Dzięki, to wystarczy. Nie podzielam argumentacji (jak się pewnie można domyślić), ale znów pokazałeś wg mnie wyższy poziom względem wyborców reszty "systemowych" partii, potrafiąc uzasadnić i uargumentować swój wybór. A te "strefy wolne od LGBT" to w ogóle się dziwię, że coś takiego przeszło. Bo to, że będą protesty to wiedziałem, ale tak czy siak bardzo radykalny krok. Tym bardziej, że właśnie to samorządy uchodziły za takie bastiony niezależności i nie angażowanie się w spory światopoglądowe. Tu mimo sympatyzowania z Konfederacją, nie pochwalam czegoś takiego.
-
Dla mnie, idąc tym tokiem dalej, każdy popierający partie tworzące polską rzeczywistość od 30 lat (PO-PiS-SLD-PSL) jest moim osobistym wrogiem i nawet nie przeszkadza mi, że takich "wrogów" będę miał całkiem sporo (choć patrząc na sympatie polityczne młodego pokolenia - może niekoniecznie). Przede wszystkim dlatego, że w dziesiątkach dziedzin, jako teoretycznie wolny człowiek, nie mogę podjąć decyzji, które nie szkodzą innym, a jedynie mnie samemu. Jeśli ktoś głosuje za odbieraniem mi wielu praw, wolności, pieniędzy, pod płaszczykiem "dzielenia się" z nie zawsze biedniejszymi, a często z tymi, którzy po prostu mają siłę przebicia, to dla mnie niczym nie różni się od kiboli czy dresiarzy, którzy też mogą napaść mnie w pięciu i zażądać "podzielenia się" pieniędzmi - bo jest nas więcej i co nam zrobisz. Tylko ci nie są przynajmniej hipokrytami i nie udają kogoś, kim nie są. "Jeśli mam kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej już kraść par excellence, jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej" ("Va Bank"). Oczywiście znam sporo osób, głosujących np. na PiS, którzy nie są złymi ludźmi i mają dobre intencje, więc powyższe nie dotyczy bliskich i znajomych, czy nawet nieznajomych, których o celowe szkodzenie innym nie podejrzewam. Jednak podpisałbym się pod zdaniem (o zgrozo) Donalda Tuska sprzed paru dni, które skierował do wyborców PiS - możecie pewne działania popierać, ale nie możecie udawać, że ich nie widzicie. Bo widzicie. Nie cytuję dosłownie, bo dotyczyły akurat kwestii aktualnych i wyłącznie PiSu, a ja mówię bardziej ogólnie i rozszerzyłbym to o wszystkich, odpowiedzialnych za istniejące prawo.
-
Właśnie bardzo dobrze opisałeś swój punkt widzenia odnośnie ludzkich pobudek przy każdym typie działalności, służby publicznej itp. Jest on zbieżny z moim. To może jednak trochę doprecyzuję pytanie: SLD walczy (bardzo skrótowo mówiąc) o świeckie państwo, tolerancję dla mniejszości seksualnych itp. Więc mają motywację do walki o coś / z czymś. PO walczyła (dawniej) o wolnorynkową gospodarkę, potem już tylko o spokój, stabilizację i "ochronę Polaków przed PiS-em". PSL jest jakby związkiem zawodowym rolników, choć to też się zmienia, no ale można powiedzieć, że wciąż walczy o polskiego rolnika. Konfederacja walczy o wolność jednostki, suwerenność (ja bym jeszcze dodał: o wykształcenie w ludziach krytycznego myślenia i dostrzeganie "drugiego dna" - rozwinę na życzenie). Natomiast w PiS nie widzę tej głównej idei, stąd moje pytanie. Nie przychodzi mi do głowy nawet jedno zdanie. Po co im ta władza? Może faktycznie odpowiedzią jest ten ich projekt Konstytucji.
-
Miłowanie bliźniego nie polega na rozdawaniu pieniędzy innych bliźnich tym, którzy głośniej protestują. A cała ta dyskusja przeciwko jednemu PiSowcowi jest idealnym odbiciem stanu sprzed np. 8 lat (oczywiście nie na tym forum, tylko ogólnie), gdy tak samo pytano w wielu miejscach, jak jeszcze po tym wszystkim rozsądny człowiek może głosować na PO. W czym rząd PO-PSL był lepszy od PiS? Ktoś tu zadał pytanie zwolennikom PiS w stylu: Jak się czujecie z tym, że ktoś tam jakiegoś kumpla mianował na jakimś stanowisku. Naprawdę to są największej rangi zarzuty wobec ekipy rządowej? I jak rozumiem, tylko tego rządu to dotyczy? A czy ktokolwiek jest w stanie odpowiedzieć na proste pytanie, jak czuje się oszukany w dziesiątkach kwestii (podatek liniowy, ograniczenie liczby urzędników, ograniczanie długu publicznego, uproszczenie biurokracji, likwidacja przywilejów władzy, wybór oszczędzania na emeryturę itp.), czyli tak naprawdę w 90% obietnic PO? I to tych kluczowych, dotyczących gospodarki, na których praktycznie "wyrosła" Platforma? Mówi się, że do udowodnienia oszustwa, potrzeba świadka. Obietnice p. Tuska padały nie przy jednym, a przy kilku milionach świadków, bo tylu ludzi oglądało debatę TV Tusk-Kaczyński. Jak ktoś Wam wyniósł z domu kosztowności, udając cygankę, to gdy ta cyganka zapuka do Was miesiąc później, też ją ponownie siebie wpuścicie? Nie popieram PiS, jak już pisałem, ale gdy komuś zarzuca się głupotę i zaślepienie, to czasami trzeba też krytycznie spojrzeć na siebie. Jak już mówiłem, o PiS mam tak samo złe zdanie jak o PO, zresztą to przecież kumple z dawnego AWS i Unii Wolności. I też się zgadzam, że Kaczyński to żaden strateg, a o charyzmie to już w ogóle nie ma mowy.
-
Skoro istnieją zasady "segregacji" np. przy ograniczonej ilości respiratorów i pierwszeństwo mają młodsi (nie wiem czy zwolennicy humanitaryzmu protestowali, gdy je wprowadzano), to na tej samej zasadzie, za ważniejsze można uznać życie tysięcy ludzi, którzy pozbawieni są teraz pomocy przez traktowanie "koronowców" jako ważniejszych. Poza tym, gdyby nie nakręcana przez media psychoza, tysiące ludzi (ci o objawach zbliżonych do grypy, bądź słabszych) przechorowałoby to normalnie w domu, nie wiedząc o żadnym koronawirusie i problem zatoru w służbie zdrowia byłby dużo mniejszy niż teraz. Kolejna rzecz - stres i panika często zwiększają odczuwane objawy i obniżają odporność. Być może akurat o tyle, by nie dożyć tego właśnie naturalnego wieku. Nie mówię, ze zwolennicy obecnych działań nie mają racji, ale wciąż więcej widzę ich skutków negatywnych, niż pozytywnych.
-
Zawsze to jakiś konkret. Jednak wciąż nie uwzględnia tego, że dotyczy osób, które i tak umarłyby parę miesięcy później - oto średnia, spodziewana długość życia Włochów: - 79,5 roku w przypadku mężczyzn (niemal identyczna ze średnią wieku "ofiar" koronawirusa) - 84,9 roku w przypadku kobiet (o 1,4 roku wyższa niż średnia wieku "ofiar" koronawirusa). https://pl.wikipedia..._długości_życia Zważywszy, że 2/3 umierających "na koronawirusa" to mężczyźni, to należy założyć, że łączna średnia jest jeszcze bardziej zbliżona do siebie. Istotniejszą informacją jest jednak ta, że aż 99,2% "ofiar" wirusa, miała choroby współistniejące (kolejna słowna manipulacja, bo równie dobrze można powiedzieć "miała wśród kilku schorzeń między innymi koronawirusa", co zresztą też byłoby naciąganiem, bo czemu akurat o nim wspominać w tym "między innymi", ale już mniejsza o to). A tylko 0,8% nie miała. https://natemat.pl/z...covid-19-raport
-
Siła PiS-u to wg mnie słabość opozycji, jak i niezdecydowanie jej wyborców. Jak spojrzymy na wyborców PiS, to od lat są oni wierni tej opcji i wiedzą czego chcą (choć ja żadnej wizji u tej partii nie widzę). Natomiast wyborcy tzw. opozycji demokratycznej są zupełnie pogubieni. Wystarczy im "podrzucić" a to Palikota, a to Petru, a to Kamysza, a to Kukiza, a to Hołownię, a to Biedronia - im w sumie wszystko jedno. Byle nie PiS. Doszło nawet do tego, że 5 lat temu, na miesiąc przed wyborami sondaże i bukmacherzy ustawili granicę spodziewanego poparcia dla Pawła Kukiza na poziomie 1% (obstawiało się, czy dostanie więcej, czy mniej). Miesiąc później dostał prawie 21% - ale co ciekawe, nie odebrał ani jednego głosu Dudzie, a właśnie Komorowskiemu. Zwolennikowi "świętego spokoju", "umiarkowania", "rozsądku", dumnego z III RP i obecnej demokracji. 1/3 Jego wyborców przerzuciła swoje głosy na faceta, który w piosence o "Virus SLD" śpiewał do polityków m.in. "ja do Was bym z kałacha bił". Reszty wersów nie da się zacytować, bo są tam prawie same wulgaryzmy. To wskazuje na całkowite pogubienie się tych wyborców. A siła zawsze tkwi w zjednoczeniu, wokół jakiejś idei, której tam - jak widać - niestety nie ma.
-
To ogólnie temat, który można wałkować w nieskończoność. Myślę, że różnice zdań wynikają po prostu z innego spojrzenia na skalę zjawiska i tego, czy usprawiedliwia ono taką reakcję.
-
Ale tą "pandemię" ktoś ogłosił. Wydaje mi się, że mylisz przyczyny ze skutkami. Większość tego, co obserwujemy, to efekt działania rządów, mediów, WHO, a niekoniecznie sam efekt wirusa.
-
W sporze PiS-u z tzw. demokratyczną opozycją nie stoję po żadnej stronie, ale to wg mnie błędy wniosek. W czasach każdej władzy bardziej aktywni są zawsze jej przeciwnicy, którzy pokazują się jako ci, którzy nie mają nic na sumieniu. Myśląc, że pamięć innych jest krótka. Dobrze pamiętam dyskusje na różnych forach: "Po tej aferze PO już na pewno wypadnie poza próg wyborczy. Wśród znajomych nie znam nikogo, kto by jeszcze ich popierał". Takie komentarze pojawiały się po każdej możliwej burzy medialnej - czy to po podpisaniu ACTA, czy to po ujawnieniu "taśm u Sowy", czy to po wtargnięciu funkcjonariuszy ABW o 6 rano do twórcy strony "antykomor", czy to już po pierwszych miesiącach rządu, gdy okazało się, że większość obietnic gospodarczych PO to było jedno, wielkie oszustwo (podatek liniowy, wybór sposobu oszczędzania na emeryturę, redukcja liczby urzędników, długu publicznego, przywilejów władzy itp.). A w sondażach powyżej 40% przez 8 kolejnych lat i ani drgnie...
-
Sam staram się w coraz mniejszym stopniu gonić za każdą złotówką i stawiać na inne wartości, ale odcinanie ludzi od aktywności na świeżym powietrzu i zamykanie ich w domach, gdy i tak już 90% swojego czasu spędzają w zamkniętych pomieszczeniach - tego już chyba nikt nie jest w stanie obronić. A co do PKB... gdybyśmy żyli w kraju całkowicie samowystarczalnym i zamkniętym na resztę państw, można sobie eksperymentować, ale "kto stoi w miejscu, ten tak naprawdę się cofa" uczestnicząc w systemie naczyń powiązanych. Szczęście w nieszczęściu, że prawie cały świat "stanął w miejscu", tyle że niektóre gospodarki już się z tego budzą.
-
Ja spotkałem się z innym mottem życiowym. Na pytanie czemu dzisiejsi mężczyźni tak mało poważnie podchodzą do życia, padła odpowiedź: "Bardzo chętnie bym traktował życie poważnie, gdyby świat nie był żartem".
-
Ostatecznie 10 kandydatów (źródło: PKW), przy czym podpisami niektórych kandydatów (m.in. p. Jakubiaka) interesuje się Prokuratura. Nie są to może na tyle znane osobistości, by odebrać Dudzie wygraną w I turze, ale przy niskiej frekwencji małe i zmobilizowane elektoraty mogą po te 0,5% nazbierać (razy 4 kandydatów). A tu najlepsze: "(...) zmiana terminu wyborów wyklucza kandydowanie nawet tych, którzy już zostali zarejestrowani": https://www.rmf24.pl...ory,nId,4430502
-
Maseczki czy zakaz wchodzenia do lasów obowiązuje teraz, a wybory są najwcześniej za miesiąc - to nie moje tłumaczenie, tylko przypuszczenie odnośnie tego, jak wytłumaczą to politycy. Skoro Austria i Czechy już teraz poluzowują ograniczenia, to moim zdaniem niewykluczone, że stopniowo wszystko będzie wracało do normalności. Wprawdzie mówili, że szczyt zachorowań może być w maju/czerwcu, ale to wg mnie właśnie po to, by potem móc się pochwalić: "Dzięki wprowadzonym przez nas zakazom i samodyscyplinie Polaków udało się nam zwalczyć wirusa dużo wcześniej".
-
Moim zdaniem to nie przejdzie. Coś zbyt pewnie Prezydent chlapnął, że podpisze bez wahania, gdy ustawa trafi na jego biurko (czytaj: ma pewność, że nie trafi - jak już nieraz). PiS jak zwykle tak to obliczy, że np. z 235 posłów 6 zagłosuje przeciw, bo rzekomo Prezes dał "wolną wolę" posłom (brak dyscypliny). No, może jeszcze 11 kolejnych zagłosuje przeciw (przeciwwaga dla Konfederacji). Raczej nie zaryzykują, znając sondaże na ten temat. I to tuż przed wyborami.
-
Stonoga ostatnio znów szaleje:) Prowadzi "Wiadomości" na Facebook'u i opatruje humorystycznymi komentarzami. Odnośnie anonimowości, to wszystko zależy od tego, w jaki sposób i w jakim składzie funkcjonować będą komisje wyborcze. Jeżeli mniej więcej tak jak dotychczas, tzn. z zachowaniem parytetu (załóżmy po 1 osobie zgłoszonej przez poszczególne komitety), to wiadomo, że nikt tam nie będzie miał ani możliwości, ani czasu na sprawdzanie, czy zapamiętywanie kto jaki oddał głos. Już w normalnych wyborachw było wystarczająco dużo pracy, a teraz tych komisji ma być bodajże nawet jedna na całe miasto, a nie np. 200 jak dawniej w dużych miastach, czyli będą miały ważniejsze sprawy na głowie niż sprawdzanie nazwisk wyborców i "donoszenie" kto nie zagłosował na Dudę. To pewnie też zostało gdzieś opisane i uregulowane, ale ogólnie to czarno widzę takie wybory na bazie przepisów, tworzonych na szybko. Tak jak pisałem, nawet jedna drobna zmiana układu stron na karcie do glosowała potrafiła kiedyś niemal sparaliżować wybory samorządowe. Teraz np. nie wiem kto będzie odbierał głosy z tych skrzynek? Cała komisja będzie szła na wycieczkę? Czy jakaś jedna osoba, a reszta będzie tylko liczyła? Dużo jest tu niewiadomych, ale być może szczegóły są już dawno sformułowane, tego nie wiem.