Skyflyer
Members-
Liczba zawartości
423 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Skyflyer
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16
-
Typowa, naiwna wiara w manipulacje, polegające na przytaczaniu samych liczb bezwzględnych i pokazywanie obrazków z trumnami. Średnia wieku zmarłych na Covid w Polsce (dane z listopada) to 75,6 roku, a średnia naturalna długość życia to 78 lat: https://www.poradnik...-WAt6-QBH9.html Jeszcze mniejsza różnica była w trakcie I fali we Włoszech (82 względem 82,7), a w Wlk. Brytanii, Covid niemal "wydłuża" życie o rok: "The average age of those who have died from coronavirus in England and Wales since the start of the pandemic is 82.4 years old. Using data from the Office for National Statistics (ONS), researchers at the University of Oxford found that the median age of a Covid-19 fatality was slightly higher than the median age of those who died of other causes over the same period, which was 81.5." https://www.thetimes... ... -pcwqrzdzz "The average age of people who have died with Covid is above 80 with more than nine in 10 of the deaths among the over 65s, according to Office for National Statistics analyses of the pandemic." https://www.bbc.com/...health-54908177 Najbardziej groźne dla starszych ludzi (jak słusznie zauważył mig12345) jest po prostu życie - w pewnym wieku umierają wszyscy.
-
Tym bardziej nie mogę pojąć, jak to możliwe, że 5 lat temu podebrał prawie połowę wyborców Komorowskiemu, czyli zwolennikowi "polityki miłości", "świętego spokoju", "zgody i pojednania", "dumy z III RP". - jak można pogodzić takie sprzeczności?
-
Ja bym nie rezygnował z samych akcji, gdybym nie musiał - mimo wszystko to bardzo opłacalna opcja. Same akcje są lokatą, a do tego wybrana ilość dni x dzienna cena karnetu, to wg mnie najlepsza możliwa oferta. Braku BSA mi nie było szkoda, COS-u bardziej, ale jest jeszcze sporo ośrodków czeskich i słowackich + parki rozrywki / parki wodne. A wiadomo czy Jested jest dostępny za akcje? Zawsze to jakaś nowość, uwzględniając tegoroczne inwestycje m.in. w nową trasę.
-
Teraz już nie mam akcji, a gdy miałem, to w Deutsche Banku (obecnie po fuzji - Santander). Wystawiali takie zaświadczenia gratis, na telefoniczną prośbę. O żadnym numerze ISIN nic mi nie było nigdy wiadomo. Bank tylko pytał, czy chodzi o jakichś oficjalny wydruk z konta (wówczas chyba 10 zł, ale słyszałem, że w innych bankach do 50 zł), czy o zwykłe, wystawione przez pracownika zaświadczenie - wybrałem najpierw to drugie, byle był podpis i pieczątka, a w razie gdyby nie wystarczyło, to poprosiłbym bank o ten oficjalny wydruk. I o dziwo, TMR uwzględniał to zwykłe zaświadczenie. Ale też coś pamiętam, że w pierwszym roku chyba były z tym jakieś problemy. W ogóle do dziś nie rozumiem, czy spółka nie ma jakiegoś wglądu w bazę akcjonariuszy i czemu sami tego nie weryfikują, zamiast wymagać udowadniania poprzez oświadczenia nie w ich języku, z których pewnie sami niewiele rozumieją i raz im coś pasuje, a innym razem nie.
-
W tym przypadku po prostu w ogóle nie widziałem potrzeby zastanawiania się nad skutkami społecznymi, więc nie miałem w ogóle potrzeby roztrząsania po czyjej stronie jest racja, choć taką postawę możesz nazwać egoizmem. Tak, jak już wtedy pisałem - jeśli coś nie jest zabronione prawnie (a wtedy jeszcze nie było - stąd wielu kombinowało, przez jaką granicę legalnie dojechać np. do Austrii), to nie ulegam żadnej presji, czy szantażom emocjonalnym ze strony innych, a po prostu wykorzystuję dostępne możliwości. A że kogoś wkurza to, że potrafię zdobyć się na wyjazd w takich okolicznościach i że ostatecznie wrócę z lepszymi wspomnieniami - to już tradycyjnie powiem, "ich problem". Wiem, że będę rozliczany wyłącznie ze swojego życia, a tzw. odpowiedzialność zbiorową uważam za największe zło. Dlatego pytam, co się od tego czasu zmieniło, że 90% forumowiczów doszła do takiego wniosku, jaki np. ja miałem od początku? I czy nie powinna to być lekcja pokory, skoro już nieraz okazywało się, że nie jest tak groźnie, jak przewidywano (bo Szwecji też większość wróżyła masową śmiertelność)? Wychodzi na to, że wbrew pozorom, to raczej ja mam większe zaufanie do świata (do tzw. naturalnego biegu zdarzeń), natomiast nie mam rzeczywiście zaufania do mediów i polityków. I w tym przypadku, rzeczywiście zakładam najpierw, że "wersja medialna" nie musi być prawdziwa, dopóki jej nie zweryfikuję. Czyli masz rację - kontestowanie. Aha, i źle napisałem - nie "intuicja", a raczej wyciąganie wniosków z obserwacji dotychczasowych, wieloletnich manipulacji medialno-politycznych.
-
No, rozumiem że Ty nie wiedziałeś, ale skąd takie potępianie innych z góry, skoro nie miało się pewności? Rzeczywiście, w tej całej pandemii zauważyłem taką generalną zasadę, że większość ludzi na ogół zakłada, że to co mówią w TV, to jest prawdą. Ja należę do grupy tzw. sceptyków, którzy w pierwszej kolejności zakładają wiarę we własną intuicję, bo inaczej musiałbym się przyznać, że daję sobie "programować" sposób myślenia o świecie przez media (czyli np. czego mam się w danym sezonie bać i pod czego dyktando mam żyć, modyfikując swoje postępowanie). Ale to dotyczy ogółu zjawisk - gdy w TV powiedzą, że ktoś został aresztowany na gorącym uczynku za coś tam, nigdy nie wierzę "na słowo" i nie oczerniam człowieka, póki nie wysłucham wersji obu stron. I takiego podejścia się staram trzymać. Aczkolwiek dzięki za wyjaśnienie, byłem po prostu tego ciekaw skąd to wynikało.
-
Większość z tych argumentów jest szukana jakby na siłę. Co ma średnia gęstość zaludnienia i fakt, że sporą część kraju stanowią lasy? Terenu niezamieszkałego po prostu nie bierze się pod uwagę. A czy miasta w Szwecji różnią się czymś od tych w innych krajach? Owszem, inny argument jest częściowo słuszny- to, że młodzi ludzie szybko się tam usamodzielniają i w przeciwieństwie do południowców, mieszkają, nie mieszkają w większości z rodzicami. Tyle, że to dotyczy całej Skandynawii, a nie tylko Szwecji. Chodzi o to, że ilość zakażeń, a zwłaszcza zgonów, nie jest o wiele wyższa niż w Polsce. Mało tego - nie jest nawet taka sama. Jest znacznie niższa! Czyli same niekorzyści dla nas - i zamknięcie gospodarki, i ograniczanie praw obywatelskich, a efekt jeszcze gorszy.
-
Ciekawi mnie też, ilu spośród forumowiczów, którzy w marcu nazywali egoizmem i idiotyzmem wyjazdy na narty (przy kilku zgonach dziennie), dziś już nie jest skłonna do takich określeń przy 600 zgonach dziennie. Co się zmieniło?
-
Tak, musisz się zwrócić do swojego banku o wyciąg z rachunku maklerskiego na dzień 31.10.2020 (z pieczątką i podpisem). W niektórych bankach jest to płatne (na ogół niewiele).
-
Czyli przestępców też nie powinniśmy ścigać, bo jak ktoś kogoś zabił wczoraj to już "przeszłość", a zemsta nie wskrzesi życia ofierze? Gdzie powinna być ta granica "przezdawnienia" wg Ciebie? Na ile lat, albo ile pokoleń wstecz?
-
Jednego właściciela w sensie, że wcześniej było kilku współwłaścicieli? Czy jednego z Dużym Rachowcem? I czy wiesz może, czy prawdą jest pogłoska, że to właśnie właściciel "Zwardoń-SKI" kupił/wydzierżawił kolej na Buczynkę w Korbielowie i zamierza ją w tym sezonie uruchomić? Wiem, że to mało prawdopodobne po 6 latach podobnych obietnic, ale podobno widziano ogłoszenia w prasie, jakoby szukali ludzi do obsługi.
-
Tyle, że jak ktoś ma taką naturę, to wcześniej czy później trafi na równego sobie. I nie uważam, że ucieczka jest dawaniem im pola - jest oznaką szacunku do siebie, unikaniem miejsc, w których dostrzegamy i odczuwamy złe emocje, toksyczny klimat itd. Ludzie szukający na siłę wroga i używający personalnych ataków, nie potrafią bez tego wroga żyć, więc znajdą go zawsze między sobą.
-
1. I dzięki, bo jesteś jedyną osobą, która zdobyła się na wskazanie tego alternatywnego momentu (jakikolwiek by nie był). 3. Powiem Ci, że ja (do czasu Twojej wypowiedzi przed wyborami), też zauważyłem u Ciebie podobne podejście. Jak przestawiłeś swoje typy w wyborach, to aż się za głowę złapałem:) Co do szczepionek - zakładając niezmienność okoliczności zewnętrznych (taki świat jak dzisiaj, takie rządy itp.), to może przyznałbym rację. Jednak gdyby to ode mnie zależało, tzn. gdybym miał realny wpływ na władzę (i autonomiczność podejmowania decyzji), to na pewno starałbym się, aby żaden człowiek nie czuł się moimi decyzjami pokrzywdzony. Czyli nie w stylu: "to oni są zagrożeniem i to oni muszą się dostosować", albo "w demokracji wystarczy mi ok. 45% by rządzić, więc wszelkie mniejszości to ja mam gdzieś", ale próbowałbym znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkie strony. Tak jak wcześniej wspominałem - np. jakiś sposób izolacji i stworzenia dla nich własnego miejsca, czy coś w tym stylu (oczywiście nie żadne "więzienie" itp.). Żadnej "odpowiedzialności zbiorowej / kolektywnej", żadnego napuszczania, linczowania i stygmatyzowania. Nie, absolutnie nie zabrzmiało osobiście - będąc w gronie ok. kilkunastu mln Polaków mających podobne zdanie, czuję się jakoś "raźniej", ale mniejsza o to - podałeś bardzo dobry przykład: ruch drogowy. Otóż zawsze i w każdej dziedzinie życia, gdy to ja jestem "petentem", lub chcę wziąć udział w jakiejś dziedzinie, czy znaleźć się w jakimś miejscu, to muszę zaakceptować reguły, które danego miejsca / danej dziedziny dotyczą. Jak mi warunki nie odpowiadają, to np. nie kupuję samochodu. Natomiast nie da się uciec od codzienności, gdy w mój styl życia ingerują inni. Pocieszam się tylko tym, że każdy wcześniej czy później dojdzie do takiego wniosku jak ja, gdy sam znajdzie się w mniejszości i któremu większość narzuci zdanie (dlatego w pewnym sensie, aborcjoniści faktycznie "budzą się", rozumiejąc to, tyle że na razie rozumując trochę na opak i wybiórczo, ale coś już im "świta").
-
Stojąc w zeszłym sezonie w kolejce w Szczyrku do gondoli, w tłumie ludzi jakiś młody facet zapytał celowo na głos znajomego mniej więcej tak: "Wiesz Marek, ja to podziwiam tych, co jeżdżą bez kasku - przecież to nawet nie oni muszą w coś uderzyć, ale ktoś może w nich wjechać". Na co drugi: "no wiesz, był kiedyś taki włamywacz, co się sam przypadkiem na (czymś tam) powiesił". I tak sobie kpili. Zmierzam do tego, że niektórzy uważają, że trzeba posiąść ogromną wiedzę, by wypowiadać się na jakiś temat - podadzą Ci statystyki, wyniki badań itp. Obojętnie czego to dotyczy - pasów bezpieczeństwa, rozprzestrzeniania się wirusa itd. Na moje (i Jego) szczęście byłem wtedy w dobrym nastroju, olewając wszystko co słyszę i nie miałem ochoty wdawać się w polemikę, bo wiadomo - większość by mnie zakrzyczała (skoro mieli kaski), ale chciałem mu odpowiedzieć w stylu: "Na ulicy też ktoś może Pana napaść, nie musi Pan sam chcieć się bić - czemu zatem nie chodzi Pan jeszcze w zbroi"? Chodzi mi o to, że wolność i swoboda wyboru nie wymaga tłumaczenia i podawania argumentów, ani specjalistycznej wiedzy, znajomości statystyk itd. Tak samo jest w każdej kwestii - mogę być przeciwny maseczkom, czy szczepieniom, "bo tak". Bo mój wybór nie wymaga tłumaczenia wobec kogokolwiek. Po prostu. Nie żyję pod dyktando statystyk czy badań, mających na celu zmusić ludzi do określonej postawy (np. zakupu jakiegoś środka bezpieczeństwa, czy ochrony - leku, kasku, maseczki itp.) poprzez najpierw wzbudzanie lęku, a potem zarabiania na sprzedaży. Już pomijam, że przez kilkadziesiąt lat kaski nosili nieliczni i jakoś nikt z tego problemu nie robił. Jeśli mówisz o stylu jazdy, to tak, tu oczywiście doświadczenie i wiedza ma znaczenie. Ale w tematach takich jak aborcja, nie trzeba "rodzić", ani być przy rodzeniu, by wiedzieć, czym jest życie ludzkie. Moje nawiązanie do wypowiedzi tomkly nie było kontynuacją ogólnej dyskusji o samej aborcji, tylko prośbą o doprecyzowanie typowo technicznego szczegółu - w odpowiedzi na Jego argument, że życie ludzkie zaczyna się w momencie urodzenia, dopytałem, w którym dokładnie momencie jest ten początek.
-
Przepraszam, ale nie bardzo umiem z Tobą dyskutować. Zamiast konkretnie i na temat, to używasz jakichś personalnych argumentów, typu: "nie jesteś lekarzem, to nie wypowiadaj się o Covid", "nie masz dzieci, to nie wypowiadaj się o aborcji", "nie wiesz kim jest taki i taki gość...", "co osiągnąłeś w życiu..." - co to ma wszystko do rzeczy? Jak nie jesteś przedsiębiorcą, to nie masz prawa wypowiadać się o podatkach? Nie byłeś ofiarą przestępstwa, to nie masz prawa wypowiadać się o tym, jakie rozwiązania uważasz za najlepsze? To było bardziej pytanie do tomkly (kontynuacja Jego toku rozumowania), aczkolwiek nie oczekuję odpowiedzi.
-
Już wczoraj miałem się do tego odnieść i dopytać, bo ciekawi mnie Twoja wykładnia tego powiedzenia (jako że ogólnie mamy zbieżne poglądy) - chodzi o zdanie, że każdy doświadcza tyle cierpienia, ile jest w stanie unieść. 1. Czy oznacza to, że każdy człowiek ma z góry napisany "scenariusz" zdarzeń, a Bóg w nie na bieżąco ingeruje? Czyli ma taką zdolność rozumowania typowo po ludzku: "ten to w życiu ma łatwo, więc nie zafunduję mu zbyt trudnych przejść, ale tamten już wiele przeżył, więc z pewnością sobie poradzi i zniesie jeszcze większe trudy"? To by sugerowało, że gramy tylko w teatrzyku i zbyt wiele od nas nie zależy. 2. Czy nie sądzisz, że jednak wielu ludzi nie jest w stanie udźwignąć swoich problemów? Np. samobójcy? A także osoby chore na ciężkie, nieuleczalne choroby, na które leczenie ich nie stać?
-
To odpowiedź na szybko, pierwsza myśl - nie czepiajmy się szczegółów, mogłyby być np. kasy samoobsługowe dla nich. Dużo jest niewiadomych - jaki byłby bezpieczny dystans, czy wirus pozostawałbym na przedmiotach i jak długo itd. Dlatego trudno tak gdybać o hipotetycznych sytuacjach.
-
Zrozumiałem, że "równie skutecznie" w obydwie strony przedostawania się wirusa, czyli że wystarczy maseczka u osoby chcącej się chronić. Jeżeli nie, to w miejscach, w których nie jest możliwe utrzymanie dystansu, a zwłaszcza tych, w które musimy się udać (sklepy itd.), uznałbym nakaz za niezbędny. Choć nie uważam, że to jedyne możliwe rozwiązanie. Np. gdyby znalazła się grupa osób, chcąca na własne ryzyko żyć bez maseczek (wiadomo - nie byłoby takich wielu, może parę tysięcy w skali kraju, ale załóżmy), to można np. wprowadzić osobną godzinę dla takich ludzi, tak jak teraz dla seniorów. Uważam, że zawsze jest jakieś wyjście, mogące pogodzić wszystkich.
-
Jest bardzo istotne, bo gdyby maseczka chroniła drugą osobę np. przede mną skutecznie, to co tej osobie przeszkadzałaby osoba bez maseczki?
-
Na pierwsze pytanie - nie, nie jestem antyszczepionkowcem (choć w skrócie tak się określam), tylko antyprzymusowcem. Co do drugiego pytania, poprosiłbym o doprecyzowanie, a mianowicie - czy te super skuteczne maseczki działałyby w obydwie strony tak samo? Czyli chroniłyby super skutecznie osoby, które je noszą?
-
Błąd oczywiście.
-
To inaczej - pokaż mi proszę jakąkolwiek wypowiedź osoby znanej publicznie (a nawołującej do tych protestów), która domaga się wsparcia od państwa dla dzieci chorych, niepełnosprawnych, by nie trzeba było ich uśmiercać.
-
Nie, do Konstytucji. Aczkolwiek gdyby Konstytucja twierdziła co innego, to wówczas moje zdanie o aborcji nadal byłoby takie jak dziś, tyle że właśnie ja czekam z niecierpliwością aż aborcjoniści dojdą najpierw między sobą do porozumienia i zaproponują np. artykuł, że np. "Życie ludzkie zaczyna się w 8 tygodniu, 5 dniu, 7 godzinie, 53 minucie i 23 sekundzie." - wtedy może zrozumieją jak to jest absurdalne podejście i że nie ma rozsądnej możliwości wyznaczenie innej granicy początku życia niż poczęcie.
-
To Ty piszesz bzdury - przecież nawet media przychylne tym protestom (czyli prawie wszystkie) nie pokazały ani razu żadnego transparentu, czy urywka wypowiedzi, gdzie te kobiety domagają się rozwiązań, polegających na wsparciu dla dzieci z wadami. Prawie same wulgaryzmy typu "j***ć PiS". A przecież zależy im (mediom) na przedstawieniu tych protestów w pozytywnym świetle. A mówię nie tylko o obecnej manifestacji, ale wszystkich podobnych sprzed lat. To, że byłeś na jednym, też nie upoważnia Cię do wypowiadania się za całokształt.
-
Czy gdy ktoś chce wpłynąć na Twoje opinie, lub czyny, musisz go słuchać? Nie musisz. Czy politycy muszą słuchać Kościoła? Nie muszą. Jednak mają prawo słuchać głosów z różnych stron - natomiast odpowiedzialność ponoszą oni. Choć prawdziwie odpowiedzialnymi za wszelkie decyzje polityków, powinni się czuć ich wyborcy (nie czują, bo są anonimowi). Taka już natura demokracji. Dlatego uważam, że jest to wkurzenie, demonstrowane w sposób całkowicie przypadkowy i trochę "na oślep" - na tego, kto się nawinie.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16