Skyflyer
Members-
Liczba zawartości
423 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Skyflyer
-
Najdłuższy na Słowacji z tego co wiem (chodzi o wyciągi, a nie kolejki), gdzieś jeszcze jest wyciąg o tej samej długości.
-
Chopok 4-5 marca, po kilku latach nieobecności w tym miejscu. Główny plan to zwiedzenie południowych stoków. Celowo wybrałem 2 dni z najlepszą pogodą i nie zawiodłem się, poza silnym wiatrem drugiego dnia. Nocleg w tzw. "hotelu" Garni (1*) w Liptowskim Mikulaszu. Innym bym nie raczej polecał - dość obskurny barak, ale tani (15E/os.) i zawsze w marcu są miejsca bez rezerwacji, więc można czekać na słoneczko i w drogę. Minusem jest jakość dróg na Słowacji - zdecydowane pogorszenie, co już zauważył niejeden forumowicz. Najbardziej zaskoczyła mnie ilość ludzi. W hotelu byliśmy prawie sami, cały Liptowski Mikulasz opustoszały, za to w Jasnej pełnia sezonu (a to dni robocze!). O 8.40 parking w Zahradkach już zamknięty, o 9 także ten główny w Jasnej. Raz zdążyliśmy, a raz musieliśmy jechać dalej w kierunku hotelu Liptov i gdzieś tam po drodze był taki pseudo-parking na 20 aut. Ktoś pisał w styczniu, że za parking skasowano go 6 Euro, wg mnie wszystkie zawsze były bezpłatne (tak jak i teraz). Za to na parkingach sam lód! Narty: Czynne wszystkie trasy poza nr 4 oraz 3 i 6 (te dwie czarne niby czynne, ale nie ubite). Warunki b. dobre, jedyne drobne przetarcia na trasie 33 na południe, ale z dwa tygodnie jeszcze będzie przejezdna. Pierwszego dnia, mimo tłoku, kolejki do wyciągów nie przekraczały 5 minut, ale wszystkie jeździły pełne, włącznie ze starym, 2-os. krzesłem na Konsky Grun. Ludzi na trasach dość dużo, choć bywały też trasy puste i równe do końca jak np. 31a i 36 po południowej stronie - krótkie, ale dość strome. Jeśli komuś nie przeszkadzają orczyki (czy właściwie talerzyki) to polecam! Natomiast zdecydowanie odradzam wjazd wyciągiem na Zadne Derese - najdłuższy wyciąg na Słowacji (1600m), ale pochyły i zlodzony tor z dziurami. Ogólnie na południowym stoku mniejszy tłok, ale trasy strome i to na dużej długości. Opustoszała też czarna trasa nr 7 po stronie Jasnej - wszyscy z Lukovej jadą w kierunku nowej gondoli na Chopok i chyba przez to. Nadal moim numerem jeden jeśli chodzi o trasy, pozostaje falista i widokowa 12-tka w Zahradkach. Wzdłuż trasy nr 5 wycięto sporo lasów - chyba będą poszerzać, wycięto też las pod nową trasę od "5" w kierunku Luczek, gdzie ma stanąć nowa gondola i tam ma powstać główna baza parkingowa, co rozwiążę problem przepełnionych parkingów. Drugiego dnia pogoda zapowiadała się pięknie, ale z powodu silnego wiatru nie działały obydwie kanapy na Lukovą. No to przeprawiamy się talerzykiem (duża kolejka) w stronę Jasnej, a tam jeszcze większa kolejka do nowego "cuda" w postaci kolejki szynowej o przepustowości 300 os/h (zwykły wyciąg talerzykowy przewozi 900 os/h, więc to raczej bezużyteczny bajer). Na szczęście włączyli też talerzyk obok krzesła na Lukovą - też duża kolejka i połowa narciarzy zasuwała pieszo na Priehybę wzdłuż trasy nr 2. Kolejki w Zahradkach na 10 minut stania, o godzinie 14.00 wyłączono z nieznanych przyczyn kolejną kanapę, co sprawiło że działała tylko ta na Priehybę. Gondola na Chopok bez oczekiwania, ale przy takim wietrze to raczej ekstremalna przygoda. Trasa z Chopoka to sam beton, po którym przewalał się śnieg - fantastyczne uczucie jechać po takiej "poduszce śniegowej" frunącej po trasie wraz z wiatrem, ale początkującym nie polecam. Na południowej stronie można z rozłożonymi rękami jechać czarną trasą na krechę, bo i tak wiatr hamuje - też fantastyczne uczucie! Generalne wróciłem bardzo zadowolony. Chopok w marcu, przy ładnej pogodzie, można porównać z niektórymi ośrodkami alpejskimi (np. Zell am See - nawet dość podobna "kopuła"). Infrastruktura bardzo się zmieniła, gondola "Funitel" na Chopok to najbardziej trafiona inwestycja - działa praktycznie zawsze i umożliwia przejazd na drugą stronę bez względu na pogodę. Załączone miniatury
-
Ja będę w pon. i wtorek, bo w tych dniach zapowiada się najlepsza pogoda - na pewno będzie relacja ze zdjęciami:)
-
Jaka zmiana cennika? Na stronie wszystko jest bez zmian - cennik od 14.01 do 02.04: http://www.jasna.sk/...ennik-skipasov/
-
Niestety nie byłem tam nigdy - dojazd tą drogą mnie zniechęcał (no i odległość - za duża na 1-dniowy wypad, a na dłuższe wolę Jasną). Ale ludzie na ogół bardzo sobie chwalą - wyciągi na dużej wysokości (1150-1440), naśnieżanie, 6-osobowa kanapa z osłoną. Ze zdjęć też wygląda atrakcyjnie.
-
http://www.ta3.com/c...at-lanovku.html W 2014 roku ma powstać kolej gondolowa, którą będzie można dojechać do kanapy i wyciągów, zamiast krętej drogi na której trzeba mieć łańcuchy na kołach. A tu strona ośrodka: www.martinky.com
-
Dobrze, że nie mieszkaliście w "Horskej Służbie" - do dopiero był standard. Też przy tej samej trasie narciarskiej, ale możecie sobie wyobrazić jak tam jest, skoro cena kilka razy niższa.
-
Bo te zawody to dopiero w lutym, ale muszą zamknąć trasę wcześniej aby przygotować i aby narciarze nie rozjeżdżali.
-
Na Czarnej Górze postawiono 2 w jednym sezonie, ale na Pilsku czarno to widzę - skoro nawet taśmociąg ekologom przeszkadza.
-
Kiedyś już był podobny wątek - stworzono listę ponad 100 ośrodków z przewyższeniem ponad 1500m (w samej Austrii z kilkanaście). Aczkolwiek temat jest ciekawy - dla mnie np. ma duże znaczenie czy ośrodek ma tylko typowe trasy przy wyciągach o przewyższeniu ok. 400-500m, czy też dysponuje taką prawdziwie długą trasą, z dala od całego kompleksu, nie krzyżującą się co chwilę z inną trasą, w dzikim krajobrazie. Z takich ciekawszych: - Bad Hofgastein (8 km, 1457 m przewyższenia) - Kappl (8 km, 1465 m przewyższenia) - Ischgl (trasa do Samnaun - chyba 10 km, do Ischgl też kilka ciekawych) - Stubai ("Wilde Gruben" - skirouta, ale podobno ratrakowana) - Solden (jeszcze dłuższy od Gaislachkogel jest zjazd z samego lodowca na dół - ok. 13 km i prawie 1900 m przewyższenia i to jest z pewnością rekord Austrii) To tylko kilka, które przyszło mi na myśli. Zjeżdżałem tylko tymi w Kappl i Ischgl, ale Bad Hofgastein też mnie kusi, bo blisko. Polecam znaleźć ten wątek o którym wspomniałem na początku - tam na pewno znajdziesz wyczerpujące informacje.
-
Ten wątek dotyczy przede wszystkim samych tras, na tłok nie mamy wpływu - raz Kotelnica może być zatłoczona, raz Bieńkula. Tak samo jak na warunki nie mamy wpływu. Aczkolwiek to oczywiście racja, że stromizna nie jest jedynym kryterium trudności.
-
Najbardziej stromy odcinek posiada wg mnie "7" na Pilsku, tuż za nią jest kocioł Gąsienicowy. Przy czym "7" na Pilsku oficjalnie przez wiele lat była nieczynna i nieubijana, teraz ją poszerzyli i nieco wyrównali, ale czy będą ubijać? Tego nikt nie wie. Jak na razie trwa spór, czy w ogóle poszerzyli ją legalnie. Czantorii w ogóle nie traktuję jako trudnej trasy, to już Cieńków, Soszów, a zwłaszcza Golgota są trudniejsze. Jeśli tam byłeś, na Czantorię nie masz po co jechać (w sensie trudności, bo zjazd jest długi i bardzo przyjemny). Bieńkula jest stroma, ale dość monotonna. FIS ze Skrzycznego znacznie ciekawszy: siatki, spadki i zakręty dodają emocji. "Kaskada" ma jedną ściankę, ale bardzo rzadko bywa tam śnieg w odpowiedniej ilości. Stożek raczej odradzam - stromo, niezbyt szeroko i taki kształt "rynny". Przy czym chodzi o trasę czarną, bo podałeś parametry czerwonej która biegnie tuż przy wyciągu (czarna ma 1100 m długości). Zresztą średnie nachylenia ma mniejsze znaczenie. Harendy, Nosala, Zawoi i Jaworzyny nie znam.
-
Ja np. jadąc przez Korbielów i Rużomberok (a tak jeżdżę z Gliwic) winietki nie kupuję, bo te 10 km które się nadkłada to mniej więcej tyle, co kilka minut które trzeba stracić na postój na stacji benzynowej by kupić tą winietkę - na jedno wychodzi. Ten odcinek autostrady ma tylko z 20 km, nie jest to warte moim zdaniem kupowania tygodniowej winietki. Chyba że ktoś planuje podczas pobytu w Jasnej zwiedzić np. Strbske Pleso czy Łomnicę (1 skipass) - wtedy to co innego.
-
Mnie szczególnie irytuje naciągana długość kanapy - 815m, a w rzeczywistości jest ok. 600 (wystarczy zmierzyć na dowolnej mapie topograficznej lub na zdjęciu z satelity na google maps i porównać z innymi wyciągami). Soszów też jako jedyny z tych większych ośrodków nie wszedł w skład Beskidzkiego Skipassu - liczą na wyższy zarobek oddzielnie. Jedyną wartą uwagi trasą wg mnie jest "3", na razie nieczynna. Gdy chodzą wszystkie, rzeczywiście warto tam zajrzeć, ale i tak wolę Cieńków (oczywiście też gdy czynne są wszystkie trasy).
-
Z relacji na słowackim forum: Funitel działał dla chętnych - zjazd z samego Chopoka na własną odpowiedzialność, ale sporo narciarzy zjeżdżało. Zdjęcia na Facebook'u: https://www.facebook...67102881&type=1
-
Nie znam w ogóle tego miejsca, ale poza wspomnianą 4-os. kanapą Czesi już przed tym sezonem mają zamiar otworzyć 3 kolejne wyciągi krzesełkowe: 2-osobowy i 4-osobowy (obydwa po ok. 600 m długości, w tym jeden wyprzęgany) oraz kolejny 4-ososoby o długości 950m. W załączniku projektowane wyciągi, niestety jak wynika z mapy, nie są one ze sobą połączone. Załączone miniatury
-
Mieszkałem w Pavcina Lehota z 10 lat temu i dojeżdżałem autobusem - upychaliśmy się w bardzo zatłoczonym autobusie "na styk", ale jakoś się zawsze udawało. Autobusy jeździły z tego co pamiętam co godzinę. Później zaczęły kursować regularne ski-busy z takiego wielkiego parkingu tuż przed Pavcina Lehota, gdzie zatrzymywane były samochody (w okresach dużego ruchu) - myślę, że zawsze można się tam przejść i wsiąść w taki skibus, który jeździ znacznie częściej. Na oko jest to jakieś pół kilometra w dół od przystanku przed Pavcina Lehota (z samej miejscowości ok. 1 km). Jak jest teraz to nie wiem, słyszałem że teraz auta raczej nie są już zatrzymywane przed doliną i że można dojechać aż na Lucky, a dopiero stamtąd skibusem.
-
Wg mnie oznakowanie tras Chopoka jest zgodne z rzeczywistością, nic bym nie zmieniał. Zielonego koloru za granicą się nie stosuje, dlatego niebieskie to zarówno te bardzo łatwe (13), jak i te typowo-niebieskie (10 - cała b. łatwa, poza środkiem gdzie od niedawna jest objazd czerwonej ścianki, ale nie jeździłem nim) oraz "5" (bardzo przyjemna i długa). 7a również nie polecam - stromy początek, orczyk i ludzie pędzący z czarnej siódemki. Z czerwonych zdecydowanie najbardziej podoba mi się "12" - urozmaicona i biegnąca widokowym grzbietem. Reszta to również typowe czerwone wg mnie. Z czarnych "3" to zjazd na dziko po muldach (w ogóle nie traktuję go jak normalnej trasy), zostają 6 (typowa czarna) i 7 (bardzo szeroka i uczęszczana, przez to może wydawać się trochę łatwiejsza). Na południowym stoku jeździłem jeszcze gdy trasy nie były jeszcze ubijane, ale przy tej szerokości nawet czarne oznakowanie nie powinno być wielką przeszkodą dla średnio-zaawansowanych.
-
Słowacy po prostu (jak większość europejczyków zresztą) są ludźmi znacznie bardziej szanującymi przepisy, czego Polacy tam jeżdżący nie są w stanie pojąć. U nich ograniczenie 50 km/h = 50 km/h, podobnie jak np. wymóg dotyczący długości nożyczek w apteczce. Po prostu tam prawo jest prawem, niekiedy nie jest ono mądre, ale jest przestrzegane i egzekwowane. A policjanci może i zdarzają się czepialscy, ale to raczej wynika z przyzwyczajenia Polaków do zbytniej pobłażliwości.
-
Nowa mapka połączonych stoków północnych i południowych:
-
Inaczej by nie wycinali tylu drzew - to chyba raczej oczywiste że będzie czynna:) Wąsko to było wcześniej, teraz wygląda nieźle.
-
Byłem tylko w tym pierwszym i ostatnim. Pierwszy już opisałem jako mój ulubiony, a ostatni (Hochkar) w rzeczywistości też jest najmniej ciekawym w jakim byłem. To po prostu najbliższe Polski miejsce i z reguły z dobrymi warunkami śniegowymi, poza tym połowa tego forum tam kiedyś jeździła więc i ja się raz zabrałem, ale samo miejsce absolutnie nie nadaje się na dłuższy urlop. Zresztą ośrodek mają zdaje się "zaorać" z powodu problemów finansowych. O Kappl chętnie opowiem jeśli masz jakieś pytania. Innych miejsc nie znam ale z tych 2-4 wybrałbym St Jakob. Axamer Lizum ma z tego co wiem dość starą infrastrukturę, a Tauplitz nie za wiele tras (choć są jakieś wspólne karnety z kilkoma innymi ośrodkami). Kappl szczerze polecam, bo to już prawdziwe Alpy.
-
Tu coś dla tych, którzy narzekają na tłumy w Białce - główna trasa nr 1 w najlepszym austriackim ośrodku (lub jednym z najlepszych) - Ischgl. Oczywiście takie tłumy są tylko po południu, bo jest to trasa na sam dół, ale na głównej trasie w Zell am See jest tak przez cały dzień (niestety nie mam zdjęć).
-
A tak z ciekawości - czy komuś jeszcze zostały te karnety po 5 euro z Newsweek'a i akcji na Facebook'u - do wykorzystania po 10 kwietnia? Czy wszyscy wykorzystali w grudniu przed sezonem? Ja sobie zostawiłem, ale jeszcze nie wiem czy będzie się opłacało jechać - bywałem w połowie kwietnia i nieraz sie dało nieźle pojeździć, ale pewnie zdecyduję w ostatniej chwili (nie tylko śnieg, ale i pogoda zdecyduje).
-
Mój pierwszy raz na Kasprowym - po wielu pobytach w Alpach i Słowacji, postanowiłem odwiedzić tą naszą "świętą górę narciarzy", bo to wstyd do tej pory na niej nie jeździć. I muszę przyznać że jestem oczarowany! Do tej pory Kasprowy kojarzył mi się z typowo polskim "dziadostwem", kilkugodzinnym oczekiwaniem na wjazd i dość ekstremalnymi warunkami do jazdy - takie słyszałem opinie. Ale dziś poczułem się dosłownie jak w najlepszych ośrodkach alpejskich. Ale po kolei: wyruszyłem z Gliwic o 7.20 i tuż po 10 byłem na parkingu przy rondzie w Kuźnicach. Tak więc nawet na 1-dniowy wyjazd można śmiało wybrać się z Górnego Śląska, a nie skazywać się na "muzealny" Szczyrk i Korbielów (2h jazdy), czy też krótkie stoki w Wiśle. Z ronda busiki po 3 zł/os po samą kolejkę, a tam niespodzianka - tylko 20 minut stania! Mimo że podobno tylko będąc przed 9 rano można liczyć na tak krótką kolejkę, a ja byłem ok. 10.20. To we wrześniu poza sezonem czekałem ponad godzinę, a dziś przy pięknej pogodzie (choć rano bardzo zimno: -17 na górze) prawie wcale. Skipass niestety drogi (115 zł w dni powszednie, 125 w weekendy i to podobno dopiero od tego roku, bo wcześniej nie było karnetów czasowych). Najbardziej rozbawił mnie głos z głośników w kolejce: "Witamy w kolejce na Kasprowy Wierch. Powstała ona w roku 1936, a w 2007 została zmodernizowana - po 12 latach procedur administracyjnych" - i wszyscy narciarze w śmiech:) Za to widoki z samego wagonika wspaniałe, zwłaszcza dojazd do górnej stacji. No to jedziemy - najpierw Gąsienicowa. Pierwsze zaskoczenie - od górnej stacji do początku trasy trzeba kawałek podejść, ale nie dużo, a dzięki temu trasa nieco dłuższa:) Stromizna robi wrażenie - mniej więcej porównywalna z najtrudniejszymi czarnymi trasami w austriackim Ischgl. Do wyboru też inny wariant, minimalnie łatwiejszy. W środkowej części trasa szeroka, na dole kilka możliwości, ale już węższych. Warunki b. dobre, śnieg zmrożony, ok. 11 dopiero zaczęły tworzyć się niewielkie nierówności. Po kilku zjazdach przeniosłem się na Goryczkową. Tam górna część trasy to wąska rynna w poprzek stoku, a później z powrotem (szkoda, że nie normalny szeroki zjazd w dół na skróty). Jakieś drobne kamyczki no i wyślizgane, jak to na takich wąskich nartostradach. Dalej już stromo, ale nie tak strasznie i stopniowo się wypłaszcza. W środkowej części bardzo równo, piękny śnieg (i bardzo szeroko), końcówka - podobnie jak na Gąsienicowej czyli dość wąsko, ale za to kilka możliwości. Ale tam już miejscami trochę wyślizgane. No i największa wada - stare, wolne krzesło. Już dawno nie wsiadałem na krzesełko bez taśmy rozbiegowej, a tu jeszcze podjeżdża na wysokości łydek, a wysiada się na płaskim (zamiast z górki), w dodatku mocno wiało podczas jazdy. Ale to wszystko można przeżyć przy tak wspaniałych trasach i widokach. Nartostrada do Kuźnic też bardzo przyjemna, ale jechałem dość wcześniej (ok. 14) jak jeszcze było pusto. Miejscami nawet szersza niż niektóre normalne trasy na Pilsku:) Kamieni nie zanotowałem, czasami coś leżało ale to raczej szyszki. Ogólnie polecam! Załączone miniatury