Właśnie nic takiego nie robiłam i to jest najgorsze. WF, zeskok i siup... ;/
Myślę, że to raczej zebrało się trochę mikrourazów i dlatego aż tak zmasakrowło łąkotkę, bo zdarzały mi się jakieś przeskoki w kolanie ale bez bólu i bez bloku. A skoro, więzadło po rekonstrukcji jest całe to znaczy, że mogło się tam coś podziać. Może ktoś już niestety miał coś podobnego i wie jak wygląda rehabilitacja, jak długo trwa?
Dzięki za wsparcie, nie ma to jak wyżalić się wśród swoich nikt tak nie zrozumie