Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 220
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Pewnie cos w tym jest, choc nie jestem przekonany co do zaleznosci miedzy cena i jakosci materialow. W nartach to jeszcze moze i ma jakis sens, ale w butach to juz rozboj w bialy dzien. Czym rozni sie but, powiedzmy za 400 zl, od buta za 1400 zl? Oczywiscie, parametrami, ktore producenta niewiele kosztuja. Jeszcze jedna rzecz na pewno odgrywa istotna role. Tereny i trasy, po ktorych zamierzamy jezdzic. Gdybym nastawial sie wylacznie na jazde w Alpach, po trasach przygotowanych, wybralbym na pewno inne narty. Prawdopodobnie bylaby to rasowa slalomka lub mocny cross, troche dluzsza od mojej obecnej. To samo dotyczy poczatkujacych. Do nauki jazdy w Alpach, gdzie przewazaja szerokie, dobrze przygotowane trasy, polecalbym narty o wiekszym promieniu skretu niz do nauki jazdy w Polsce czy Slowacji. Moze to tlumaczy fakt rozbieznosci pomiedzy zaleceniami producentow (widac je w zestawach nart) i zaleceniami wielu z Was proponujacych stosunkowo krotkie narty o niewielkim promieniu skretu. Te roznice wyboru widac tez w skiselectorach, ktore, jak dla nas przynajmniej, podaja za dlugie narty. Gdyby producenci Atomickow, Fisherow, Voelki i Rossignoli pojezdzili troche, najlepiej wiosna, na Kasprowym, zaraz pozmieniali by co nieco w swoich propozycjach.
  2. W tym rzecz, ze metoda nie do konca jest zalecana, przynajmniej przez producentow. Zobacz na promienie skretu allroudow dla poczatkujacych u trzech znaczacych producentow: Atomic, Fischer, Rossignol. Wszystkie podstawowe modele ze srodka dlugosci maja promien 15-16 m. Dlaczego tak jest?
  3. Wiem, wiem, bylo i jest o tym wiele. Ale watpliwosci pozostaja. W czym rzecz? Chodzi o dobor typu narty i jej dlugosci, a takze taliowania dla poczatkujacych i co najwyzej srednio zaawansowanych. Dobrze jezdzacy dobiora sobie sami, choc i oni, zwlaszcza przechodzacy z nart klasycznych, maja problemy. Ale skupmy sie na poczatkijacych. Obserwujac rozne porady tu i tam (forum, grupa dyskusyjna, porady ekspertow tu i owdzie) zauwazam dwie tendecje. Jedna z nich radzi dobor nart stosunkowo krotkich o malym promieniu skretu, rzedu 12-14 m. Tak radzi np. Jacek Trzemzalski z onetu, kilku instruktorow (np. Ondo) z pl.rec.sport.zimowe. Oczywiscie narta musi byc miekka poprzecznie, by tolerowala bledy i umozliwiala latwy zeslizg, ale to inna sprawa. Druga tendencja poleca narty o wiekszym promieniu skretu, typu 15-16 m i konsekwentnie wiekszej dlugosci. Wydaje sie, ze pierwsza tendencja zaczyna przewazac. Widac to i u producentow, ktorzy zwiekszaja taliowanie w nartach dla poczatkujacych. Ciekaw jestem waszych opinii. Osobiscie jestem zwolennikiem pierwszej tendencji, ale przyznam, ze stalem sie nim nie od razu.
  4. Wlasnie. Troche popracowalem i spreparowalem cztery filmiki w temacie muldy i nie tylko. Wszystkie pochodza z jednego filmu: carving_technica.avi osiagalnego na moim serwerze, ale o dlugosci ok. 400 MB. Swietnie jezdzacy gosc demostruje rozne techniki, glownie krotkiego skretu. Niestety koreanski komentarz jest, jak dla mnie, malo zrozumialy. Te wyciete z calosci filmiki obrazuja rozne rzeczy z tematu muldy. Licza od 6 do 12 MB, czyli zjadliwe. Kompresowane xvid mpeg-4, a wiec jesli komus bedzie brakowac kodeca, wygooglujcie "xvid" i zaladujcie co potrzeba. Ja ogladam filmiki allplayerem, ale jeszcze lepszy jest jaks programik, ktory pozwala sledzic klatka po klatce. Jednym z nich jest darmowy VirtualDub. Warto w nim przesledzic poszczegolne ujecia z jazdy gaceta, bo doskonale wychodza pewne elementy. Aha, juz zupelnie na koniec. Zwroccie uwage, ze gosc jezdzi bez kasku. Czasem nawet bez czapki. Tak wiec. Pierwszy filmik: http://zeus27.cyfron...bl/movement.avi jest cwiczeniem przygotowawczym do jazdy po muldach. Warto zwrocic uwage na zmiany rytmu w pierwszej czesci filmiku oraz wyrazne uzycie techniki avelement (polkniecia i odciazenia z wyrzutem nart do przodu, kiedys nazwano to w Polsce blednie technika odchyleniowa). Drugi: http://zeus27.cyfron...iebl/moguls.avi to wlasciwa jazda po muldach z wykorzystaniem elementow zaprezentowanych wyzej. Narty prowadzone b. wasko, mocna praca kijow, znakomite avalement wlacznie z wyrzutem i skrecaniem nart w powietrzu. Doskonalosc muldowa. Trzeci: http://zeus27.cyfron...oziebl/free.avi stanowi dla mnie kwintesencje swobodnej, znow na granicy doskonalosci, jazdy w dosc trudnym, lekko zmuldzonym, niezbyt ubitym, zroznicowanym terenie. Takie trasy najbardziej lubie. W jezdzie faceta sa zawarte wlasciwie wszystkie elementy wspolczesnego narciarstwa. A wiec jest i karwing, zwlaszcza w prowadzeniu nart w skrecie, jest avalement, jest zeslizg tam, gdzie jest on potrzebny. Procz tego podaje to: http://zeus27.cyfron...ebl/carving.avi - gosc pokazuje idealny, no prawie, krotki skret karwingowy. Bez zeslizgu i odciazenia. Narty prowadzi dosc szeroko. Zwroccie uwage jak znakomicie dociska w skrecie zewnetrzne kolano po to, by uniknac ewentualnego zeslizgu. Kijki tylko markuja. Ten filmik podaje troche przekornie. Po pierwsze, by pokazac, ze gosc jezdzi tez swietnie carvingiem. A po drugie, ze rola carvngu w narciarstwie ma swoje ograniczenia. W trzecim filmiku, konczacym cala plytke CD, widac to najlepiej.
  5. YouTube - Ski Tips for Advanced Skiers a dalej "Ski Tips for Bumps and Ice" Szkoda, ze tak malo jazdy. Ciekaw bede Twojej opinii, ale Miller po muldach jezdzi tak sobie, oczywiscie zachowujac wlasciwe proporcje oceny. (toutes proportions gardee) Zobacz tez na inne filmiki, np. Cannon Instructor Mogul....
  6. Cos w tym jest. Pamietam zeszloroczny pobyt w Val di Sole. W nocy i rano byl duzy opad i ratraki nie wyjechaly na trase. To byl najlepszy dzien jezdzenia. Muldy ucza pokory, a umiejetnosc plynnej jazdy po nich stanowi rodzaj swiadectwa narciarskiej umiejetnosci. Tu sie nie da oszukac. Ale jest i druga strona medalu. Do jazdy po muldach trzeba miec bardzo duzo sil. Nie kazdy je ma i nie kazdy ma ochote na takie wydatkowanie energii. W kazdym razie ja juz unikam tras ze specjalnie przygotowanymi muldami. Jak dla mnie sa one zbyt wyczerpujace. Natomiast bardzo lubie takie naturalne muldy, ktore robia sie w trakcie dnia, np. na Goryczkowej. Nie sa one po pachy, ale nie jest to tez teren plaski. I to jest to. Oj przerastala i to bardzo. Mam jedna z plytek Szczesnego, gdzie demostruje on jazde po muldach. Lepiej zeby tego nie robil. Najlepsza jazde po muldach pokazuje facet z komentarzem koreanskim, ktory tu juz kiedys cytowalem i umiescilem na moim serwerze. Niestety to ideal, do ktorego sie dazy, ale nigdy nie osiagnie. Wbrew pozorom (niezlosliwa ironia ) niektorzy z instruktorow, zwlaszcza jeden z nich, niezle demonstruja jazde po muldach na CD PZN-u z 2005 r. Tez go kiedys cytowalem. Niezly pokaz jazdy po muldach podaje sam B. Miller. Ktos cytowal ten filmik w dziale Multimedia. Zaskoczony bylem stylem, bynajmniej niekarwingowym, jaki wtedy demostrowal, badz co badz, mistrz karwingu. Jeszcze jeden dowod na ograniczenia tej techniki.
  7. Ale juz wiele zrozumialem. Dzieki koledze z grupy dyskusyjnej. Zapodal link do regulacji jakis wiazan skitourowych, w ktorej byla strona poswiecona norma DIN (str. 5 w pdf): http://www.sportelec...geanleitung.pdf . Przy okazji wyjasnie sie, ze strona wielokrotnie tu cytowana: http://www.narty.pl/...Hash=acc5147385 dotyczy nie tylko wiazan Markera, ale wszystkich wiazan, bo jak napisal w innym watku Chemik, norma to norma, a DIN jest norma (niemiecka co prawda ). Strona na www.narty.pl. jest wiec tlumaczeniem tej strony. I co sie okazuje? Nieco myslace jest tlumaczenie poziomu zaawansowania, dla ktorego mamy sobie dodac przesuniecie w grupie. W oryginale chodzi nie tyle o stopien zaawansowania, ale o sposob jezdzenia. Np. III poziom nie oznacza b. wysokiego stopnia zaawansowania, ale zamilowanie do bardzo stromych zboczy, wielkich predkosci i podejmowanie wielkiego ryzyka. Mozna swietnie jezdzic, a nie spelniac tych warunkow i na odwrot. To jest wlasnie moj przypadek. Jezdze b. dobrze, dosc szybko, ale nie podejmuje wielkiego ryzyka , zatem nie przesuwam sie o 2 grupy, tak jak to poczatkowo blednie zakladalem, ale 1 grupe. I wszystko mi sie zgadza. Przy 186,86, b. duzych umiejetnosciach, szybkiej, ale nie ryzykanckiej jezdzie, wychodzi mi z tabeli ok. 7. Dolozylem troche i ustawiam 7.5. I to jest moj ideal. Wypina tylko wtedy, gdz potrzeba, w praktyce prawie wcale.
  8. Wracam do tego watku, bo wlasnie sobie uswiadomilem, ze od kilku lat, a wiec od kiedy zaczalem korzystac z tabeli Markera, popelniam blad. W tabeli ustawia sie wstepnie poziom, np. K, dodaje i/lub, a wlasciwie przesuwa o 1 lub dwa poziomy, a na koniec szuka sie odpowiedniej kolumny w zaleznosci od wielkosci buta. Otoz ja sie pomylilem i zmienilem kolejnosc. Znajdowalem poziom, np. K, szukalem kolumny (w ramach tego poziomu) odpowiadajacej wielkosci podeszwy, a na koniec - dopiero - dodawalem punkty za poziom zaawansowania. Porownujac obie metody, ta moja, bledna, daje wartosci mniejsze o 1-1.5 punkta. To duzo. Co wiecej. Postepujac wg. tabeli powinienem ustawic 8.5 - 9. To dla mnie zdecydowanie za duzo. Ustawiam od lat 7.5 i jest super. Ustawilem tez wielu ludziom, w tym calej rodzinie wg. tej metody, jak sie okazuje, blednej. Nikt nigdy nie narzekal na zbyt slabe nastawy. Cos mi sie tu nie podoba, tylko jeszcze nie wiem co. Moze to ja przez przypadek wpadlem na wlasciwa metode ustawiania. Rzecz jest wazna, bowiem absolutnie nie mozna zaufac nastawom, ktore proponuja serwisy (nie dotyczy topoczatkujacych). Jeden z gorszych moich upadkow w zyciu spowodowany byl zbyt slabym ustawieniem serwsowym, do tego francuskim.
  9. Pisalem juz o tym w innym watku, poniewaz jednak sprawa wydaje mi sie wazna, otwieram nowy. W czym rzecz. Wielokrotnie tu, na tym forum, piszecie o nastawach waszych wiazan. Zaskakuja mnie wysokie nastawy u niektorych i to niekoniecznie osobnikow bardzo ciezkich. Czegos tu nie rozumiem. Wezmy mnie za przyklad. Z wagi i/lub wzrostu (85/186) i wielkosci buta (44.5) wychodzi 6. Dodaje 2 za b. dobra jazde. Odejmuje pol punkta za wiek (powyzej 50-ki). Wychodzi 7.5. Kiedys bylo wiecej - 8. Powiedzmy, ze na wyjatkowe warunki dalbym 8.5. Ale ja czytam o wartosciach 9 i wiecej? I tego wlasnie nie rozumiem. Jak trzeba jezdzic albo ile wazyc by osiagnac takie wartosci? Nie mowie o zawodnikach, ale w narciarstwie amatorskim trudno mi sobie to wyobrazic. Nieskromnie dodam, ze na trasach po ktorych jezdze tu i tam, najczesciej czerwonych i czarnych, jakos nie widze wielu lepiej ode mnie jezdzacych.
  10. a_senior

    Czarne trasy

    Gerius, bardzo lubie czytac Twoje komentarze, nie tylko dlatego, ze madrze piszesz, ale takze i z powodu niewielkich "odmiennosci", ktore czasem mozna znalezc w Twoim pisaniu. Nie chodzi o bledy, ale formy, ktorych w Polsce sie nie uzywa albo w nieco innym znaczeniu. Np. "autoawaria". Uzywa sie tego bardziej w znaczeniu, ze cos sie w samochodzie popsulo niz w odnesieniu do stluczki czy wypadku. Albo przyslowie: "strzez się i Pan Bog pomoze" zamiast zwyczajowego "strzezonego Pan Bog strzeze". I napewno mowisz po polsku z takim pieknym, spiewnym akcentem litewskim, ktory slyszalem wedtujac w tym roku w okolicach Sejn. Moze bedziesz kiedys na Kasprowym?
  11. a_senior

    Jazda obskokiem

    Na Gasienicowej, do zeszlego roku, miales dwa warianty: przy krzeselku w dol lub trawers na Beski. Jak pewnie pamietasz, wszystko co interesujace od tej strony gory, konczy sie na dole kotla. Pozniej jest plasko, a na koncu dosc krotki kawalek w miare uczciwej jazdy. Nie wiem czy natostrada do Kuznic z Murowanca jest wciaz utrzymywana przy zyciu? Ostatni raz zjezdzalem tam nieskonczenie dawno. Z krzeselka na Goryczkowej jedziesz waskim i niezbyt stromym trawersem w lewo. Potem masz niemily, ale krotki, pochylony w jedna strone trawers w prawo do miejsca, jakies 1/4 kotla liczac od gory, gdzie zaczyna sie b. przyjemny odcinek az do dolu kotla. A dalej w zasadzie sie nic nie zmienilo.Kilka wariantow tu i owdzie. Nartostrada ta sama co przed laty. I te same klimaty w Kuznicach: kolejki do kolejki, koniki sprzedajace miejscowki, dorozki, oscypki, kierpce i papucie.
  12. a_senior

    Jazda obskokiem

    Moja pamiec siega 1964 r. Wtedy po raz pierwszy znalazlem sie na Kasprowym. Zadnej szyjki nie bylo. Nie pamietam dobrze, ale zdaje sie, ze podchodzilo sie z gornej stacji kolejki na szczyt i dawalo wprost w dol, tzn. zakosami omijajac skaly i kamienie. Bodajze w 1968 uruchomiono wyciag na Goryczkowej (na Gasienicowej byl od zawsze). Zdaje sie, ze na poczatku niewiele to zmienilo i dopiero po kilku, a moze nawet kilkunastu latach zrobiona owa szyjke i ominiecie calej gory. Do niedawna tak wlasnie jezdzilem na Gasienicowej, tzn. wprost w dol przy krzesle. Ale w zeszlym roku juz sie nie dalo, nie wiem dlaczego? Cos pogrodzili i trzeba jechac w strone Beskidu. Na Goryczkowej nie ciagnie mnie do trawersu z krzesla. Wiem jakie "mielizny" mnie czekaja.
  13. a_senior

    Jazda obskokiem

    Nigdy tak nie jezdzilem ani nigdy mnie tak nie uczono. Ale kiedys, dawno, widzialem sporo narciarzy skrecajacych na dwoch kijach i to niekonicznie w trudnych sytuacjach. A obskok stosowalem dosc czesto. Pewnie nigdy nie byles na Swietej Gorze (Kasprowy), ale dawno temu jezdzilo sie wprost w dol. Gora kotla Goryczkowego jest bardzo stroma i bardzo kamienista (teraz sie juz tu nie jezdzi). Nie dalo sie plynnie przejechac, tylko zakosami, a i tak slizgi co jakis czas zgrzytaly. Mozna bylo przy kazdym zakosie robic przekladanke, a mozna tez bylo obskoczyc. A ze bylem mlody i dosc silny...
  14. a_senior

    Jazda obskokiem

    Podobna technike widzialem u kolegi, z ktorym w zeszlym roku wybralismy sie na Kasprowy, a warunki byly delikatnie mowiac trudne. Kolega jest zapalonym turowcem i narty tez mial turowe, takie z dziurka w przodach. Stosowal obskoki opierajac sie rownoczesnie na dwoch kijkach. Bardzo skutecznie sobie radzil w waskim i dosc stromym zlebie.
  15. Poza Atomiciem wszystkie narty nieco wyzszej klasy to maja. I kazda firma reklamuje swoje bajery w rodzaju Frequency Tuning (Fischer) czy Chip System (Head). "Ciemny narod i tak to kupi" cytujac slowa pewnego polityka. O to chodzi, zebysmy sie wlasnie na te bajery nie dawali nabrac i taka jest m.in. rola naszego forum, by ludzi uodpornic na te i inne komercyjne glupoty. A gdzie laduja w takim razie Head Chip? Poza konkurencja? W Polsce tak. Zobacz jednak na ceny nowych nart na www.ebay.de. Wszystkie narty w tej klasie maja cene zblizona do siebie i nieco przekraczaja 400 Euro. Cena troche zalezy od wiazan. Jedyny nieco drozszy to Volkl SC Titanium. I jezeli mialbym ktores z tych nart porownywac do Mercedesa z przed kilku lat to wlasnie te narty. Nie obraz sie, ale zacytuje 3-ia goralska prawde profesora Tichnera: "Gowno prawdo". Oczywiscie, ze dobor nart jest bardzo indywidualna kwestia, kazdemu co innego przypasuje, bo te narty, mam na mysli tzw. drugie slalomki, niewiele, ale jednak sie od siebie roznia. Dwa lata temu kupowalem dla syna i siebie slalomki. Zanim kupilem przetestowalem wiele par nart i naczytalem sie opinii ludzi w grupie dyskusyjnej. Odpadl Fischer WC SC, bo, jak dla mnie, byl zbyt malo uniwersalny, choc swietny na ubitych, rownych trasach. Odpadl Atomic SL11 z podobnych powodow. Bardzo mnie kusil Blizzard Titanium SL (niby pierwsza slalomka) i bylem bliski jej kupna, ale stwierdzielem, ze jest za droga (oferowano mi je za 1700 zl, narty po testach). Ostatecznie padlo na Atomic SL9 i Fischer Race SC. Pierwsza - technologia beta-carv, zadnego drewna w srodku, druga sandwitch z rdzeniem drewnianym. Troche rozna geometria, inny ciezar - Atomic duzo ciezszy. Meczylem te narty naprzemiennie, tzn. zdejmujac jedne i wkladajac drugie, a wiec w tych samych warunkach. I tak przez trzy dni na stokach Nosala i Kasprowego. Byl lod, ale i rozmiekly, a nawet papkowaty snieg. I co? Gdybym mial teraz z reka na sercu powiedziec, ktora narta jest lepsza, wciaz nie wiedzialbym. Troche w jezdzie byly rozne. Ostatecznie zwyciezyl Fischer (Atomic sprzedalem), ale do dzisiaj nie jestem pewien czy decyzja byla sluszna. Niektorzy pisza: "testowalem jakas tam narte i jest swietna" albo "... jest do d...". Nic nie mozna powiedziec po jednej czy dwoch jazdach! O ile sie nie zrobi tak jak ja, tzn. rownoczesnie testuje rozne narty w tych samych warunkach snieznych i pogodowych, nic sensownego nie da sie wytestowac. Ilez to razy czytalem, ze ktos kupil po krotkich testach jakas narte i przezyl rozczarowanie jezdzac w innych warunkach. M.in. wlasnie dzieki takim testom, w jednym dniu, zmieniajac co jakis czas narty (byly to rozne model Blizzarda, od allround do slalomki) udalo mi sie dojsc do wniosku, ze najlepiej do moich preferencji pasuje slalomka a nie np. cross. I jeszcze jedno mi sie przypomnialo. Kiedys na pl.rec.sport.zimowe ktos pytal o roznice miedzy Fischer race SC i Elan SL. Drugie slalomki z dwoch roznych firm. Bardzo rozsadnie odpowiedzial niejaki skimac - instruktor narciarski, kawal chlopa, sam ujezdzajacy Fischera WC SC. Opisal mianowicie wrazenia z jazdy swojego kolegi, reprezentanta firmy Fischer na Polske. Ten objezdzil obie narty i... wlasnie, nic nie powiedzial. Po prostu, jako przedstawicielowi Fischera nie wypadalo sie przyznac, ze nie ma o czym mowic, bo roznice sa zbyt male, by warto o nich mowic.
  16. Nie lubie prawic zlosliwosci, ale tym razem nie wytrzymam. Glupoty piszesz. A niby dlaczego takie porownanie? To sa narty jak najbardziej porowywalne ze soba. Podobnie jak Fischer Race SC, Voelkl SC Titanium, Elan SL, Rossignol 8S i inne. W sumie roznia sie niewiele, powiedzialbym detalami, a zwlaszcza cena i dostepnoscia na allegro. Dwa lata temu jedzilem na Head i.SL. W niczym specjalnie mnie nie ujal.
  17. a_senior

    Piszczele...

    To zalezy od szkoly klasycznej. Dociskanie przodow bylo popularne w bardzo starej szkole, potem sie raczej odciazalo przody przy skrecie. U mnie po przesiadce na slalomowe karwingi wystapil odwrotny problem. Za malo naciskalem przody, a to jeden z kanonow jazdy karwingowej. I gdy w koncu zaczalem je naciskac tez zaczalem miec klopoty z obtarciami. Moze nie az do Twojego stopnia, ale jednak. I powodem nie byl za luzny but. Uratowalo mnie to, ze jezdzilem na jednodniowe wypady. Po kazdym takim, golenie z przodu byly obtarte, ale przed nastepnym wyjazdem sie goilo. W koncu sie przyzwyczaily i w czasie tygodnia w Alpach juz nie dokuczylo. Ale przed wyjazdem kupilem szeroki plaster, by sobie zakleic felerne miejsca. Okazal sie niepotrzebny. Moj syn tez mial takie klopoty i tez dopiero po przesiadce na slalomki. W jego przypadku czesciowym sprawca byla skarpeta narciarska. Po jej zdjeciu, juz bylo lepiej.
  18. Dotarl do mnie wreszcie katalog Makro. Ale mnie nie zachwycil. Z nart cos tam daloby sie wybrac, ale tylko w granicy cen 700-800 (np. Rossignol Saphir 300 dla dam). Powyzej decydowanie lepiej szukac modeli zeszlorocznych rasowych nart, typu Fischer RX6 czy Rossygnol Z1 czy jakiegos Salomona. Na allegro.
  19. Ale ja podaje trzy filmiki, wiec musialbym podac trzy podobne namiary. Jako adres w przegladarce wpisujesz zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/ (nie zapominajac o koncowym "/"). Dziala. A potem sobie klikasz na co chcesz. To jest nierealne. Za duze wymagania. Nieliczni maja (w moim przypadku to czysty przypadek) lub beda miec jakiekolwiek ich filmiki z jakas tam jazda w okreslonych warunkach. To, o czym myslisz, czyli robienie filmiku pod dana ewolucje, zalozmy nietypowa czy nowatorska, to robota dla piszacego ksiazke o narciarstwie, jak Szczesny czy Stanislawski. Nikomu sie nie bedzie chcialo. Chyba, ze chodzi Ci o wyszukanie w sieci filmiku z demonstracja, np. z www.youcanski.com Mysle, ze wystarczy jak niektorzy pokaza krotkie filmiki z jakimkolwiek fragmentem swojej jazdy. Nawet jak cos, lub wszystko , w niej nie wychodzi. Nie ma sie czego wstydzic. Takie wspolne ogladanie i krytykowanie pomaga. Pozwala skorygowac bledy, a przede wszystkim w ogole je sobie uswiadomic.
  20. Chetnie dowiem sie co to jest ta "royal". Pomysl z filmowaniem jest swietny. Naprawde niewiele trzeba. Wystarczy byle cyfrowka. A faktycznie wychodzi szydlo z worka i widac bledy jakie sie robi. Ponizej podrzucam swoje "filmiki", tj. moj i mojej corki. Ten moj, pierwszy i jedyny, jaki posiadam, zrobiono w Lubomierzu dwa lata temu na cyfrowce Olympusa z 10-krotnym zoomem i zmienna ekspozycja. Filmiki corki - lichutkim Canonem A60 bez zooma. zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/ (a w srodku lubomierz.wmv, narty_ania1.avi i narty_ania2.avi) Uprzedzajac uzasadniona krytyke od razu powiem, ze robie bledy: - za bardzo sie odchylam do tyl i za mala dociskam przod i krawedz, ale byl to dopiero moj drugi kontakt ze slalomka (SL9, 170 cm) i nawyki klasyczne musza byc widoczne - na poczatku zjazdu wyraznie gubie rytm. Dodam jednak dla usprawiedliwienia, ze gora Lubomierza jest bardzo stroma, ponad 40%, i nielatwo tam plynnie zjechac. Niedawno ktos opisal to jako lapanie rownowagi na latwym, lekko zmuldzonym polku. No wiec polko jest lekko zmuldzone, ale bynajmniej nie latwe, - jestem sztywny, bo tego dnia meczylo mnie lumbago i bylo dosc twardo (-15). A moja cora? jedzie na latwych stokach w Val di Sole, dlugim skretem. Za bardzo przegina biodrem, ale u dziwczyny to nawet wdziecznie wyglada. Tez brakuje jej troche docisniecia krawedzi. W tym roku, wyposazeni w Canon S1 (cyfrowka), ktory swietnie nadaje sie tez do robienia filmow. Zoom 10x, zmienna ekspozycja, zamierzam obfilmowac cala rodzine, w tym siebie samego.
  21. a_senior

    Na narty sam ?

    Czesto jezdze samotnie na jednodniowe wypady. Przewaznie nie jade samochodem, tylko zabieram sie z Antalkiem (taka krakowska firma organizujaca jednodniowe wyjazdy na Slowacje) lub innym busem (np. do Zawoi). Ale nie przepadam za samotnymi wyjazdami. Jezdze tak bardziej z koniecznosci niz lubienia.
  22. Tez jestem tego zdania, by nie przejmowac sie za bardzo, albo raczej tylko do pewnego stopnia, radami, szkolami, zaleceniami i modami. Nie jestem jakims super narciarzem, bo i wiek nie ten i za krotko bywam na nartach w sezonie, ale swoje wiem. W swoim zyciu zaliczylem juz tyle roznych szkol, technik i zalecen narciarskich, ze zglupiec mozna. Ale nieprawda jest, ze w jezdzie klasycznej panowala jedna szkola. Bylo ich mnostwo i to bardzo roznych. Podstawowa roznica pomiedzy szkola austriacka, panujaca w Polsce, a francuska polegala na ukladzie tulowia w przygotowaniu i inicjacji skretu a takze jego prowadzeniu. Austriacka, kontrotacyjna widoczna jest do dzisiaj w typowym smigu hamujacym, francuskiej - rotacyjnej, gdy bark ciagnal i prowadzil skret, w zasadzie sie w Polsce nie widywalo, choc byla powszechna we Francji i zapewne Szwajcarii. W technice dlugiego skretu rownoleglego bylo kilka roznych wariantow: NWN, z typowym pompowaniem gora-dol, widoczna do dzis na stokach, ale i zblizone do dzisiejszej techniku skretu niskiego (tulow nie pracuje gora-dol), oparte m. in. o tzw. techniki odchyleniowe. Dobrzy narciarze klasyczni, na klasycznych nartach, w smigu jada bardzo podobnie do dzisiejszych carwingowcow w krotkim skrecie. Tulow stoi nieruchomo, pracuja tylko nogi. Oczywiscie jest jedna zasadnicza roznica: teraz jedziemy na krawedziach, a tylko czasem zeslizgujemy, przedtem musielismy prawie caly czas zeslizgiwac, bo inaczej sie nie dalo. Sa i inne roznice, w klasyce nie naciskalo sie tak mocno na przody w pierwszej fazie skretu, wrecz przeciwnie, mocniej pracowalo sie kijami, ktore odgrywaly wazna role w odciazeniu, itp. Potocznie klasyczna jazda kojarzy sie ze smigiem hamujacym: nartki wasko, kolanko w kolanku, smieszne ruchy tulowia gora-dol, pomocne w odciazeniu, kontrrotacja. To karykatura. Ale mozna tez inaczej. Zobaczcie jak demonstruje klasyczny smig Anastacja Cipolli (byla mistrzyni Wloch). Nawet celowo przesadza w zeslizgu. zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/anastasia_short_turn.avi W technika karwingowych, mamy w sumie mniej podstawowych wariantow, bo ona z zalozenia jest prostsza i bardziej naturalna. Najlatwiejsza to NW (nisko-wysoko) z niepotrzebnym dodatkowym ruchem tulowia. Dalej idzie typowy skret karwingowy, z wejsciem na krawedzie, naciskiem na przody butow, praktycznie, oczywiscie w sprzyjajacych warunkach, bez ruchu tulowia gora-dol i bez dodatkowego odciazenia. Ale i tu podwariantow jest mnostwo. Typowy skret wykonuje sie z wiekszym naciskiem na dolna (zewnetrzna) narte, ale w zaleznosci od warunkow i sytuacji mozna, a czasem trzeba (puch), robic to na rowno obciazonych nartach, a czasem bardziej na narcie wewnetrznej. Niekiedy na bardziej stromych odcinkach nie da sie uniknac w skrecie koncowego zeslizgu. Czesto wykorzystuje sie odciazenie wynikajace z odbicia nart w koncowej fazie i obroceniu ich po sniegu, a nawet w powietrzu w celu zaciesnienia skretu (scisle, wejscia w nowy skret pod lepszym katem). Dorzuca sie elementy odchylenia, czyli wyrzucenia nart w przod i bok z rownoczesnym ich obrotem. Itd. Cale mnostwo tego, gdzie karwing miesza sie z elementami jazdy klasycznej. Troche tego widac w tym efektownym przejezdzie: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/slalom_haber.mpeg I tez sadze, ze warto sie o tym wszystkim dowiedziec, popatrzec, ocenic i nauczyc sie ich, jesli uznamy to za przydatne. I stosowac rozne warianty w zaleznosci od warunkow, rodzaju sniegu czy terenu. Nie warto natomiast trzymac sie sztywno jednej, na ogol tej najmodniejszej szkoly. Mody i szkoly przemijaja, a frajda z narciarstwa pozostaje.
  23. Nie za bardzo. W technice klasycznej narta zewnetrzna w fazie inicjacji i skrecie przenosila ok. 60% ciezaru. I tu sie nic nie zmienilo, przynajmniej w typowym skrecie karwingowym. Zerknalem na www.youcan.ski i jest to samo. Tak jest dla typowego skretu. Ale zarowno w klasycznej technice zeslizgowej jak i w karwingowej istnieja rozne warianty. Jednym z nich jest skret na narcie wewnetrznej i wtedy z oczywistych wzgledow glowny ciezar przenosi wlasnie ona. Taka technika wymaga duzo sily, ale czesto stosuja ja zawodnicy w gigancie dla nabrania wysokosci. Jak jest w fun-ie nie wiem i sie nie wypowiadam.
  24. Mysle, ze przebije wszystkich. Pierwszych dziecinnych nart nie pamietam, jezdzilem na nich na poczatku lat 60-tych z okolicznych gorek przy kopcu Kosciuszki w czasie bardzo mroznej zimy (przerwano szkole na okres dwoch tygodni). Ale pierwsze narty, ktore dobrze pamietam, i juz o nich pewnie gdzies pisalem, byly drewniane - to normalne - ale mialy przykrecane krawedzie, choc spody, o ile pamietam, wciaz drewniane. Te przykrecane krawedzie w owych czasach, to bylo juz cos, bo wiele nart ich nie mialo. Przynajmniej odpadal problem ostrzenia krawedzi. Byly za dlugie i za ciezkie na 14-letniego chlopaka, ktorego ojciec wyciagnal po raz pierwszy na Kasprowy. Wiazania kandachary (takie z wajcha i linka - mozna ogladac w muzeum) w 100% niebezpiecznikowe. Buty skorzane, a jakze, pamietajace czasy z przed drugiej wojny swiatowej. W pelni bezpiecznikowe, bo latwo sie z nich wylatowalo. Kijki oczywiscie bambusowe. Ale juz wkrotce przesiadlem sie na drewniane Rysy, z przykrecanymi krawedziami (te cholerne male srubki wciaz sie wykrecaly i hamowaly jazde) i spodami plastikowymi! Buty, wciaz sznurowane, ale juz w miare trzymajace noge. O zadnym cantingu nie bylo wowczas mowy wiec mialem klopoty z krawedziowaniem, zwlaszcza zewnetrzna narta. Niestety szybko je polamalem na Gubalowce, bo jak kazdy mlody czlowiek, lubilem szybko jazde, nie do konca panujac nad nartami. A potem juz byly tzw. metalki z Szaflar (chyba tez nazywaly sie Rysy), porzadne klamrowe buty Dachstein (Gierek rzucil do sklepow sporo niezlego sprzetu na pocz. lat 70-tych), wiazania Kadra 3, z bezpiecznym przodem (charakterystyczny trojkat) i zapinaniem na fix tylu. I tak sie jezdzilo po najtrudniejszych polskich trasach, glownie w Szczyrku i na Kasprowym.
  25. Jesli zdrowie dopisze, z ktorym niestety mam pewne problemy, to podobnie jak w zeszlym roku. Na poczatek 1-2 wyjazdy do pobliskiej Kasiny (najlepszy stoczek w poblizu Krakowa) czy Lubomierza (najstromszy stoczek w poblizu Krakowa). Pozniej zaczne jezdzic z krakowskim Antalkiem na niedzielne wypady do Slowacji: Kubinska Hola (najlepsza) lub Rohace (prawdziwe gory, bo Tatry), przeplatajac Lubomierzem, bo w Kasinie bedzie tloczno. Na poczatku marca tydzien w Alpach, najpewniej znow Wlochy. A na koniec, juz w kwietniu, kilka wypadow na Kasprowy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...