Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 146
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Jesli zdrowie dopisze, z ktorym niestety mam pewne problemy, to podobnie jak w zeszlym roku. Na poczatek 1-2 wyjazdy do pobliskiej Kasiny (najlepszy stoczek w poblizu Krakowa) czy Lubomierza (najstromszy stoczek w poblizu Krakowa). Pozniej zaczne jezdzic z krakowskim Antalkiem na niedzielne wypady do Slowacji: Kubinska Hola (najlepsza) lub Rohace (prawdziwe gory, bo Tatry), przeplatajac Lubomierzem, bo w Kasinie bedzie tloczno. Na poczatku marca tydzien w Alpach, najpewniej znow Wlochy. A na koniec, juz w kwietniu, kilka wypadow na Kasprowy.
  2. a_senior

    Rossignol MUTIX-....

    To tak jak ja. Poszedlem kupowac buty, takie zwykle, do chodzenia, do Galerii Krakowskiej i utknalem w Intersporcie. Na Mutix-a tylko spojrzalem, bo z daleka czuje lipe. Ale pomacalem sobie kilka interesujacych nartek. Kilka wrazen. Atomici wydaja mi sie miekkie poprzecznie (SL9, SL11), w kazdym razie bardziej od innych. To mnie zaskoczylo, bo w jezdzie tego nie czuc. Atomici maja tez waska krawedz, Fischer szersza, a Rossignol i Voelkl duza szersza. Starczy na dluzsze ostrzenie. Nowe RX Fire ciezkie jak cholera. Volkle Racetiger z kolei zaskakujaco lekkie. Zawsze uwazalem narty Volkla ca ciezkie i pancerne, a tu taka niespodzianka.
  3. a_senior

    Tanie kaski...

    No i co, kupil ktos ten kask Blizzarda? Juz zamowilem dla corki, ale jeszcze nie wplacilem. W Decthlonie faktycznie maja niezle kaski quechua. Swietnie pasowal taki za 199 zl, bardzo lekki - 390 g, ale kolor nie ten.
  4. Jest jeszcze RX8. Juz Ci nic nie podpowiem, ale cos zacytuje, zreszta juz ten link gdzies tu podawalem. http://tiny.pl/rr2x Niejaki skimac, instruktor, dobry narciarz, opisuje swoje wrazenia po jezdzie na roznych Fischerach. Doadajmy, ze wtedy wazyl 105 kg.
  5. Za twarde? To ja czegos tu nie rozumiem. Kazdy producent nart produkuje cala game produktow dla narciarzy o roznych upodobaniach, warunkach fizycznych i umiejetnosciach. Pomijajac AMC, narty dla kobiet, w ktore nie wierze i inne nisze, Fischer wpowadza trzy kategorie: sport carve, czyli typowy allaround, X-sport, jak zwal tak zwal, ale to prostu ambitniejsza narta uniwerslana i grupe Race. Oczywiscie Race nie jest przeznaczona dla zawodnikow, do tego sluza jeszcze inne narty, ale dla bardzo dobrze jezdzacych amatorow. Zreszta roznice pomiedzy poszczegolnymi modelami z roznych grup bywaja znikome (np. RX8 i Race SC). Z Twoim poziomem umiejetnosci, w sam raz pasujesz do grupy X-sport. Chwala Fischerowi za to, ze daje w tej grupie do wyboru rowniez narty o krotkim promieniu skretu, a wiec nie jest to typowy cross i srednim, np. RX9. Ze wzgledu na Twoja niska wage RX6 ze srodka stawki wydaje sie OK. Czytalem niedawno wyczerpujaca opinie pewnej mlodej Francuski, b. dobrej narciarki, odnosnie testowanej przez nia RX4. Twierdzila, ze dobra narta, choc ciut za miekka. RX6 wydaje sie wiec OK. Zona jezdzi na Rce SC troche z przypadku. Naprawde kupilem Race SC 155 cm dla corki, ktorej juz wczesniej nabylem Atomic SL9. Uznalem po prostu, ze Fischer bedzie dla niej lepszy. Ale sie baba zaciela i chciala Atomica (choc nic wczesniej nie testowala). Zamiast wiec sprzedac nadmiarowe Race SC, ofiarowalem je zonie. Ale pierwotnie zamierzalem jej kupic inne narty. Zona jest od Ciebie o wiele ciezsza. Jezdzi b. dobrze, ale glownie klasycznie, do tego dosc wolno i ostroznie. I jeszcze jedno. Oczywiscie, ze poradzisz sobie na Race SC, ale nie wykorzystasz jej mozliwosci. Zaleta nart race-owych, wychodzi przede wszystkim w jezdzie karwingowej na co najmniej sredniej predkosci. Pewniej trzymaja sie stoku i maja lepsza sprezystosc. Nieupilnowane na wyjsciu ze skretu, potrafia niezle czlowiekiem prasnac. Ale w spokojnej "polklasycznej" jezdzie nic zlego sie nie dzieje. Pewnie istnieje mnostwo nart porownywalnych do RX6, a nawet lepszych innych firm, ale dla mnie Fischer w warunkach polskich jest optymalnym wyborem pod wzgledem price/performance. Zetes. Podziwiam Twoja przenikliwosc i umiejetnosc argumentacji, poparta "praca" wyszukiwania tego, co potrzeba. Czesciowo przekonales mnie. Mysle, ze istotnie w tych "babskich" nartach cos jest. Dalej nie wierze we wplyw czynnikow anatomicznych, typu szersze biodra, czy nizej polozony srodek ciezkosci, ale element ciezaru faktycznie ma spore znaczenie. Srednio biorac narty dla pan sa lzejsze od tych dla panow. Oczywiscie porownujac te same kategorie. Trzeba by wybadac roznice u innych producentow, by sie do konca przekonac, ale to "robi sens". Przecietne narciarki sa slabsze i jezdza delikatniej od ich meskich odpowiednikow. Choc i tak za glowny powod wprowadzenia nart kobiecych uwazam komercje. A dlaczego nie wierze we wplyw roznic anatomicznych? Wlasnie dlatego, ze nie ma rozrownienia na sex w grupie race, w koncu tez amatorskiej grupie. Gdyby to mialo istotne znaczenie, juz dawno pojawilyby sie podzialy. Jeden Atomic sie wyroznia i latwo zrozumiec dlaczego. Bo ich unisexowe komplety narta-wiazanie sa koszmarnie ciezkie. Tez sie wiele nie znam, ale sporo poczytalem. FR sa unisexowe bo/i z reguly lekkie.
  6. Czy Agnes to od Agnieszki? Inni juz podpowiedzieli, ja cos niecos mentorsko doloze (w koncu mam swoje lata ). Forum jest bardzo sympatyczne, moze inni tez skorzystaja. O ile w przypadku butow rozroznienie na meskie i damskie ma sens, ze wzgledu na roznice anatomiczne nog, a scisle ksztaltu stop i miesni lydek, to w nartach takie podzialy maja glownie przyczyny marketingowe. Teoretycznie narty damskie sa lzejsze, ale i wsrod nart koedukacyjnych masz lzejsze i ciezsze. Narty dla pan maja bogatsze wzornictwo? Dyskusyjne, ale mozliwe. Odnosnie twardosci podobnie, wsrod tych koedykacyjnych tez masz miekkie i twarde. Czy na nartach typu RX6 da sie jezdzic klasycznie. Oczywiscie, ze tak. O wiele latwiej niz, nawet krotkich, nartach klasycznych. Z wyjatkiem niektorych nart z grupy Race. Na www.skipass.com byly kiedys tabelki, ktore ocenialy zdolnosc nart (karwingowych, bo innych juz nie ma) do jazdy zeslizgowej (strona jest po francusku, "derrapage" znaczy zelizg). Zdecydowana wiekszosc nart race-owych, wlacznie ze slalomkami z najwyzszej polki miala wysokie notowania i w tej kategorii. Choc np. taka Fischer WC SC, ale z rocznika 03/04 (pozniej juz jest lepiej), za bardzo sie do jazdy zeslizgowej nie nadaje. Jesli na wiekszosci nart race-owych mozna jezdzic klasycznie, to tym bardziej na nartach z grupy cross, ktore sa tak naprawde nieco ambitniejszymi allroundami, a wiec nartami z grupy uniwersalne. Teraz przyklady. RX-ow nie probowalem, ale od dwoch lat jezdze na Fischer Race SC, slalomce z drugiej polki od gory w stajni Fischera (oczywiscie amatorskiej, bo sa tez tzw. komorki i zawodnicza Race SL). Wybralem te narte swiadomie po wielu testach. O ile na trasach utwardzonych pewniej sie czulem na twardszej WC SC, to wlasnie ze wzgledu na jej wiekszosc uniwersalnosc wybralem Race. Lubie czasem zjechac z trasy, lubie powalczyc w trudnych miejscach, gdzie najskuteczniej jezdzi sie technika klasyczna, powiedzy mieszana. I w takich warunkach Race SC, w przeciwienstwie do WC SC, spisuje sie znakomicie. Tak bardzo mnie ta narta ujela, ze kupilem je dla calej rodziny. Tylko corka sie zaparla przy Atomic SL9, glownie ze wzgledow snobistycznych. Zreszta kto tam zrozumie 19-latke. Race SC kupilem tez zonie. Pani w penym wieku, dobrze, choc ostroznie jezdzaca klasycznie. Twojego wzrostu, zapewne "ciut" ciezsza. Poprzednio jezdzila na lagodnych allroudach Voelkla V2 i nie byla nimi zachwycona. Nijakie, za miekkie, nie trzymaly na twardym pomimo ostrzenia.Troche sie obawialem czy przesiadka na o wiele trudniejsza Race SC nie bedzie dla niej katastrofa. Przeciwnie, jest zachwycona. Co prawda dalej jezdzi klasycznie, z elementami karwingu, troche narzekala przy pierswszych zjazdach na kolana, ale potem sie wszystko ulozylo. Spedzila tydzien w Val di Sole, dziekujac mezowi wyboru. RX6 jest na pewno lagodniejsza narta od Race SC. Jezeli jestes na poziomie 6-7, nie masz sie czego obawiac. Wez 150 cm, bo jestes lekka. Szkoda pieniedzy na niejakie narty dla sredniakow, a takie sa te, co wymienilas. RX6-ki nie sa bardzo twarde i nie powinny byc ciezkie, bo maja lekkie wiazania. Co prawda plyta Railflex troche dodaje ciezaru, ale wciaz bedzie to komplet dosc lekki. Do tego cena jest bardzo interesujaca. Wielu ludzi namowilem na kupno Race SC. Jeszcze nikt mnie z tego powodu nie przeklal, a wielu dziekowalo. Ja namawiam Cie do lagodniejszych nart i sadze, ze i Ty mi podziekujesz.
  7. Nic dobrego. Agnieszko, nie zaslugujesz na takie byle co. Nie kupuj sprzetu uzywanego, bo nie wiesz na co trafiasz. Na allegro widze dla Ciebie narty, zeszloroczne Fischer RX6, za ok. 1050 zl. Z lekkimi wiazaniami FS10 (czyli Tyrolia SL100). To jest narta dla Ciebie. Ok. 150-155 cm, bos lekka babka.
  8. Ja podobnie. Nie lubie Nosala, chyba ze jest pustawy. A propos Nosala i rosyjskojezycznych a moze ukrainskich gosci, czytalem niezle relacje w grupie dyskusyjnej. Podobno horror. Z gory na dol zsuwa sie masa ludzi, nart, kijow w totalnym wymieszaniu. Nosal jest dosc trudna gora, raczej waska, czesto oblodzona, a ci goscie sa raczej poczatkujacy. Tak czy tak, gorale bardzo ich sobie chwala.
  9. Oczywiscie, dla nich liczy sie przede wszystki efektywnosc a nie czystosc stylu. Ja opisalem przypadek idealny, by nie zaciemniac obrazu. Popatrz dokladnie na dwa przejazdy na www.youcanski.com/video/video_index_en.htm przejazd Noela (wicemistrz olimpijski) w gigancie i przejazd Nef_Maribor w slalomie. W przypadku Noela widac wyrazna prace gora-dol, w przypadku Nef prawie jej nie ma, a mimo to widac wyrazny obrot nartami po rozprezeniu sie nart, a przed wejscie w nastepne "szyny karwingowe".
  10. Bo tez jak pisalem, zwrot "wyjscie z kolan" jest mylacy. Wszystkich zainteresowanych teoria zachecam do kupna i przestudiowania ksiazki Stanislawskiego "Narty 2". Pewnie wczesniej byly juz "Narty", ale ja ich nie czytalem. Gosc, pewnie w moim wieku albo i starszy, doswiadczony istruktor wykladowca, w dosc przystepny sposob klaruje rozne rzeczy. Zwlaszcza rozdzial, w ktorym fizyka spotyka sie z narciarstwem jest godny uwagi, bo fragmenty poswiecone opisom ewolucji sa troche malo spontaniczne mowic jezykiem Mumio. Od dluzszego juz czasu usiluje zrozumiec o co chodzi w ewolucjach narciarskich. Sam nie wiem dlaczego mnie tak naszlo, ale moglbym wymienic kilka powodow. No wiec odnosnie tego "wyjscia z kolan" tlumaczy sie to sprezystoscia nart. W skrecie dociskamy krawedzie coraz mocniej wcinajace sie w stok i powodujace coraz wieksze zaciesnienie skretu. Pod koniec sprezone narty wyrzucaja nas w gore, a dokladnie moglyby wyrzucic, ale my wykorzystujemy to rozprezenie do podciagniecia nog do gory (albo zawieszenie tulowia w powietrzu, nie odrywajac co prawda nart od podloza, i obrot nart o pewien kat. W nastepny skret wchodzimy pod nowym "lepszym" katem, gdy narty ustawione sa juz w dol, a nawet w strone nowego skretu. To najlepszy, bezstratny (bez zeslizgu) sposob na zaciesnienie skretu karwingowego czyli na krawedzi. O jaki kat obrocic narty, pod jakim katem wejsc w nowy skret to cala umiejetnosc, ktora musza posiasc zawodnicy. Wchodzac w nowy skret nie maja juz wielkiego wyboru, jest on wykonywany na krawedzi i mozliwosci manewru sa niewielkie. Takie "obliczanie" trajektorii wydaje sie b. trudne. Swietnie to widac w wykonaniu zawodniczek na filmikach vides www.youcanski.com w dziale slalom. Rownie dobrze wychodzi to w gigancie. Warto wielokrotnie przepatrzec o co tu chodzi. Faktycnie nie ma zadnego gora-dol lub jest on szczatkowy.
  11. Slusznie, starlem sie tylko troche usystematyzowac pojecia. To wyjscie "z kolan" tak naprawde wychodzi dosc spontanicznie na nieco mniej lagodnych stokach. Ale poczatkujacy tak nie jezdza.
  12. To ja bylem lepszy. Z Kasprowego, dokladnie do kotla Gasienicowego, zjechalem po raz pierwszy majac 14 lat, w zasadzie nie umiejac jezdzic. Wczesniej zsuwalem sie, i to dopiero od kilku dni, na lagodnym polku w Bukowinie Tatrzanskiej. Buty mialem pozyczone od... mamy kolegi. Takie przedwojenne, skorzane z szerokim kwadratowym przodem, bardziej turystyczne niz narciarskie. Prawie w ogole nie trzymaly nogi, ani na boki ani przod-tyl. Dzis pewnie oglada sie podobne w muzem. Narty tez byly niczego sobie. Pozyczone od siostry, za dlugie, za ciezkie, ale juz z przykreconymi krawedziami, co bylo oznaka nowoczesnosci. Wiele nart w tamtych czasach (1964, o ile dobrze licze) nie mialo krawedzi, poza tymi naturalnymi - drewnianymi. No wiec moj ojciec, zapalony narciarz, uznal, ze nadaje sie juz na Kasprowy. Bogiem a prawda, poza Kaprowym, Gubalowka i kilkoma nielicznymi miejscami, w Polsce nie bardzo bylo gdzie wtedy jezdzic. Wyjechalismy kolejka do gory (juz wtedy byly ogromne kolejki do kolejki), stanalem, spojrzalem w glebie kotla i..., nie, nie posikalem sie ze strachu, ale prawie. Jakos przejechalem pierwszy trawers. Potem drugi, w druga strone, juz lagodniejszy. A potem, w kotle, gdzie w sumie jest calkiem lagodnie, szlo coraz lepiej. Wyciag na Gasienicowej juz funkcjonowal w owych czasach, oczywiscie taki powolny, z pojedynczymi krzeselkami. Przy ktoryms z kolejnych zjazdow, a odbylem ich tego dnia 3-4, padlem na samej gorze i rozpaczliwie zsunalem sie na dol. Wiazania oczywiscie nie wypiely, bo byly to tradycyjne, bynajmniej nie bezpiecznikowe Kandahary, takie z metalowa linka zaczepiana za piete buta. Ale jakims cudem wszystko to przezylem. Na koniec dnia przezylem tez zjazd Goryczkowa i nartostrada do Kuznic. Dobrze to wszystko pamietam do dzis. Do dzisiaj nie moge zrozumiec, ze wszystko sie dobrze zakonczylo. Inne czasy, inne obyczaje.
  13. [QUOTE=B'ski;15668]Jak pisze Zetes: "do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała"[QUOTE] Zgadza sie. To jest podstawowa roznica pomiedzy "klasyka" i carvingiem. [QUOTE]oczywiście, chodzi tutaj o tzw. "wyjście z kolan", tzn. że narty przechodzą ze skrętu w skręt pod tułowiem narciarza bez jakiegokolwiek wyjścia w górę, dzięki zgromadzonej w nich energii (za narciarzem zostaje cięty ślad i zero pióropusza śniegu).[/QUOTE] Ale tu juz mniej. To o czym piszesz, to juz wyzszy poziom. W podstawowym skrecie karwingowym nie masz zadnego wyjscia z kolan, no moze troche, ale niewiele. Pisalem o tym w jakims innym watku o tzw. kacie sterujacym, ktorego blednie nazwalem atakujacym. Zawodnik chcac sie zmiescic w nastepna tyczke, nie jedzie po okregu, tak jak karwigowy Pan Bog przykazal, ale, korzystajac ze sprezystosci narty, faktycznie przemieszcza (odciazone) narty pod soba, przed wejsciem w kolejny skret. Narty nie ida po okregu, tak jak powinny w idealnym karwingu. Swietnie jest to wylumaczone w ksiazce Stanislawskiego "Narty 2". Autor zalacza stosowne rysuneczki. [QUOTE]Ale mniejsza o terminologię. Krótki skręt wykonywany w 100% na krawędziach to ideał niedościgniony, cel którego pewnie nie osiagnę, ale będę do końca żywota swego walczył o możliwe zbliżenie się do tego ideału! [/QUOTE] Tego nigdy nie osiagniesz, bo tak sie nie da wszedzie jezdzic. Nawet zawodnicy zostawiaja za soba piuropusz w pewnych miejscach. A na trudnych i muldziastych odcinkach taka jazda jest wyborem co najmniej nieoptymalnym. PS. W ksiazce Stanislawskiego nie ma mowy o smigu karwingowym.
  14. Dzieki, z Toba rowniez. Zaimponowales mi zwlaszcza "dochodzeniem" w produktach made for Makro. W sumie te cale rozwazania sa typu dzielenia wlosu na czworo. Przestaja byc interesujace po pierwszym wyjezdzie na narty.
  15. Pod tym samym adresem jest jeszcze dosc dlugi filmik o karwingu i jakis krotki z przejazdy slalomu.
  16. Oczywiscie, jak sobie nazwiemy poszczegolne ewolucje to sprawa umowna. Faktycznie "smig" przecietnemu naciarzowi kojarzy sie z tym, co napisales. Ale nie jest to precyzyjne. Gdy dawno, dawno temu robilem te swoje instruktorskie kursy, obczytalem sie w programach dokladnie, to bylo warunkiem zdania egzaminu. Rozroznialo sie co najmniej dwa smigi: hamujacy i przyspieszjacy. Potem byl okres krolowania techniki odchyleniowej, z ktorej wciaz pozostalo wiele we wspolczesnym narciarstwie (jej elementy pokazuje facet na filmiku). Nie pamietam jak sie nazywal taki smig odchyleniowy, ale zapewne mial swoja nazwe. Teraz dominuja techniki krawedziwe. Trzeba jakos odroznic zwykly skret, nawet krotki, od tego wykonywanego rytmicznie, w ktorym tulow nie podaza za skretem, jak to sie dzieje w typowym skrecie, ale pozostaje w pewnym sensie unieruchomiony. I stad pojecie smigu. On je wbija bardzo efektywnie. Na dodatek roznie, w zaleznosci od stosowanego stylu i warunkow. Gdy stroma, wbija kije az huczy, gdy lagodniej i jedzie czysto karwingowo - ledwo akcentuje wbicie. Moze i niepotrzebnie je w ogole wtedy uzywa, nawet tak slabo, ale cos z nimi trzeba zrobic. Niezle, zwlaszcza to. Tu bardziej opisuja typowy skret (raczej krotki) niz smig w moim pojeciu. Ale to juz prawie to. Miales oczywiscie na mysli "smig" nie "ślizg" Jak widzisz nie jest to takie proste. Faktem jest, ze w jezyku angielskim, jak sie zdaje, pojecie "smig" w ogole nie wystepuje. I jakos sobie daja z tym rade uzywajac wylacznie "short turn". Po niemiecku znaczy "wedeln", wlasnie Austriacy go wprowadzili, a francusku "godille" (takie wioslo z tylu lodki, faktycznie dobre skojarzenie, zostawia slad na wodzie jak... śmig ). A poza tym PZN to szacowna i nieco konserwatywna instytucja. Pamietam, ze juz kiedys odbylem podobna dyskusje w grupie dyskusyjnej. Nieporozumienia teminologiczne biora sie stad, ze kiedys, w czasie tych licznych kursow wpojono mi w glowe pewne pojecia, ktore dzis znacza dla mnie cos innego niz dla narciarza, nawet swietnie jezdzacego, ktory nigdy lub malo otarl sie o teorie. I tak naprawde nie ma to zadnego znaczenia jak sobie to wszystko ponazywamy.
  17. Niestety pozbylem sie materialow szkoleniowych PZN z 2005 r. Zostal mi tylko CD. Wg. PZN-u klasyczny smig nazywa sie "smigiem bazowym", natomiast ten karwingowy - po prostu "smigiem". Nawiasem mowic instruktorzy demonstruja go kiepsko. W domu mam jeszcze kilka ksiazeczek, w tym Stanislawskiego, postaram sie poszukac. Mam tez kilka filmikow. Jezeli ktos ma duzo cierpliwosci i miejsca (ponad 400 MB) moze zassac np. ten: zeus27.cyf-kr.edu.pl/~ypoziebl/carving_technica.mpg Niestety komentarz japonski. Gosc prezentuje rozne sposoby jazdy, w tym glownie smigi. W fazie 1-ej pokazuje smig klasyczny, choc i on zajezdza troche karwingiem, potem coraz mniej klasyczny, az w fazie 6-ej - idealny smig karwingowy. Definicja powinna wygladac mniej wiecej tak. Narty prowadzone sa caly czas na krawedzi, bez zeslizgu, gora tulowia jest zablokowana, w jednej pozycji zwrocona w dol stoku. Narty wyjezdzaja (i wjezdzaja) z pod tulowia na boki. W sumie podobnie jak w smigu klasycznym z tym, ze skreca sie i jedzie na krawedzi. Nogi oczywiscie szerzej, kijki tez szrzej, w zasadzie nie pracuja, a tylko dotykaja sniegu - dyktuja rytm. To oczywiscie moja prywatna definicja, ale istote oddaje.
  18. Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej. Niekiedy mowi sie tylko "short turn". Ale jak nazwac ewolucje, w ktorej koniec poprzedniego skretu jest jednoczesnie poczatkiem nastepnego. Smig to nie tylko klasyczny smig hamujacy. Nawet w dawnych czasach byl tzw. smig przyspieszajacy, w ktorym prawie nie bylo zeslizgu.
  19. Robie to z powodzeniem od lat. Jezeli wyrwa jest do metalu musisz wprasowac kawalek kofiksu, np. wziety ze starej narty. Jesli to tylko powierzchwna rysa czy dziurka, wystarczy nakapac zapalona paleczka kofiksowa. Ale uwaga. Gdy tylko paleczka zaczyna plynac nalezy przysunac ja jak najblizej dziury i starac sie ja wlac w ubytek. Nie nalezy trzymac paleczki zbyt wysoko i nakapywac, bo wtedy jakosc uzupelnienia jest marna.
  20. Niezly jest ten podzial. Z wyjatkiem punktu 9-ego. Nie kazdy chce i moze jezdzic poza trasami. To inna specjalnosc, niewiele majaca wspolnego z jazdami trasowymi, nawet w trudniejszych warunkach. Poza tym wymaga to innych nart. Trudno sie jezdzi na wspolczesnych slalomkach w kopnym sniegu, choc z wlasnego doswiadczenia wiem, ze sie da. Siebie ocenilbym na razie na 8. A czy jest wiecej, musze dopiero sprawdzic, bo poza trasami za wiele nie jezdzilem.
  21. Dlaczego tylko z rdzeniem drewnianym? A "wyzsze" Atomici, ktore w ogole takiego rdzenia nie maja? Poza tym co wymieniles, czyli mocniejsza powloka i grubsza krawedz, nie sa ani gorsze ani lepsze od tych "normalnych". Uzywanych bym nie kupowal, bo nie wiadomo jakie katusze przeszly.
  22. Nie ma zadnego sensu. Znam dobrze SL9-ke, sporo na niej jezdzielem, i wiem, ze da sie zeslizgiwac calkiem dobrze. Moze za ambitnie poszedles w taka narte. SL9 to jednak slalomka raca-owa, choc dosc przyjazna. Ale skoro juz sie stalo. Mozna zawsze wziac kilka lekcji u instruktora. Trudno tak radzic na sucho, ale probowal bym uczyc sie krotkich skretow w srednio trudnym terenie, duzo krotszych niz promien narty. W koncowej fazie skretu musisz nauczyc sie tak "popuszczac" krawedz, by narty wchodzily zeslizg.
  23. a_senior

    Nauka jazdy dzieci

    Nie kazdy to lubi i potrafi, uczyc innych, zwlaszcza male dzieci. To rodzaj powolania. Jesli go masz, nie zmarnuj. Innymi slowy, zostan instruktorem, a przynajmniej PI. Zdaje sie, ze teraz nie jest to takie proste, ale wciaz mozliwe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...