Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 220
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Jak zwal tak zwal. W koncu nie ma znaczenia jak sie co nazywa. Mimo wszystko uwazam, ze stosuje odciazenie typu "polkniecie", a wiec przez podciagniecie nog do gory. Oczywiscie, w czasie tego tulow musi troche przemieszczac sie gora-dol, ale jest tego niewiele. Bardzo Cie prosze uruchom filmiki basic.avi i classic.avi, by zrozymiec o co mi chodzi. Predkosc w ewolucjach oczywiscie gra duza role, ale mozna, a tak w koncu powienien umiec instruktor pokazac, rozne techniki przy malych predkosciach. Do zastosowania "polkniecia" w zupelnosci wystarczy srednia predkosc. Pytanie co znaczy srednia? Lubomierz jest swietnym i niedocenianym stoczkiem. Gorny fragment jest bardzo stromy i czesto zmuldzony. Ludzie przewaznie objezdzaja go bokiem i jada pod las (nawet ich widac na filimiku). Niewielu odwaza sie puscic w dol smiegiem. Jechalem wtedy na Atomic SL9 170 cm, drugi raz w zyciu. Jeszcze nie do konca wiedzialem jak sie na takich nartach jezdzi. Ostatecznie SL9-ki zostaly sprzedany, a ja (i syn) przesiedlismy sie na Fischer Race SC.
  2. Odpowiadam zbiorowo. Moje filmiki byly kompresowane przy pomocy codeca XVID. Jesli komus sie nie chca otworzyc, nie jest to wina czytnika, ale kodeca. Trzeba go sobie sciagnac ze strony xvid. W przejezdzie free.avi, moim ulubionym, facet jedzie plynnie roznymi technikami, swietnie dopasowanymi do sytuacji. Jak dla mnie najwiecej tu avalement, ale mozna doszukac sie tez i NW. Po prostu jedzie swoim swobodnym stylem, dla mnie zupelnie nieosiagalnym. Mitek, tak lubomierz.wmv to moj przejazd w Lubomierzu sprzed kilku lat. Nienajlepszy z roznych wzgledow (moj drugi raz na slalomce), ale jedyny jaki posiadam. Zwracam tylko niesmialo uwage, ze poczatek przejazdu, tam gdzie gubie rytm, jest bardzo stromy, powyzej 40%, co jak zwykle nie jest widoczne. Jade technika mieszana, w ktorej jak na moja wiedze, niewiele jest NW. Zachecam jeszcze raz w tym watku do ogladania filmikow narzedziem klatka po klatce. Jedyny jaki znam to VirtualDub (do sciagniecia za darmo, nim tez cialem filmiki), ale pewnie tego mozna znalezcz duzo w sieci. Tylko tak, klatka po klatce albo w bardzo zwolnionym tempie, mozna naprawde zobaczy jak i czym kto zjezdza.
  3. Moich opisach? Nie ma predkosci? Osobiscie jezdze dosc wolno, ale to temat na inna bajke. Jesli chodzi o moj ruch, zwlaszcza narciarski, to mam go stanowczo za malo. Coz zrobic, odbije sobie to na emerytorze, jesli zdrowie i pieniadze pozwola. Ale troche go mam. W tym sezonie bylo juz 10 dni jezdzenia i mam nadzieje dorzucic jeszcze kilka na Kasprowym. Czekam kwietnia. Wtedy brac narciarska odstawia narty do kata, a czesto warunki sa swietne. Zamierzam z nich skorzystac. Licze na obecnosc np. Mitka i jego kamery. Swoim aparatem (Canon A710) robie calkiem niezle filmiki. Niestety innym. Mnie jakos nikt nie chce zrobic i nie moge skorygowac moich niedoskonalosci, np. w technice NWN.
  4. I wlasnie to robie. Nie zauwazyles?
  5. Wobec licznych niejasnosci, ktore pojawily sie w watku "Watpliwosci bylego instruktora", dotyczacych roznych technik odciazen, a w ogolnosci technik skretu postanowilem rzecz troche lepiej unaocznic. Za wzor wzialem film, ktory kiedys dostalem od Mirak N. Niemieckojezyczny narciarz obrazuje, niestety po koreansku, ewolucje technik skretu, glownie krotkiego, od najprostszych NW (to wzbudzilo sporo watpliwosci w powyzszym watku), poprzez "pochloniecie" az po czysty karwing. Caly film, niestety ok. 400 MB, mozna znalezc tu: http://zeus27.cyfronet.pl/~ypoziebl/ pod nazwa carving_technika.avi Gosc pokazuje ewolucje w postaci 6 odcinkow, z ktorych 1-szy, Basic short turn, dotyczy prostego NW, 3-i, Classic Short Turn - klasycznego krotkiego skretu wykonanego technika "pochloniecia", 6-ty, Carving Short Turn - czystego smigu karwingowego z wyraznie zaznaczonym elementem kompensacji. Wlasnie te trzy fragmenty wycialem z calego filmu i wgralem na powyzszy adres. Fragmenty nosza nazwe: basic.avi, classic.avi i carving.avi. Niestety sa dosc duze, ponad 10 MB kazdy, ale nie chcialem zanadto ograniczac ich jakosci. Na co warto zwrocic uwage. W basic.avi widac wyrazne odciazenie NW (nisko-wysoko), zwlaszcza w zwolnionych sekwencjach. Widac ruch tulowia gora-dol, charakterystyczne pompowanie. W classic.avi skret jest dalej wykonywany klasycznie z zeslizgiem, ale juz przy pomocy bardziej zaawansowanej techniki "pochloniecia" (avalement). Nawiasem mowic, czego nie widac na filmiku, facet wczesniej proponuje cwiczenia wprowadzajace do niej z charaterytycznym podciagnieciem nart do gory i ich wykopem do przodu. To wlasnie mialem na mysli w innym watku piszac o mozliwosci skretu przy braku wyraznej pracy tulowia gora-dol nawet w technice klasycznej. I wreszcie w carving.avi pojawia sie czysty skret karwingowy wspomozony kompensacja. Co to jest i na czym ona polega (podciagniecie nog i ich przemieszczenie pod tylkiem) widac bardzo wyraznie. Nawet klasyczne skrety wykonywane sa przez faceta z pewnym wspomaganiem karwingowym (jazdy na krawedzi). Nieuniknione na wspolczesnych nartach. Mysle, ze to pozwoli zainteresowanym nieco rozjasnic tajniki skretow. Mozna sie zastanowic po co nad tym debatowac. Lepiej jezdzic i nie zastanawiac sie jak to robimy. Owszem, mozna i tak. W koncu chodzimy i biegamy bez analizowania naszych ruchow. Jeden robi to lepiej, drugi gorzej, ale wszycy robia to w sumie niezle. No wiec odpowiadam. Dla mnie analiza jazdy na nartach jest interesujaca, chcialbym zrozumiec istote poszczegolnych ewolucji, ich teoretyczne umocowanie. Podobnie jak fizyka interesuje istota zjawisk przyrody, chemika - reakcji fizycznych, a np. genetyka - kwestie przekazywania dziedzicznosci.
  6. Nie bylo przewrotnosci w moim pytaniu. Naprawde mialem i mam watpliwosci. Dziewczyna pyta mnie co jest zlego w jej jezdzie. Ja odpowiadam, ze w ramach techniki, ktora stosuje (NW) nie robi nic zlego, choc nie podoba mi sie sama technika jako taka. Ale zaraz przyszla watpliwosc dlaczego dziewczyna ma sie uczyc innej techniki, potencjalnie lepszej czy tez bardziej eleganckiej? W imie czego? Stad pytanie. Oczywiscie problem jest szerszy, dotyczy np. osob, ktore nie chca/moga przestawic sie na karwing, itp. W sumie najblizej mi do pogladow, ktore przedstawila Borowina. Odnosnie naciskania przodow w technice klasycznej. Poworze jeszcze raz, roznie z tym bywalo i to niekoniecznie 25 lat temu. Na pewno uczyliscie sie i uczyliscie innych girland stokowych. Wiecie, ze nacisniecie przodow butow na plaskich nartach powodowalo wiekszy zeslizg przodow, tylow - zeslizg tylow, a wiec stosowalo sie w zupelnie innym celu niz obecnie. Narty byly prawie proste, naciskanie przodow nie powodowalo wyraznego (bo jakis tam byl) podkrecenia skretu. Jedyny moment, w ktorym naprawde akcentowalo sie nacisk na przody bylo koncowe krawedziowanie nart w technice kontrotacyjnej, tuz przed wbiciem kijka i odciazeniem. Podobnie jest w klasycznym smigu hamujacym. I jeszcze raz powtorze - na kursie instruktorskim, fakt dawno temu, wybijano nam z glowy naciskanie przodow. W mojej jezdzie klasycznej zawsze staralem sie jezdzic plynnie, bez zadnych NWN, stosujac co najwyzej avalement w celu odciazenia. Nie czulem zadnej potrzeby mocnego naciskania przodow, z wyjatkiem, o ktorych wyzej. Mitek. Odnosnie NW. Oczywiscie, ze tego typu odciazene niekiedy jest potrzebne, np. na stomych, bardzo zmuldzonych stokach. Widzialem ostatnio wloskiego instuktora pokazujacego grupie jak jezdzic na bardzo trudnej czarnej w Cortinie (okropnie zmuldzona z Ra Valles na Falorii). Ale na przecietnych czerwono-czarnych trasach NW jest zbedne. O wiele skuteczniej odciaza sie przez polkniecie czy ewolucje podobno do niego, w kazdym razie bez ruchu tulowia dol-gora. Nie czuje sie specjalista od jazdy w glebokim sniegu, ale troche o niej wiem i troche sie naczytalem. Wszelkie ewolucje w glebokim sniegu powinny byc wykonane w mozliwie jak najbardziej plynny sposob, a NW z zalozenia plynnym nie jest. Tu na forum przetlumaczylem kiedys opis skretu w glebokim sniegu proponowany przez francuskiego mistrza od jazdy freeride Damiena Alberta wykonywanego technika avalement. Natomiast NW w karwingu jest ewolucja posrednia, jakby pierwszym, latwiejszym krokiem w nauczaniu. O naciskaniu przodow, czy to obecnie czy kiedys tam, napisalem przy okazji. Tutaj, przynajmniej w odniesieniu do wspolczesnych nart, zadnych watpliwosci nie mam. Bardzo trudno dyskutuje sie na tematy techniki jazdy na sucho. Moze sie uda kiedys spotkac i przedyskutowac w naturze konczac na malym piwnym wspomagaczu. O maly wlos dzisiejszy dzien nie spedzilem na Kasprowym. Zadecydowala... lojalnosc malzenska, ale np za tydzien moze jej nie wystarczyc. To powiem Ci czego ja sie nowego nauczylem. Skretu cietego, ktorego sie kiedys uczylem na nartach "prostych", ale w praktyce nim nie jezdzilem, bo sie za bardzo nie dalo. A co daje skret ciety? Bardzo wiele frajdy. Przede wszystkim zaczalem stosowac jego elementy prawie wszedzie, nawet na trudnych, zmuldzonych stoskach. Nie wiem na ile go stosuje w inicjacji skretu, a na ile inne techniki, ale na pewno element ciety jest bardzo wazny. Ale nie to jest najwazniejsze i najciekawsze. Najwiecej frajdy, jak dla mnie, daja czyste skrety karwingowe o srednim promieniu na czerwonych, w miare rownych i w miare szerokich trasach. Np. takich jak ta: http://zeus27.cyf-kr...s/IMG_6716.html Jadac masz wrazenie, ze tanczysz, odbijajac sie od jednej bandy do drugiej. Rodzaj balansu i trasu, w ktory wchodzisz i ktorym sie upajasz. Miewalem niekiedy podobne odczucia w jezdzie klasycznej w smigu, ale nigdy tak intesywnie i "upojnie". Gdybym sie nie nauczyl jazdy karwingowej, nie bylbym w stanie doznac owej upojnosci, bylbym o nia zubozony, ba, w ogole nie wiedzialbym, ze istnieje. I tym samym zdradzam czesc moich pogladow zwiazanych z pytaniem czy warto uczyc sie nowego. W narciarstwie i nie tylko.
  7. Dziekuje za opinie juz. Odnosicie sie glownie do pierwszej czesci. Interesuje mnie takze drugie pytanie, moze nawet bardziej. Kurczak odpowiedzial na nie czesciowo. Czy posiadajac dobrze ugruntowana technike jazdy i bedac skutecznym w kazdych warunkach, taka jak posiada wspomniana kobieta, warto uczyc sie czegos innego? Celowo nic nie pisalem o klasyce i karwingu, bo podzialy biegna troche inaczej. Czy jak w przypadku owej lady, dobrze operujac technika NW, warto uczyc sie technik avalement z wirtualna mulda, itp. W imie elegancji, bo NW nie jest zbyt elegancka technika (wyrazne ruchu tulowia dol-gora)? Nie, dla takich powodow nie warto. Ale sa inne powody, i ja je znam, dla ktorych warto sie uczyc nowego. Ciekaw jednak jestem opinii innych, nie chce niczego sugerowac. Kurczaku, wlasnie dla tych powodow, ktore znam i ich nie wymieniam, warto nauczyc sie karwingu. I stosowac go w jezdzie tam, gdzie on ma sens, czyli na szerokich, rownych, dosc stromych zboczach.
  8. O przepraszam! Nic podobnego. Zalezy o jakiej szkole mowimy. W typowej, kontrotacyjnej technice austriackiej tak, obciazalo sie mocno przody, w rotacyjnej francuskiej juz niekonicznie, skret bralo sie w pozycji zrownowazonej, choc dobrze tego nie pamietam i upierac sie nie bede. Obu technik uczylem sie na kursie pomocnika ok. 1968 r. Natomiast ok. 1970 r. pojawila sie rewolucja o podobnej skali jak kilka lat temu karwing - odchyleniowe techniki skretu bazujace na franc. avalement. Tutaj, wrecz przeciwnie, odciazenie i moment inicjacji skretu polegal na obciazeniu tylow nart - nalezalo wrecz oprzec sie na tylach butow. Wtedy pojawialy sie wysokie buty podtrzymujace lydki od tylu. Tego sie uczylem na kursie instruktorskim ok. 1971-72 roku i mozesz sobie wyobrazic, ze nie bylo to latwe. Obciazenie przodow w skrecie w technice zeslizgowej nie ma tak istotnego znaczenia jak w karwingu, czasem jest wrecz szkodliwe. Natomiast w karwingu, ze wzgledu na samoskretnosc narty wynikajaca z jej geometri, obciazenie to ma znaczenie zasadnicze. Im mocniej nacisniesz przody, tym zmuszasz narte do ciasniejszego skretu cietego, im bardziej odpuszczasz - tym bardziej wydluzasz promien. W zaleznosci od obciaznia przodow w fazie skretu (bo w skos stoku czy na wprost jezdzisz i tak w pozycji zrownowazonej) mozesz wiec regulowac promien skretu cietego. Tyle tytulem wyjasnienia. Naprawde mam te sprawy niezle przemyslane.
  9. Jak wiecie kiedys bylem instruktorem, szkolilem, doroslych i dzieci. Ale to bylo dawno, bardzo dawno. Do dzisiaj zostal mi odruch obserwacji innych, wyszukiwanie bledow i niedoskonalosci, a czasem nawet, gdy juz mnie bardzo korci, ryzykujac moja nietykalnosc fizyczna , pozwalam sobie na zwrocenie uwagi obcej osobie. Tak tez bylo ostatnio, tyle ze osoby, ktorym zwracalem uwage, ze cos zle czy tez niedoskonale robia, nie byly calkiem obce, bo nalezaly do naszej autobusowej grupy. Ale do rzeczy. - jak takie zwracanie uwagi (raczej delikatne) jest postrzegane przez tych, do ktorych sie zwracam? Moga sie urazic czy tez traktuja to jako przysluge? Co myslicie? - jedna z pan, gdy dowiedziala sie ktom zacz, poprosila mnie o ocene swojej jazdy. No wiec jechala bardzo poprawnie, skrecajac bardzo porzadnie technika NW, czyli z wyraznym odciazeniem nart i ruchem tulowia dol-gora. Sylwetka, praca kijow, itd. - bez zarzutu. Powiedzialem jej, ze jezdzi dobrze, ze nie widze istotnych bledow, choc technika NW, ktora stosuje (uzylem bardziej komunikatywnych okreslen) nie jest doskonala i warto nauczyc sie innych. I tu naszly mnie watpliwosci. Wlasciwie po co dobrze jezdzaca kobieta, ktora radzi sobie w kazdych warunkach stosujac uniwersalna technike skretu, moze nie najladniejsza i w pewnych warunkach (np. gleboki snieg) niezbyt skuteczna, ma sie uczyc czegos innego? Jezdzi szybko, sprawnie, nawet ladnie, na pewno nigdy nie bedzie jezdzic sportowo... - wiekszosc osob z naszej grupy jezdzila dobrze, a w kazdym razie poprawnie, ale wielu z nich popelnia dosc typowy blad: slabo obciaza przody w skrecie. Staralem sie zwracac uwage kilku osobom i ku mojemu zdziwieniu szybko zalapaly o co chodzi i znacznie poprawily swoja jazde. To slabe naciskanie przodow jest czestym bledem u nawet dobrze jezdzacym osob, ktore stosunkowo niedawno przesiedli sie na narty mocno taliowane. Sam mialem z tym klopoty. Mozna by napisac calkiem ladny wykladzik dlaczego kiedys przodow sie nie naciskalo (tez zalezalo to od szkoly i czasow) a dzisiaj powinno sie naciskac.
  10. Wbrew pozorom, szczegolnie biorac pd uwage moje stare kosci i brak przygotowania, wyjezdzilem sie dosc. Wyjazd o 8.45, jazda ok. 45 min, ok. godz. 10 na gorze, gotowi do zjazdow. Ok. 1-szej przerwa na bombardino + frytki lub piwo + frytki (zamiast frytek bylo czasem panini ). Potem jazda do ok. 16-ej i powrot do autobusu. Wyjazd ok. 17-ej. Nie, jazdy nocnej nie bylo (ani jej mozliwosci), chyba ze zaliczymy do niej wieczorne popijanie wino de tavola.
  11. Nie, nie beda to zadne glebokie, najlepiej poparte statystyka, uwagi dotyczace przyczyn czy czestotliwosci wypadkow narciarskich. Ot kilka reflekcji zwiazanych z moim tygodniowym pobytem w Cortinie. W ciagu 6 (i kawalek 7-go) dni jezdzenia, w dobrych warunkach snieznych i pogodowych, zdarzyly sie 4-5 kontuzji na ogolna liczbe ok. 50 osob. Sadze, ze to duzo. Za duzo! Trzy kontuzje kolan, jeden bark, jedno zlamanie reki i jedna zlamana narta. Najgorsza kontuzja zdarzyla sie naszej rezydentce - mlodej, dobrze jezdzacej dziewczynie. Wjazd w mulde, niewypiete wiazanie (musialo byc zle ustawione) i ciezko rozwalone kolano. Szybka operacja, jeszcze w Cortinie. Ponoc to kolano bylo juz kiedys operowane. Obserwowalem te dziewczyne pierszego dnia (kontuzja zdarzyla sie trzeciego). Jezdzila pewnie, dobrze, ale jak na moj gust - za szybko. Szkoda tych kolan, rak, barkow. Postarajmy sie, by kontuzji bylo jak najmniej. Zaczalbym od sprawdzenia nastawow wiazan. Tez mialem jedna "delikatna" sytuacje. Wsiadlem na krzeselko, ktore zabujalo sie i spowodowalo, ze wbil mi sie przod jednej z nart. Wykrecilo mi natychmiast noge i narte i w tej samej sekundzie wypielo wiazanie. Nic nie poczulem, co dowodzi, ze ustawienie sily wypiecia bylo prawidlowe. I druga rzecz. Jezdzijmy ostrozniej i wolniej. Nie wiedzialem zbyt wielu kamikadze, ale wielu jechalo zbyt szybko.
  12. Jak widzę senior wrócił na forum i od razu pare pieknych postów napisał (temat radość.., pobyt w Cortinie).- piszesz że za gigant uważaśz nartę race o promieniu 15-16 - wątpię czy to najlepszy wybór dla ludzi o poz. 6.Formalnie biorac gigantka, to narta o promieniu skretu powyzej 21 m. Prawie nikt takiej nie uzywa do amatorskiej jazdy. W Cortinie, procz zawodnikow cwiczacych gigant, widzialem dwoch gosci z takim sprzetem. Az dwoch! Wobec braku prawdziwych gigantek w katalogach (kiedys wyjatkiem byl, a moze i wciaz jest, Atomic) wynikajacej z braku zainteresowania takimi nartami, przyjelo sie powszechnie uwazac za gigantki narty typu race carver, np. Fischer Race RC czy Rossygnol 8X o promieniu skretu ok. 16 m. Na takich nartach jezdzi sie na bojach karwingowych, ale moga byc uzywane jako narty uniwersalne. Sadze, ze takie wlasnie miales na mysli piszac o gigantkach.Nie, ten typ narty nie jest dobry dla osobnikow z poziomu 6. Beda za sztywne, zbyt wymagajace. Dla nich dobre beda narty o srednim taliowaniu i srednim promieniu skretu, wlasnie ok. 16 m, a wiec o charakterystyce gigantki, ale duzo lagodniejsze. W tym sensie uzylem slowa gigantka w cudzyslowiu.- sam jeżdżę na Volklu p 30 o długości 188 cm i jakos nie jestem postrzegany przez kolegów jako ewenement Sam mam takie w piwnicy, tyle ze 2 m. Super slalomka... klasyczna. Ale ona sie ma nijak do wspolczesnych nart.Zeslizg zdecydowanie lepszy na gigantce - każdej.Popolemizowalbym. Oczywiscie zalezy jak rozumiemy zeslizg. W przypadku nart mocno taliowanych trudno o czysty zeslizg, bo zawsze, zwlaszcza w momencie inicjacji skretu, wlacza sie element skretu cietego. Po przesiadce na karwingi jezdzilem przez sezon na Elan Integra 10, formalnie allroundzie, naprawde twardej gigantce o promieniu 21 m. Teraz jezdze na Race SC o promieniu 12 m. Subiektywnie wydaje mi sie, ze latwiej mi sie wykonuje zeslizg na tej ostatniej.Właśnie u nas śmig jest uznawny za ewolucję archaiczną. We włoszech smig i NWN to bardzo czesto spotykane i uczone!! techniki.NWN nazywa sie teraz NW o ile sie orientuje. Mimo wszystko traktuje te technike jako przejsciowa do avalemant czy kompensacji cokolwiek to oznacza, czyli do technik, w ktorej nie ma ruchu tulowia gora-dol. Oczywiscie ewolucja wciaz przydaje sie w niektorych okolicznosciach, np. na bardzo stromych scianach. Obserwowalem w Cortinie wielu dobrze jezdzacych Wlochow, w tym niemalo zawodnikow i zawodniczek. Faktycznie wielu z nich jechalo smigiem, niekoniecznie czysto karwingowym. I rzecz charakterystyczna, zauwazylem u nich raczej waskie prowadzenie nart, choc oczywiscie nie kolanko w kolanko. Widzialem tylko jeden, ale za to piekny smig karwingowy w wykonaniu mlodej juniorki. Nie widzialem zadnego fun-owca. Bardzo mnie dziwi, że ty jako doświadczony narciarz preferujesz slalomkę która z założenia jest nartą wyspecjalizowaną totalnie.Lata doswiadczen. Naprawde sie sporo natestowalem roznych nart zanim podjalem decyzje. Na pewno wiele zalezy od preferowanego sposobu jazdy. Moim sa dwa: smig, gdzie czesto stosuje technike mieszana i sredni, prawie czysty, skret karwingowy. Nie lubie szybkiej jazdy.Zbaczając troche z tematu uważam, że najbardziej uniwersalna narta, która może ybc polecan ajako tzw. jedyna to offroad 50/50 ewentualnine narta z modnej ostatnio grupy allmountain ale slalomka??Nie mam doswiadczen z tego typu nartami, wiec sie nie wypowiadam. Byc moze tak. Mam wielu znajomych w roznym wieku, czesto zapalonych narciarzy, ale jezdzacych, hmm..., tak sobie. Nie ma tu mowy o zadnych smigach czy czystych ewolucjach karwingowych. Ot po prostu takie sobie, czesto zreszta sprawne i szybkie, zwozenie sie po stoku. Czesto pytaja mnie o zdanie jakie narty powinni kupic. Proponuje im cos w rodzaju allroundow lub crossow, o srednim taliowaniu i odpowiedniej, powiedzmy w okolicach nosa, dlugosci. Byc moze warto dorzucic jakies narty z kolekcji allmountain. Na pewno nie slalomke.Ale jest jeszcze kategoria ludzi, ktorzy robia szybkie postepy i chca jezdzic coraz lepiej technicznie. Jezdza w Alpach, ale i w Polsce i na Slowacji. Dla tych ludzi, podtrzymuje to co wczesniej napisalem, propozycja narty o charakterystyce slalomki wydaje mi sie bardzo odpowiednia.
  13. To gorna czerwona na Cristallo. Super. To co widac poczawszy od niebieskiej stacji przesiadkowej jest czarnym poczatkiem owej traski. W gorze widac jeszcze fragmenty zamknietej czarnej trasy. Zdjecia sa malo zimowe, bo i zima w Dolomitach jest malo zimowa. Sniegu na trasach dosc, ale nie ma go w nadmiarze, a w samej Cortinie nie ma go wcale.
  14. I ja cos dorzuce od siebie, choc troche juz "po ptokach". Kilka zalozen: - piszac "giagntki", mamy na mysli typowe "race carvery" o promieniu 15-16 m (pisal o tym Mirek). Trzeba jednak pamietac, ze prawdziwe gigantki o promieniu > 21 m istnieja i sa niekiedy uzywane przez amatorow, co ze zdziwieniem zauwazylem w Cortinie, - o ewentalnej przewadze slalomki nad gigantka w typowej jezdzie amatorskiej powinny wypowiadac sie wylacznie osoby, ktore oba typy nart sprawdzily wlasnonoznie, najlepiej w tych samych warunkach sniezo-pogodowych. W przeciwnym wypadku jest to dyskusja ze slepym o kolorach. Osobiscie, decydujac sie na okreslony typ narty dla siebie wytestowalem spora liczbe roznych typow nart, w tym gigantki, crossy i slalomki. Roznych dlugosci i twardosci. Po kilku latach jezdzenia tu i tam nasuwaja mi sie nastepujace wnioski. Mam na mysli jazde czysto trasowa. 1. W warunkach polskich, przy czesto zmuldzonych, waskich trasach, bardziej uniwersalna narta jest slalomka, najlepiej ta "druga", nieco mniej sztywna. Jak dla mnie umozliwia plynna jazde na krawedzi, klasyczny zeslizg, a nawet krotki muldowy skret w naprawde trudnych warunkach. 2. W jezdzie alpejskiej, po gladkich stokach, lepszym wyborem jest gigantka. W Cortinie zauwazylem duza liczbe nart typu RC, w szczegolnosci Rossy 9X. Nie nadaja sie do bardzo krotkiego skretu, ale kto tam jezdzi naprawde krotkim skretem, natomiast swietnie spisuja sie przy srednich czy dlugich. Sporo jezdzacych lubi dosc szybka jazde. Mnie ona zupelnie nie odpowiada, ale o gustach sie nie dyskutuje. Do szybszej jazdy lepsze sa gigantki. 3. Pozostaje problem wyboru jednej, kompromisowej narty dla osobnikow, ktorzy jezdza w Alpach i w Polsce/Slowacji, powiedzmy w zblizonych proporcjach. Mozna rozwazyc kupno dwoch lub wiecej par nart, ale z rozych powodow nie jest to rozwiazanie optymalne (moje "gigantki" leza od kilu lat nieuzywane w kacie). Jak dla mnie, osobnika dobrze jezdzacego roznymi stylami, optymalnym wyborem jest slalomka. Swietnie skreca krotkim skretem, karwingowym lub zeslizgowym, pojedzie srednim a nawet dlugim skretem (promien regulujemy m.in. naciskiem na przody), dzieki swojej krotkosci i zwrotnosci pojedzie na muldach nie tyle je rozcinajac - w tym jest taka sobie - ale krecac sie miedzy nimi. Wbrew pozorom pojedzie tez szybciej. Dla proby pojechalem kilka razy w Cortinie za szybko zjezdzajacym facetem na Suprsportach Volkla. Nie mialem zadnych klopotow by sie za nim utrzymac, a nawet go wyprzedzic (jezdze na Fischer Race SC 165 cm). Oczywiscie, ten typ narty nie jest stworzony do szybkiej jazdy, ale sie do niej takze nadaje. Zatem dla osob dobrze jezdzacych tu i tam, jaka te jedna uniwersalna, zdecydowanie proponuje narte typu slalomowego, stosunkowo krotka i mocno taliowana. Co dla slabiej jezdzacych, powiedzmy ponizej 6? Dla osob nie zamierzajacyh opanowac smigu, w jakiejkolwiek postaci (klasycznego, karwigowego czy mieszanego) proponuje "gigantke", w zaleznosci od wagi, upodoban i umiejetnosci, bardziej lub mniej twarda. Tyle mojego subiektywnego.
  15. Wlasnie stamtad wrocilem. 6 dni full jezdzenia i jeszcze troche 7-go dnia. I po raz pierwszy z biurem podrozy (Olimp z Krakowa), w bardzo zorganizowany i rozleniwiajacy sposob, bo procz przelania pieniedzy na odpowiednie konto niewiele sie musialem, przed jak i w trakcie wyjazdu, nastarac. Homo Sovieticus. Mieszkalismy w milym hotelu w miejscowosci Calalzo, ok. 30 km od Cortiny. Hotel prowadzony przez rodzine 3-pokoleniowa, pelen cieplej familijnej atmosfery, w ktorej tylko w niewielkim stopniu mozna poczuc zapaszek pieniadza. Pyszne wloskie, wielodaniowe obiado-kolacje i przyzwoite sniadania. Niezle wino domowe, niestety platne. Troche obawialismy sie codziennych dojazdow, Calalzo oddalone jest sporo od Cortiny, ale okazaly sie calkiem znosne, a nawet przyjemne ze wzgledu na niezwykle widoki. A to kosciolek zawieszony nad skarpa zbudowany Bog wie kiedy, a to bogate, ale i biedne, domy porozrzucane w bardzo dziwnych miejscach. A wszystko to okraszone pieknem poteznych gor, ktorych podnozem wije sie nasza szosa. Wbrew moim obawom warunki sniezne okazaly sie bardzo dobre. Sniegu nie brakowalo, byl dobrej konsystencji, moze miejscami, zwlaszcza rano, ciut za bardzo zmrozony. Pogode mozna podsumowac jednym: "solo, solo, solo", czyli z wyjatkiem ostatniego dnia, wszedzie pelno slonca. Cieplo, ale nie za bardzo. Temperatura w dzien zalezala wysokosci, na ktorej jezdzilismy, ale bylo w sam raz: kilka stopni powyzej zera. W cieniu, bo w sloncu rzecz jasna cieplej. Cortina sklada sie z kilku, w zasadzie niezaleznych od siebie kompleksow, z ktorych najwazniejsze to Tofane i Faloria z wariantem Cristallo. Odwiedzilismy tez (tak przewidywal karnet) mniejsze stacje w obrebie Cortiny: Auronzo, Misurine i na koniec San Vito. Wszystkie swietne, anwet Misurine z jednym wyciagiem krzeselkowym. Przewaga tras czerwonych. Najbardziej przypadla nam do gustu czerwona, ta najwyzej polozona, na Cristallo. Poczatek czarny, troche zbyt zmrozony dla niektorych, ale potem juz bajkowo. Swietnie przygotowane trasy, na ogol nowoczesny sprzet, choc tu i owdzie trafialy sie nieco wysluzone krzeselka. Wyjezdzilismy sie do upojenia. Nawet ostatni, 7-y dzien w malej San Vito okazal sie swietny. Dwie czerwone trasy na gorze wrecz zachecaly do carvingu. Mam bardzo mieszane odczucia dotyczace przydatnosci tej techniki w czystej postaci, ale w tych warunkach, przy gladkich, dosc stromych, szerokich zboczach, niezmrozonym, ale i nie bardzo miekkim sniegu, oddalem sie rozkoszom karwingowania. Jeszcze troche i zaczalbym uprawiac fun. Nawiasem mowiac, podczas calego pobytu nie widzailem zadnego fun-owca! Zauroczony jestem Wlochami, ich mieszkancami, ich kuchnia, niezwykla przyroda. I wrew pozorom takze niezla organizacja, z ktorej niezbyt slusznie drwia Niemcy. I oczywiscie sloncem, ktorego tam jest wszedzie pelno, takze w duszach mieszkancow, tych stalych i tych przyjezdnych. Troche zdjec wrzucilem tu. Niedlugo je podpisze i uporzadkuje: http://zeus27.cyfron...bl/cortina_2008 Uwielbiam wloskie rifugio z nieodlacznym bombardino, frytkami i piwkiem!
  16. a_senior

    Mosorny Groń

    Przypominam tez, ze mniej wiecej co 1 h kursuja z Krakowa regularne busy. Pod sam stok. Dwa lata temu przejazd kosztwal 8 zl. Narciarzy zabieraja.
  17. I mnie kusilo, choc zadecydowal rozsadek. W sobote jest tyle rzeczy do zrobienia. Zona ma gotowa liste obowiazkow, dla siebie i dla mnie. Ale w piatek wieczorem byl moj syn i bardzo sobie chwalil, jeszcze byl mrozik.
  18. Nie, nie czuje i o to chodzi pewnie. Chyba juz to kiedys tlumaczyles i chyba ja to przeczytalem, ale moja starcza pamiec jest krotka. Ciekawa jest historia niektorych nazw. BTW producenci musza sie sporo napracowac, by ja dobrze wymyslic i wpasowac omijajac np. prawa patentowe. Komputery az sie grzeja. I dobra nazwa kosztuje. Takie "Clio" (od Renault) to sa miliony euro. Niby pochodzi od Klio - bogini greckiej, ale jest nazwa wlasna. A "Laguna", tez Renault, by pozostac przy samochodach, po wlosku i polsku oznacza "laguna", ale nie po francusku, bo tam sie pisze "lagune". Tez miliony euro. Czytalem w swoim czasie artykul na ten temat.
  19. Zgadza sie. Producenci mącą ile moga. I wlasnie. Przyszlo mi do glowy, ze dobrze by bylo o tym napisac. Bys dorzucil (nie wiem w ktorym miejscu?), ze podzial, ktory podales, niezupelnie jest zgodny z katalogiem producenckim, a czasami w ogole nie mozna sie polapac. Nawet mozna rzucic przykladem Atomica, gdzie pojawiaja sie nazwy typu Metron (kojarzy mi sie z metronem), Balanze (Balance pisana z bledem) i Izor (oczywiscie Izydor). W tym przypadku tylko jedna nazwa pokrywa sie z Twoja: "junior". Anyway warto wrzucic takie zdanie wyjasniajace, by szukajacy/poczatkujacy lepiej zaczaili.
  20. Dzieki. Tak nawet jest lepiej, bo tematycznie sensowniej. Przeczytalem uwaznie caly podzial jeszcze raz i wydaje sie OK. Oczywiscie mozna sie zastanowic nad tym czy tamtym, kazdy ma w glowie troche inny podzial, ale to troche takie never ending story.
  21. To prawda, one sa niejednolite, w zasadzie zawieraja wszystko to co umiesciles w tabeli. Ale wyobraz sobie do czego ta tabela bedzie sluzyc. Przede wszystkim do odeslania pytajacych o sprzet dla siebie, majacych niewielekie pojecie o narciarstwie, bo doswiadczeni i tak wiedza o co chodzi bez Twojej tabeli. Ktos taki bedzie probowal sie w tabeli odnalezc. I co? Zabraknie bardzo waznej grupy "women". Taka poczatkujaca narciarka w ogole nie pomysli, ze cos takiego istnieje. Nawiasem mowiac kiedys nie traktowalem grupy "women" powaznie. Ale zmienilem zdanie.
  22. Devastator - super akcja. Dorzucilbym do podzailu Women i Junior. Race mountain budzi moje opory. Co to takiego? Rozwnie dobrze moznaby umiescic Top allround lub sport allround cokolwiek to znaczy.
  23. Jakie przeskakiwanie? Na muldach jezdzi sie plynnie. Tylko kolanka chodza gora-dol. Latwo powiedziec, trudniej wykonac. Ten podzial jest bardzo umowny. Ogromna wiekszosc narciarzy nie jezdzi poza trasa, co najwyzej, tak jak ja, tuz przy trasie, a to nie ma wiele wspolnego z FR. To inny rodzaj specjalnosci. Nawet w "cytowanym" tu przeze mnie filmiku Bode Millera (na YouTube - porady na moguls), w koncu mistrza slalomu, widac jego ograniczenia w jezdzie po muldach. Z punktu widzenia podzialu Bode osiagnalby w porywach 8.5. Po prostu, dla ludzi, nawet super narciarzy, nie jezdzacych poza trasa (z roznych powodow), podzial konczy sie na 8.
  24. a_senior

    Bystre - Dzidowa

    Dzieki Nikko za relacje. Wybieram sie tam, konkretnie w drugi dzien Swiat az do po Sylwestra do pensjonatu Wisan. Trasa wydaje sie uczciwa i nawet przy mizernym orczyku da sie, jak widze, pojezdzic. Choc glowny cel naszego wyjazdu jest malo narciarski, bardziej turystyczno-sylwestrowy. Juz sie ciesze na bieszczadzkie uroki.
  25. Tzn rozne metody w sumie sprowadzaja sie do tego samego. Ta polegajaca na przylozeniu narty do powierzchni pod katem 45 stopni daje prawdopodobnie ten sam rezultat co rozne wymienione tu obliczenia geometryczne. I wsumie nazywa sie to "sidecut radius". Moj problem polega na tym czy tak wyliczony promien sidecut jest tym zapisanym przez producenta na nartach? W miedzyczasie Jan dorzucil nastepne pytanie. Jak jest liczony promien przez FIS? To co podaja na cytowanym anglosaskim forum niekoniecznie jest prawda. I czy promirn FIS = promien fabryczny?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...