a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 220 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Zawartość dodana przez a_senior
-
Nie denerwuj sie, bo nie ma powodu. Nie zjechal Cie strasznie, ale skrytykowal. Ma swoje powody. Instruktor jest jak nauczyciel w szkole, ma swoja praktyke, doswiadczenia i jesli ktos z zewnatrz wytyka mu to i owo to sie denerwuje. Kazdy z nas przechodzi przez to samo, niekoniecznie w narciarstwie. Nie lubimy, gdy amatorzy wtracaja sie w nasze zawodowe zycie. Krytykowac jest latwo, zwlaszcza, gdy nie idzie za tym zadna odpowiedzialnosc. Plug i skretu z plugu sa oczywiste. Musimy sie tego nauczyc, na poczatku, bo czasem to jedyna droga do wyhamowania na stoku. Mozna dyskutowac co dalej. Czy cierniscie przechodzic od plugu, poprzez skrety z pulplugu, a potem poszerzenie katowe do w pelni rownoleglego NW? A moze dac sobie spokoj z jakakolwiek technika katowa (z wyjatkiem poczatkowego plugu i skretow z plugu) i od razu przejsc do... skretu karwingowego, bez odciazenia. Zadaje sie, ze niektore szkoly tak robia. Po opanowanie podstaw skretu karwingowego (cietego), oczywiscie na lagodnych stokach, przejsc do bardziej zaawansowanych form skretu rownoleglego. Zalety. Nie masz nawykow katowych, ktorych czesto trudno sie pozbyc, zyskujesz - jak piszesz - od razu dobra sylwetke. Wady. Skrecasz rownolegle karwingowo, ale nie panujesz nad nartami, gdy wjedzisz w trudniejszy teren. I jak wtedy hamowac? Plugiem, bo rownolegle, procz tego podstawowego karwingu, nie umiesz? Szczerze mowiac nie wiem co lepsze. Mysle, ze nalezaloby podejsc do sprawy indywidualnie. Pamietam z moich dawnych szkolen, ze uczylem geniusza narciarskiego. Chlopak natychmiast uczyl sie i wykonywal wszystko to, co mu pokazalem. To byl jego pierwszy kontakt z nartami. Po dwoch dniach zjezdzal plynnym skretem rownoleglym. Uczenie takiego technik katowych byloby profanacja. Ale pamietam i panie w pewnym wieku, ktore pomimo licznych kursow, nie robily postepow. Pozbawienie ich umiejetnosci skretow oporowych byloby zabojstwem z premedytacja. A dobry program nauczania, nie tylko w narciarstwie, musi uwzgledniac wszystkich, tych zdolnych i tych mniej, glupich i madrych, gibkich i sztywnych. Czyli musi byc uniwersalny! Zawierac elementy dobre dla jednych, zle dla drugich, ale optymalne dla wszystkich. I taki wydaje mi sie ten SITN-u z 2009 (skadinad ten z 2005 tez mi sie podobal, choc duzo mniej, bo nie bylo tam tak pieknie jedzacej dziewczyny ). Użytkownik a_senior edytował ten post 22 grudzień 2009 - 16:37
-
Dlaczego tak malo dyskusji o technikach jazdy?
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Fakt, nie ma dobrych publikacji. Do LeMastera tez mam zastrzezenia, glownie dotyczace pewnego balaganu jaki panuje w ksiazce. On nie jest wyznawca szkoly tradycyjnej, tego bym nie powiedzial. Wszystko co opisuje jest ponad podzialami na tradycje i karwing. Mimo wszystko ksiazka jest dosc trudna w czytaniu i zrozumieniu. Polecam "Narciarstwo czyli jak...". Niekompletna, fakt, bardzo zorientowana na karwing, ale prosta, lopatologiczna. Nie ma tu zadnych madrych nazw typu angulacja (nazywaja ja "zalamaniem" w biodrach czy kolanach) czy antycypacja. Wszystko opisane pogladowo i wsparte sekwencjami zdjec. Ksiazka dla kazdego. Wlasnie punkt pierwszy. Dziub mocniej sie wcina, opor przodu narasta i jedna z jego skladowych powoduje wygiecie narty. Musisz sie przy okazji oczywiscie mocniej pochylic w skrecie i mocniej zakrawedziowac. Na koncu dostajesz dodatkowego kopa z powodu odprezania sie narty. Narte o nominalnym promieniu 12-13 m dobry zawodnik "wygnie" do 8-9 m (LeMaster). Dochodzi jeszcze jeden detal. Zaciesniajac skret doznajesz przyspieszenia, bo rosnie predkosc. Prawo zachowania pedu, a raczej jego moment (po krakowsku zwanym kretem). Tego sie ostatnio dowiedzialem w "Narciarstwo, czyli jak...", bo odczuc nie odczulem. Tzn. kazdy moze sie wypowiadac, choc oczywiscie czasami zostaniemy zapedzeni w kozi rog. Bardzo sie tym nie przejmuje. Dobrze jest znac i rozumiec mechanizmy jazdy klasycznej, bo one wciaz musza byc stosowane w pewnych warunkach. Duzo zalezy od nas samych. Ja naleze do tych co lubia zaglebiac sie w temat, nawet wtedy, gdy jest on dla mnie nowy. I do tego samego zachecam i innych. Oczywiscie. Samo czytanie ksiazek nie ma sensu. Musi byc weryfikowane nasza praktyka. Z dziecmi podales dobry przyklad. One sie ucza intuicyjne, samoistnie, nie tylko jazdy na nartach, ale np. jezyka obcego. Ale osobe dorosla juz nie ma tak latwo. Wiele uczy sie poprzez rozum. Musi pewne rzeczy zrozumiec, przemyslec, by je zapamietac i nauczyc sie. MOzna by o tym wiele, bo kazdy z nas jest inny i kazdemu pasuja inne metody nauczania. Nie tylko na nartach. Myslisz sie. Jesli Cie to interesuje moge odgrzebac moje informacje na temat poczatku narty karwingowej. Nie byl to bynajmniej pomysl madrych konstruktorow, a raczej przypadek i zazdrosc w stosunku do deskarzy. Fakt, juz Stenmark probowal ujezdzac narty karwingowe, ale eksperymenty okazaly sie... nieudane. Podobno narty byly za dlugie i zbyt wiotkie poprzecznie. Wiele wspanialych wynalazkow powstaje przez przypadek, chocby antybiotyk. -
Disclaimer: bedzie dlugo i dla niektórych nudno; niezainteresowanych proszę o nieczytanie. Fredo, na innym forum, zapytal mnie z wlasciwa sobie ironia, by nie powiedziec - drwina, dlaczego już nic nie pisze o moich watpliwosciach na temat techniki jazdy na nartach. „Już”, bowiem wczesniej chetnie rozkrecalem takie watki i uczestniczylem w nich z mniejszym czy wiekszym powodzeniem, tzn. nie zawsze udawalo mi się przekonac innych do moich, wydawaloby się oczywistych i banalnych racji. Odpowiedzialem Fredo, ze nie podnosze tych tematow z dwoch powodow. Po pierwsze, nawet dobrzy praktycy przewaznie się na tym nie znaja (podobnie jak biegle mowiacy w jakims jezyku nie musza znac skladni czy gramatyki tegoz jezyka), po drugie – malo kogo to interesuje. W ogole malo i niechetnie się pisze na temat technik jazdy, a jeśli już, to o sprawach drugorzednych. Trudno mi to zrozumiec. Wchodzac w jakas dziedzine, np. fotografie cyfrowa, chce zrozumiec o co tu chodzi, wciagnac się w technikalia, megapixele, itp., zrozumiec techniczna, ale i artystyczna strone tej nowej dla mnie dziedziny. Może dlatego, ze z wyksztalcenia jestem fizykiem, a fizyk ma wpisana w swoja nature ciekawosc mechanizmow otaczajacego nas swiata, ale i jego poezji i tajemniczosci wywodzacych się być może z boskich pomyslow. Odpowiedzialem Fredo co odpowiedzialem i potem naszla mnie refleksja. Wlasciwie dlaczego by znow cos nie namieszac, troche na zasadzie walki z wiatrakami czy judymowej pracy u podstaw (może niektorzy kojarza doktora Judyma z lektur szkolnych?). A jeśli już cos napisac, to oczywiście na najbardziej popularnym forum narciarskim w Polsce, gdzie „sila razenia” jest najwieksza. Wiem, ze malo tu profesonalistow narciarskich, oni maja swoje gremia, gdzie pewnie dyskutuja i o technikach narciarskich, ze przewazaja tu pasjonaci, których niewiele interesuja takie zagadnienia jak np. anatomia skretu, ale jednak kilku „dociekliwych” tutaj dziala lub dzialalo (np. majacy zawodnicza przeszlosc filinator, który niestety przeniosl się gdzie indziej). Warto by było ich wiecej. Ponad rok temu ukazalo się tlumaczenie swoistej bibli narciarskiej, „Narciarza Doskonalego” Kanadyjczyka Ron LeMastera, która wprowadza, jak dla mnie, kilka fundamentalnych i często odkrywczych informacji pomocnych w zrozumieniu czynnosci, jaka jest jazda na nartach. Kilka tygodni temu pojawiala się inna ksiazka, czysto polska: „ Narciarstwo, czyli jak poprawic technike i przygotowac się fizycznie do sezonu”, która z kolei w bardzo sugestywny sposób tlumaczy, i pokazuje na ladnych sekwencjach obrazkow, o co chodzi we wspolczesnym, karwingowym, ale nie tylko, narciarstwie. Ksiazki się ukazaly i co? W Internecie prawie zadnych komentarzy, wnioskow, dyskusji na podstawowe, bądź co bądź, poruszone tam problemy narciarskie. A przeciez „gawedzi” sie tu co niemiara. Troche to przypomina, niestety, jedno z praw Parkinsona, w którym komisja w ogole nie dyskutuje, choc powinna, sensu i ceny zakupu urzadzenia za kilka milionow funtow, zatwierdza go bez problemow, a zazarcie rozprawia nad celowoscia zakupu olowkow i gumek do pisania za kilka funtow. Dlaczego tak? Bo na gumkach i olowkach każdy się zna. No wiec o czym to pisza te i inne ksiazki, a o czym w ogole lub bardzo niewiele dyskutuje się w Internecie. Wymienie kilka waznych wg. mnie i malo lub wcale poruszanych na forach: 1. „Wirtualna mulda”, czy raczej „wirtualny garb”, czyli o tym, ze nawet jazda po idealnie gladkim stoku, w sensie odczucia i reakcji narciarza, przypomina jazde po muldach. Przeczytalem o niej już kilka lat temu, w innej ksiazce i przyznam, ze było to dla mnie dosc szokujace. Wyjasnilo mi się wreszcie, czego doswiadczalem od dziecka, dlaczego latwiej wchodzi się w nowy skret wychodzac z poprzedniego niż z jazdy w skos stoku. Dotyczy to wszystkich narciarzy, także tych slabo-sredniozaawansowanych, 2. Poczatkowy kat sterujacy. Kat sterujacy to kat pod jakim ustawiona jest os podluzna narty w stosunku do jazdy narciarza, a poczatkowy - oznacza wartosc tego kata przy wchodzeniu w nowy skret. W gruncie rzeczy sprowadza się to do obrotu odciazonych nart w powietrzu lub plasko po sniegu w fazie przejscia miedzy skretami. To wlasnie tlumaczy dlaczego slalom zawodnikow jest czesto nieczysty, ze nie jest to sekwencja skretow scisle karwingowych. Ale dotyczy to także nas amatorow, bowiem my wszyscy praktykujemy bezwiednie zmiane poczatkowego kata sterujacego (w „Narciarzu doskonalym” nazwanym „katem prowadzacym”), 3. Przesuwanie srodka ciezkosci przod-tyl, a wiec np. dociazanie przodow w poczatkowej fazie skretu i odciazanie w koncowej. Swietnie pokazane jest to w „Narciarstwo, czyli jak…”. Sluzy roznym celom, m.in. dogieciu narty by wymusic na niej mniejszy od nominalnego promien skretu cietego, 4. Rodzaje odciazen: pasywne i aktywne oraz gorne (NW) i dolne (kompensacja, avalement). Znow swietnie to obrazuje „Narciarstwo, czyli jak…”. Można zrozumiec dlaczego u niektórych tulow intesywnie przemieszcza sie gora-dol, u innych, a czasami u tych samych, ale w innych okolicznosciach - „wisi” w powietrzu, 5. Antycypacja, czyli technika wykorzystywana w laczonych, krotkich dynamicznych skretach na ogol w trudniejszym terenie. To nie tylko wyprzedzajace (antycypowane) ustawienie tulowia w dol stoku, ale przede wszystkim towarzyszace mu napiecie miesni tuz przed skretem i rozluznienie zwiazane z odciazeniem (tu często pomaga energicznie wbity kijek). Wnosi ono dodatkowy impuls skretny (nogi rotuja dopasowujac się do skreconego wczesniej tulowia). Jak dla mnie wyjasnilo się pojecie często stosowane w literaturze anglosaskiej i francuskiej, tzw. flexion/extension (zgiecie/rozgiecie albo wlasnie napiecie/rozluznienie), którego jakos nie moglem dopasowac do mojej narciarskiej wiedzy, 6. Angulacja („ukatowienie”, ktore w Narciarzu doskonalym” przetlumaczono na „ugiecie”), czyli ruchy naszych kolan i bioder, prowadzace do „ukatowienia” (zalamania) naszych stawow, glownie w celu lepszego zakrawedziowania nart. Swietnie pokazano to w „Narciarstwo, czyli jak…”, przy okazji tlumaczac dlaczego lepiej unikac nadmiernego zalamania w kolanach. Wymienilem tylko najwazniejsze elementy z mojego punktu widzenia, o których prawie się w Internecie nie wspomina, a sa baza naszej jazdy, powiedzy u tych sredniozaawansowanych w gore. W ksiazkach jest tego duzo wiecej, ale inne tematy nie były dla mnie bardzo istotne albo wydaly mi się powszechnie znane. Zachecam nie tyle do dyskusji, to tez, ale do przeczytania i zrozumienia owych ksiazek, zwlaszcza tej drugiej, latwiejszej „Narciarstwo, czyli jak…”, a pozniej do praktycznego zastosowania w terenie przeczytanych tresci. Użytkownik a_senior edytował ten post 13 grudzień 2009 - 19:11
-
Slowo nie jest takie wymyslne. "Reponse" po francusku znaczy "odpowiedz". Poniewaz niezle znam francuski, taki termin by mnie nie zaskoczyl. W czasie mojego pobyt we Francji sporo obracalem sie wsrod tamtejszej polonii. Sila faktu wypracowalismy sobie pewien zargonowy, francusko-polski zestaw pojec. Np. "rekuperowac" (np. odzyskiwac sily), "fatygowac" (meczyc sie), "progresowc" (robic postepy), itd. Ale najgorsze bylo to, ze nasze dzieci mowily do nas po francusku, pomimo naszych staran by to zmienic, a my odpowiadalismy im po polsku. Zenujace Nawiasem mowiac "zenowac" znaczy po francusku "przeszkadzac", "utrudniac", a nie "zawstydzajace" jak sie przyjelo w jez. polskim.
-
Byłeś ostatnio na nartach - pochwal się.
a_senior odpowiedział spyder → na temat → Relacje z wyjazdów
Z Ciebie to naprawde niezly maniaq. -
Co innego jest naduzywanie czy tez uzywanie bez znajomosci rzeczy pewnych terminow, a co innego jest ich negowanie. Ja sie czepiam tego ostatniego. "Doginanie" nart jest terminem zargonowych i byc moze naduzywanym, ale jak najbardziej uzasadnionym. IMHO. To jest tzw. default mowic jezykiem komputerowym. Czyli sytuacja standardowa. Ale zwroc uwage, ze nawet slalomka ma fabryczny promien skretu 11-13 m, a wiec dosc duzy. Postawienie nart na krawedzi pod katem 45 stopni i niezbyt szybka jazda (kat zalezy tez od predkosci) daje jazde typu "karwingowego zwozenia" sie ze stoku. A wiec lekko i przyjemnie. Nawet mnie taka jazda nie rajcuje. Chcac zmniejszyc promien skretu musimy cos z nia zrobic. Oczywiscie zawsze mozna dorzucic zeslizg w koncowej fazie skretu, ale jesli chcesz jechac na krawedzi musisz narte "dogiac". Inaczej nie zaciesnisz skretu (cietego). To sa elementarne prawa fizyki. Tak wygieta narta pojedzie po trajektorii ciasniejszej niz ta wynikajaca z fabrycznego promienia skretu. Do tego w koncowej fazie skretu, rozprezajac sie (bo wczesniej wyginajac sie zmagazynowala energie sprezysta), da Ci wspanialego "kopa" na wyjsciu. Nawet ja stary, ktory karwingu nauczyl sie pozno i na pewno w sposob daleki od idalu, stosuje te technike zacisniania skretu. Tak, ale tu jest walka o czas. Juz to wczesniej napisalem. Zawodnik stara sie przejechac trase w najwiekszym stopniu na krawedzi i bez zeslizgu. Ale nawet nie wiem jak doginajac narte i zmniejszajac tym samym promien skretu cietego, nie jest w stanie przejechac nim caly czas. Co wiec robi? Przed wejsciem we wlasciwy skret ciety zmienia poczatkowy kat sterujacy. Jak? Jak potrafi, czasem nawet przemieszczjac narty w powietrzu. To wlasnie widac na filmiku w stopniu az karykaturalnym. A te wszystkie szarpania wynikaja z faktu, ze stara sie za wszelka cenbe jechac na krawedzi i bez zeslizgu przy bardzo podkreconych bramkach i stosunkowo szybko. Na szczescie nic nas amatorow do takiej jazdy nie zmusza. Polecam ponownie lekture "Narciarza Doskonalego". Tam to wszystko jest swietnie wytlumaczone.
-
I od poczatku bylo wiadome, ze tak uwazasz. To po co niewinnie pytales? Trzeba bylo od razu napisac, ze sie z tym nie zgadzasz. Niestety znow mijasz sie z prawda, by nie powiedziec, ze piszesz bzdury. Pojecie "doginanie" nart jest kolokwialne (nieformalne), nie ma tego w programach, ale oczywiscie istnieje. W skrocie i w uproszczeniu: doginamy narty by zmniejszyc fabryczny promien skretu albo uzyskac (moj przypadek) dodatkowego kopa na wyjsciu ze skretu. Mowimy wylacznie o skrecie cietym. Fredo. Postaram sie punktowac kazda Twoja glupia wypowiedz. O ile tylko czas pozwoli. Obiecuje Ci to.
-
Ten to dopiero dogina. Nawiasem mowic widac tez doskonale jak sprezyste potrafia byc narty i o co chodzi LeMasterowi, kiedy tlumaczy co to jest i po co jest poczatkowy kat sterujacy. Dogiecie nart w slalomie jest oczywiste i ktos juz o nim wyzej wspominal (Mitek?). Chodzi o to by jak najwiecej jechac skretem cietym, a jak najmniej zeslizgiem. Doginajac, a wiec zmniejszajac promien cietego! skretu osiaga sie ten cel. Tyle, ze my amatorzy (mowie za siebie) nie doginamy w tym celu. Ja to robie, mniej lub bardziej swiadomie, po to, by mocno sprezyc narte. A po co, wytlumaczylem wyzej. Ale studium swietne.
-
Te i inne rozwazania znajdziesz m.in. tu: http://www.if.uj.edu.../04 karwing.pdf Autorstwa mojej zony, ale jak latwo sie domyslic troche jej w pisaniu pomoglem. W sumie takie sobie, ale w temacie tego watku. Nawiasem mowiac glowna czesc pochodzi z francuskiego artukulu opublikowanego kiedys w sieci.
-
Cos to Mirku za prosto ujales. Domyslam sie, ze pytanie Fredo ma glownie charakter prowokacyjny i mocno trzeba sie wglebiac "co poeta mial na mysli", ale pomijajac osobe pytajacego i jego intencje pytanie jest zasadne. Co nalezy rozumiec pod pojeciem "doginanie narty"? No wiec jak ja to rozumiem. Po pierwsze pojecie dotyczy wylacznie techniki jazdy cietej. Przy zeslizgowych dogiecie nie bedzie albo bedzie ono slabe, bo zamiast "dogiecie" czy "wygiecia" nastapi wczesniej zeslizg. Ale skupmy sie na skretach czysto krawedziowych. Po drugie skupie sie na nartach typu slalomowego, o stosunkowo malym promieniu skretu. Tu latwiej pokazac o co chodzi. To o czym Ty piszesz jest w zasadzie typowa, spokojna jazda na krawedzi. Ustawiona pod katem 45 stopni (wzorcowym), cala krawedzia, narta wykonuje skret ciety o promieniu... fabrycznie podanym. Owszem narta sie wygnie, ale sily jakie sa do tego wymagane nie sa zbyt duze. Narty slalomowe, czy to te topowe, czy z tzw. drugiej polki czy wrecz alloround sa dosc miekkie podluznie. Wystarczy wziac taka do reki by sie o tym przekonac. Narta latwo poddaje sie naciskowi reki (wygina sie) w polowie dlugosci. A wiec nie o takie doginanie czy wyginanie chodzi. Jak wiadomo sztywnosc narty slalomowej przejawia sie w jej malej podatnosci na skrecenie. Nie daje sie zwinac w smiglo, mowimy. To jest podstawa jej trzymania krawedzi, ustawiona pod katem nie poddaje sie zeslizgowi. Ale do rzeczy. Wszyscy, ktorzy jako tako opanowali jazde karwingowa czuja zwiazane z nia nowe sensacje, ktorych nie czuje sie w tym stopniu w jezdzie klasycznej (zeslizgowej). Polegaja one na wykorzystaniu sprezystosci narty w koncowej fazie skretu cietego. Dzieki swojej sztywnosci poprzecznej - narta swietnie trzyma krawedz, nie ucieka - i dzieki odpowiednio duzej szybkosci i wlasnie ich "dogieciu" narty magazynuja energie sprezysta by nas za chwile "wystrzelic" w kolejny skret. Czasem, gdy za bardzo odchylimy sie do tylu, potrafia nawet wyjechac z pod nas i trzeba sie dobrze starac by je "dogonic". I wlasnie tak rozumiem dogiecie narty. Po to by wykorzystac jej wlasnosci sprezyste i swietne trzymanie krawedzi (duza sztywnosc poprzeczna) musimy ja w skrecie mocno dogiac czy wygiac jak kto woli. Do tego potrzebujemy oczywiscie sporej predkosci i dynamiki. Jesli jej nie dogniemy oczywiscie nic zlego sie dziac nie bedzie, ale nie zaznamy cymesu jazdy karwingowej. Celowo nic nie wspominam o promieniu skretu, bo nie chce zaciemniac wywodu. Pisze z pod Genewy, gdzie spedzam kilka, bynajmniej nienarciarskich dni. Lecac dzis widzialem cudownie zasniezone, ogromne Alpy.
-
Troche odbieglem od tematu rowerowego, ale kiedys bardzo duzo jezdzilem po okolicach Krakowa, w tym takze po Jurze. Bazy noclegowej nie brakuje, jak i sciezek. Czasami bywa piaszczysto. Uroki gwarantowane. Polecam szczegolnie tereny wokol Ogrodzienca i Olsztyna (tego blisko Czestochowy). Mozna np. wybrac sie w rowerowa pielgrzymke do Czestochowy, nawet bedac ateista. Kilka lat temu, z malymi dziecmi odbylismy taka pielgrzymke rowerowa. Powrot do Krakowa - pociagiem. Mnostwo interesujacyh terenow masz na zachod od Krakowa, od Skaly Kmity i Zabierzowa poczynajac. Mozesz jezdzic wzdluz dolinek (latwiej) lub w poprzek. Warto kupic przewodniki. Sam korzystalem kiedys z jednego "Okolice Krakowa", autorstwa dobrego znajomego "Zbooja".
-
Przegladnalem jeszcze raz plytke. Rozrozniaja dwa rodzaje poszerzenia katowego: zwykle i ciete. Jak dla mnie to pierwsze to nic innego jak skret z oporu. Odstawienie narty pod katem wprowadza opor, czy sie chce czy tez nie. Ale nie ma o co kruszyc kopii. W koncu to tylko nazwa. Mozemy sobie cos nazwac jak chcemy. Byle dobrze zdefiniowac. Tego nauczyla mnie matematyka. Poszerzenie katowe brzmi niezle. Choc przypominam, ze Anglosasi i Francuzi nadal stosuja "stem". Od czasow Zdarskiego. Nie zgadzam sie. Owszem, rozroznienie az 4 metod odciazenia to lekka przesada, ale istnieja co najmniej dwie mocno sie od siebie rozniace: odciazenie gorne, np. NW, i dolne typu polkniecie. Zupelnie inna motoryka. Obie powazne ksiazki, z ktorymi mialem ostatnio do czynienia, ta wyzej wymienione i "Narciarz Doskonaly" o tym mowia. Nie mozna tego ignorowac. Jedyne wytlumacznie sensowne, ze odciazenia dolnego nie wprowadza sie osobno w programie SITN-PZN, to chec zachowania prostoty i unikania wprowadzenia technik trudniejszych. W koncu program jest o nauczaniu poczatkujacych. Kompensacja jest elementem biernym. Kompensujesz, w zasadzie biernie, nierownosci terenu. Nie ma tu mowy o odciazeniu. Moze z powodu ww. ignorancji smig (nie ten bazowy) pokazywany na plytce wyglada tak kiepsko. W sumie od watpliwosci terminologicznych przeszedlem do krytyki programu SITN. Nie jest to duza krytyka, bo w sumie ten program mi sie podoba. W przeciwienstwie do dziwacznych, z ktorymi mialem do czynienia w przeszlosci.
-
Dzieki za wyjasnienia. Fakt, bylo tak kiedys, choc ja staralem sie przeskoczyc w uczeniu innych etap kristiani pluznej. Wciaz jednak nie wiem dlaczego zrezygnowano z pojecia "opor"? To "poszerzenie katowe" przypomina mi socjalistyczne okreslenie "zwis elegancki meski" na okreslenie "krawatu". W takim razie brakuje w programie czegos co Lemaster nazywa odciazeniem dolnym w przeciwienstwie do gornego NW. Niezle to jest wytlumaczone w "The Anatomy of Skiing" R. Sandersa, ktora nie tak dawno kupilem w Denver (stad blisko do Gor Skalistych). Rozdzial 7 jesli ktos ma dostep. Autor rozroznia az 4 metody odciazenia, w tym najtrudniejsza - "leg retraction" (str. 65) poprzez podciagniecie miesniami brzucha kolan do gory. Wypisz wymaluj: "pochloniecie". Zacytuje jedno zdanie: "Leg retraction is the quickest, most efficient, and smoothest way to release pressure. This is also the most difficult way. ... The advantage of leg retraction is it permits you to relase pressure expeditiously with almost imperceptible vertical motion." Nie chce juz wracac do moich uwag dotyczacych wyzszosci tego rodzaju odciazenia nad NW, ale samo wyszlo. Dlaczego w polskim programie tego w ogole nie ma?
-
Zwracam sie glownie do Mitka, bo jemu obiecywalem kontynuacje moich terminologicznych watpliwosci. Ale warunkiem byl zakup przeze mnie dwoch pozycji ksiazkowych w siedzibie PZN: "Od ruady do carvingu" i programu nauczania SITN 2005 r. Obiecanki cacanki... Nie mam czasu tam jechac i nic nie zapowiada by w najblizszej przyszlosci bede go mial. Do tego wyjezdzam na jakis czas z Polski. Oczywiscie moglbym te pozycje zamowic zdalnie, koszt ponad 50 zl, ale jako zatwardzialy Krakus, nie wolny od typowo krakowskiej cechy (wg. mnie Poznaniacy maja ja rozwinieta w jeszcze wiekszym stopniu ), nie zrobie tego. Musze te ksiazki wziac do reki, przekartkowac i zdecydowac czy warto je kupic. Mimo wszystko, by nie byc posadzony o nieslownosc, w sposob niekompletny, sprobuje sam odpowiedziec na niektore moje watpliwosci, tym bardziej, ze sezon dla mnie juz skonczony. Literature domowa posiadam dosc bogata. Co najmniej 5-6 roznych ksiazek, w tym jedna po angielsku, kilka plytek CD, w tym wlasnie owa z programem no i nieograniczony doste do sieci. Ale do rzeczy. Pojecia sa troche pomieszane, z roznych bajek, ale takie tez pomieszane sa moje watpliwosci... "Kristiania". Pochodzi od nazwy miejscowosci w Norwegii. To w koncu od Norwegow zaczelo sie narciarstwo, w tym zjazdowe. Kiedys nazwa uzywana nagmiennie. Oznacza dzisiejszy "skret". Dlaczego tajemniczo brzmiaca "kristiania" wypadla z programu, a nie wypadl np. "telemark"? Przeciez mogly zostac zastapiony np. "skretem z przyklekiem". W angielskim ("turn") czy francuskim ("virage") "kristiania" nigdy nie zagoscila?. Dlaczego uzywano jej wiec w jez. polskim? W kazdym razie jej nie zaluje. Skrety z "polplugu" i "poszerzenia katowego". Kiedys byly po prostu "skrety z oporu" (albo wrecz kristianie z oporu). Zmieniono, nawet nie wiem kiedy. Komu to przeszkadzalo? Po angielsku i francusku jest wciaz "stem" i oczywiscie "plug". Nawiasem mowic nie jest dla mnie jasny podzial na skret z "polplugu" i "poszerzenia katowego". Po co tak drobic w programie, ktory ma ambicje upraszczac? "flexion/extension" Jak sie tlumaczy na polski? Poczatkowo mialem z tym klopot. Zreszta nie tylko ja. Tlumacze "Narciarza Doskonalego" rowniez. Teraz wiem. To po prostu nasze poczciwe NW. "Angulacja". Jak to dobrze przetlumaczyc? Jak i czy w ogole tlumacza to programy nauczania? W "Narciarzu..." tlumacza zle jako zgiecie bodajze. Ja bym zastawil jak jest, czyli "angulacja". "Girlandy stokowe". Co sie z nimi stalo? Nie widze ich w programie (tym na plytce). W sumie drobiazg. Jak sie nazywaja w programie rozne smigi: "bazowy", "ciety"? Wprowadza sie takie pojecie jak smig ciety czy smig carvingowy? MSZ powinno. Na plytce widze tylko "smig bazowy" i "smig". Jaka jest roznica pomiedzy "kompensacja" i "pochlonieciem" (avalement)? Pytalem o to. MSZ w sumie chodzi o to samo, ale kompensacja oznacza bierne pochloniecie, a "pochloniecie" - aktywne. Troche to niezrozumiale, ale zainteresowani wiedza o co chodzi. W pierwszym przypadku biernie amortyzujemy garbek (prawdziwy lub wirtualny), w drugim - czynimy to aktywnie, miesniami brzucha podciagajac do gory nogi. Nawiasem mowiac (wiaze sie to z naszymi dawniejszymi dyskusjami) wg. LeMastera nie da sie z pozycji obserwatora odroznic pochloniecia pasywnego i aktywnego. Troche to wyjasnia. O innych watpliwosciach (dwoistosc pojecia "kontrrotacja" czy "avalement" oznaczajacych pozycje, ale i cala szkole jazdy) juz bylo wiec nie bede sie powtarzac. Jak sobie jeszcze o czyms przypomne, dopisze pozniej.
-
Zamierzam tam (SITN) sie wybrac, ale wciaz nie mam czasu. Dlatego tez wstrzymuje sie z dalszymi komentarzami na temat niejasnosci teminologicznych. Mam na mysli zwroty uzywane dzis. Oczywiscie przesadzilem z "burdelem" (licentia poetica) , nie jest tak zle, ale nie wszystko jest jasne. Interesuje mnie tez dlaczego pewne zwroty zniknely, inne zostaly zastapione, itp. Wroce do tego niedlugo, obiecuje. No i koniecznie musze zapoznac sie z pozycja "Od ruady do...".
-
I tak wlasnie bylo. "godille" bardzo dobrze sie z tym merdaniem kojarzy. Nie sadze by Joubert nazywal "godille" wszelka jazde skretami. To jest smig. Kiedys ten "merdajacy", ale dzis i ten z zeslizgiem i ten ciety i wykonany metoda NW czy pochlanianiem. W koncu od biedy smig mozna uskutecznic takze plugiem. Jesli znasz francuski, zobacz to: http://www.sports-hi...ki_godille.html czyli powiazanie (dokladnie "ulancuchowanie") ze soba skretow krotkich. A przy okazji dopiero teraz zauwazylem, ze Francuzi tym razem sie nie wysilili (jak to maja w swoim zwyczaju) i skret z oporu wzieli z angielskiego: "stem". Bo plug to "chasse-neige" tak jak plug sniezny, czyli pojazd do odgarniania sniegu. Slusznie. Innymi slowy "skret wezowy" to brak konsekwencji. Powinno sie powiedziec smig, w ktory zastosowano konkretna technike odciazenia i ogolnie skretu. A wszystko to sporowadza sie do moich pierwotnych watpliwosci wyrazonych na poczatku tego watku. NIezly burdel panuje w terminologii narciarskiej. Jak napisal Maniaq, duzo sie wyjasnilo i uproscilo, ale wciaz zostaje wiele niejasnosci.
-
Nie znam wersji oryginalnej tej ksiazki, ale polska niedawno kupilem. Francuski natomiast znam dobrze. Wydaje mi sie, ze slowo "godille" powinno byc jednak kojarzone z niemieckim "wedeln", a wiec klasycznym smigiem z zamiataniem tylami nart. Tak w kazdym razie wyobraza to sobie przecietny Francuz, Walon czy Szwajcar francuskojezyczny . Czyli tlumacz jednak dobrze tlumaczy. Dzis smig moze byc kojarzony z roznymi odciazeniami i technikami skretu wlacznie z czysto karwingowym, choc niektorzy wciaz maja wciaz wizje smigu jako kolanko w kolanko i zamiatanie tylow. "Avaler" znaczy polykac, pochlaniac. Np. pastylke, lekarstwo, sline. Czyli tez niezle tlumaczone. Polykamy grab (rzeczywisty lub wirtualny). A polykamy podciagajac swiadomie kolana (wtedy tulow musi sie pochylic, pozycja scyzoryka) lub dajac sie im podciagnac (czysta kompensacja). Sadze, ze nie ma co za bardzo wchodzic w dawne nazewnictwo i subtelnosci z przed 40 lat. Troche to sie zdezaktualizowalo, troche pozmienialo. Wlasnie. Inna watpliowosc z tym zwiazana. Jak sa powiazane miedzy soba: technika avalement, cos co Ogorzalek nazywa "kompensacja" (nie chodzi mi o taka zwykla kompensacje muldy) i cos takiego jak "przejscie przez niska noge"? Czy w oficjalnych naukach SITN-PZN takie pojecia wystepuja? Jak sie mozesz domyslac swoje wiem czy moze raczej sie domyslam , ale ciekaw jestem zdania innych.
-
Tak jak napisales w drugiej czesci. Godiller to wlasnie sposob wioslowania z tylu. Po polsku chyba "baczek". Uczylem sie tego na kursie zeglarskim. W narciarstwie dpowiednik niemieckiego "wedeln". Masz racje, ze tlumacz ma trudne zadanie. Kiedys tlumaczylem ksiazke informatyczna z francuskiego na polski. Myslalem, ze sie wsciekne. Nie, nie dlatego, ze nie rozumialem okreslen francuskich. Znalem je doskonale, bo w komputerach "siedzialem" we Francji ponad 7 dlugich lat. Ja nie znalem ich polskich odpowiednikow.
-
Napisalem kiedys cos bardzo podobnego. Co by jednak Mitku nie powiedziec, nazwa ta, dzieki swojej oryginalnosci, dobrze brzmiaca, wciaz bardzo modna, napedzila narciarstwu mnostwo zwolennikow i nowych adeptow. Taki dobry samoczynny PR. Wciaz kojarzy sie z czyms przelomowym, nawet rewolucyjnym. I tak jeszcze przez jakis czas potrwa az przyjada nowe mody i zauroczenia. Fachowcy i tak wiedza o co tu chodzi, ale dla przecietnych narciarzy "carving" pozostanie pojeciem magicznym. Skret "ciety" brzmi banalnie, nieciekawie, "carving" - fascynuje, niepokoi kojarzy sie z nowoczesnoscia i postepem. "Kurs narciarstwa" emanuje nuda i rutyna, "kurs carwingu" - dynamizmem i swiezoscia. Podobnie jest ze "szkola carvingu" zamiast "szkoly narciarstwa" czy wreszcie "carvingami" zamiast "nartami". Marketing i natura ludzka. I nie tylko w carvin..., tfu, w narciarstwie.
-
Ten z 2005 roku mialem w rece i czytalem. Nie bylem zachwycony. Bardzo zle sie go czyta, ale w koncu program nauczania nie jest przeznaczony do czytania z zapartym tchem. Taki program dobry jest jako material pomocniczy na kursie pomocnika czy instruktora i nic wiecej. Zreszta poprzednie programy tez nie byly bardziej strawne. Plytka jest, jak dla mnie, OK, o czym juz wspominalem. Nawet jesli w programie znajduje sie slowniczek, i nawet jesli jest on starannie zredagowany, problem z nazwami i tak zostaje. Sam widziales, ze proste pytanie "co to jest konrrotacja" wywolalo sporo roznych watpliwosci. Nawet nie chce cytowac co na temat kotrrotacji pisze LeMaster, ale i u niego nie wyglada to prosto i jednoznacznie. A pytan byloby sporo. Np. jak sie tlumaczy i gdzie w programie wystepuje termin "flexion/extension" bardzo popularny w programie francuskim czy anglosaskim? Dlaczego obecnie nie uzywa sie pojecia "skret z oporu" tylko "skret z polplugu" czy "skret z poszerzenia katowego". Co bylo zlego w "oporze"? Gdzie sie podzialy "girlandy stokowe"? Co z "angulacja"? Stanislawski nazywa to "ukatowieniem". Jak sobie radzi z tym pojeciem program? Dlaczego nie rozroznia sie trzech rodzajow smigu, ktorego przyklady ostatnio dawalem: bazowy, klasyczny, karwingowy tylko wprowadza dwa: bazowy i ?, wlasnie co? Smig ciety? Co sie stalo z dawnymi "technikami odchyleniowymi", "4-kami", itp. Rozumiem, ze odeszly w niepamiec. Co sie stalo ze slowem "kristiania"? Dlaczego zniknelo? Co w nim bylo zlego? To tylko kilka przykladow, ktore przychodza mi do glowy.
-
Czy ja pisalem o Swoim dolku? Gdzie to wyczytales? Czy to ja wypisuje bzdury na temat drugiego, obrazajac go? Takie pisanie jak Twoje jednoznacznie kojarzy sie z dolkiem. Nie moim. Nie uwazasz? Merytorycznie nie bede wchodzil z Toba w dysputy. Wyjasnilem to kiedys. collision75 Tak, na pewno czesc z tego co napisalem zbacza z tematu. Granica pomiedzy tym co dotyczy narciarstwa, czyli scisle tematyki forum, a tym co nie ma z nim nic wspolnego jest dosc plynna. Jesli przeszukasz to forum znajdziesz nawet moje pytanie, ktore postawilem kiedys odnosnie wplatania watkow nazwijmy to eufemistycznie "okolonarciarskich". Sporo osob wypowiedzialo sie na ten temat. Terminologia uzywana w narciarstwie jest trudna, niejednoznaczna i zmienna. I do tego chcialem sie w watku odniesc. Caly drugi akapit oczywiscie dotyczy klopotow nawijmy to etymologicznych niektorych pojec z narciarstwem nie majacych nic wspolnego. Dlaczego je wiec wymienilem? By pokazac, ze gdzie indziej jest jeszcze gorzej. Fakt, troche mnie ponioslo. Z Fredem jest klopot. Ten czlowiek bezkarnie obraza innych. Na forum publicznych. Przeszukaj forum i znajdziesz na to mnostwo dowodow. Dziwie sie innym, ze takie postepowanie toleruja. W moim pojeciu nie wolno sie na to godzic, schodzic komus takiemu z drogi. W imie czego? Swietego spokoju?
-
Musialem Ci Fredo niezle dopiec, ze sie mnie tak czepiasz. Jaka to czula strune w Tobie poruszylem, ze wylewasz na mnie pomyje. Fredo, z kazdego dolka sie kiedys wychodzi. Pamietaj o tym.
-
Ostatnio pojawilo sie kilka pytan dotyczacych tego czy innego terminu narciarskiego. Co to jest kontrrotacja, freeride, antycypacja? Odpowiedzi nie sa proste, bo byc nie moga. Np. kontrrotacje w najprostszym podejsciu onacza: "tulow w jedna strone, a narty w druga". Ale slowo to oznacza takze stara szkole jezdzenia na nartach z calym bagazem roznych technik i subtelnosci. Podobnie FR. Dla jednych oznacza zjezdzanie po stromych nieprzetartych trasach dla innych jest prawie calym pozatrasowym narciarstwem. Czasem poszczegolne okreslenia zmieniaja znaczenie. Np. w rowerowaniu slowo "freeride" oznaczal kiedys wolna, swobodna jazde na luzie zdala od asfaltu. Dzis znaczy mniej wiecej zjazd na leb na szyje w trudnych warunkach terenowych. Nie powinno to dziwic. Jezyk ewoluuje, a pewne okreslenia zmieniaja swoje znaczenie, niekiedy radykalnie. Czy wiecie, ze slowo "kobieta" bylo jeszcze 200 lat temu bardzo obrazliwe? Mimo wszystko nie jest zle i mniej wiecej czujemy o co chodzi. Z innymi, nienarciarskimi terminami bywa gorzej. Np. slowo "developer" w jezyku polskim. Wszycy wiemy co oznacza, no moze z wyjatkiem informatykow. A gdy popatrzymy do anglosaskiej wikipedii, zauwazymy, ze owo "budowlane" znaczenie znajduje sie dopiero na trzeciej pozycji. Jeszcze gorzej wyglada sprawa ze slowem "akwizytor". Kogos takiego nie znajdziemy w tym znaczeniu w jezyku angielskim czy francuskim. Ktos zle przetlumaczyl z laciny. Bardzo zle sprawa przedstawia sie ze slowem "parasol". Gdybysmy Francuzowi, a wyraz pochodzi z jezyka franc., powiedzieli o co chodzi, niezle by sie usmial. A juz zupelnie zalamujacy jest wyraz "dyżur". Pochodzi od slowa francuskiego "de jour" i znaczy "dzienny". Czyli tlumaczac Francuzowi doslownie termin "dyzur nocny" musielibysmy powiedziec "dzienny nocny". Innymi slowy - nonsens. Przeprszam za dygresje, ale tak mnie naszlo na temat stosownych tu i owdzie okreslen. Widac z tego, ze w narciarstwie nie jest tak zle.
-
Byłeś ostatnio na nartach - pochwal się.
a_senior odpowiedział spyder → na temat → Relacje z wyjazdów
Wszystko to prawda, ale jezeli na Goryczkowej stoi sie 45-60 min a na Gasienicowej 0 min to mimo wszystko nie rozumiem. Ja sie nie zastanawialem ani chwili, podjechalem pierwszy raz Goryczkowa (innej mozliwosci nie mialem) i natychmiast przeszedlem na Gasienicowa. Fakt, drapanie na szczyt przyjemne nie jest, ale dlugo nie trwa. Poczatek kotla jest stromy, ale krotki, a dalej juz jest latwo. Tez wole Goryczkowa, ale w tych warunkach nie mialem watpliwosci. Kolejka straszna, tak do konca schodow schodzacych do drogi, ale ja z buta. -
Byłeś ostatnio na nartach - pochwal się.
a_senior odpowiedział spyder → na temat → Relacje z wyjazdów
Dzis, czyli w niedziele, bylem na Kasprowym. Pogoda boska, snieg calkiem dobry. Nie za miekki, nawet miejscami ciut zmrozony w gorze kotlow. Koszmarna kolejka do krzesla na Goryczkowej i zero kolejki na Gasienicowej. Czy ktos potrafi mi to wylumaczyc. Oczywiscie jezdzilem na Gasienicowej. Tylko forma kiepska.