a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 220 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Zawartość dodana przez a_senior
-
Slalomka jak radzi Kaem. Długość 155-160, promień skrętu 12-14 m. Firma mniej ważna, choć z używanych najłatwiej wyhaczyć coś z Fischera. Da się na tym pojechać i dłuższym skrętem. Wg. mnie dobrze jeździsz. Trzeba by Cię zobaczyć w trudniejszym, a zwłaszcza wąskim terenie. Ciut za bardzo siedzisz na tyłach. I kijki trochę mocniej akcentuj.
-
Spiochu, gratulacje! Na obu listach widzę nazwiska Leonowicz. Maria jest nawet 1. na liście slalomu. Na liście ski demo jest. K.Leonowicz. Zapewne dzieci (a może wnuki? ) Agnieszki i Krzysztofa Leonowicza z krakowskiego Yeti. M.in. dzięki nim moje dzieci jeżdżą jak jeżdżą.
-
Ewolucji powiadasz? A ja byłem przekonany, że to Pan Bóg nas stworzył od A do Z. W ciągu tygodnia zresztą, a dokładnie 6-go dnia. W 7. odpoczywał. Różnice między płciami ludzkimi są faktycznie niewielkie. Ot, drobne szczegóły anatomiczne. Np.... ręce. Dlaczego producenci upierają się by sprzedawać osobno rękawiczki męskie i damskie? Mitku, od dłuższego czasu nie biorę poważnie tego co piszesz. Przy całej do Ciebie sympatii. I jeszcze cytat, z podanego wyżej źródła: Należy przy tym pamiętać, że producenci butów damskich zadbali o to, by odpowiedni model dla siebie znalazły narciarki o różnych poziomach umiejętności i stylach jazdy. Wśród butów dla pań znajdziemy więc nie tylko konstrukcje dla początkujących i średnio zaawansowanych, ale także dla dobrze lub bardzo dobrze jeżdżących pań o sportowym zacięciu, zawodniczek, instruktorek narciarskich, które łączą w sobie zarówno precyzję i maksymalną kontrolę nad przekazywaniem sił narcie, z potrzebą zapewnienia jak największej ilości komfortu.
-
Z faktów. Tak nas Bozia stworzyła. Wystarczy popatrzeć z tyłu na przeciętną łydkę męska i damską. Ta damska zaczyna się niżej. I jeszcze kilka różnic wypunktowanych poniżej przez Marka Żurawieckiego: https://tiny.pl/txmhk Drobny cytat: ) - a co za tym idzie, zdecydowanie częściej marzną im nogi
-
Nigdy nie byłem mocny w slalomie. Startowałem w kilku amatorskich zawodach, w tym w ogólnopolskich zawodach informatyków w latach 80-tych. Bez sukcesu. Wszyscy chwalili za styl i... to by było na tyle. Szczerze mówiąc nigdy mnie do zawodów, w jakiejkolwiek dziedzinie sportu, a uprawiałem ich sporo, nie ciągnęło. Narty kojarzyły mi się z pięknem gór, radością, rytmem, euforią, ale nie ze sportem. Podobnie na rowerze. To wspaniałe narzędzie do poruszania się i odkrywania świata. Ale sport? To inna bajka. Nie dla mnie. Ale temat dotyczy narciarstwa po 50-ce. Mając obecnie ponad 68, 50-ka stuknęła mi w 2000 r. Na przełomie wieków. A więc wtedy, gdy zaczęły się upowszechniać narty carvingowe i nowe techniki jazdy z tym związane. I nowe, niezwykłe doznania z nimi związane. Baaardzo pozytywne. Czyli można powiedzieć, że po 50-ce zaczęło się moje nowe życie narciarskie. Przeglądnąłem internet i zobaczyłem, że pierwsze narty carvingowe o promieniu skrętu 21 m, a więc bardziej gigantowe, BTW Elan Integra 10 (do dziś stoją w kącie), kupiłem w kwietniu 2003, a więc 3 lata po przełomie tysiącleci. Zdecydowanie warto było. Ale prawdziwe carvingowe doznania przyszły dopiero 2-3 lata później, gdy kupiłem pierwsze slalomki Atomica a później Fischera. I to był strzał w 10.
-
Jakie narty dla dobrze jeżdżącej kobiety - kilka propozycji
a_senior odpowiedział colin23 → na temat → Dobór NART
Ciekaw jestem dlaczego, bo jestem ich świeżym użytkownikiem. Wzrost 186 cm, ciężar ok. 88-89 kg. I nie wydawały mi się za twarde. Powiedziałbym, że wręcz przyjazne, a w moim wieku (68.5) to już nieoczywiste. A dla pytającego. Polecam to co znam. Voelkl Racetiger SC 155 cm. Na takich jeździ moja żona. Niestety dość drogie i mocno powyżej 1000 zł. -
Dobrze by wypowiedział się jakiś serwisant, który ma z takimi problemami do czynienia na co dzień. Ja bym się w żadne naprawy nie bawił. Można dziecku krzywdę zrobić. Konstrukcja takiego przodu wiązania jest dość prosta. Śruba regulacyjna w miarę dokręcania ściska coraz mocniej sprężynę. Dlaczego się w pewnym momencie blokuje? Bo pewnie coś nie tak z gwintem. Kiedyś, w dawnych czasach, jakaś połowa lat 90-tych, przykręcałem i regulowałem wiązania dla 8-9 letniej córki. Wiedziałem, że wiązanie nie jest dla niej najlepsze, skala była trochę za wysoka, ale "bieda" kazała oszczędzać. Jeździliśmy na Nosalu, w warunkach niemiłych (twardo, lodowato, sztuczny śnieg). W córkę wjechał jakiś facet, wiązanie nie wypięło, ból kolana. Pojechaliśmy na pogotowie. Na szczęście nic groźnego. Od tej pory powiedziałem sobie: żadnych oszczędności czy skrótów dotyczących wiązań narciarskich.
-
Dla czego nie w markecie
a_senior odpowiedział narciarz70 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Ale jaki to market? Decathlon? Faktycznie nie bardzo ma tu kto doradzić, zwłaszcza w dziale narciarskim, ale świadomy kupiec może tu znaleźć sporo rzeczy. Osobiście, mam się za uświadomionego , kupiłem w Decathlonie mnóstwo rzeczy, choć nie narty i nie buty narciarskie (z wyjątkiem butów dla córki, które miały być na jeden wyjazd - jeździ na nich od dobrych kilku lat). W Krakowie, jak dla mnie, najlepszy jest Windsport na Zakopiance. To tez rodzaj supermarketu sportowego. Sprzedający wydaja się kompetentni, serwis też. Czyli market marketowi nierówny. Kłopot dla takich marketów wyższych lotów polega na tym, że potrafią doradzić, sprzęt maja też przyzwoity, ale ceny już niekoniecznie. Kompetencje sprzedawców kosztują. I efekt? Wybiera się odpowiedni but czy narty, wspomagając radami kompetentnych sprzedawców i... kupuje wybrany model w internecie. Trochę głupio. Ale.. c'est la vie jak mawiają tu i ówdzie. -
Volkl sprzedaje też SL z płytą. Nazywa się toto Voelkl Racetiger SL Pro. Trochę inne nastawy krawędzi i reszta ta sama.
-
I jeszcze wpadka o jakiej zapomniałem napisać przy pierwszej próbie nowych nart. Kupiłem je w Krakowie, w małym sklepikowym mieszkanku. Narty osobno, wiązania w pudełku. Od lat sam serwisuje wszystkie rodzinne narty, w tym instaluję (jeśli trzeba) i reguluje wiązania. Teraz to banał, ale kiedyś trzeba było wiercić otwory w nartach, ustawiać szablonem (albo i bez) odległości. No więc założyłem, a ściśle wsunąłem wiązania w szyny, ustawiłem siłę wypięcia i odłożyłem narty do kąta. Przy pierwszym ich założeniu, już na dole wyciągu, wpiąłem się jak zwykle, ruszyłem do wyciągu i... wyskoczyłem z nart. Okazuje się, że nie ustawiłem pozycji wiązań względem szyny i buty były za słabo trzymane. Dlaczego? Bo buty miałem schowane w pawlaczu, nie chciało mi się ich wyciągać, pomyślałem sobie, że ustawię to po ich wyciągnięciu - regulacja jest banalna. I - starość - zapomniałem. I tak miałem szczęście, bo wyskoczyłem z nart jeszcze przed jazdą, a nie w jej trakcie. Pożyczyłem śrubokręt u faceta z wyciągu, pokręciłem odpowiednio i było git. Uważajcie!
-
Zastanawiam się jednak dlaczego tak poważna firma jak Volkl, w swoich pierwszych sklepowych slalomkach (SL) stosuje rocker. Niewielki, ale jednak. I to co najmniej od dwóch sezonów. Gdyby stosowała tylko w "drugich" slalomkach (SC), które mają bardziej AM geometrie (72 mm zamiast 68 pod butem), są bardziej wiotkie poprzecznie (sprawdziłem) byłoby to bardziej zrozumiałe. Ale w pierwszych? I gdyby coś było nie tak, firma by z rozwiązania zrezygnowała. Trudno wszystko tłumaczyć modą, bo taki rocker istnieje już dobrych kilka lat i zdążył się opatrzeć. A może to system UVO (w 18/19 działa również góra-dół), który likwiduje ew. drgania dziobów spowodowane rockerem? Sam w to nie wierzę. No więc co? A może jednak to naprawdę daje coś pozytywnego? Nawet w nartach slalomowych używanych głównie do jazdy rekreacyjnej?
-
Masz rację, ale potem ktoś pytał o sklepowe SL i wątek, jak to zwykle bywa, się poszerzył.
-
Od końca dzioba do początku rozwarstwienia. Sprawdzę w domu, ale raczej się nie pomyliłem. Na początku to rozwarstwienie jest minimalne. Podaję link do filmiku, w którym Jeremy tłumaczy co i jak (już go kiedyś podawałem). O rockerze jest od 1.14 min. https://youtu.be/a9G9158JX3k Ten rocker jest nieduży. Gdyby jednak coś takiego pojawiło się w nartach bez rockera wyrzucilibyśmy je do... tzw. kosza. Volkl stosuje ten niewielki tip rocker w SL (i chyba w SC) co najmniej od dwóch sezonów. Czas pokaże czy to się utrzyma.
-
Mam tylko porównanie konkretnych nart slalomowych Volkla. Jedne są z "tip rocker" drugie bez. I bardzo widać różnicę pomiędzy nimi po przyłożeniu ślizgów. Te z "tip rockerem" rozchodzą się, niewiele, ale wyraźnie, mniej więcej od 35 cm licząc od góry (narty mają 170 cm dł.). Te bez rockera w ogóle się nie rozchodzą, nie licząc rzecz jasna samego dziobu. To nie są komórki. Podaje gołe fakty. Nie umiem powiedzieć jaki to ma wpływ na jazdę. Wydaje mi się, ale tylko wydaje, że ma niewielki wpływ na inicjację skrętu. Ułatwia ją. Na Volklach bez rockera jeździłem kilka lat, na tych z rockerem, zgoda - niewielkim, dopiero zaczynam jeździć.
-
Najlepiej samemu zobaczyć. Choćby w sklepie. Różnice są wyraźne.
-
Trochę upraszczasz. "Tip rocker" to nie zwykłe wygięcie dziobu stosowane od zawsze. Mam dwie pary sklepowych slalomek Volki tej samej długości. Jedne bez "tip rocker" drugie z. Wystarczy przyłożyć ślizgi do siebie by zobaczyć różnice. W tych z rockerem (SL 18/19) dzioby niewiele, ale wyraźnie się rozchodzą, w tych bez - nie. Jaki to ma wpływ na jazdę? Ja nie zauważyłem, ale za krótko jeździłem na tych z rockerem. A poza tym może nie jeżdżę dostatecznie dobrze by poczuć różnicę. Obie narty są jak dla mnie stabilne i pewne. Ta z rockerem odrobinę łatwiej wchodzi w skręt.
-
„Kondycja narciarska” - co to właściwie jest?
a_senior odpowiedział Dany de Vino → na temat → Narciarstwo
U mnie jest trochę inaczej. Przede wszystkim wiek, 68.5. Co by się nie robiło i ile by się nie ćwiczyło, pesla nie oszukasz. Są ograniczenia. Do tego dochodzą problemy miażdżycowe i kręgosłupowe. Ten ostatni mocno ogranicza moje narciarstwo. Ale mimo wszystko sobie radzę. Przede wszystkim rower. Codzienny, głównie użytkowy, bez względu na pogodę. Uzbiera się ok. 4000 km/rok. Po drugie, codzienna gimnastyka, teraz ok 15 min, ale zwiększam do 30 min. Głównie na wzmocnienie gorsetu lędźwiowego. Co ciekawe, dzięki rowerowi nie muszę ćwiczyć mięśni nóg. Po nartach boli mnie tu i ówdzie, ale nie uda. Następna sprawa. Pilnuje własnego ciężaru. Gdy się zbliża do 90-ki (przy wzroście 186) ograniczam jedzenie. Bez przesady, ale jednak. W czasie 6 dniowego pobytu alpejskiego, gdzie jeżdżę po kilka godzin dziennie, głównie trasy czerwono-czarne głównie narzekam na bolący kręgosłup. Nie muszę mieć dnia "kondycyjnego", czyli pauzować w 3 dzień. I tylko czasem stawiam sobie pytanie: jak długo jeszcze? -
Kiedyś jeździłem na 165 cm, potem zmieniłem na 170 cm i stwierdziłem, że ciut lepiej do moich celów. Jakby bardziej stabilnie. W końcu duży ze mnie chłop. Ale różnica niewielka. A rockera jakoś specjalnie nie czułem (poprzednie SC nie miały). I tamte (SC) i obecne (SL) łatwo wchodzą w skręt. Prawdziwy test dopiero przede mną. W Saalbach na początku lutego. Na pewno nie wykorzystuję potencjału nart, bo skręty cięte nie są moją domeną. Zwłaszcza krótkie. Przydałoby się mocniej wyłożyć, ale kręgosłup nie pozwala, zwłaszcza w jedną stronę. Odnoszę wrażenie, że prócz naprawdę super jeżdżących, starsi panowie, do których pomimo pozorów się zaliczam, nie są w stanie pojechać "uczciwym" krótkim skrętem ciętym. Brakuje gibkości. Niestety.
-
Właśnie jestem po pierwszych testach. Kilka dni w Witowie. Sympatyczny niebieski stoczek. Pierwsze wrażenia. Bardzo dobre narty te Racetiger SL. W każdym względzie. Ale najbardziej zaskakujące wrażenie: bardzo podobne do tych poprzednich SC. Trochę lepsze, tzn. bardziej stabilne, lepiej trzymają w skręcie ciętym, ale różnice nie są powalające. Żadnych trudności by wprowadzić je w ześlizg (kiedyś, gdy testowałem jakieś komórki Fischera miałem wrażenie, że ześlizgu nie lubią). W dużym uproszczeniu i wbrew pozorom (i cenie ) - przyjazna i wszechstronna narta. I bynajmniej nie męcząca. Dla każdego.
-
Co to znaczy marzenie? Chcieć to móc. Mierzę 186 cm i utrzymuję wagę (a precyzyjnie - ciężar ciała) na poziomie 87-88 kg. I nie ma zmiłuj. Jeśli wychodzi więcej to wtedy jest więcej MŻ i WR. Prosta sprawa.
-
Buty narciarskie z Decathlonu
a_senior odpowiedział kerad85 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Dziś zaglądnąłem do Decathlonu. Buty jak buty. Nie ma co szukać tych z górnej półki, ale te ze środka wyglądają OK. Wybierz coś co pasuje Twoim stopom w okolicach flexu 90-100. A jeśli nie znajdziesz nic odpowiedniego to szukaj gdzie indziej. Wbrew opinii innych uważam, że sprzęt z Decathlonu jest OK. Kupiłem tu mnóstwo rzeczy. Np. niezły rower górski, który służy mi prawie 10 lat, buty narciarskie dla córki, sporo ciuchów, bielizny, plecaków, butów turystycznych. Decathlon, wbrew pozorom, dba o jakość. Nie jest ona najwyższa, ale nie znajdziemy tu dziadostwa. A ceny są przystępne. A w kwestii stereotypów samochodowych. Dzisiejsze samochody są międzynarodowe. Złożone z podzespołów produkowanych przez producentów z całego świata. Trudno więc mówić o tym czy jedne są lepsze od drugich. Osobiście posiadam jeden z teoretycznie najbardziej awaryjnych stereotypowo samochodów: Peugeot 307. Nie dość że na "F" to jeszcze francuski. Starzeje się, dobija 12 lat. I już teraz się martwię czym go zastąpię, bo tak udanego samochodu już pewnie nie kupię. Nie wierzcie stereotypom. Wysilcie własne mózgi i... googla. -
Krótkie video jednego z dwóch cytowanych przeze mnie Francuzów. https://youtu.be/0MsRWjmmo_I Żadne rewelacje, ale warto zobaczyć i... poczytać. Tym razem ten drugi - Jeremy Nadalutti.
-
Ja dwa razy kupowałem kask dla siebie i dwa razy się poddawałem. Dlaczego dwa razy? Bo pierwszy kask podarowałem synowi. A ten drugi raz to kask, który leży nieużywany na półce. W moim narciarskim życiu, wliczając w to nawet burzliwe młodzieńcze lata, nigdy nie doznałem urazu głowy. Nieliczne były upadki na głowę. Raz dostałem odpiętą nartą, ze dwa razy krzesełkiem, gdy wypadłem z niego wypchnięty przez sąsiada. Raz na siermiężnym krześle na Goryczkowej wypchnięty przez własną żonę i raz, w zeszłym sezonie, przez własną siostrę. Krzesło przywaliło mnie niegroźnie w tył głowy.
-
Trudno o bardziej klarowne wyjaśnienie. Jeśli ktoś nie rozumie lub się z tym nie zgadza to źle o nim świadczy. Mimo wszystko nawet przy uderzeniu o twardy śnieg, kaski trochę amortyzują, a ściśle - odbierają część energii przez moment (by ją zaraz oddać) bo jakieś niewielkie odkształcenie skorupy zachodzi. No i w przypadku pęknięcia kasku część energii idzie w to pęknięcie. Ale to przypadek punktowego zderzenia z czymś twardym, np. skałą czy drzewem, o czym pisałeś. Mimo wszystko sądzę, choć sam jeżdżę bez kasku, że zalety ich noszenia przewyższają wady.
-
Jakie Volkl Flair dla średnio-zaawansowanej kobiety?
a_senior odpowiedział Mychu → na temat → Dobór NART
Musiałby się wypowiedzieć znawca, a ja nim nie jestem, choć lubię się w słówka bawić. Po francusku "flairer" to wąchać, niuchać, węszyć. Np. "pies węszy". Z łaciny. Samo słowo "flair" nie jest zbyt używane we współczesnym francuskim, zdaje się, że to archaizm (?), ale także znaczy "węch, niuch". I stąd już blisko do "mieć do czegoś nosa". I w tym znaczeniu słowo to przeszło do angielskiego. "Mieć do czegoś nosa, mieć talent". No i wychodzi na to że "flair" to "talent, smykałka". Czy Volkl Flair mają talent do jeżdżenia tego nie wiem. Wiem, że Racetigery mają flair.