Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 220
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez a_senior

  1. W zjeździe na nartach nie myślę o tym. Oddycham automatycznie. Przy pierwszych zjazdach muszę się wielokrotnie zatrzymać bo tracę oddech (starość). Po kilku zjazdach już jest dobrze.   Ale problem oddychania przy ćwiczeniach fizycznych, w tym podczas energicznych skrętów na nartach jest ważny i często popełniamy błędy. Np. w trakcie pompek. Początkowo brałem wdech przy podnoszeniu się i wydech przy opuszczaniu. Błąd, bo ma być odwrotnie. Trochę czasu minęło aż przeszło w automatyzm. Zatem to co Ci odpisał Jeremy ma sens.
  2. a_senior

    Pasje

    A to stąd ta ksywka yoss. Też to czytałem ostatnio.
  3. a_senior

    Pasje

    Podobnie jak narciarz. Ale jak już upadnie to wieje grozą. Na rowerze dawno nie leżałem, ale po ostatnim upadku (nie z własnej winy, złamał się rower na pół) ślady na kciuku mam do dziś. I tak już zostanie aż do.... Na nartach leżałem w tym sezonie raz, ale solidnie. Lędźwie "czułem" przez kilka tygodni. 
  4. a_senior

    Pasje

    Nie, ja studiowałem tę uczelnię od jedzenia (ujod czy jakoś tak ). Nasze studium wojskowe było na Piastowskiej. A oryginałów wśród wojskowych nie brakowało. Studiowałem gdzie indziej, ale do dziś pracuje na AGH.
  5. a_senior

    Pasje

    Nie należy jego wpisu brać na serio. Taki rodzaj wyluzowania tematu. To forum, jak każde inne, w którym nie wszyscy i nie zawsze piszą na serio. I bardzo dobrze. I jakoś nie wierzę w te jego "kobiety, wino, śpiew". Co najwyżej w wino.   Osobiście mam kilka pasji, a dwie główne sportowe to rower (nr 1) i narty (nr 2). I wiele innych. A w moim długim długim życiu, jak u większości z nas, sporo się działo. Pływałem wpław, chodziłem po górach, nad morzem, żeglowałem, jeździłem po świecie. Kiedyś namiętnie czytałem książki, dziś mniej, ale w przeciwieństwie do większości rodaków, wciąż to robię. Grałem też namiętnie w karty(*), konkretnie w brydża, choć wyżyn nie osiągnąłem. Gdybym jednak miał napisać o największej mojej pasji, to byłaby nią rodzina.   (*) To były czasy studiów. Fizyka, antresola budynku na Reymonta w Krakowie. Zajęta przez brydżystów. Grało się w każdej przerwie. A najwięcej po studium wojskowym (było coś takiego, trwało 8 godzin w każdy wtorek)  w nieodległym mieszkaniu kolegi. Na samym studium nie było możliwości. Tam grało się w kółko i krzyżyk.
  6. To i mnie musisz odróżnić, bo znam się nieźle na wszystkich wymienionych tematach. Na niektórych pobieżnie, np. bankowości, choć korzystam ze wszelkich udogodnień internetowo-mobilnych, nawet płacę google pay. Nieźle opanowałem obróbkę zdjęć i filmów. A komputery? Robię w nich od dawna. Dlaczego tyle tego? Bo mnie to wszystko ciekawi. Taka dusza inżyniersko-śrubkarsko-komputerowa. W rowerach grzebię od dziecka. Podobnie przy nartach, choć tu mniej roboty. Kiedyś serwisowałem samochody. Dziś odpuszczam, bo nie mam warunków lokalowo-zdrowotnych. Uwielbiam coś naprawiać, usprawniać. Moim największym wyczynem śrubkarskim była naprawa programatora w starych polskich pralkach automatycznych w dawnych peerelowskich czasach. Początkowo żaden serwis się tego nie podejmował. Ale kompletnie nie znam się na gotowaniu (choć byłem kucharzem na rejsie morskim ) i wielu innych dziedzinach, np. modzie.
  7. Dokładnie, jak to się z anglosaska błędnie mówi. Dzioby trochę jednak pracują, bo nawet wyślizgany śnieg nie jest idealnie gładki. Pisałem o własnych doświadczeniach z Fischer Race SC. 
  8. Morgan prezentuje sprzęt swoich kursantów. Odnośnie butów zdecydowanie poleca Fischer. Dlaczego? Bo podobno najlepiej pasują do budowy (morfologii) narciarza. Którego? Nie jest to jasne? A narty? Volkle, wiadomo jakie. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że jego partnerem jest właściciel sklepu w stacji, gdzie mieszka. Pokazuje i chwali też Dynastary (sklepowa slalomka) jednego z użytkowników.
  9. a_senior

    Narty carvingowe

    Co sezon, w trakcie alpejskiego wyjazdu, pomagam koleżance (bardzo średni poziom) pożyczyć narty w wypożyczalni. Włochy, Austria. Tam proponują narty o długości ok. do nosa. I to wydaje się niezły wybór. Czyli w Twoim przypadku byłoby coś ok. 150-155 cm. Mimo wszystko wyraźnie więcej niż 142 cm. BTW, wagę masz wzorcową.
  10. a_senior

    Narty carvingowe

    Wszystkie obecnie sprzedawane w sklepach narty na trasy są nartami carvingowymi, czyli mocno taliowanymi. Czyli określenia "narty carvingowe" i "narty", przynajmniej do jazdy po typowych przygotowanych trasach to pleonazm czyli masło maślane.   Nart jest bezliku. Myślę, że wysokość w okolicy 155 cm byłaby w sam raz. Szukałbym, ale tu zdania są podzielone, nart z grupy "women", np Famous Rossignola czy Flair Volkl.
  11. a_senior

    Rower - 2019

    Podejrzanie tanie. Ale nawet 6 zł szkoda. Łatanie trwa moment i trzyma jak niełatana część dętki. Kiedyś, przed wielu laty kupiłem używany "góral". Scott Windriver. Mój pierwszy poważny. Wyglądał jak ten: https://www.pinkbike...photo/11226658/  Jeździł na nim zapalony rowerzysta, głównie w górach. Kiedyś złapałem gumę i wyjąłem dętkę do klejenia. Jakież było moje zdziwienie, gdy stwierdziłem na niej 23 łatki. Żadna nie puściła. 
  12. a_senior

    Rower - 2019

    Świento prawdo. Dlatego po każdej "gumie" trzeba zaznaczyć miejsce gdzie była dziura. Robimy to zaznaczając przy wentylku miejsce w oponie (i dętce) i potem, już po wyjęciu dętki i znalezieniu w niej dziury, trzeba koniecznie przebadać odpowiadające jej miejsce w oponie. 1/10 razy znajdziemy ukryty kawałek szkła lub inną niewidoczną "francę". Za mała dętka nie jest wskazana i to nie dlatego, że guma się nie rozciągnie. Problem zaczyna się po klejeniu łatki. Kleimy oczywiście na dętce bez powietrza. I po napompowaniu guma dętki się rozciąga, guma łatki też, ale niekoniecznie tak samo i  może uchodzić w miejscu klejenia. W przypadku wymiarowej dętki nie ma problemu, w przypadku za małej - może się pojawić. Przerabiałem osobiście.
  13. Prawie wszędzie na trasie. Slalomka radzi sobie całkiem dobrze również w małym puchu, w odsypach, w muldach. Owszem, dla każdych z tych warunków z osobna bardziej stosowna byłaby jakaś wyspecjalizowana narta, ale slalomka, przynajmniej ta "cywilna" czy sklepowa, w roli narty uniwersalnej bardzo dobrze się spełnia. Zresztą obejrzałeś filmiki Morgana z jego slalomkową propagandą. On używa jej w 95% trasowego jeżdżenia. Podobnie jak jego kompan Jeremy.   Porównanie do różnych rodzajów rowerów, choć kuszące, jest takie sobie. Bo czy slalomka to szosówka? A może raczej MTB? Do wycinania, przejeżdżania ciasnych skrętów, niekoniecznie bardzo szybko. Mój MTB, fakt trochę się zestarzał, świetnie sprawdza się w roli roweru uniwersalnego. Wszędzie na nim jeżdżę z wyjątkiem czysto miejskiego przemieszczania się.
  14. A niby po co. 173 cm byłyby lepszym wyborem, ale i te oblecą na początek. To jest typowa narta AM, dość szeroka pod butem, ale i ze stosunkowo małym promieniem skrętu. Nie przesadzajmy. Po 2-3 sezonach pomyślisz o czymś innym, np. o slalomce o podobnej długości.
  15. Powiedzcie mi o którym fragmencie mitkowego filmiku jest mowa? Która sekunda? Oglądnąłem (to podobno w gwarze małopolskiej, bo reszta Polski mówi - obejrzałem ) i nic zdrożnego nie widzę. 
  16. a_senior

    Fora

    No to wystawiłem płytkę K. Szczęsnego w chmurze google. Chętnym udostępnię na priv. 
  17. Co się dalej stało to się stało, ale samo otwarcie ma sens i nie widzę w nim nic hejterskiego. W uproszczeniu - ludzie, zwracajcie większą uwagę na treść niż na formę, bo ta pierwsza jest ważniejsza. Większą wagę przykładajcie do nauki jazdy niż do wyboru sprzętu. I to jest słuszne i prawdziwe. I Jasiek to punktuje w nieco przesadny sposób. Podobnie jak w kwestiach bezpieczeństwa, mniej zajmujcie się kaskami i żółwiami a więcej bezpieczną jazdą. Tudzież własną wagą i dobrym przygotowaniem fizycznym do nart.   Nie ma nic w tym złego, że kiepski narciarz jeździ w drogim sprzęcie. Gorzej gdy na niego narzeka a nie widzi własnych niedoskonałości. Ale warto zwrócić mu uwagę, i Jasiek to robi, że sprzęt to w sumie sprawa drugorzędna i że warto więcej uwagi poświęcić nauce jazdy.
  18. Coś w tym jest, ale u mnie to poszło inaczej, bo wciąż jeżdżę bez kasku. Za to wyobraźnia coraz więcej podpowiada. Np. to że za tym przewyższeniem może siedzieć snowbordzista albo, że ktoś we we mnie przywali od tyłu. Jeszcze gorzej jest w jeździe samochodem. 
  19. Kupują drogie narty trochę dla szpanu. Szpan, czyli chęć poinformowania innych o swoim wysokim stanie materialnym i oczywiście zaimponowaniu im. Przynajmniej tak sądzą szpanujący. Narty nadają się do tego tak sobie. Lepszy jest samochód a nawet wypaśny rower. Dom też, choć tym trudniej się pochwalić. Mniej liczy się umiejętność jeżdżenia na nartach, wiedza czy inteligencja. Przynajmniej w pewnych kręgach kulturowych. W niektórych krajach skandynawskich tego typu zachowanie jest traktowane jako naganne.     Ale akurat w przypadku nart, kupowanie tych z najwyższej półki nie jest błędem. Nawet jeśli się będą zwozić pługiem. Bo, przynajmniej teoretycznie, na takich nartach mogą szybciej i skuteczniej nauczyć się lepiej jeździć.   Mniej rozumiem dlaczego pchają się na czarne trasy. Pewnie też trochę dla szpanu by pochwalić się innym. Ale może i dla wyzwań, które sobie stawiają. Sprawdzają czy sobie dadzą radę.   Osobiście często jeżdżę z małym plecakiem, w którym wożę głównie wodę. W zasadzie mi nie przeszkadza.   Sam ostatnio zmieniłem narty, choć te poprzednie nie były ani wyjeżdżone ani złe. Ale dużo dobrego słyszałem o tych nowych i chciałem spróbować.
  20. > Jedna drobna rzecz, która mnie uderzyła porównując materiały w języku polskim i te Morgana. Polecił mi ktoś wykłady pana Kurdziela. Wysłuchałem i na początek dużo mi dały. Ale jednak odniosłem wrażenie, że traktuje siebie jako wszechwiedzącego. Nie omieszkał wspomnieć mimochodem - z nieukrywanym poczuciem wyższości - krytycznie o forum czy forach narciarskich w Polsce.   No więc właśnie. Morgan jest bardzo bezpośredni, 0 szpanu czy poczucia wyższości. I barwnie mówi. Jego francuski jest bardzo wyraźny, precyzyjny i jednocześnie pozbawiony nadmiaru określeń technicznych. Przyjemnie się go słucha. Prywatnie chyba fajny gość.   W czasie skajpowej rozmowy poruszyliśmy też kwestię forów. Niestety, zmartwię Cię, ale ma podobną opinię jak p. Kurdziel. Oczywiście miał na myśli fora francuskie. "Ludzie są złośliwi i wszystko wiedzą" - można tak podsumować w skrócie co myśli na temat forów. I pewnie ma rację. Ja mam trochę odmienne zdanie, choć zgadzam się z tym co oni mówią. Ale to nie wszystko. Sam zresztą ładnie napisałeś w innym wątku na temat forów. To niezły teatr.
  21. a_senior

    Fora

    Łezka się kręci. Ja byłem w komfortowej sytuacji bo pracowałem w miejscu z szybkim dostępem do internetu. Ba, mieliśmy, i mamy do dzisiaj, własny serwer newsów. Udało mi się pojechać na kilka wycieczek z pl.rec.rowery (BTW grupa wciąż umiarkowanie działa), poznałem kilku ludzi, z którymi utrzymuje kontakt do dzisiaj. A z pl.rec.zimowe też byłem na kilku spotkaniach na stoku. Jedno nawet na Kasprowym.
  22. a_senior

    Fora

    Mam płytkę z jego jazdą. Mogę wystawić w sieci. Chyba dostałem ją dawno temu od jednego z forumowiczów. Na tej płytce jest też jazda owej włoskiej instruktorki. I chwila jej rozmowy z Misiem. Misio jeździł...cóż, tak sobie. Zawłaszcza w muldach. Ale to był jeden z pionierów innego narciarstwa. Trochę w nim karwingowego zauroczenia by nie powiedzieć zboczenia, ale zrobił dużo dobrego. Mam też w kolekcji jego książki. Pisane wartko i zrozumiale, czasem też zarozumiale (ponoć taki był), ale w owych czasach miały swoją wartość. W każdym razie bardzo mi się przydały w nauczeniu i zrozumieniu pewnych elementów.
  23. a_senior

    Fora

    Hmmm...., piękne czasy. Dlaczego piękne? Głownie dlatego, że byłem młodszy. A i internet był bardziej elitarny cokolwiek to znaczy. Jako stary komputerowiec działałem w grupach (m.in. tej zimowej i rowerowej) prawie od ich zarania. Gosię, vel BlackOne, dobrze pamiętam. Wstyd powiedzieć, ale imponowała mi, staremu doświadczonemu narciarzowi, swoją wiedzą, nie tylko narciarską. Mieszkała w Sopocie a narty, paradoksalnie, były jej pasją. Myślę, że był to jeden z powodów dla których wyjechała do Norwegii, choć nigdy nie wiadomo czy nie stał za tym jakiś osobnik. Widziałem jej piękne zdjęcia z wycieczek norweskich. Gosia po wyjeździe tam zdecydowanie zmieniła światopogląd narciarski. W Polsce była zdecydowaną zwolenniczką karwingu, wręcz jego fanatyczką, a po wyjeździe do Norwegii, w pewnym sensie, otworzyły się jej oczy. Na inne narciarstwo, to prawdziwsze, bliższe natury. Czyli szeroko pojęty freeride.   Faktycznie tamta grupa zamarła. A fora są wypierane prze FB. Ale to już nie dla mnie. Moja obecność na FB sprowadza się do posiadania konta. I tak już zostanie.
  24. Też go tak widzę. Ja trafiłem na niego i jego video dzięki Veteranowi, który podał namiar na jakiś jego filmik z jazdą po stromym zboczu. A że dobrze znam francuski, więc poszperałem dalej.   Interesująca postać. Przypuszczam, ale tylko przypuszczam, że to jeden z tych, co to uciekają od cywilizacji. Z całą rodziną. W pewnym momencie stwierdzają, że mają dość szczurzego bytu miejskiego i przenoszą się z dala od miasta. Znam kilka takich przypadków w Polsce, także wśród młodych. I nie są to żadni eremici czy dziwacy. Morgan w wieku 35 lat przeniósł się do małej (jak na warunki francuskie) stacji Font Romeu w Pirenejach. Nie wiem nawet czy narty były jednym z motywów tej przeprowadzki? Ale skoro się już tam znalazł, a jeździ się tu podobno do końca kwietnia, to postanowił z narciarstwa zrobić sposób na życie. W ciągu kilku lat osiągnął stopień (2 w skali 4) instruktora kanadyjskiego. Dlaczego nie francuskiego? Bo jego zdobycie kosztuje wiele lat starań, w tym 8 lat szkolenia innych.   Odbyłem jedną rozmowę skajpową z Morganem i mogę potwierdzić, że to naprawdę równy gość, bez żadnej napinki czy szpanu.    Zarabiać na nartach zarabia, ale ma w sobie niewygasły, daleki od rutyny, entuzjazm, w tym do przekazywania wiedzy i uczenia innych. Wraz z drugim takim jak on, choć młodszym, prócz zwykłej pracy instruktorskiej, organizują dla już nieźle jeżdżących staże doskonalące, głównie w Alpach. I mają klientów.   Morgan opracował cały, wielogodzinny cykl szkoleniowy video. Niestety płatny. Nieco ponad 100 Euro. Od porad dotyczących kupna sprzętu, przygotowania do sezonu, po jazdę w różnych warunkach różnymi technikami. Z małymi wyjątkami, dotyczy to jazdy trasowej. Przejrzałem całość (dostałem darmowy dostęp). Jak dla mnie świetny! Wciąż przymierzam się do przetłumaczenia tego. Początkowo chciałem z polskim dubbigiem, ale mój głos jest lichy. I pewnie zrobię to tłumaczenie z napisami, jak dotąd, choć będzie to wymagało wielu godzin pracy, a raczej w moim przypadku - zabawy. Czasu trochę mam, wnuki daleko. No i miło zobaczyć, że ktoś to czyta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...