a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 223 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Zawartość dodana przez a_senior
-
Wyszukaj sobie w YT przejazdy Richarda Bergera. Dobra, sam Ci podam. Kiedyś pewien forumowicz, niejaki Tadeusz Tranda wydzielił z większego filmu trzy skręty krótkie, a po naszemu śmigi. 🙂 Bazowy, taki z wyraźnym a nawet przesadnym up-down i ześlizgiem, klasyczny, bez up-down (nazwałbym go dynamicznym) i carvingowy. Wszystko to, było nie było, choć różne, to śmigi. Ten Berger to świetny narciarz, a jego przejazdy w muldach to czysta poezja. Myślę, że nie ma co się upierać przy takiej czy innej nazwie. Ważna jest istota rzeczy. 🙂 https://youtu.be/IfinS1mYMac?si=sf7dIdH4VYpxeOlt https://youtu.be/gwJ7fuA3fsM?si=1ydBED_WYFgGy5HK https://youtu.be/a_WmsL-6szI?si=kPe9KCTBUj3ahzdQ
-
Nie znaju. A szkoda. 🙂
-
Dobrze byłoby skonfrontować opinie na temat doboru długości nart dla początkujących i już nieco jeżdżących z propozycjami w krajach będących liderami w narciarstwie alpejskim. O tym co sądzą moi znajomi Francuzi już pisałem. Krótka narta, 165 cm dla panów, 155 - dla pań. Ale z górnej półki. Potwierdza to też internet, gdy wpiszemy "długość nart dla początkujących" po angielsku czy po francusku. Generalnie między brodą a nosem, z tendencją do brody na początek, a jak się nauczymy to w zależności od naszych upodobań - dłuższe. Ciekaw jestem opini osób, które zetknęły się ze szkoleniam w Alpach przez tamtejszych fachowców. Osobiście mam podobne zdanie do "moich" Francuzów, ale wątpliwości pozostają.
-
Marku, śmig powstał w czasach nart prostych, to fakt. Ale dzisiejszy śmig to już nie to samo. Podobnie jak w nomenklaturze anglosaskiej (czy francuskiej) "short turn" niejedno ma imię. Mój Francuz np. rozróżnia trzy rodzaje takich krótkich skrętów czy po naszemu śmigów: ześlizgowy, a więc klasyczny, cięty, a więc powiedzmy w przybliżeniu SKR i mieszany: krótki skręt dynamiczny. Wszystko to są skręty krótkie, a po naszemu śmigi. Podobnie w nazewnictwie anglosaskim: "classic short turn", "carving short turn" i "dynamic short turn". Do tego umówmy się, że żaden z nich nie występuje w czystej postaci. BTW, nie wiem jaka będzie ewolucja terminologii w tym zakresie w polskim języku. Mnie dalej pasowałoby pojęcie "śmig" w różnych odmianach, ale czas pokaże, bo obawiam się, że i u nas będzie po prostu skręt krótki: klasyczny, dynamiczny i cięty. Zresztą już sie zaczyna z owym SKR. Oczywiście nie jeżdżę tak, jak facet na filmie. Ani tak dobrze ani tak ładnie. 🙂 BTW, on świetnie jeździ w muldach, jest filmik na YT. Ale mój śmig czy też krótki skręt nie jest klasyczny czy ześlizgowy. Zdecydowanie wspomagam się wykorzystaniem krawędzi. Generalnie wchodzę w skręt na krawędzi, prowadzę na krawędzi i kończę, w zależności od potrzeb i okoliczności, mniejszym lub większym ześlizgiem. Tak jeżdżę (jeździłem, bo wciąż nie wiem co będzie ze mną w przyszłości) najczęściej, ale zmieniam styl w zależności od terenu. Na łatwych, równych pólkqach staram się jechać średnimi i długimi skretami carvingowymi.
-
Potwierdzam. Bardzo dobra usługa. Używam od niedawna, bo dotychczas wystarczała mi karta eurowa do rachunku eurowego, który posiadam. Ale na wyjazd na Węgry zainstalowałem Revoluta. I używałem go z powodzeniem. Przelicznik forint-złoty prawie po kursie bankowym. Żadnych dodatkowych opłat. Ale karta Revolut daje jeszcze jedną korzyść. Bezpłatne, przynajmniej jak dotąd, wypłaty złotówek w bankomatach w Polsce. Dlaczego to ważne dzisiaj? Bo wiele banków, np. mBank, wprowadziło opłaty za wypłaty w bankomatach. Dopiero powyżej 300 zł i to tylko w niektórych bankomatach, nic sie nie płaci. A teraz można zasilać złotówkami konto Revoluta, np. z karty kredytowej innego banku i wypłacać darmowo z karty Revoluta w bankomatach. A po co nam pieniądze? 🙂 Bo np. u pana Krzysia (moja ulubiona jałodajnia w Krakowie) płaci sie tylko gotówką. I na Kleparzu (plac targowy w Krakowie) też w większości gotówką.
-
Czyli mętne wody. Pojawia się pytanie jaka jest różnica między skrętem krótkim (jakimkolwiek) a śmigiem. Jak kiedys pisałem, w programach nauczania innych krajów jest tylko "short turn" ("virage court" po francusku) w kilku wariantach. I to jest właśnie m.in. nasz śmig. Kiedyś był "wedeln", "godille" jako odpowiednik naszego śmigu, ale dziś ma bardziej znaczenie historyczne czy ciekawostkowe. I coś mi mówi, że za kilka lat u nas będzie podobnie. Istotę rzeczy pokazuje (dynamic short turn) i omawia facet w poniższym filmiku. https://youtu.be/oYZSfoiJg-Q?si=p4Qrfkma4mxDIAVe Dobrze to czy nie to inna sprawa, ale wyraźnie idzie w tę stronę. Na szczęście terminologia terminologią, a życie życiem. Podobnie mętnie jest w terminologii w dziedzinie skrętów z pługu, półpługu czy oporu.
-
Cytuję sam siebie bo chcę pokazać to co napisałem na przykładzie. Na filmiku z Val Gardena 2016 r. jadą dwie panie. Żona (w niebieskim, BTW, o zgrozo, jeszcze bez kasku :)) i koleżanka (w czerwonym), z którą często wyjeżdżaliśmy razem na narty w Alpy. Obie panie były dobrze 6+, choć o wieku pań... Obie ze sportem mają niewiele wspólnego. Żona zaczęła jeździć ok. 22-23. roku życia. Byłem jej jedynym instruktorem narciarskim. Mam nadzieję, że jedynym. 🙂 Koleżanka jest typowym samoukiem. Starałem się jej wytłumaczyć to i owo, ale to daremny trud. https://youtu.be/Z1eUG-ZKgao?si=liRHAkiLbvKZjFT- A uderzając w tony refleksyjno-filozoficzne, można sobie zadać pytanie. Po co eliminować błędy i poprawiać swoją jazdę? Koleżanka z punktu widzenia poprawności techniki jazdy jedzie źle, by nie powiedzieć fatalnie, ale nie przeszkadza jej to zjeżdżać po każdej, nawet czarnej trasie. Nie męczy się przy tym bardziej niż inni i ma wielką radochę z tej jazdy. Nigdy na nartach nie zrobiła krzywdy sobie samej czy innemu. No więc po co eliminować tzw. błedy, doskonalić swoją jazdę? Pozostawiam pytanie bez odpowiedzi, choć oczywiście mam swoje przemyślenia.
- 25 odpowiedzi
-
- 3
-
- początkujący
- średniozaawansowany
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja? 🙂 Raczej nie, bo podstaw carvingu uczyłem się z... książki. 🙂 Śp. Kazimierz Szczęsny "Jazda na nartach". Początek naszego wieku.
- 25 odpowiedzi
-
- 1
-
- początkujący
- średniozaawansowany
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Janie, w 3. sezonie. W 3. 🙂 Nie pamiętam jak ja jeździłem w 3. sezonie mojej jazdy, ale myślę, że lepiej niż Max. Tyle że prawie w każdą niedzielę zimową byłem na Kasprowym. 🙂 Połowa lat 60. ubiegłego wieku. 🙂 Nie chodzi o to czy ktoś jeździ lepiej czy gorzej po 2-3 sezonach jazdy, ale czy nie robi, w sposób systematyczny, istotnych błędów. Bo jeśli robi, to niestety mogą się utrwalić na całe życie. Pełna zgoda co do szkolenia. Dobry istruktor. Poradniki i YT to tylko dodatkowa pomoc i to warunkowa, bo bez szkolenia w realu nic nie pomogą.
- 25 odpowiedzi
-
- początkujący
- średniozaawansowany
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hmmm... Nie jest dobrze. Dużo do poprawy a raczej nauczenia. Twoje skręty są robionę trochę na zasadzie przerzucania nart w druga stronę z wyraźną rotacją tułowia. Prawidłowy skręt powinien byc pełny, powinien rysować na śniegu duże "C", praktycznie bez rotacji tułowia (oczywiście są wyjątki) z wyraźna fazą prowadzenia skrętu. Tego u Ciebie nie ma. Szerokość prowadzenia nart ma mniejsze znaczenie i tym bym się na razie nie przejmował. Brak pracy kijków. Buty, zarówno te Salomony (BTW jeździłem na nich) jak i Fischery (jeżdżę na nich obecnie tyle że z flexem 130) są OK. Narty też (znów przypadek, ale jeździłem na Fischerach RC4 race SC i podobnych do Redsterów Atomic SL9). Dla Ciebie długość nart ok. 165 cm. Jeśli z butami coś nie tak idź do bootfittera. Te Fischery RC4 można nieźle dopasować do stopy specjalnym wygrzewaniem.
- 25 odpowiedzi
-
- 3
-
- początkujący
- średniozaawansowany
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U mnie b. rzeźko. Ale widoki. Boskie!
-
Chryste Panie, jakie to skomplikowane. 🙂 Za moich czasów, przełom lat 60. i 70., SITiN nie było. Był tylko PZN i trzy stopnie: pomocnik intruktora PZN, instruktor PZN i instruktor wykładowca. Nie trzeba było uczestniczyc w żadnych zawodach, choć w przypadku IW nie wiem, bo tak daleko nie zaszedłem. Przed kursem na instruktora trzeba było się wykazać szkoleniem innych. Proste. I komu to przeszkadzało? 🙂 A ludzie jeździli nie gorzej niż dziś, choc niewątpliwie inaczej. 🙂 W sumie ciekawie masz. Masz kogo popychać do przodu. 🙂 Moje dzieci nie skończyły żadnych kursów instruktorskich. Nie chciały a i ja ich do tego nie zachęcałem. Zresztą miały co robić prócz zwykłej szkoły. Ale sam pomysł b. dobry.
-
Ano właśnie. Podobno się zmienia. Od 2025 "śmig" to będzie "skręt podstawowy krótki". Przypominam wpis Dyziek, BTW szkoda, że się tak rzadko odzywa, bo wielu oszczędziłoby sobie wiele niepotrzebnej pisaniny.
-
A tak BTW. Czym smarujecie łańcuchy? Ja od pewnego czasu olejkiem z Decathlonu O3. Uniwersalny, całkiem dobrze się sprawdza. Cross, MTB. Na suche i piaszczyste nadmorskie jazdy stosuję parafinowy White Lightning. Nie brudzi się, piasek sie nie klei do łańcucha, nawet jak sypnie go wiatr. Drobny deszczyk mu nie szkodzi, ale przy większym kontakcie z wodą trzeba pponownie posmarować. A łańcuch mieszczucha smaruję Finish Line wet. Dobry na mokre jazdy, ale strasznie sie lepi syf do łańcucha. Tyle że w mieszczuchu łańcuch jest w całkowitej osłonie. Ostatnio, po dobrym roku jeżdżenia sprawdziłem czy nie trzeba posmarować. Łańcuch wciąż dobrze posmarowany, czysty.
-
Ja cały czas roweruję, ale w górach. Przebiegi niewielkie, ale podjazdy, i zjazdy, konkretne. Z dzisiejszego urzekł mnie taki widoczek. Czuje się jesień.
-
Do Pruszcza niedaleko. Na Raduni jest w tych okolicach 5 albo 6 elektrowni wodnych zbudowanych jeszcze przez Niemców na początku zeszłego wieku. Każda taka elektrownia jest jednocześnie zaporą. Ten dziki, choć krótki odcinek Raduni na zdjęciach jest między elektrownią Juszkowo i elektrownią Kuźnice w Straszynie. Ogólnie biorąc ładna okolica. Przy następnej okazji (syn tam mieszka) spróbuję objechać Jezioro Straszyńskie.
-
Temat, jak sam piszesz, mocno kontrowersyjny. Nie mam większych doświadczeń instruktorskich. Ostatnie pochodzą z lat ...70. ubiegłego wieku. Ciut inny sprzęt wtedy był do dyspozycji i ciut inne techniki jazdy. 🙂 Własne dzieci też uczyłem jeszcze w "klasycznych" czasach, a wnuki szkoli kto inny, choć jednemu z nich kupowałem ostatnio narty. Małe slalomki Volkla o długości, ciut nadmiarowej, ok. nosa. Oczywiście używane. Opinie jakie narty i jakiej długości do nauki są różne, a niekiedy bardzo różne. Klasyczni, cokolwiek to znaczy, polscy instruktorzy, radzą uczącym się narty stosunkowo długie, ok. wzrostu, a nawet więcej. Dlaczego? Bo taka długość wymusza lepszą i bardziej dogłębną naukę... technik ześlizgowych. I jest w tym sporo racji. Na naukę technik ciętych przyjdzie czas później, być może już na krótszych nartach, ale najważniejsze są dobre podstawy technik ześlizgowych. Mój syn np., gdzieś ok. poczatku tego wieku, nie chciał przechodzić na narty carvingowe, które wtedy juz mocno wchodziły na rynek. Twierdził, że musi najpierw dobrze opanować skręt klasyczny na swoich 2 m klasykach. I faktycznie opanował, a później stosunkowo łatwo technikę ciętą na nartach carvingowych. Ale niektórzy proponują inne podejście. Kilku instruktorów francuskich, których filmy "tłumaczyłem", ale nie tylko ci, sądzi inaczej. Jeśli już jako tako umiesz skręcać, ale wciąż czujesz się początkujący, kupuj narty stosunkowo krótkie, ale z górnej półki. Najlepiej slalomki, choć nie zawodnicze. I też mają swoje racje. Na tego typu narcie szybko poczujesz dynamikę współczesnej narty, jej wygięcie w skręcie, załapiesz cięte prowadzenie skrętu. A techniki klasyczne i tak przyjdą, bo na tego typu nartach łatwo się klasycznie skręca. I komu tu wierzyć i kogo tu słuchać? 🙂 Na szczęście etap nauki na nartach mam dawno za sobą, a wnuki szkolone są przez dobrych fachowców.
-
I jeszcze kilka zdjęć z okolic Gdańska, gdzie spędziłem ostatnio kilka "roboczych" dni. Dokładnie Straszyn, Juszkowo... Wybraliśmy się na mały rowerek w okolice rzeki Raduni. 7-8 km, ale 5 letni wnuk na małym rowerku przejechał bez problemu. Przy okazji pożyczyliśmy z synem łabędzia (na zdjęciu) i popływali po rzece. 10-12 km od Gdańska a dziko jak na niezłym zadupiu. 🙂
-
A u mnie codzienność w górach. Dzis piękny dzień i podkusiło mnie na ciężki podjazd. Zjazd do wsi, kilka km w górę asfaltem, a potem 4-5 km trudnego podjazdu leśną drogą. Czy ja nie przesadzam? 🙂
-
-
Ale pytanie zostało postawione i jest zasadne. Dlaczego Wody Polskie nie zdecydowały się opróżnić zbiorników? I padła odpowiedź ze strony Wód Polskich. Niestety, jak by to powiedział mój wnuk - słaba: Wg stanu prognoz na 13.09.2024 r. przepływy w rzece Nysie Kłodzkiej miały być zdecydowanie niższe, niż były w rzeczywistości, co wymagało zwiększonych odpływów m.in. ze Zbiornika Nysa. Dodatkowo sytuację utrudniła awaria zbiornika Stronie Śląskie, która spowodowała dodatkowy napływ wody z górnych części zlewni – taka sytuacja ma wpływ także na prognozowane przepływy, które ulegają dynamicznym zmianom. Zmienność danych wymaga bieżącej korekty odpływów ze zbiorników, tak aby pomieściły one możliwie największą ilość wody i jednocześnie pozwoliły uniknąć kulminacji fal na Odrze" — wyjaśniło nam państwowe przedsiębiorstwo odpowiedzialne za wody w Polsce. I komentarz redakcji: W skrócie pisząc, szala winy przesuwa się coraz bardziej na błędne prognozy IMGW. Nie niknie oczywiście pytanie zasadnicze, dlaczego skoro nawet dziennikarze "Nyskich Nowin" dostrzegli, że coś jest nie tak, i mimo informacji o zrzutach z czeskich zbiorników, to w polskich zbiornikach zbudowanych na właśnie takie przypadki za miliardy złotych wspólnych pieniędzy znajdowało się wciąż tak dużo wody? Co komu szkodziło zadziałać bezpiecznie, zachowawczo? Dlaczego instrukcje nie dają możliwości bardziej bezpiecznej reakcji w takich wypadkach, skoro nie był to błąd poszczególnych osób? Wiele pytań, na które nie otrzymaliśmy niestety odpowiedzi. Czyli zawiniły prognozy. Nawet nie ma próby poważniejszego, bardziej technicznego wytłumaczenia się. Nawet laik przetłumaczy to tak: reakcja Wód Polskich była stosowna do prognoz, które były bardziej optymistyczne niż rzeczywistość pokazała. Czyli: zabrakło rozsądku i wyobraźni. 🙂 Ale nawet nie silę się na obwinianie kogokolwiek czy jakiejkolwiek instytucji ani nie chcę dywagować czy wcześniejszy zrzut cokolwiek zmieniłby. Łatwo oskarżać po fakcie, ludzie są tylko ludźmi, z ich doświadczeniem, ale i ograniczeniami. Zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych łatwo o pomyłkę czy niedocenienie niebezpieczeństwa.
-
Nie śledzę dyskusji o opróżnianiu lub nie zbiorników. Z doświadczenia wiem, że takie dywagacje amatorskie, nie znając dobrze istoty rzeczy i nie będąc specjalistą w dziedzinie, niewiele wnoszą. Ale znalazłem artykuł, który potwierdza tezy Piotra. Może już tutaj był. Jeśli tak, to sorry. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wody-polskie-nie-chcialy-oproznic-zbiornikow-dzien-przed-powodzia-nie-bylo-takiej/e2hyv4j PS Chyba już było, ale nie zaszkodzi powtórzyć w innym wydaniu. 🙂 I świeże (18.09.24 godz. 11.01) wyjaśnie Wód Polskich. Wychodzi, że winny jest IMiGW. 🙂 https://businessinsider.com.pl/gospodarka/mamy-wyjasnienia-wod-polskich-dlaczego-nie-oprozniali-zbiornikow-dzien-przed-powodzia/gsdrepn
-
To po holendersku czy niderlandzu jak kto woli. A Vicor we Flandrii mieszka. Zwrot poznałem jako "ch... w mordę" 🙂, z wyrażnie charczącym "ch", gdy pracowałem przy kwiatkach w holenderskim Aalsmeer dawno temu. Flamandowie mówią bardziej miękko, przyjemniej dla ucha.
-
Pojechałem sprawdzić jak wysoka jest Wisła małą pętelką do Tyńca. Póki co, i oby tak zostało, w Krakowie jest OK.
-
Po primo. Trudno coś więcej powiedzieć o książce nie przeczytawszy jej, a przynajmniej sporych jej fragmentów. 1/3 książki jest dostępna za darmo na komputer. Zacząłem czytać, ale trochę to zajmie. Pierwsze wrażenie jest następujące. Książka mnie, amatora i laika fotograficznego, który mimo wszystko lubi cykać fotki, wyraźnie przerasta. W pewnym sensie jest dla mnie, "inżyniera", za mądra. Jej targetem wydają się zawodowi fotografowie i osoby chcące nimi zostać. Ale się zobaczy. Po secundo. Jak dobrze wiesz, bo bardzo często sam w tym uczestniczysz, z wątku głównego wychodzą poboczne, niekiedy bardzo interesujące. Książka jest o szeroko pojętej fotografii. W pewnym sensie każdy z nas jest nią w dość ograniczonym sensie zainteresowany. Stąd uwagi poboczne, w których BTW uczestniczy i sam autor wątku. Howgh! 🙂