Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 220
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Czytali? https://wiadomosci.o...wirusem/vehqedz   A był moment, gdy już zdecydowaliśmy nie jechać do Włoch, że może Austria. Co prawda nie Ischgl, ale...
  2. Ale to nie jest odciążenie w sensie świadomej akcji mięśniowej! Tak jakbyśmy wstawali z krzesła. Podnosimy górę, bo podjeżdżają pod nas narty, wcześniej naprężone. Do tego efekt wirtualnego garbu. To powoduje, że sylwetka się podnosi i to jest naturalne. U jednych więcej u drugich mniej, ale podnosi się. I mamy odciążenie. U Morgana podobnie. Niestety nie mogę podać linku w którym on to demonstruje, ale sam tytuł video jest oczywisty: "Dlaczego tylko lekko podnosimy się, a nie prostujemy w skręcie".  Zresztą tłumaczenie nie jest najlepsze, bo nie da się tego dobrze przetłumaczyć. Nie ma świadomego podnoszenia się z krzesła. O to tu chodzi. I wszyscy b. dobrze tu pokazywani tak jadą. Niekiedy, zwłaszcza w krótkich skrętach w trudnym terenie, a już zwłaszcza na początku odciążamy siłą mięśni. I również górą. Pokazał to Piotr w swoim pierwszym filmiku. Niewielki odciążenie, nazwijmy to czynne, w odróżnieniu od biernego, w którym tylko kontrujemy siły jakie na nas działają.   Zawodnicy robią jeszcze inaczej. W zasadzie to oni robią co chcą, często wbrew tzw. sztuce, bo dla nich liczy się tylko jedno - jak najszybciej znaleźć się na dole. Nieważne w jakim stylu, jak bardzo się przy tym zmęczą, jak bardzo zaszkodzą kolanom, biodrom czy kręgosłupowi.   Wydaje mi się to tak oczywiste, a jednak wciąż nie dociera.
  3. Gdzie Ty widzisz odciążenie górą? I nikt poważny nie namawia by jeździć nisko. Nie prostować się, nie otwierać stawów jak to Psmok napisał. O to chodzi. 
  4. a_senior

    Gdzie jest moderator

    Coś Cię za często na to morze nosi.
  5. a_senior

    Gdzie jest moderator

    On tak, to rzecz jasna, ale ona musi. Tak już te kobiety mają. Za mały pęcherz, bo miejsce potrzebne na inne bardzo ważne elementy. Moje panie robią przerwy na siku ze trzy razy w trakcie jazdy na nartach. Ja prawie nigdy. Ja najczęściej chwalę smak piwa, bo mi wyjątkowo smakuje w tych okolicznościach. Czasem omawiamy gdzie teraz pojedziemy, ale najczęściej rozmawiamy o tzw. DM. 
  6. a_senior

    Gdzie jest moderator

    Śnieg jest, ale jeździć się nie da. Ileż można pisać o wirtualnych nartach. A druga rzecz, narciarz też człowiek... uniwersalny. Wiele go interesuje, a nie ma czasu lub ochoty przechadzać się po innych tematycznych forach czy FB. Ciekaw jestem czy w przerwie na kawę (lub piwko) w trakcie narciarskiego dnia rozmawiasz z bliskimi, kolegami tylko o nartach?
  7. Od wielu lat nie słucham trójki, choć mam do niej szacunek i sporo jej zawdzięczam. Bardzo pomogła w pierwszych dniach stanu wojennego, gdy większość z nas czuła w sobie wściekłość, bezsilność i wielki smutek. Pamiętam spokojny, ciepły głos Piotra Kaczkowskiego, który koił nasze rany. Pamiętam jak zapowiadał piosenkę Maryli Rodowicz "Maruszka", dosłownie na drugi dzień po ogłoszeniu stanu wojennego. Miałem wtedy 30 lat i pełną świadomość tego, co się wokół dzieje. BTW w noc, gdy ogłoszono wojnę, zdążyłem pojechać na stację benzynową i napełnić do pełna bak naszego Garbuska. Było potem jak znalazł, gdy zamknięto stacje. Trójka zrobiła wtedy wspaniała robotę. Później, w latach 80 też jej intensywnie słuchałem, śledziłem listę przebojów. To był rodzaj wentyla w tych ponurych czasach. Bardzo pomocnego i kojącego.   Od wielu lat nie słucham trójki. Z różnych względów. Może po prostu jestem na nią za stary. Moi niedawno młodzi, a dziś w średnim wieku, byli pracownicy, słuchali jej i słuchają namiętnie. Mann był dla nich ikoną trójki. Miał subtelny i bardzo celny dowcip. Ironia z domieszką nostalgii. Nie wyobrażają sobie tej stacji bez niego. I pewnie przestaną jej słuchać.   Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w zasadzie w polskim radio nie ma czego słuchać. Kiedyś słuchałem... Jedynki. To była całkiem niezła stacja, ale niestety do czasu jej przejęcia. Słucham Dwójki ze względu na muzykę poważną. Ale i ona ewoluuje w stronę... ludowości. Ktoś sobie wyobraża, że tego ktoś słucha. Nie przepadam tez za jazzem, którego ostatnio więcej. Niezłe jest nasze lokalne Radio Kraków. Słucham często TOK FM, ale ileż można o polityce. Choć czasem trafią się interesujące, niepolityczne audycje. Mam nadzieję, jeszcze za mojego życia, gdy w wielu dziedzinach znów wróci normalność, i przeżyję COVID , będę miał czego słuchać w radio.
  8. Nie widzę żadnej manipulacji co najwyżej słabą logikę. Przekaz jest oczywisty: nie musicie chodzić na coniedzielną mszę do kościoła. Możecie zostać w domu i się pomodlić. Osobiście właśnie tak zamierzałem robić (jestem praktykującym katolikiem), z rekomendacjami, wytycznymi czy bez. A poprzednie zachęcanie przez episkopat do większej ilości mszy w celu rozgęszczenia ludzi uważałem albo za hipokryzję albo głupotę albo... chytrość (kasa).
  9. Współczuję. Sobie też współczuję z powodu nieodbytego Sestriere. I jeszcze bardziej współczuje z powodu wahań czy jechać jutro do Księżówki na 3 dni z próbą pojeżdżenia na Kasprowym. Chyba tez odpuszczę. Narty - sport wirtualny.
  10. Ja niczego nie poszukuję. Każdy jeździ jak chce. Stwierdzam tylko, że super narciarze w podobnych warunkach jadą podobnie, podobną techniką. O ile oczywiście nie chcą czegoś specjalnego zademonstrować.
  11. a_senior

    Narciarskie geny :)

    Skanując zdjęcia mamy dotarłem i do tego. Maj 1927 r. Najwyraźniej tego genu mi nie przekazała. https://photos.app.g...8ezvv6LKY4crcdA   Mama to ta najładniejsza.
  12. https://treningbiega...losc-u-biegaczy
  13. Wróci. Ale bieganie bym sobie odpuścił. Nudne i szkodliwe. Zwłaszcza w Twoim przypadku aktywnego rowerzysty i pływaka (BTW też nudne). 
  14. Oglądałem tylko ten jeden filmik, ale wydaje się sensowny. Ten "Park and Ride" jest bardzo celnym określeniem. BTW Morgan o tym nie wspomina wprost. Ciekaw jestem czy to on go wymyślił czy już był/jest znany. Film jest krótki, gość tylko zaznacza problemy. Teraz mniej się widzi P&R na stokach, ale pamiętam początki karwingu w Polsce i gości tak jeżdżących. Wydawało im się, że o to tu chodzi. A co trzeba by tego uniknąć gość krótko tłumaczy. Przecież znasz angielski.
  15. Użyłem skrótu myślowego. Podobnie instruktor, który demonstruje czy uczy różnych technik też nie będzie jechał tak samo jak inny instruktor demonstrujący inną technikę. Chodzi o to, że w określonych warunkach zdecydowana większość b. dobrze jeżdżących pojedzie podobnie, używając tych samych technik. Prawie wszyscy eksperci narciarscy pojadą podobnie jak Piotr (Psmok) w warunkach jakie prezentuje na jego ostatnich filmikach.   Ale uprośćmy to dla jasności do krótkiego skrętu. Większość ekspertów pojedzie podobnie. Dobrze to widać było na filmiku z przejazdem demonstratorów z różnych krajów, który zaprezentował Piotr. Minimalne różnice.
  16. I to je ono. Te wszystkie kwarantanny, ograniczenia (u mnie w pracy przerwa z wyjazdami za granicę i przymusowa domowa kwarantanna po powrocie z trefnego kraju) nie są po to, by zatrzymać propagację choroby, ale by ją spowolnić.   Moje Sestriere diabli wzięli, ale postanowiliśmy się pogodzić na kilka dni z Kasprowym.
  17. Trochę w temacie wątku "Jak poprawić równowagę..." z Morganem. Gość z Soelden pokazuje 4 podstawowe błędy zaawansowanych narciarzy. Pierwszy, "park and ride", to coś z naszego tramwajarstwa i o tym by wykorzystać sprężystość nart (celne porównanie z trampoliną). 2. - to samo co w wątku Morgana powiedziane innymi słowami: za dużo wyprostu na początku skrętu, nie ruszać za bardzo góry. 3. - siedzenie na... przodach. Tak, na przodach, bo początkujący i średniacy często mają tendencję do siedzenia na tyłach. Ale ci dobrzy już nie. Za to jest problem z przodem. Znów jakbym słyszał Morgana. Zostań na "tripodzie". 4. błąd dotyczy zbyt wczesnego pochylenia i ugięcia kolan w jeździe w muldach. Trzeba cierpliwie poczekać na garbek.   https://www.youtube....Ra4TffGs&t=237s   Proste i konkretne. I po raz kolejny przekonuję się, że wszyscy b. dobrzy narciarze i nauczyciele (facet jest chyba instruktorem w Soelden) mówią to samo. I wszyscy b. dobrzy narciarze jeżdżą bardzo podobnie, nawet jeśli mówią, że jeżdżą inaczej.
  18. No to policzmy śmiertelność. 23/800000*100 = 0.003%  Załóżmy, że zachoruje na koronawirusa 800 tys. Polaków. Śmiertelność we Włoszech wynosi 3.4%. Wychodzi 3.4/100*800000 = 27200. Dodajmy w większości starych i schorowanych.
  19. W zależności od terenu i ludzkiego obłożenia stoku. Ktoś w innym wątku wstawił link do azjatyckiego filmiku, gdzie ludzie zderzają się jak kulki. Bo zjeżdżają skrętem carvingowym, dość szybko i dość dużym promieniem. Fatalnie dobrany sposób jazdy w tych warunkach. Może inaczej nie potrafią?
  20. Pięknie. Bez NW.   To co mnie właśnie ujęło w filmach Morgana, np. jego porady jak najlepiej przejechać typową trasę, w tym przypadku klasyfikowaną jako czarną, jest podkreślenie roli skrętu krótkiego i jego użyteczności. https://youtu.be/6DM3BAt2ljE?t=307   W zasadzie można by tylko tak jeździć i dać sobie spokój z tym całym carvingem. No może nie do końca, bo nawet w tym współczesnym krótkim skręcie jest sporo z carvingu. Jeżdżąc po typowych alpejskich trasach dobrze widać, że nie ma miejsca i możliwości (ludzie) jazdy płynnym średnio-długim carvingiem. I w zasadzie się takiej nie widuje na nieco stromszych trasach. Taką głównie widać w internecie.   Masz rację, że jest parcie na carving, bo uczący się wymuszają do pewnego stopnia jego naukę. Moda, panie. A instruktorzy, chcąc mieć klientów, ulegają temu parciu. Na szczęście ci mądrzy uczą wszystkiego. W tym najbardziej uniwersalnego w narciarstwie skrętu krótkiego.   Wątek zaczął się od porad Morgana by unikać nadmiernego podnoszenia się w skręcie. Bo zaburza to równowagę przód-tył i płynność jazdy. Taki wyprost powoduje otwarcie (rozgięcie) stawów, utratę kontaktu nart ze śniegiem, stratę czasu na następny etap skrętu, bo narty w tym czasie uciekają. Zresztą wszystko sam pięknie tłumaczy w filmie. Nie jest to dokładnie NW, co mi zresztą uświadomił w rozmowie telefonicznej. Po prostu, unikajmy nadmiernego wyprostu, nie rozginajmy stawów, ograniczmy ruchy tułowia góra-dół do przejścia od niskiej pozycji pod koniec skrętu do powrotu (tylko, nie więcej!) do pozycji bazowej (po polsku mówi się chyba podstawowej). Ty to pokazujesz wzorowo. I tyle w temacie wątku.   Niestety nie jeżdżę off-piste. Oczywiście, jak każdemu doświadczonemu narciarzowi zdarzy mi się pojeździć po świeżym puchu, czy nieprzygotowaną trasą. To są jednak wyjątki. Ale dawniej różnie bywało. Pierwsze ratraki pojawiły się w Polsce gdzieś pod koniec lat 70-tych a może i później. A ja zacząłem intensywnie jeździć w roku 1964 od pierwszego zjazdu do Kotła Gąsienicowego. Wielokrotnie jeździłem po świeżych opadach i była to jazda w dzisiejszym rozumieniu bardzo off-piste. Nawet w lasy się zapuszczałem z różnymi skutkami. Na długich ponad 2 m nartach. Do dziś boli mnie biodro po kontakcie z drzewem w 1968 r.
  21. Niezła gadka o koronawirusie. Jakbym siebie słyszał. https://www.youtube....h?v=1UDGIePu-nY
  22. Mam podobne zdanie. Myślę, że taka narta będzie dobra dla bardzo początkujących. Pomocna będzie duża podatność na skręcenie (torsion). Taka narta nie będzie trzymała krawędzi, łatwo podda się uślizgowi i to będzie pomocne na początku nauki. Ale począwszy od ogarnięcia jako tako umiejętności skrętu równoległego nartę należy szybko wymienić na lepszą.   Dla niedzielnych zsuwaczy taka narta też nie jest dobra bo myszkuje. 
  23. a_senior

    Narciarskie geny :)

    Pewnie pługiem się skręcało. Ojciec uczył mnie skręcać oporowo, ale to były już bardziej współczesne czasy. A moje pierwsze narty mocno przypominały te na zdjęciach, choć były krótsze. I oczywiście Kandahary i paski były.   Przyjrzałem się bliżej tym fotkom. Niektóre są opisane. Narciarskie zdjęcia mamy zaczynają się od roku 1932 lub 1931, a kończą w 1938. Może i później jeździła, ale żadnych fotek już nie ma. Jeździła m.in. w Worochcie, wtedy polskiej, dziś ukraińskiej. I sądząc z fotek (mam ich kilkadziesiąt) jeździła dużo i regularnie. A zdjęcia ojca pochodzą nie z przed wojny, ale po. Zaczynają się dopiero w 1950 r. Czyli nie poznali się na nartach.
  24. Teraz już wiem skąd ta moja miłość do nart. Dotarłem do starych zdjęć rodziców. Lata 30. XX wieku. Wiedziałem, że ojciec był zapalonym narciarzem, w końcu to jemu zawdzięczam narciarskie początki. Ale o mamie tego nie wiedziałem. A ona dopiero nartowała. Jeszcze się wtedy nie znali. Może właśnie wspólna pasja ich połączyła. Zakopane i okolice. https://photos.app.g...Rk2JwRfVqBRNrP7
×
×
  • Dodaj nową pozycję...