
a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 513 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
14
Zawartość dodana przez a_senior
-
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Nie, nie napisałem, że najpierw kolana, później stopy. W komentarzu jest, że jedno i drugie. Nie wspomina o rozpoczęciu nowego skrętu przez odciążenie nogi zewnętrznej. Fakt. Ale podkreśla, że to się dzieje pod koniec poprzedniego skrętu, tuż przed kolejnym. Przeniesienie ciężaru. Czyli to jest w uproszczeniu inicjacja nowego skrętu. Bo od tego się zaczyna skręt. Oczywiście narty zaczną skręcać dopiero po ustawieniu ich na krawędzi. Inaczej się nie da. Fizyka. Ale początek skrętu to przeniesieniu ciężaru z narty zewnętrznej (która zaraz będzie wewnętrzną) na drugą. I dlatego Morgan nazywa to w uproszczeniu, choć jest to skrót myślowy, inicjacją skrętu z narty wewnętrznej. Ale nazwa nie ma znaczenia. "Jak zwał tak zwał". Co ważne to brak odciążenia przez wyjście w górę, po polsku metoda NW. Po francusku "flexion-extension" (pewnie też po angielsku?). Nie znaczy to, że tego się nie powinno uczyć, że to jest "be". Znaczy tylko, że dobry narciarz, który chce zrobić postęp, powinien uczyć się jeździć tak, jak pokazuję na ww. filmikach. Przeniesienie ciężaru bez wyjścia w górę, faza przejściowa, postawienie nart na krawędzi i skręt, który do pewnego stopnia sam się robi dzięki geometrii współczesnych nart. I tak jeżdżą dobrzy narciarze, włącznie z Tobą. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Nie pokazuj migawek. One niewiele pokazują Odnieś się do fragmentów filmu, w których komentator opisuje początek i elementy skrętu. 1.14 min. Znasz angielski? Mam przetłumaczyć? -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
A ja będę dalej propagował i Twoim niszczeniem zupełnie się nie będę przejmował. To faktycznie jest recepta na nowoczesną, bardziej skuteczną, i przyjemną, jazdę. Sposób na lepsze wykorzystanie nowoczesnych, mocno taliowanych, nart. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Podniesienie, czy ruch środka ciężkości jest, mały. I to jest normalne. Ale nie ma odciążenia przez wyjście w górę. I o to chodzi Morganowi, Lorenzowi, Henrikowi. I to staram się pokazać. W komentarzu jest jak najbardziej o przeniesieniu ciężaru z nogi zewnętrznej, która zaraz będzie wewnętrzną. Dość dobrze znam angielski, nawet ten z akcentem szwajcarskim. Fakt, mówi o wysunięciu nogi, ale wyraźnie mówi też o przeniesieniu ciężaru z nogi na nogę przed skrętem! I to kilkakrotnie. To są zresztą szczegóły. To co ważne, powtarzam jeszcze raz, nie ma odciążenia przez wyjście w górę! Wszystko się dzieje w sposób płynny. Jest to wysunięcie o którym wspomina, jest przeniesienie ciężaru a potem ustawienie kąta przez kolana i stopy (ankle) i skręt, który się sam wykonuje (użył nawet słowa "magicznie"). Czy mam przetłumaczyć komentarz tego video, by nie było wątpliwości? -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Było, ale już nie jest. A raczej nie powinno być. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
W juniorach 8. Zresztą bez znaczenia. To świetny zawodnik. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Wort, nie dawaj przykładów z przejazdów zawodników na zawodach. To bez sensu dla rekreacyjnych amatorów. Henrik, jeden z najlepiej technicznie jeżdżących zawodników na świecie, pokazuje początek skrętu i sam skręt nie w trakcie przejazdy przez bramki czy tyczki (liczba jego złotych medali w gigancie i slalomie jest imponująca), ale w jeździe jaką proponuje nam, amatorom. Typowy skręt. Dobry komentarz. Jeśli ktoś go nie rozumie mogę przetłumaczyć. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Jeszcze jeden filmik o tym samym. O rozpoczęciu skrętu i skręcaniu bez podnoszenia się. Tym razem pokazuje zawodowiec Henrik Kristoffersen. Pokazuje klarownie jak się skręca. Można włączyć automatyczne napisy angielskie i puścić w zwolnieniu. Świetne. -
Nie rozumiem. W czym i dlaczego moja rada była zła? I gratuluję refleksu. Błyskawiczna odpowiedź.
-
Dołączam się do życzeń. Zdrowia przede wszystkim. Zgody, tej w rodzinie i w narodzie. Nie dajmy się innym dzielić. I rychłego powrotu do normalnego nartowania, bo trudno takim nazwać te półlegalne wyskoki to tu, to tam. I mnóstwo prezentów pod choinką lub drzewkiem.
-
Czytam i nic takiego nie widzę. Chodzi o ten fragment: "YouTube nie jest miejscem do publikowania pornografii ani treści o charakterze jednoznacznie seksualnym." I to: "Treści dla dorosłych, które mają wzbudzić satysfakcję seksualną". Generalnie więc chodzi o seksualność. Jaka to seksualność u 2 letniego, ledwo chodzącego malucha i u kogo może ona wzbudzić satysfakcję seksualną. No chyba u pedofilów i to tych ukierunkowanych na niemowlęta. Choć przyszło mi coś do głowy. YT jest amerykański. Oni, Amerykanie, trochę inaczej patrzą na pewne sprawy. W naszej kulturze 2 letnie nagie dziecko na plaży to coś powszechnego i nie budzącego wątpliwości. Przynajmniej w moim pokoleniu. To samo było we Francji, gdzie wiele maluchów, w tym moja córka, paradowało nago na plaży. Ale może w Stanach czy w ogólności w kulturze anglosaskiej jest inaczej? Ich pruderyjne podejście do spraw seksu nie dopuszcza nagich maluchów na plaży?
-
Dzięki Adamie za głos rozsądku. Nie, nie miałem dyskomfortu czy dobrze zrobiłem. Przekonany jestem, że dobrze. Jeśli coś poczułem to zwykłe ludzkie wkurw..nie. Napisałem to by się podzielić z innymi dość niezwykłym doświadczeniem. Fakt, mało narciarskim, ale tu się omawia wiele spraw, zwłaszcza w tym covidowym, mało narciarskim czasie. A "dokąd ten świat zmierza" to interesujący temat. Już Hammer ładnie to częściowo podsumował w innym wątku. Krótko mówiąc świat gdzieś zmierza, niekoniecznie tam gdzie byśmy sobie tego życzyli. I ludzie też się zmieniają, też niekoniecznie w dobrą wg nas stronę. Tylko jedno pozostanie na pewno niezmienne. Ludzka głupota.
-
Fakt, nie ma wolności. Cokolwiek robisz w sieci jesteś, a raczej możesz być podglądnięty. Kiedyś, dobre 20 lat temu, przetłumaczyłem książkę jakiegoś Francuza, "Wojny w cyberprzestrzeni". Tłumaczyłem i wychodziłem ze zdumienia, choć jestem informatykiem, jak łatwo i skutecznie można ludzi wyśledzić jeśli tylko mają podłączony komputer do sieci. A dziś pewnie jeszcze łatwiej i skuteczniej. Najpewniej byłoby kompletnie odciąć się od wszelkich połączeń sieciowych. W tym elektrycznych. Ale w praktyce, o ile nie jesteśmy Kwakrami, się nie da. Zresztą tak jest o wiele skuteczniej i... przyjemniej. Za to można się, na ile to możliwe, nieźle bronić i jednocześnie korzystać z możliwości jakie daje sieć. I tak właśnie staram się robić. Zdjęcia i filmu trzymam na Google Photos. Posegregowałem je chronologicznie w setki albumów. Sam często oglądam i daję innym, wybranym, do oglądnięcia. Na komputerze, na smartfonie. Nic lepszego do tego celu nie znalazłem. Wszędzie gdzie jestem i działa odrobina sieci czy GSM. Korzystam z bankowości elektronicznej z dużym udziałem mobilności (smartfon). Płacę wszędzie telefonem sprzężonym z kartą. Pieniądze wypłacam z bankomatu również smartfonem przy pomocy systemu BLIK. Za autostradę płacę Autopayem. Itd. Czasem nawet przesadzam. Np. pisząc jakiś tekst w tzw. wordzie, korzystam z chmurowego "worda" w Google. Pomaga mi znajomość systemów i zawodowe odruchy. Zarówno YouTube czy Vimeo czy Google Photos zapewniają niezłą ochronę prywatności. Trzeba tylko o niej wiedzieć i umieć z niej skorzystać. YT z założenia jest publiczny, ale można wybrać opcje "niepubliczny" lub "prywatny". Filmu z opcją niepubliczny nikt niepowołany nie znajdzie, żadna wyszukiwarka go nie namierzy. Trzeba znać link, który jest ciągiem wielu znaków, taki rodzaj złożonego hasła. Tylko właściciel może go komuś podać. Druga opcja "prywatny" jest jeszcze bardziej restrykcyjna. Tylko osoby o wskazanych przez właściciela mailach będą mieć dostęp. Trochę to się zmieniało w czasie. Nie wykluczam, że ten nieszczęsny, usunięty przez YT filmik z wnuczkiem, miał status "publiczny". Bo taki wtedy był tzw. default, którego przez nieuwagę nie zmieniłem. Niestety nie jestem tego w stanie już sprawdzić. Teraz YT sam pyta w trakcie przesyłania filmu jaki ma być jego status. Google Photos jest z założenia prywatny. Jeśli nic nie udostępnię, czy to za pomocą unikalnego linku czy adresu mail, nikt nie będzie miał dostępu. Nie ma się co bać sieci i innych "zdobyczy" cywilizacyjnych. Trzeba to tylko robić z głową i za bardzo się nie bać. Zresztą i tak wszyscy skończymy po tamtej stronie.
-
Szczerze mówiąc niewiele zrozumiałem z tego co napisałeś. Nie bardzo rozumiem dlaczego płatne usługi chmurowe byłyby bardziej bezpieczne z mojego punktu widzenia i w jaki sposób miałbym lepszą kontrolę nad moimi treściami w ich usługach. Opisałem przypadek mojego filmiku na YT jako swoiste kuriozum. Wciąż nie wiem jaki jest powód jego usunięcia. Właśnie dostałem odpowiedź z YT, że podtrzymują decyzję o usunięciu i wciąż bez podania powodu. Moje domysły z nagością 2 latka są tylko domysłami. Może powód jest zupełnie inny. Podałem powody, dla których trzymam cały mój "dorobek" fotograficzno-filmowy na Google Photos. Kto używa i poznał jego zalety i możliwości ten zrozumie. Ryzyko, że ktoś wykorzysta w niejasnych celach moje produkcje istnieje, ale w dzisiejszym świecie internetowym wszystko może być wykorzystane i z tym się liczę. I jedyne czego się obawiam to możliwość nagłego zamknięcia usługi, choć jest to mało prawdopodobne. Dlatego wszystko co ważne mam przekopiowane na lokalne dyski. Z doświadczenia wiem, że wszystko to i tak zostanie zapomniane po moim przejściu na tamtą stronę.
-
Tyle że mój filmik na YT nie był przeznaczony dla publiki. Nikt niepowołany nie był w stanie go zobaczyć. Oczywiście, haker mógł. Ale ten może zobaczyć Twoje zdjęcia na Twoim smartfonie jeśli się dobrze postara. Myślę, że idziemy w stronę paranoi. Od zawsze moje 2-3 letnie dzieci goniły nago po plaży. Jak i wiele innych. Nikogo to nie dziwiło i nie szokowało. Podobnie dzieje się z wnukami. Oczywiście je filmujemy i fotografujemy, ale tego nie upubliczniamy. Jeśli kogoś razi nagość maluchów w takich okolicznościach, to coś z nim jest nie tak. Albo pedofil albo hipokryta. 2 letnia córka miała zwyczaj przebieranie się pod ręcznikiem. Wiedziała, że ludzie tak robią. Tyle że ona pod ręcznikiem się rozbierała do naga.
-
Umieszczenie zdjęć i filmów w sieci ma swoje zalety. Możesz w każdej chwili pokazać każdemu, któremu chcesz pokazać. I nikt niepowołany, oczywiście z wyjątkiem administratorów, niczego nie zobaczy. Przypominam, że ten filmik z wnuczkiem na YT nie był publiczny. Od dłuższego czasu wszystkie swoje zdjęcia i filmy trzymam na Google Photos. Oczywiście są niepubliczne. Bardzo wygodna forma przechowywania. Wielokrotnie sam wracam do nich na komputerze czy smartfonie. I doskonały sposób na przypomnienie sobie dat i chronologii. Można tworzyć albumy z opisami, coś w rodzaju galerii, masz w każdej chwili pod ręką, a ściśle klawiaturą, wyszukiwarkę. Wpisujesz np. "Szczawa" i dostaję wszystkie albumy ze zdjęciami i filmami zrobionymi przez lata w tej miejscowości. Do tego niezły edytor zdjęć. Czego więcej trzeba. Oczywiście, z wyjątkiem nagości 2-3 latków nie ma tam niczego nagannego wg kryteriów pokręconego świata.
-
Tylko dlaczego algorytmy zadziałały dopiero po 6 latach? Widocznie niedawno je włączyli.
-
Podzielę się z Wami ciekawostką. Jakieś 6 lat temu umieściłem na YouTube krótki, kilkunastominutowy filmik. Posklejałem kilka różnych filmików, nakręconych przy kilku okazjach, których bohaterem był mój 2-letni wnuczek. Różne okoliczności, a to pobyt w Ischgl i ujęcia z kwatery, rodzinna Wielkanoc w Krakowie, pobyt nad polskim morzem, wycieczka do Rzymu, itp. Z nakręconych tam kamerą filmów, wyciąłem fragmenty, w których pojawiał się wnuczek, dodałem napisy, scaliłem w jeden film i umieściłem na YT by inni członkowie rodziny mogli zobaczyć. Dostęp niepubliczny czyli tylko za linkiem. I jakież było moje zdziwienie, gdy tydzień temu otrzymałem mail od YT, że usunięto moje treści z powodu naruszenia zasad YT, jak to sformułowali, konkretnie ów filmik, o którym już zdążyłem przez te 6 lat zapomnieć. Zostawiono mi tylko możliwość, przed definitywnym usunięciem, oglądania go przez 7 dni. Faktycznie usunięto go już po 4 dniach. Pełne zaskoczenie. O co chodzi? Dlaczego? W czym naruszyłem i dlaczego jakieś zasady? Obejrzałem jeszcze raz ów filmik próbując doszukać się jakiejś przyczyny. Chyba domyślam się o co chodzi. W czasie ujęć na plaży ojciec wnuczka, czyli mój syn, zabiera go z wody i przenosi na piasek, bo ten wchodził za głęboko do morza. Dodam, że wnuczek, 2-latek!, był nagi. Trwało to 2 sekundy. I to miałby być powód? Jeśli tak to zbliżamy się do pełnego absurdu i paranoi. Dano mi możliwość odwołania się. Skorzystałem z tego, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Film jestem w stanie odtworzyć, ale poczułem pewien niepokój. W każdej chwili takie potęgi jak Google (YT należy do niego) mogą cię załatwić na cacy. Dlatego wszystkie ważne dane kopiuję na dyski lokalne, ale chyba nie o to chodzi w idei chmury.
-
Mitku, wracasz do jakiś staroci, których już nie pamiętam. Swoją droga niezłym refleksem się wykazałeś.
-
Nie bardzo się to zgadza z moimi danymi, a ściśle siostry. Przechorowała Covid19 w marcu czy kwietniu. W październiku juz nie miała przeciwciał. Podobnie u jej dwóch koleżanek.
-
Tyle że to całkiem inna choroba. O wiele bardziej śmiertelna. Średnio 10x bardziej niż grypa, a w przypadkach objawowych to nawet 70x. BTW grypa jest zawsze objawowa, więc można przyjąć, porównując śmiertelność oby chorób, że śmiertelność Covid19 jest 70x razy wyższa. Gdybyśmy potraktowali Covid jak grypę mielibyśmy Bergamo w marcu i kwietniu i kłopoty ze znalezieniem miejsca nie na pochówek, ale na przechowanie truposzy. Można i tak, bo teraz Bergamo wychodzi z epidemii. Przyjmuje się, że chorobę przeszło ok. 60% mieszkańców. Ale nie wiem czy odpowiadałoby Ci to, co się tam działo między połową marca i kwietnia. Swoisty armagedon.
-
Zgorzkniałość? To do mnie? Nie pomyliłeś osoby? Muszę to żonie powiedzieć, bo ona posądza mnie o nierozważny optymizm typu jakoś to będzie.
-
Wielu ludzi ma kłopoty z zaburzeniami rytmu. Moje napadowe migotanie przedsionków trwa od 37 roku życia. BTW mam w pracy znajomych, u których zaczęło się w okolicach 30-ki, w tym jednego zaawansowanego sportowca, nota bene instruktora narciarskiego. Niestety u mnie przebiega ono bardzo nieprzyjemnie. Da się z tym żyć, ale co to za życie. Na początku przytrafiało się co jakiś czas, powiedzmy raz na dwa miesiące i trwało 1-2 doby. Potrafiło odpuścić na 1-2 lata. Ale od początku naszego wieku zaczęło być coraz gorzej. Ze dwa razy wylądowałem w szpitalu, bo arytmia nie puszczała przez tydzień. Stosowałem, oczywiście za wskazaniem kardiologa, różne leki antyarytmiczne. Najskuteczniejszy, przynajmniej przez pewien czas okazał się Rytmonorm (propafenon). Ale i on po paru latach przestał działać. Gdy arytmie zdarzały się już dwa razy na tydzień zdecydowałem się na ablację w 2013 r. Prawie skuteczną, tzn. arytmie dalej się przydarzały, ale b. rzadko (2x do roku) i trwały krótko (kilka godzin). Niestety, mniej więcej od początku Covid19 w Polsce, czyli kwietnia tego roku, zaczęła się powtórka z rozrywki. Migotania nie mogłem zatrzymać niczym, żadnym z dostępnych leków. Po 2 miesiącach jej trwania, choć w łagodniejszej formie niż kiedyś, gdy już zdecydowałem się na ponowną ablację, siostra, która też mam problemy z napadowym migotaniem przedsionków, zaproponowała mi ów niedostępny w Polsce Apocard. Po kilku dniach zażywania go było już po arytmii. I w zasadzie mam z nią spokój do dzisiaj. Ze 2-3 razy chciała wrócić, ale po 1-2 tabletkach Apocardu odchodziła. Trochę się rozpisałem, bo może się to moje doświadczenie komuś przydać. Namawiam tych, których arytmia męczy do ablacji. B. skuteczna i stosunkowo bezpieczna. Jak szczepionka.
-
Ale dlaczego cała Europa (poza Polską) go powszechnie używa? Subiektywne zadowolenie to nieadekwatne sformułowanie. Nie wiem czy wiesz jak się odczuwa migotanie przedsionków. Jeśli lek go przerywa to jesteś w siódmym niebie.
-
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Te błędne style jazdy, które wymieniasz są powszechne. Po prostu zdecydowana większość narciarzy jeździ kiepsko. Wszędzie, nie tylko w Polsce. I większości to wystarczy. Nie mają ani ochoty ani motywacji na lepszą jazdę. To im wystarczy. Ale to niskie przejście jak to nazywasz, albo jazda na kiblu, nie jest wcale żadną koniecznością ani potrzebą w dobrej, skutecznej jeździe amatorskiej. Wystarczy coś pośredniego. Morgan mówi o zmianie pozycji między niską a bazową (podstawową). Czyli pewien ruch tułowia góra-dół pojawia się, choć bez czynnego odciążenia w górę. Było tu szereg filmików ilustrujących taką jazdę.