
a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 513 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
14
Zawartość dodana przez a_senior
-
Najlepiej samemu sprawdzić o co chodzi z tymi dwoma śrubkami i blaszką z tyłu. Wykręcić obie, zdjąć blaszkę i wszystko będzie jasne. Nawet dla humanisty. :) To ostatnie to żart oczywiście.
-
To fakt. Ludzie jeżdżą kiepsko. I nie starają się by robić to lepiej. Zadawalają się byle jazdą. I to nie tylko w Polsce. Z różnych powodów. Choćby z tego, że nie mają dużo czasu i zaczęli przygodę z nartami późno. Oczywiście, znam takich, którzy zaczęli jeździć bardzo późno w życiu i doszli do wysokiego poziomu, ale sporo ich to kosztowało czasu i determinacji. Przeciętny narciarz ma 1-2 tygodnie na jeżdżenie na nartach w roku. Jeśli nie nauczył się dobrze jeździć w dzieciństwie czy wczesnej młodości, potem już będzie bardzo trudno. Woli bawić się tym, co już posiada i umie, niż "męczyć" się dodatkową nauką. Ale czy to źle, że tak kiepsko jeździ? Niekoniecznie. To zdecydowanie lepsze niż siedzenie na kanapie i oglądanie TV. Odnośnie nart SL. Podobnie jak moi znajomi francuscy (Morgan & company) uważam, że slalomki (nie FIS) są najlepszym wyborem dla średniojeżdżących, którzy juz skręcają równolegle i chcą zrobić postępy. Powody były wymieniane wielokrotnie. Ale po przejściu na wyższy poziom, po zrozumieniu i wyczuciu o co w technice jazdy, przede wszystkim skrętu chodzi, człowiek sam zdecyduje jaki typ narty najbardziej mu pasuje. A może będzie jeździł na kilku typach w zależności od warunków i ochoty. A propos umiejętności narciarzy "zagranicznych". Próbka z Zillertal sprzed kilku lat: https://photos.app.goo.gl/ydWun6VmkeEiVsNy6
-
I to jest to. But ma byc sztywny na boki, niekoniecznie w płaszczyźnie przód-tył. Też tak robię. Lekko zapinam górne klamry i opaskę. A dolne klamry dopinam tak, by nie było luzu góra-dół. O co chodzi w regulacji sztywności, dodajmy bocznej, przy pomocy blaszki i dwóch śrubek z tyłu łatwo się samemu przekonać wykręcając je i zdejmując blaszkę. Wykrecenie jednej czy dwóch śrubek spowoduje, że cholewka łatwiej sie będzie wyginała na boki, ale tylko na boki, a więc będzie mniej sztywna. Osobiście mam wkręcone obie (flex 130) i w żadnym wypadku nie przeszkadza mi duża sztywność na boki.
-
Masz rację, to inna sprawa. Nie wypowiadam się, bo moje instruktorowanie skończyło się mniej więcej w połowie lat 70-tych. :)
-
Pewnie każdy ma swój ulubiony styl jazdy, który do tego mocno zależy od warunków i okoliczności. Np. na zatłoczonej trasie nie pojedziesz carvingiem. Nie pojedziesz nim w muldach czy wąskich, stromych korytarzach. Mój najbardziej ulubiony to krótki skręt dynamiczny z elementami ześlizgu i carvingu. Ale gdy widzę w miarę pusty i szeroki stok przechodzę na średni i długi, w miarę czysty, skręt carvingowy. I pomimo tego, że nie jestem w stanie dobic biodrem do śniegu to i tak sprawia mi ten sposób jazdy dużą frajdę. W miarę czystym carvingiem jadę też krótkim skrętem na stosunkowo łagodnych, dość ludnych stokach. Ale nigdy nie staram się jechać tak, by koniecznie starać się osiągnąć jak najmniejszy ześlizg. Żadnej carvingowej "religii" czystej krawędzi. :) Tak jest u mnie. Inni pewnie widzą to inaczej.
-
Masz oczywiście na myśli Mitka. I zgadzam się z Toba co Twojej jego oceny. Ale też naprawdę nie ma się czym i kim przejmować. Przecież nikt nas nie zmusza do czytania jego uwag. BTW czasem są słuszne. :) A juz na pewno nic nie zmusza do odpowiadania na jego upierdliwe zaczepki. Francuzi mają na takich niezłe określenie: "emmerdeur". :)
-
W kontekście nauki/rozwijania umiejetności zdecydowanie przekonuje mnie opinia Morgana i jego ekipy. Od juz jako tako opanowanego skretu równoleległego tylko slalomka i to z górnej półki, choć nie FIS. W jego licznych filmach tłumaczy dlaczego tak uważa. Morgan i inni z jego "bandy" to zawodowcy. Oni jeżdżą i szkolą intesywnie na nartach przez 2/3 roku. Głównie duże stacje alpejskie i Pireneje. Wystarczy spojrzeć gdzie organizują kursy. Te jego 10% kiedy nie jeździ na slalomkach to i tak dużo więcej niż nawet dużo jeżdżacy w ciągu roku forumowicze.
-
Mateuszu, o technicznych aspektach czy ew. błedach, niech sie wypowiedzą inni. Trudno też w pełni ocenić Twoje umiejętności, bo teren wygładzony. Ale patrząc na Twoja jazdę, płynną, swobodną, bez przesadyzmu w żadnym aspekcie, bardzo mi ona przypomina... moją jazdę. Wydaje mi się, że pomimo dużej różnicy wieku, jeździmy bardzo podobnie. :) Z tego co ja się orientuję, niewiele się w trendach światowych amatorskiego narciarstwa zjazdowego zmieniło od tych 10-12 lat.
-
Wojcio, córa fajnie jeździ jak na swoje 9 lat. :) Trochę mi przypomina moją córkę z tego okresu. Niestety nie mam filmów z wtedy. Krótki, rytmiczny, jeszcze mocno niedoskonały skręt, ale jedzie skutecznie. A żona też nieźle. Zgadzam sie z Tobą, że Kasprowy nie jest specjalnie trudny z wyjątkiem góry obu kotłów, które dobrze opisałeś i wytłumaczyłeś jak je "pokonać" bezstratnie. Tak na dobrą sprawę to jedyne prawdziwe trasy w Polsce. Reszta to namiastki. Niestety. W końcu jesteśmy głównie nizinnym krajem. Kiedyś pewien Austriak z Insbrucka (BTW później został szefem dużego ośrodka komputerowego w Monachium) zdziwił się, że jeżdżę na nartach. To Wy tam w Polsce jakieś góry macie? - ironicznie zapytał. :) Oto oba kotły z połowy kwietnia 2005 r. Niestety wcześniej nie robiłem zdjęć na Kasprowym.
-
Nie ma. Są dwie przyzwoite czerwone i kilka wariantów niebieskich.
-
W książce, którą właśnie czytam ("Matka Wynalazku" Katrine Marcal - szwedzkiej dziennikarki, pisarki, feminiski, ale sympatycznie pisze :)) dowiedziałem się o istnieniu "paradoksu Polanyiego". W uproszczeniu: "możemy wiedzieć więcej, niż umiemy wypowiedzieć". I po krótkim przemyśleniu zdałem sobie sprawę, że świetnie pasuje on do jazdy na nartach. Ba, także do chodzenia. Wyobraźmy sobie w jaki sposób, i co umiemy o tym powiedzieć, chodzimy. Jak mamy opowiedzieć to hipotetycznej osobie, która nigdy nie chodziła? Że co, odciążamy nogę na której stoimy przenosząc ciężar na drugą nogę, którą wykonujemy antycypację, czyli wysuwamy ją do przodu i opuszczamy na ziemię... Przecież to się kupy nie trzyma. :) A z jazdą na nartach jest podobnie. :) Taki drobny wtręt niezbyt merytoryczny.
-
Znalezłem b. dobry, krótki film P. Lorentza o sprawach tu dyskutowanych. "Przejście w carvingu", ale dotyczy to tak naprawdę każdego skrętu. Świetnie pokazuje o co tu chodzi, m.in. w którym momencie zmieniamy krawędzie (bo widziałem, że taki podwątek tu sie pojawił). Swoim zwyczajem dołożyłem tłumaczenie na polski. Ale zanim wyślę je Paulowi, film umieściłem na swoim YT i do niego daję link. Proszę o uwagi dotyczące tłumaczenia, bo o ile tłumaczenie z francuskiego idzie mi lekko, o tyle z angielskiego - gorzej. Po ostatecznych poprawkach, wyślę Pawłowi tłumaczenie i zmienię link na jego YT.
-
To łatwiejsze pochylanie narty na krawędź może być spowodowane innym, lepiej dopasowanym do Twojej budowy, cantingiem. A drętwienie, jak pisał Bacek, spróbuj przeczekać. Mnie też drętwiała prawa stopa. Przeszło po kilku dniach. Teraz nawet ciut mocniej dopinam dolne klamry. Moje pierwsze zjazdy z Kasprowego były wykonane właśnie w takich butach jak opisujesz u ojca. Przedwojenne, pożyczone przez mamę kolegi. Podobnych do tych na zdjęciu z lat 30 zeszłego wieku u mojej mamy (ta pierwsza z lewej). :)
-
Dzięki. Czyli zużycie + trudne zakładanie. Ja zmieniłem z ciut za dużych Salomonów z flex 110 z powodu zużycia i... chęci poznania nowego. :) Salomony zakładało się łatwo bez względu na temperaturę. Zresztą te Fischery RC4 130 też zakładało mi się w miarę nieźle, z naciskiem na w miarę, o ile nie było mrozu. Problem się pojawił przy próbie założenia butów, które przez noc leżały w temp. -5 stopni lub lepiej. Po 15 minutach myślałem, że albo sie wścieknę albo... pójdę wygrzać buty do knajpy. Sęk w tym, że w pobliżu nie widziałem żadnej. Ostatecznie włożyłem stosując opisany wyżej "patent". Ten "vacum" w nazwie buta to IMHO lekka ściema. Ja swoje wygrzewałem w specjalnym kosmicznym urządzeniu i różnicy z przed i po nie poczułem. Może dlatego, że jestem ścisłowcem. :) Ale Fischery mi dobrze leżą i nie mam zastrzeżeń z jednym, istotnym wyjątkiem. Ograniczone możliwości regulacji bocznego pochylenia cholewki (popularnie canting). Fischer stosuje specjalne podkładki. Używam czerwonej. Bardziej pochylić na zewnątrz się cholewki nie da, bo nie ma odpowiedniej podkładki. A trochę brakuje pomimo twierdzenia żony, że mam proste nogi. :) Rozważę jeszcze prawdziwy canting czyli podcięcie od spodu podeszwy. Wymieniałeś podkładki, które znajdują się w środku botka na jakieś inne, np. Sidasa?
-
Miałeś i co? Wymieniełeś na inne bo te Ci nie leżały? Co było w nich nie tak?
-
OK, nie chciało mi się. :) Byłem zmęczony, w nowym miejscu. Wyjątkowo ciężka jazda w Austrii, korki, śnieg, ślisko, strach przed blokadą. Mimo wszystko umiejętność zakładania zimnych, sztywnych butów może sie przydać. Np. Dawno nie byłem na Kasprowym, ale kiedyś jeździłem tam regularnie. Przeważnie szedłem z Kuźnic na piechotę pod dolne krzesło Goryczkowej. Spokojnie w 1 h, choć rekord (miałem wtedy 18 lat) wynosił ok. 30 min. Buty narciarskie w plecaku. Jeszcze raz przypomnę moje "odkrycie". Nie da się rozchylić dolnych połowek zimnych, sztywnych butów. Przynajmniej nie w Fischer RC4 Curv 130. Nie się, a przynajmniej mnie sie nie udało, wcisnąć stopy stając na jednej nodze i próbując sforsować dolną część skorupy. Jedynie co pomogła to wciśnięcie od góry palcami rąk pięty od tyłu. Może się ta rada komyuś przyda.
-
Mitku, nie czytaj mnie jeśli sprawia Ci to kłopot lub dyskomfort. Albo tylko rzuć okiem na moją pisaninę bez kompletnego czytania. Tak jak ja robię w stosunku do Twojej od pewnego czasu. 😉
-
Nie tyle usztywnić co trzymać ręce z przodu i tylko punktować kijkami. Właśnie z nadgarska. Bardzo dobrze pokazuje to Morgan w filmiku, który podajesz, choc filmik nie jest akurat o tym. BTW z moim tłumaczeniem. :)
-
Oczywista sprawa, że buty najlepiej zakładać ciepłe, a przynajmniej nie bardzo zimne. Ale wbrew temu co pisze Mitek, nie zawsze się da albo raczej nie zawsze jesteśmy na tyle zdeterminowani by były one ciepłe. W moim przypadku wiozłem narty i buty w boxie na dachu samochodu. Było juz późno by je nosić do pokoju (skądinąd nie wiem jaka byłby reakcja recepcjonistki gdybym przeparadował przed nia z dwoma parami butów). Narciarnie odkryłem nazajutrz. Buty zakładałem na stojąco (nawet nie było gdzie usiąść) przy wyciągu. Umęczyłem się, ale nie żałuję, bo wypraktykowałem metodę z wciskaniem pięt, która okazała sie bardzo skuteczna. Teraz bez większych problemów jestem wcisnąć stopę do bardzo zimnego buta.
-
Niestety, oglądając w zwolnieniu filmik z kontuzjowaną snowboardzistką stwierdzam, że zdecydowanie większą winę ponosi chłopaczek. Na zwolnieniu widać, że dziewczyna jest w trakcie skrętu w lewo i w momencie zderzenia jechała, nawet nie w skos stoku, ale już w linii spadku. Chłopaczek nadjeżdża z góry, jest początkującym i to prowadzący go dorosły ponosi odpowiedzialnośc za niego. Odrębną kwestią są warunki na trasie, czyli znaczne jej przeludnienie. Ja w tych warunkach swojego wnuka bym nie zabrał do jazdy za mną. A sam nie pojechałbym z oczywistych powodów, bo za płasko i za nudno. :) A dlaczego napisałem niestety. Bo nie lubię snowboardzistów na trasie. Unikam ich jak mogę. Nigdy nie miałem żadnej "nieprzyjemności" w spotkaniu z nimi, ale wiem, że my, czyli narciarze i oni - snowboardziści jesteśmy bardzo niekompatybilni na stoku.
-
Mam bardzo podobne odczucia. Też najkrótsze, najwęższe i najtwardsze buty do tej pory. Były wygrzewane i odbarczana była jedna kostka. Po kilku dniach jeżdżenia buty się ułożyły i są bardzo wygodne. Trochę brakuje mocniejszego pochylenia cholewki na zewnątrz. I niestety mocniej sie juz nie da.
-
Chętnie bym Cię zobaczył jak wkładasz moje buty. 28. Dodam, że mam mocne dłonie. A do Mitka. Oczywiście, że unikam wkładania zimnych butów, ale nie zawsze sie da. Zresztą i później, gdy buty wyciągałem z ocieplanej narciarni łatwo się ich nie wkładało. Przyznam, że to pierwszy raz w życiu kiedy mam kłopoty z wkładaniem butów. Może dlatego, że wcześniej jeździłem w butach o flexie 110.
-
Właśnie to, gdy but zmarznie. Dodajmy twardy. W pierwszym dniu wyjąłem buty z boxa z temp. minus kilka. I po paru próbach myślałem, że nie będę w stanie ich założyć. Żadne rozchylanie przy pomocy języka pokazane na filmiku Witka. Stopę należy wkładać skosem, ale i to nie pomagało. Ostatecznie wymyśliłem sposób. Wciskałem palcami (wskazującym i środkowym) obu rąk tył pięty od góry. I dało radę. Z wyjmowaniem juz nie było problemu. Też trzeba stopę ustawic skosem.
-
Jeździłem w tylnowłazach przez kilka lat na poczatku lat 90-tych. Kupiłem z przeceny na jeden wyjazd. Zostały na wiele. Nie wspominam ich najlepiej. Do tego były ciut za małe. Ale te kurdzielowe wyglądają o wiele lepiej. Moje miały dwie klamry u góry cholewki, brak możliwości dociśnięcia przodów. Tu jest z tym lepiej. Pewnie znajdą chętnych. Pomimo 7-ki z przodu nie zamierzam iść w tę stronę. Obecne twardziele Fischera (130) wkłada się na mrozie z najwyższym trudem, choć wypraktykowałem sposób, że robi się to w miarę łatwo. Ale po włożeniu i dopięciu klamer można jeździć cały dzień bez żadnego dyskomfortu. Po to by się schylać bez większych problemów do zapięcia klamer ćwiczę codziennie skłony w przód na wyprostowanych nogach. 🙂 I każdemu starszemu to radzę. Wtedy nawet nie pomyśli o tylnowłazach. 🙂
-
Ja tam wielkiego A-frame nie widzę. Fajna jazda po mało nachylonym i gładkim stoku. W sam raz na rozrywkowy carwing. Trochę Ci ręce uciekaję do tyłu po skręcie. A na ew. A-frame często pomaga większe pochylenie cholewki na zewnątrz (pop. canting).