Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 220
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Mitku, nie czytaj mnie jeśli sprawia Ci to kłopot lub dyskomfort. Albo tylko rzuć okiem na moją pisaninę bez kompletnego czytania. Tak jak ja robię w stosunku do Twojej od pewnego czasu. 😉
  2. Nie tyle usztywnić co trzymać ręce z przodu i tylko punktować kijkami. Właśnie z nadgarska. Bardzo dobrze pokazuje to Morgan w filmiku, który podajesz, choc filmik nie jest akurat o tym. BTW z moim tłumaczeniem. :)
  3. Oczywista sprawa, że buty najlepiej zakładać ciepłe, a przynajmniej nie bardzo zimne. Ale wbrew temu co pisze Mitek, nie zawsze się da albo raczej nie zawsze jesteśmy na tyle zdeterminowani by były one ciepłe. W moim przypadku wiozłem narty i buty w boxie na dachu samochodu. Było juz późno by je nosić do pokoju (skądinąd nie wiem jaka byłby reakcja recepcjonistki gdybym przeparadował przed nia z dwoma parami butów). Narciarnie odkryłem nazajutrz. Buty zakładałem na stojąco (nawet nie było gdzie usiąść) przy wyciągu. Umęczyłem się, ale nie żałuję, bo wypraktykowałem metodę z wciskaniem pięt, która okazała sie bardzo skuteczna. Teraz bez większych problemów jestem wcisnąć stopę do bardzo zimnego buta.
  4. Niestety, oglądając w zwolnieniu filmik z kontuzjowaną snowboardzistką stwierdzam, że zdecydowanie większą winę ponosi chłopaczek. Na zwolnieniu widać, że dziewczyna jest w trakcie skrętu w lewo i w momencie zderzenia jechała, nawet nie w skos stoku, ale już w linii spadku. Chłopaczek nadjeżdża z góry, jest początkującym i to prowadzący go dorosły ponosi odpowiedzialnośc za niego. Odrębną kwestią są warunki na trasie, czyli znaczne jej przeludnienie. Ja w tych warunkach swojego wnuka bym nie zabrał do jazdy za mną. A sam nie pojechałbym z oczywistych powodów, bo za płasko i za nudno. :) A dlaczego napisałem niestety. Bo nie lubię snowboardzistów na trasie. Unikam ich jak mogę. Nigdy nie miałem żadnej "nieprzyjemności" w spotkaniu z nimi, ale wiem, że my, czyli narciarze i oni - snowboardziści jesteśmy bardzo niekompatybilni na stoku.
  5. Mam bardzo podobne odczucia. Też najkrótsze, najwęższe i najtwardsze buty do tej pory. Były wygrzewane i odbarczana była jedna kostka. Po kilku dniach jeżdżenia buty się ułożyły i są bardzo wygodne. Trochę brakuje mocniejszego pochylenia cholewki na zewnątrz. I niestety mocniej sie juz nie da.
  6. Chętnie bym Cię zobaczył jak wkładasz moje buty. 28. Dodam, że mam mocne dłonie. A do Mitka. Oczywiście, że unikam wkładania zimnych butów, ale nie zawsze sie da. Zresztą i później, gdy buty wyciągałem z ocieplanej narciarni łatwo się ich nie wkładało. Przyznam, że to pierwszy raz w życiu kiedy mam kłopoty z wkładaniem butów. Może dlatego, że wcześniej jeździłem w butach o flexie 110.
  7. Właśnie to, gdy but zmarznie. Dodajmy twardy. W pierwszym dniu wyjąłem buty z boxa z temp. minus kilka. I po paru próbach myślałem, że nie będę w stanie ich założyć. Żadne rozchylanie przy pomocy języka pokazane na filmiku Witka. Stopę należy wkładać skosem, ale i to nie pomagało. Ostatecznie wymyśliłem sposób. Wciskałem palcami (wskazującym i środkowym) obu rąk tył pięty od góry. I dało radę. Z wyjmowaniem juz nie było problemu. Też trzeba stopę ustawic skosem.
  8. Jeździłem w tylnowłazach przez kilka lat na poczatku lat 90-tych. Kupiłem z przeceny na jeden wyjazd. Zostały na wiele. Nie wspominam ich najlepiej. Do tego były ciut za małe. Ale te kurdzielowe wyglądają o wiele lepiej. Moje miały dwie klamry u góry cholewki, brak możliwości dociśnięcia przodów. Tu jest z tym lepiej. Pewnie znajdą chętnych. Pomimo 7-ki z przodu nie zamierzam iść w tę stronę. Obecne twardziele Fischera (130) wkłada się na mrozie z najwyższym trudem, choć wypraktykowałem sposób, że robi się to w miarę łatwo. Ale po włożeniu i dopięciu klamer można jeździć cały dzień bez żadnego dyskomfortu. Po to by się schylać bez większych problemów do zapięcia klamer ćwiczę codziennie skłony w przód na wyprostowanych nogach. 🙂 I każdemu starszemu to radzę. Wtedy nawet nie pomyśli o tylnowłazach. 🙂
  9. Ja tam wielkiego A-frame nie widzę. Fajna jazda po mało nachylonym i gładkim stoku. W sam raz na rozrywkowy carwing. Trochę Ci ręce uciekaję do tyłu po skręcie. A na ew. A-frame często pomaga większe pochylenie cholewki na zewnątrz (pop. canting).
  10. Google coś mówia tylko o angulacji koron w stomatologii, ale wierzę Ci na słowo. Po angielsku czy francusku określenie jest logiczne, bo pochodzi od słowa "angle" - kąt. Czyli "ukątowienie". 🙂 Sprawdziłem w Larousse (taki referencyjny słownik francuski), co znaczy słowo "angulation". Jedyne podane znaczenie dotyczy właśnie narciarstwa: "Postawa narciarza, w której stawy (kolana i biodra) są przesunięte względem osi ciała."
  11. Kilka okołocovidowych doświadczeń z kilku krajów. Jechałem samochodem do Włoch (Paganella) z 1-dniowym postojem w Austrii i wracałem z postojem w Czechach. W Austrii w motelu zero pytań odnośnie paszportu covidowego, zero maseczek. W knajpie austriackiej w okolicy Brenner maseczki na wejściu. O paszport covidowy sam się z ciekawości zapytałem i wtedy kelnerka sprawdziła nie bardzo do tego się przykładając. Czyli cokolwiek bym jej pokazał byłoby dobrze. Na wjeździe do Włoch żadnych kontroli. W hotelu sprawdzali covid pass z podobną dokładnością co kelnerka w Austrii. Na dolnych stacjach często sprawdzają covid pass. Teoretycznie wszędzie należy chodzic w maskach, w pomieszczeniach zamkniętych nawet w FFP2. Czyli nawet jadąc na nartach trzeba mieć założoną maseczkę. W praktyce mało kto jeździ z maseczką, choć zdarza się. W gondolach zdecydowanie wszyscy jeżdżą w maseczkach. Zwrócono mi dwukrotnie uwagę, gdy miałem ją założoną niechlujnie. Ale w środku ristorante czy rifugio na stoku tłok i pełno ludzi bez masek, bo jak tu jeść w masce. 🙂 A wirus, jeśli się trafi, hula swobodnie. W Czechach w restauracji 0 maseczek czy covid passów.
  12. Tłumaczenie na polski "Narciarza Doskonałego" Le Mastera jest takie sobie. Lepsze, ale też nie idealne, jest tłumaczenie "Narciarstwa na poziomie". Duże fragmenty "Narciarza Doskonałego", choć przetworzone przez autora, są w książce Z. Stanisławskiego "Narty 2" (2005 r.). Stanisławski starannie tłumaczy pewne zwroty. I używa jednak pojęcia "pozycji kontrrotacyjnej" a nie "kontry" czy "kontrowania". Ale faktycznie sama "kontrrotacja" to, jak piszesz, technika jazdy, ruch a nie pozycja. Używa terminu "angulacja" (bioder czy kolan) i daje do tego przypis, że takie określenie w polskim nie występuje (nie ono jedne, niestety ;)). Można by je zastąpić słowem "ukątowienie", ale to kiepski pomysł. Jak dla mnie angulacja jest potrzebnym i logicznym terminem. Warto też pamiętać o jeszcze jednym terminie: "antycypacja" i nie mylić go z "kontrrotacją", choć pewne podobieństwa występują. No i chwała Stanisławskiemu, że u niego mulda to zagłebienie terenu, a garb to wzniesienie. Dlatego mamy efekt wirualnego garbu, a nie wirtualniej muldy. :) Odnośnie jazdy karwingowej i zwiazanych z nią aspektów technicznych. Można dużo teoretyzować, ale to po prostu trzeba poczuć. Mnie przyszło to dość łatwo, choć ideału nie osiągnąłem i już nie osiągnę. Wiek + ograniczenia kręgosłupowe, zwłaszcza w skręcie w lewo. Nie jestem w stanie mocno angulować :) bioder, ale nadrabiam to mocniejszym pochyleniem całego ciała w skręcie. I jakoś to idzie, nieźle opanowałem płynne skręty z kompensacją jak sie to po polsku mówi, BTW również w klasycznej jeździe. Sama jazda karwingiem daje sporo frajdy, ale jak wiadomo nie wszędzie ma sens. Na stromszym czy zmuldzonym terenie lepiej się sprawdza krótki mieszany skręt. Ale na średnio nachylonym, w miarę gładkim karwing to prawie nirwana. :)
  13. Było już o tym. Formalnie "cuff alignment" to zmiana pochylenia bocznego cholewki poprzez regulację bocznych "śrubek". Niestety nie ma standardu i nie zawsze można regulować przy pomocy pokręcania imbusa. W Atomicu jak widać trzeba specjalne szpejo albo obcążki z wąskimi końcówkami. A w Ficherach jest jeszcze gorzej, bo pochylenie dokonuje się przez wymianę podkładek. BTW, taki sobie patent. "Canting" to zmiana bocznego pochylenia buta poprzez zmianę spodu buta. Albo jego boczne podcięcie podcięcie albo wymianę. Po agielsku to rozróżniają, w innych językach, a już na pewno w polskim i francuskim, na obie te akcje używa sie jednego słowa "canting". Taki uzus i już. A na butach różnych firm w okolicy owych "śrubek" regulacyjnych pojawia się albo napis "canting" albo "cuff alignment". Wystarczy wiedzieć, że w obu przypadkach chodzi o to samo. 🙂
  14. Z większymi dziećmi faktycznie są problemy. Ale Austria i tak ma łagodniejsze przepisy dla narciarzy niż Włochy. Mając 3 szczepienia i tak muszę przedstawić na wjeździe (teoretycznie, bo podobno nikt tego nie sprawdza) test covidowy. Tego ostatniego w Austrii nie potrzebowałbym. Jadąc do Włoch śpię 1 noc w Austrii, więc nawet 48-godzinny PCR zrobiony w Polsce może okazać się przeterminowany. Nie wiadomo czy ważność testu zaczyna się z chwilą badania czy ogłoszenia wyników. Najlepiej byłoby zrobić szybki test antygenowy na granicy włoskiej, ale nie wiem czy taka możliwość istnieje. Ostatecznie zrobię test antygenowy w Austrii w pobliżu miejsca noclegu. Mimo wszystko wszelkie te ograniczenia + szczepienia mają sens. Powiedziałbym nawet że wielki sens, bo ratują ludzkie życia, a nic cenniejszego nie mamy. Wystarczy porównać liczbę zgonów na 1 mln mieszkańców z ostatniego tygodnia w Polsce (64) i w Austrii (8).
  15. Gabrik, kupiłeś kurs Morgana jak sądzę. On bardzo ładnie tłumaczy co i dlaczego. Generalnie na szerokość bioder, chyba, że masz bardzo szerokie, wtedy węziej. :) W praktyce różnie to bywa i niekiedy trzeba szerzej. Cały czas mamy na myśli rzut pionowy, bo odległość między stopami to inna inszość.
  16. To raczej narty czy wiązania rentalowe. Używane w wypożyczalniach, stąd łatwość przestawiania wiązań. Te demo jak sądzę podobnie do Mitka, różnią sie tylko wzmocnioną powłoka górną.
  17. a_senior

    Pięcistawy

    Nie. Pokolorowałem dopuszczalny limit zdjęć bez konieczności zapisywania się czy podawania danych karty. Nawet byłbym skłonny cos zapłacić, ale bardzo nie lubie podawać danych swojej karty, nawet debetowej. Właśnie chciałem dokolorować jeszcze jedno, ale już żądają danych karty.
  18. a_senior

    Pięcistawy

    Ja przeskanowałem całą moją kilkutysięczną kolekcję zdjęć analogowych. Jeśli zachowały się negatywy (czy pozytywy, czyli slide'y), to stosowałem skaner do negatywów Nikon Coolscan V ED. Pełna rozdzielczość to 4000 dpi (dots per inch) co i tak znacznie przewyższa ziarnistość klisz. Rewelacyjna jest opcja odszumiania ICE. Usuwa wszelkie zanieczyszczenia, plamy, kurze, ale niestety tylko dla błon kolorowych. Zdjęcia papierowe skanowałem banalną drukarką HP. Rozdzielczość 600 dpi, w zupełności wystarczająca do formatów typu pocztówka lub mniej. Dzięki świetnej opcji skanera ICE obrazów kolorowych nie musiałem odszumiać. BW poprawiałem Fotoszopem lub prostym viewerem FastStone. To zdjęcie stara z palcem retuszowałem właśnie FastStonem. Wszelkie poprawki typu kontrast, naświetlenie, kolory poprawiałem początkowo Fotoszopem, później FastStonem i bardzo często edytorem zdjęć w Google Photos. Wbrew pozorom bardzo skuteczny. Cała operacj skanowania trwała kilka miesięcy. Ale coś trzeba robić na emeryturze, nawet jeśli się jeszcze trochę pracuje. :) Polecam jeszcze rewelacyjną możliwość kolorowania zdjęć BW na MyHeritage. Płatny, ale pewna liczbę zdjęć można pokolorować bezpłatnie. Namiar dał mi kiedyś forumowicz Yoss. Efekty kolorowania są niesamowite. Dla porównania trzy zdjęcia starego, przedwojennego Krakowa, dokładnie Wawelu. Oryginał BW skanowany drukarką i poprawiony "ręcznie" w Fast Stone, pokolorowany przez google'a i pokolorowany przez MH. Tyle uwag, może się komuś przydadzą. Wnuki docenią. :)
  19. Takich językowych paradoksów znajdziesz w życiu niemało. Ale można to jakoś wytłumaczyć. "Narciarz doskonały" w oryginale wydany był w 1998, gdy świat dopiero odkrywał narty taliowane. "Narciarstwo na poziomie" (Ultimate skiing) wydane zostało w 2009, gdy te narty już mocno zadomowiły się w narciarskim świecie. Zacytuje tylko fragment wstępu autora: "Najważniejsze tematy poruszone w "The Skier's Edge" (Narciarz Doskonały) zostały tutaj zrewidowane i uzupełnione pod kątem zmian, jakie pociąga za sobą wprowadzenie nart taliowanych". Od siebie dodam, że dużo lepsze jest polskie tłumaczenie.
  20. Jeśli sie moge wtrącić. Zamiast "Narciarz Doskonały" proponuję "Narciarstwo na poziomie". To update tego pierwszego. Można kupic w wersji elektronicznej i sobie wydrukować, jak ktoś, tak jak ja, lubi czytać na papierze.
  21. a_senior

    Skręt S

    Racja. Z tych co się wypowiadają na temat techniki jazdy, większość jeździ dobrze. Jak sądzę. 😉 Maciek to przy okazji instruktor z papierami. To oczywiście niczego nie przesądza, widziałem ostatnio instruktorów SITN, którzy jeździli co najmniej tak sobie, ale w końcu instruktor ma przede wszystkim dobrze uczyć, a niekoniecznie świetnie jeździć. Pomysł z wklejaniem własnych przejazdów przy dyskusji o technice uważam za słuszny. Tyle że nie każdy ma takie filmiki. Ja mam jeden zrobiony w 2005 r., gdy zaczynałem przygodę ze slalomkami, który z braku laku wielokrotnie pokazywałem. Od tej pory nie udało się zrobić żadnego sensownego. Bo trudno sensownym nazwać taki kręcony przez żonę w Saalbach w 2019 (też go chyba pokazywałem). :) https://photos.app.goo.gl/FoZZLc8Cny7AXh5S6
  22. a_senior

    Skręt S

    Ogólnie biorąc podnoszenie się tułowia (i kolan) to głównie efekt wirtualnego garbu i całej mechaniki jaka stąd wynika. Świetnie to tłumaczy Ron LeMaster w "Narciarstwie na poziomie", str. 90. BTW, Ron w swojej poprzedniej książce "Narciarz Doskonały" używa błędnego określenia "wirtualnej muldy", a ściśle tłumaczenie jest błędne. Do kupna "Narciarstwa na poziome" zachęcił mnie właśnie Maciek. To o czym pisze Maciek w powyższym cytacie świetnie wytłumaczone jest na str. 88-89 w opisie fazy przejścia, gdy "Twoje ciało uwalnia się od bocznej siły działającej w skręcie, a jego pęd pcha je w linii prostszej niż kierunek, w którym podążaja stopy. To jest moment, kiedy doświadczony narciarz czuje odciążenie i ma złudzenie, że przyspiesza." I to wszystko sie dzieje bez względu na rodzaj skretu. BTW, również na nartach prostych. Słynne wygięcie narty taliowanej w skręcie karwingowym i poźniejsze oddanie zgromadzonej energii jest tylko dodatkiem do efektu wirtualnego garbu. Ale wracając do wątpliwości Dany co do sensu rozważań teoretycznych dla amatorów, coraz bardziej przekonuję się, że nie należy ich przeceniać. Jakoś bez echa przeszedł wpis Plus80 o rozbieżności między tym co wie mózg a to co wykonuje nasze ciało. I coraz bardziej przekonuję się, że może warto wiedzieć to i owo w zakresie zrozumienia mechaniki skrętu, a ogólnie jazdy na nartach, ale o wiele ważniejsze jest to, co nauczy się i utrwali nasze ciało. Ba, w ogóle nie musimy rozumieć co i jak w zakresie fizyki jazdy, wystarczy, że odruchowo robimy to dobrze. A do tego celu potrzebne nam są ćwiczenia wspomagane, zwłaszcza w początkowej fazie, przez dobrego "instruktora". Piszę w cudzysłowiu, bo nie musi to być koniecznie prawdziwy instruktor z papierami. A potem... "ćwiczenie czyni mistrza". Dodajmy korygowane od czasu do czasu przez "instruktora".
  23. Ta panna Elodie to skądinąd interesująca sztuka. :) Mądra jakaś taka. W gruncie rzeczy sprawa nauczenia się nowych umiejetności, nie tylko sportowych, to szeroki i różnorodny temat. Ile w tym rozumu (conceptualization, pkt.1) a ile nawyków i odruchów ciała (comprendre wg. Morgana i Elodie, pkt.2). Wiele zależy do wieku uczącego się. Inaczej uczymy, i uczą się, dzieci, inaczej dorosłych a jeszcze inaczej bardzo dorosłych, czyli osobników podstarzałych. :) Podam dwa przykłady. Jazda na rowerze. Tu udział "conceptualization" (pkt.1) jest niewielki, choc ważny. Tak naprawdę ciało musi instyktownie nauczyć się jeździć na rowerze. Albo zupełnie inna działka, nauka obcych języków. Dzieci uczą sie odruchowo, dorośli przechodzą przez fazę conceptualization (gramatyka, składnia...). A na nartach. Dzieci uczymy przede wszystkim wg. pkt. 2) Dorosłych stosując obie metody. Wiele zależy od cech osobniczych. Ja lubię najpierw dobrze zrozumieć, ale wielu to niepotrzebne i wolą od razu przejśc do czynów.
  24. a_senior

    Rozgrzewka

    Je się nie rozgrzewam. Tzn. nie rozgrzewam się tuż przed pierwszym zjazdem, ale zawsze rozgrzewam się, a raczej gimnastykuję, rano po obudzeniu. Ok. 3-4 minut, ćwiczenia rozciagające na kręgosłup i szyję. Pierwsze 1-2 zjazdy bardzo spokojne.
  25. a_senior

    Separacja, angulacja

    Myślę, że buty są OK. Może wkładki coś pomogą, ale rewolucji nie sprawią. Skoro piszesz o NW, lekkim puszku i ciężkim skręcaniu to może twoje narty (jak rozumiem stare slalomki Fischera WC4) nie lubią jazdy ześlizgowej. Kiedys próbowałem jakieś komórki Fischera. Za cholerę nie chciały wchodzić w ześlizg, za to łatwo i przyjemnie sie carvingowało. Nowe Volkl SL, pozwalaja na jazdę ześlizgową bez problemu. To są tylko mało pomocne sugestie. Potrzebny Ci ktoś fachowy, kto obserwując Cię, wskaże co jest nie tak i co robić by poprawic jazdę. Od tego trzeba zacząć, a potem, ale dopiero potem, pomocne będą filmiki i rady z internetu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...