a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 221 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Zawartość dodana przez a_senior
-
Odziedź, odwiedź. I zaglądnij to tej knajpki na filmiku. Ma swój urok. Włącznie z muzyką. 🙂 https://youtu.be/qpEyJsJgkJg
-
Pozazdrościć. W Ischgl byłem kilkakrotnie. 2x spałem w Kappl. 1x w Galtur. 2012-2014. Bardzo dobrze wspominam te pobyty. Najbardziej lubiłem trasy w części szwajcarskiej. Ale najlepiej wspominam Galtur. Kameralny ośrodek, blisko Ischgl. Dużo lepszy niż Kappl, gdzie też jeździłem. Trasy dość poważne, ale znajdzie się kilka łatwiejszych. I sympatyczna knajpka z lokalną muzyką. Szkoda, że tam nie zaglądneliście. Filmik z przejazdem moich dorosłych dzieci i widoczkami w Galtur podałem w innym wątku.
-
Dobrze pamiętam ten bar. Często zatrzymywaliśmy sie w nim wracając autobusem z wycieczki. W sam raz w połowie drogi między Zakopanem i Krakowem. Dużo sie tam teraz zmieniło.
-
Na razie przerwa. Muszę sie doleczyć. I mam nadzieję, że jest to możliwe. Czy dobrze rozumiem, że jesteś w schronisku na Luboniu? Prowadzisz go? Nie doradzę co do córek, zwłaszcza starszej. Widać, że powoli wchodzi w bunt nastolatki. Mnie z moją większe kłopoty ominęły, choć małych nie brakowało. Np. na jednej z wywiadówek dowiedziałem się, że 16-letnia córka ma zachowanie niedosteczne. 🙂 Jako jedyna w klasie. A w sumie nic takiego złego nie zrobiła. Ale na nartach chciała zawsze jeździć i nie wydziwiała. Myslę, że najlepszą reakcją jest robić swoje, czyli to co uważasz za słuszne i oczywiście niczego na siłę nie forsując. Kiedyś bunty przeminą, rozum wróci 🙂 i córka odnajdzie to, czego ją uczyłeś i jej przekazywałeś. Być może w nieco zmienionej postaci. Szkoda Polczakówki. Sporo miłych wspomnień z nią mam.
-
Coś w tym jest. Córka poszła w moje ślady, choć robi to lepiej i dużo ładniej. A syn trochę inaczej. Woli średnie i długie skręty. Ale nie zawsze jest tak. Mój ojciec nie wyszedł poza skręt z oporu (pługu). Mnie się to tak nie podobało, że szybko próbowałem jeździć inaczej, tzn. techniką równoległą.
-
Te ołówki to były współczesne slalomki. Obie po 170 cm. Pierwsze, z 2005 r, to Atomic SL9. Moja druga jazda na nich, dopiero się ich uczyłem. A te drugie to Volkl Racetiger SL, które ma do dziś. Obie są b. dobre.
-
Faktycznie nie jest oczywiste to "dobre jeżdżenie". Wieloznaczne i nieprecyzyjne. Dla mnie to skuteczna, bezpieczna i ładna w sensie estetycznym jazda w różnych terenach i warunkach śniegowych. Ponieważ jestem typowym narciarzem trasowym, choć w młodości próbowałem różności, dotyczy to jazdy po typowych trasach. Szczegóły techniczne jazdy są mniej ważne. Kanony i szkoły a zwłaszcza mody się zmieniają. Szkoda, że nie wyszło nam spotkanie. Cóż, życie. I pewnie będzie z tym coraz trudniej. Wstawiam na końcu dwa filmiki. Jeden, krótki z moją jazdą. Przeważnie to ja filmuję innych, więc tylko tyle mam o mnie. Drugi - jazda dzieci w Galtur (Ischgl) z 2014 r. Już to było, powtarzam się. Nie trzeba ogladać. 🙂 Mądrze piszesz. I ten angielski tekst również prawdziwy. Też tak to widzę i czuję. I myślę, że tak właśnie postępowałem wobec moich dzieci. Nie za dużo instruktażu. Zresztą jak widac na filmiku, każde z nich opanowało swoją własną ulubioną technikę jazdy. Nawet nie jestem w stanie powidzieć, która jest lepsza. Ja : https://youtu.be/ng98Neic5as Dzieci: https://youtu.be/lsI4qDQuwS0?si=hZCpZbd_X9GFLw3g
-
A mnie od kilku tygodni chodzi po głowie muzyka B. Bacharacha. Tego od "What the World Needs Now Is Love" czy "That's What Friends Are For". Najlepiej w wykonaniu Dionne Warwick. Świetnie pasuje do krótkiego skrętu jak na filmiku, który niedawno wstawiłem. Ten słynny kawałek też by pasował 🙂
-
Bo ja wiem co do tyczek? Na pewno dobrze robią w szkoleniu, bo skręcasz tam gdzie musisz, a nie tam gdzie chcesz. Ale czy to jest warunek sine qua non do dobrego jeżdżenia? Ja dobrze jeżdżę, a na tyczkach jeździłem mało. Moje dzieci jeźdżą bardzo dobrze a na tyczkach jeździły tylko trochę. Tyle co w klubie, z którym jeździli zresztą bez większych ambicji sportowych. Na pewno bardzo ważne jest, jak piszesz, objeżdżenie. Ale najważniejsze by zacząć wcześnie i dużo jeździć i być dobrze instruowanym. Nabrać prawidłowych odruchów wcześnie, najlepiej do 20 roku życia. Oczywiście nie każdy ma taką możliwość, ale trzeba dzieciom w miarę możliwości starać się ją stworzyć. Ja miałem to szczęście. Nawet opisałem dla wnuków moje narciarskie dzieciństwo, choć czasy były mało sprzyjające do uprawiania narciarstwa. Swoim dzieciom też starałem się stworzyć odpowiednie warunki. I na szczęście one to kontynuują przekazując pałeczkę swoim dzieciom. Bo trzeba sobie powiedzieć, że w życiu, a mówię to z perspektywy mocno starszego pana, o ile postępujemy odpowiedzialnie i mało egoistycznie, to pomijając nasze młode lata, wiele sobie na nartach nie pojeździmy. Pracujemy, wychowujemy dzieci, krzątamy się w codziennym życiu i na narty wiele czasu nie zostaje. Przynajmniej w środku życia. Więcej czasu i możliwości mamy wtedy, gdy dzieci na dobre wyfruną z domu, ale wtedy często dopadają nas takie czy inne problemy zdrowotne. A potem przychodzi nieuchronnie starość i jest jeszcze trudniej. 🙂
-
Ten sezon nie dla mnie. Niestety. Serce sie rwie, nawet dosłownie, ale ciało nie daje. 🙂 Ale pomarzyć zawsze można. Zestawiłem taki mały filmik wspomnieniowy z Zillertal z 2017 r. Byliśmy tam całą rodziną. Pozbierałem kilka filmików z jazdą dzieci, dodałem ulubiony kawałek Bucharacha "I'll never fall in love again" w wykonaniu ulubionej Dionne Warwick. Rytm piosenki świetnie pasuje do rytmu jazdy córki. Filmik zrobiłem w innym celu, ale tak mi się spodobał, że nie mogę się powstrzymać przed pokazaniem go tu. https://youtu.be/2_n4AAgB18c?si=TmxML6MKikXKvf3U
-
Nie mam. 🙂 Ale mam wrażenie poparte relacjami córki, no i moimi sprzed 2 lat z Paganella, że RASC również pod względem szkolenia rodziców jest wyjątkowy. Tzn. bardzo dobry. Na Twoim miejscu spróbowałbym. Tę szkoloną przez Michała grupę rodziców widziałem w akcji. Nie byli to debiutanci, a niektóryz całkiem nieźle sobie radzili. Taki RASC o tyle ma sens, że korzystają dzieci i rodzice. Fakt, dla szkolenia rodziców lepiej byłoby się indywidualnie wybrać na tydzień w Alpy z jakimś dobrym fachowcem na staż doszkalający. Np. z Filipem, z którym niektórzy jeżdżą i sobie chwalą. Ale jak tu pojechać bez dzieci i małżonki/małżonka? Ja nie potrafiłbym. 🙂 A taki RASC załatwia sprawę. Wszyscy się szkolą i bawią. W jakim wieku jest syn? Nie doradzę żadnego konkretnego instruktora. Do Białki nie pojechałbym na narty przenigdy w świecie. 🙂 Gdybym miał pojechać w Polsce na tydzień z dziećmi celowałbym w Jurgów.
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Akurat ten link do pracy kijków bardzo dobry. Naprawdę gość pokazuje co i jak w tym zakresie. Jednym z moich błędów na początku jeżdżenia było zostawianie z tyłu ręki z kijkiem po skręcie. To dobrze pokazuje na filmie. I masz rację, że w google wszystko znajdziemy, tylko mamy kłopoty z selekcją. Ja lubię te wstawki na forum. Czasem olewam na wstępie, czasem po krótkim obejrzeniu a czasem cieszę się, że ktoś mi podsunął coś fajnego, bo pewnie sam bym na to nie wpadł. -
Widzę, że jesteś z Warszawy. Jak moja córka. Znasz RASC? Taki warszawski narciarski klub. Głównie dla dzieci, ale rodzice też mocno korzystają. Na wspólnym wyjeździe z nimi w Paganella widziałem jak to działa. Dzieci szkolone są w odpowiednich grupach wiekowych, a rodzice osobno w swojej grupie "wiekowej". 🙂 W końcu to też duże dzieci. 🙂 W małych grupach. Widziałem na stoku jak rodziców szkolił sam szef RASC-u, Michał Kołder, skądinąd, jak dla mnie, sensowny gość i dobry instruktor. Ten RASC ma jedna wadę. Wychodzi dość drogo, choć nie dlatego, że są pazerni na kasę. Reklamuję ich bezinteresownie, bo sporo o nich wiem i kieruję się w życiu zasadą, że warto, a nawet należy popierać inicjatywy i poczynania pozytywne, dobre dla innych.
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Wszystko jasne. Ale kto wie co przyszłość przyniesie. Może wrócić aktywnie do nart i roweru a nawet może stać się ich pasjonatką. Ważne, że jest mocna baza. Pływanie i narty to dwie umiejetności, które trudno opanować w wieku dorosłym. A wrócic do nich, mając je już w odruchach wyniesionych z dzieciństwa - łatwo. Podobnie jest z prowadzeniem samochodu i nauką języków obcych. Da się, zdarzaja się wyjątki, ale na ogół trudno to idzie i efekty są nie te. -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Może być i tak. Piotrze, od kiedy, tzn. od jakiego jej wieku zabierałeś córkę/córki na narty i jak często? Wiesz, te pierwsze wczesne dziecięce doznania i fascynacje są niegumkowalne. 🙂 Fakt, ze srokami i ich ogonami to prawda. Moje dzieci, prócz zwykłych szkół, skończyły też średnie muzyczne. Ja byłem odpowiedzialny za sport, nauczyłem je m.in. pływać i jazdy na nartach najwcześniej jak się dało, przekazałem im pasję rowerowania, a żona, była od intelektu. A nauka muzyki była dla niej ważna. Zresztą to logiczne bo ponoć dziedziczymy inteligencję po matce. No więc dzieci pokończyły szkołę muzyczną i to by było na tyle w zakresie muzyki. 🙂 Na pewno coś tam w głowach mają wygrawerowane, podobno łatwo się takim uczy języków obcych, choc i tak są dwujęzyczne. Ale prócz przygrywania córki na fortepianie w trakcie rodzinnych spotkań kolędowych trudno się muzyki w ich doraźnym życiu doszukać. W każdym razie nie więcej niż u przecietnego człowieka. -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
I dlatego podkreślam rolę i wagę klubu. Gdyby w nim była, regularnie jeździła z nim na narty, poznała kolegów i koleżanki, z którymi by trochę wspólzawodniczyła, głupio byłoby potem zrezygnować z nart. Choćby ze względu na zawiązane przyjaźnie. Nie wiem co teraz się dzieje w krakowskim YETI, ale dobrze wiem co się dzieje w warszawskim RASC-u. Byłem z nimi dwa lata temu w Paganella i z wielką przyjemnością patrzyłem jak fachowo, ciekawie i mądrze szkolą dzieciaki. Kadra to często byli członkowie klubu. Teraz są w tym klubie moje wnuki. Dorzucam filmik z niedawnych zawodów z udziałem 8 latniego wnuka. Ale oczywiście nie jest to być albo nie być. Nartami można się cieszyć jeżdżąc technicznie tak se. Ojciec przejeździł całe życie skręcając wyłacznie technika oporową (z pługu) a mój kolega z pracy, wielki fan nart, który zaczął jeździć ok. 40-ki jeździł technicznie bardzo kiepsko, choć pewnie. A i tak frajdę z jeżdżenia miał ogromną. narciarz.mp4 -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Szkoda. Te narciarskie kluby z którymi miałem do czynienia, to bardziej kluby sportowe, w których narty stanowią tylko część całorocznej aktywności. Syn, też informatyk, też chłopak miasta, gier komputerowych, itp., początkowo, lata 90 ubiegłego wieku, chodził do narciarskiego klubu harcerskiego. Poznał tak kilku kumpli/przyjaciół, z jednym z nich przyjaźni sie do dzisiaj, a 40 mu już jakiś czas temu minęła. 🙂 Potem był krakowski Yeti. W Stolycy córka zapisała dzieci do RASC. Ale wiem, nic na siłę. Też mogą dobrze jeździć, choć klub bardzo by w nauce i praktyce pomógł. Ważne, że się ruszają. I szacunek za przełom. 🙂 Nie takie oczywiste w pewnym wieku. -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Pozazdrościć. Wnuczka (a wyglada jak córka 🙂 ładnie jeździ. Moja (5 lat) oświadczyła, że na nartach jeździć nie będzie, choć jak dorośnie - dodała - to może zmieni zdanie. Widziałem Leę na innych filmikach w trudniejszym terenie. Tam trochę gorzej wypada. Może zapiasałbyś ją do jakiegoś narciarskiego klubu. Szybko by poprawili u niej błędy. Wszystkim rodzicom, którzy chcą dobrze nauczyć swoje dzieci jeździć na nartach zdecydowanie polecam zapisanie ich do klubów narciarskich. Swoje to kosztuje, niestety, ale i wiele daje. Mówię to na podstawie własnych doświadczeń i wielu innych znajomych. Nie musi to byc żaden klub dla wyczynowców, którzy będą brali udział w Pucharze Świata. Taki klub ma nauczyć dzieci nie tylko dobrze jeździc na nartach, ale wyrobić w nich pewne nawyki, w tym miłości do gór i przyrody. Poza tym dzieci, na zasadzie współzawodnictwa i brania przykładów z innych dzieci, świetnie się rozwijają. Nie tylko w narciarstwie zresztą. -
Może już było, ale jeśli tak, to warto powtórzyć. Ostatnio widzę sporo osób proszących o ocenę swojej jazdy. Tyle że to łagodne zwożenie się po łagodnym stoku. Tak można się zwozić na różne sposoby i trudno tu ocenić poziom zjeżdżajacego i jakość jazdy. Tak naprawdę to można to zrobić po jeździe na nieco stromszym stoku. Najlepiej krótkim skrętem. Najbardziej uniwersalnym sposobem jazdy. Pokaż mi jak jeździsz krótkim skrętem to wtedy ocenię jak dobrym/złym narciarzem jesteś, chciałoby się powiedzieć. Zdaje się, że powtrzam słowa Mitka. 🙂 A jeśli krótkim skretem to najlepiej tak:
-
bielizna narciarska i skarpety - ile par ?
a_senior odpowiedział Piskoor → na temat → Ubrania i akcesoria
Aż tak to nie, ale nie wiem czy jestes na bieżąco z tryndami. Ogólnie rzecz biorąc to "częste mycie skraca życie". 🙂 https://www.poradnikzdrowie.pl/aktualnosci/zbyt-czeste-mycie-szkodzi-lepiej-myc-codziennie-tylko-trzy-czesci-ciala-aa-d9q1-jx1T-CRug.html -
Mnie się podoba. Ale pokaż jak Ci idzie w trudniejszym terenie.
-
Buty gniotą pod nasadą palców
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Serwis i konserwacja sprzętu
A nie masz przykrótkich butów? To był mój problem. I odczuwałem podobny ból w podobnym miejscu. Ale to tylko hipoteza, bo może też być to co pisze Chertan - za wąsko. Tak właśnie było u kolegi. Odbarczał zewnętrzne łuki skorupy butów. -
Jakże mi miło. 🙂 Zdecydowanie mi Ciebie tu brakowało. Wreszcie będzie można się z kimś inteligentnym podroczyć. 🙂
-
Ja też nie, bo wtedy, jakieś 65 lat temu, prodiży jeszcze nie było. Ale pamiętam sznur od żelazka w rękach mamy. Do dziś wspominam z nostalgią. 🙂 W tamtych czasach żelazka miały odczepialny sznur. Ale były już elektryczne. 🙂
-
To po francusku (prodige, wymawia się właśnie prodiż) znaczy "cud" i we Francji nie ma nic wspólnego z naszym prodiżem. 🙂 Przed laty chciałem pożyczyc od naszej francuskiej gospodyni (dawne czasy 1984 r.) kuchenkę do pieczenia mięsa. I poprosiłem właśnie o prodiż a moja znajomość francuskiego była słaba. "Co takiego!!!???" zapytała mocno zdziwiona pani.