a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 223 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Zawartość dodana przez a_senior
-
Analiza Jazdy - tym razem trochę mniej kontrowersyjnie ;)
a_senior odpowiedział lubeckim → na temat → Nauka jazdy
OK, ale po co tego uczyć w tak przesadny sposób. Po co ten zbędny końcowy wyprost? Rozumiem odciążenie poprzez wyjście w górę, ale nie trzeba tego robić aż do wyprostu. -
Analiza Jazdy - tym razem trochę mniej kontrowersyjnie ;)
a_senior odpowiedział lubeckim → na temat → Nauka jazdy
Swoją drogą to zastanawiam sie dlaczego wciąż w taki archaiczny sposób uczy się NW. Wydaje się, że nic sie nie zmieniło od czasu francuskiej komedii "Slalom niespecjalny" z 1979 r. Było nie było 45 lat temu. 🙂 Podaje krótki pokaz NW z tego filmu. Zaraz po tym uczeń przywali instruktorowi w plecy. 🙂 Po francusku technika NW nazywa się flexion-extension i tłumacze to jako ugięcie, rozciągniecie. https://youtu.be/28L6XQAfAsU?si=k1f3uzhiMUAncQSg -
Analiza Jazdy - tym razem trochę mniej kontrowersyjnie ;)
a_senior odpowiedział lubeckim → na temat → Nauka jazdy
To nie tyle kwestia za dużego czy za małego pochylenia, ale odpowiedniego ugięcia. Tak na pierwszy rzut oka to za małe ugięcie w stawie skokowym. Swietnie to tłumaczy Morgan. Warto zobaczyc cały filmik, ale podaję od momentu, w którym u Ciebie jest źle. https://youtu.be/p0ARHjV37dI?t=125 -
Analiza Jazdy - tym razem trochę mniej kontrowersyjnie ;)
a_senior odpowiedział lubeckim → na temat → Nauka jazdy
W pierwszej części, w krótkim skręcie, choć on u Ciebie nie taki krótki, zbyt przesadny NW. Za bardzo się prostujesz. I błąd postawy przy zejściu w dół. Pupa za bardzo idzie do tyłu, za bardzo ją wypinasz. Zobacz jakis filmik jak powinno to prawidłowo wyglądać. W długim lepiej, choć jeszcze bardzo surowo. I znów ta pupa, choć mniej widoczna. 🙂 Dużo ćwiczyć a po jakims czasie do dobrego instruktora, by poprawił to i owo. -
O zawór też i dobrze wiedzieć o tym kluczyku. Ale ta nakrętka potrafi być upierdliwa. W MTB żony są Presty. I po kilku pobytach nad morzem i kontakcie z wodą przy jeździe plażą, choć wielokrotnie zwracałem małżonce uwagę by uważała na fale 🙂, te nakrętki pozwolą się zablokować. Ten mój przykład to był żart Michale. 🙂 Tak naprawdę też chętnie widziałbym wentylki samochodowe we wszystkich moich rowerach. Zwłaszcza, że obecnie nie mam szosówki. Te parciejące i przecierające się gumki w wentylkach Dunlopa oczywiście dobrze pamiętam.
-
Dobrze wiedzieć. Ale często zapieka się nakrętka, którym cały wentyl dokręcony jest do obręczy. Nie zawsze, niekiedy nie ma tej nakretki, ale np. w moim crossie jest. I jak się ta nakrętka zapiecze a chcesz wymienić dętke to ten kluczyk nie pomoże. Ino coś kombinerkowatego. Można sie ratowac jakimiś ad hoc patentami, ale różnie bywa. Zreszta to samo dotyczy wentyli samochodowych i Dunlopa. Tak sie składa, że u mnie co rower to inny wentyl. 😉
-
Ale nawet taki z wykręcona nakretką trzyma jako tako. Gorzej, że nakrętka potrafi się czasem zablokować/zapiec i niełatwo go odkręcić bez czegoś w rodzaju kombinerek.
-
Wyjaśnię Ci na przykładzie. 🙂 Dobrych 15 lat temu mój syn wybrał się na wycieczkę rowerową w dolinę Prądnika w okolice Ojcowa ze swoją dziewczyną a obecną żoną. Dziewczyna przyjechała z Gdańska, pożyczyliśmy jej jakiś rower (zawsze miałem ich kilka) z wentylami Presta. Syn pojechał na swoim MTB z wentylami Schrader (samochodowe). W tym czasie ja także wybrałem się na rowerowanie z żoną do doliny Prądnika. W pewnym momencie podjeżdża do nas syn mówiąc, że ma słabe ciśnienie w kole. Dopompowałem, bo zawsze wożę pompkę ze soba, sprawdziłem śliną wentyl i... uchodzi. Masz czym dokręcić wkład wentyla? - zapytałem. Niektóre nakrętki na Schradera mają taką specjalna końcówkę. Niestety nikt z nas takiej nie miał. No i wstyd. Dziewczyna mogła stwierdzić, że nie chce takiego mało przewidującego chłopa. A gdyby miał rower z wentylami Presta do wstydu by nie doszło. 🙂 No i jak wrócic do domu? Na szczęście podrzuciłem mu stary, by nie powiedzieć archaiczny sposób. Napchał do opony trawy, siana i co tam jeszcze znalazł i jakoś dojechał do domu. Uff. Dziewczyna się nie zraziła. 🙂
-
No to po co się tak męczyć? 🙂 Żartuję. Każdy ma swój ulubiony styl zjeżdżania i każdy ma swoją zajawkę w zjeżdżaniu. No i dochodzi jeszcze wiek narciarza i jego możliwości. Gdy kupiłem na początku wieku swoje pierwsze carvingowe narty, mimo wszystko o promieniu 21 m, byłem jeszcze na tyle młody i silny, że pierwsze carvingowe próby mnie nie zraziły. Potem przeszedłem na slalomki i próbowałem różnych wariantów carvingowania. Ostatecznie stanęło na tym, że moim ulubionym i najczęściej stosowanym sposobem zjeżdżania jest jednak mieszany krótki skręt. Taki podobny do tego, jaki prezentuje Tadek w pierwszym wpisie. Na pewno robię to gorzej, ale podobnie. Ale w terenie w miarę niebiesko-czerwonym, stosunkowo równym i przy niewielkim ludzkim obłożeniu lubię pocarvingować średnim i długim skrętem. Nie jest to żadne ekstremum, ale w miarę porządny carving. Trochę tych przeciążeń i balasowań wtedy czuję, lubię je, choć daleko im do Twoich. Nie te możliwości. Niestety.
- 193 odpowiedzi
-
- 3
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rozumiem. Tyle że w takim terenie w jakim jechał Tadek to trochę sztuka dla sztuki. Można by rzec nadmiarowy, nieadekwatny wysiłek w stosunku do sytuacji. Ale co kto lubi i co się komu podoba. Mnie bardziej imponuje skuteczna i pewna jazda w trudnym terenie, na stromszych zboczach i/lub zmuldzonych.
- 193 odpowiedzi
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A w czym taka bardziej agresywna jazda na krawędzi (bez obsuwania tyłów :)) byłaby lepsza, ładniejsza, bezpieczniejsza od tej pokazanej? Rozumiem, że taka agresywana jazda ma sens na zawodach, gdzie walczy się o ułamki sekund, ale w takiej lajtowej jeździe?
- 193 odpowiedzi
-
- 1
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie było burzy, ale była uwaga Spiocha o "niepotrzebnym" obślizgu tyłów nart. Przypuszczam, że był to żart albo podpucha, ale pewności nie mam. A reszta to luźne gadanie o d... Maryny. Jak to na forum. 🙂 Cieszy mnie, że ten sposób jazdy, czyli mieszany skręt krótki w układzie frontalnym jak mądrze piszesz, jest obecnie promowany. To najbardziej uniwersalny skret. Pojedzie się nim wszędzie, w przeciwieństwie do innych rodzajów skrętu. 🙂 A przy okazji "załapał" mi się taki film Tadka. https://youtu.be/rj4LFbn4KQc?si=YCMiGTqyxKZwcVte Powrót do przeszłości. Też takie mam w piwnicy (Volkl P30 SL), ale bałbym się ich popróbować.
- 193 odpowiedzi
-
- 2
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W tym komunikacie po francusku, który podałeś, mówią, że próbowali kopać, ale ich zasypywało. 2 ciała znalezione na śniegu, 3 - pod śniegiem. Dużo opad śniegu, wiatr 100 km/h, -18 stopni. Mieli pecha, bo wychodząc nic nie zapowiadało tak gwałtownej zmiany pogody. Jak to powiedział, któryś z ratowników: "góry zdecydowały".
-
Patrząc, nawet w YT, choć najlepiej na stoku, na bardzo dobrych narciarzy widać, że, po pierwsze, nie jeżdżą idealnie, błędy, celowe lub nie, się zdarzają. Inna sprawa co to znaczy nieidealnie, co to są te błędy, jaki jest punkt odniesienia do wzorcowego "ideału". Ale zostawmy to na boku. Widać że ci super narciarze, nawet w tych samych warunkach, jeżdżą różnie. Jeden szerzej prowadzi narty, drugi węziej. W jeździe jest więcej lub mniej pionowych ruchów tułowia, mniej lub więcej carvingu w krótkim skręcie. I do tego jest aspekt estetyczny i subiektywny. Niemierzalny, ale ważny. Jak wiadomo, dla mnie najładniej na świecie jeździ moja córka. 🙂
- 193 odpowiedzi
-
- 1
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dobrze pamiętam. Wedeln, ten przecinek z kolankami razem to były głównie lata 50, ale zostało jeszcze na początek lat 60. A te idiotyczne techniki odcyleniowe, które wzięły się z sukcesów Francuzów w mistrzostwach świata w 1966 w Portillo (Chile). Zdobyli wszystkie złote i prawie wszystkie srebrne medale. Wprowadzili dość istotne zmiany w technice jazdy oparte o tzw. avalement. I nasi to nieudolnie podpatrzyli i zrobili z tego idiotyczną krystianie odchyleniową i śmig 4 (sedesowy). Dobrze to pamietam, bo uczono nas tego na kursie instruktorskim w 1971 lub 72. I te durne łyżki, które pakowano do butów. Poważni instruktorzy wykadowcy. Na szczęście ta religia nie trwała długo.
- 193 odpowiedzi
-
- 3
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Co tu analizować. Tak sie powinno jeździć krótkim skrętem, najbardziej uniwersalnym ze wszystkich skretów. Że coś tam się obślizguje. 🙂 To religia. 🙂 Za moich poczatków narciarskich, 1963-1964, wciąż, choć już na wylocie, wzorcem był śmig typu przecinek-kolanko-w-kolanko. Kto jechał nawet b. dobrze, ale kolanka niekoniecznie razem temu zarzucano błędy. A z początkiem lat 70 ubiegłego wieku zapanował szał na tzw. techniki odchyleniowe. Należało jeździć w pozycji odchylonej do tyłu w pozycji tzw. sedesowej. Ponieważ buty na to nie pozwalało, to dokupowano sobie specjalne łyżki usztywniające tyły, które wkładano do butów. I znów, ktoś jechał b. dobrze, ale za mało wychylony do tyłu, temu zarzucano błedy. Cóż, religie się zmieniają, zdrowy rozsądek pozostaje.
- 193 odpowiedzi
-
- 2
-
- krotkiskret
- narty
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
https://www.onet.pl/turystyka/onetpodroze/tragedia-na-nartach-na-slowacji-zginal-10-letni-chlopiec-z-polski/gx7b8kd,07640b54 Okropność. Przypomniało mi to podobną sytuację, ale zakończoną happy endem, którą chyba już opisywałem. Kilka lat temu w Alpach (w Zillertal?) wjechał w moją stojacą siostrę rozpędzony 9-10 letni chłopak. Mały Austriak albo Niemiec. Ta padła, nawet miała małe wstrzaśnienie. Ojciec dziecka przepraszał jak i chłopak, któremu nic się na szczęście nie stało. Rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Po powrocie do domu siostra zrobiła sobie tomograf głowy, bo ją bolała. I wyszedł guz, na szczęście tzw. niegroźny oponiak, który rozwijał sie nie wiadomo od kiedy i który mógły ewoluowac w złym kierunku. Szybka operacja, wyszystko poszło OK. I kto wie, co byłoby gdyby nie uderzył w nią mały 10 letni narciarz. Dziwny ten świat.
-
Czy lżejsza narta sprzyja jaździe technikami zaawansowanymi - śmig, skret cięty?
a_senior odpowiedział Mitek → na temat → Sprzęt narciarski
Myślę, że nie ma prostej odpowiedzi. Z moich doświadczeń wynika, że do jazdy w terenie zmuldzonym, czyli dynamiczny śmig o zmiennych parametrach, że tak to nazwę 🙂, lepsza jest narta lżejsza. Do jazdy po równym, z elementami carvingu - cięższa. Jeździłem na Atomic SL9, która jest stosunkowo ciężka, potem przesiadłem się na zdecydowanie lżejsze Fischer Race SC. I było to jakis czas temu, gdy dość swobodnie jeździłem w muldach. 🙂 Na starość wolę narty lżejsze. 😉 -
To powodzenia. Szczerze. 🙂 Akurat telemark uważam za swoiste, zupełnie niegroźne dziwactwo, ale to moje prywatne, całkowicie subiektywne zdanie. I nie jest to żadna uszczypliwość w Twoją stronę. Oczywiście, ze każdy się uczy, nawet eksperci. Ważne by wciąż chciało się uczyć. Właśnie. Nauka wymaga czasu i pieniędzy. I determinacji. Nawet otwierający ten wątek należy do tej pozytywnej kategorii zdeterminowanych, któremu się chce. W końcu mógłby zjeżdżac tak jak zjeżdża, a raczej zjeżdżal i byłoby git. Ale nie, wciąż stara się poprawić i chwała mu za to. 🙂
-
Ale tak było i wcześniej, gdy o carvingach nie było mowy. A nawet wtedy, gdy stoki nie były niczym przygotowane, poza nartami zjeżdżających narciarzy. Dobrze pamiętam moje coniedzielne zjazdy z ojcem z Kasprowego w latach 60. O ratrakach nikt nie słyszał. Większość zjeżdżała byle jak czyli kiepsko. Inną techniką, więcej było skrętu z oporu, nie dało się skręcać wykorzystując geometrie nart jak dziś. Choć skręt cięty już wtedy istniał i był w programach nauczania. Tyle że o promieniu... 🙂 Oczywiście wsród tej narciarskiej gawiedzi trafiali się, jak i dziś, zawodnicy i inni super narciarze. Ale to były wyjątki. A dlaczego większość jeździła i jeździ kiepsko? Bo nie da sie szybko łatwo nauczyc dobrze zjeżdżać na nartach. Do tego trzeba bardzo chcieć. I najlepiej to zrobic za młodu. Ale większość zaczyna jeździć dość późno i zadawala się tym co sie szybko jako tako nauczy. Brakuje motywacji do poprawienia techniki. No bo po co, przecież daję sobie radę, a zresztą nie mam czasu na naukę. Wolę się cieszyć tym, co już umiem. I pewnie w tej logice jest sporo racji.
-
Sam płużę niekiedy. Od płużenia zacząłem moje narciarstwo. Nie mam nic przeciwko. Tyle że, no właśnie, powinno się z niego szybko wychodzić. Nie mam wielkiej instruktorskiej eksperiencji. Prowadziłem przez 2-3 sezony kilka grup. Trochę dzieci, trochę dorosłych. Wszyscy byli już jako tako jeżdżący. Płużenia ich nie uczyłem. Swoje dzieci, poza zupelnymi początkami, też od razu uczyłem techniki równoległej.
-
Janie, naprawdę nie mam nic przeciwko młodzieży austriackiej. Filmik jest z 3 stycznia 2019 r. Przypuszczam, że wtedy młodzi mają wolne i stąd tak wielu ich było na stokach. Jeżdżą jak widać. To nie są zawodnicy ani nawet kandydaci na nich. I mają gdzie jeździć, w przeciwieństwie do polskiej młodzieży.
-
Na pewno lepsze. Jak dla mnie takie płużenie jest też lepsze od pseudocarvingowców lecących w stylu kamikadze w dół. I jeszcze mniej kontrolujących swoją jazdę. Ale szczerze mówiąc niewiele sie dziś widzi płużących, przynajmniej w Alpach. Większość jeździ kiepsko, ale skręca mniej lub bardziej równolegle. Żeby nie było. Sam należę do pokolenia płużących. Od tego zaczynałem, bo ojciec, który mnie uczył innej techniki nie znał. Jak większość zjeżdżajacych z Kasprowego w latach 60. 🙂 Dodaję krótki filmik z Kitzbuhel z 2019 r. Tak jeździ młodzież austriacka, oczywiście z wyjątkiej jednej niemłodzieżowej Polki. 🙂 Na typowej czerwonej trasie. Nie widać płużenia. https://youtu.be/cyBsXhbNs9U?si=3Zyni2vfCghJxDge
-
Ano, niestety. Wszystkie moje poważniejsze dolegliwości, poza kłopotami sercowymi, to skutki uprawiania sportu. Kręgosłup w części lędzwiowej, biodra: siatkówka, narty. Kolana, a ściśle prawe: rower, konkretnie regularna jazda w mrozie bez osłony termicznej kolan. 🙂 Sport to zdrowie. Z drugiej strony gdyby nie on może by mnie już na świecie nie było. 😉
-
Ja miałem kłopoty z zatrzymaniem się pługiem. Za cholerę nie byłem w stanie się zatrzymać pługiem na nieco bardziej stromym stoku. Na szczęście na egzaminie jakoś poszło. Pewnie wynikało to z mojej anatomii a może z długości nart 210 cm. Podziwiałem świetnie jeżdżącą koleżankę (została później demonstratorem PZN na zagranicznych pokazach), która to robiła wzorcowo. Skoro mi ten pług hamujący nie wychodził to opanowałem gęsty śmig hamujący skutecznie hamujący nawet w bardzo wąskich korytarzach. 🙂 A tak na marginesie to nie bardzo wiem czemu dziś służy nauka ewolucji płużnych. No może na zupełnie początkowym etapie i na krótko, ale później?