a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 220 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Ostatnia wygrana a_senior w dniu 16 Listopada
Użytkownicy przyznają a_senior punkty reputacji!
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
a_senior's Achievements
-
Dzięki. 100 zł zostanie w... banku. 🙂 Nie wyglada na to by można było podmienić ze sztycą. Regulacja tej w stacjonarnym jest 7-stopniowa. Każdy stopień to inna dziurka w sztycy, w którą wkręcasz pokrętło. Trzebaby się wybrać do Decathlonu i zobaczyc jak jest mocowane same siodełko.
-
Jakie Podgrzewane skartety narciarskie?
a_senior odpowiedział Godryk → na temat → Ubrania i akcesoria
A nie za krótkie buty? Albo dobre na długość, ale palce są z przodu ściśnięte? To były u mnie powody marznięcia palców. Czasem, przy nawet średnich mrozach typu -10, musiałem zjeżdżać do knajpy bo czułem, że do przemrożenia jeden krok. I to było w butach niezbyt twardych i w sumie wygodnych. Obecnie od kilku lat jeżdżę w twardych butach (flex 130), dobrze dopasownych, z lekkim luzem z przodu w palcach. Skarpetka cienka. I place nie marzną, nawet przy kilkunastostopniowych mrozach. Jedyny problem, i to poważny, to wkładanie butów wiezionych w niskich temperaturach. Szlak (to po krakowsku szlag) człowieka może trafić. 🙂 -
I co, już coś się dowiedziałeś? A myślałeś o trenażerze? Czyli takim czymś do którego wpinasz zwykły rower? Ja bym w to poszedł, ale żona się nie zgodzi na trzymanie roweru w mieszkaniu (swoje rowery trzymam w piwnicy). I chyba się skończy na zwykłym rowerze stacjonarnym z magnetycznym oporem. Dalej czeka mnie przeprawa z żoną, ale może to przejdzie. 🙂 Np. https://www.decathlon.pl/p/mp/4fizjo/rower-stacjonarny-magnetyczny-active-4fizjo/_/R-p-b92f1c68-4b67-4568-b870-6c84ecc085d9?mc=b92f1c68-4b67-4568-b870-6c84ecc085d9_c1.c250&gQT=1
-
Ski-Mojo..wiecie co to?
a_senior odpowiedział jarecki51 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Ta nienaturalna forma ruchu na rowerze staje się bardziej naturalną przy częstym jeżdżeniu. 🙂 I to też zależy od różnych czynników, np. od wieku. Z biegiem lat wolimy (i musimy woleć :)) coraz bardziej wyprostowaną sylwetkę. Kolanom, jak piszesz, nie służy konkretna jazda w górskich (zjazdy, podjazdy), lub tych przypominajacych górskie jeżdżenie, warunkach. U kilku kolegów, w czasach gdy ostro jeździłem w terenie, dość szybko ujawniła się np. chondrolomacja rzepki. Z drugiej strony warto jeździć na rowerze. Gdy udałem się kiedyś do ortopedy z bólem w lędźwiach i zapytałem czy mogę jeździć na rowerze ten słusznie odpowiedział, że mogę. Rower nie jest wskazany na pana przypadłość, ale ma poza tym tyle zalet, że i tak warto jeździć - powiedział. BTW, narty nie służą ani kolanom ani lędźwiom. 🙂Po każdym kilkudniowym jeżdżeniu na nartach boli mnie jedno i drugie. I to od lat. Wczoraj widziałem trenażer w Biedronce. Za 299 zł. 🙂 Magnetyczny. Ale chyba kupię zwykły rower stacjonarny, bo z trenażerem i trzymaniem roweru w mieszkaniu byłyby niesnaski małżeńskie. 🙂 -
Ta dobra zmiana nazywa się Samsung S22. 🙂 Padła antena GSM. Pewnie stykologia, bo czasem działa czasem nie. Ale szykuje się "lepsza zmiana" - Samsung S23 od Aniołka. A dobra zmiana pójdzie do naprawy. Nawet sam się do niej jako śrubkolog przymierzałem: podgrzanie tyłu telefonu do 65 stopni, podważenie i zdjęcie pokrywy... ale odpuściłem.
-
Masz rację, tyle że pytanie było dobrze postawione. To ja z nieznanych powodów dołożyłem słowo "naszą", którego w oryginalnym pytaniu nie było. Dlaczego? Czort jeden wie. 🙂 Optymistą jesteś w tym doceniu nauki, jej postępów i starań człowieka by poznać i zrozumieć jeszcze więcej. Ja raczej jestem w tym względzie pesymistą czy może realistą. 🙂
-
Przepraszam, że wracam to nienarciarskiej wymiany zdań. Wczoraj przeczytałem interesujący wywiad z prof. Jeffem Forshow. Fizyk teoretyk, zajmuje się cząstkami elementarnymi, kosmosem, czarnymi dziurami. Uniwersytet w Manchesterze. "Klucz do czarnych dziur" to tytuł artykułu w Polityce nr 50. Czarne dziury interesują mnie podwójnie, bo z nich pisała doktorat moja ślubna, a ja pisałem programy do jej doktoratu. 🙂Ale w artykule jest i o ciemnej materii i energii... Pytanie redaktora: Gdyby całą naszą wiedzę o wszechświecie przyjąć za sto procent, to ile dzisiaj wiemy? Dwa czy może trzy a może cztery procent? Odpowiedź fizyka: Moim zdaniem praktycznie nie wiemy nic. Całkiem możliwe, że to co wiemy, to tylko wierzchołek góry lodowej. Nauka nie jest nawet bliska wyjaśnienia, dlaczego w ogóle coś istnieje. Dlaczego cokolwiek istnieje. Ta wspaniała tajemnica pozostaje wciąż ukryta, ale nauka jest świetnym sposobem, aby sie w nią zagłębić.
-
Kilka kiczy z przedświątecznego Krakowa zrobione starym smartfonem (nowszy padł).
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
a_senior odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Bo młody jesteś. 🙂 Gdy będziesz starszy docenisz wagę zdjęć i filmów. Pomagają (bardzo) wspomnieniom. 🙂 Ale wtedy będzie już za poźno. Jakże dziś żałuję, że nie cykałem więcej zdjęć/filmów w dobie przedcyfrowej. -
Ale nam sie fajny narciarski temat rozwinął. 🙂 Z moich obserwacji wszyscy oponiarze, do których jeździłem, końcowe dokręcenie robili kluczem dynamometrycznym. Co do drugiego procentu to pewnie prawda. Ja w każdym razie nigdy nie sprawdzałem. Pomysł Maćka fajny, ale na szczęście nigdy w moim długim życiu w wielu samochodach, którymi jeździłem, nie musiałem się do takich sztuczek uciekać. Od zawsze do odkręcania i przykręcania kół używam krzyżaka (nie tak wypasionego jak na zdjęciu powyżej). Na ogół wystarczy. Tylko 2-3 razy w życiu musiałem przedłużyć z dwóch stron rurkami (jak napisał Chertan). No i raz w życiu ukręciłem śrubę. Gwint został w piaście i były kłopoty. 2-3 razy w życiu musiałem zmienić koło w trasie. I na szczęście poszło tym marnym kluczem z kompletu, bo krzyżaka w samochodzie nie wożę.
-
Zdecydowanie warto potraktować smarem nie same śruby (gwinty) co ich przylgnie w feldze stalowej (tam gdzie spotyka się kołnierz śruby z felgą). Kiedyś miałem Passata z 2. kompletami kół: stalowym (zimówki) i aluminiowym (letnie). Od zawsze sam wymieniałem koła z wyjątkiem gdy kupowałem nowe opony. Klucz dynamometryczny oczywiście stosowałem tudzież zalecane momenty dokręcania. I jakież było moje zdziwienie, i delikatnie mówiąc niepokój :), gdy koła z zimówkami, czyli te na stalowych felgach, po jakims czasie od przykręcenia samoistnie się odkręcały. Na szczęście za każdym razem słysząc podejrzane stuki, zatrzymywałem się i je dokręcałem. Ten problem nie występował w felgach aluminiowych. Wreszcie sam wpadłem na to (konsultacje z oponiarzami nic nie dały), że to rdza. Choć dokręcam właściwym momentem, to z powodu rdzy jest on zapewne za mały i... Zacząłem smarować miejsca styku na śrubie i feldze i po kłopocie. Od kilku lat jeżdżę na całorocznych więc nic nie muszę odkręcać i przykręcać.
-
Trochę to przypomina słowa naszego obecnego prezydenta z jego pierwszej kampanii prezydenckiej. "Pracować aż do śmierci" - wytykał przeciwnikom. 🙂 BTW, ja pracowałem do 73. roku życia, a moja prawie 4 lata starsza ode mnie siostra, wciąż pracuje. 🙂 Ale pomyślałem sobie, że Twoja uwaga ma sens. Przecież jazda na nartach ma nam dawać przyjemność, frajdę, relax, a ćwiczenia kojarzą się z czymś żmudnym, niemiłym, przymusem, dyskomfortem. Z drugiej strony jeśli nie będziesz ćwiczył/a to nie nauczysz się nowych umiejętności i technik, które sprawiają, że jazda na nartach sprawia jeszcze więcej przyjemności i jest bezpieczniejsza dla Ciebie i innych. I jak to pogodzić? 😉 Jedni traktują jazdę na nartach jako wieczne wyzwanie. Każdy zjazd ma być tym najlepszym, wciąż trzeba wyszukiwać własnych niedoskonałości i poprawiać je. Tacy wiecznie coś ćwiczący. Nawet był tu kiedyś klasyczny przedstawiciel takiego podejścia. Inni natomiast są zadowoleni z osiągniętego poziomu i niczego nie zamierzają zmieniać. To co już potrafią im w zupełności wystarczy. A jeszcze inni, i ja do nich należałem, są gdzieś pośrodku. Tacy centryści, których w świecie coraz mniej, zwłaszcza w polityce. 🙂
-
Nie do końca. Do poprawienie jazdy tym średnio i dobrze jeżdżącym najlepiej służą staże alpejskie. Kilkudniowe z wieczornym omawianiem błędów poszczególnych stażystów, z gadką o narciarstwie i nie tylko i zapewne omawianiem filmików kręconych przez prowadzącego staż poszczególnym uczestnikom. A pewnie też nie o suchym pysku. 🙂 Nie byłem na żadnym, ale tak to wygląda na stażach prowadzonych przez "moich" Francuzów. Podejrzewam, że podobnie jest na stażach z filinatorem czy Tedeo ..., ale to musiałby potwierdzić któryś z uczestników. Gdybym miał te 25 lat mniej na karku pewnie bym się na taki staż wybrał.
-
A moja pierwsza reakcja nie ma nic wspólnego z Europą czy rasizmem jakkolwiek rozumianym. Sympatyczna i ładna (bo jedno z drugim niekoniecznie idzie w parze :)) Azjatka o filipińskich rysach przy taśmie od produkcji nart. Później poczytałem tekst poniżej zdjęcia i stwierdziłem, że pasuje do zdjęcia. Azjaci, a już azjatyckie kobiety w szczególności :), dobrze mi się kojarzą. Właśnie z dokładnością, perfekcją, skrupulatnością i nie tylko. Może właśnie dlatego pokazano Azjatkę. Ale zaraz sobie pomyślałem jaka byłaby moja pierwsza reakcja gdyby na zdjęciu w tych samych okolicznościach znalazła się np. Murzynka? A propos Azjatów, w szczególności Chińczyków. Pewnie już o tym pisałem. Kilka lat temu miałem pewną rowerową nieprzyjemność. Na przejeździe przez tramwajowe tory na dość ruchliwej ulicy mój składak, na którym jechałem, nagle przełamał się na pół a ja lotem nurkującym wylądowałem na ulicy. Szok, krew, zdziwienie. Kilka osób przechodziło obok, w tym dwie panie w średnim wielu. Nikt się nie zatrzymał, nie pomógł, choć wyglądało to groźnie. Nikt, z wyjątkiem pewnego młodego turysty chińskiego z CHRL. Zaniepokojony podbiegł, pomógł się pozbierać, w tym obie połówki roweru. Posiedział chwilę ze mna na ławce, przepytał czy jest OK (dobrze mówił po angielsku), a na koniec zaprowadził mnie i resztki roweru pod dom, ok. 1 km.
-
Myślę, że w sytuacjach niebezpiecznych spontanicznie wyhamujemy tym lepszym skrętem. To co proponował mój legendarny nauczyciel dotyczy bardziej sytuacji bezproblemowych i okresu szkolenia. Dziś nie zwracam uwagi którym skrętem się zazwyczaj zatrzymuję. Musz to zresztą kiedyś sprawdzić. A co do ćwiczeń przypomniały mi się czasy liceum. 🙂 Byłem wzorowym uczniem w ścisłych przemiotach i marnym w językach (rosyjski i angielski). Ba, na jeden z okresów dostałem pałę z angielskiego. Ojciec wziął korepetytora (nauczycielkę z mojego liceum), która zastosowała bardzo proste metody ćwiczeń. Nie znałem jakiegos słowa lub pisałem go błędnie - wtedy kazała mi przepisać go przez np. 4 strony. W każdej linijce ile się zmieści, przez wszystkie linijki na stronie. Tą metodą zapisywałem całe zeszyty, zamiast np. pograć sobie z kolegami w kosza. Szybko opanowałem te i inne wyrazy, a na końcu roku, na maturze jak i na egzaminie wstępnym na studia (wtedy takie były) dostałem 5 (wtedy najwyższa ocena).