kajro
Members-
Liczba zawartości
66 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez kajro
-
Uwaga przekret - czyli jak Austriacy oszukuja.
kajro odpowiedział globtroter.org → na temat → Hyde Park
Ktoś zwrócił uwagę na problem manipulowania czy wręcz naciągania danych zawartych w materiałach reklamowych stacji narciarskich, czy to źle? Chodzi o to, żeby jak już ktoś robi to co lubi, czyli grzebie w d... to nie wmawiał innym , że wygrzebał z tamtąd czekoladkę. I tyle. -
Rokytnice tak, ale te archaiczne i wyeksploatowane talerzyki... Szkoda, że poza postawieniem w 96 kanapy nie zainwestowali dalej i nie wymienili ich na orczyki właśnie. Użytkownik kajro edytował ten post 09 luty 2010 - 11:50
-
W parkowaniu nie ma niedouczonych, przy systelmie "oblewania" na egzaminach:D. Kiepsko stają w przerażającej większości ci z wiekszym stażem . Stąd moje motto przytoczone wcześniej: rób tak, jak.... Może to będzie dramatycznie brzmiało, ale pojawia nam się nowa , typowa na polskie stoki, 11 zasada "dekalogu" FIS: po innych spodziewaj się najbardziej niespodziewanego .
-
Myślę, że bezpieczeństwo na stokach zależy tylko i wyłącznie od myślącego narciarza. Wokół nas coraz więcej zachowań samolubnych, które łatwo zaobserwować na ..... parkingu przed hipermarketem. Zwróćcie uwagę na niechlujność w sposobie parkowania wielu kierowców (szeroko, pod kątem, na półtora miejsca) - w myśl zasady "ja już zaparkowałem, a inni niech się martwią". I to smo jest na stoku, tylko tu nie ma prawa, które byłoby egzekwowalne tak jak na drodze. I dopóki nie zmieni się nastawienie z myslenia " JA" na myślenie "MY" trudno będzie o poprawę bezpieczeństwa. Niestety, to będzie orka na kamienistym ugorze, ale jak każda orka...
-
A potem, jak już jeździ jedno z drugim pojawia się problem: Tato ( bo to ja jestem na wyjazdach budzikiem:)) ja nie chcę na narty i koniec i kropka i www! A potem, po drastycznych scenach śniadaniowo -odzieżowych, jak już dotrzemy na stok, jak z czeluści bagażnika wlezą buty, ze szczytów dachu wyskoczą narty dopiero się zaczyna. Jak tylko zapięta zostanie ostania klamra zaczyna się Tato , co się tak wolno, czy mogę już ....(iść- gdy sytuacja mamiejsce na parkingu albo jechać - gdy jesteśmy na górze). AAAA!!!! Muszę się pochwalić! Dzięki dzieciom jeżdżącym ze mną w tym roku wprowadziłem w życie obowiązkową rozgrzewkę wszystkich uczestników wyjazdu - w zeszłym roku rzecz nie do pomyślenia!!!
-
A może to techniczne środki zastępujące naturę troszkę przyczyniły się do zwiększenia wypadkowości? Mam takie wrażenie, że sztuczny śnieg ulega łatwiej odsypaniu , a odsypany działa na narty jak kupka piasku. Takie gwałtowne wytracenie nawet niewielij prędkości w połączeniu z wątpliwym przygotowaniem fizycznym robi swoje. No i dochodzimy do konkluzji starej jak świat - myśl, jak coś robisz.
-
i jak to pryncypałowi wytłumaczyć , że ze śmiechu mnie skręciło przy robieniu zestawien obrotów magazynowych?:D
-
Podaj namiary tego raju:D Ja za kwaterkę płacę do 30 zł a za karnet ok.70 zł i mimo wszystko 14x 15= 210 euro tj. ok. 800 zł za same kwaterki. Nie przeczę, że w Czechach warunki gorsze, ale gdy prorytetem jest czas przebywania w górach ( dla dziecka zmiana klimatu efekty przynosi przy pobycie min. 10 dni) to dalej jest tańsza alternatywa. I żeby nie było nieporozumień - też czekam na moment, gdy wiek i umiejętności dziecka pozwolą na wypady w Alpy.
-
Spindl - drogo, ale przynajmniej dziecko 6- letnie jesze może śmigać za free noclegi na poziomie polsich, żarełko też już nie jest tańsze. Infrastruktura -cóż nawet jak zjadą Holendrzy, Czesi i Niemcy na ferie to czas oczekiwania na kanpę jest w granicach 15- 20 minut. Zgoda, alpy toto nie są ale gdy chcę dziecko wywieźć w góry zimą to dobra alternatywa. W cenie tej co w alpach za tydzień tu spędzam 2 tygodnie. No ale jak Czesi nie wychamują z cenami usług narciarskich to faktycznie też dołożę 2 godzinki na drogę i podrałuję w Alpy. A szkoda by było. No chyba że w polska infastruktura dociągnie do poziomu przynajmniej czeskigo, wtedy miła alternatywą będą polskie stoki. Holendrzy , jak zauważyłem, wybierają Czecha na wyjazdy w celach nauczenia się jazdy - szkoda im kasy na ośle łączki w alpach, stąd ich mała ilość w Szpindlu. Na koniec -czekam z niecierpliwością na "dojrzenie" dziecka do odkrywania ALP!
-
Mitek, nie demonizuj smyczy. Rozsądne jej wykorzystanie nie przyniesie szkody dziecku. Już w tym wętku piałem na ten temat. Masz rację , służy ona berdziej uspokojeniu nerwów uczącego ( w moim wypadku rodzica), ale grunt to nie wyrobić w dziecku bezgranicznego zaufania do smyczy. Ja pozwoliłem na parę "wypadków w warunkach kontrolowanych "- wpadnięcia w zaspę, delikatne zderzenie z mamą itp. W umie po trzech zjazdach syn stwierdził, że smycz nic mu nie daje a i ja doszedłem do wniosku, że już na tyle panuje nad nartami ,że może jeździć samodzielnie. piotrekwawa, nie krzycz na dziecko, że za szybko jeździ, bo nie mozesz go dogonić tylko goń za dzieckiem i nie marudź !
-
tenobcy napisał: "...Forumowi nowicjusze też nie są idiotami i, sądzę, śledzą, kto jakich rad udziela....." Namnożyło się tyle pytań o dobór sprzętu ( jak co roku jesienią na każdym forum), że trudno się połapać. No i łatwiej rzucić pytanie i czekać na odpowiedź niż trochę poszperać. Możnaby trochę, bogaty przecież, zbiór porad jakoś skatalogować ( np. pod kątem zaawansowanie/preferencje). Ale to już robota na 33 etaty.
-
Czego właścicielem konkretnie w Szczyrku jest Skarb Państwa? Czy tylko urządzeń czy też terenu? Na jakiej zasadzie urządzenia są ustawione: dzierzawa, służebność? Tale spraw niejasnych, a na normalne podejście do sprawy przez Skarb Państwa nie ma co liczyc. Dlaczego? A czy ktos wie kto to jest? Gdzie ma siedzibę? Kto nim rządzi? Taki wyimaginowany twór nigdy nie będzie wydolny w zarządzahniy paczką zapałek a co dopiero jakimikolwiek nieruchomościami. Z własnej praktyki wiem, że nie ma nikogo myślacego kategoriami "Majątek Skarbu Pańswa" a co najwyżej pojawia się myślenie kategoriami resortowymi. Na czym to polega? Ano uczelnia nie ma pieniędzy na remon budynku X (własnośc Skarbu) to oddaje potrzebny jej budynek np. ministerstwu sprawiedliwości i zaraz znajdują się pieniądze na remont że ho ho. I co ,nagle się rozmnożyły się pieniążki w budzecie? Sorki za przynudzenie, ale szlag mnie trafia na widok "gospodarskich "dzałań Skarbu Państwa.:mad: No i Spyder, życzę doczekania odpowiedzi. Ja służbowona odpowiedź na podobne pytanie, czakam już prawie 20 lat. Powodzenia.
-
Mówisz - masz! http://e.gazeta.wroc...idStrona=51590# No ale to dopiero na seon 2008/2009.
-
Zestawienie modeli nart i ich odpowiedników u różnych producentów
kajro odpowiedział smokcmok → na temat → Sprzęt narciarski
No tak ,to rozwiazanie,mi- małemu leniwcowi, pozwoli zaoszczędzić czas na wyszukiwaniu "nart z rodziny" a da go więcej na wytypowanie konkretów do testowania. Wasz sukces moją przyjemnością -
Może to off-topic ale pomysł godny zastosowania:)
-
Sprawdź Twój poziom umiejętności narciarskich i wpisz go w swój profil
kajro odpowiedział FactorX → na temat → Dobór NART
Bardzo dobry materiał wyjściowy, czy możemy też teraz nad nim troszkę popracować? Bo właśnie o stworzenie czegoś w rodzaju "wykładni" skali umiejętności. To chyba pomoże np. w pytaniach "Jakie narty..."W tej skali mogę zlikwidować swóje "7 z leciutkim trymem na 6" na mocne 6,5 -
Sprawdź Twój poziom umiejętności narciarskich i wpisz go w swój profil
kajro odpowiedział FactorX → na temat → Dobór NART
Chyba trzeba coś pokombinować przy tej skali. Jak czytam "...jeżdżę 1 seron (jakieś 7-14 dni) i jestem na poziomie 6 lub 7..." to zastanawiam się czy to ja jestem: a) zbyt skromny w ocenie swoich umiejętności ( choć nie sądzę) jestem totalnym głabem w kwestiach sportów ruchowych, a już w temacie nart to Jiżinek przy mnie to geniusz:D c) czy też to tak jak z kierowcami - "Hołek to przymnie mały Pikuś a jakbym miał trochę kaski na podrasowani Malucha to bym Loebowi w tym jego dał poczuć swąd spalonej gumy":cool: Ludziska, troszkę pokory przy ocenie własnych umijętności, bo zjechanie w jednym kawałku z czarnej trasy nie swiadczy o opanowaniu nart na super. A może weżcie się geniusze do roboty i dołużcie komuś w pucharze świata, niech w zimie nie panuje tylko Małyszomania. To tyle, wybaczcie sfrustrowanem człowieczkowi;) -
Do zeszłego roku jeżdziłem sam- rano śmigała żona a ja robiłem za "przedszkolanka" i prowadziłem zabawy na śniegu z dzieckiem (swoją droga świetna rozgrzewka). Dopiero po południu mogłem samotnieprzejść do meritum wyjazdu. W zeszłym roku już zaczęliśmy rano śmigać z dzieckiem a po południu zónw samotnie. Już się nie mogę doczekać na model rodzinny prze cały dzień. I sam jeszcze nie wiem co jest lepsze.
-
W nauce dzieci najfajniejsze (i zarazem najbardziej frustrujące ) są ich postępy. Jak zacząłem uczyć swojego 4- ro latka to z zazdrościa patrzyłem na postępy bardziej dojrzałych uczniów:( . I tak cierpiałem przez długie trzy dni ( krótkie lekcje aby nie znudzić). Za to potem ! Ten wyraz zazdrości w oczach innych , którzy zaczynali w tym samym dniu. Tak, dzieciaki mają dryg do intuicyjnego uprawiania sportu. bo takiemu nie wytłumaczysz " Teraz wyjście w górę, rotacja , krawędź, ześlizg, dociązenie". One same kombinuję i tylko trzeba dbac o ich bezpiczeństwoi utrwalać dobre odruchy. Teraz namawiam Żonę " Ty popatrz co robi twoje dziecko i śmigaj za nim" i chyba troszkę to ich oboje mobilizuje do zgłębiania tajników narciarstwa. Tyle tylko, że mój synek jest "dziedzicznie " obciążony - tatuś jest samoukiem w wielu dziedzinach sportowych:D . A technika? Cóż, to cięzka praca i ciągle jej dużo przed nami. A tak a propos zaczynania od pługu to ta technika daje dziecku poczucie panowania nad prądkością, potem samo szybko przejdzie na jazdę równoległą ( jadę tak jak ty tatusiu - to odpowiedź syna na pytanie dlaczego nie płuży:rolleyes: ) a nawet zachaczy o krawędzie( tak było u nas po tygodni na nartachi maly miał nartki krwingowe i czasm załąpywał skręt cięty, z początku kończyło się to wywrotką, ale potem coś tam wychodziło).
-
chwilka, pozbieram szczękę z podłogi;) Po przeczytaniu tej dyskusji proszę o przeklasyfikowanie z grona narciarzy jeżdzących do "zwożących się":D ! A tak odnośnie teorii , to mam takie wrażenie, że zmiany w narciarstwie zjazdowym mają charakter ewolucyjny a nie rewolucyjny:) ! Tak trochę jak z saochodami, w gruncie rzeczy koncepcja budowy Forda T i Mercedesa Mc Larena są takie same (przepraszam, zapomniałem o aerodynamice!) Dyskusja w tym poście jest powalająca, chylę czoła, tym bardziej ,że sam należę do grona osób uprawiających sporty (różne) instynktownie.
-
Przepraszam jeśli uraziłem swoją "frywolnością".
-
Bułem tam ostani raz w 2000 r. Też start był "lotny" . Tak na oko to gdzieś 2 m na wysokości 40 cm.
-
Co tu kryć! Goście "lecieli" na Ciebie w deczko zbyt obcesowy sposób. Po zdjątku (choć ciut niewyraźne) sądząc, to im się za bardzo ( co do treści a nie formy) nie dziwię . A tak ad rem to ja na nartach wyłamałem ... nowe wejście ( od strony nie przewidzianej przez kontruktora) do budki obsługi wyciągu. Ależ badziewia użyli do budowy bracia Czesławy;) . A poza tym to bez większych urazów.
-
Materiał fajny, mi się udało otworzyć wchodząc najpierw w szkołę carwingu potem już poszło.Szkoda tylko, że obrazki pogladowe mam w postaci pustej ramki. Trudno, tak jak do tej pory, tak i teraz samodzielnie postaram się połaczyć suchą teorią z praktyką. Może być zabawnie:D
-
Jechałem z synkiem na talerzyku, a że był długi to go posadziłem okrakiem na rurze. Nagle ja wywinąłem orła ( szumu i machania "skrzydłami" było za całe stado wron:D ) a dzieciak jakimś cudem wyladowal na nogach i...odjechał. Jak ja się cieszyłem z tego, że akurat ten talerzyk miał bardzo powyciągane sprężyny!!! No i przedstawiałem dość komiczny widok: zapląłtany w narty, utytłany w sniegu z szrokim uśmiechem i bijący brawo.A syn? Ktoś go wypiął i oddał w czułe ręce żony. Po tej przygodzie zwracam uwagę na to, żeby dzieciak jechal przede mną i żoną , taka asekuracja.