B'ski
Members-
Liczba zawartości
52 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
B'ski's Achievements
-
Kto zna szkołę narciarską "Multi Sport HASKI" z Krakowa? Interesują mnie głównie opinie na temat prowadzonych przez nich kursów doszkalających. Jak są zorganizowane i czy to fajna i profesjonalna szkoła?
-
Malin,Brawurka moc życzeń urodzinowych
-
Niech Ci się spełni to najważniejsze życzenie i te "mniejsze" też! Twojej dużej aktywności na Forum to życzą sobie chyba wszyscy!
-
Rychlapl, ja używam tylko smarów Toko i do swojej amatorskiej jazdy, a także gdy przygotowuję narty na zawody moim córkom. Na pewno są dobre, a przede wszystkim są dostępne, włącznie z mydełkiem (przynajmniej w Poznaniu). 1 sezon jechaliśmy na Hollmenkolu, ale trudniej go kupić. W naszej ocenie nie był ani gorszy, ani lepszy od Toko. Jeżeli mówimy o przygotowywaniu nart na zawody, to jeśli dysponuje się mydełkiem (niestety drogim), to jest to najlepszy sposób na przygotowanie nart do startu na stoku. W swoim scenariuszu, piszesz o "polerowaniu korkiem". Może użyłeś złego słowa, bo korkiem trzeba mocno wetrzeć "mydełko" w ślizg, co "imituje" smarowanie na ciepło (od energicznych ruchów korkiem, wytwarza się ciepło, dzięki któremu mydełko lepiej wnika w ślizg). andy88, zwykła parafina ma tylko jedną zaletę w stosunku do profesjonalnych smarów - jest tańsza. Pisałem już kiedyś, że jeżeli ktoś chce cieszyć się narciarstwem, to oszczędzanie na smarach nie może mieć miejsca, tym bardziej, że nie są wcale takie drogie, jeśli ich się mądrze używa! Rychlapl na pewno to potwierdzi, bo wie co pisze w tym temacie.
-
A w metronach to są ciężkie jak 3 chol...! Delikatnie mówiąc monstrualne!
-
Odchodzimy od tematu tego wątku, ale jeśli możesz Interski wyrazić swoją "praktyczną" opinię na temat tych wiązań, to będzie to fajne info! Metaal trochę Cię "wkopał". Jesteś z "branży" to dziel się wiedzą! (o nartach SL9 nie pisz..... ) Metaal, przy okazji gratuluję ostatniego zakupu i życzę Ci abyś na Head'ach cieszył się z każdego skrętu jak dziecko (czyli duży chłopiec:p )!
-
Cytuję: "Często zdarza się tak, że nie możemy opanować prędkości bądź przy poruszaniu się pomiędzy muldami lub na nich. Otóż najlepszym sposobem na wytracenie prędkości jest skok przez dwa garby naraz. Trochę to kontrowersyjne, ale nic tak nas nie wyhamuje jak powietrze i utrata kontaktu ze śniegiem. Kazimierz Szczęsny Magazyn NarciarSKI nr 12 - grudzień 2000 " Zbyt młody nie jestem, ale pamiętam ten artykuł. Przeczytałem go nie w internecie, ale parę lat temu w jakimś czasopiśmie narciarskim, może właśnie w przytoczonym "Magazynie". Pamiętam, jak z kolegami zdegustowani byliśmy zacytowanym wyżej zakończeniem tekstu Pana Szczęsnego. Cały artykuł OK, ale jak na koniec czyta się próżną radę, która zapewne przerasta samego autora, to trochę niesmak poczuć można. Przy jeździe na muldach nie o prędkość chodzi więc zalecenie "najlepszego sposobu na wytracenie prędkości" przez "wyhamowanie oporem powietrza" mocno trąci tu gawędziarstwem... Z janem i xedem zgadzam się, bo przecież piszą oczywiste rzeczy.
-
[QUOTE=B'ski;33303] Więc sama tabela nie wystarczy. Trzeba trochę własnego doświadczenia i najlepiej doświadczonych towarzyszy na stoku. Każdy musi sobie sam znaleźć sposób na odpowiedź na pytanie "jak ustawić"?! (bo to jego kości i ścięgna i takie tam ...) No własnie! Przepraszam, że cytuję "siebie", ale cieszę się, że odświeżył się ten wątek, bo wypowiedzieli się w nim w większości praktycy, którym dziękuję! Osobiście mam uprzedzenie (praktyczne) do ustawienia zbyt małej siły wypięcia, ale reasumując, po lekturze postów zejdę nieco z moimi ustawieniami np. do 8 - 8,5 (czyli trochę poniżej wagi). Janie_koval, Wiertar - czas najwyższy uzupełnić swój profil!!!
-
Fajny wątek. Sprawa faktycznie nie jest prosta. Korzystanie z tabeli DIN to podstawa zwłaszcza dla początkujących, ale co potem? Ja mam 185cm/87kg i skorupkę 314 mm. Przytoczone parametry łatwo określić. Gorzej z określeniem stopnia zaawansowania (początkujący nie jestem, no to jaki? :confused: ). W.g tabeli powinienem ustawić gdzieś pomiędzy 7 a 9. To duży "rozstrzał"! Niby najłatwiej to uśrednić i będzie nieźle, ale chodzi przecież o moje bezpieczeństwo ...! Moja żona ma podobny problem z tą tabelą. Więc sama tabela nie wystarczy. Trzeba trochę własnego doświadczenia i najlepiej doświadczonych towarzyszy na stoku. Ja ustawiam "do wagi" czyli 8,5 - 9. I jest dobrze. Jak "polecę" - wypinają się. Jak jadę szybko (np. po zmrożonym z nierównościami) - nie wypinają! Ale to moje wnioski i doświadczenia! Każdy musi sobie sam znaleźć sposób na odpowiedź na pytanie "jak ustawić"?! (bo to jego kości i ścięgna i takie tam ...) Tak na koniec dodam, że w wypożyczalniach w Austrii jak napiszę im na formularzu, że jestem zaawansowany to mi ustawiają 9,5 nawet do 10, a jak napiszę, że jestem średnio zaawansowany - to od razu 7 - 7,5. Dlatego zawsze mam ze sobą taki duży śrubokręt!!! A_senior, proponuję byś przestał brać poprawkę na Twój wiek jaki wynika z "Twoich papierów"! Na Twoje samopoczucie zastosuj odwrotną poprawkę!
-
Kocham jazdę na krawędziach! Ale jak czytam np.: "Wydaje mi się, że korzystną rzeczą jest wyrobienie sobie odruchu rozpoczynania skrętu poprzez wysunięcie do przodu nogi górnej" to coś mi tu u podstaw nie pasi !!! Devastator napisał bardzo odważnego, krytycznego (nie krytykanckiego!) posta! Fajnie jak ktoś bez "konformizmu" napisze swoje zdanie (i do tego "trochę":) jeździ na nartach)! Zgadzam się w 100% z Devastatorem (a to "wyjście z kolan" jakoś Ci wybaczę ).
-
Wszystkiego najlepszego dla równie młodego narciarza!!! Życzę Ci, abyś ze swoją rodzinką spędził na stokach n dni (przy n dążącym do nieskończoności i nie mniejszym niż 5.000) i żeby była na to psycha, zdrowie i kasa!!! No i żeby po weekendowej imprezie głowa w poniedziałek rano bolała tylko trochę!
-
M_agnes, ja tylko skromnie dołożę do tego co już chłopaki napisali, że jak jeździsz na 7 to raczej odpuść sobie narty adresowane wyłącznie dla kobiet, bo to kiepskie narty (chyba, że istnieje wyjątek potwierdzający regułę)! Moja żona jeździ na ciężkich nartach (Metronach) i na ich wagę narzeka jedynie wtedy, jak musi je przenieść np. z parkingu pod wyciąg, ale jak miała lżejsze, też narzekała w takich sytuacjach ! Nie namawiam do kupowania ciężkiego sprzętu, ale waga ma drugorzędne znaczenie. A_senior konkretnie Ci podpowiada, biorąc pod uwagę wagę nart i długość (ja bym był za 150 cm). Powodzenia w zakupach!
-
Ach te teorie:D . Jak możesz stwierdzać Devastator, że nie podoba Ci się wyjście z kolan? Przy Twoich umiejętnościach i zamiłowaniu do slalomówek (które podzielam, znaczy się to zamiłowanie) stosujesz to, czy chcesz czy nie! Nie wyobrażam sobie Ciebie w krótkim skręcie "pompującego" góra-dół! A co do verticala. Zawodnik w verticalu staje "wyżej" i pokonuje go samymi kolanami, reszta sztywna (nawet tyczki zbija tylko jedną ręką), a po pokonaniu go wraca do niższej pozycji i jeżeli slalom nie sprawia mu trudności(!), to w każdym momencie jazdy odległość kasku od stoku jest stała. Każde zbytnie odciążenie nart (wyjście w górę) powoduje ich oderwanie od śniegu, co negatywnie docenia pomiar czasu! Ale zostawmy zawodników, którzy jeżdzą wzorcowo. Uważam jednak, że kogoś trzeba próbować naśladować i słuchać na stoku. Praca biodrem to trudny temat. Masz oczywiście rację, ale mam stracha, żeby sie wypowiadać. Jestem jednak pewny, że jak ktoś się odważy to dyskusja znowu się "rozgrzeje"! Nie zgadzam się z Tobą Gerius. Wolę pogląd a_seniora: "To wyjscie "z kolan" tak naprawde wychodzi dość spontanicznie na nieco mniej lagodnych stokach." Na stromych stokach poprostu potrzeba dobrej techniki jazdy, czego ja jestem negatywnym przykładem, bo na takich stokach się gubię. Ale kto mówił, że narty to łatwy kawał chleba?!
-
A_senior, piszesz: "Ale tu juz mniej. To o czym piszesz, to juz wyzszy poziom. W podstawowym skrecie karwingowym nie masz zadnego wyjscia z kolan, no moze troche, ale niewiele" Dołożyłem to "wyjście z kolan", bo ja i myślę wielu forumowiczów nie poprzestają na delikatnym, podstawowym skręcie karwingowym. Poza tym to dość naturalny element skrętu, jak używa się nowoczesnych "energicznych" nart. Ten "wyższy poziom", o którym wspominasz, to chyba nie od razu poziom zawodnika. Mój poziom umiejętności umieściłem w profilu. Piszesz: "Tego nigdy nie osiagniesz, bo tak sie nie da wszedzie jezdzic. Nawet zawodnicy zostawiaja za soba piuropusz w pewnych miejscach. A na trudnych i muldziastych odcinkach taka jazda jest wyborem co najmniej nieoptymalnym." Hmm... Chyba bym na to nie wpadł...
-
Świetna dyskusja! Aż żal, że nie mogłem dzisiejszych postów śledzić "na żywo"! Przeczytałem wszystko dokładnie i zgadzam się, że samo nazewnictwo wprowadza zamieszanie. Wtrącę tu swoje 3 grosze. Moje córki tłuką w klubie non stop slalom. Trenerzy, (którzy przecież mają wymaganą przez PZN wiedzę) nie używają na treningach różnych znaczeń śmigu. Śmig to śmig, a na slalomie liczy się tylko skręt i niepożądany ześlizg. Pasuje do tego "uproszczenie" Zetesa, czyli podział na śmig i skręt carvingowy. Jak pisze Zetes: "do wykonania skretu wykorzystywana jest wyłacznie konstrukcja nart poprzez odpowiednie ułozenie ciała" oczywiście, chodzi tutaj o tzw. "wyjście z kolan", tzn. że narty przechodzą ze skrętu w skręt pod tułowiem narciarza bez jakiegokolwiek wyjścia w górę, dzięki zgromadzonej w nich energii (za narciarzem zostaje cięty ślad i zero pióropusza śniegu). Ale mniejsza o terminologię. Krótki skręt wykonywany w 100% na krawędziach to ideał niedościgniony, cel którego pewnie nie osiagnę, ale będę do końca żywota swego walczył o możliwe zbliżenie się do tego ideału!