Skocz do zawartości

jan koval

Members
  • Liczba zawartości

    5 666
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez jan koval

  1. mam pytanie szczególnie do jan koval i bardziej doświadczonych. 1.01.2010 miałem wypadek na nartach. ostatnie usg wykazało: "chondromalacja w stawie udowo-rzepkowym I/IIst. Niejednorodny echogenicznie róg tylny łękotki bocznej oraz wiązadło poboczne strzałkowe na wysokości szczeliny stawowej" po polsku chodzi chyba o to że mam lekko naderwane wiązadło (co powinno się wygoić) i co gorsza uszkodzony róg łękotki. byłem już na konsultacji i dr stwierdził że z artroskopią na razie się wstrzyma. jeżeli do 4 tyg się nie poprawi to wtedy zadecyduje. pytanie czy jest szansa że łękotka się sama zagoi?

    niestety to moze byc wszystko: od banallnego naderwania, ktore powinno sie zagoic (zalezy od lokalizacji) do uszkodzenia tzw root, co juz jest super powazna sprawa poczekac 4 tyg na kulach jak najbardziej
  2. Dzięki za głos w dyskusji :) Dla mnie najważniejsze jest to, że jeździ :D , a że jest "z tyłu" w tym wieku to i tak dobrze, bo ja w tym wieku byłem jeszcze "w lesie". :D Grunt to dobra zabawa i frajda i póki będzie ją to bawić to i ja będę "happy" :D Co do nauczyciela, (w jej mniemaniu ) jaki by nie było TATA najlepszy, choć ostatnio prosiła o zapisanie do szkółki narciarskiej "bo tam mają fajne kamizelki" - chociaż wiem, że chce poczuć rywalizację a to jej wyjdzie zapewne na dobre. :) Tak więc póki zima z nami jest bawmy się rodzinnie fest !!! :D pozdrawiam

    amen...
  3. Bardzo dziękuję, za krytykę i dobre słowo. Tak na marginesie, o to właśnie chodzi, żeby sobie na wzajem pomagać :) tym bardziej że chodzi o nasze dzieci i ich przygodę z nartami a usłyszeć w przyszłości: kto cię nauczył jeździć? TATA !!! Bezcenne :D Będziemy się bawić w slalom i przeszkody, jakie będą tego efekty? Zobaczymy i dam znać. Być może na kolejnym filmiku będzie już lepiej ;) Pozdrawiam

    fantom tak jak napisal mitek; duzo roznych stokow, stopniowo zwiekszaj trudnosc.... wg mnie jest troche "z tylu" ; o ile pamietam w tym wieku moje corki juz dawaly po scianie na szrenicy i na kasprowym i to dobrze. no ale one byly "ofiarami" child abuse by the father:):):):) ale to tak dla zartu; ma 7 lat i jak ja dopilnujesz to wkrotce dogoni rowiesnikow. nie dawaj jej za duzo wskazowek; nie wiem jak ty jezdzisz, ale jezeli masz okazje, zapewnij jej interakcje z rowiesnikami, od czasu do czasu DOBREGO nauczyciela
  4. Kiedyś uczyłem własnego syna. Zacząłem nieco po trzecim roku. W wieku lat pięciu już jeździł ładnie równolegle i z kijkami, bo wtedy nikt nie jeździł bez kijków. Nigdy go nie uczyłem pługu i sam go nie odkrył. W wieku lat pięciu już jeździliśmy po normalnych trasach dla dorosłych i nie całkiem łatwych. Myślałem, że po trzydziestu latach tak będzie z Kubą. W zeszłym roku dostał nartki 80 cm. Karwingi, jak powiedział sprzedawca sprzętu używanego. Sięgające do ramienia. Kask kijki plastykowe. Zaczęła się nauka, a raczej jej brak. Po pierwszych ślizgach na prawie płaskim, gładkim terenie Kuba rzucał kijki i wyskakiwał z nart, denerwując się że on nie umie jeździć. Udało się parę razy jakoś go spacyfikować i zjechał bardzo lekko pochyloną, pustą gładką drogą. Wykonałem drążek w kształcie litery T, aby go ciągnąć do górki jako wyciąg. Nic z tego, nie dał sobie założyć. Pod koniec sezonu żonie udało się go wyciągnąć pomiędzy nogami wyciągiem dla dzieci na Praciakach. Potem jechała tyłem i go jakoś zwiozła. Zachęceni tym sukcesem pojechaliśmy kilka tygodni temu na Praciaki. Nie wsiądzie żoną na wyciąg, sam też nie chwyci się uchwytu do wyciągania. Należy zachować spokój. Drepcze w tłumku przy dolnej "stacji" tego wyciągu. Nie ma innego miejsca dla dzieci. Wścieka się, że nie da się podejść nieco do góry, ale nie bokiem, bo to do niego nie trafia, tylko prosto. Złości się, że kijki nie pozwalają się nimi podeprzeć. On sam będzie jeździł. Nie ruszaj mnie! Kijki z zeszłego roku, plastykowe, za krótkie. Dziadek żenada. Muszą być dłuższe i takie, aby się wbiły w śnieg. Jest jednak sukces. Szamoce i złości się, ale nie rzuca nart. czasami zjedzie ze dwa metry. Owszem są tu instruktorzy i uczą dzieci. Ale to złe miejsce. Nie ma wybiegu za ciasno. Jedziemy na Mosorny. Jest tam plastykowa linka i pracuje czasem jakaś instruktorka. Kijki kupiłem, fajne Scotta. Niech się podpiera i wzmacnia ręce, jak będzie chciał podejść do górki. Sprzedawca mówi, że dzieci jeżdżą bez kijków. Dziadek jest starej daty. Kuba będzie z kijkami. Bawimy się częściowo na stoczku pod linką, częściowo na parkingu. Jest płasko, ale też nieco pochyłości. Pracuje kijkami i wypycha się nieco wyżej. Potem zjeżdżamy, kto szybciej-do tamtego samochodu. On oczywiście pierwszy. Znowu go, gonię i podpuszczam, że nie dam rady. I tak prze półtorej godzinie. W gardle mi zaschło od gadania. Po nakarmieniu prze żonę znowu jeździmy. Gdzie chcesz? W stronę tego samochodu. To za stromo, ale jedź, najwyżej się wywalisz. Ustawiam się przed samochodem, aby go chwycić. Gdzie teraz. Wybiera jakieś wertepy w pobliżu samochodów. Musi być zabawa. Ale są postępy. Nie rzuca nart. Mówi wkładamy sprzęt. Jeżdżę szybko? Pyta się. Tak szybko. W samochodzie dochodzimy z żoną do wniosku, że coś z tego będzie. Ale przydałaby się grupa dzieci, instruktorka, rywalizacja, łączka z wybiegiem, linka wyciąg lub łatwy tależyk. Tylko gdzie tego szukać. Nie pojedziemy do Austrii. Jedziemy do Koninek. Przed domkiem mamy duże łąki. Gdzie Babcia brała u mnie pierwsze lekcje. Ubiję malutkie pólko z wybiegiem i niech drepcze parę dni. Najważniejsze jest na początku obycie z nartami. Obroty, dreptanie, mikrozjazdy z przyśpieszającymi nartami, wstawanie po wywrotce. Tu wszystko będzie do dyspozycji. Zostawiłem żonę w domku, bo nieco przeziębiona i pojechałem na wyciąg. Wracam i sensacja. Kuba zjechał ze sto metrów po tej łące. Niemożliwe. Przecież bał się nawet minimalnej szybkości. Stwierdził, że on zjedzie prosto na dół. I zjechał. Pięknie to jesteśmy w domu. Niech jeździ. Żadnych wskazówek, bo i tak są bezcelowe. On nie chce wskazówek. Nastepnego dnia ćwiczymy jazdę terenową. Kuba na dół. Do góry ciągną go za kijki babcia, albo dziadek. Jedzie z tyłu slalomem i krzyczy-wio. To też nauka. Trzyma się na tych nartach. Nie wywraca. Są nieco za krótkie. Zachęcam do skręcania. Jak? Niech wymyśli. I rzeczywiście usiłuje obu nogami skręcić nartki. Wychodzą z tego długie łuki. Ćwiczymy szybsze zjazdy. Obycie z szybkością. Nauka wstawania po wywrotce. Przyzwyczajenie i reakcja ciała, gdy narty nagle przyspieszają na spadku terenu. Żadnych uwag. Niech jeździ. Niech odkrywa narty. Instynktownie-jak naukę chodzenia. Co dalej? Dalej należy wyszukać łagodną łączkę z malutkim tależykiem i wybiegiem. Jest taka w Zawoji, ale nie na Mosornym. Poświęcimy się z Babcią. Jak zacznie jeździć tależykiem w górę, to postępy będą błyskawiczne. W dół będzie jechał skręcają, Tak jak dziadek lub babcia. Łagodne łuki w ześlizgu. Żaden pług. Kto pierwszy zjedzie na dół. Ustawimy z malutkich gałązeczek świerkowych slalom. Oczywiście Kuba będzie pierwszy. Rezygnujemy na razie z instruktora. Może później w jakiejś szkółce. Kto wie. Do tego czasu Kuba będzie objeżdżony. W przyszłym sezonie nieco dłuższe nartki i może się da nieco popracować nad techniką. Niżej pierwsze doświadczenia. YouTube- Kuba 094.mpg YouTube- Kuba 092.mpg YouTube- Kuba 108.mpg YouTube- Kuba 102.mpg Pozdrwiam

    ile on ma lat w tej chwili? z tego wynika,ze raczej trzeba utemperowac charakter i moze rozwazyc cos, co najlepiej dziala w tym wieku; po prostu pozwolic na interakcje z rowiesnikami......
  5. Jak najbardziej. Nie tylko rodzaj śniegu i trudności terenowe stanowią problem ale również duża prędkość i wymuszony skręt (tyczki). Zjazd na "pałę" trasą PŚ to dla amatora nie lada wyzwanie. Osobiście sporo jeździłem poza trasą i myślę ze jakoś zjadę w prawie każdym terenie (pomijając najtrudniejsze żleby czy 20m dropy ze skał), jestem natomiast pewien że nie dałbym rady zjechać "na pałę" czarną trasą PŚ.

    mialem okazje wyprobowac trase zjazdowa na tegoroczna olimpiade w whistler... to nie chodzi o to, jakie sa najbardziej strome fragmenty, bo np extreeme skiing comp odbywa sie na bardziej stromym terenie. ale chodzi o to, ze wlasnie jedzie sie na pale. na tej trasiue w whistler nie wyglada na stromo. natomiast po paru sekundach ma sie zdrowo ponad 80 km/h i wtedy zaczyna sie zabawa......... kto nie zjechal chociaz raz wlasnie na pale taka trasa, nie wie, jaka to jest roznica. co innego smigiem czy wezykiem, to zupelnie inna bajka.......
  6. Cape, Po stokach typu Puchar Zjazdowy jest w stanie zjechać każdy, kto jakoś trzyma się na nartach. Zaliczy może glebę kilkakrotnie, potłucze tyłek, ale zjedzie :P Skala trudności to przede wszytskim formacja podłoża, rodzaj śniegu. Po wyratrakowanym żadna sztuka zjechać.... Sztuką jest jeździć tam gdzie inni się boją...bo jest nieprzygotowane. Sztuką jest pokonać trudności, które wydają się być nie do pokonania. Sztuką jest iść tam gdzie jesteś słaby,a możesz stać się lepszy. Stoki trudne to stoki nieprzygotowane. Weryfikują one wszystkie błędy techniczne, taktyczne, przygotowanie fizyczne i weryfikują w ogromnej mierze Twoją psychikę. JA TEGO NIE ZROBIĘ?? Może dziś nie będę wygladała rewelacyjnie na tych piekielnych muldach ,ale za rok będę tu śmigać tak jakby mnie wycięli z najlepszego filmu o narciarstwie. Bo ćwiczę!! Co może zaskoczyć Cię na stoku przygotowanym??NIC!! Na stoku nie zrobionym WSZYSTKO!! Nawet to, że po kilku zjazdach stwierdzisz - "kurcze juz wiem jak zjechać, żeby wyglądać jak bogoini narciarstwa :) Sztuka jest jechać tam gdzie ktoś by chciał pojechać, a się boi, a Ty tam jedziesz jakbyś robił to codziennie! Pozdrawiam :)

    marietta: do ch......y jak ty to ladnie powiedzialas; ja sie staralem wlasnie to powiedziec w kilkunastu/dziesieciu postach a ty sobie walniesz tak, ze od razu cie lubie; to jest kwintesencja tego, co ja rozumiem pod pojeciem narciarstwa. pieknie powiedziane. dziekuje
  7. Dla mnie najtrudnieszym stokiem był Harakiri w Mayerhoffen ( 78% nachylenia robi wielkie wrażenie). Równie wymagająca jest trasa Olden w Les Diablertes ( Szwajcaria) pięciokilometrowy stok i 1300m. przewyższenia ;)

    to nastepnym razem sprobuj zrobic drzewa , rownolegle do harakiri
  8. NO NIE!!! Następny MIToman:) (to nic osobistego tylko gra słów) Sugerujesz ,że jakaś firma robi przody wiązań wypinające do góry? NIE MA TAKICH WIĄZAŃ! ( nie piszę o turowych bo się na nich nie znam) Zadziwia mnie jak łatwo marketingowa papka jest wchłaniana przez ludzi. Kuba99 Tył Markera nie wypina na bok. Zwróć uwagę na wyprofilowanie mocowania sprężyn do piętki. Załączam bardzo stare i ostatnie jakie robili.

    zdecydowanie nie wypina sie na boki tylko sie obraca. natomiast byla to konstrukcja lekka i bardzo dobra, zwlaszcza w wersji step-in. ciekawostka; pierwsze rotamat'y (nie rotOmat'y) ptrzy wypinaniu, wywalaly sprezyne z jej "siedziska". po wypieciu trzeba bylo wcisnac ja z powrotem, co przy np duzym mrozie bylo....................wkurzajace.......... pozniej byly rotamat'y ktore sie nie rozkladaly na czesci, ale trzeba bylo sie pochylic do tylu, zeby je zapiac. (nadal mam je przy swoich p-30SL). ostatnia generacja byly wlasnie te step-in, ktore nadal uwazam za najlepsze tyly w historii nart..........
  9. Mógłbyś rozwinąć? Zawsze warto uzupełnić luki w wiedzy. Pozdr Marcin

    byly robione badania epidemiologiczne (vermont, europa) bo logicznynm sie wydawalo, ze zwiekszenie taliowania powinno zwiekszyc ryzyko urazu st kolanowego. na podst kilku prac, stwierdzono, ze -nie zwiekszyla sie ilosc urazow (ogolnie) - nie zwiekszy;a sie czestotliwosc urazu st kolanowego (w szcz ACL) - jedyna grupa, gdzie wyzsze ryzyko bylo wykazane, to ludzie dobrze jezdzacy na "prostych" deskach, przesiadajacy sie na carvings (zwlaszcza po przerwie w kontakcie z nartami). przed wprowadzeniem butow plastikowych, nagminnym urazem bylo zlamanie kostki/ kostek lub piszczeli. po wprowadzeniu sztywniejszych (plastikowych) butow (co w sumie zazebilo sie z lepszymi wiazaniami - w sensie czasu wprowadzenia), zmniejszyla sie ilosc zlaman a zwiekszyla ilosc urazu st kolanowego. oczywiscie , pytanie pozostalo, czy taka "zamiana" jest korzystniejsza dla potencjalnego delikwenta................ to troche jak zamienil stryjek..........itp
  10. Janie masz prawie rację ale przód Twin Cam Markera jest znacznie lepszy od przodów z serii Duke. ( znacznie większa elastyczność - największa ze wszystkich wiązań) Tył Duke OK! Prawdopodobnie najlepszym wiązaniem jakie kiedykolwiek produkowano był Marker M1SC. ( przód Twin Cam i sprężynowy tył StepIn) Niestety komercja zmusiła Markera do skrzynkowych tyłów. p.s. Przy jednej z moich nart mam Griphona

    zgadzam siie; te marery byly moje ulubione. chciaz nie zanywaly sie misc a zwyczajnie MRR z tylem Roatmat step-in. co do przodow i tylow nie mialem nigdy z nimi problemu; wypinaly sie wtedy gdy bylo trzeba ale nie za wczesnie
  11. Rzeczywiscie, wyglada ze to tlumaczenie. Zreszta autor podaje jako zrodlo Skiing Heritage. Co do ewolucji ksztaltu nart, to widac, ze obecnie odbywa sie ona caly czas, szczegolnie w sprzecie pozatrasowym. Czesciowo pewnie jest to wynik marketingowej walki o klienta i przyciagniecia go nowinkami, ale z drugiej strony te zmiany prowadza do coraz lepszego dostosowania konstrukcji narty do jej przeznaczenia lub tez zwiekszenia jej uniwersalnosci. Ciekawe jednak czy czeka nas jakis duzy przelom w konstrukcji i ksztalcie nart, wlasnie cos na miare wprowadzenia silnego taliowania, cos co znaczaco wplynie na dominujaca technike jazdy.

    na razie podzielilbym etapy ewolucji nart na 1/ tradycyjne 2/ epoka ewolucji ksztaltu (ogolnie mowiac "carvingowanie" narty) 3/ epoka ewolucji geometrii wygiecia (obecnie trwajaca) ; nowe rockers, early risers, reverse cambers, flat cambers etc ..............
  12. przenio i Mitek proszę mi tu natychmiast odszczekać rozpowszechnianie nieprawdy:) Żartowałem:) Zupełnie poważnie to od bardzo wielu lat "fascynuje" mnie marketingowy sukces Tyroli we wtłoczeniu ludziom do głowy takiej bzdury jak wypinanie tyłu na bok. Załapują się na to nawet zawodowo związani z nartami. Ich system ułatwia uwolnienie wypiętego do góry buta czyli to co np.Look, Rossignol, ma naturalne i nie potrzebuje żadnych dodatkowych "cudownych" systemów. Tyrolia (moim zdaniem) ze względu na udokumentowaną małą elastyczność ( zdolność samoczynnego wpięcia s powrotem częściowo wypiętego buta po ustąpieniu krótkotrwałej siły dynamicznej) jest najmniej dobrym ze znanych wiązań. Najlepszym wiązaniem byłoby połączenie przodu Markera z tyłem Look:)

    Dukes/pochodne (baron etc0 oraz WideRide to wlasnie cos bardzo zblizonego..
  13. Możesz potwierdzic dowodami, ja nie mam na mysli kapci, z których mozna wyciągnąc noge . Taki but ma trzymac pięte i wszystko wtedy gra. Kiedy but jest twardy kazde napiecie miesni przechodzi natychmiast na krawędzie, , dodac trzeba tylko nartę zawodniczą i spokojnie możemy leczyc kolana. W takich "dybach" to nowicjuszowi trudno będzie podjechać wyciągiem gdy na podjezdzie bedą nierównosci a co dopiero jazda. Kiedy jezdze na twardym śniegu , lodzie zawsze chcę miec duze czucie krawędzi. Zawsze dociągam klamry.

    powiedzialbym, ze powinno sie podchodzic indywidualnie do kazdego "delikwenta". ostatnio mialem delikwenta, ktory jest instruktorem tenisa, 25 lat , biega, ogolnnie w doskonalej kondycji. najpierw zaczynal narty w tym sezonie po raz pierwszy w wypozyczonym chlammie. w drugim dniu dalem mu moje stare tecnica carbon (prawdopodobie 110-120 flex). po pierwszy zjezdzie dziekowal mi na kolanach (przesada oczywiscie). co do rozpinania butow mam niemilem dosw bo mialem paru pacjentow, ktorzy wlasnie zalatwili sie w ten sposob........ jedna dziewczyna (ok 30) miala rozpiete buty stojac w kolejce do wyciagu i zjechala doslownie 50m - skonczyla ze zlamaniem trojkostkowym.......... ja czasami tez posuwam sie w rozpietych butach, ale to tylko dlatego, zeby wzmocnic prorpiocepcje, natomiast panicznie uwazam gdy to robie.......
  14. , dlatego w pierwszej godzinie nauki narciarz ma bardzo luzne a nawet rozpiete górne klamry i poluzniony pas rzepowy. Ze sam tak jezdze a szczególnie ucząc , już pisałem :):). .

    wspanialy sposob...................................na zlamanie w kostce........:confused::confused:
  15. Cześć Janku ufam Ci w stu procentach, że placówka firmująca wiązanie jest wiarygodna i autorytarna w kwestii badań urazu klanowego. Czy jest równie perfekcyjnie przygotowana w kwestii mechniki precyzyjnej tego juz nie wiem i Ty tez pewnie nie. Myslę, że firmy które od lat produkują wiązania regularnie korzystaja z wyników badań - byc może tej własnie placówki - i z pewnością dostosowują swoje nowe konstrukcje do wyników tych badań. A w dziedzinie mechaniki pracyzyjnej mają napewno większe doświadczenie. Z własnego natomiast doświadczenia wiem, że nigdy nie bedzie wiązań idealnych ani nawet do nich zblizonych. Za wiele jest zmiennych wpływających na wiązanie aby działało ono zgodnie z teoretycznymi modelami. "Ściema" nie wynika z braku szacunku dla badaczy tylko z przeświadczenia, że więcej dla kolan jesteśmy w stanie zrobic szlifując technike jazdy niż kupując choćby najwymyśniejsze nowe wiązanie. Pozdrawiam serdecznie

    chyba nigdy nie zgodzilem sie bardziej z toba niz wlasnie teraz; nie ma lepszego "protection" niz kondycja i doswiadczenia plus umiejetnosci..... zadne wiazanie tegoi nie zastapi natomiast musimy pamietac o tych 95% narcviarzy, ktorzy nie dbaja o kondycje, doskonalenie sie itp....... moze wlasnie mozemy ich uchronic przed tragedia...... narciarstwo, nestey coraz bardziej odchodzi od widoku "mucho" a coraz bardziej sklania sie do "fast food"............ ale ja to p...................e i stale bede szukal utrudnien, wyzwan oitp
  16. Ale ze sposobu reklamowania i lakonicznej wiedzy ludu na temat bielizny narciarskiej wynika, że myślenie społeczeństwa opiera się głównie na tym, że dzięki słowie "termoaktywna", bielizna narciarska nie staje się mokrą szmatą przy procesie pocenia, a niestety - staje się! Może szybciej schnie, może ma nici srebra, może coś tam innego, ale ludzie w ogromnym % liczą na to, że taka bielizna ich uchroni od problemu mokrej bielizny, a co za tym idzie jednego z najbardziej zauważalnych symptomów pocenia. Poza oczywiście fetorkiem, ale zaznaczam, że świeży pot nie śmierdzi, a dopiero taki rozkładający się na czynniki pierwsze, dzięki namnażającym się, pracującym bakteriom. Ale nie chciałabym nawet myśleć, że są ludzie, co to mają nadzieję,że można w termobieliźnie bez wyrzutów sumienia hasać 5 dni bez prania/wymiany etc... A jednak tacy też istnieją... Ja WIEM, że nie zapobiega poceniu. Ale JA nie znaczy KAŻDY... A ja mam nadzieję, że zima przeciągnie się do lata... Jeśli mają nadzieję, to niech nie reklamują się w taki sposób. Testy, testy i jeszcze raz testy. Jak wyjdzie, że to ma sens - proszę bardzo - niech się reklamują, niech pieśni o tym piszą i wyśpiewują je w 42 językach. Ale jeśli nie jest to sprawdzone, a oparte na NADZIEI, to niech dadzą sobie na wstrzymanie. Ja za ich nadzieję płacić nie będę, ale za konkretne rozwiązania poparte faktami i dowodami. Nie będziemy generalizować jeśli oni nie będą kazali sobie płacić za pokładane nadzieje i dobre intencje.

    heski; jak zawsze madrze mowisz, ale sie nie zacietrzewiaj. moj post byl odpowiedzia na nieodpowiedzialne odzywki jak przytoczylem. zwrocielm uwage na to, ze nie jest to wytwor wziety z nieba. te wiazania to wynik wieloletniego doswiadczenia placowki, ktora akurat jest uznanym autorytetem w dziedzinie badan urazu st kolanowego, w szczegolnosci acl. na rynek tutejszy by ich nie wpuszczono, jezeli nie przeszli by testow. mozna wiec zalozyc, ze te wiazania sa co najmniej odpowiadajace obecnemu poziomowi czy oferuja wiecej???? na to jeszcze nie ma odpowiedzi PS zaznaczam ze nie posiadam udzialow w tej f-mie..... razi mnie tylko hurra - optymizm lub hurra-szczekanie
  17. Z jednej strony przeraża mnie, co ci producenci nie wymyślą i nie napiszą, żeby tylko złapać klienta, ale z drugiej strony bardziej mnie przeraża, że są tacy, co to łykają... Serio, czy ktoś daje temu wiarę? Równie skuteczne, jak bielizna termoaktywna zapobiegająca poceniu - w to też ktoś wierzy?

    pw bielizna nie zapobiega poceniu tylko odprowadza pot i ulatwia jego wentylacje co do tych wiazan; jest to kolejna PROBA zdefiniowania wiazania, ktore przyczynilo by sie do zmniejszenia prawdopodobienstwa urazu ACL. akurat placowka w vermont ma za soba miliony eksperymentow i publikacji z dziedziny uraz ACL vs narty/snowboard. wiec na pewno nie zasluguja n aslowa typu "sciema" czy gowno. jezeli przeczytacie ze zrozumieniem ich strone, oni nie tr=wierdza, ze to wiazanie zabezpiecza przed ACL , ale MAJA NADZIEJE, ze je zmniejsza. ta konstrukcja wywodzi sie z definicji tzw phantom foot, czyli najczestszego mechanizmu urazu ACL. po 2-3 latach bedzie mozna powiedziec , czy faktycznie to dziala i czy zmniejsza prawdopodobienstwo urazu ACL. przestrzegam przed generalizowaniem i wysnuwaniem wnioskow, nie majac do tego podstaw.................
  18. Witam. Czy posiada ktoś jakieś informacje odnośnie: 1) Sklepu gdzie można kupić daną powierzchnię materiału z membraną gore? Chodzi mi np. o kilka mb lub m kw. 2) Firmy, gdzie można złożyć projekt wizualny danego elementu ubioru, a firma uszyje na miare z wytycznymi produkt z membraną, aby miała podklejane szwy(dobrze by było, ale niekoniecznie)? Zarówno chodzi mi o firmę szyjącą z gore, jak również z inną dobrą membraną, powyżej 10k/10k/10k 3) Firmy, gdzie można złożyć materiał, a oni uszyją/uszyją po wymierzeniu część ubioru o jaką mi chodzi? Dziękuję za wszelkie informacje odnośnie wyżej postawionych punktów. Chodzi mi o wszelkie membrany "Gore", a nie tylko Gore-tex.

    problem jest tego rodzaju ze goreT nie wyda zezwolenia na uzycie membrany do szycia badziewia; ; mozesz miec najlepsza membrane ale diabel tkwi w wykonczeniu; szwy, zamki, zipper docks etc mozesz miec doskonala membrane i co z tego, gdy wiatr hula przez kieszenie, snieg leci do srodka wyrobu (spodni, kurtki) i design jest wadliwy (np kaptur, rozmieszczenie kieszeni)
  19. Po to by zrownowazyc sile odsrodkowa dzialajaca w skrecie musimy sie pochylic do jego srodka. Im szybciej jezdziemy, im krotszy skret, tym bardziej. Sa na to wzory, rownania. Pochylac mozemy sie na kilka sposobow, mozemy ugiac bardziej biodra, kolana, ale mozemy, po prostu, zachowujac prawie nieugieta sylwetke, pochylic cale cialo mocniej w skret. W ksiazkach i na filmach roznie z tym jest. Przyjmuje sie, ze najbardziej optymalne jest ugiecie (po angielsku "angulation", ktore nalezaloby raczej tlumaczyc jako ukatowienie) bioder. Nie jest zalecane nadmierne ugiecie kolan. Dlaczego? Dobrze, i to na obrazkach, tlumaczy to autor w niedawno wydanej ksiazce "Narciarstwo, czyli jak przygotowac sie...". Ugiecie w kolanach jest szkodliwe dla ich pracy, natomiast to biodrowe jest stosunkowo bezpieczne. OK. to jest zrozumiale. Ale dlaczego w takim razie nie pochylac w skrecie calej sylwetki? W "Narciarzu doskonalym" i jeszcze 2-3 ksiazkach znalazlem opinie, ze sposob w jaki sie pochylamy w skrecie zalezy od wielu czynnikow. Pokazano nawet przejazd dwoch zawodniczek, w ktorych jedna, na tej samej bramce, mocno wcina biodro, druga, nawiasem mowiac slynna kiedys Niemka Eartl, mocniej pochyla cala sylwetke, przy stosunkowo malym wcieciu biodra. Le Master tlumaczy to roznica w budowie obu pan: Niemka ma wezsze biodra, ale masywniejszy tulow. Powszechnie przyjmuje sie, ze w skrecie, powiedzmy dla uproszczenia karwingowym, nalezy mocno wcinac biodra. Rozumiem powody. Ale dlaczego niektorzy pisza o alternatywnej mozliwosci pochylania calej sylwetki. Jak to z tym jest?

    chyba jest tu pewne nieporozumienie; wcinanie biodra a zgiecie biodra to zupelnie 2 rozne sprawy. zobacz, ze przy ustalonej pozycji tulowia i nart , NIE MA zgiecia w stawie biodrowym bez zgiecia kolana, chyba ze pochylisz sie do przodu "bijac poklany". angulacja to odniesienie do wlasnie "wkladania" biodra w skret. moze stad te nieporozumienia; w dodatku ci, ktorzy analizuja, uzywaja zamiennie "angulation" and "flexion" a sa to ruchy w zupelnie innej plaszczyznie (odpowiednio czolowej i strzalkowej).
  20. czyli rozumiem że mogą to być każde szelki? nie ma jakichś specjalnych wymagań dla nich? Przepraszam, może to są glupie pytania ale jeszcze jestem totalnie zielona i wolę znowu nie ryzykować i kupować czegoś na swoją intuicję.

    w spodniach narciarskich masz do dokonania pare wyborow: ocieplane czy nie (ja osobiscie bez, sama shell, ale to juz indiwidualne upodobania) szelki czy bez ( szelki) zippers (spodnie rozpinane na calej dlug (to ja) albo czesciowo) spodnie do talii lub nieco powyzej (powyzej tzw bibbs) oczywiscie fartuchy sniezne obowiazkowo osobnym wyborem to soft shell vs hard shell i parametry oddychalnosci i wodoodpornosci
×
×
  • Dodaj nową pozycję...