Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    4 089
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. ETAP 2   Po pierwszym etapie, nastąpił długi odpoczynek  na terenie jakiegoś ośrodka, wczasowo grillowego. Śmiesznie było popijać herbatę w porcelanowych filiżankach, będąc kompletnie ufajdanym w piachu. Jak się okazało, pierwsza część, przyniosła też pierwsze ofiary. Kolega na miejskim rowerze wyłamał siodełko, inny złapał w sumie 3 dziury w dwóch kołach i pomimo dwóch godzin poświęconych na łatanie i klejenie, ostatecznie się wycofał. Na tym etapie, już trochę oswoiłem się z rowerem i pojechałem w mniejszej grupie pierwszej (tej szybszej). Wybór nie był przypadkowy, gdyż uznałem, że jak gdzieś nie dam rady, to druga grupa mnie dogoni, a ja trochę odpocznę. Teren tym razem miał mniej zarośli i dziur ale więcej kamieni. Zaczęły się też większe podjazdy i więcej piachu. Nauczyłem się wreszcie jak zmieniać przerzutkę. (przez pierwsze 20 kilka km ich nie zmieniałem) Użyłem jednak tylko tych z tyłu (napęd był chyba 3x9) Na podjazdach udało się nawet zanotować sukces, gdy całkiem żwawo minąłem drugiego z dyrektorów, który zdecydował się pchać rower. Potem okazało się, że mocno osłabł z głodu i tu przydała się moja sakwa. Po wciągnięciu "prinsepola", wyraźnie przyspieszył. Na zjazdach była ostra walka z piachem i kamieniami. Zdarzało się zakładać kontrę z 5 razy, by ostatecznie uratować się przed glebą. Raz minąłem nawet kolegę "kolarza", który zdecydował się na bliskie spotkanie z piachem. Ogólnie dość mocno narzekał na ten teren i górski rower, bo na co dzień jeździ na szosówce i podobno jest dużo lepiej.   W pewnym momencie jazdy miedzy jakimiś sadzawkami, dojeżdżam do przepaści i słyszę krzyk dyrektora "dawaj, jedź!!" Na szczęście, zawsze mam w  "poważaniu" autorytety i tylko dlatego jeszcze żyję. Zjazd okazał się krótką skarpą, ale na tyle stromą, że nawet nie umiałem sprowadzić po niej roweru. Kończył się natomiast bardzo wąskim mostkiem nad rzeczką, zrobionym z lichych desek. Dwóch kolegów na rowerach enduro, przejechało ale też nie bez emocji. Następnie czekało nas podobnie nachylone podejście. Tu wjechał (z rozpędu) tylko jeden z enduraków, reszta grzecznie przepychała rowery. Ostatecznie dojechaliśmy nad zalew i tu zaczęło się szukanie miejsca zbiórki. Szybkim tempem, zrobiliśmy kilka km, gdy okazało się, że jesteśmy za daleko. Z powrotem, koledzy jeszcze przyspieszyli a ja starałem się gonić. Jeden z enduraków, popisywał się skillem, wskakując na betonowe ściany albo jadąc 1km na tylnym kole. Ja już tylko myślałem, co zamówię do żarcia. Ostatecznie dojechaliśmy na miejsce zbiórki - ostatni z całej ekipy!!
  2. No i stało się. W piątek wsiadłem na rower i pojechałem na wycieczkę z pracy. Jak się okazało, wyzwanie było trudniejsze niż się spodziewałem.   Sprzęt: Mój pożyczony rower, okazał się sakramencko ciężkim hardtailem na dużych i wąskich kołach (28x1,6mm). Do tego od początku wydawał się za duży. Jak się okazało, jego właściciel ma prawie 190cm. Nawet obniżenie na maxa siodełka, niewiele dało i z dużym trudem wsiadałem i zsiadałem z roweru. Zazwyczaj z impetem go przewracając. Żeby nie było zbyt lekko do roweru zamontowałem też 5kg sakwę.   Trasa: Miała przebiegać leśnymi drogami. Spodziewałem się asfaltów i delikatnych szerokich szutrów. Asfaltów było 10% a i tak wyglądały jak po bombardowaniach NATO. Za to były krzaki, trawa po pas, muldy większe niż  w czasie ferii w sCYRKU a nawet powalone drzewa, przez które trzeba rowery przenieść. Trudno też nie wspomnieć o masie przeróżnej wielkości kamieni i głazów, których wszędzie było pełno. Dystans miał liczyć ok. 60km, czyli 2x więcej niż mój życiowy rekord na asfalcie ;)W trakcie odległość ta się nieco zmieniła. Dyrektor dobrał trasę tak żeby nie było nudno i dostosował ją do naszego sprzętu (a raczej swojego roweru trail na szerokich oponach).   Ekipa: Dość mocno zróżnicowana pod względem sprzętu i umiejętności. Byli kolarze zapaleńcy jak i rekreacyjni rowerzyści. Większość miała różnej klasy hardtaile na kołach co najmniej 2 cale. Był też kolega na fullu enduro z kołami 2,5 cala. Jedna osoba przyjechała na rowerze typu miejskiego ale poddała się już w 1/3 trasy.   Przebieg walki:   ETAP 1   Zaczęło się od nerwowej walki z sakwą i przymocowaną butelką, która spadała i zmuszała do trudnych manewrów zsiadania i wsiadania. Było to na tyle upierdliwe, że mało brakowało a nauczyłbym się "stójki", byle tylko, nie schodzić kolejny raz do parteru. Pierwsze km okazały się łatwe. Jechaliśmy po asfalcie i lekkich szutrach. Walczyłem jedynie z koszmarnie niewygodna pozycją i wbijającym się siodełkiem. Nie wiedziałem, że najgorsze dopiero przede mną... Gdy już zaczynałem się przyzwyczajać i  myśleć czy nie warto by sprawdzić jak działają przerzutki, nagle dyrektor skręcił w las. Niby była tu jakaś droga, ale chyba już dawno zarosła. Trawa do pasa, pełno krzaków, i dziury nieprzejezdne dla samochodu terenowego. Żeby tego było mało zaczęły się leśne pagórki. Na podjazdach szło mi bardzo dobrze, mimo, że nadal nie umiałem zmieniać przerzutek. Kadencja spadała z 50 do 5 (na oko), ale stawałem na pedałach i cisnąłem do góry.  Co z tego, jak większość grupy schodziła z roweru i blokowała trasę. Także było kilka odcinków pieszych a ciągłe wsiadanie na rower zupełnie mnie wykańczało. Pojawiły się też powalone drzewa. Podnosząc rower na głowę, przekonałem się jak wygląda konkurencja w rwaniu czy podrzucie. Waga roweru z sakwą to chyba mój maks, bo już z nim się zataczałem. Najgorsze okazały się jednak zjazdy. Wszyscy cisnęli na dół jak głupi a ja walczyłem o życie. Wpadałem w poślizgi na piachu (tylna opona miała mniej agresywny bieżnik), wbijałem się w dziury i trzęsło mnie na kamieniach. Mimo amortyzatora z przodu i zakupionych piankowych rękawiczek, rąk już praktycznie nie czułem.  Na najbardziej stromym fragmencie, ktoś krzyknął uwaga kamienie. W pełnym rozpedzie wjechałem w stertę luźnych głazów i byłem już pewien, że skończę żywot na okolicznych drzewach. Jakimś cudem udało się nie wywalić, nie wiem czy to zasługa narciarskiej równowagi, siły woli czy opatrzności Boskiej. W każdym razie przeżyłem, choć czułem się jak po turnieju rosyjskiej ruletki.        
  3. Spiochu

    Przebieg

      Mitek, chodzi o konkretny przypadek testu jazdy ze stałą prędkością 140km/h wg. GPS, a nie ogólnie jazdę w trasie. Gdyby zamontowali rowery na dachu to wszyło by więcej. O ile nie wiem ale podejrzewam że 0,5-1l/100km.
  4. Spiochu

    Przebieg

      W  sCYRKU.
  5. Spiochu

    Przebieg

      Znalazłem coś takiego:   https://dzienniklodz...uje/ar/11599326   Chyba zatem wyjdzie mniej niż założyłem. Nie pamiętam już gdzie ale słyszałem właśnie o takim przebiegu 18k km rocznie.       BTW. Staram się jeździć najmniej jak to tylko możliwe i robię ostatnio 25-30k km rocznie.
  6. Spiochu

    Przebieg

      Szacunki 2x zawyżone. Zużycie energii na 100km dla e-golfa przy 90km/h to 12,1kWh, przy 130km/h 19,8 kWh Tesla Model 3 odpowiednio 11,9 i 17.0 kWh Średnio w trasie wyjdzie zatem ok. 15-17 kWh dla przeciętnego kierowcy w średniej wielkości elektryku. Przeciętny polak przejeżdża 18-20 tys. km rocznie, zatem na gospodarstwo domowe z elektrykiem przypadnie średnio 2700-3400 kWh rocznie. Będzie to odpowiadało 2,25-2,83 ładowania po 100kWh miesięcznie. Albo raczej 4,5 do 5,66 ładowania po 50 kWh miesięcznie, bo tej wielkości pakiety będą w popularnym segmencie. "Przybędzie" zatem NIE 8 mln ale (2,5 * 1,3mln) czyli 3,25 mln gospodarstw  (wzrost o 25%)   Udział gospodarstw domowych w obciążeniu sieci to ok. 20%. Dlatego 10%  nasycenie rynku elektryków, wśród użytkowników prywatnych, będzie skutkowało 5% zwiększeniem krajowego zużycia energii.   Do tego należy dodać istotny fakt, że większość z uwagi na cenę, będzie starała się ładować auta w nocy, kiedy obciążenie sieci jest mniejsze.     Dzięki. Na takim teście widać jakie jest spalanie auta a nie "kierowcy". Wartości dalej niskie jak na SUVa w benzynie ale już nie tak abstrakcyjne. Dla porównania skoda Superb 2.0 TDI ma podobno 6,4l/100km.   A ile obrotów jest przy tej prędkości? Masz tam w ogóle normalny obrotomierz?
  7. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Ale kiedyś (w czasach składaków) poza kolarzami, wszyscy mieli szerokie i było wygodnie. Dziwne to wszystko.
  8. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Tzn. jakiego by nie zaakceptowała i dlaczego?   Czemu teraz popularne są takie siodełka "sportowe" a nie tak jak kiedyś takie miękkie wygodne.   Widzę różnicę na siłowni. Na tym miękkim i szerokim się wygodnie siedzi bez żadnego dopasowywania. Na tym sportowym to minuty nie można wytrzymać. Jeździcie cały czas na stojąco?
  9.   Pisałem o filmach turystów a nie o rejestratorach. Z tych drugich przynajmniej jest jakiś pożytek, choć zdarzają się konfidenci donoszący o drobnych wykroczeniach na policję.
  10.   Ja nie używam żadnej. Jeżdżę przepisowo i mandatów nie płacę     A tak poważnie to dość trudno w PL załapać się na mandat, przynajmniej jadąc tak jak większość. Z reguły jak stoi Policja to ludzie migają długimi.     Mógłby być taki przepis. Szlag mnie trafia na te wszystkie kamery i aparaty. Ludzie nic by nie robili, tylko strzelali durne fotki. Jeśli robią zdjęcia sobie to jeszcze spoko, ale czemu mnie również nagrywają? A jak znajomym się powie, że nie chcesz być na zdjęciu, to od razu foch i jesteś wrogiem publicznym numer jeden. Większość pustych łbów, nie jest w stanie pojąć, że ktoś nie chce być fotografowany.
  11. Spiochu

    Przebieg

      Powiedziałbym że różnica w spalaniu jest x2. Takie duże auto benzynowe w korkach to pali 12-15l/100km.     Hybrydy są nieekologiczne w momencie produkcji/utylizacji ale jeżdżąc po mieście, zanieczyszczają mniej. Odzysk energii przy hamowaniu jednak sporo zmienia. Co innego na autostradzie, gdzie to tylko dodatkowy opór i waga.
  12. Spiochu

    Przebieg

      Ważne że wszystkie auta mierzą tak samo. Jeśli któreś pali istotnie mniej to jest już jakieś porównanie.  O ile przekłamuje komputer też da się ustalić.
  13. Spiochu

    Przebieg

      Z 10 lat temu jechałem z kolegą z Łodzi do Bielska w równe 2h (średnia ok. 120km/h). Nigdy później, nie jechałem w trasie z takim debilem. 200km/h  praktycznie cały czas. Nie zwalniał nawet na fotoradarach, bo twierdził, że i tak nie płacą tych mandatów. (kolega miał zawód - "syn")     Według komputera (średnie, po zresetowaniu z samej jazdy z tą prędkością). Nawet odcinek 10km wystarczy. Oni to mierzą chyba jeszcze krócej.
  14. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Po Beskidzie Śląskim. Jak się ogarnę to pewnie jakaś Gruzja, może Azja Środkowa. Jazda rekreacyjna. Teren od zwykłych szutrów po .... cokolwiek po czym da się przejechać. Prędkości małe/średnie, bez skoków i rywalizacji. Priorytety: bezpieczeństwo, łatwość i komfort przejazdu po nierównościach, Waga i niezawodność też istotne.   Opory toczenia, prędkość średnia itp. zupełnie NIE ważne.
  15. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Ujmę to tak. Szukam rowerowego odpowiednika Haganów off-limits (133cm) do jazdy poza trasą. Ty natomiast polecasz mi skiturowe racówki (gravel), bo przecież też da radę na nich w puchu. Koval już jest bliżej sugerując deski free w długości 180+. Większość ludzi uczy się jeździć na nartach krótkich i łatwych. Dlaczego na rowerze nie można zrobić tak samo? Rozumiem idee i zalety rozpoczynania nauki od komórek i jazdy na nich po wszystkim, ale w przypadku rowerów, nie mam aż takich ambicji, ani samozaparcia. Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale 26 plus to mniej więcej taka sama średnica jak zwykłe 27,5. Na plusach (2,8-3,0) myślę, że łatwiej utrzymać równowagę, a jakie są wady oprócz większego wysiłku? Co do manualnej skrzyni pół ameryki nie umie jej obsługiwać. O szkoleniu POMBA też już słyszałem i pewnie skorzystam w przyszłości. Podobno jest też jakieś indywidualne w Bielsku. Wiesz coś więcej na ten temat?
  16. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Jeśli pogodziłeś się z lotem (jednym) to powodzenia.                 Jeszcze da się kupić takie rowery, czasami nawet nowe. Dla mnie takie koło 26 i tak jest duże, ale widzę że zamiast dobierać rozmiar do postury, to zrobiła się moda na duże koła. To tak jakby na nartach były dostępne tylko długości 180 (27,5'') i 190 (29'')     Dzięki. Przynajmniej mnie tak zazdrość nie zżera Myślałem, że z mniejszymi kołami są lżejsze.
  17. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      W tej samej cenie o 4kg. A model ze zdjęcia podawali 11,9kg i cenę 12,5k. Sądziłem, że jari 1,1 kosztuje podobnie. Swoją drogą to ciekawe, że cena w dolarach odpowiada naszej. Zwykle u Nas wszystko jest 30-50% droższe. (Vat, cło, mały obrót - większe marże)
  18. Spiochu

    Kadencja na rowerze

    Różni się. Inny kąt i odległość od kierownicy, choć wolałbym żeby różniło się jeszcze bardziej. Pisałem już o zastosowaniu, tam gdzie nie ma samochodów no i w górach. Czyli trudny teren ale bardzo małe prędkości (przynajmniej do czasu aż się nauczę.) Nie obchodzą mnie też parametry typu pokonany dystans i prędkość średnia.   Zamierzam wypożyczyć sobie fulla i może też fata. Takich trekkingów nie zamierzam, bo już miałem okazje próbować. Lepiej się czułem na "fullu" z Tesco i to jadąc głównie po asfalcie.     A wagę znasz? Na ile istotny jest większy skok?
  19. Spiochu

    Kadencja na rowerze

        Jari 1.1     Trial w podobnym budżecie, nawet nie Enduro. Widzisz różnicę? Mnie pasuje znacznie bardziej pasuje ta druga opcja. Pomimo, że cięższa o ponad 2 kg.
  20. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Nie ma tu żadnych bredni tylko czego innego oczekujemy.    -2,0 czyli nawet standardowe 2,35 nie wejdą nie mówiąc o szerszych - dla mnie to jest leżąca sylwetka - jak na każdym tego typu rowerze. Na szosówkach jest "nurkująca" - możliwość zmiany chwytów, zakładam że byłby to plus, gdyby te chwyty były do góry a nie w dół - bardzo wysoko górny pałąk, o to mi chodziło, preferuję wersje damskie - możliwe, że na geometrii enduro pojadę 2x wolniej i zupełnie mnie to nie obchodzi, za to pozycja będzie w miarę wyprostowana (choć i tak bez szału) - na cieniasie zrezygnuje z jazdy po 50 metrach   Ja się nie upieram, że te Twoje rowery to zły sprzęt. To dalej świetny wybór dla większości, ale dla mnie tragiczny. No i w typowy teren to się już ogólnie nie nadają.   Dzięki za info odnośnie hamulców.
  21. Spiochu

    Kadencja na rowerze

    Odnośnie wypraw to w tym artykule jasno przedstawiono, że blokady mamy w głowie. Polecam się zapoznać, nieco zaskakujące.   http://nakreceni.in/...owerowa-podroz/       Najpierw wybierz się pieszo, wtedy zrozumiesz jaką głupotę napisałeś.   Co do myk-myka to choć wiem mniej więcej co to , to nigdy czegoś takiego nie widziałem.     Na takie rowery jak polecasz (obojętne z jakiej półki cenowej) to nawet nie chciałbym wsiadać. Wąskie i duże koła, wysoko rama, leżąca sylwetka i brak amortyzacji. Podsumowując - tragedia. Wiem,, że są szybkie i wspaniałe ale jeśli miałbym na czymś takim jeździć to wolę w ogóle nie wsiadać na rower. Inna sprawa, ze pewnie od razu się przewrócę       W tych rowerach nie ma hamulców?? Myślałem, że w każdych są, nawet takich z tesco.     Coś takiego ale ciut większe i montowane z tyłu + torba/ bagażnik do sztycy i będzie git.     Chyba stopniowo dryfuję w kierunku fatbike (26x4.0) na geometrii enduro i z amorem z przodu.   Co do fulla to Ty ostatnio kupiłeś rower marzeń. (Enduro na kołach 26, a nie tych gównianych większych ) Ile potrzeba kasy na taki sprzęt i ile ten twój rower waży? Jakie najszersze opony możesz zamontować, 26x2,8 wejdą?
  22. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Chyba wiem jak można by rozwiązać kwestie nośności. Trzeba by zastosować dwa bagażniki jednocześnie. Jeden z mocowaniem do sztycy na górną torbę, drugi z mocowaniem jak w tym thule, ale tylko rurki z zaczepami na małe boczne sakwy,  bez tej platformy. Oczywiście trzeba by zrobić jakiś custom, bo te dwa razem nie zadziałają no i są bardzo ciężkie. Łączna nośność 20kg byłaby już wystarczająca. Sprzęt turystyczny z połową namiotu, śpiworem, kurtką puchową, kuchenką , spokojnie zmieścimy w 5kg. Narzędzia rowerowe to nie wiem. Prowiant na 2 tyg to min. 10kg  Woda myślę, że da się uzupełniać więc pewnie do 5L i pewnie damy radę zamontować bidony/bukłaki na przodzie roweru.       Nie jeżdżę na rowerze, więc i na wyprawach rowerowych nie byłem. Pieszo, zdarzały mi się takie, bez odwiedzania sklepu przez tydzień i więcej. Rower zainteresował mnie właśnie pod kątem możliwości jazdy po totalnych zadupiach, pokonania większych dystansów niż pieszo i bez garba na plecach.  Alternatywą jest jeszcze samochód terenowy ale to bardzo drogie i problematyczne rozwiązanie (nie jestem mechanikiem). Do tego lepiej na urlopie się poruszać a nie siedzieć w aucie, prawie tak jak w pracy.
  23. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Była gleba czy nie? Z amorem byłoby lepiej?
  24. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      Fora internetowe są właśnie po to by "wydziwiać".  Bezdroża to Np. wspomniana w wątku obok wyprawa na Antarktydę. To tereny nieprzejezdne dla samochodów, również tych lekko terenowych. W łatwiejszym terenie, nie chodzi też o to czy się da ale jak to będzie wyglądało. Pod górkę to raczej cudów nie ma. Jak będzie bardzo kiepsko to i tak tylko pchanie roweru wchodzi w grę. (Choć pewnie jedne się pcha lepiej a inne gorzej) Natomiast z górki po kamieniach już będzie istotne co to za rower. Na hardtailu to tak telepie, że się wszystkiego odechciewa. co prawda jeździłem tylko na gównianych wypożyczonych rowerach, ale już na drogach szutrowych miałem dość. W górach Azji popularna jest też taka nawierzchnia:             Dlaczego nie? Z powodu tego bagażnika? Awaryjności? Na takich wyprawach, pewnie nieraz jest okazja by zostawić gdzieś sakwy i zrobić sobie krótki wypad w ciekawszy teren.
  25. Spiochu

    Kadencja na rowerze

      O której fotce piszesz?   No to jakie widzisz rozwiązanie na takie dłuższe wypady po bezdrożach? Z racji terenu, full wydaje się koniecznością.   Może fatbike z amortyzacją tylko z przodu? Do sakw pewnie nawet lepszy niż zwykły rower.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...