Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 089 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Czyli kościół zaleca, by osoby homoseksualne nie posiadały partnera życiowego, oraz nie zaspokajały potrzeb seksualnych? Dobrze rozumiem?
-
Czyli nie zaakceptowałbyś córki, która ma inną orientację, pomimo że nie miała na to wpływu? Ja uważam homoseksualizm za rodzaj choroby, co nie jest zgodne z oficjalnym zdaniem lekarzy na ten temat. Nie mniej jednak, choroby tej, się nie da obecnie wyleczyć a istotnym poważnym jej skutkiem jest nie posiadanie potomstwa. Gdyby zatem, Twoja córka była hetero, ale okazała się bezpłodna (bez możliwości wyleczenia), to też byś zerwał z nią kontakt? Sytuacja w sumie niewiele by się różniła. W jednym i drugim przypadku, nie doczekasz się wnuków. W jednym i drugim przypadku, córka będzie mogła żyć normalnie i być szczęśliwa (pomijając fakt posiadania dziecka).
-
No to mózg już wyprany. Teraz wystarczy, że przełączy program na inny i scenariusz całkiem prawdopodobny. Ucz córkę myśleć, a sama stwierdzi że okaleczanie się to głupota, bo z LGBT to już niespecjalnie jej wybór. Kto na studiach najbardziej szaleje i odwala największe głupoty? Dzieci z porządnych domów, gdzie była dyscyplina i wszystko "po Bożemu". Te, które miały swobodę od zawsze, potrzebę szaleństw, mają jakby mniejszą.
-
Jak już napisałeś, to teraz się wszystko zgadza. Przynajmniej kilka osób spoza Austrii, przeczyta o tym niepozornym ośrodku.
-
Zgadzam się z takim poglądem, ale odpuść mu już ten donos. Kolega wnosi wiele ciekawych treści na forum, nie ma więc potrzeby wracać do dawnych zdarzeń. Na pewno naszą reakcję, już zauważył.
-
Możesz przybliżyć co mniej więcej jest w tym zarządzeniu i podać link?
-
Szkoleń korporacyjnych to pewnie przerobiłem więcej od Ciebie. Idee słuszne ale w praktyce często prowadzą do absurdu. Przykładowo żeby zaprojektować i wykonać nową lampę do auta, korporacja potrzebuje kilkadziesiąt tysięcy roboczogodzin. I to wykorzystując istniejące doświadczenie, szablony i procedury. W takim czasie, sam byś zbudował całe auto. Nie chodziło o wskazywanie kto jest, jakim inżynierem. Jeśli znasz się, się na obliczeniach i możesz coś doradzić w tym temacie to chętnie posłucham. Oprogramowania pisać nie będę, ale właściwe wykorzystanie istniejących programów, to też nie jest prosta sprawa. Z myśleniem problemu nie mam, ale na obliczeniach się nie znam. Zawsze działałem na zasadach logiczno-intuicyjnych. Co do wypraw, to 10-12 przerzutek zupełnie wystarczy. Znajdą się pewnie i tacy, co przejechali by pół świata na składaku, bez przerzutek.
-
Sam sobie przeczysz. Chcesz skomplikować coś co z zasady ma być jak najprostsze. A napęd będzie x1. Znasz się na obliczeniach MES?
-
Firma Polska. Fabrykę mają chyba w Gliwicach. Na razie zacznę od fulla. Co do połączenia to kusi by zrobić taki projekt roweru. Akurat muszę napisać pracę inżynierską (a nie wiem o czym), więc projekt ramy fulla wyprawowego byłby ciekawą opcją. Tylko jeszcze musiałbym ogarnąć obliczenia w jakimś Ansysie, żeby symulacje zrobić.
-
No wiesz. W pierwszym sezonie skiturowym, też mnie dość daleko wyniosło W tym sezonie jednak zacznę pewnie od wypożyczenia fulla, na kilka dni na próbę. Jak wszystko pójdzie ok, to jesienią będę szukał okazji.
-
Lokalne szutry i ścieżki, nie tylko główne drogi. Trudność techniczna nie od określenia wcześniej. Na takich trasach, bywają ludzie na sztywniakach tylko często prowadzą rower. Myślę, że będą zarówno odcinki takie jak w trans alp, jak i dłuższe fragmenty łatwiejszego terenu. Np. Dolina Betrang w Pamirze a marzeniem jest Korytarz Wachański, ale wątpię by był dostępny ze względów politycznych. Tylko to są bardzo odległe plany. Najpierw muszę przejść przez Beskidzką "rąbankę" i szkolenia Pomby, żeby technika mnie nie ograniczała. A taki protestowy: https://zumbistore.p...60mm-275-m.html
-
Ja bym się chętnie zaszczepił przeciw głupocie, ale jeszcze takich specyfików nie sprzedają.
-
Pisałem już kilka razy. Na początek Beskid Śląski. Szlaki, nartostrady, enduro trials. W przyszłości Alpy, Kaukaz może Azja Centralna. Nawierzchnia każda: Przede wszystkim kamienista ale także trawa, piach, błoto, nie wykluczam nawet okazjonalnego śniegu. Szybkość mała. Raczej bez skoków. Nie będę startował w maratonach ani innych zawodach. (nie lubię tłumów). Zakładam też potencjalne dociążenie tyłu bagażem. Czytałem, niestety nie bardzo widzę takie zróżnicowanie w oponach. A nawet zanim to napisałeś, zwracałem uwagę na różne części bieżnika. Jak jest agresywna to całościowo. Jeśli znasz inne przykłady to podaj linki. Podałem przykład opony która mi pasuje Minion DHR II 3C. Bo ma dobry bieżnik na błoto a na środku w miarę duże powierzchniowo klocki, które zapewnią przyczepność również na kamieniach. Pewnie tak ale w tym gównianym rowerze, były też rzeczy dobrze działające. Np. stabilność samego roweru. A Np. hamulce mimo, że kiepskie dla mnie działały super. (z racji prędkości i masy, mam niskie wymagania) Rower okazał się też całkowicie niezawodny.
-
Przeczytałem. Do mojego zastosowania wolę obie opony szerokie. Co do różnic w bieżniku to jeszcze nie jestem pewien ale raczej zostanę przy tym samym (agresywnym) Teraz miałem różne bieżniki na wycieczce i tylne koło mocno mi uciekało.
-
Może to jakiś najnowszy model jabłka "redneck edition" i dostępny jest tylko "hamerykański" Jeśli chodzi o szerokość to opon, to bardziej przemawia do mnie wersja Jana. Tylna opona nie dosyć, że jest bardziej obciążona to jeszcze napędowa. Nijak tu mniejsza szerokość nie pasuje. Patent powstał dla zaoszczędzenia na oporach w wyścigach.
-
Odnośnie serwisu. Koledzy robią tu jakieś kosmiczne przebiegi. Zakładając 30 dni w roku (tyle co na nartach) po 40km/dziennie to zrobię 1200km rocznie. Jaki będzie mniej więcej łączny koszt serwisu po takim sezonie? Na razie zakładając, że sam się tego nie tykam? Dla nart byłoby to ok. 600zł sezon (ostrzenie ze smarowaniem co 3 dni x 60zł) + 1800 zł co 3 lata (nowe narty) czyli łącznie średnio 1200zł sezon.
-
Tylko różnic jest znacznie więcej niż koła. Musiałbyś porównać ten sam rower na dwóch rozmiarach kół. No i jeszcze adekwatnie do rozmiarów raidera. Jak ktoś jest wielkoludem, to pewnie 29 będzie najlepsze.
-
Bo dla najlepszych jest gorsza (wolniejsza). To wystarczy. Dlaczego zniknęły komórki GS R21m? Po latach "odkryli" Mastersy z podobnym promieniem i nagle hit! Nie wierz ślepemu pędowi. Jeśli jeździłeś na obu i wolisz większe ok, ale trendami się nie sugeruj.
-
26+ Bo to najbardziej logiczny wybór. Najlepsza przyczepność Najłatwiej manewrować Niższa waga niż 27,5+ Wadą jest mniejsza szybkość co dla mnie jest wręcz zaletą. To tak jak w GS na nartach. Zawodnik FIS jakby mu zaproponować slalomki, to popuka się w głowę, ale amator na slalomkach ma łatwiej. W amatorskim GS, czasem jest nawet szybszy. Panowie taki napęd będzie ok. Czy są jakieś tańsze opcje? https://www.rowertou...upa-komponentow albo taki: https://allegro.pl/o...11rz-7568220912
-
Też mi się wydaje, że nówka będzie lepszą opcją. Tylko pewnie lepiej jesienią jak będą po sezonowe promocje. Mogę ostatecznie sprzedać nowe koła 27,5 i zamontować 26+ Średnica będzie podobna. Pytanie tylko jakie szerokości opon akceptuje dana rama i widelec, bo nigdzie takiego parametru nie podają.
-
Jeśli już z deka to taki: https://www.decathlo...id_8518709.html Fajnie mają dobrane rozmiary, idealnie się łapię w górny zakres M. Tylko geometria raczej mało zjazdowa. No i chciałbym koła 26 a to oznacza, że tylko rynek wtórny.
-
Z wygody na pewno bo na ekstremy na razie się nie piszę. Zacznę pewnie od okolic Bielska lub Szczyrku. Problem w tym, że ja lubię kupić od razu sprzęt docelowy i potem go nie zmieniać. Moje pierwsze rolki to wyczynowy model do Freestyle slalom (nawet bez wyjmowanego botka). Nadal na nich jeżdżę i jestem bardzo zadowolony. Prawie zawsze, potrzebuję tego co nietypowe. Już się przyzwyczaiłem Napęd x3 bym odrzucił z uwagi na wagę i skomplikowanie ale wygodne siodełko znacznie bardziej mi pasuje niż sportowe. Wolę też sakwę/torbę od modnego plecaka i raczej nikt mnie nie przekona by to zmienić. (Ewentualnie sam, w terenie dojdę do takich wniosków).
-
Dzięki za opinie. Rozumiem, że napęd wziąć dowolny (tańszy) a patrzeć na inne elementy. 1x wolałbym z uwagi na jeden psujący się element mniej. Są jakieś tanie i w miarę dobre 1x? Dlaczego polecasz mi HT, jeśli bardzo chciałbym fulla? Z uwagi na drastyczną różnicę w cenie? Na co zwracać uwagę w amortyzatorach oprócz wielkości skoku? Czym charakteryzują się te lepsze a czym te tańsze? Kask już mam (rolkowy - sprawdził się doskonale). https://www.skatepro...ASABEgIbofD_BwE Ochraniacze też się jakieś w domu znajdą. Co do sakw to jeszcze się zastanawiam czy bagażnik będzie na początek niezbędny. Alternatywą jest coś takiego: https://www.hpa-shop...ultralight.html
-
Sakwa to był dobry wybór, z plackiem bym się męczył. Jedynie wziąłbym dwie sakwy dla równomiernego obciążenia a nie tylko z lewej strony. Butelka była zamocowana luzem na bagażniku. Frajdy już trochę było, pomimo sporych trudności. Co do hamulców, miałem jakieś "zwykłe" V-brake i były wystarczające. Przedniego nie używałem. Ale ja jestem lekki i jeżdżę wolno. Teren też nie był górski. To że się da na HT to wiem, ale nie widzę sensu się męczyć. Mnie full lepiej pasowałby nawet na asfalcie, bo tam gdzie równo to jeździć nie będę (boję się samochodów) a na bocznych wiejskich drogach to jest więcej dziur niż asfaltu. Ścigać się z nikim nie zamierzam, więc szybkość roweru jest bez znaczenia. Odcinki były niewiele lepsze a jechałem na 28x1,6mm. Chciałbym co najmniej 26x2,4 a najlepiej 26x2,8. Na slalomkach mam "ciut" większego skilla Nie żałuję. Raczej był to pierwszy krok by zacząć jeździć Czemu z tyłu węższe? Co do siodełka, miałem takie średnio twarde i wolałbym bardziej miękkie. Zrobię osobne podsumowanie, ale ogólnie, moje wcześniejsze teoretyczne rozważania raczej się potwierdzają. Dzięki za linka, ale to jednak nie dla mnie. Będę szukał raczej geometrii trail/enduro i rozmiar 17 cali. Co to są koła systemowe? Czy do ramy z takimi kołami, można założyć inne? Jeszcze nie wiem jaki rower, ale wiem już jakie opony https://r2-bike.com/...axxTerra-TR-EXO Recenzja wersji dual compound (tej gorszej???): https://singletrackw...ii-2-8in-tyres/ Chłopaki dobrze piszą. Celuje w rower terenowy, gdzie można jeździć w wyprostowanej pozycji. Takiego jak Twój nie chcę. Leżąca geometria i sportowe siodełko - to nie dla mnie. Jedyna istotna zaleta to cena, bo obawiam się że nie będzie mnie stać na sensowny rower. Jaki napęd 1x polecacie? Teraz jechałem na napędzie 3x9 i przedniej przerzutki ani razu nie użyłem. Zawsze było ustawione na środkowym kółku. Mocno te napędy się różnią wagą/wytrzymałością?
-
Panowie, rozpędziliście się a był jeszcze: ETAP 3 Gdy dojechaliśmy do knajpy, okazało się, że obiad jeszcze nie tutaj. Po jakiś 45km spodziewałem się dłuższego postoju, więc zamówiłem frytki i herbatę. Większość piła piwo, ale ja w czasie wysiłku nie praktykuję. Niestety postój okazał się bardzo krótki i ledwo zdążyłem skończyć konsumpcję już ruszyliśmy dalej. Po drugim etapie czułem się pewny swego i pomimo wbijającego się siodełka, sądziłem że najgorsze już za mną. Niestety bardzo się myliłem... Nie muszę wspominać, że bezpośrednio po posiłku jedzie mi się znacznie słabiej, bo organizm zajęty jest trawieniem. Mimo wszystko goniłem z pierwszą grupą. Nim się spostrzegłem, jechałem tylko z rowerowymi zapaleńcami a reszta gdzieś zniknęła. Tempo było coraz szybsze a leśne wydmy coraz większe. Mimo pełnego zaangażowania, koledzy coraz bardziej się oddalali. Co z tego, że na podjazdach jechałem tak samo szybko a może nawet szybciej, jeśli na zjazdach znikali mi za horyzontem. W trakcie tej gonitwy, jeden z kolegów stwierdził, że do obiadu tylko 3km. Grupa zareagowała, jak na zastrzyk z adrenaliny i szaleńczym tempem pognała do przodu. Jechałem już na maksimum możliwości. Tętno na podjazdach pewnie zbliżało się do 200 a mnie zaczęło się kołować w głowie. Na jednym ze zjazdów spadłem z roweru na piachu (na szczęście na nogi, więc taka nie pełna gleba), straciłem jednak sporo czasu. Z tych 3km, już dawno przejechaliśmy 10km a do obiadu zostało dalej 3km Na szczęście koledzy na chwilę stanęli by zastanowić się gdzie jechać. W tym momencie ległem niemal nieprzytomny w krzaki i leżałem tak dobre kilka minut. Zupełnie obojętne były mi kleszcze i fakt, że leżę na jakiś jeżynach czy innym dziadostwie. W końcu jednak doszedłem do siebie i wsiadłem na rower. Tym razem do obiadu zostało rzeczywiście tylko 3km i jakoś się doczłapałem. Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłem całą ekipę rekreacyjną, która wypoczęta wcinała golonkę i karkówkę!!! Jak się później okazało, większość zrezygnowała po 2 etapie i przyjechała samochodem, lub też pojechali (3 x krótszą) główną drogą po asfalcie! Jak widać, sprawdza się przysłowie że im wolniej pojedziesz, tym szybciej będziesz na miejscu. Po obiedzie, miał być jeszcze krótki etap 4 (gdzie dobiłbym do 70km) ale walkę przerwała mi koleżanka, od której pożyczyłem rower. Chciała już go zabrać do domu i w ostatecznie, zawróciła mnie z dalszej trasy. Wnioski w kolejnym poście.