Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    4 089
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. Spiochu

    Sytuacja w UA

    Grimson ma rację, najlepiej byłoby zachować neutralność. Do tego potrzebna jest "silna dyplomacja" Silna dyplomacja dla Putina to kraj: - Niezależny od nich energetycznie i surowcowo - Z silną armią - Z doskonałą obroną przeciwlotniczą i przeciwpancerną - Z przynajmniej kilkunastoma głowicami atomowymi na rakietach średniego zasięgu.
  2. W ostatnim czasie te jastrzębie (z NBP) pewnie sporo osób ze stoków wyrzuciły.
  3. Na etacie nie jest mi wygodnie, pewnie chętnie robiłbym coś swojego. Brak mi umiejętności handlowych, jak również cwaniactwa, a to w PL niestety bywa niezbędne. No i na swoim, by mi pasowało, gdybym mógł pracować mniej niż na etacie, a nie siedzieć do nocy. (godzinowo mniej ale bardziej wydajnie - w korpo mnóstwo czasu tracisz na głupoty) W polskich realiach to również mało prawdopodobne.
  4. No właśnie z takich powodów jak piszesz., widać nie umiem się rozpychać łokciami. Ale dlaczego Ty narzekasz, skoro już przepchnąłeś się na początek kolejki, to chyba teraz korzystasz?
  5. Według oficjalnych statystyk Polacy pracują średnio 39,7h tygodniowo. Nie wydaj się dużo ale to chyba najwięcej z państw europy. Nie wiem jak to liczą, ale pewnie uśredniają nadgodziny i absencje. I my sami sobie na to pracujemy. Etatowiec zostając na nadgodziny przyzwyczaja szefostwo, że to normalne. Przedsiębiorca rezygnując z urlopu, czy siedząc do nocy pokazuje klientom, że mogą tego oczekiwać. Oczywiście bardzo trudno to samemu zmienić, ale cały proces tak się kształtuje, że większość się przepracowuje a potem Np. podupada na zdrowiu. Na szczęście widać zmiany na lepsze. Coraz więcej małych sklepów, warsztatów czy innych firm nie pracuje w weekendy, zamyka się na urlopy itp. Wymaganie od pracowników nadgodzin, bo samemu się zasuwa jak cyborg, nie jest normalne. Należałoby się zastanowić, co zrobić by samemu tyle nie siedzieć jak i innym dać odpocząć. Może cześć klientów zaczeka ze zleceniem? Może przyjąć mniej zleceń i zarobić trochę mniej? Pracując ponad siły niszczycie życie sobie, ale i narzucacie taki standard innym. To nie jest dobry kierunek rozwoju kraju, nawet jeśli prowadzi do wzrostu materialnego dobrobytu. Tylko żeby ktoś nie myślał, że zachęcam dożycia z socjalu i nieróbstwa. Po prostu potrzebny jest umiar.
  6. Ale jakie to ma znaczenie jeśli taka "absencja" jest z góry wiadoma? Możesz jeszcze odliczyć święta, weekendy, noce i wyjdzie Ci że pracuje nie 80 a 20%.
  7. Normalnego urlopu nie wliczam do absencji. Jest znany w momencie podpisywania umowy. Pracodawca na pewno go uwzględnił w proponowanym wynagrodzeniu.
  8. Nie spotkałem jeszcze takiej firmy, (a pracowałem w kilku). W korpo zarząd narzeka jak jest absencja 4-5% składu.
  9. Jak najbardziej. (u mnie akurat można chorować, choć nie wiem jak by było długoterminowo). Przedsiębiorca też może zrezygnować i przejść na etat w korpo. Dlaczego zawistni? To nie żaden atak, tylko stwierdzam fakty. Ciężko pracujesz i podejmujesz ryzyko, ale dostajesz za to odpowiednie wynagrodzenie, inaczej już dawno byś zrezygnował. Czy bym się zamienił? Niekoniecznie. Zależy od indywidualnej sytuacji. Na cyborga na pewno bym się nie zamienił. Wielu przedsiębiorców, nawet nie tych wielkich, mogłoby też po tych 10 latach już nic nie robić. Tylko wtedy musieliby zrezygnować z życia na poziomie, jaki ich satysfakcjonuje. A prezesy i dyrektory w kropo czy państwowych spółkach to już inna bajka. Oni zgarniają bajońskie sumy, często nie wiadomo za co. U mnie w firmie im wyższy stopnień dyrektorski, tym niższe kompetencje. Ja doskonale wiem, że tak to wygląda, choć może nie w każdym przypadku. Tylko z jakiś powodów, wybrałeś tą ścieżkę zamiast siedzieć na etacie. Czemu więc żalisz się, że nie możesz chorować? Kowalski też nie może. Jak mu zabiorą premię i dodatki to mu nie starczy na ratę kredytu za mieszkanie w wielkiej płycie.
  10. Przez kilka(naście?) lat prowadzenia biznesu zarobiłeś więcej niż typowy Kowalski przez całe życie, więc teraz możesz chorować do woli. Zwykły szaraczek też nie ma tak różowo. W wielu firmach za pójście na L4 zabierają premie i dodatki, a jak ktoś często choruje, to zapewne go wyrzucą.
  11. Wcześniej miałem mocniejszy i auto lżejsze więc teraz bida 😉 ESP nie dodaje gazu. Jedynie załącza hamulce na pojedyncze koło. Na suchym działa to jak kotwica, efekt jest drastyczny. Jak masz włączony ASR to zapomnij o dwójce bo nie ruszysz z miejsca. Jedynka i całkiem sporo gazu to może się uda wygrać z systemem, ale pod stromą górkę na śliskim i tak nie ruszysz. Co do fotela to jest to oczywista zasada 🙂 , podobnie jak obie ręce na kierownicy i w odpowiedniej odległości. Praktyka pokazuje jednak, że w trudnych sytuacjach amator niewiele może zrobić. Jak złapałem kołami zaspę na autostradzie (bez esp) to tylko założyłem lekką kontrę i czekałem aż mnie zniesie na barierki. I tak było to lepsze od miotania się w panice, ale jednak auto uległo uszkodzeniu.
  12. Tak wszyscy przejęci covidami, testami i szczepionkami, że nawet nikt nie zauważył, że te całe igrzyska to kpina ze sportowych idei. W tym roku organizowane w reżimie totalitarnym, gdzie miliony ludzi gnije w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Sportowców natomiast produkuje się w fabrykach, gdzie tysiące małych dzieci jest trenowanych w strasznych warunkach, z dala od rodziców. Większość zostaje kalekami, ale w takiej masie ktoś wybitny się trafi.
  13. Jak miałem bez systemową Pandę (nie było nawet ABS i wspomagania kierownicy) to wjeżdżałem po śniegu, bez żadnych problemów. Na śliskim jednak auto było niestabilne, trzeba było cały czas kontrować kierownicą. O hamowaniu bez abs nie wspominając, na mokrym to był dramat. Jak jeździłem coltem z niewyłączalnym ASR to na śnieżnych podjazdach tragedia. Ciągła walka z samochodem. Branie niebezpiecznego rozpędu i gaz w podłogę, żeby system nie zdążył całkowicie zdusić silnika. ESP za to fajnie stabilizowało auto. Miałem okazję sprawdzić na torze, że potrafi obrócić nas z powrotem na właściwy kierunek. Wyłączanie ESP nie jest potrzebne do normalnej jazdy i lepiej tego nie próbować, ale z asr jest już zupełnie odwrotnie, ogarniętemu kierowcy raczej utrudnia jazdę. Teraz mam szkodę na haldexie. Można wyłączyć asr, a także włączyć jakiś tryb off road. Te przyciski są chyba jednak po to, by było o czym mówić w recenzjach na jutuube. Niczego nie trzeba wyłączać. Ze świateł, nawet w stojącej wodzie idzie praktycznie pełną mocą. (silnik co prawda słaby 1.8 160KM). Na śniegu jadąc spokojnie nie widać żadnych ingerencji systemu. We wszystkich opisywanych autach odnoszę się do jazdy na zimówkach klasy premium. Szkodą dało się też podjeżdżać po śniegu na letnich, ale takich pomysłów nie polecam.
  14. Dlatego uczysz się pod okiem instruktora. To jest oczywiste, nie wiem czemu większość tak się przed tym broni., i to wcale nie tylko ze względów finansowych. Jeśli jesteś instruktorem, też nie zawsze należy uczyć samodzielnie. Żona czy własne dziecko, często chętniej posłucha kogoś obcego a Tobie będzie marudzić.
  15. Zwykle niestety tak jest. Często jednak ignorancja jest większa gdy mamy świadomość, że to nie nasza wina. Np. na drodze w mieście ktoś wymusił pierwszeństwo a ten drugi tylko wciska klakson i uderza w niego, choć mógłby go ominąć. Wielu doświadczonych kierowców chwali się, że jeździ wiele lat bezwypadkowo, nie licząc X stłuczek z winy innych. I wcale się nie zastanawiają, czy tych stłuczek też mogli uniknąć.
  16. I znowu NIE ZAWSZE. Wjazd na strome daje bardzo dobre efekty w nauczaniu. Trzeba to jednak zrobić umiejętnie i w odpowiednim momencie. Jak uczyłem moją byłą, to już w pierwszym sezonie jeździła po czarnych i wcale nie stanowiła zagrożenia dla innych.
  17. Żeby zapewnić bezpieczeństwo ZAWSZE to ten z góry musi odpiąć narty i zejść ze stoku. Czy Ty nie rozumiesz, że percepcja i możliwości reakcji są ograniczone? Dlatego ważny jest rozsądek po obu stronach, a nie myślenie, że jestem niżej to mam wyjebane.
  18. Tak, można się doszukać winy po obu stronach. I tak jest zresztą w większości przypadków. Za szybko jadący kierowca, potrąci pieszego, tylko gdy ten drugi wyjdzie mu pod koła. Kodeks drogowy próbuje takie sytuacje rozwiązać (Np. wtargnięcie przed nadjeżdżający pojazd) ale to nigdy nie będzie jednoznaczne i zależy od interpretacji. Raz jest winny kierowca a innym razem pieszy. Także nie ma ZAWSZE.
  19. To nie o to chodzi, że ten przepis jest zły, tylko że nie działa ZAWSZE. Jeśli ZAWSZE to ten niżej może wszystko, a tak nie powinno być. A martwy jest w tym sensie, że i tak większość przygłupów go nie zna.
  20. I znowu emocjonalna historyjka. Czy to w ogóle zrozumiałeś o czym pisałem? Też kiedyś miałem zderzenie z jakimś instruktorem na łatwej trasie. On jechał z duża prędkością na wprost(z góry), a ja jechałem w poprzek do wyciągu. Uderzył we mnie, miałem rozciętą głowę pod kaskiem a kręgosłup bolał mnie przez pół roku. Niby była jego wina, ale to ja wyjechałem w poprzek i to jeszcze z za grupy. Moim zdaniem, nie miał szans mnie zauważyć. Potrzebna jest rozwaga po obu stronach a nie myślenie, że jak jestem niżej to mogę wszystko.
  21. Martwy przepis jest bzdurą. Przepis działający w wybranych przypadkach jest niewystarczający i/lub wybiórczo szkodliwy. To tak jakbyś na drodze zrobił przepis, że uderzający z tyłu zawsze jest winny, nawet jak ktoś się zatrzyma "na fajkę", na lewym pasie autostrady. Na drogach przepisy są jednak bliższe realiom a i ludzie zachowują się racjonalniej. Choć idiotyzmy się zdarzają to % o wiele rzadziej.
  22. Nie popadaj w emocjonalną histerię. Tę linię sam wymyśliłeś. Moja to "zadbaj o bezpieczeństwo, zamiast ślepo wierzyć zasadom". Chyba pod "Tira" się nie rzucisz, nawet jak masz pierwszeństwo?
  23. Słowo "zawsze" jest głupie z założenie, nie tylko w narciarstwie. Świat nie jest zero-jedynkowy. Patrzę na to właśnie z punktu widzenia słabego narciarza. Posiadając pewne umiejętności, mogę bez problemu zajechać słabemu drogę, tak, że to ja będę niżej a on nie będzie miał żadnych szans mnie ominąć. Podobnie w tłumie, nie tnę na krawędziach od bandy do bandy, bo wiem że ktoś z głównego nurtu mnie skasuje. Jeździć zgodnie z przepisami, nie koniecznie oznacza jeździć mądrze, czy to na nartach czy na drodze.
  24. Dekalog zakładający że ZAWSZE winny jest ten wyżej, jest kompletną bzdurą. To może działać, jak na całym stoku są 3 osoby. W tłumie, każdy niespodziewany i/lub poprzeczny do głównego nurtu ruch to prawie pewny wypadek. Zresztą nawet w oparciu o dekalog możesz udowodnić winę deskarza. Na początku to on był najwyżej.
  25. Sprzęt niczego nie determinuje. Zauważyłem jedynie, że ogarniętych narciarzy jest więcej, choć nadal mało. Jeśli chodzi o deskę, miałem okazję poznać dziewczynę, która już w swoim pierwszym sezonie jeździła pewnie i bezpiecznie po każdej trasie(włącznie z czarnymi i łatwym off piste). Niestety większość obserwacji jest zupełnie innych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...