Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 081 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Wiadomo, że taki cel jest nieosiągalny, ale w przemyśle zazwyczaj też nie. Porównanie wydaje Ci się dużo bardziej abstracyjne niż jest w rzeczywistości. Po prostu nie znasz specyfiki przemysłu. Tu też jest o wiele więcej zmiennych niż się spodziewasz. Technicznych, środowiskowych, czy społecznych. Operatorzy celowo wykonujący pracę niezgodnie z instrukcją, podawanie nieprawdziwych danych przez inżynierów i kierowników, codziennie inny surowiec, błędy programów CAD i maszyn, wpływ otwarcia bramy do hali na działanie procesu to tylko niektóre przykłady potencjalnych problemów. Główna różnica to to, że w przemyśle jest to wszystko bardzo szczegółowo analizowane i opisywane. Wszelkie ryzyka są indentyfikowane i kalkulowane Np. za pomocą FMEA. A później wdrażane są działania by te ryzyka minimalizować. Jeśli chodzi o 1% w ochronie powodziowej to odnoszę wrażenie że są przygtowani na zdarzenia o prawdpodobieństwie większym niż ten 1%. Lub nawet kilka %. A jak coś jest mniej prawdpodobne czyli opad większy to już robi się dramat.
-
@Wujot2 Mimo że duża pewność w głoszeniu tez, często łączy się zgłupotą to jednak nie podejrzewam żebym był idiotą. inaczej nie zdałbym egzaminów z automatyki i teorii sterowania (matematyczne modelowanie obiektów i regulacji), czy nie rozwiązał samodzielnie trudnych zadań z mechaniki, z którymi nie poradzili sobie wynajęci korepetytorzy mający magista z MiBM. 1. Przeczytaj co napisałem w poście wyżej. Uwzględniłem to co piszesz. Dodatkowo, przed powodzią liczy się zrzut z obu bo można zdążyć pozbyć się zalegającej wody ze wszystkich zbiorników zanim osiągniemy max. przepustowości dolnego. Na samym początku wzrostu dopływu podobnie. Z górnego trzeba zrzucać dopuki jeszcze zdąży się to przepchnąć przez dolny, dopiero potem piętrzyć. 2. Głośne wskazywanie oczywistych błedów ma na celu uzyskanie reakcji. Jeśli sam będziesz poddawał w wątpliwość swoją teorię to zostanie ona zignorowana. Dopuszczam, że w moich teoriach są pewne błędy, ale chodzi mi o to by je wykazać i dzięki temu odpowiednio zmodyfikować teorię. Dzięki temu możemy uzyskać rozwiązanie lepsze od istniejącego. 3. Zgadzam się 4. Wielu strat nie dało się uniknąć. W niektorych aspektach, postępowanie było bliskie optymalnego. Część elementów jednak zwiodła. W obecnej sytuacji każdy "zysk" byłby istotny bo wiele miejscowości zostało zalanych. W wielu innych woda jest na granicy przelania. Nawet 5% różnicy to ileś dodatkowo zniszczonych domów czy innej infrastruktury. 5. W przemyśle popularna jest zasada jakościowa Six Sigma. Czyli dążenie do sytuacji gdy błędny produky wystąpi tylko w w 3,4 przypadkach na milion. W ochronie powodziowej jeśli dobrze widzę to już 1 % błędów jest uznawany za wystarczający poziom. Dlatego widać jak wiele jest do zrobienia.
-
Urodziłeś się wczoraj? Lista afer PO jest równie długa jak tych PISu. Jeśli udajesz, że ich nie było to albo jeteś fanatycznym wyznawcą, albo sam na tym korzystasz. I komu to niby możesz zgłosić i co to da? Nazwisko piszę celowo z małej litery. To dla mnie taka sama kanalia jak kaczor. Proponuję jednak zostawić już temat polityki. A jak już tak lubisz poprawną polszczyznę to zwrot "z dużej litery" jest błędny. Krytykuje działania, gdzie widać błędy, lub kiepskie rezultaty i próbuję znaleźć odpowiedż jakie rozwiązanie byłoby lepsze. Tak, też mogę się mylić, ale by ustalić, czy coś jest błędne czy nie to trzeba to dokładnie wyjasnić/wyliczyć. Nie wystarczy stwierdzić, że ekspert tak powiedział. Jeśli nie będziemy analizować podjętych działań to będziemy przez lata powtarzać te same błędy. W przemyśle jak jest jakiś problem to zbiera się zespół i analiazuje jaka była przyczyna. W grupie zalecany jest również udział osób z poza kregu specjalistów. Jak już ustali się przyczyny to proponuje się działania korygujące. W korpo jest to robione na raportach 8D. W mniejszych firmach niekoniecznie, ale idea podobna. I żeby nie było, że tylko krytykuję. Zbiorniki Racibórz i Buków wykorzystano dobrze i w odpowiednim momencie. Czy wystarczy ich pojemności to osobna kwestia. Słusznie też zalano polder koło Olawy i pewnie kilka innych. Wały we Wrocku, które ogladałem (nie znam wszysktich) są zadbane, regularnie koszone itd. Niestety wały w Oławie poza miastem już nie. Natomiast w Nysie, Mietkowie i pewnie kilku innych miejscach zawalili kwestię wykorzystania zbiorników i to wymaga znacznej poprawy.
-
I rzeka Oława 20240917_183915.mp4
-
20240917_175857.mp4 I jeszcze nagrania jak płynie woda:
-
Z cyklu turystyka powodziowa. W Oławie przechodzi fala kulminacyjna. Stany rzek Odra na zdjęciach 729cm (alarmowy 560cm, obecnie 733cm) Oława na zdjęciach 323cm (alarmowy 250cm, obecnie 341cm) Tyle się mówi o przerażającej powodzi, a w mieście atmosfera piknikowa. Piękna pogoda, ludzie wyszli na spacery i rower. Na moście tłum robi fotki. Policja jedynie pilnuje by nie wchodzić na wał przy Odrze poniżej mostu (dość kluczowe miejsce). Po wałach przy Olawie normalnie ludzie chodzą z psami, dziećmi itd. Do korony wału na Odrze jest z metr zapasu, nie wygląda na to żeby przelało od strony miasta. Osiedla położone w korycie rzeki pewnie podtopi ale nic poza tym, no chyba że zacznie przesiąkać albo wał nie wytrzyma a w ciągu kilku dni takiej wody to całkiem prawdopodobne. Na Oławie zapas ze 2m.
-
Nie ma takiego pojęcia w wiki, ale chyba wiem o co Ci chodziło. W tym opracowaniu podają, ze należy przelać górny zbiornik zanim zapełni się dolny, bo jego budowa jest taka że zyskuje wtedy dodatkową pojemność. Ok, może tak być. Tylko to wcale nie powoduje, że należy już na poczatku wzrostu dopływu, zmniejszać w nim odopływ. A całe zarzadzanie odpływemmożna podzielić na kilka punktów 1. Przed powodzią należy opróżnić wszystkie zbiorniki do minimum. To nie podlega dyskusji a mając kilka dni jest łatwe w realizacji i nie powoduje strat. I to brak wykonania tego punktu (a nie innych) zarzucam wodom polskim. Potem dla dolnego zbiornika(A): 2a. W momencie wzrostu dopływu ustawiamy odpływ na dolnym zbiorniku na najwyższą wartość, jaka jeszcze nie powoduje strat. Ten punkt też jest w miarę prosty bo ta wartość zwykle jest znana. Ewentualnie trzeba uwzględnić kumulację z równoległymi zbiornikami. 3a. Wraz ze wzrostem fali i znaną pesymistyczną prognozą, podnosimy odpływ na dolnym zbiorniku do najniższej wartości, która jest wystarczająca by nie przepełnić zbiornika w czasie trwania fali. Regularnie korygujemy prognozy i w razie konieczności zwiększamy odpływ. Ten punkt jest trudny do oszacowania. A dla górnego zbiornika (B) 2b. Ustawiamy odpływ dla górnego zbiornika (B) na wartość: odpływ zbiornika A - dopływy boczne do A. Ten punkt może byc realizowany automatycznie, jest prostą fukcją. Wynik funkcji może osiągnąć wartość poniżej minimum, wtedy automat ustawia minimum. Realizacja tych punktów spowoduje, że zbiorniki będą akumulować falę dopiero gdy osiągnie wysokość, która może powodować straty. Zbiornik górny(B), napełni się pierwszy. Wielkość zrzutu będzie możliwe najniższa. Jest to bardzo podobna koncepcja do przedstawionej w linkowanym opracowaniu. Różni się opróżnianiem zbiorników przed powodzią i przepuszczeniem nieco większej ilości wody w początkowej fazie. Punkt 3. jest identyczny jak w opracowaniu. Na wykresie zaznaczyłem modyfikację schematu z opracowania (pkt2.) Na zielono dodatkowa objętość wody która przejdzie przez system bez podnoszenia wartości zrzutów z dolnego zbiornika. Po prostu wykorzystamy zapas jaki jest w początkowej fazie, dostarczając dodatkową wodę ze zbiórnika górnego. W ten sposób system wytrzyma nieco dłuższą kumulację wody.
-
Ale po co wtrącasz tu pis? To że oni kradli więcej, nie spowoduje, że wałki PO będą mniejsze. W Polsce nie ocenia się działań władzy tylko porwónuje jedną kaczkę do drugiej. Dlatego tak to właśnie wygląda.
-
Ale co dlaczego? I sprobuj wyjasnic.
-
Im dokladniej czytam, tym bardziej widze akademickie rozmydlanie prostego zagadnienia. Pozniej odpisze bardziej szczegolowo. A to "odkrycie" ktore pogrubiles to po prostu wykorzystanie pojemnosci obu zbiornikow. I wcale nie trzeba zmniejszac odplywu juz na poczatku.
-
Wałów tam pewnie bez liku, ale tu cudów nie ma. Zbiornik sie przepelnil i woda musiala splynac. Jedynie to udawane zaskoczenie tuska to robienie wala z wyborcow.
-
Zbiornik sie przepelnil i bedzie lipa we Wrocku, moze tusk wymyslil zeby zwalic wine na Tauron? A w samym Mietkowie oczywiscie tez bylo zero wiekszych zrzutow gdy stan wody ponizej byl niski.
-
Czytam, ale nie wiem do czego konkretnie się odnosisz. Możesz rozwinąć? Za to widzę, że nie zrealizowano nawet tej instrukcji, bez wnikania czy jest ona optymalna.
-
On nawet tego nie robi. Jak małpa wykonuje operacje odpływ = f(przyplyw). Gdyby myślał o swoim zbiorniku to by opróżniał jak tylko usłyszy o prognozie. Ewnetualnie przesadził, zalewając kogoś poniżej. Podejrzewam jednak, że mu nie wolno myśleć, on ma wykonywac polecenia i nie dyskutować. Dlatego winny nie jest kierownik Mietkowa ani kolega Mitka w Pilchowicach, tylko ten na górze. W zasadzie mnister odpowiedzialny za tą dzieidzinę, bo miał już wiele miesięcy by usprawnić kluczowe aspekty w organizacji.
-
To jest kluczowy fragment wypowiedzi. Problemem jest przede wszystkim zarządzanie. Ostrzeżenia były wyjątkowo wcześnie. Dopuki nie zaczęła się powódź, w każdym zbiorniku było miejsce na zrzut z tego wyżej, a gdyby był gdzieś problem to dane są widoczne online. W dobrze funkcjonującej organizacji wystarczyłoby, żeby jeden dyrektor we Wrocku podjął decyzję, że zrzucamy jednocześnie ze wszystkich zbiorników wodę* w ilości nie powodującej zagrożenia dla tamy/obszarów poniżej. Gdyby tą decyzję podjęto odpowiednio wcześniej udałoby się zrzucić wszystko/większość bez istotnych konsekwencji. Jeśli do podjęcia decyzji, potrzebne jest 50 osób, każdy ma sprzeczne interesy, a odpowiedzialność jest rozmyta to nawet zakręcenie kranu w łazience może się okazać wyzwaniem. *-Większość zbiorników jest połączona szeregowo a nie równolegle, więc fala kulmiinacyjna mogłaby wystapić tylko w niektórych wypadkach.
-
1. No właśnie chodziło o wyjątkową sytuację i na bardzo krótko - czyli jednak możliwe. 2. W jaki sposób opróżnanie zbiornika w kontrolowany sposób, może zniszczyć zaporę? 3. Jaka jest idea tego zdania? Ze tydzień wcześniej był opróżniony i nic się nie stało? 4. Z Twojej wypowiedzi nic takiego nie wynika, ewentualnie przeczysz temu ryzyku. 5. Moruniek powyżej wyjaśnił, że problem nie jest natury technicznej, ale organizacyjnej.
-
Panika w sklepach. Wykupili wszystkie wody w butelkach. A do rzeki mam daleko. Nie bylem w okolicy wiec nawet nie wiem co sie dzieje.
-
Zbiornik w Raciborzu w polowie napełniony. Zmieniła się prognoza. Stan wody przed zbiornikiem ma być wyższy i utrzymywać się dłużej. Jeśli się to sprawdzi, to zabraknie pojemności. Ciekawe co wtedy? jedyny plus, że fala z Odry nie skumulowała się z tą z Nysy Kłodzkiej.
-
Mitku, Mnie opinia w stylu "nie można" nie wystarczy. W mojej pracy też często się czegoś się "nie da", a jak się zacznie drążyć to jednak się da. Jeśli chcesz to sprawdź do jakiego poziomu mogą opróżnić zbiornik i dlaczego nie niżej. Tylko precyzyjnie, co dokładnie się uszkodzi i od jakiej wysokości itp. Jeśli rzeczywiście nie dało się bardziej opróżnić (w co wątpię) to bez problemu wskażą dokładny powód. A jeśli jednak można, ale zarząd nie kazał, było upierdliwe itd. to będą kręcić i udawać, że wyjaśnienie jest skomplikowane. Ja wiem jedynie, że musieliby wyłączyć elektrownie.
-
Od chodzenia po dnie to jeszcze było bardzo daleko. Ten twój "pusty" zbiornik miał kilkanaście metrów głebokości. Na pewno można było ten poziom znacznie obniżyć. W szczególności na tak krótki czas. Ale będziesz szukał na siłę wyjaśnień, że jakaś procedura a może dyrektywa unijna zabrania. To niech ją zmienią. Chodzi o to żeby w pełni wykorzystywać możliwości takich obiektów. To najtańszy sposób na poprawę sytuacji.
-
Mitku, podawaj sprawdzone informacje, a nie plotki od znajomych. Ten "pusty" zbiornik w piątek o godz. 14.00 czyli przed rozpoczęciem powodzi zawierał 19,337 mnl m3 wody. To 1/3 pojemności zbiornika.
-
Patrzyłem na prognozy i wygląda na to, że wystarczy pojemności zbiornika w Raciborzu. Na styk! Gdyby był w 1/3 zapełniony to by brakło.
-
Polecam mapkę zagrożenia powodziowego z opcją "całkowite zniszczenie wałów". Mapkę odpalajcie jako pracownik administracji publicznej, bo wtedy są wszystkie opcje. Nie trzeba haseł. Niestety ostatnio mapy nie działały.
-
Mitku, na wielu zbiornikach można było spuścić duże ilości wody i to bez żadnych strat dla terenów poniżej. Tylko trzeba było zacząć 2 dni wcześniej. W okolicach Nysy w zbiornikach PRZED deszczami było 111 mln m3 wody czyli 2/3 pojemności suchego zbiornika w Raciborzu. Nawet zakładając że nie wszystko da się wykorzystać to mamy dodatkowo połowę zbiornika w Raciborzu. Zbudowanie tych dodatkowych 90 mln m3 pojemności to jest ok. 1 MLD zł. Tu było dostępne za darmo tylko ktoś sp...ił robotę. Jeszcze w piątek odpływ z jeziora Nyskiego był 40m3/s a potem łaskawie zwiększyli do 200m3/s Teraz jest 1000m3/s a zbiorniki i tak się przepełniają. A jeden ze zbironików w Nyskiej kaskadzie właśnie uległ uszkodzeniu. "Woda w niekontrolowany sposób przepływa ze zbiornika Topola do zbiornika Kozielno i dalej do zbiornika Otmuchów. Uszkodzenie prawdopodobnie nie zmienia sytuacji powodziowej poniżej Kozielna. Woda przepływa w tej samej ilości tylko uszkodzonym przelewem" - podało Centrum Operacyjnego RZGW Wrocław, które o godz. 10:53 poinformowało burmistrza Paczkowa o runięciu przepustu. - Nikt nie jest w stanie nam zagwarantować, że ten przelew się nie poszerzy i nie pójdzie większa masa wody na Kozielno - zaznacza Artur Rolka.
-
Nie znam wszystkich danych, ale wyglądało to tak, że większość zbiorników działała podobnie. Tzn. zrzucała wodę z bardzo dopiero w momencie jak coś do nich płynęło. Bez rzadnego wyprzedzenia, uwzględniania prognoz. Możliwe, że była to odgórna zasada, ale bardzo nieefektywna. W ten sposób marnowali 1/3 pojemności zbiorników, czyli mld zł przeznaczone na tą dodatkową pojemność zostały wyrzucone w błoto. Czy wiele by zmieniło? No coś by zmieniło. To tak jak teraz we Wrocku bedzie woda 6-7m a nie 8-9m. Przynajmniej w pierwszej fali, bo jeśli będą kolejne przy pełnych zbiornikach to już nie wiadomo.