Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 089 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Przyzwoite hamulce do 1000zl znajdziesz ale topowe 1000eur. Czy to komus potrzebne nie mnie oceniac. Jesli chodzi o serwis to przy tych cenach, terminy zapchane na miesiac do przodu. 1000zl to wyjdzie sam okresowy przeglad amorow i sztycy. O ile tyle wystarczy. A gdzie lozyska, hamulce, naped, wymiana jakis uszkodzonych czesci.
-
Generalnie, na inflacji nie tracą bogaci, oni umieją się przed nią obronić, lub nawet ją wykorzystać. Tracą drobni ciułacze jak i Ci co nic nie mają, bo rosną raty i koszty życia. Porównajmy też bogatszego i biedniejszego szaraka, nawet tu nie zawsze sprawa jest oczywista. Załóżmy, że masz swoje mieszkanie i 100k oszczędności. Możesz je trzymać w banku, wtedy po roku stracisz przy aktualnej inflacji 10k zł bo na 5%(po opodatkowaniu) jest lokata. Do tego wcale nie musisz tracić. Możesz wydać lub zainwestować w coś co będzie rosło powyżej inflacji (tak wiem, że trudno to znaleźć) Kowalski za to nie ma oszczędzności i jeszcze 400k do spłacenia za mieszkanie. Oprocentowanie wzrosło mu o 7 punktów procentowych, więc na samych odsetkach jest do tyłu prawie 28 tys. zł rocznie. Może sprzedać mieszkanie i przejść na wynajem, wtedy podobną kwotę straci na czynszu.
-
Tysiaczek to teraz podstawowy serwis wychodzi. A wiecie ile kosztują topowe hamulce do mtb? Też tysiaczek, ale euro.
-
Nie ponoszą tych kosztów, bo wyprzedzająco podnoszą ceny. W sumie nawet są do przodu a korpo z odroczonymi platnościami jeszcze bardziej. Zapłacą jak zwykle najbiedniejsi.
-
Przygotować się na do wygrania wojny z Rosja nie możemy. Jesteśmy na to za mali i za słabi. Możemy spróbować odstraszyć inwestując miliardy np. w rakiety, najlepiej produkując część na miejscu. Pójdzie wtedy jasny komunikat. "wygracie z nami, ale Mińsk, Kalingrad i mnóstwo waszego lotnictwa przestanie istnieć." Jeśli jednak stworzy się realny sojusz w BRICS to to wszystko może nie mieć znaczenia. W dłuższym terminie, nikt z nimi nie wygra. Zupełnie inny potencjał surowcowy/produkcyjny/ludnościowy.
-
Nowy ład od jakiegoś czasu panował też na moim kompie. Odkąd mam nowego lapka, dowiedziałem się, że na youtube są mega irytujące reklamy. Adblock nie chciał mi działać. Na szczęście już ogarnięte i można normalnie oglądać. Taki drobiazg a jak cieszy.
-
Tylko, że usługi, gdzie takich kosztów nie ma prawie wcale, drożeją tak samo szybko lub szybciej. Podobnie produkty gdzie 90% ceny to pośrednictwo i marketing. Zobacz na branżę rowerową. Jakie znaczenie ma koszt stali i prądu dla kasety ważącej 0.5kg i kosztującej 500-1000zł. Jakie koszty wzrosły lekarzom czy fryzjerom? Wynajmu, energii? Pewnie wyjdzie po 1zł na klienta, bo przyjmują miesięcznie kilkuset.
-
W PL jak tylko "biznesemeny" usłyszały o infliacji to od wypadku podneśli ceny o 20-30%, nawet jak żadne istotne koszty im nie wzrosły. Nikt nie obniży marży, dopuki się wszystko nie zacznie walić.
-
Mitku, dropper to to samo co myk-myk 😉 Nawet jednak pomijajac ten aspekt to zawiesic roweru siodelkiem na ramieniu nie da sie nawet na ulamek sekundy. No chyba ze z pomoca anestezjologa. Moze u grubasow jest inaczej ale u mnie rurki siodelka powoduja drastyczny ucisk na kosci.
-
Nie chwaliliście się, że ta ciekawa miejscówka jest tak blisko, tylko mnie wysyłaliście gdzieś pod Legnicę. Trochę bardziej odległy Strzelin, to już w ogóle rewelacja.
-
Dziś rozmawiałem z ziomkiem co ma swój serwis rowerowy. Mówiłem, że za serwis dampera skasowali mnie astronomiczną kwotę (500zł). On stwierdził, ze to normalna cena, bo sam zestaw uszczelek kosztuje 350zł. Nie lepiej z wypożyczeniem. Dobry e-bike to już prawie 300zł za dzień. Za tą samą kasę można wypożyczyć ze 3 samochody.
-
Myśłałem, że piszesz o 3km przewyższenia. 🙂 A do Ciebie na górkę nie jest daleko, ale dość stromo. Typowy kanpowiec to 50m nie przejedzie bez wspomagania, po takim nachyleniu.
-
3km podjazdów zmęczą chyba każdego amatora. Żeby nie było, że tylko piszę. Dziś byłem 2.5h na rowerze. Zrobiłem jakieś 35km, ale nie o dystans tu chodzi. Na chwilę wbiłem się do lasu na jakieś nieoficjalne single. (Nie w górach, tylko pod Wrocławiem). Tutaj żaden elektryk nie pomoże. Jest 10m w dół i 10m w górę. Nawet nie zdażę zmienić przerzutki. Podjazdy o kilka metrów ale bardzo ciężkie. Da radę tylko stanąć na pedałach i cisnąć chamsko z lydy. Do tego drzewa, krzaki, piach, korzenie, trudno manewrować zwykłym, a co dopiero ciężkim elektrykiem. W 15 min zmęczyłem się bardziej niż przez 2h normalnej jazdy.
-
Przy Twoim doświadczeniu, to się spodziewałem, że zrobisz stójkę, żonglując browarami 😉 Czyli jednak nabijanie km niewiele wnosi do techniki. Może na moim pozimoie jeszcze tak, ale z czasem coraz mniej. Masa ludzi teraz jeździ bez trzymanki i gapi się w telefon. Ja niestety też nie umiem. Próbowałem też unieść rower na ramieniu, jak pisałeś. Nie jest to możliwe nawet na ułamek sekundy. Pręty od sidełka wbijają się w kości, chyba zresztą nie udałoby się go zaczepić.
-
Brawa za samokrytykę, a rower najlepiej zwróć właścicielowi, kimkolwiek on jest. W takihc imprezach, trasa jest znana. Możesz zaplanować, gdzie są sklepy, knajpy. Zadzwonić 1h wcześniej i coś zamówić itd. Osobiście nie przestrzegałbym tylko bzdurnego punktu o rezerwacji noclegów. Promuje on ludzi nieogarniętych ,lub z grubym portfelem, ale nawet jak chcesz być zgodny z regulaminem, to i tak wiele trzeba zaplanować. No i wywal plecak, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Jak robisz takie przebiegi, to pewnie jest w stanie zrobić te 400km ciągiem. Mam koleżankę co tyle zrobiła w 30+ godzin, a jeździ pewnie z 5x mniej od Ciebie.
-
1. Moim zdaniem to kwestia organizacji. Nawet nie trzeba być sportowcem, żeby to rozumieć. Widziałeś kiedyś w TV, żeby peleton stał? Nawet jak nie jesteś w stanie jechać non stop to nie zatrzymuj się w ciągu dnia. Jak przerwa to jesz lub śpisz. Zero marnowania czasu. 2. Dzięki, nie próbowałem tak. 3. Ja czasem jeźdżę i nie widzię w tym problemu, przynajmniej dopuki ktoś myśli. Widzę natomiast, że szybka jazda po ścieżce jest ryzykowna. Co moment ktoś wyłazi pod koła.
-
W dzieciństwie miałem tylko taki rower, dlatego nie kumam po co tyle przerzutek 😉
-
O kurde. 800m przewyższenia szutrem w 2h15' to chyba sam bym dał radę 🙂 W PL podjazdów takich nie ma, ale wiadomo o co chodzi. Są w Alpach, mozna też estymować z krótszego odcinka, odpisałeś zresztą logicznie.
-
1. Podejrzewam, że na samej logistyce być zyskał z 10h. Osobiście, nie rozumiem zwodów, w których się nie ścigasz. I nie ma tu znaczenia, czy celujesz w podium czy 100-tną lokatę. Z Twoich postów wynika, że jeździsz, żeby się przejechać, jak na wycieczce. Dystans jest kosmiczny, ale czasowo stać Cię na więcej. 2. W jaki sposób możesz nosić rower, mając wolne ręce? To jakaś zagadka logiczna? Zawsze wnoszę go na 3-piętro (choć jest winda), ale muszę trzymać dwoma rękoma. Co do średniej w mieście, najłatiwiej ja poprawić, cisnąc na czerwonym 😉
-
No to te 2 tys. przejedziesz na elektyrku z baterią 1kWh. Jak zrobisz to w pół dnia to podmieniasz baterię na drugą i kolejna taka pętla 🙂 Z ciekawości, ile czasu potrzebujesz by podjechać 1km w pionie? Zakładam ciągły podjazd, bez technicznych trudności.
-
@Mitek Jeśli chcesz poprawić wyniki to przy Twoich przebiegach, dalsze nabijanie km nic nie da. (tzn. bardzo niewiele) Odstaw browary, schudnij z 15kg i trenuj podjazdy i interwały w szalonym tempie. Bazę juz masz, jak podbijesz wydolność, to będziesz przyjeżdżał w tym ultra wiele godzin wcześniej. O logistyce pewnie sam pamiętasz.
-
Na razie, od czasu do czasu. Mam 9-10km w jedną stronę, więc dla mnie w sam raz. Jadę jakieś 35min. Tyle, że to nijak się ma do nauki technki jazdy.
-
To niby jakie się kupuje, jak inne nie pasują? Napęd 12-tka jest całkiem ok. To spory postęp względem 2/3x. Jest lżejszy i prostszy. Pewnie też tańszy w produkcji, ale dla ceny sklepowej to bez znaczenia.
-
Do pracy można dojeżdzać na snigle speed. Odpada wtedy koszt kasety ;)
-
Na rowerze nie dojdę juz do dobrego poziomu, bo jestem juz za stary i zbyt bojaźliwy. Odrzucam zatem wszelkie ściganie, (szczególnie w dół). Nie planuję też uczyć się latać. Chciałbym natomiast nauczyć się zjeżdżać w terenie. Przynajmniej takim średnio trudnym. Sprawnie i bezpiecznie, niekoniecznie szybko. Marzy mi się również rowerowa turystyka. Oczywiście w górach i w terenie. Nie wykluczam też dalszych wypadów.