Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 031 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Dla mnie akurat brzydka, ale kolor dobry na stok. Zobacz jeszcze tą druga, ma wywietrzniki, ale kieszonki tez nie. A jak się mocno grzejesz to hard shell jest bez sensu na stok. Lepiej coś na gore windstopper albo gore-tex infinium. Nie będzie całkiem nieprzemakalne, ale na nartach i tak w ulewie nie jeździsz, za to oddychalność będzie dużo lepsza i nie będzie szeleścić przy dużej prędkośći.
-
Mówisz i masz, nowy gore-tex za 350zł, rozmiar duże XL, niestety bez wywietrzników: https://www.olx.pl/d/oferta/kurtka-meska-xl-gore-tex-salomon-outline-gtx-2-5l-czerwona-CID87-IDUckLc.html Edit: Z wywietrznikami też się znajdzie: https://www.olx.pl/d/oferta/kurtka-mammut-xl-gore-tex-goretex-techniczna-nowa-czarna-kaptur-CID87-IDTVKgf.html
-
Czasami. Dla mnie bieganie (rekreacyjne) jest nudne.
-
Chodzi o to że jak ktoś przebiegnie dychę w te 35 minut czy nawet jeszcze mniej to większość przeciętnych ludzi stwierdzi "no nieźle, szybki jesteś" a jak ktoś przeczłapie 100km w limicie czasu to jest postrzegany jak superbohater z innej galaktyki. Biegłaś kiedyś 3:30/km, czy jak kto woli ponad 17 km/h? Po kilkuset metrach się pożygasz, po następnych zabierze Cię karetka. A ultra? Jak będziesz zdeterminowana to wystartujesz. Przygotujesz się przez rok, dwa, czy pięć i ukończysz (prawie) każdą imprezę. 35 minut na dychę nie zrobisz jednak nigdy. Nawet jak rzucisz pracę i wynajmniesz najlepszych na świecie trenerów, nie uzyskasz takiego czasu. Jako kobieta, musiałabyś zacząć w dzieciństwie i mieć niezłe predyspozycje. Jeśli amatorzy biegają 35 na dychę, to są to tacy sami amatorzy jak Ci co wygrywają MPA w narciarstwie. Od lat ciężko trenują i to w sposób dokładnie zaplanowany, a często pod okiem specjalistów. Przebiegnięcie dychy w godzinę, a w 35minut, to taka różnica jak między pługowcem a mistrzem polski instruktorów. Obaj jadą/biegną i na tym poddobieństwa się kończą.
-
Gratuluje rekordzistom jak i tym, którzy po prostu wzieli udział. Zastanawia mnie jednak, skąd u ludzi taka fascynacja ultra? Mamy rzesze wyczynowych biegaczy, którzy całe lata się przygotowują by pokonac trzy, pięć, czy dziesięć km w jakimś kosmicznym czasie. Trenowali równie ciężko lub cieżej niż "ultrasi" i osiągnęli wybitny poziom sportowy. Nikogo to jednak nie obchodzi.
-
Mozesz nazywac jak chcesz ale nie kumam jaka jest frajda ze zwozenia sie po takiej lajtowej trasie. Jak pocisniesz to sa emocje, przeciazenia, balansowanie na granicy, wtedy jest fajna zabawa. A bez tego bedzie nudno strasznie. To jakbys pojechal na gokarty w hali i jezdzil powoli. Jeszcze rozumiem lajtowy przejazd trasa PS (czy autem alpejska droga) bo samo miejsce, widoki, wymagajaca trasa juz robia wrazenie ale w CG? No jakos jest mozliwy skoro 8 osob wypadlo z trasy w tym dobrzy narciarze.
-
29 jest przede wszystkim szybsze, dlatego Np. na maratonach pewnie robi istotną różnicę. Dla mnie szybkość jest bez znaczenia, więc wybrałem 27.5. Takie koło jest mocniejsze, lżejsze i zwrotniejsze, kosztem troche gorszego toczenia się po nierównościach. 26 pewnie też mógłbym używać, ale jest problem z dostępnością. Jeśli chodzi o jazdę po nierównościach, to na razie limituje mnie technika. Sprzęt nie ma z tym żadnych problemów. Jednak skręcanie jest dla mnie jeszcze trudniejsze, stąd nie żałuje wyboru.
-
Oglądanie trasy jest bardzo ważne, nie tylko w jeździe sportowej. To kwestia bezpieczeństwa. Jeśli nie znamy trasy lub warunków to pierwszy zjazd jest zapoznowaczy, a nie "dzida" na dół. Jazda pełnym ogniem, bez oglądania często kończy się źle. Wspomninany wcześniej "guma", mimo że to zawodowy instruktor i był zawodnik raz mało nie zrobił sobie krzywdy, bo olał oglądanie. Na postawionym przez siebie GS pojechał od razu na prędkośći. Na bule wyleciał w powietrze i wylądował w płachcie następnej tyczki. Na szczęscie połamał jedynie radio. Amator może nie zauważyc drobnych niuansów trasy, ale nie tyczki odstawionej o kilka metrów. Zresztą sytuacja była głośno komentowana. Po prostu ludziom nie chciało się pojechać na oglądanie. Zabawa jest ciekawsza, jak coś się traktuje poważnie. Gdybym wszystko olewał, to nie chciałoby mi się jeździć na nartach.
-
Jak Ty masz problem z jazdą to chyba następny zlot zrobimy na Harakiri. 😉 Detali nie mam teraz czasu oglądać, ale ogólnie wygląda to bardzo dobrze.
-
Dzięki. Nie wiedziałem. U Freda troche tak to właśnie wygląda, ale Nico to nie wiadomo co robi. Luzacki to nie, za blisko siebie ustawione tyczki. Na GS 183cm R22m nie mogłem się zmieścić. Tak, jedna bramka była odstawiona w mocno bok, ale widać to było podczas oglądania trasy. Na drugi przejazd chyba przestawili całą trasę, była duzo bardziej na wprost. Zwycięzca zakombinował i pierwszy przejazd pojechał na SL a drugi na GS. Jak widać opłaciło mu się.
-
Napisałem przecież że IV zawody. Żywioł nie wypadł. Zajął 5 miejsce z czasem 1:03:946 Z tego co pamiętam, popełnil błąd w pierwszym przejeździe. Na 2 i 3 edycji nie byłem, bo ustalaliście termin kolidujący z AMP, wykluczając studentów. (W corocznych AMP w przeciwieństwie do AZS Wintercup startuje również bardzi dużo amatorów) Organizacja była bardzo dobra, atmosfera również.
-
To teraz porównaj z przejazdem Sary
-
Ten pierwszy co jedzie to Niko130 a drugi Fred ??
-
Szkoda, że później nie startowaliście. W sumie to nadal byście dali radę. Co za różnica, jaki będzie bezwględny wynik. Liczy się to, czy sami się doskonalimy. Startując w AZS Wintercup, też obstawiałem tyły, ale dużo się dzięki temu nauczyłem. To że pro zawodnik był lepszy to żaden powód do wstydu Trafiłeś też z profesorem gumą. IW Łukasz Guńka ma ksywę "guma" i nawet fajne treningi prowadził. A co do stroju to zawsze jeżdziłem w zwykłych ciuchach Teraz rolę się odwróciły i to wy jesteście profesjonalistami. W waszym wieku, amatorzy to mają problemy z chodzeniem.
-
Dlatego Mitek dobrze się sprawdzi w nauczaniu bezpiecznego poruszania po stoku, ale nie w nauce carvingu. Film był kręcony przez Bartka Ptaka, albo kogoś z jego ekipy i jest bardzo dobrze nakręcony. Tylko jego celem była analiza techniki, a nie lans na forach. :) Ogólnie filmy kręcone z dołu i ze statywu mają większą wartość merytoryczną. Z jazdy za kimś niewiele widać a kamera często się telepie jeśli ktoś nie ma super stablizacji.
-
W wynikach jest: Panowie - 29 Panie - 9 Junior - 13 Młodzik - 11 Oprócz tego 8 osób DNF/DSQ, nie wiem z jakich grup. Czyli łącznie 70 osób. Całkiem fajne zawody.
-
Mig odkopał wyniki z IV zawodów Skiforum. GS na Czarnym Groniu. Nie będę wklejał całości, bo są tam nazwiska. Trasa 500m długości 100m przewyższenia, czyli bardzo łatwa. Jedynie trudno było się zmieśćić na normalnych GS. Miejsce(men) Nick Czas łączny 2 przejazdów strata do zwycięzcy 1. Jakubek 1:00:684 - 2. Śpiochu 1:02:042 +1:380s 7. Harpia 1:05:477 +4:793s 20. Mitek 1:15:822 +14.938s Najlepsze czasy w innych grupach: Kobiety 1:07:016 Starsze dzieci 1:05:262 Młodsze dzieci 1:09:766
-
Dwa kierunki kończyłem w Łodzi, a trzeci na Śląsku. AMPy to były dawniejsze lata, jak jeszcze nie pracowałem.
-
Sprawdź wiązania na maszynie. Mogą być uszkodzone lub źle ustawiona długość/docisk. Ja ważę kilka kilo mniej i ustawiam na 6.5. Przy bardzo dynamicznej jeździe nic się nie wypina. Dla Ciebie 7 a nawet 6 powinno trzymać.
-
1. Pisałem o SL, tam 2m od tyczki to wypadnięcie z trasy. "SL dla amatora to jest..." "GS, jest dużo łatwiejszy" Zresztą z GS też nie będzie tak łatwo jak Ci się wydaje. To co jest powszechnie dostępne to taka wersja demo. Z reguły taki GS jest krótki, na łagodnym stoku a bramki ustawione tak, że w pozycji zjazdowej można się zmieścić. Niektóre te trasy są tak beznadziejne, że nawet szkoda na nie czasu. Oczywiście wyjatki też się zdarzają, ale trudno mi stwierdzić po jakich jeździłeś. Trudnego GS ja nadal nie przejadę na krawędzi a i słabsi zawodnicy będą mieć kłopoty. W GS są też duże jak dla amatora prędkości. Często taka jazda jest niebezpieczna. Jak lecisz lodową rynną 70km/h i nie możesz z niej wypaść, albo wpadasz rozpędzony na ściankę to nawet nie myślisz czy jedziesz na krawędzi, albo jak daleko od tyczki jesteś. Druga sprawa to GS jeździ się na nartach długich. 180+ R20m+. Na slalomkach na początku jest łatwiej, ale to droga do nikąd. Czasem IW rozstawiają dla kursantów ciaśniejsze gs-y pod mniejszy promień, żeby mogli się nauczyć techniki. Trening ma sens wtedy, gdy nie jest Ci łatwo się zmieścić. 2. No właśnie od tak pojechałem, bo chciałem a na pierwszych AMP to zajęci byliśmy głównie balowaniem. Zapominasz, że studiowałem w Łodzi a nie na krakowskim AWF. Nie było tu zadnych narciarskich klubów, trenerów, żadnego wsparcia ze strony uczelni. Nie było też profesjonalnych zawodików, więc każdy mógł pojechać. Uniwerek jedynie opłacił starty w zawodach. Na starty, dojeżdzałem z Łodzi pksem z kilkoma przesiadkami, bo nie miałem nawet auta. Treningi i sprzęt tylko jak sobie sam zorganizowałem i opłaciłem.
-
Chyba 2013 I jeszcze taka ciekawostka z SL: Kiedyś brałem udział w AZS Wintercup na Stożku. Na te zawody przyjeżdża większość czołówki FIS, ale student bez licencji też może wystartować. Przy okazji były jakieś mistrzostwa śląska więc zjechał się tłum. Warunki lodowe. Oglądam trasę i myślę, że na 3 tyczce będzie ciężko się utrzymać. Wystartowałem, 3 tyczka i leżę. Pozbierałem się jednak i ostrożnie dojechałem do mety. Zająłem 50 miejsce na ok. 120 startujących. 60 nie dojechało do końca, a 10 zbierało się z gleb dłużej ode mnie. 😉
-
Nie wiem. Sara pracowała już jako instruktorka z dziećmi i dobrze sobie radziła ale nic poza tym nie słyszałem.
-
Taki film, bo piękne łuki na sztruksie to prawie każdy potrafi. SL dla amatora to jest rzeźnia. Oczywiście zalezy to też od warunków i nachylenia stoku (tutaj jest w miarę stromo, ale też nie ścianka) Jeśli w ogóle dojedziesz do końca bez gleby, zatrzymania się i nie wypadniesz z trasy to już nieźle panujesz nad nartami. Jeśli jechałeś płynnie i blisko tyczki to jest bardzo dobrze. Jeśli dodatkowo jechałeś na krawędzi (czyli szybko) to możesz być dumny ze swojego przejazdu. Powyżej, to już jazda zawodnicza. Jeśli chodzi o detale techniczne to nie zawsze są one kluczowe. Liczy się czas przejazdu a nie wygląd. Na moim filmie praca nóg jest akurat niezła. Bardziej istotne są inne błędy (odchylenie do tyłu, pochylanie się całym ciałem do wewnątrz skrętu) Co do boksowania tyczek to w pewnym zakresie jest ono konieczne. Ręka (kijek) musi pierwsza uderzyć w tyczkę bo inaczej za bardzo Cię spowolni. Im wyżej uderzysz, tym mniejszy opór stawia tyczka. Głównym błędem amatorów nie tyle jest skupienie się na uderzeniu w tyczkę co rotacja za ręką próbującą jej dosięgnąć. Jeśli jedziemy za daleko, tyczki nie należy zbijać wcale, lub można to zrobić bliższą ręką.
-
1. Spróbuj koniecznie, to zupełnie inne narciarstwo. Ale zacznij od GS, jest dużo łatwiejszy. 2. Nie, NIE jestem byłym zawodnikiem. Nigdy nie jeździłem w żadnym klubie, w mojej rodzinie nikt nie potrafił jeździć na nartach i przez większość życia mieszkałem 300km od gór. Pierwsze kroki (pługiem ) w wieku 14 lat stawiałem na koloniach pod okiem wychowawcy, który pewnie sam był średnim narciarzem. Uczyłem się na zdezelowanych klasykach i w butach za dużych o 3 numery. 3. To nie tak. Większość IW to byli zawodnicy, w tym Ci z czołówki. Część z nich dalej interesuje się jazdą sportową i startuje w zawodach. A w piłce jakikolwiek amator ma szanse, nawet z drugoligowym graczem? No raczej nie. 4. Chętnie przyjadę. Zloty zresztą już były. Jak przyjechałem na pierwsze zawody forumowe w GS to byłem chyba 10-ty. Mitek gdzieś daleko w tyle, ale okazał się świetnym organizatorem. Jak przyjechałem kolejny raz to byłem drugi. Udało się objechać wszystkich pieniaczy, w tym instruktorów z CG i byłych zawodników. Wygrał lokalny goprowiec, który nie napisał tu nawet 1 posta. Na pierwszym zlocie na Dzikowcu (zawody w SL na stromym stoku) nie było już takiej konkurencji. Przyjechali doświadczeni narciarze, ale nie trenujący na tykach. Każdy z pozostałych forumowiczów miał czas powyżej minuty. Nie wiem jaki był czas ostatniego, (1 min 30s??). Lokalny instruktor miał ok. 55s. Najlepszy z juniorów z lokalnego klubu 51s. Ja miałem 49s z hakiem.
-
Nagraj na slalomie siebie, mitka, lub innych kolegów amatorów, wtedy zrozumiesz o co chodzi. Narazie wygląda jakbyś narty znał tylko z TV. Co zaś się tyczy młodzieży z klubów. Jeśli 15 letni zawodnik nie jest w stanie objechać amatora to żaden z niego zawodnik. Podejrzewam, że w Austri juz niektóre 12 latki objadą na tyczkach naszych IW.