Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 089 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Zabierzcie Adama do Austrii, zamiast się kisić w tym Zwardoniu. On już chyba od lat w Alpach nie był, o ile w ogóle je odwiedził.
-
Dalej chodze na piesze wycieczki. Ostatnio bylem na pieszo. Na rowerze jestem za cienki na wiekszosc tras a jak juz jade to raczej zaden pieszy sie nie przestraszy. (Tak wolno)
-
Jak zapierdala na plecy to podpada pod punkt debil. Jak zwolni i będzie go słychać to piesi zwykle zrobią miejsce. W górach jestem głównie pieszym i ustępuję rowerzystom, tym na koniach też ustapie ale rzadko się ich widuje. Quady wypad na tory i piachy. Otatnio w górach byłem w Niedzielę. Nie wiem czy to aż taka prehistoria.
-
W kwestii pierwszeństwa nie potrzeba żadnych znaków. Jest naturalna zasada, która obowiązuje, bez potrzeby prowadzenia szkoleń i egzaminów. "Większy ma pierwszeństwo" tak działa ruch drogowy w dizkich krajach i wszyscy się stosują. Jest w tym sporo logiki. Łatwiej zatrzymać się pieszemu niż ciężarówce. Na szlaku też pieszemu łatwiej ustapić miejsca rowerzyście, niż na odwrót. Potrzebny jest jednak rozsądek i zrozumienie dla obu stron. Jeśli ktoś zapierdziela w tłumie to jest debilem i żadne zasady nie pomogą.
-
Nie taki zrozumiały ten znak. Jak pierwszy raz zobaczylem to kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Słowo yield znałem tylko w znaczeniu rezultat, wynik. Brytyjskie "give way" jest jednak znacznie prostsze dla obcokrajowca.
-
Szkoda Mitku, że nie spróbowałeś. Może jednak spróbowaleś, ale się nie przyznajesz? Dobrze jednak, że podjazd Cię nie zabił, czasem lepiej odpuścić, niż przekroczyć granicę. Nie wiem jeszcze kiedy, ale może mnie się uda zmierzyć z tym podjazdem, tylko na pewno nie w taki upał jak teraz.
-
Cieżko stwierdzić, pewnie nie, bo to rejony, które raczej się omija.
-
Wątpie by coś to zmieniło. Byłem na tej polanie przynajmniej z 10 razy, ale nazwy nie śłyszałem, nie jest popularna.
-
Spedziłem setki dni w Tatrach, wielokrotnie byłem w dolinie Chochołowskiej, a o Iwanówce też nigdy wcześniej nie słyszałem.
-
Wy sie smiejecie a ja serio sie martwie co z Mitkiem. Juz drugi dzien sie nie odzywa.
-
Zaczynam się martwić, czy podjazd go nie wykończył.
-
Przykład progranowania twojego syna to NIE jest narciarski poziom PI, który prawie każdy może osiągnąć, choć nie w rok czasu. To jest poziom czołówki Polski FIS. Potrzebne są do tego odopiednie zdolności, psychika, determinacja i wieloletni świadomy i prawidłowy trening (nauka). Dodatkowo trochę szczęścia. Wystarczy, że któregoś punktu zabraknie i szanse przepadają. On się dostał do firm, do których tysiącom innych się nie udaje, choć też wiele razy próbują. Piszesz, że nie miałeś takich szans. Identycznych nie, ale inne dużo większe. Dla zaradnych i odważnych lata 90-te to były najlepsze czasy w dziejach. Dorabiali się dużo głupsi od Cieibie i startujacy bez żadnych perspektyw. Jedni handlowali byle czym, inni zarobili kapitał za granicą i kupowali śmiesznie tanią ziemię pod miastami. Jeszcze inni wchodzili w nowe branże, gdzie w kraju nie było prawie żadnej konkurencji. Znam przynajmniej kilka takich przypadków. Głównie z Twojej lub trochę młodszej grupy wiekowej. Teraz o taki spektakularny rozwój trudniej, bo rynek się już wyregulował. Widać zresztą, że obaj nie myślimy biznesowo. Zastanawia nas kariera specjalisty, lub budowanie firmy produkcyjnej od podstaw. Tym czasem wystarczyło kilka lat temu zostać pośrednikiem nieruchomości. Zero wymaganej wiedzy, zerowe ryzyko, można nawet być przygłupem. Trzeba tylko dobrze kit cisnąć i szybko dzwonić na nowe ogłoszenia. Od jednej transakcji koszą po kilkadzisiat tysięcy, więc pewnie najlepsi zarobili więcej od Twojego syna.
-
@Mitek I jak wrażenia z podjazdu? Napiszesz jakąś relację? Mam nadzieję, że nie padłeś po drodze.
-
@Mitek A tak w ramach motywacji, pamiętaj że Ty nie jeździsz mtb, tylko same płaskie asfalty na mazowszu 😉
-
Zmierz sobie czas, a jeśli nie da rady czegoś podjechac to zanotuj jaki odcinek. Jak będzie okazja to też spróbuję.
-
To mniej wiecej to samo co napisalem. Mialem na mysli zarobki "na reke". Brutto to tak absurdalny twor ze nie ma sensu z niego korzystac. Powinno sie podawac netto dla pracownika albo koszt pracodawcy.
-
Jak brakuje inżynierów to słyszę już od dzisięcioleci. A realia? Gdy zmianiam pracę na 100 wysłanych CV z 90 firm nawet nikt się nie odzywa. Na rozmowach większość kręci nosem na "wysokie" oczekiwania finansowe. W obecnej firmie są ogromne braki w dziale konstrukcyjnym, ale podobno nie ma chętnych. Wszystkie projekty opóźnione. Na propozycję żeby wystawić ogłoszenie z wysokimi (ale i tak poniżej 10k) widełkami płacowymi, zarząd mówi że tak to nie robią. Cały czas brakuje milionów ludzi do pracy, ale tylko za gównianą stawkę. Jak ktoś zaoferuje lepsze pieniądzę (i to wcale nie z pułapów Wujota) to jest 100 chętnych na miejsce.
-
Bardzo dobry iżnynier w przemyśle, czy manager niskiego szczebla zarobi 8-10 tys zł. Przeciętny/dobry jescze mniej. Nie znam nikogo, kto ma wyższą stawkę. Czy przy tych cenach to naprawdę takie wielkie możliwości? Jedyne opcje dla takich fachowców to własna fimra, albo wyjazd za granicę. 7 cyfrowe zarobki to jest promil społeczeństwa, nie tylko polskiego ale i niemieckiego. Równie dobrze pasuje historia, że kolega szwagra wygrał w lotka. Realnie w Polsce większość ludzi zarabia w okolicach 5 tys. Jedynie na skiforum jest łatwo dostępny pułap 20-50k (o którym marzy nawet przeciętny niemiec) Co do marży w przemyśle to teraz zajmuję się zakupami. Wszyscy zaklinają, że to kilka %, ale realnie jedno zero zgubili. Zwykle dosjaje oferty różniące się o dziesiątki a czasem setki %. Na ten sam detal, w tej samej technologii.
-
Panowie, niestety moja osobowość to wręcz odwrotność skutecznego polityka. Musicie sobie znaleźć innego kandydata.
-
Problem jest inny. Na kogo mam glosować? istnieje choć jedna partia z sensownym programem?
-
Masz rację, żle się wyraziłem. Nie chodzi mi o to że łatwo, bo było bardzo trudno, ale że mogłeś uzyskać lepsze efekty niż Twój rówieśnik na zachodzie czy ktoś mlody obecnie. Opisujesz właśnie możliwości. Praca w nimeczech za super stawkę. Tak, to wtedy była kilkukrotność przeciętnych polskich stawek i masa nadgodzin. Podziwiam, że wytrzymałeś, ale to była możliwość uzyskania przewagi. Niemiec czy Szwajcar nie mógł wyjechać się dorobić mieszkania w krótkim czasie, nawet w tak koszmarnych warunkach. Moja siostra na kawalerkę w Łodzi, zarobiła w 4 miesiące w Stanach, pracując jako kelnerka. Teraz to chyba tylko dawanie d.. w Dubaju pozwoliłoby jej na taki zarobek. Firmę produkcyjną otworzyłeś w domu i z własnych oszczędności. Brak kredytów to była też mniejsza konkurencja. W PL był jeszcze burdel i mogłeś tak zrobić, Niemiec pewnie byłby dojechany regulacjami. A skąd wziąłeś kult zap.... to nie wiem, ale nie wymagaj go od innych. Każdy zasługuję na normalną pracę i miejsce do mieszkania. Oczywiście nie musi mieć kamienicy w Krakowie, ani apartamentu w Szczyrku, ale jesteśmy już wystarczająco bogaci, by 8h spokojnej pracy starczało na podstawowe utrzymanie i niewielką rezerwę oszczędności.
-
Za żadne pieniądzę bym się tam nie przeporowadził. Przede wszystkim za gorąco.
-
Dorobiłeś się ciężką pracą, ale również dlatego że miałeś odpowiednie zdolności i warunki w PL. Gdybyś podobną firmę prowadził na zachodzie też byś dobrze żył, ale nie dorobiłbyś się tak łatwo, bo musiałbyś więcej płacić pracownikom. Tylko o to chodzi. Na zachodzie różnica między etatowcem a drobnym przedsiębiorcą jest mniejsza. Dodatkowo w PL etatowcy placą znacznie wyższe % podatki niż Ci prowadzący działalność, lub życjący z wynajmu. Twoja córka nauczyła się 3 języków, ja tylko jednego, ale skończyłem dwa techniczne kierunki i kilka kursów branżowych. Nie widzę specjalnej różnicy w poziomie kompetencji. Teraz zajmuje się czymś nowym co w sumie dobrze mi wychodzi, ale na spawcza czy operatora koparki to się akurat nie nadaję. Poza tym jest szereg osób, które nie dadzą rady ani nauczyć się 3 języków, ani skończyć politechniki. Oni też muszę normalnie żyć, a nie walczyć z długami.
-
https://www.numbeo.com/quality-of-life/compare_cities.jsp?country1=Poland&country2=Cyprus&city1=Warsaw&city2=Nicosia&tracking=getDispatchComparison Na Cyprze minimalnei lepiej 144 Nicosia vs 137 w Warszawie.. W Holandii ten wskaźnik ma ponad 200.
-
Porównanie zakładało średnią pensję netto dla danego miasta.