Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 086 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Memoriał Jerzego NIKO130 Dzięcielaka Dzikowiec 2014
Spiochu odpowiedział radcom → na temat → Zawody SkiForum
Dla wielu Memoriał to jedna z niewielu okazji kontaktu z tyczkami. Moim zdaniem warto by było to spotkanie pełnowartościowe a nie nędzny substytut. Zabawa na tym nie ucierpi a wręcz przeciwnie. To zainteresowanie jazdą sportową widać w wątkach o technice, zawodnikach. Większość ogląda PŚ i się na tym wzoruje. Nie ma jednak warunków czy motywacji by spróbować samemu. Takie zawody są doskonałą okazją by spróbować czegoś nowego a Dzikowiec nie jest stokiem dla amatorów oślich łączek. Co do praciaków to ekpia gumiarzy zawsze była dobrym urozmaiceniem a z punktu widzenia amtora, objechanie lokalsów z nartkami z termobaga daje dużą satysfakcję. Jeśli chodzi o Memoriał to jak nie będzie konkurentów, mogę pojechać jako forlaufer i nie liczyć się w zestawieniu. Dla mnie to nie problem a mam wrażenie, że Tobie przeszkadza obecność na zawodach, zarówno moja jak i osób lepiej jeżdżących. I jeszcze jedno. Na praciakach nigdy nie było żadnej czołówki. Nie widziałem tam Bydlińskiego, Garnka, Batona ani nawet tych z dalszych miejsc ampów czy fisów. Nie byli to profesjonaliści. Przyjechali tam pasjonaci podobni do Nas, tylko do jazdy sportowej podchodzili bardzo powaznie. Może dla niektórych te zawody były za łatwe ale i stok ten był nieporównywalny do Dzikowca. -
Memoriał Jerzego NIKO130 Dzięcielaka Dzikowiec 2014
Spiochu odpowiedział radcom → na temat → Zawody SkiForum
Blisko tak, szeroko nie. Dlaczego? Jakbyś jeździł częściej SL to byś załapał. Jak bramki będą szeroko to połowa wyleci z trasy nawet ześlizgiem bo spóźniając skręt się po prostu nie zmieszczą. Dodatkowo choć bardziej w GS, szeroko rozstawione bramki wymuszą tor jazdy w kierunku drzew. Rozpęd z SL + stok przy orczyku wystarczy do osiągnięcia dużej prędkości. Do tego szerokie rozstawinie bramek, nagła drastyczna zmiana rytmu, za krótkie narty (SL) i mamy prawie gwarancję uderzenia w drzewo. Na forum jest sporo osób, jeżdżacych ode mnie lepiej i trenujących na tyczkach. W zawodach na Praciakach się pojawiali. Jeśli koniecznie chcesz by nikt taki nie przyjeżdżał bo dzięki temu bedziesz pierwszy jadąc 5 metrów od tyczki to możesz napisać wprost. Dla mnie lepiej jak poziom jest wyższy, bo mimo że nie wygram to będę miał okazję się czegoś nauczyć. Sądziłem, że większość forumowiczów też tak myśli, niezaleznie od poziomu i doświadczeń tyczkowych. Dlatego dajmy im okazję, spróbować narciarstwa sportowego w profesjonalnym wydaniu a nie jakiś patologi w postaci pseudoslalomu. Uwierz mi jestem, ostatnią osobą, która chciałaby żeby ta trasa była niebezpieczna dla uczestników. Chętnie również przyłączę się do organizacji treningów w czasie innych weekendów, by Ci którzy czują się nie pewnie, mogli spróbować jazdy na tyczkach i osowić się ze stokiem. -
Memoriał Jerzego NIKO130 Dzięcielaka Dzikowiec 2014
Spiochu odpowiedział radcom → na temat → Zawody SkiForum
Pomysł fatalny i do tego niebezpieczny. Nie wiem czy masz świadomość, jak trudno jest przejechać podkręcone bramki SL (te zeszłoroczne takie nie były). Połączenie z GS spowoduje, że będzie trzeba lecieć z dużą prędkością na Slalomkach co na tak stromym stoku jest bardzo ryzykowne. A jak chcesz superkombinację to może połaczenie zjazdu na jajo ze szczytu ze slalomem. To i tak będzie mniej ryzykowne niż taka hybryda. Mozna zrobić GS rano a SL w czasie przerwy technicznej. Myślę że jest to wykonalne. Gdyby tak miało nie być to lepiej jedna konkurencja bo 2 przejazdy po tej samej trasie maja większy walor edukacyjny. -
1.Ja miałem otwarte zwichnięcie stawu skokowego czyli z rozerwaną torebką jak i skórą. Zeszyli mi to, włożyli w szyne na ok. 2 tygodnie. Potem zdjęli szwy. (Szyne sam zdjąłem 2/3 dni wcześniej) i oczywiście nawet nie zalecili "niepotrzebnej" rechabilitacji. Zakres ruchu zmalał tragicznie. Nie dało się nawet chodzić a o włożeniu buta narciarskiego można było pomarzyć. Nie chodziłem nigdzie na rechabilitacje ale przez jakieś 2 tygodnie ruszałem tą kostką po min. 6h dziennie, próbując zwiększyć zakres ruchu. Póżniej już zacząłem normalnie chodzić a ćwiczenia były rzadsze. Po jakiś 2 mies od urazu, pojechałem na narty, trochę coś pobolewało ale nie było specjalnego problemu. Póżniej juz wcale. Zakres ruchu mam taki sam jak w drugim stawie, kostka wytrzymuje różne sporty. Nawet po 100km marszobiegu po górach się nie odezwała. Jedynie ostatnio po piłce nożnej mnie bolała przez jeden dzień. 2. Jeśli jesteś w stanie włożyć buta to chyba nie powinno być problemu z jazdą. Ruchomość kostki w bucie narciarskim, szczegolnie twardym jest minimalna. Większa jest w trakcie chodzenia a z tym nie masz problemu. 3. Nie wiem ale jeśli nie masz pełnego zakresu ruchu w tej kostce to może warto próbować coś z tym zrobić.
-
W odniesieniu do starych gigantek (R27m) są takie bramki ale głównie na amatorskich zawodach, zwanych przez Ciebie "piaskownicami". Często zdarza się że bramki są postawione za gęsto a stok jest za płaski by pojechać je normalnie. Nawet dobry zawodnik nie zawsze by się zmieścił bo prędkość jest za mała by się odpowiednio wychylić i/lub dogiąć nartę. W odniesieniu do nowych gigatnek (R35m) problem ten przenosi się już na normalne, ciaśniejsze trasy. Można to często zaobserwować na na zawodach, nawet u tych najlepszych, może nie w takim stopniu jak na powyższym filmiku ale jednak różnica w technice jest zauważalna. Moim zdaniem, taka technika jazdy jest nie tylko brzydsza i mniej naturalna ale również bardzo niebezpieczna z uwagi na większe szarpnięcia i możliwośc zawadzenia nartami o tyczkę.
-
I tę prędkość wskazałem już wczesniej w źródle. Dla pozycji płaskiej skoczka pojedyńczego było to 160-220km/h a dla tandemu w analogicznej pozycji ok. 300km/h.
-
To tym bardziej dziwne, że mając takie doświadczenie nadal nie rozumiesz specyfiki opadania i oporu powietrza. Instruktor pewnie miał na myśli, że pojedyńczy skoczek w locie nurkującym może dogonić tandem. Tak, pewnie w takim przypadku to możliwe. Jednak jesli będą spadać w pozycji płaskiej tandem osiagnie znacznie większą prędkość. Zaprzeczając temu zjawisku, zaprzeczasz zasadzie działania spadochronu oraz samemu sobie: Podobnie jak cięższy skoczek na tej samej czaszy spadochronu spada szybciej, tak samo cięższy tandem o (prawie) tym samym oporze powietrza co jeden skoczek, będzie spadał szybciej.
-
Myślę, że sprawa jest prostsza. O skokach w tandemach po prostu mogli Cię nie uczyć, bo to w wojsku chyba nie jest potrzebne, Pozycja w czasie lotu to odrębna sprawa ale nie ma rzadnych wątpliwości, że w normalnej pozycji plaskiej tandem będzie spadał szybciej, gdyż tandem przy znacznie większej wadze ma prawie ten sam opór aerodynamiczny co jeden skoczek. Gdyby tak nie było nie używano by hamulca, który można zaobserwować na większości zdjęć: https://www.google.p...iw=1152&bih=725 Sam piszesz też, że skoki desantowe to raptem 3s spadania a nie kilkadziesiąt sekund jak w skokach rekreacyjnych. Zatem problem osiągnięcia większej prędkości jest nieistotny, bo w ciągu 3s, nawet w prożni, mozna by osiągnąć raptem 106km/h. Komentować filmów fantasycznych nie zamierzam. W Startreku był teleporter ale to nie znaczy. że można w ciagu sekundy dojechać na Austryjackie lodowce.
-
Nie znam się na skokach, wszystko wskazuje jednak na to, że się mylisz. Od użlożenia sylwetki, prędkość również będzie zależeć ale tamdem bez dodatkowego hamulca spadnie szybciej niż jeden skoczek w tej samej pozycji. Tu dokładniej to opisali: Tu masz źródło: http://www.tandemy.p...jsze-procedury/
-
Chciałbym podziękować za podkreślenie kwestii jednakowego przyspieszania na starcie i przy nieznacznym udziale oporów powietrza. Tzn. w tym drugim przypadku prawie jednakowego. Może nieuważnie czytałem ale miałem wrażenie, że Szymon nie do końca tak to przedstawił. Ogólnie jednak racje muszę przyznać Szymonowi gdyż większa masa=większa energia (potencjalna lub kinetyczna). a tą energię cząsteczki powietrza muszą odebrać. Dla mnie z powyższej dyskusji wynika, że (nie uwzględniając zagadnień tarcia). Grubszy pszyspiesza szybciej ale istotnie dopiero od momentu gdy rola oporu powietrza jest zauważalna. Szybciej przyspiesza też do osiągnięcia pewnej prędkości bo opór jest w potędze 2 a grubszy ma jednak większą powierzchnię.
-
Nie wskażę Ci gdzie konkretnie są te uproszczenia bo w temat tarcia na śniegu, nawet nie będę próbował wchodzić. W aerodynamice sam widzisz, gdzie zastosowałeś uproszczenia a na ile są one istotne ciężko oszczcować. Przykłądowo gdybyś podstawił powierzchnie czołową narciarza prawie wyprostowanego. (czyli tak jak w jeździe rekreacyjnej) To powierzchnia czołowa zwiększałaby się prawie liniowo wraz z masą i wyniki byłyby zupełnie inne. Czy w pozycji na jajo możlwe jest uzyskanie oporów niższych niż dla kuli o naszej objętości też nie jestem pewien. To, że masa działa na korzyść wskazywałem już wcześniej. Wydaje mi się jednak, że jej wpływ w realnych warunkach jest mniejszy a w przypadku bardzo dużych predkości (Speed ski), osiągi grubego narciarza mogą być nawet niższe. Wskazujesz różnicę w porównaniu do syna rzędu 50% ale po pierwsze odnosi się to do małych prędkości, po drugie, może po prostu syn hamuje lekko pługiem, z czego nawet nie zdaje sobie sprawy. Tak się składa że jestem dość lekki a jakoś nie zauważyłem żeby koledzy ciężsi o 50% i więcej specjalnie odjeżdzali a jeśli już to minimalnie. Podobnie było na pomiarze prędkości na fotokomórce. Na harendzie mogłem zobaczyć jak przyspiesza i jakie czasy w GS osiaga, ważąca 20-parę kilko 6-latka. Wiem że to nie jazda na krechę ale gdyby rzeczywiście czynnik wagi był tak istotny to również te czasy byłyby nierealne. Podsumował bym zatem kwestię, że waga pomaga się rozpędzić a w szczególności przy małych prędkościach i w twardych warunkach. W jeździe rekreacyjnej jak i zawodniczej nie decyduje ona jednak, w zbyt duzym stopniu o wynikach.
-
Ciekawe wyliczenia. Niestety z uwagi na zbyt duzo uproszczeń nie mają zastoswania praktycznego. Praktyka pokazuje co innego, gdyz czołówka SPEED SKI to raczej osoby szczupłe. Przyczyn może być wiele. Choćby taka, że z brzuchem trudniej przyjąć aerodynamiczną sylwetkę. Być może istotna jest siła nacisku na narty których długość jest ograniczona przepisami.
-
W skokach spadochronowych, pojedyńczy skoczek osiąga ok. 200km/h a tamdem bez dodatkowego hamulca ok.300km/h więc ten "nieznaczny wpływ oporu powietrza" to są brednie. Tarcie to dodatkowe zagadnienie, które również ma znaczenie ale nie o to mi chodziło. Miałem na myśli stosunek wagi do całkowitego oporu powietrza dla danej prędkości. Czyli również stosunek siły przyciągania ziemskiego i oporu powietrza. g = ok. 9,8 N/kg Zatem na gościa spadającego swobodnie o wadze 50kg działa siła przyciągania ziemskiego równa 490N a na tego o wadze 100kg - 980N Jeśli zrzucimy z wieży bardzo lekki okragły balon o średnicy 10cm i zywkłą (cięższą) piłkę o średnicy 40cm. Piłka spadnie szybciej mimo, że ma większy opór powietrza. (który jest proporcjonalny do powierzchni czołowej). W przypadku narciarzy, różnice w wadze i oporze są relatywnie małe. Może się zatem zdarzyć, że rosnący z prędkością ruchu, opór powietrza zrównoważy korzysci wynikające z większej wagi (a zatem i siły przyciągania) i siła działająca na narciarza grubszego będzie mniejsza niż na chudszego.
-
Wątpie żebym obecnie miał z pługu choćby 5/10. Na egzaminach w Sitn to jedna z trudniejszych ewolucji. Nawet zawodnicy miewają z tym problemy
-
Bode wykona tricki w parku a Jon Olsson przejedzie płynnie i szybko na tykach. W skali nie było mowy, że mają przejechać na topowym poziomie. Po porstu świetny narciarz, potrafi pojechać wszystko na co najmniej średnim poziomie a w swojej specjalności jest najlepszy. Zakładanie, że ktoś klepał tyki przez całe życie a poza trasą sobie nie poradzi to błędne rozumowanie. Przeciętny zawodnik, nawet nie przepadający za jazdą free i tak objedzie poza trasą amatora, który nie rozstaje się z szerokimi deskami. Skala odnosząca się do całości zawsze będzie pewnym uśrednieniem. Np. Jeżdżę tyki i krawędź na 8, śmig i muldy na 6 a free 7 to daje sobie 7. Jest to w pewnym stopniu szukanie narciarza uniwersalnego bo narciarstwo to właśnie zbiór różnych umiejętności.
-
Nie do końca. SL jeżdżę tak sobie, nie mam opanowanych tricków freestyle. Nie pojadę po sztucznych muldach, na szreni łamliwej, też moze być różnie. Celowo uwypukliłem jedynie rolę tyczek. Jest to doskonały sprawdzian wyboru toru jazdy i właściwego rytmu. Nie wspomniałem nic o czasach przejazdu. Wymóg przejechania SL (i to w określonym czasie) jest również w SITN na stopień Pomocnika Instruktora czyli właśnie na poziom 6/7. A wyżej jest jeszcze Instruktor(7/8) i Instruktor Zawodowy/Wykładowca (8/9), Co do oceny jazdy w oderwaniu od skal to sam oceniam się na 7 a Mitka na 6 ale to już moja subiektywna ocena. Jeśli pamiętasz poprzedni wątek o skali to najciekawiej temat podsumował kolega kss. U niego większość instruktorów miałaby 6/10.
-
Waga narciarza ma wpływ na prędkość ale im jest ona większa tym istotniejsza jest rola oporu powietrza, który wzrasta z prędkością nielinowo. Tym samym, teoretycznie możliwe jest, że na płaskim stoku wygra narciarz cięższy i grubszy a na stromym chudszy i lzejszy. A jak będzie dokładnie, niestety nie da rady policzyć w domowych warunkach, bo liczba zmiennych, jest zbyt duża.
-
Gdzie jeździłeś na tych sztucznych muldach? Kiedyś miałem okazję spróbować jak były na Tuxie. 3 skręty i gleba. Intruktor, (jedn z lepszych w Polsce przejachał może 6 skrętów) Było co najmniej 100 razy trudniej niż na naturalnych. Dlaczego? Bo są duzo gęściej. Z jednej wpadasz od razu w drugą. Na naturalnym stoku, nawet w kwietniu na Łomnicy. muldy tworzą się w pewnych odtępach. Można jeździć między garbami, jest czas na rekacje. Na sztucznych żeby jechać płynnie trzeba mieć idelany rytm i technikę, inaczej od razu gleba.
-
Proponowałbym cofnąć skalę o 1pkt. oraz kilka zmian. 0 - wiadomo. nigdy nawet nie stał 1 - zjeżdża samodzielnie z kontrolą prędkości skretem łączonym pługiem lub częsciowo równolegle. 2 - podjeżdża samodzielnie orczykiem, większośc jazdy równoległa. Jazda skretem łączonym ze świadomym wyborem miejsca zatrzymania. 3 - jazda skretem łączonym ze swobodą wyboru trasy i miejsca zatrzymania. Poczatek jazdy po stromszych trasach. poczatki uzycia krawędzi do prowadzenia skretu. 4 - swobodna jazda łączonym skretem na płaskich i średniostromych trasach. Świadome uzycie krawędzi w celu prowadzenia skretu na płaskich trasach. początki łączonego skretu cietego. 5 - swobodna jazda na dowolnej przygotowanej trasie. świadoma jazda łączonym skrętem cietym na płaksim i srednio stromym. Próby jazdy śmigiem. 6 - swobodna jazda po każdej przygotowanej trasie. swobodna jazda skretem ciętym na przygotowanym stoku. opanowany smig na stromym, przejście ze smigu do skretu długiego i odwrotnie. umiejetnośc jazdy tyłem. umiejetnośc jazdy na narcie dolnej ze zmianą narty. opanowana umiejętnośc poruszania sie na stoku rozjeżdżonym. Umiejętnośc płynnego przejechania giganta lub SL bez atakowania tyczek i z pomocą techniki ześlizgowej. 7 - swobodna jazda na każdym przygotowanym stoku. swobodna jazda smigiem na stokach o dowolnym nachyleniu. płynna jazda po stoku muldziastym oraz po łatwym nieprzygotowanym terenie w łatwych i średnio trudnych sniegach. umiejętnośc przejechania giganta i łatwego SL w sposób płynny i w większości na krawędzi. umiejętnośc jazdy tyłem i na jednaj narcie, umiejętność oddania krótkiego skoku terenowego 8 - śwobodna i świadoma jazda w każdym terenie z dostosowaniem techniki do warunków. umiejętnośc jazdy róznymi technikami i płynnego przejścia pomiędzy nimi. swobodna jazda poza trasa w terenie o duzym nachyleniu i o skomplikowanej topografii. umiejętnośc prawidłowego przejazdu slalomu na krawędzi i na stromym stoku. umiejętnśc jazdy tyłem cietym skretem oraz jazdy cietym skretm na jednej narcie. umiejętność oddania skoku terenowego >10m długości lub >5m wysokości, swobodna jazda śmigiem ciętym, płynna jazda na sztucznie usypywanych muldach, w szreni łamliwej i każdym innym rodzaju śniegu. Umiejętność wykonania co najmniej kilku podstawowych tricków freestyle Np. 360, przejazd po railu, graby itp. 9 - Jak 8 ale z dużymi prędkościami 10 - Jon Olsson, Bode Miller i podobni. Jeśli chodzi o śmig to taki zaeślizgowy (w SITN bazowy) wykonany tak sobie jest stosunkowo prosty. Natomiast w pełni poprawne wykonanie śmigu ciętego lub łaczonego (z prowadzeniem nart na krawędzi przez większość czasu) jest bardzo trudne. Warto by to jakoś rozgraniczyć. Po tych zmianach Mitek jak i większość innych osób spadnie na 6, więc skala może się nie spodobać
-
Andrzej Bargiel szarpie się na rekord narciarski
Spiochu odpowiedział Pontix → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
Taka tradycja wywodzi sie ze wspinaczki skalnej i partnerów związanych liną. Jest standardowym odwołaniem do dawnej etyki a obecnie, często nie jest stosowana. W himalaizmie zazwyczaj teren nie wymaga wiażania się liną a ewnetualna pomoc partnera jest bardzo ograniczona, stąd konieczność chodzenia w zespołach to częsty przedmiot dyskusji. Interesujące jest również samo zagadnienie wiązania się liną. Wiekszości ludzi daje ona pewien komfort psychiczny, jednak w stromym terenie śnieżnym, nawet na lodowcach (z wyjątkiem tych płaskich), wędrówka w zespole związanym liną (bez punktów przelotowych) jest bardziej ryzykowna niż bez żadnej asekuracji. Istnieją opracowania naukowe na ten temat, niestety nie pamiętam żródła. Moim zdaniem kwestie działalności samodzielnej, rozdzielania się zespołów itp. powinny pozostać w gestii samych wspinaczy/turystów i członków zespołów. Nie można jasno określić przyczyn wypadków i niepowodzeń w górach najwyższych. Sama działalność w tych warunkach, nawet w sposób bardzo ostrożny i dokładnie zaplanowany wiąże się z na tyle dużym ryzykiem, że może być uznana za głupotę. Granica między głupotą a odwagą dla każdego przebiega gdzie indziej. Wyczynowcy by osiągać sukcesy, zmuszeni są podejmować jescze większe ryzyko niz amatorzy. Jedni potrafią zarządzać nim lepiej a inni gorzej i zależy to od indywidualnych zdolności, doświadczenia i cech cahrakteru. Nie chciałbym się odnościć do żadnego konkretnego wypadku ale moim zdaniem w większości tragedii, po prostu nie udało się coś, co do tej pory się sprawdzało. W profesjonalnych wyprawach komercyjnych, gdzie bierze się cieżkie pieniądze od amatorów, występują sztywne normy zarzadania ryzykiem. Np. słynna maksymalna godzina odwrotu. Przygotowanie fizyczne, doświadczenie i umięjętnosci wielu (większości??) amatorów wchodzących na ośmiotysięczniki jest żenujące i przewodnicy starają się jakoś zapanować nad klientami, którzy za wszelką cenę chcą zdobyć szczyt, mimo, że logika wskazuje, że się do tego nie nadają. W wyprawach wyczynowych jest pewnie różnie. W zależności od jej wielkości, sposobu organizacji i autorytetu lidera, może funkcjonować lub nie, taki rodzaj zarządzania ryzykiem. Obecnie najczęsciej jednak, większość decyzji podejmują sami wspiancze, indywidualnie lub jako zespoły. Jeden gorzej się czuje i w związku z tym schodzi/zjeżdza. Bardzo dobra decyzja. Drugi ma siłę i decyduje się iść do góry. Dalej nie widzę problemu. Inne wyprawy schodzą? A kto na tych innych wyprawach ma choćby zbliżoną wydolność do Andrzeja? Andrzej bardzo ryzykuje lekceważąc zagrozenie lawinowe, czego jest świadom. Ja bym na jego miejscu zawrócił ale on się zdecydiował i się udało. Myślę, że doskonale wie, że miał szczęście. Nie można też oceniać tego typu wyboru bo jak pisałem wcześniej, himalaizm to ogromne ryzyko. Nie można jednoznacznie okreslić, które jest dopuszczalne a które nie. Byłem m.in. na podobnym trekkingu jak Andrzej. Celem też była ósemka (Cho Oyu). Miałem również ze sobą narty. Różnica była taka, że Andrzej miał wielokrotnie wyższą wydolność i doświadczenie skiturowe. Jak sie okazało w relacji, ma również większą sklonność do ryzyka. Mnie nie udało się zdobyć szczytu a bezpośrenią przyczyną było nie podjęcie za duzego (dla mnie) ryzyka. Miałem pełne możliwości zdrowotne i pogodowe by podjąć się ataku szczytowego. Zrezygnowałem jednak, gdyż wiązałoby się to z ryzykiem dojścia do granic fizycznych możliwości a moja wydolność nie pozwalała by wejść na szczyt, z odpowiednio dużym zapasem sił. Wiele osób (amatorów), na moim miejscu zdecydowałoby się wejść na szczyt. Wiem nawet, że na ósemki wchodziły osoby mające wydolność niższą niż moja ówczesna. W części przypadków takie działanie kończyło się pełnym skucesem, w większości dramatycznym powrotem "na kolanch" a w niektórych niestety śmiercią. Każdy ma jednak własny stosunek do ryzyka i podejmowanie się oceny czyjegość postępowania, obarczone jest duzą dozą subiektywizmu. -
Czy ktoś używał boxów polskiej firmy Jost? http://www.jost.com.pl/onas/ Boxy są wykonane z włókna szklanego, przez co troche cięższe od zwykłych, producent potwierdza testy przy 190km/h najniższy model MD 28 ma tylko 30cm wysokości (420L) a największy box w kategori surf 880L pojemności. Jakby nie patrzeć, dość ciekawe parametry. Niestety nie znam żadnych opinii odnośnie tych produktów.
-
To leć na fejsa, tu nie ma miejsca na takie absurdy.
-
Dobry krok. Fejsowego tekstu, na pewno bym nie kliknął, choćby dla zasady.
-
Kasowanie posta rzeczywiście poprawia sytuację. Wszystko jest inaczej i gorzej a nwet jest brzydsze. Z prywatnych wiadomości nie da sie prawi korzystać. Miałem ich w skryznce kilkaset a teraz pojemność to 50. Strasznie nieczytelne. Wszystko bez uprzedzenia. Jak chcesz zacząć forum kompletnie od nowa to najlepiej skasuj wszystkie konta i wyczyść posty. Będzie idealnie.
-
ile par nart miesci sie w ski bagu audi a6?
Spiochu odpowiedział MichaÅ‚_82 → na temat → Transport i podróże
To bardzo lipny taki skibag. Z niektórych nart, wiązań nie wyciągniesz.